- Opowiadanie: Pershing01 - Zimna wojna

Zimna wojna

Cześć jest to moje pierwsze opowiadanie które publikuję. Historia opowiada o grupie żołnierzy uwięzionych w Stalingradzie którzy muszą zmierzyć się nie tylko z ludzkim wrogiem. 

Wszelkie porady i krytyka mile widziane :)

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Zimna wojna

Był zimny listopadowy wieczór, grupę żołnierzy schowanych za drewnianą barykadą grzało tylko małe ognisko rozpalone na środku ulicy. Jeden z nich młody chłopak zaledwie dwudziestoparoletni o imieniu Thomas pocierał zmrożone ręce z nadzieją na chociaż chwilową ulgę. Już od dłuższej chwili nikt się nie odzywał, wszyscy byli przybici. W powietrzu można było wyczuć napięcie. Zaledwie kilka chwil temu dostali niepotwierdzoną informację od sąsiednich oddziałów o zamknięciu ich armii w okrążeniu, które już dostało nieoficjalną nazwę kotła stalingradzkiego. Ciszę przerwał dopiero powrót Paula młodego chłopaka którego sierżant Marcus wysłał w roli adiutanta do sztabu by potwierdził tę informacje. Paul zasalutował dowódcy a następnie zaczął zdawać raport. Thomas jak i reszta żołnierzy przysunęła się bliżej by słyszeć o czym mówią.

-Sie sie sierżancie major potwierdził że sowieci zdołali nas odciąć, a a ale mówi też żeby nie panikować feldmarszałek Manstein już organizuje oddziały żeby przebić się przez li li linie wroga i odnowić łańcuchy dostaw– zameldował jąkając się Paul.

Po jego słowach zapanowało poruszenie. Thomas widział jak niektórzy żołnierze z jego oddziału wykonują znak krzyża inni po kryjomu wzięli łyk z manierki a po reakcji na ich twarzach wiedział że to nie była woda. Sam Thomas nie do końca wierzył w zapewnienia sztabu o nadciągającej pomocy.

-Dobrze, słyszeliście nie ma się czym martwić lada dzień jedenasta armia przebije się przez zdemoralizowane oddziały wroga.– Uspokajał żołnierzy sierżant, następnie zwrócił się ponownie do Paula – A czy sztab wydał nam jakieś rozkazy w związku z zmieniającą się sytuacją?

-N n nie panie sierżancie – odpowiedział Paul.

-Rozumiem, odmaszerować. A reszta wracać na stanowiska.–  rozkazał stanowczo sierżant. 

 Po tych słowach żołnierze odetchnęli z ulgą. Thomas wiedział z doświadczenia że nowe rozkazy zazwyczaj oznaczają kłopoty. Na razie zabezpieczają jedną z mniej ważnych ulic w Stalingradzie a przez to nie mieli żadnych walk na tym odcinku od dłuższego czasu i nie chciał żeby ten stan się zmienił. Ulica której bronili znajdowała się pomiędzy dwoma starymi kamienicami z których jedna była kompletnie zrujnowana zaś w drugiej mieli miejsce do spania. Pod ścianami leżały ustawione skrzynie z zapasami i amunicją z których żołnierze zrobili improwizowane siedzenia. Od ziemi niczyjej oddzielała ich barykada usypana z gruzu i zniszczonych mebli.

-Pewnie skurwysyny same nie mają pojęcia co robić– wyszeptał do niego Max. Ten żołnierz przed 30, był najbliższym kolegą Thomasa w tym zimnym piekle często dzielił się z nim swoimi przemyśleniami.– zapasy odcięte i nie wiadomo kiedy albo czy w ogóle uda się przywrócić dostawy. Cała 6 armia ma zapasów może na kilka tygodni.– Po tych słowach pociągnął łyk ze swojej manierki.

– a my musimy czekać na pierdoloną 11 armię która nie wiadomo kiedy ruszy dupy by nam pomóc.

Thomas mu nie odpowiedział myślami powrócił do swojego domu w Monachium, który opuścił zaledwie pół roku temu. Myślał o swoim pokoju rodzinie o dymiących kominach, które widział każdego ranka z okna. Zastanawiał się czy kiedykolwiek uda mu się tam wrócić. Wiedział co znaczy odcięcie od głównych sił i Max wcale nie musiał mu tego mówić. W Stalingradzie było około trzystu tysięcy żołnierzy osi. Jeżeli w najbliższych kilku dniach nie uda się przerwać okrążenia zacznie brakować zapasów amunicji i leków, ale najgorszy wydawał się brak jedzenia.

Do wojska zaciągnął się ponieważ namówił go do tego jego przyjaciel z młodzieńczych lat, większość jego znajomych zaciągnęła się do armii jeszcze przed 42’ sam dopiero został przekonany przez jednego ze znajomych o imieniu Patrick który mówił mu że to ich obowiązek ,że muszą to zrobić dla dobra ojczyzny ,żeby rodzina była z nich dumna. I jak to się skończyło? Patrick leży teraz z oderwaną nogą i przysypany śniegiem zaledwie dwie przecznice dalej, a on dalej żył i szczerze mówiąc nie wiedział który los jest gorszy.

Na jednej z rutynowych misji zwiadowczych wpadli w pułapkę. Thomas pamiętał tylko strzały a potem wybuch, który go powalił, kiedy wstał z ziemi pierwsze co zobaczył to Patricka bez nogi wyciągające do niego rękę w błagalnym geście, potem już nic nie pamiętał dopóki nie udało im się wycofać za barykady stracili wtedy sześciu ludzi w tym Patricka. Po tym wydarzeniu obiecał sobie że zrobi wszystko żeby wrócić do domu do rodziny zrobi wszystko żeby nie skończyć jak Patrick.

Po słowach Marcusa, Thomas i Max wrócili do grzania się przy ognisku, czekał tam na nich Otto i Bruno cisi weterani którzy służyli na froncie wschodnim długo przed resztą. Max wyciągnął paczkę papierosów wsadził jednego do ust i odpalił. Przez chwilę było słychać tylko trzaskanie ogniska i cichą rozmowę żołnierzy na barykadzie. Ich warta zaczynała się dopiero za kilka minut, więc mieli jeszcze chwilę względnego spokoju.

-Mamy przejebane.– Zaczął rozmowę Thomas wydychając dym z ust– Jak myślisz Bruno uda nam się przełamać okrążenie?

Bruno wyglądał staro chodź był ledwie po trzydziestce miał nie przyciętą brodę co dodatkowo go postarzało.

-Wszystko się rozstrzygnie w najbliższych dniach potem ruski mogą być zbyt mocno okopane żeby dało się cokolwiek zrobić.– Odpowiedział z typowym dla weterana spokojem.

-Miejmy tylko nadzieję że te chujki ze sztabu wiedzą  co robią. chodź z tym może być różnie–  wtrącił do rozmowy Max– Patrząc na sierżanta sam chyba nie jest pewny sytuacji.

Thomas dyskretnie spojrzał na Marcusa rozmawiającego z kapralem Albem. Alb dowodził ich pięcioosobową sekcją w której w skład wchodziła ich czwórka i młody Paul. Marcus faktycznie wyglądał na zestresowanego trzymał w ręce srebrny wisiorek ze zdjęciem swojej żony którego nigdy nie ściągał, a przynajmniej Thomas nigdy nie widział by to robił.

-Nikt nie może być pewny sytuacji, nie wiadomo jak dużymi siłami dysponują ruski. Miejmy tylko nadzieję że operacja odcięcia nas wyczerpała ich siły na tyle że oddziały Mansteine szybko odzyskają drogę, a jeśli nie to zostaje tylko modlić się o cud.– Po tych słowach Bruno wykonał znak krzyża.

-Dobra kurwa zmieńmy temat bo zaczynacie mnie dołować– odrzekł Max wydychając dym z ust.– Wiemy co dzisiaj kuchnia serwuje na kolację?

-Pewnie to co wczoraj i przedwczoraj zimny gulasz i trochę chleba. Jeżeli już teraz zapobiegawczo nie zmniejszą racji-odpowiedział Otto.

-Ty to umiesz poprawić humor-powiedział sarkastycznie Max, a następnie wyrzucił papierosa i przydeptał go nogą.

-Spokojnie Max nie zmniejszą racji pierwszego dnia miało by to słaby wpływ na morale – uspokajał go Bruno – Generałowie lubią udawać że mają wszystko pod kontrolą.

W tym momencie podszedł do nich Alb i oznajmił że teraz nasza pora na trzymanie warty na barykadach. Czekało ich sześć godzin patrzenia w ciemność i wypatrywanie jakiegokolwiek ruchu. Ich drużyna zebrała sprzęt i zaczęła iść w kierunku prowizorycznych umocnień. Thomas klepnął jednego z żołnierzy z innej sekcji. Kiedy ten się obrócił zobaczył na jego twarzy wyraz ulgi że może w końcu ogrzać się przy ogniu. Thomas i inni zajęli już pozycję. Pierwsze godziny nie wyróżniły się niczym specjalnym.

 Aż nagle do jego uszu dotarł krzyk który zmroził mu krew w żyłach. Po akcencie był pewien że pochodzi od jakiegoś rosyjskiego żołnierza. Następnie usłyszeli strzały blisko ich posterunku. Marcus zaczął wykrzykiwać rozkazy. Wszyscy żołnierze na posterunku szybko zajęli pozycje na barykadach. Widział jak jeden z żołnierzy zajmuje pozycję przy radiostacji. Wszyscy w pełnym napięciu obserwowali ciemność z której cały czas dało się słyszeć strzały i od czasu do czasu zobaczyć błysk. Strzały zdawały się być coraz bliżej ich. Nagle w ciemność Thomas wychwycił jakiś ruch, ale zaczął się zastanawiać czy tylko mu się nie zdawało. Potem seria kolejnych strzałów. I wtedy go zobaczył, z ciemności wyszedł człowiek. Szedł powolnym chwiejnym krokiem, a nim był bliżej dało się wyłapać kolejne szczegóły. Był ubrany w rosyjski mundur pokryty krwią, obiema rękami trzymał się za brzuch i nie miał przy sobie  broni. Thomas usłyszał jak żołnierze odbezpieczają broń. Sam był zbyt przerażony by cokolwiek zrobić w tym żołnierzu było coś bardzo niepokojącego. Nawet Max nie miał nic do skomentowania w tej sytuacji.

-Spokojnie chłopcy, zachować czujność– rozkazał Marcus.

Następnie wydał polecenie dwóm żołnierzom, żeby pojmali rannego żołnierza. Dwaj żołnierze przeskoczyli barykadę i ostrożnym krokiem zaczęli iść w jego kierunku.  Cały czas celując karabinami w jego stronę. Kiedy byli już przy nim jeden z nich zaczął go przeszukiwać.

-Tylko nóż i trochę nabojów– krzyknął.

-Bierzcie go tutaj– rozkazał Marcus.

Żołnierz wyrzucił nóż w śnieg i zaczął prowadzić go w stronę barykady. Wtedy Thomas zobaczył że jeniec cały czas rusza ustami, jakby coś szeptał. Kiedy doszli do barykady inni żołnierze ruszyli się by pomóc wciągnąć rannego wroga na barykady. Nagle w ciemność coś się ruszyło, jakiś nad naturalnie szybki cień zaczął się przemieszczać po linii światła jeden z żołnierzy obrócił się zainteresowany ruchem kilka metrów za jego plecami, podczas gdy drugi zaczął wchodzić już na barykady. W jedną chwilę z ciemność wyskoczył jakiś zwierzęco podobny byt i przeciął pazurami brzuch niemieckiego żołnierza który bezdźwięcznie zsunął się na ziemię.

-Ognia!-krzyknął Marcus po jego słowie trzydzieści karabinów otworzyło ogień w kierunku stworzenia jednak zwierzę było szybkie i od razu po ataku zniknęło w ciemność.

-Co to kurwa było!?-zapytał do tych czas milczący Max. Thomas nie wiedział co mu odpowiedzieć sam nie był pewny co widział.

-Alfred ty i twoi ludzie macie tu zorganizować więcej światła chce widzieć całą ulicę. Alb ty i twoi ludzie idziecie ze mną.– Wydał polecenia Marcus.

Thomas wstał spojrzał na twarz Maxa widział w niej przerażenie i zdezorientowanie obstawiał że jego wygląda podobnie. Następnie zobaczył  Paula który się nawet nie ruszył. Thomas podszedł do niego i próbował go podciągnąć albo chociaż zachęcić do wstania.

-Paul musisz się ruszyć– powiedział.

Chłopak ani drgnął. Wtedy podszedł do niego max razem udało im się podnieść Paula. Zobaczyli że ma zapłakaną twarz. Thomas uświadomił sobie że Paul jest w ich grupie zaledwie od paru tygodni i to mogła być pierwsza śmierć jaką widział na własne oczy. Thomas nie wiedział co mu powiedzieć, ale Max od razu spoliczkował chłopaka.

-Ogarnij się kurwa to jest wojna.-Chłopak jakby wytrząsł się z letargu.-Jak masz mi się tu mazgaić to zrób mi tą przysługę i walnij sobie od razu kulkę w łeb.

-Nie nie M M Max już mi lepiej po prostu po prostu…-zaczął mówić jednocześnie wycierając zasmarkany nos w rękaw munduru. Przerwało mu przybycie Alba.

-Słyszeliście rozkazy. Zbiórka za barykadą.– rzucił po czym szybkim ruchem przeskoczył barykadę. Alb był weteranem wielu bitew służył na froncie wschodnim od początku inwazji w 41’ na ZSRR. Miał około trzydziestu lat czarne włosy i charakterystyczny wąs tak bardzo popularny ostatnio w Niemczech. Jego policzek zdobiła również blizna niewiadomego pochodzenia.

Thomas przewiesił swój karabin Kar 41 a następnie zaczął wspinać się na barykadę. Nie chciał tam iść szczególnie po tym co zobaczył chwilę temu, ale wiedział też jaka kara grozi za nie wykonie rozkazu. Kiedy zeskoczył na świeży śnieg przy zwłokach żołnierza stał już Marcus, Alb i Max. Thomas podszedł do nich bliżej i ściągnął swój karabin.

-Wygląda jak ślady pazurów– skomentował Alb –Ale co mogło mu tu tutaj zadać takie obrażenie.

-Na pewno nie zwierzę które znam-odpowiedział mu Marcus. Poświecił swoją latarką w ciemność. Na śniegu były ślady krwi i odciski łap bestii. Podszedł bliżej. Thomas nie wiedział czemu, ale postanowił iść za nim. W miedzy czasie doszła reszta jego oddziału łącznie za barykadą było ich siedmiu.

Odciski  na śniegu nie przypominały śladów żadnego zwierzęcia które Thomas znał. Były podłużne z trzema pazurami.

Do Marcusa podszedł jeden z żołnierzy który wcześniej był na barykadzie.

-Sierżancie mam informację o jeńcu– zameldował żołnierz.

Tak? Udało się coś z niego wyciągnąć?– odpowiedział pytająco Marcus.

-On nie żyje panie sierżancie. Zbyt mocno się wykrwawił. Przed śmiercią w kółko mówił coś o bestiach nie z tego świata– odpowiedział żołnierz

-Rozumiem, odmaszerować– rzucił Marcus. Żołnierz zasalutował po czym udał się w stronę barykady. Po chwili namysłu Marcus krzyknął do niego.– Przekaż Alfredowi że chcę rozmawiać z sztabem za piętnaście minut

W tym momencie, nagle zapaliło się światło. Żołnierze na posterunku musieli w końcu odpalić długie reflektory, które nie mogły świecić cały czas z powodu ograniczonych zapasów paliwa do agregatów. Ich oczom ukazał się straszliwy widok ślad krwi prowadził do leżącej na śniegu bestii. Przypominającej połączenia niedźwiedzia z psem bez sierść. Leżała raptem kilka metrów dalej w kałuży krwi. Marcus pokazał ręką sygnał że wszyscy mają iść za nim, po czym powoli zaczął iść w kierunku potwora. Cała grupa powoli ruszyła jego śladami. Kiedy podeszli bliżej uzyskali pewność że bestia jest martwa.

-Co to kurwa jest?-spytał przerażony Max. Nikt nie umiał mu odpowiedzieć. Młody Paul sam zamknął sobie usta by nie krzyknąć. Bruno wykonał znak krzyża.

Marcus pochylił się nad ciałem potwora uważnie je obserwując.

Nagle  ponownie rozległy się strzały, tym razem znacznie bliżej ich. Wszyscy popatrzyli w stronę źródła dźwięku. Na końcu ulicy ujrzeli kilku rosyjskich żołnierzy którzy wyglądali jakby przed czymś uciekali. Cały oddział wycelował broń w ich stronę w oczekiwaniu na rozkazy Marcusa. Jednak zanim zdążył coś powiedzieć za uciekającymi pojawiła się liczna grupa bestii podobnych do tej którą zabili. Sierżant i oddział Thomasa znajdowali się między barykadą, a bestiami goniącymi rosyjskich żołnierzy. Max od razu rzucił się do ucieczki. Thomas zamarł bezruchu nie dowierzając co się dzieje. Potwory dorwały właśnie dwóch uciekających ludzi. Rozszarpując ich ciała na strzępy.

-Uciekać!!- krzyknął Marcus.

Thomas nie potrzebował lepszej zachęty. Cała grupa zaczęła biegnąć w stronę barykad. Kątem oka zobaczył jak Otto bierze za rękaw Paula który najwidoczniej nie był w stanie sam się ruszyć.

Zobaczył że ludzie na umocnieniach widzą już co się dzieje i zaczęli rozstawiać ciężkie karabiny maszynowe MG. Słyszał z za siebie krzyki rosyjskich żołnierzy, co tylko dodatkowo motywowało Thomasa. W pewnym momencie Alb krzyknął, kiedy Thomas się odwrócił zobaczył że jego dowódca leży na ziemi trzymając się za kostkę. Intuicyjnie chciał mu pomóc już miał się zawrócić kiedy Alb zaczął do niego się krzyczeć żeby uciekał. Thomas chciał się go posłuchać ale coś mu tego zabroniło, nie mógł tak zostawić towarzysza broni. Zawrócił.

Chwycił Alba pod ramię i zaczęli biegnąc tak szybko jak to było możliwe. Bestie już były w momencie kiedy zaczęli biec, a oni mieli jeszcze kawałek do umocnień.

-Zostaw mnie debilu, przez to zginiemy obydwoje. Zostaw mnie i powiedz mojemu małemu Hansowi że go kocham – zaczął mamrotać Alb.

Thomas nie wiedział co mu odpowiedzieć, wtedy pojawił się Max i Otto. Max chwycił Alba za drugie ramię, podczas gdy Otto zaczął strzelać do pierwszego potwora. Który niewzruszenie dalej biegł.

-Sam mu to kurwa powiesz! Biegnijcie!-krzyknął Max na całe gardło. Thomas jakimś cudem znalazł w sobie ostatnie pokłady siły i zdobył się na ostatni wysiłek.

Kiedy dotarli do umocnień inni żołnierze wciągnęli rannego Alba, a Thomas i Max zaczęli się wspinać. Thomas czuł się już prawie bezpiecznie, kiedy nagle noga mu się poślizgnęła i upadł na ziemie twarzą do śniegu. Kiedy się podniósł zobaczył biegnącego Otta w jego stronę ale potwory były już o krok za nim. Otto nie miał szans najbliższy potwór dopadł do niego jednym ruchem odgryzając mu głowę. Która pokulała się po śniegu zostawiając krwawy ślad. Thomas gorączkowo próbował odbezpieczyć broń która jak na złość mu się zacięła.

Wtedy usłyszał prawdopodobnie najpiękniejszy dźwięk na świecie, strzały z ciężkiego karabinu maszynowego które skutecznie zatrzymały bestię.

Nie zwlekając ani chwili ponownie zaczął się wspinać, Max wyciągnął mu pomocną ręką.

Chodź tu kurwa!- krzyknął do niego wciągając go.

Wszyscy żołnierze na umocnieniach strzelali łącznie około dwudziestu karabinów i dwa CKM z których jeden go ocalił.

Kiedy był już za barykadą Thomas położył się na ziemi ciężko dysząc poczuł jak schodzi z niego cała adrenalina, dopiero teraz uświadomił sobie że Otto zaprawiony w boju żołnierz nie żyje. Nie miał jednak chwili by przetrawić to czego chwilę temu był świadkiem.

-Thomas wstawaj! Odpierdala się tu prawdziwe gówno.– Krzyknął do niego Max który stał z innymi na umocnieniach.  Spokojny posterunek w jeden kwadrans zamienił się w prawdziwą arenę walk.

Thomas wstał, wokół niego biegali żołnierze z kanistrami na benzynę i układali je pod barykadą. Marcus nieustannie wykrzykiwał rozkazy. Z tego co Thomas zrozumiał Marcus chciał żeby jak najdłużej wytrzymali na umocnieniach a w krytycznym momencie wysadzić ją.

Zaczął biegnąć do barykady zdjął z barku swój karabin i zaczął strzelać do najbliższego potwora, ale w momencie kiedy oddał pierwszy strzał zrozumiał że nie dadzą rady ich zatrzymać było ich za dużo. Te kilka które zobaczyli na początku to był tylko przedsmak tego co widział teraz. Dziesiątki bestii leżały w kałużach krwi, ale setki cały czas biegły i były coraz bliżej. Thomas i inni strzelali tak szybko jak mogli czasami ktoś rzucił granat, ale i to mało co dawało.

Wtedy pierwsza z bestii przeskoczyła barykadę rozszarpując w skoku jednego z żołnierzy. Który z poharatanym torsem runął na ziemię.

-Odwrót! Wszyscy schodzić z barykady-krzyknął na cały głos Marcus któremu jakimś cudem udało się przedrzeć przez ten hałas krzyków i strzałów.

Thomas ,Max i inni żołnierze wokół nich zaczęli cofać się do tylu jednocześnie strzelając do potworów którym udało się wejść za ich linie obrony. Koło Thomasa przebiegła sekcja CKM której udało się wycofać na czas.

Bestii było coraz więcej jedne się jeszcze wspinały, kiedy inne zaś mordowały ludzi z jego plutonu. Widział jak ci którzy byli za blisko próbowali się bronić desperacko wymachując bronią inni próbowali atakować je nożami albo tym co mieli akurat pod ręką.

Thomasowi wydawało się nawet że zabił jedną, ale nie mógł być tego pewny. Na barykadach toczyły się jeszcze walki kiedy usłyszał jak Marcus wydaje rozkaz detonacji ładunku. Po chwili rozległa się eksplozja która chwilowo go oślepiła. Kiedy odzyskał wzrok zobaczył że wokół niego walka chwilowo ustała na ziemi leżały palące się odłamki drewna, a tam gdzie chwile temu stały umocnienia jest teraz ściana ognia wysoka na dwa metry. Thomas nie zamierzał stracić ani chwili dłużej chciał jak najszybciej znaleźć się jak najdalej stąd, zaczął mieć gdzieś że za ucieczkę mogli go rozstrzelać. Każdy los wydawał się lepszy niż zostanie rozszarpanym przez te bestie. Niestety widział też jak szybko biegają i zdawał sobie sprawę że na nogach ma nikłe szansę na ucieczkę

-Do mnie! Wszyscy do mnie! Przegrupować się – krzyczał sierżant który gromadził resztki żołnierzy za ostatnią linią obrony na którą składało się kilka na szybko ułożonych skrzynek z zapasami. Kiedy Thomas do nich podbiegł zobaczył to co zostało z jego posterunku około tuzina żołnierzy nadawało się jeszcze do walki. wśród nich zobaczył Bruna z krwawiącą ręką i co go zdziwiło Paula który jakimś cudem przeżył rzeź sprzed chwili.

-Żołnierze! – krzyknął Marcus który wydawał się nieświadomy w jak niezwykłej a za razem tragicznej sytuacji się obecnie znaleźli.– Da się je zabić pokazaliśmy to chwilę temu zabijając setki takich stworów. Musimy wytrzymać jeszcze chwilę sztab ma przysłać wsparcie które niebawem tu dotrze.

Po czym wyciągnął swój pistolet i wycelował w ścianę ognia przez którą zaczęły powoli przechodzić pierwsze potwory. Inni żołnierze zrobili to samo było słychać jak rozstawiony już  CKM przeładowuje. Wszyscy zamarli w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń. Thomas nie spodziewał się że ktokolwiek wyjdzie z tego z życiem.

-Strzelać! Ile macie naboi w magazynku.– Krzyknął, po czym wystrzelił pierwszy pocisk w szarżującą na nich istotę. Reszta żołnierzy zrobiła to samo pierwsza bestia padła, ale za nią pojawiały się już następne, a co gorsza ogień zaczął przygasać co tylko zwiększało tempo przechodzenia potworów.

-Boże dopomóż. Tych bestii jest za dużo, nie damy rady. – powiedział stojący koło niego Bruno.

-Dopiero teraz to do ciebie dotarło? – odpowiedział satyrycznie Max.– Mamy przejebane.

Potwory zaczęły skracać dystans, a posiłki nie przebywały. Na domiar złego w tej najczarniejszej godzinie CKM ucichł.

-Koniec amunicji.– zameldował obsługujący go żołnierz.

Jeden stwór zdołał zbliżyć się na tyle że był wstanie skoczyć między broniącą się grupę. W całym chaosie który to spowodowała Thomas zobaczył odbezpieczony granat leżący na ziemi.

-Padnij!- krzyknął w nadziei że ktoś usłyszy jego ostrzeżenie w tym całym zgiełku. Po czym skoczył na ziemię. Jego twarz wylądowała w śniegu. Kiedy usłyszał wybuch podniósł głowę. Na nogach stało jeszcze dosłownie kilku ludzi. Widział jak ktoś w napadzie szału rąbie małą siekierą ciało potwora który jest już martwy. Na ziemi leżały porozrywane ciała. Śnieg wokół niego stał się czerwony. W końcu zobaczył też Paula, ale coś było nie tak. Miał we krwi cały mundur, a lewa noga zwisała tylko na małym fragmencie skóry. Twarz miał całą we krwi i sadzy, a z oczu leciały mu łzy. Paul wyciągnął do niego rękę w błagalnym geście oczekując pomocy, ale Thomas nic nie mógł dla niego zrobić. W pewnym momencie przestał widzieć Paula, a w jego miejscu zobaczył Patricka z ostatniego dnia jego życia. Przypomniał sobie obietnicę którą wtedy złożył. Zrobić wszystko żeby nie skończyć jak Patrick.

Thomas wstał chwycił swój karabin i pobiegł w ciemność zostawiając za sobą rozpaczliwe krzyki mordowanych towarzyszy.

 

Koniec

Komentarze

Witaj

 

Masz zły zapis dialogów. Poprawny znajdziesz tu: https://www.fantastyka.pl/loza/14

Za dużo młodych chłopaków;) Wiem, że budzą sympatię, ale jak jest ich kilku to się czytelnikom myli.

 

Kolejno wymieniane przymiotniki zimny listopadowy, rozdzielamy przecinkiem. Zresztą generalnie nie masz przecinków, a i kropek żałujesz;)

 

 

W powietrzu można było wyczuć napięcie [tu kropka] zaledwie kilka chwil temu dostali niepotwierdzoną informację od sąsiednich oddziałów o zamknięciu ich armii w okrążeniu, które już dostało nie oficjalną nazwę kotła stalingradzkiego.

 

Ciszę przerwał dopiero powrót Paula młodego chłopaka którego sierżant Marcus wysłał w roli adiutanta do sztabu by potwierdził tą informacje.

Czemu w roli adiutanta? Tę informację.

 

Thomas jak i reszta żołnierzy przysunęła się bliżej by słyszeć o czym mówią.

Umieszczenie tu reszty spowodowało, że musisz odmieniać żołnierzy jak rodzaj żeński.

 

panikować feldmarszałek

Kropka pomiędzy, trzeba podzielić na dw zdania.

 

 

Po jego słowach zapanowało poruszenie [kropka] Thomas widział jak niektórzy żołnierze z jego oddziału wykonują znak krzyża inni po kryjomu wzięli łyk z manierki a po reakcji na ich twarzach wiedział że to nie była woda. Sam Thomas nie do końca wierzył w zapewnienia sztabu o nadciągającej pomocy.

Nie pisz, że z jego oddziału, bo wiemy, że nie z innego.

Jaka jest reakcja na twarzach?:)

 

Na razie zabezpieczają jedną z mniej ważnych ulic w Stalingradzie a przez to nie mieli żadnych walk na tym odcinku od dłuższego czasu i nie chciał żeby ten stan się zmienił. 

czemu czas teraźniejszy nagle? Co to znaczy nie mieli żadnych walk?

 

Liczby zapisujemy słownie.

 

na tym zimnym piekle

Raczej w piekle, niż na piekle.

 

 

Wiedział co znaczy odcięcie od głównych sił i Max wcale nie musiał mu tego mówić w Stalingradzie było około trzystu tysięcy żołnierzy osi.

To też są dwa zdania.

 

ale najgorszy wydawał się brak jedzenia i wizja głodu.

Masło maślane.

 

Do wojska zaciągnął się ponieważ namówił go do tego jego przyjaciel z młodzieńczych lat, większość jego znajomych zaciągnęła się do armii jeszcze przed 42’ sam dopiero został przekonany przez jednego ze znajomych o imieniu Patrick który mówił mu że to ich obowiązek ,że muszą to zrobić dla dobra ojczyzny ,żeby rodzina była z nich dumna. I jak to się skończyło?

Tu pojawiły się przecinki, ale spacja jest po a nie przed przecinkiem.

W tym akapicie mówisz, że przyjaciel go namówi, że inny wcześnie się zaciągnęli, a jego namówił przyjaciel. Po co dwa razy to samo? Z jakich młodzieńczych ja ma 20 lat?

 

 

Thomas pamiętał tylko strzały a potem wybuch który go powalił, kiedy wstał z ziemi pierwsze co zobaczył to Patricka bez nogi wyciągające do niego rękę w błagalnym geście, potem już nic nie pamiętał dopóki nie udało im się wycofać za barykady stracili wtedy sześciu ludzi w tym Patricka. Po tym wydarzeniu obiecał sobie że zrobi wszystko żeby wrócić do domu do rodziny zrobi wszystko żeby nie skończyć jak Patrick.

Patrica wyciągającego. Do podzielenia na kilka zdań. Patrica tracądwa razy;)

 

wsadził jednego do ust i odpalił.

Co odpalił?

 

chodź był ledwie po trzydziestce

Chodź do mnie.

Choć tyle mogę zrobić.

 

Thomas dyskretnie spojrzał na Marcusa rozmawiającym z kapralem Albem.

Na Marcusa, co robiącego? Rozmawiającego.

 

Warto zaznaczyć wulgaryzmy, bo jest ich więcej niż przecinków.

Nie wiem po co potwory pod Stalingradem, tam było wystarczająco okropnie.

 

Masz za dużo postaci, nie jesteśmy w stanie zainteresować się losem całego oddziału. Kogoś trzeba wybrać.

Fajnie, że masz pomysły i że chciało Ci się pogrzebać w historii. Próbuj dalej.

Powodzenia.

 

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć,

 

Ogólnie historia jest fajna. Podobają mi się dialogi. Niestety wszystko psuje niechlujny zapis opowiadania. Wygląda to tak jakbyś wrzucił uber pierwszy spis myśli bez absolutnie żadnej korekty. Sam nie jestem mistrzem interpunkcji, ale w bardzo wielu miejscach brakuje przecinków, do tego: brakuje spacji, pojawiają się podwójne spacje, powtórzenia itd. itd. Gorąco Cię zachęcam do poprawek, opowiadanie będzie się o niebo lepiej czytać :)

 

Poniżej klilka przykładów:

 

Był zimny listopadowy wieczór[,] grupę żołnierzy schowanych za drewnianą barykadą grzało tylko małe ognisko rozpalone na środku ulicy.

Brakuje przecinka.

 

Już od dłuższej chwili nikt się nie odzywał[,] wszyscy byli przybici.

Tutaj też.

 

Zaledwie kilka chwil temu dostali niepotwierdzoną informację od sąsiednich oddziałów o zamknięciu ich armii w okrążeniu, które już dostało nie oficjalną nazwę kotła stalingradzkiego

W sensie, nieoficjalną?

 

W stalingradzie było około trzystu tysięcy żołnierzy osi

Stalingradzie.

 

 

[…] Manstein już organizuje oddziały żeby przebić się przez li li linie wroga i odnowić łańcuchy dostaw.– zameldował jąkając się Paul.

Brak spacji.

 

 

Do tego zerknij na te faktograficzne uwagi:

Thomas przewiesił swój karabin Kar 43 a następnie zaczął wspinać się na barykadę.

Karabinu Gew43 nie mogło być w Stalingradzie w tym czasie.

 

-Dobrze, słyszeliście nie ma się czym martwić lada dzień jedenasta armia przebije się przez zdemoralizowane oddziały wroga.

Rozumiem, że to taka próba podniesienia na duchu ze strony oficera? Nie było w planach przemieszczania 11 Armii w te rejony, chyba, że jest coś o czym nie wiem (?).

 

Ciszę przerwał dopiero powrót Paula młodego chłopaka którego sierżant Marcus wysłał w roli adiutanta do sztabu by potwierdził tę informacje.

Czy na pewno powinieneś nazywać Marcusa sierżantem? Zerknij na nazewnictwo niemieckich stopnii wojskowych z okresu 2WŚ.

 

Jeszcze raz zachęcam do poprawek :)

Persching01 witam serdecznie!!!

 

Nie wiem jak innym, ale mi się podobało. Na pewno jak na pierwszy tekst trzeba bardzo pochwalić.

 

Akcja non-stop, cały czas się coś dzieje. Pomysł niezbyt odkrywczy ale przedstawiony bardzo dobrze. Końcówka może nie do końca zadowalająca. Myślałem, że może żołnierze będą się zmieniać w bestie :) Z pomysłu może niezbyt oryginalnego wycisnąłeś maks. Czytało się świetnie. Muszę też zaznaczyć, że opowiadanie ma klimat. Naprawdę świetny klimat.

Natomiast jest problem, skąd się wzięły bestie? Nie mam wytłumaczenia a chciałbym to wiedzieć. Zauważyłem też brak przecinków.

Bardzo udany debiut, zaufaj mi bo ja piszę zawsze szczerze, jak chyba też zresztą inni tutaj.

 

Pozdrawiam serdecznie!!!

Jestem niepełnosprawny...

Pierwsze opublikowane opowiadanie do dobre pole do nauki, więc w kilku podpunktach wymienię, nad czym powinieneś popracować:

– interpunkcja – brakuje przecinków, znaków zapytania w dialogach, zły zapis dialogów – to bardzo ważny element, by czytało się płynne

– ortografia – jest sporo błędów (np. “do tych czas”)

– postacie mogłyby być bardziej wyraziste, trudno je odróżniać

Doceniam, że próbowałeś zbudować klimat beznadziei i grozy, to się częściowo udało. Pomysł na potwory nie jest szczególnie oryginalny, ale da się zniego coś wycisnąć.

@dawidiq150 

Dzięki za opinie. A problem z brakiem odpowiedzi na postawione przez ciebie pytania bierze się z tego że kiedy to pisałem planowałem rozbić to na dwie – trzy części, a bez sensu było zdradzać wszystko w pierwszej :)

 

@grzelulukas 

Dzięki za wskazówki , postarałem się już coś popoprawiać .

A jeżeli chodź o porady historyczne to faktycznie z bronią się walnąłem, ale co do 11 armii to była w grupie armii Don, która miała na celu wyrwanie 6 armii z kotła.

Cieszę się, że mój komentarz na coś się przydał :)

 

A jeżeli chodź o porady historyczne to faktycznie z bronią się walnąłem, ale co do 11 armii to była w grupie armii Don, która miała na celu wyrwanie 6 armii z kotła.

No tak yes

Nowa Fantastyka