- Opowiadanie: MichałBronisław - Dyrektywa Numer 5

Dyrektywa Numer 5

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Dyrektywa Numer 5

 Jimmy stanął pod wentylatorem, zachłannie łapiąc powietrze. Następnie spowolnił oddech, aby się uspokoić. Próbował nie myśleć o ścianach i suficie, napierających na niego z każdej strony. Powietrze pompowane przez system wentylacji, owiewało spoconą twarz i przynosiło ulgę. Musiało po drodze pokonać system filtrów, aby następnie zostać wtłoczone do wnętrza schronu, leżącego kilkadziesiąt metrów pod powierzchnią pustyni.

– Panie prezydencie. Za godzinę przemówi pan do narodu.

– I co mam powiedzieć?

– To pan jest prezydentem – odpowiedział specjalista od spraw PR.

– Co?

– Nic. Napisaliśmy przemówienie najlepiej, jak to możliwe w zaistniałej sytuacji – powiedział inny, identyczny doradca.

Pozostali eksperci pokiwali zgodnie głowami. W pomieszczeniu poza grupą dwunastu doradców, znajdowała się też najbliższa rodzina.

– Kochanie nie denerwuj się – powiedziała Pierwsza Dama.

Popatrzył się na nią, jeszcze bardziej zdenerwowany.

– Przecież cię nie zlinczują – uspokajała go druga Pierwsza Dama.

– Nie jesteś niezastąpiony – powiedziała kopia prezydenta.

A mogłem polecieć samolotem – pomyślał Jimmy.

– A mogłeś polecieć samolotem, zamiast się teleportować, co dało mi życie – odgadł myśli identyczny prezydent.

Tak. Dwa dni temu, świat był o wiele prostszy.

 

*

 

Jimmy nie sądził, że kiedykolwiek skorzysta z tego pomieszczenia. Wiedział, że było przygotowane na wypadek ataku jądrowego. Siedział na skórzanym fotelu przy dębowym biurku, na tle amerykańskiej flagi. Za jego plecami znajdowało się zielone płótno, które w czasie transmisji zostanie zastąpione przez obraz gabinetu owalnego.

Amerykanie nie muszą wiedzieć, że prezydenci znajdują się w schronie kilkanaście pięter pod ziemią – pomyślał.

Makijażystka kończyła pudrować twarz Jimmiego, kiedy włączyły się światła. Promienie docierające do jego głowy, jednocześnie usunęły nadmiar zmarszczek i rozświetliły oczy.

– Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden – odliczał technik. Zapaliła się lampka pokazująca, że nadają na żywo.

Prezydent skierował oczy w stronę kamery. Wziął wdech, przyjął wyćwiczony wyraz twarzy i rozpoczął przemówienie.

– My naród stanęliśmy w obliczu niespotykanej nigdy wcześniej sytuacji. Musimy stawić czoła problemowi obfitości, bo jeszcze nigdy w historii nie było nas tak wielu. Dziś przemawiam do dwóch i pół miliarda Amerykanów wszelkich kolorów skóry, płci, wyznań, oryginałów i kopii. Dwa dni temu było nas o dwa miliardy mniej. Większość z was myśli, że na mnie głosowała, mimo że nigdy fizycznie to nie miało miejsca. Mimo to jestem prezydentem was wszystkich. Dlatego proszę o zaprzestanie zamieszek z powodu wyłączenia w całym kraju urządzeń do teleportacji. Wiem, że powrót do poruszania się samochodami i stania w korkach jest poniżej godności Amerykanów. Teraz jednak sytuacja jest wyjątkowa. Musimy ograniczyć konsumpcję, aby nie brakło żywności. Na koniec chciałem powiedzieć, że żaden prezydent nie miał do dyspozycji tak niewiele, dla tak wielu.

Lampka zgasła.

– Za ile będą pierwsze sondaże dotyczące poparcia po przemowie?

– Za godzinę panie prezydencie.

 

*

 

Jimmy przestępował z nogi na nogę, gdy do ciasnego pomieszczenia wbiegł człowiek odpowiedzialny za dostarczenie wyników sondażowych.

– Jak poparcie po przemówieniu?

– Poparcie? Miasta stoją zakorkowane, bo wszystkie auta naraz wyjechały na ulice. Pierwszy zapłonął Bronx, a później już poszło, jak reakcja łańcuchowa. Tworzą się gangi, które walczą o żywność. Ludzie zabijają się nawzajem. Nawet nie mamy prawa, które powinniśmy egzekwować w związku z problemami, które się pojawiły. Przykładowo mamy dwie żony i trzech mężów. To już problem pięciu ciał. Niech do tego dojdą dzieci. Tego nie da się łatwo rozwiązać. A co z problemami spadkowymi, czy własności? Co z dostępami do kont bankowych? To musiało wybuchnąć.

– Nawet nie mów – powiedział prezydent.

Mam teraz dwie pierwsze damy i kochankę. Jak drugi ja się wygada to po nas – dodał w myślach.

– Nie ma już władzy i poddanych panie prezydencie. To upadek cywilizacji.

– Tak samo mówiliście, kiedy padły nadajniki telefonii komórkowej, po rozbłysku na słońcu. Dwa dni później przywrócono wszystko i zamieszki ustały.

– Panie prezydencie, nadajniki dało się naprawić. A co chce pan zrobić z dwoma miliardami dodatkowych ludzi?

– No właśnie co? – spytał drugi pierwszy prezydent, wchodząc do środka bez pukania.

Jeszcze jego tu brakowało – pomyślał Jimmy.

 

*

 

Leżał w małym pomieszczeniu, w którym zamknął się godzinę temu. Był tylko on, prycza i stalowe drzwi, które zablokował. Musiał odpocząć od doradców, Pierwszych Dam i samego siebie. Z nich wszystkich najbardziej miał dość drugiego Jimmiego, a tak właściwie to drugiego siebie.

Ciszę przerwało walenie w metalowe drzwi. Rozchodziło się po małym pomieszczeniu, tworząc nieznośny hałas.

– Panie prezydencie. Wiemy co spowodowało awarię urządzeń teleportujących – powiedział ekspert.

Jimmy wstał z pryczy i kręcąc wajchą odblokował mechanizm, a następnie uchylił ciężkie stalowe drzwi.

– Słucham.

– Wie pan jak działa teleportacja?

– Wchodzi się po jednej stronie i wychodzi po drugiej – zażartował Jimmy.

– Też tak myślałem – powiedział specjalista, rozglądając się na boki i ściszając głos.

– Wejdź do środka i mów o co chodzi. – Prezydent zablokował za nimi drzwi.

– Używaliśmy niemieckich urządzeń do teleportacji. Postawiliśmy na firmę z tradycjami od lat czterdziestych dwudziestego wieku. Niestety okazało się, że podczas teleportacji oryginał człowieka w punkcie A jest unicestwiany i utylizowany. Po drugiej stronie w punkcie B drukowana jest kopia. Ten szczegół unicestwiania producent ukrył, jak w aferze z niemieckimi silnikami diesla.

– Do sedna – nakazał prezydent. Czuł, jak nogi zaczynają się pod nim uginać. Usiadł na pryczy i słuchał dalej.

– UE wprowadziła dyrektywę numer pięć. Miała zapewnić bezpieczeństwo ludzi, korzystających z wszelkich urządzeń, jak samochody autonomiczne i podobne. Nad egzekucją dyrektywy miała czuwać sztuczna inteligencja.

– Dyrektywa numer pięć. Czyżby nie zabijaj? Nie mamy czegoś takiego w naszym wolnym kraju.

– Pan prezydent jest inteligentniejszy niż myślałem.

Popatrzył przepełniony gniewem na Specjalistę od Spraw Sztucznej Inteligencji.

– Co poszło nie tak? – spytał Jimmy.

– Aktualizacja oprogramowania się udała. Automatycznie wykonała się również na urządzeniach w Stanach Zjednoczonych. Sztuczna inteligencja wprowadziła dyrektywę numer pięć, kontrolując nasze urządzenia teleportacyjne.

– I co w związku z tym?

– Urządzenia do teleportacji przestały zabijać ludzi.

– Jak ubrać w słowa, że niezabijanie Amerykanów jest problemem? – spytał Jimmy.

– Nie mam pojęcia panie prezydencie. – Doradca opuścił wzrok.

– Ja też nie. Za godzinę posiedzenie rady.

 

*

 

Rada Dwunastu, próbowała znaleźć sposób, na rozwiązanie „Afery teleportacyjnej”, jak ją wewnętrznie nazwali. Siedzieli przy długim prostokątnym stole. Prezydent zajął miejsce pośrodku a doradcy po lewej i prawej. Kopia prezydenta stała przy ścianie.

– Jak przekazać wyborcom, że niezabijanie Amerykanów podczas teleportacji jest problemem? – zapytał Jimmy.

Drugi Jimmy zapisał pytanie na tablicy.

– Jak im wytłumaczyć, że niezabijanie, powoduje tworzenie nadmiarowej kopi człowieka przy każdym akcie teleportacji? – dodał ekspert od Spraw Sztucznej Inteligencji.

– Czy możemy się przyznać do błędu, że wcześniej urządzenia przy teleportacji uśmiercały oryginał człowieka? – spytała Susan.

– Zakładając, że tak to czy możemy się przyznać, że o tym nie wiedzieliśmy? Nie wiedzieliśmy, co dzieje się na terenie naszego kraju? – dodał specjalista od spraw PR.

– Jeśli skłamiemy, że wiedzieliśmy co się dzieje, to jeszcze gorzej. Wyjdzie, że ukrywaliśmy zabijanie własnych obywateli – wtrącił Doradca do Spraw Bezpieczeństwa Narodowego.

– Czy jest szansa, że gdy ludzie zrozumieją, że teleportacja to ich śmierć, to zrezygnują z wygody, jaką przynosiła? – spytał ekspert od Spraw Transportu, po czym zaciągnął się papierosem.

– A może powinniśmy wycofać Dyrektywę Numer Pięć i zaakceptować zabijanie oryginału człowieka podczas teleportacji? Wtedy moglibyśmy włączyć ponownie urządzenia. Może to powstrzyma chaos na ulicach? – zaproponowała Susan.

– Ja bym wyprowadził wojsko na ulicę – powiedział generał Oliver.

– Dość – przerwał prezydent.

Każda kolejna propozycja wydawała się gorsza od poprzedniej. Jimmy rozglądał się po sali, skanując ludzi. Nagle jego wzrok zatrzymał się na specjaliście, siedzącym na fotelu po prawej, który cicho obserwował wydarzenia od początku spotkania.

– Hej, a ty dlaczego nic nie zaproponowałeś?

Prezydent wstał i podszedł patrząc ci w oczy.

– Co byś zrobił na moim miejscu?

 

 

Koniec

Komentarze

Muszę sobie zapamiętać, żeby nie korzystać z portalu. Bez względu na to, czy wyjdę z niego w jednej, czy w wielu osobach. Podoba mi się ten tekst, bo szaleństwo jest w nim dawkowane ze smakiem.

Cóż, prezydent ma kłopotek;)

Lożanka bezprenumeratowa

do wnętrza schronu, leżącego kilkadziesiąt metrów pod powierzchnią pustyni.

Absolutnie wykluczone. Schrony dla “ważniaków” sytuuje się w masywach skalnych a nie 

na pustyni. Dla bomb penetrujących kilkadziesiąt metrów piasku to jak wata…cukrowa… 

co dało mi mi życie

Zakończenie dziwne, niby jest – a jakoby nie było… Ale generalnie pomysł niczego sobie.

Niemiecka firma a taka “niesolidna” – nikt z owych “teleportowanych” w latach czterdziestych

jeszcze się nie zmaterializował…

 

dum spiro spero

Cholera, zjadło mi komentarz xD

 

W skrócie przybliżę, co tam stworzyłem (zanim zjadło):

– szort zabawny i z pomysłem 

– skojarzył mi się odcinek Ricka i Morty'ego, w którym Morty dostał urządzenie do zapisywania stanu życia 

– zburzenie czwartej ściany na koniec to dobry zabieg

– mam rozwiązanie problemu, ale nie uważam żeby było akceptowalne społecznie, więc się powstrzymam od zapisania :)

– pod względem językowym szort jest okej, nie zgrzyta ani nie powala ;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Bardzo fajne opowiadanie. Dobrze się bawiłem. Świetny pomysł z dylematem moralnym, który rzeczywiście mógłby zahamować rozwój takiej technologii. 

Dwa drobiazgi: 

- kąt bankowych → kont bankowych

- oryginałów i kopi → oryginałów i kopii

 

Nominuję. Pozdrawiam.

Hej MichałBronisław!

 

Komentarz pobetowy.

 

Bardzo podoba mi się pomysł i ciekawa perspektywa klasycznego problemu sci-fi. Skojarzyło mi się z pewnym filmem z Ch. Balem. Natomiast niestety, ale w mojej opinii przez krótką formę nie udało się w pełni przedstawić zbudowanego na potrzeby tekstu świata i wykorzystać potencjału twistu.

Niemniej, opowiadanie jest napisane przyzwoicie i szybko wciąga w lekturę.

 

Podsumowując, Dyrektywa to kawał naprawdę ciekawego opowiadania :) Gratuluję.

Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!

@Ambush Twoja pomoc jak zawsze nieoceniona.

 

@Fascynator Poprawiłem. Nie chcę drążyć tematu teleportowanychj, ale trzeba pamiętać kto jest za to odpowiedzialny.

 

@cezary_cezary Dzięki. Ricka i Mortygo znam, ale tego akurat nie pamiętam.

To jeden z tych tekstów, które napisałem w dwie godziny i poprawiałem tydzień.

 

@AP Błędy poprawiłem.

Jak mam pomysł to zapisuję jedno, dwa zdania w notatniku. Tutaj było: Teleportacja powoduje przeludnienie. Co zrobi prezydent?

Cieszę się, że trafiłem bo zdaję sobie sprawę, że nie wszystko każdemu się podoba.

 

@BosmanMat

Szukałem co to za film. Prestiż? Ja podobne rzeczy widziałem w The Moon i starym serialu Po tamtej stronie. Na przeludnienie trafiłem pierwszy raz w książce Przestrzeni Przestrzeni, którą czytałem jeszcze w podstawówce.

Gdyby nie ty, ten short byłby o połowę krótszy.

Dzięki.

Szukałem co to za film. Prestiż?

Tak, Prestiż. Gorąco polecam :)

 

Dzięki.

Nie ma za co, cieszę się, że mogłem pomóc.

Żegnaj! Życzę Ci powodzenia, dokądkolwiek zaniesie Cię los!

Nareszcie dobre opowiadanie sf, a nie wieczne mordobicia, wyrzynania, gwałty pod płaszczykiem fantastyki. Dzięki autorze – przywracasz mi wiarę w to, że jeszcze nie wszystkim mordercza mgła zasłoniła oczy

Na­resz­cie dobre opo­wia­da­nie sf, a nie wiecz­ne mor­do­bi­cia, wy­rzy­na­nia, gwał­ty pod płasz­czy­kiem fan­ta­sty­ki.

 

Dzięki SPW. Motywujesz do dalszego pisania.

Niezły pomysł i tylko szkoda, że przedstawiony w tak krótkiej formie. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzień dobry,

Ciekawy pomysł, szczególnie w dobie niedawnych informacji o udanych próbach teleportacji pojedynczych, o ile mnie pamięć nie myli, fotonów. Co prawda trochę jeszcze upłynie, nim problematyka z tym związana nabierze tempa, ale już teraz należy rozważać wszelki możliwe warianty ;)))

Pozdrawiam,

Niezły pomysł i tylko szkoda, że przedstawiony w tak krótkiej formie. :)

@regulatorzy Dzięki :) W długiej formie też coś skrobnąłem w ostatnich kilku miesiącach. Na razie tylko pierwszy draft powieści, odłożony do szuflady.

 

@Baska.Szczepanowska Dzięki. Sposób teleportacji z tego opowiadania, działałby i po “kablu”. Przerażające jest jakim kosztem.

Spodobało się i to bardzo, aż kliknę :) 

 

Ja bym wycofał dyrektywę Numer Pięć i zaakceptował zabijanie oryginału człowieka podczas teleportacji :) Ostatecznie nikt by nie widział różnicy, no może poza kilkoma organizacjami, które w proteście przed tym szatańskim narzędziem uskuteczniałyby akcje sabotażowe na maszyny teleportujące… 

 

Poniżej moje czepialstwo:

 

– To pan jest prezydentem – odpowiedział specjalista od spraw PR.

– Co?

– Nic. Napisaliśmy przemówienie najlepiej, jak to możliwe w zaistniałej sytuacji – powiedział inny, identyczny doradca.

To mi trochę memem zaleciało ;)

 

To już problem pięciu ciał.

Hmm ;)

@grzelulukas Wielkie dzięki za klika.

 

Problemem pięciu ciał chciałem nawiązać do znanego z fizyki “problemu trzech ciał” oraz tytułu książki, którą mam na liście do przeczytania. Taki bardziej “easter egg”, który jak ktoś nie zauważy to wiele nie straci, a jeśli zauważy to może uśmiechnie.

Tak tak, domyśliłem się o co chodzi ;) po prostu nie zagrało mi to, ale to detal. 

@grzelulukas A ja się tak naprodukowałem z wyjaśnianiem ;)

Cześć, Michale!

 

To ja, Twój piątkowy dyżurny!

Podoba mi się i mam niedosyt.

Podoba mi się, bo jest to ciekawe i jak najbardziej logiczne podejście do teleportacji. W zasadzie mamy tu solidne SF – zupełnie nie mój gatunek, ale podany w sposób zrozumiały.

A niedosyt z dwóch powodów. Po pierwsze za krótkie – chciałoby się rozwinięcia historii. Po drugie doprowadzasz do momentu, gdzie powinna nastąpić jakaś kulminacja, punkt zwrotny, a Ty nagle ucinasz. Rozumiem, że chciałeś doprowadzić do takiego zakończenia, ale pozostaję z poczuciem, że coś się urwało i już nigdy nie skończy.

A, swoją drogą ten twist – żeby nie było wątpliwości: on wypalił. Był zaskakujący, ale imo trochę oderwany od tekstu i wychodzi nieco z czapy. Przez cały tekst mamy narratora wszechwiedzącego, związanego z prezydentem. Ani przez chwilę nie poczułem się, jakby był tam sam i obserwował wszystko z pierwszego rzędu, ale jako osoba o wiedzy ograniczonej do własnych odczuć. To by się wiązało z pewnymi ograniczeniami, ale pozwoliłoby płynnie przejść do twistu i ładniej sprawić, że poczulibyśmy się jak uczestnicy wydarzeń.

Wyszło, jakbym sporo marudził, ale to tylko próba wyjaśnienia, co według mnie w tekście można poprawić, żeby był jeszcze lepszy, a nie próba sprawienia, że będzie miał sens. To jest bardzo sprawny szort, z dobrym pomysłem i całkiem ciekawie wykonany.

 

Pozdrówka!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

@Krokus

Doceniam konkretny “feedback”, bo to pozwala szlifować warsztat.

Masz rację, że z wprowadzeniem obserwatora (przełamanie czwartej ściany) od początku byłoby lepiej. Myślę, że trzeba by to zrobić bardzo subtelnie, aby osoba czytająca za pierwszym razem zignorowała to, a stało się to oczywiste dopiero przy zakończeniu. Trzeba by też wytłumaczyć dlaczego, narrator zawsze był w pobliżu prezydenta, nawet jak ten chciał zostać sam. Mam pomysł jak można by to zrobić. Może wykorzystam coś takiego w innym opowiadaniu.

 

Jeszcze raz dzięki.

Sposób teleportacji z tego opowiadania, działałby i po “kablu”. 

świetnie to ująłeś xd

A ja wolałbym w twiście “Jimmiemu” zamiast “ci”, ale ja jestem zwykły zjadacz eukaliptusa. Poza tym podobało mi się. :)

@Koala75

Skoro prezydent Jimmy miałby się zwrócić do Jimmiego, to zakładam, że chodzi o klona. Pytanie tylko czy chciałbyś z czytelnika zrobić klona Jimmiego? To byłoby ciekawe. Wymagałoby przepisania większej ilości tekstu.

 

Dzięki Koala75.

Witam.

Polityka i dyrektywy to nie moje zainteresowania, teleportacja wyszła ciekawie, no i ten pan, który cicho siedział i nie brał udziału w dyskusji. Niemcy to znani krętacze, technologia była wadliwa, ale po wpadce firmy Volksvagen to już nie dziwi. Wartościowy tekst, dobre opowiadanie. Zasługuje na bibliotekę.

Pozdrawiam.

Feniks 103.

audaces fortuna iuvat

Wartościowy tekst, dobre opowiadanie. Zasługuje na bibliotekę.

 

Nie piszę pod wszystkich, więc tym bardziej taki komentarz cieszy.

Dzięki feniks103. 

Bardzo fajny tekst. Przede wszystkim ciekawy. Niestety, umyka mi kim jest człowiek w fotelu. Jest kimś konkretnym? 

P.S. Czemu nie dziwi mnie, że UE znowu coś popsuła :D

@Marwood

Pozwoliłem sobie umieścić Ciebie w fotelu. Tak to Ty.

Dobry tekst.

“Numer pięć” początkowo skojarzył mi się z Channel. Nie pomyślałbym o przykazaniach – ciekawy twist.

Wraz z rozwojem tekstu bylem ciekaw, jak prezydent sobie poradzi z sytuacją – i kompletnie nie spodziewałem się, kogo zapyta o radę smiley

The KOT

@Eldil

Da się dojść okrężną drogą przez skojarzenia:

Chanel 5->kobieta->grzech->przykazania->Nie zabijaj

 

Fajnie raz na jakiś czas do kogoś trafić z tekstem. Dzięki Eldil.

 

 

Nowa Fantastyka