Alex do wojska czuł powołanie.
Trzeba się bronić – czasy wątpliwe.
Gdy wyszkolonym wojem się stanie,
wróci pewniejszy, z nowym paliwem.
Tak się złożyło, że go przyjęli
do całkiem nowej, ważnej jednostki.
Włosy zgolone, mundury w bieli,
rękaw obcisły, spodnie do kostki.
Trening od piątej aż do wieczora.
Alex wciąż ćwiczył, strzały oddawał
i chociaż padał, gdy przyszła pora,
rad był, że co dzień rośnie mu wprawa.
Gdy się dowiedział o nowym planie,
nie mógł poradzić sobie z dreszczami.
Nie miał pojęcia, że mordowanie
przyjdzie mu ćwiczyć z androidami.
Bał się niezmiernie, bo te roboty
były najnowszej wręcz generacji –
niemal jak ludzie. Nie miał ochoty
czynić tak chłodnej eksterminacji.
Wszczęli ćwiczenia na poligonie.
Szwadron robotów był dość pokaźny.
Alex, napięty, w samoobronie
strzelił w sześć twarzy, wrogich i strasznych.
Chociaż krzyczały, nie miały ducha.
Łzy były sztuczne, krew podrabiana.
Gdy Alex ujrzał kable w ich brzuchach,
przestał się martwić. Walka udana.
Twarze robotów uległy zmianom.
Widział cywili niosących szable.
„Strzelać we wroga!” – tak mu kazano,
Alex więc strzelał, patrząc na kable.
Przestał przejmować się ich krzykami.
To algorytmy krzyczeć im każą.
Choć tak prawdziwe, są robotami!
Kto by się martwił ich sztuczną twarzą?
Po dwóch miesiącach strzelał w każdego.
Nawet przed dziećmi nie miał oporu.
Nadal podziwiał kunszt robociego,
tak realnego w swym fałszu tworu.
Wreszcie czas przyszedł na test końcowy.
Nocą wysłano ich gdzieś na misję.
Alex był silny. Czuł się gotowy.
Dzisiaj zachwyci swoją komisję.
Plac boju bardzo był autentyczny.
Razem ze swoją grupą żołnierzy
wybił robotów zastęp dość liczny.
Patrzył, jak ciało na ciele leży.
Tylko, cóż… czegoś mu brakowało.
Zajrzał na brzuchy, wejrzał w ich lica…
Nie ma kabelków! To ludzkie ciało!
Chociaż właściwie… co za różnica?
Człowiek czy robot… Oba prawdziwe.
Alex powrócił do swojej bazy.
Test zaliczony. Uczcił to piwem.
Jakie następne będą rozkazy?