- Opowiadanie: Koala75 - Chmury

Chmury

Wnuczek jest elementem fantastycznym, bo jakiś trzeba było wprowadzić.

Oceny

Chmury

Gdy byłem młody, lubiłem obserwować chmury, te małe i te duże. Czasem pędziły gnane wiatrem. Innym razem nie ruszały się z miejsca. Mały obłoczek potrafił urosnąć w krótkim czasie do potężnego burzowego kowadła, albo zajmująca połowę nieba chmura zanikała, gdy przez chwilę na nią nie patrzyłem. Fascynujące były kształty przybierane przez chmury i cudowna ich zmienność. Wielokrotnie przypominały zamki z bajek, albo rozmaite fantastyczne stwory. Czasem dmuchałem w ich kierunku, wyobrażając sobie, że mogę coś zmienić, chociaż wiedziałem, że to niemożliwe. Tak to widziałem wtedy.

Mam teraz sporo lat, dużo wolnego czasu i lubię czytać. Niedawno wnuczek sąsiadów namówił mnie, żebym zaczął używać komputera. Stałem się bywalcem portalu NF. Najpierw tylko czytałem, ale zacząłem też sam pisać używając edytora. Mały nauczył mnie zapisywać teksty w chmurze, takiej elektronicznej, żeby łatwiejszy miał do nich dostęp i szybciej mógł tam poprawić moje błędy, niewyłapane przez specjalny program. Jest to wygodne i łatwe, ale coś się jednak skończyło. Teraz, gdy myślę o chmurze, to nie widzę jej piękna, jak dawniej. Przed oczami pojawiają się czarne kształty liter siedzących w środku, albo wyobrażam sobie, że jest złożona z takich małych elektrycznych istotek dźwigających moje słowa. Wiem, że w każdej chwili mogę tam namieszać. Ehh…

Koniec

Komentarze

smiley

 

żebym się więcej posługiwał komputerem.

Uj, jak tu zgrzyta…

 

No tak, wszystko się zgadza (za wyjątkiem wnuczka rzekomo), ale…

 

wink

 

dum spiro spero

Fascynatorze, zmieniłem wskazany zgrzyt. :)

 

Co ta technologia robi z wyobraźnią człowieka ;)

It's ok not to.

Pierożku, sądząc z obrazka, nie u wszystkich. :)

Misiu, ładnie to opowiedziałeś. :)

W bardzo wczesnych latach pacholęcych byłam przekonana, że wszelkie chmurowe stwory powstają z dymu unoszącego się z kominów parowozów. Potem się okazało, że to nieprawda… :(

Minęły dziesiątki lat i dziś, kiedy jako pasażerka jadę autostradą, a widoki są sprowadzone do ograniczających ją ekranów, nad wyraz miłym urozmaiceniem tej monotonii są chmury, przybierające najbardziej fantastyczne kształty i mocno poruszające wyobraźnię. :)

O chmurze elektronicznej słyszałam, ale nigdy jej nie widziałam. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No to namieszałeś nieco. Czyli pisanie skuteczniejsze niż dmuchanie w chmury;)

Lożanka bezprenumeratowa

Reg, też nie widziałem. Wyobrażam ją sobie tak. :)

Łowuszko, w elektronicznej można namieszać pisząc. :)

Misiu, chyba wolę pozostać przy oglądaniu chmur sunących po niebie – niech one karmią moją wyobraźnię. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, te na niebie są bardziej interesujące, ale mniej przydatne. ;)

Misiu, ależ co Ty mówisz – przecież kiedy zachwycają, a potem zamieniają się w deszcz, są bardzo przydatne! ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Chmury do zapisywania są fajne, ale ja i tak lubię te zwykłe i stale widzę w nich różne cuda :) Choć przyznam, że dmuchanie w nie jakoś mi nie przyszło do głowy. Muszę spróbować ;) Nie rezygnuj ze zwykłych chmur, wykorzystaj je do napisania jeszcze czegoś :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Reg, tak, ale nie lubię deszczu jesienią i zimą. :(

Irko, nie rezygnuję, ale te nowe są ciągle i straszą. ;)

Dałam się zaskoczyć tą analogią xD…

Ja patrząc w chmury, zawsze myślałam o wacie cukrowej i zastanawiałam się, jak smakuje taka z nieba, ale jestem łasuchem, co wiele tłumaczy…

M.G.Z., wkrótce wata cukrowa będzie dla dzieci pojęciem dalszym niż chmura elektroniczna i bardziej odległym niż chmury na niebie. :(

Milutkie (krokodyle Pierożki też). A watę cukrową sprzedają tu i tam :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Watę cukrową sprzedają dziś w wiadereczkach i kubkach w wielu marketach, ale skład na etykiecie zajmuje tyle miejsca, że podejrzewam, że dzieci świecą po tym w nocy jak słońce zza chmur ;).

Tarnino, taki czas, że wkrótce dzieci, na słowa: “Popatrz jaka ładna chmura”, będą sięgać po smartfon, zamiast podnieść głowę. :(

M.G.Z., ja kojarzę watę cukrową tylko z panem kręcącym korbką w specjalnej maszynce, stojącym na placyku.

Tarnino, taki czas, że wkrótce dzieci, na słowa: “Popatrz jaka ładna chmura”, będą sięgać po smartfon, zamiast podnieść głowę. :(

Nie wiem, u mnie Tatko (i bratko też, prawda) bez ekranu nie przeżyje…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, ja pisałem o dzieciach. Może oni już zdziecinnieli. :)

Zanadro, wygooglaj sobie wiersz Dyzio Marzyciel Tuwima. Powinien ci się spodobać :)

Tarnino, krokodyle nie są moje tylko artysty Chrisa Judge’a. Tu inny przykład :>

 

It's ok not to.

Tarnino, ja pisałem o dzieciach. Może oni już zdziecinnieli. :)

Chyba tak…

 

A chmurowe misie kapitalne!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ciągle mnie zaskakuje Wasza umiejętność znajdowania obrazków/gifów ‘na temat’. :)

Misiu, ja nie musiałam szukać, bo wcześniej trafiłam na te obrazki. Twój tekst tylko mi je wydobył z pamięci ;) Ale na chmurzastego misia koalę niestety nie trafiłam. Trzeba będzie dorobić, jak się jakaś odpowiednia chmura trafi :>

It's ok not to.

Zanadro, wygooglaj sobie wiersz Dyzio Marzyciel Tuwima. Powinien ci się spodobać :)

I zgłodniałam… Na noc!

Pierożku, chmurzasty kojarzy mi się z pochmurny, nie wiem dlaczego. Może lepiej, żebyś na takiego koalę nie natrafiła. :)

M.G.Z., mam nadzieję, że coś słodkiego znalazłaś w pobliżu. :)

 

M.G.Z., mam nadzieję, że coś słodkiego znalazłaś w pobliżu. :)

 

 

 

Toma Hiddlestone’a?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Toma Hiddlestone’a?

i czekoladę devil.

Lekkie, acz trochę smutna konkluzja i niekoniecznie słuszna. Wszak chmury te na niebie też obsługują istoty zwane płanetnikami 

Mitologia Słowian – Płanetnik – Wattpad

MPJ, w chmurach na niebie ja nie mogę namieszać, na szczęście. :)

Misiu,

Niedawno wnuczek sąsiadów namówił mnie, żebym zaczął używać komputera. Zacząłem bywać na portalu NF.

Powtórzenie zamierzone?

 

Przyjemna “rozkminka” i porównanie. Ja również uwielbiam oglądać chmury i dopatrywać się w nich różnych kształtów. Zwłaszcza podczas zachodu słońca, gdy nabierają cudownych kolorów. Uwielbiam też robić im zdjęcia! Chcesz zobaczyć?

<wkleja kilka amatorskich zdjęć, nie czekając na odpowiedź>:

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Holly, ładne zdjęcia. :) Problemu z “zacząłem” nie potrafię w tej chwili rozwiązać, zachowując droubla. Intensywnie odświeżam ostatnie szare komórki, co jest pasjonujące, ale głowa puchnie. :(

Misiu, a może:

Niedawno wnuczek sąsiadów namówił mnie, żebym zaczął używać komputera. Stałem się bywalcem portalu NF.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, dzięki. Zaraz wprowadzę taką zmianę. Tyle jestem w stanie zrobić. :)

Przykro mi się zrobiło, Misiu, kiedy wyznałeś, że głowa Ci puchnie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oj, Misiu. Zimny okład i przestanie puchnąć :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dziewczyny, dzięki za troskę. Zobaczę, czy będę bardziej puchaty. :)

Sympatyczny utworek, chociaż mało fantastyczny.

Obrazki na bazie chmur świetne.

IMO, chmury najbardziej czadersko wyglądają z samolotu. Tak materialnie, człowiek ma wrażenie, że można po nich chodzić i byłyby miękkie i sprężyste jak materac.

Babska logika rządzi!

Chmury obserwowane z dołu czy z góry – zawsze mają w sobie coś z magii. A jak czarownie potrafią wyglądać w górach? A jednocześnie przecież niosą z sobą niebezpieczeństwo.

Utworek mi się podobał, fajne zestawienie tych chmur utkanych z wody i tych elektronicznych.

Misiowe.

 

entropia nigdy nie maleje

Finklo, może, żyjąc po życiu, będziemy mogli tak deptać chmury. :)

Jimie, piękne zdjęcie. Określenie “Misiowe” powoduje większą puchatość delikwenta.

Nowa Fantastyka