- Opowiadanie: Pkapka - Bestiariusz - FELIKS

Bestiariusz - FELIKS

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Bestiariusz - FELIKS

 

Feliks żuł powoli gałązkę szałwii. Drżały mu wąsy, a on doskonale wiedział, dlaczego: nie widział świateł na wschodzie. Powinny zabłysnąć już dobry kwadrans temu, ale z jakiegoś powodu ich nie było. Był pewien, że z podobną intensywnością wpatrują się w jego latarnię strażnicy z Przylądka. Jeśli jej nie zapali, oni również nie będą mogli zapalić swojej. A to oznacza, że nie zabłyśnie także latarnia Wyspiarzy.

 

I każda kolejna pozostanie tej nocy ciemna.

 

Aż wreszcie dla wszystkich Strażników stanie się jasne – nadszedł czas, na który przygotowywali się całe życie. I którego przez całe życie najbardziej się obawiali.

 

Feliks od lat wiedział, że równowaga świata jest krucha jak porcelanowa filiżanka jego świętej pamięci babki. Im bardziej zdawał sobie z tego sprawę, tym bardziej dbał o to, aby nikt tego nie zauważył.

 

Niepokój budzi niepokój. Strach rodzi strach. Chaos potęguje chaos. To była mantra powtarzana od pokoleń przez wszystkich Strażników. I wszyscy przez pokolenia robili to samo. Odwracali złe myśli. Pomagali zapomnieć krzywdy. Oswajali najgorsze lęki. Goili niegojące się rany. Strzegli świata. A nade wszystko – zachowywali spokój.

 

Dokładnie jak jego ojciec, ojciec ojca i ojciec ojca jego ojca Feliks ostrzył każdego ranka pazury na szarym, obłym kamieniu. Płukał gardło wodą z solą i poprawiał wciąż jeszcze bujną grzywę (swoją największą dumę i słabość, do czego jednak w życiu by się nie przyznał). Słuchał porannych wiadomości, a potem Raportów o Stanie. Codziennie wyfruwał z gniazda, by po kolei sprawdzić, czy świat działa jak należy. Gdy leciał jego skrzydła nie wydawały żadnego dźwięku. Był cichy, szybki i uważny. Jego umysł działał jak naoliwiona maszyna, wzrok sięgał w najdalsze zakątki lądu, morza i dusz.  

 

Jak wszyscy inni Strażnicy, rozsiani na krańcach Znanego Świata, był tym, który nigdy nie zawodzi. Tym, który całym sobą gwarantuje: słońce wstanie jutro dokładnie tak, jak wczoraj, przedwczoraj i każdego poprzedniego dnia od miliardów lat. Czyli – wszystko będzie dobrze.

 

Tylko że nie. Nie będzie.

Feliks już dłużej nie mógł wytężać wzroku. Wiedział, że to nie ma sensu. To, czego bał się najbardziej, ta ścigająca go w snach, lepka, ogromna, wściekła i nienawidząca wszystkich łapa wreszcie go dopadła; zawiedli.

On zawiódł.

 

Nie przewidział, że to już. Że granica była bliżej niż sądził. Że filiżanka nie miała rysy, tylko pęknięcie.

 

Pogrążony i pokonany podniósł jeszcze raz wzrok. I zobaczył to, czego już się nigdy nie spodziewał – na wschodzie paliła się latarnia. Płomień lekko mrugał w ciemności nocy, puszczając do Feliksa oko. Jeszcze nie, to tylko taki psikus. Tylko cię sprawdzaliśmy.

– Panikarz – mruknął w chłód wieczoru. Ale tak naprawdę poczuł, jakby miał z dwadzieścia lat mniej. Wbiegł po dwa stopnie na sam szczyt, by dać znać tym na Przylądku.

A potem sobie przypomniał, że żona prosiła, aby wieczorem podlał kwiaty.  

Spokój. Przede wszystkim.

 

Koniec

Komentarze

Piękny tekst. Przejmujący, mimo ptasiego bohatera. 

Autentycznie bałam się, że to koniec, że już nigdy nie rozbłysną.

Śliczne porównanie filiżankowe, też miała takie filiżanki i podobne przemyślenia.

I oczywiście gratuluję koleżance wizualizacji! Pięknie się komponujecie.

Lożanka bezprenumeratowa

 „Bestiariusz” to minus dodatni pandemicznego aresztu domowego? Piękny ten minus wam wyszedł! Jestem pełna najszczerszego podziwu. Dla wszystkiego – dla ilustracji, które formą, stylem a nawet  i kolorystyką idealnie nawiązują do bestiariuszowej klasyki, dla „komentarzy” pod nimi – dyskretnie, inteligentnie, z umiarem i z niezwykłym polotem opisującym świat fantastyczny, który to opis w rezultacie okazuje się być opisem zjawisk (najogólniej mówiąc) ze świata nam znanego. Koncepcja całości – kapitalna. Jakość językowo-graficzna również. Na wykonanie ilu kart bestiariusza wystarczyło wam pandemii? Przeczytałam wszystkie dotychczas udostępnione – z wielką, czytelniczą satysfakcją. Mam nadzieję, że opublikujecie kolejne. Pzdr. 

Twoja koleżanka świetnie operuje barwą, a Ty bardzo ładnie operujesz słowem.

Niewielka objętość tekstu – a wystarczająca by obudzić emocje, bym się przejął.

Obawa: że świat może już zginąć. Że już ginie. I ulga, że świt, rozśpiewany ptasimi trelami nadszedł po raz kolejny.

 

Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzenka wschodzi?

To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu

 

Latarnie jeszcze raz zapłoną. Świat jednak przetrwał – tym razem.

entropia nigdy nie maleje

Oooorany.

Bardzo wam dziękuję. Bardzo wam dziękujemy :) 

Ambush, w_baskerville, Jim – bardzo dobrze się znamy, ja i rysowniczka. To jest taki rodzaj porozumienia, kiedy się kogoś nie tylko zna; kiedy się kogoś wie. 

Ilustracji jest już więcej niż tekstów… ale takie komentarze sprawiają, że mam ochotę dokończyć ten projekt. Robiłyśmy go bardzo dla siebie, żeby czymś zająć głowy, ale sporo w tych tekstach jest strachu, lęku, niepewności… które, jak się okazuje, wcale nie zniknęły po pandemii. 

Słów jest mało, bo w tym się ćwiczę – jak upchnąć w jak najmniejszej liczbie słów jak największą ilość treści. Jeśli to działa, jestem bardzo szczęśliwa. 

A rysunki… tak, też je uwielbiam :)

Fajny jest ten Twój/Wasz “Bestiariusz”. xd

Przeczytałam już wszystkie. 

Skarżypytuję do biblio za pomysł, trzymanie słów na wodzy i nie przedobrzanie, teksty korespondujące z ilustracją! :-)

pzd srd

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Nie mam pojęcia, czym jest Bestiariusz. Wszedłem tu jako dyżurny i jako czytelnik całkowicie wyrwany z kontekstu powiem wprost – nie mam zielonego pojęcia, co było zamierzeniem autora/autorki. Tekst to jakaś notka,  brzmiąca trochę jak brudnopis/zlepek pomysłów na właściwe opowiadanie  i do tego napisana dziwnym pompatycznym i zbyt dramatycznym tonem.  Nie siadło, niestety.

Cześć!

 

Kolejna udana miniaturka. Przebłysk jakiegoś świata, w którym widzimy bohatera, dla którego sednem i powinnością jest spokój, a w którym próżno tego spokoju szukać. Może wynika to z przedmowy w poprzednich częściach, ale mam wrażenie, że czuć ducha izolacji.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Asylum, krar85 – cieszę się bardzo i dzięki. Rytm zdań i nieprzedobrzanie – staram się tego pilnować. A co do izolacji… pewnie trudno było uciec od własnych ponurych myśli, mimo wszystko. Człowiek się łapie dziwnych rzeczy w takich momentach. W czasie pandemii, w jednym z okien kamienicy po drugiej stronie podwórka, zawsze paliło się nocą światło. Każdego wieczoru sprawdzałam, czy jest. I zawsze było. I z tego się wziął Feliks ;)

 

stn – dzięki! Chwała bogini, że nie wszystkim siada. Trochę dramatycznie miało być, taki zamysł. Ale pompatycznie? Hm. 

O, ładne, nastrojowe, takie ku pokrzepieniu, co – jak wnoszę z komentarzy – było świadomym zamysłem. Już jedną kartę czytałam, choć nie jestem pewna, czy zostawiłam komentarz, i chętnie poczytam więcej. Krzepcie dalej :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Tym razem Pkapko, Wasz bohater musiał zmierzyć się ze sporym stresem, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze. ;)

 

Fe­liks żuł po­wo­li ga­łąz­kę szał­wi.Fe­liks żuł po­wo­li ga­łąz­kę szał­wii.

 

wpa­tru­ją się w jego la­tar­nie straż­ni­cy z Przy­ląd­ka. Jeśli jej nie za­pa­li… → Piszesz o jednej latarni, więc: …wpa­tru­ją się w jego la­tar­nię straż­ni­cy z Przy­ląd­ka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ładne, tekst i grafika. To wszystko w komentarzu, ale czy więcej trzeba?

Ładne, nastrojowe i tak zwykłe, że kiedy pojawia się niezwykłość, to jest ona potęgowana przez to, co niezwykłe nie jest – jeśli wiesz o co mi chodzi ;)

Podobało mi się.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Nowa Fantastyka