- Opowiadanie: Jim - Kiełbasa Wybiórcza

Kiełbasa Wybiórcza

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Kiełbasa Wybiórcza

 

Magnes z napisem “Delirium”, ozdobiony obrazkiem sępa (wsuwającego ciastka z cannabisem) i wiaderka z lodem i szampanem, obok którego stały dwa kieliszki z musującym trunkiem, przytrzymywał fiszki na drzwiach lodówki. Po wewnętrznej stronie drzwi taki sam szampan dostojnie tracił bąbelki, natomiast dużo powyżej rodzinka jajek popiskiwała w podnieceniu:

– To już niedługo! – powiedziało największe i najciemniejsze jajko.

– Tak, niedługo! – zawtórowały mu pozostałe.

– Co się dzieje? – spytał zaspany Plasterek Sera (tak, z tych Serów).

Oba wina – to tańsze (ale dobre, bo dobre i tanie) i to droższe (nieco gorsze, a nawet gorszące), nie mówiąc już o statecznym szampanie – nie odpowiedziały nic.

– Co się dzieje? – powtórzył Ser.

– Pomidor – odparła zagadkowo Maślanka.

Pomidor nie raczył odpowiedzieć. Jak to pomidor.

Plasterek Sera zwrócił się w drugą stronę, tam w otchłani spirytusów i wódek stały ciastka podobne do tych, którymi zajadał się sęp. Ciastka te miały kształt buldogów i ciemnozieloną barwę (zresztą, ktoś napisał koślawym pismem na opakowaniu: “buldogi z kosmosu”). Część z nich, wysypana z opakowania, leżała na spodku, w koszulkach koloru khaki.

– Co się dzieje? – powtórzył Ser tym razem do leżakujących zielonych ciastek.

– Ye, Ser! – jeden z buldogów wyprostował się służbiście.

– No, Ser! – stanął do raportu drugi.

– Affirmative! – dodał trzeci.

– Afirmacja, incepcja, transcendencja! – dokończył piąty, bo czwarty uparcie milczał.

– Halucynacja, hemoglobina, dwutlenek węgla… Takaaa sytuacja… – podsumował nasączony kwasem znaczek przylepiony do opakowania kosmicznych buldogów.

Zrezygnowany Plasterek zwrócił się ku Parówkom.

– A wy mi cokolwiek odpowiecie?

– A to ty nie wiesz? – spytała Mama Parówka.

– No jasne, że nie wie, skarbie – wtrącił łagodnie Tata Parówek. – Panie Plasterek, już za chwilę ta chwila, że tak przychwilę chwilowo.

– Tata to wielki poeta! – wykrzyknęło najmłodsze Parówiątko.

– Się wie! – wypiął dumnie pierś Tata. Pierś z kurczaka gniewnie syknęła:

– Zboczeniec!

– Nowobogaccy – z pogardą podsumowała jedna z Rzodkiewek.

– Tyle gadania, a nikt panu Plasterkowi nie wytłumaczył, o co chodzi – rozpoczął Twaróg tonem wykładu. – A przecież chodzi tu o rzeczy najważniejsze. Imponderabilia.

– Imponentekstylia? Pan mnie obraża?

– Pan, panie Plasterku – wtrącił, noszący z dumą na wieczku nalepkę DG, wikary Majonez – za bardzo skupiony jest na doczesności. Na swoim kąciku w lodówce. By było wygodnie, ciemno i zimno. Prawda?

– A komu to szkodzi? – zirytował się Plasterek.

– Panu! Panu szkodzi! Panu naszemu na wysokościach!

– A niby w czym?

– Już wkrótce pan się przekona, panie Plasterek – ciągnął wikary – wybrani zostaną tylko ci, co zasłużyli. Pamięta pan rodzinkę Malin? I gdzie są teraz? Ha?

Zaintonował na nutę psalmu:

…też żyły tak znośnie, tak znośnie,

tak niewidocznie i bezgłośnie,

nie usłyszy o nich świat

żyły i pomarły

do tylnej ściany przywarły

i zgniły

– O czym wy wszyscy bajdurzycie? – Plasterek był już całkiem wkurzony.

Tata Parówek zaśmiał się:

– O tej cudownej chwili, gdy drzwi lodówki się otworzą, niedowiarku!

– Ależ ja wcale nie niedowierzam, że się otworzą, tylko nie wiem o co tyle szumu? Otworzą się i cóż? Otworzą, zamkną, ktoś tam zniknie.

– Zniknie? – spytał wikary Majonez – Zniknie? Jak możesz tak mówić, bluźnierco! Przecież to przejście do kolejnego, lepszego życia!

– A czy ktoś to lepsze życie widział?

– Bluźnierco, bluźnierco, po trzykroć bluźnierco!

Wikary odwrócił się ku Plasterkowi nagle i z pasją, wykrzyknął mu prosto w żółtą skórkę:

– Zobaczysz! Wkrótce Wybory! I może ciebie wybiorą!

– Jego?! Też coś! – rzuciły chórkiem owoce z dolnej półki. – To by była skrajna niesprawiedliwość!

– Niezbadane są wyroki Pana – zganił je wikary.

– A jeśli po drugiej stronie niczego nie ma? – spytał Plasterek.

– Jak to? Przecież sam widziałeś światło. Wszyscy widzieli, prawda?

– Prawda!

– Lodówka się otwiera i zapala się cudowne światło!

– Światło nowego życia!

– A co, jeżeli, tam na zewnątrz nic dobrego nas nie czeka? – Plasterek nie dał się zakrzyczeć. – Czy ktokolwiek stamtąd wrócił, by opowiedzieć, jak tam jest? Co to zresztą za Wybory, skoro my nie mamy żadnego wyboru? Możemy tylko czekać, aż nas wybiorą lub nie, jak te biedne Maliny. Czy one były cokolwiek winne temu, że zgniły?

– Ocet był winny! – wykrzyknęła Truskawka.

Majonez aż się zapowietrzył na takie herezje.

– Ponoć – wtrącił Twaróg – są na świecie istoty, które mogą wybierać. Ale jestem pewien, że i my na ten Wybór mamy wpływ.

– Jaki? – Plasterek był coraz bardziej zrozpaczony. – Jak mogę wpłynąć na istoty poza naszą możliwością pojmowania, o tyle od nas potężniejsze, że są w stanie otwierać lodówkę?

Twaróg zasępił się, ale tylko na chwilę:

– Drogi chłopcze, możesz spróbować być najlepszym Serem, jakim być potrafisz. I liczyć na to, że oni to dostrzegą i cię wybiorą.

– Byle tylko im się chciało chcieć – dodał Tata Parówek.

– Chciało chcieć? To jakiś nowy wiersz?

– Wiersz stary jak świat. Bo jeśli oni nie zdecydują, by pójść i wybrać, to nikt za nich tego nie zrobi. I nie będzie żadnej przyszłości.

– Oby przy niedzieli się wypowiedzieli! – zaintonował wikary Majonez.

Rzodkiewki chórem:

– Amon.

– Ra! – zakrakał sęp z magnesu, który w międzyczasie zmienił się w magnez i zapłonął.

Tymczasem buldogi z kosmosu władowały cały spirytus do spodka i nie chcąc czekać na Wybory, z soczystym, staropolskim, choć już w całym kosmosie znanym wyrazem na ustach, z zębami wyszczerzonymi w uśmiechu, skreśliły na tylnej ścianie lodówki gwiazdę ośmioramienną, czym otwarły międzywymiarowy portal i odleciały do krajów o cieplejszym klimacie (politycznym).

 

 

Koniec

Komentarze

Na czasie. Dowcipne. Dużo zabawy słowami. Wybory przedstawione w przewrotny sposób. Zwykle, to wybierający, a nie wybierani, wychodzą na frajerów.

 

Pozdrawiam 

AP

Dzięki za odwiedziny i miłą opinię. Czasem potrzeba pozytywnego wzmocnienia, a Twoje słowa wywołały uśmiech na mojej zakazanej gębie.

entropia nigdy nie maleje

To może być portal jednokierunkowy do łazienki Koali;)

Mam nadzieję, że uda się wyjść z lodówki;)

Zgrabne opko wyszło, tylko trochę krótkie.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć, Jimie.

Naprawdę sympatyczny shorcik, kilka razy celnie trafiłeś w moje poczucie humoru i gromko się zaśmiałem :)

Wbrew pozorom Twoje drwiny są całkiem mądre i, gdzieś tam głęboko, budzące zadumę. Taki śmiech przez łzy.

 

Jak mogę wpłynąć na istoty poza naszą możliwością pojmowania, o tyle od nas potężniejsze, że są w stanie otwierać lodówkę?

MISTRZ! XD

 

PS. Ale ten “krztałt” to byś poprawił ;D

Ambush

Zgrabne opko wyszło, tylko trochę krótkie.

 

Lepiej w tę stronę (chyba w konkursie nie było dolnego limitu?).

Historia moich zmagań z konkursami na NF zawsze wyglądała dość podobnie?

20k znk? Co tak krótko? No ale nic, spróbuję – i potem skracanie z 40k.

40k znk… no może się zmieszczę – wyszło 60 k…

60k? Wyszło 120k na rozgrzewkę :)

 

silver_advent

Wbrew pozorom Twoje drwiny są całkiem mądre i, gdzieś tam głęboko, budzące zadumę. Taki śmiech przez łzy.

 

Problem z pisaniem czegoś głęboko współczesnego jest taki, że co się wydaje mądre, zwykle się okazuje płytkie… ale czasem jak patrzę na coś co przed wiekami napisał Tuwim czy Kościuszko (tak, tak, ten sam co to więcej machał kosą niż piórem) – to mam wrażenie, że ciągle wraca to samo, że pewne rzeczy – takie aktualne bardzo – zawsze aktualne poniekąd będą, bo w końcu – co byśmy nie robili i jak na głowie nie stawali, to ludźmi jesteśmy i wśród ludzi żyjemy.

 

MISTRZ! XD

Miałem nadzieję, że komuś przypadnie do gustu to zdanie. Nie zawiodłem się :)

 

 

PS. Ale ten “krztałt” to byś poprawił ;D

 

Już lecę poprawiać (płonąc ze wstydu) :D

entropia nigdy nie maleje

smiley

A czy ktoś te lepsze życie widział » to

Sympatyczne…

smiley

 

dum spiro spero

Kiełbasa wybiórcza super, właśnie dumam o zrobieniu leczo w słoikach w dużej ilości. I tu, uwaga, kiełbasy/kurczaka i czego tam bądź doń nie dokładamy, ma być sauté w słoikach: cukinie, bakłażany, papryka, pomidory, papryka, cebula i czosnek, plus ulubione przyprawy. Doczytałam w wielu odsłonach doświadczeńszych ludziów ode mnie. Co lepiej, co gorzej.

 

Sam tekst wariacki i na moich dzisiejszych "humorach". :DDD 

Trudno dzisiaj coś rzec na poważnie, choć życie jest cholernie krwiste, dla mnie zanadto. Mam nadzieję, że będziemy to kiedyś wspominać z rozrzewnieniem: "A wtedy było tak i tak…". Doświadczam cyklu déjà vu, który nie jest spiralą rozwijającą się ku przyszłości, a podobno wszechświat się rozszerza. Bajki, nie słuchajcie, przecież zwijamy się do punktu doskonałego, matrycy złotego podziału. Rozszerzanie jest niebezpieczne – grzmią, pioruny walą, algorytmy nie nadążają, łamią się na pojedynczości, lecz słuszna kasa wciąż płynie, podrzucając jedyną opcję: "Jest tak i tak, a najlepiej nie interesuj się tym". Jakże tu nie interesować się swoim bytem?

Słyszę zewsząd i zbiera mi się na wymioty, cierpliwie czekam na koniec reklamy: "Jesteśmy najlepsi, najmądrzejsi, najpiękniejsi". Przykładam lustro do ekranu, a w nim nie ma nic prócz ciemności. Hulaj dusza, gram, obstawiam swoje przyszłe życie. 

Ciekawe jak wybiorą inni, czy w ogóle wybiorą?

 

Była emocja, teraz sam tekst. Dla mnie się broni, choć jest kontekstowy/sytuacyjny i ciut upraszcza… stop, stop. Nie, nie, przedstawia życie, opinie, decyzje, nie jest wymyślactwem. Myślę, że podbija pewne sprawy, które i mnie doprowadzają do szału, inne przemykają się ukradkiem pomiędzy zdaniami. Za to duży plus, a za sen (oby się nie ziścił), wymianę zdań, interpunkcję – gratki! Fajni bohaterowie. Dobre ksywy.

 

Poskarżypytuję, ponieważ nie chcę aby takie teksty przepadły w czeluści netu. :-)

 

pzd srd :-))

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Fa­scy­na­tor

A czy ktoś te lep­sze życie wi­dział » to

Poprawione.

 

Sym­pa­tycz­ne…

 

Sam nieraz mam ochotę tak napisać pod jakimś tekstem a trochę się boję, czy to czasem praw autorskich nie narusza… A że sympatyczne – to i mnie sympatycznie i za tę opinię dziękuję smiley

 

 

 

Asy­lum

 

Jak zwykle-niezwykle – bo i jak zwykle jest odjechanie i niezwykle miło mi Cię gościć pod moim tekstem (zwykłe niezwykłości – tu jeszcze będą – w tej odpowiedzi).

leczo w sło­ikach w dużej ilo­ści

Leczo z pewnością niezwykłe i wyjdzie Ci dobrze.

 

Sam tekst wa­riac­ki i na moich dzi­siej­szych "hu­mo­rach". :DDD 

To cieszę się, że utrafiłem.

 

Trud­no dzi­siaj coś rzec na po­waż­nie, choć życie jest cho­ler­nie krwi­ste, dla mnie za­nad­to.

Jak dla mnie to nie “choć” – ale właśnie dlatego. Pandemia. Wojna, jedna, druga, trzecia. A na tym tle stado klaunów – i nagle trzeba wybierać wśród ludzi, którym by się nie powierzyło dziecka czy zwierzątka – sterowniczych całego państwa. Bieżączka – ale świat nie zwalnia – masz rację rozwijając się – jednocześnie tracimy z oczu spokojną przystań, tracimy bezpieczeństwo – i czasem chciałoby się zwinąć w kłębek i po prostu popłakać. Ale już nas z gniazda wypychają i choć z jednej strony każą znajdywać swoje wewnętrzne dziecko, to jednocześnie wytykają starcom – że zdziecinnieli.

 

“Jakże tu nie in­te­re­so­wać się swoim bytem?”

A to jeszcze inna choroba – i w wymiarze jednostkowym i społecznym – i cierpiętnictwo, tkwienie w związkach, gdzie przemoc, w społecznościach, gdzie nas nie chcą, za głupi żeton przynależności, gdzie wcale nie przynależymy.

Moi rodzice dostali od prezydenta dyplom – że wycierpieli ze sobą i siebie nawzajem – tyle lat – faksymilka podpisu, tego co wszystko podpisuje – sam dyplom z dwuletnim opóźnieniem – a wspominany w dyplomie order – jeszcze pewnie za dwa lata. Dzieci do psychiatrów NFZ mają terminy na rok 2031 (jak osiemnastka wcześniej – to czas oczekiwania się resetuje, bo przecież dla dorosłych jest osobna kolejka). Policja… no dobra – można by wymieniać i wymieniać… I wiem, że bieżączka jest płytka – ale z drugiej strony, nie mamy nic poza życiem, czy naprawdę to takie złe, że chcemy – jak umiemy – piórem, głosem, czymkolwiek – wpłynąć na całokształt?

 

Dla mnie się broni, choć jest kon­tek­sto­wy/sy­tu­acyj­ny i ciut uprasz­cza…

 

A niech upraszcza. Napisałem dość tekstów, z których trzeba wyczesywać drobne sploty znaczeń, których i tak nikt nie zauważył – od pewnego czasu piszę – programowo – umieszczając na wierzchu i nie przesadzając z głębią (choć i tu nie jedno dno – ale całość – racja – dość płytka) – tu wręcz dydaktyzm (sam go nie lubię) – ale trudno krzyczeć heksametrem daktylicznym (nawet nie udaję, że pamiętam co to jest, wiem, że tymi miarami wierszy mnie katowano – a i tak ich ni w ząb nie rozumiałem), trudno o zrozumienie, gdy przekaz ukryje się za Zasłoną Mai, albo zgubi tropy nadmiarowością odniesień (choć oczywiście tutaj też się można dopatrzyć takowych – nie mógłbym sobie odmówić, taka już choroba Jima).

Dzięki za ogólnie pozytywny koment i skarżypytowanie :)

 

pozdrawiam równie serdecznie :)

entropia nigdy nie maleje

Fajnie, na wesoło, na czasie, ale z przymrużeniem oka :) Dobrze mi się czytało ogólnie, ale jak zwykle parę przecinków bym powywalała albo przesunęła gdzie indziej ;)

Spodziewaj się niespodziewanego

@Jimie, toż to sukces pełną gębą! Masz szorta konkursowego.

No i wielkie dzięki za reklamę szeptaną mojego opka<3

Lożanka bezprenumeratowa

Hej Jimie!

 

Dużo pomysłowej zabawy słownej. Tematyka na czasie, bo wybory idą, postęp technologiczny może w końcu udowodni nieistnienie wolnej woli, mamy konkurs absurdalny :)

Tytuł trochę clickbaitowy, ale nie narzekam ;)

 

– Co się dzieje? – powtórzył Ser.

– Pomidor – odparła zagadkowo Maślanka.

XD

Zniknie? Jak możesz tak mówić[,+] bluźnierco!

Czy ktokolwiek stamtąd wrócił, by opowiedzieć[,+] jak tam jest?

Bo jeśli oni[,-] nie zdecydują[,+] by pójść i wybrać, to nikt za nich tego nie zrobi.

– Amon.

– Ra! – zakrakał sęp z magnesu

:P

 

Pozdrawiam i, jako naczelny nominator tekstów absurdalnych, idę kliknąć ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Całkiem niezłe, filozoficzne rozmyślania mieszkańców lodówki, choć zabrakło mi puenty.

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Hej 

 

Lodówkowo-polityczne-SF :). Twoje szorty trzymają poziom. Mieszanka humoru z tragizmem jak zawsze wyszła świetnie. W trakcie czytania miałem w głowie “Na straganie” Brzechwy i chyba nie przypadkiem, bo finał bohaterów ostatecznie jest podobny :)

 

Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Fajny shorcik, taka współczesna wariacja na temat klasycznego wiersza "na straganie" z podtekstem wyborczym doprawiona absurdalnym humorem. Podobał mi się;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

NaNa

Cieszę się, że się spodobało, co do przecinków to chyba ostam ma parę propozycji – zastosuję i pewnie wyjdzie tekstowi na dobre… chyba, że jeszcze gdzieś widzisz coś co powinienem poprawić?

 

Am­bush

No i wiel­kie dzię­ki za re­kla­mę szep­ta­ną mo­je­go opka<3

Widzę, że zauważyłaś dopiero przy drugich odwiedzinach ;-)

Dobre rzeczy same się obronią, ale same się nie polecą – więc jak coś warte polecenia, to warto podszeptywać ;)

 

 

ostam

Miło Cię gościć pod kolejnym moim utworem! Cieszę się, że mimo clickbajtowego tytułu, zabawy słowne nie wyszły Ci bokiem :)

Dziękuję za klika :)

 

fan­tho­mas

Dzięki za miłe słowa o rozmyślaniach mieszkańców lodówki – puenta rzeczywiście mogłaby być lepsza – choć cóż mogłoby przebić odlatujących przez portal w tylnej ściance lodówki buldogów? ;-) 

 

Bar­dja­skier

Twoje szor­ty trzy­ma­ją po­ziom.

Mam nadzieję, że nie ten, który jest głęboko pod dnem ;-)

 

Wstyd się przyznać, ale “Na stra­ga­nie” Brze­chwy – nie znałem – więc podobieństwo – wbrew pozorom, wyszło jednak przypadkiem – choć, skoro już dwie osoby je dostrzegły, to oczywiście nadrobiłem lekturowe braki – i skojarzyłem, że przynajmniej dwuwers:

„A to feler” -

Westchnął seler.

 

Znałem już (pewnie za sprawą jakichś kabaretów?)

A to feler…

 

ce­za­ry­_ce­za­ry

Miło mi gościć pod szorcikiem i cieszę się, że i Tobie utworek się podobał!

entropia nigdy nie maleje

Wybory, wyborami a mnie najbardziej pozostał w pamięci taki oto dialog (nie umniejszając w niczym innym, podobnie głębokim):

Jak mogę wpłynąć na istoty poza naszą możliwością pojmowania, o tyle od nas potężniejsze, że są w stanie otwierać lodówkę?

(…) możesz spróbować być najlepszym Serem, jakim być potrafisz. I liczyć na to, że oni to dostrzegą i cię wybiorą.

Podobało mi się już za pierwszym razem, ale po drugim czytaniu tekst trafia jeszcze bardziej odsłaniając wszystkie smaczki przytłoczone z początku absurdem, a pod koniec wyborcami. 

Wielki plus za lekkość tekstu.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

fizyk111

 

Dziękuję za odwiedziny i cieszę się, że utwór zasłużył na dwukrotne przeczytanie. Choć tekst miał być prosty i łatwy w odbiorze, jak zwykle nie mogłem się powstrzymać, by nie upstrzyć go odniesieniami i cieszę się, że te jak to ująłeś “smaczki” również przypadły do gustu :)

Skoro lekkość się udała – to najważniejsze :)

entropia nigdy nie maleje

cool

na ustach (wyszczerzonych w uśmiechu),

To bym jeszcze poprawił – w uśmiechu szczerzy się zęby…

Sympatyczne (…dość po słowie) ma 167 (tylko głównego nurtu) równie pozytywnych

synonimów. Razem – to prawie panegiryk…

A więc, bardzo sympatyczne

smiley

dum spiro spero

Fa­scy­na­tor

 

Poprawiłem :)

Twój komentarz też sympatyczny bardzo. Ale czy Anet nas nie pozwie o złamanie praw autorskich? ;-)

 

entropia nigdy nie maleje

Czyli to się dzieje za zamkniętymi drzwiami mojej lodówki.

Przyjemny szorcik, bardzo sprawnie napisany, że bez żadnych problemów dałem radę go przeczytać. I nie ma co ukrywać, jest również bardzo zabawny. Co prawda nie śmiałem się jak opętany, ale uśmiech zagościł na mojej twarzy.

Cieszy mnie, że tekst odnosi się do aktualnych wydarzeń, ale ma też w sobie pewien filozoficzny aspekt.

I nie bądźcie jak buldogi, bo kraju o cieplejszym klimacie politycznym nigdzie nie znajdziecie, więc idźcie na wybory!

Bardzo fajne.

Pozdrawiam

Jimie, nie mam siły na pisanie(covid dopadł), więc tylko: Fajne.(na lic.Anet) :D 

smiley

Misiu, trzym się mocno – mnie trzy razy (jakem nie szczypany) w tym roku…taka karma.

Zdrówka.

PS

ZAiKS nic nie wie o Copyright © dla Anet…heh.

dum spiro spero

WyrmKiller

Jak zawsze – miło Cię gościć pod moimi tekstami!

Czyli to się dzieje za zamkniętymi drzwiami mojej lodówki.

Odkrywam nieodkryte – taka już moja rola ;-)

Cieszę się, że szorcik się spodobał, i że zarówno dość łopatologiczna bieżączka i głębsze przesłanie – trafiło. A nade wszystko – że trochę choć uśmiechnęło. W tym okrutnym i pokręconym świecie warto obśmiewać co się da, a nawet i to czego się nie da.

 

 

Koala75

Nie daj się choróbsku misiu! Dziękuję za odwiedziny i za miłą opinię (na licencji)!

 

 

Fascynator

ZAiKS nic nie wie o Copyright © dla Anet…heh.

 

Jakby się dowiedział, większość by zgarnął dla siebie ;-)

entropia nigdy nie maleje

Cześć Jim!

 

Czy jest to logika snu, to nie wiem, ale pomysł bardzo przypadł mi do gustu, tekst Ambush zakolejkowałem. Genialne na swój sposób i zdecydowanie szalone. Chyba najwięcej frajdy dostarczył mi czcigodny majonez, który wyszedł niezwykle naturalnie i tak swojsko. Tylko się śmiać przez łzy. Parówki, twaróg, kurczak… Świetny pomysł na przekrój zawartości lodówki. Postawiłeś na krótką formę, ale przy tak “oczywistym” miejscu akcji to zdaje egzamin, bo wyobraźni wystarczą poszczególne słowa.

Obraz super wykorzystany, buldogi też są, choć jeszcze nie rozumiem ich roli (czytałem ostatni akapit dwa razy, ale nie śledzę zbytnio mediów, więc może nie złapałem). Bardzo zgrabne i lekkie opowiadanie traktujące miejscami o całkiem nielekkich problemach.

 

3P dla Ciebie: Pozdrawiam, Powodzenia w konkursie i Polecam do biblioteki!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Cześć krar85!

 

Teraz jest cisza wyborcza, więc wiesz, cichosza :)

Co do buldogów, to je tam wcielam w kilka różnych ról, dlatego trudno określić do czego się odnoszą (bo odnoszą się do paru rzeczy na raz, tak jak nie raz jeden aktor zagra kilka postaci) – taka kompresja – widocznie nie wyszło mi to za dobrze, skoro jest niewidoczne.

Cieszę się, że utwór Ci się spodobał i znalazłeś w nim aż tyle pozytywów.

Tekst Ambush słusznie zakolejkowałeś – zupełnie inna jest jej lodówka od tej mojej, ale chyba warto do obu zajrzeć.

Dzięki za odwiedziny i trzykrotne P!

entropia nigdy nie maleje

Ale masz fajny obrazek! Ja się pospieszyłam i wybrałam ludzki, choć długo czekałam na taki bez ludzi.

 

Za to hasło – kurczę, jest moc. :D

 

Oo, jak fajnie zaczynasz! Rozmawiające jedzonko. Przyznam, że miałam skojarzenia z „Sausage Party”. ;p

 

Oba wina – to tańsze (ale dobre, bo dobre i tanie)

:D

 

– Affirmative! – dodał trzeci.

– Afirmacja, incepcja, transcendencja! – dokończył piąty, bo czwarty uparcie milczał.

Ale czemu czasami w tekście krzyczą bez sensu? Nie chodzi o ten fragment, ale ogólnie. Tzn. czy to ma sens jako:

a) przenośnia politycznych krzyków polityków, którzy obiecują nie wiadomo co,

b) przenośnia ludzi, którzy na wyborach wrzeszczą i nie wiedzą tak naprawdę co / domagają się czegoś, choć wiedzą czego,

c) ma to sens, którego nie zgadnę, bo za słaba jestem w zgadywanie,

d) ma to sens związany z bohaterami i światem, w którym istnieją, bo hasła opisują ich rzeczywistość;

e) czy po prostu to wpisuje się w logikę snu?

 

o co chodzi. – R

Ja bym tu zrobiła bez kropki, z małej, bo to się tyczy tego zdania, równie dobrze mogłoby być „powiedział”.

 

żyły i pomarły

do tylnej ściany przywarły

i zgniły

Ładne. Taki czarny humor. Gdzieś tam można się uśmiechnąć, ale przychodzi refleksja i jakoś tak te maliny, samotne i na tylnej ścianie, jak starsi ludzie, którzy gniją w domach, bo zostają sami.

 

– Ocet był winny! – wykrzyknęła Truskawka.

Majonez aż się zapowietrzył na takie herezje.

Świetnie wprowadzasz – czy to w dialogach, czy w opisach – elementy ludzkich powiedzonek, które pasują idealnie do świata przedstawionego. Widać, że pisząc, przemyślałeś te kwestie, że mamy tu coś więcej niż tylko zwyczajne opisy.

 

Mam dość mocne skojarzenia z filmem, ale nie przeszkadza mi to, bo ja bardzo lubię takie motywy. ;) Gadające jedzenie to poziom absurdu, który jest mi bliski. Na plus połączenie przejścia do lepszego świata z wyborami. Opowiadanie, można powiedzieć, jest na czasie.

 

owoce z dolnej półki – To

Kropka się zgubiła. ;)

 

zrozpaczony – Jak

I tu też.

 

Końcówka mocno odjechana. :D Cały tekst był uroczo absurdalny, a tu jeszcze zakończyłeś z przytupem. Nawet jedzonko ma logikę snu w swoim sklepie. Bardzo dobry tekst, w którym zmieściłeś humor i życiowe prawdy, ale nie czułam, że są nachalne, bo humor filtrował to, co bez niego byłoby moralizatorskie.

 

Choć wiesz, miałam niedosyt, chętnie zjadłabym poczytałabym więcej w takim klimacie. ;)

 

Pozdrawiam,

Ananke

 

P.S. Nawet klika nie zdążyłam dać, bo masz komplet. :D

Ciekawe, oryginalne ujęcie aktualnego tematu. Oczywiście jest różnica (zaznaczona zresztą w tekście) polegająca na tym, że przełożenie sytuacji na język wyborczy daje bohaterom raczej czynne prawo niż bierne, jeśli w ogóle mówić o prawie. W moim odczuciu odbiór opowiadania może być zdominowany raczej przez satyrę religijną, szczególnie cierpko wyrażoną w tym, że wyznawane przez nich przejście do “lepszego świata” w istocie okaże się pożarciem żywcem. I tutaj można wrócić do pierwotnego tematu: świadomość, że sami mamy bądź co bądź większy wpływ na swoje przyszłe losy, może okazać się mobilizująca.

Magnes na drzwiach lodówki z napisem “Delirium”, zdobił obrazek sępa

Nie stawiamy przecinka między grupą podmiotu a grupą orzeczenia.

Po wewnętrznej stronie drzwi, taki sam szampan dostojnie tracił bąbelki

Nie ma też powodu, aby oddzielać przecinkiem okolicznik miejsca (nietworzący tutaj zdania podrzędnego).

Zaintonował na nutę psalmu:

…też żyły tak znośnie, tak znośnie,

tak niewidocznie i bezgłośnie,

nie usłyszy o nich świat

żyły i pomarły

… a po śmierci wypijemy

za przeżytych w dobrej wierze parę lat!

– Byle tylko im się chciało chcieć – dodał Tata Parówek.

– Chciało chcieć? To jakiś nowy wiersz?

– Wiersz stary jak świat.

Bez przesady, niewiele ponad wiek.

jeśli oni nie zdecydują, by pójść i wybrać, to nikt za nich tego nie zrobi. I nie będzie żadnej przyszłości.

– Oby przy niedzieli, się wypowiedzieli!

Cisza wyborcza bynajmniej nie zakazuje zachęcania do samego udziału w wyborach, a zatem zdecydowanie popieram! Jakaś przyszłość pewnie będzie, ale przykro byłoby odmówić sobie szansy wpłynięcia na nią. Przecinek przed “się” jednak zbędny.

napisał Tuwim czy Kościuszko (tak, tak, ten sam co to więcej machał kosą niż piórem)

Osobiście to on kosą raczej nie machał. I nie wiem, co jego autorstwa czytałeś, może Uniwersał połaniecki? Jeżeli kogoś z czołowych powstańców chciałeś wymienić w jednym rzędzie z Tuwimem, to pewnie Jakuba Jasińskiego, chociaż moim zdaniem to wciąż nie ta klasa poety.

 

Szkoda, że nie zdążyłem kliknąć. Pozdrawiam ślimaczo!

W zakresie antropomorfizacji kuchennej przypomina mi się jeszcze bardzo przyjemny tekst https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/28422 (wraz z komentarzami).

Ananke, 

Ślimak Zagłady

Dziękuję, za brakujące przecinki i wskazanie, gdzie trzeba było je usunąć. 

 

 

Ananke

Sausage Party niestety nie widziałem (warto?).

 

Ale czemu czasami w tekście krzyczą bez sensu? Nie chodzi o ten fragment, ale ogólnie. Tzn. czy to ma sens jako:

a) przenośnia politycznych krzyków polityków, którzy obiecują nie wiadomo co,

b) przenośnia ludzi, którzy na wyborach wrzeszczą i nie wiedzą tak naprawdę co / domagają się czegoś, choć wiedzą czego,

c) ma to sens, którego nie zgadnę, bo za słaba jestem w zgadywanie,

d) ma to sens związany z bohaterami i światem, w którym istnieją, bo hasła opisują ich rzeczywistość;

e) czy po prostu to wpisuje się w logikę snu?

Poniekąd większość odpowiedzi się jakoś sprawdzi w tym referendum w tej ankiecie.

Rzeczywiście – przenośnia krzyków polityków – ale jeśli chodzi o same buldogi, to one grają tu ról kilka (o czym zresztą pisałem już w jednym z poprzednich komentarzy – być może zabieg ten mi nie za bardzo wyszedł, i mogłem nie oszczędzać aż tak jak w teatrze greckim – na aktorach) – w tym konkretnie momencie – rolę służb mundurowych, niezbyt rozgarniętych ale za to ślepo posłusznych – chyba to mi bardzo nie wyszło, skoro nikt tego tak nie skojarzył. A samo ich krzyczenie ma przypominać apel / musztrę / składanie meldunków – takie skoszarowane życie te buldogi miały prowadzić.

Nie wyszło – no cóż :(

 

Ładne. Taki czarny humor. Gdzieś tam można się uśmiechnąć, ale przychodzi refleksja i jakoś tak te maliny, samotne i na tylnej ścianie, jak starsi ludzie, którzy gniją w domach, bo zostają sami.

 

Ładne, choć nie do końca moje – znaczy akurat te wersy, które zacytowałaś – moje, ale pozostałe są tylko parafrazą mistrza (odniosę się do tego pełniej odpisując Ślimakowi Zagłady).

 

 

Świetnie wprowadzasz – czy to w dialogach, czy w opisach – elementy ludzkich powiedzonek, które pasują idealnie do świata przedstawionego.

 

Miałem nadzieję, że to dobrze “zagra”.

 

Mam dość mocne skojarzenia z filmem, ale nie przeszkadza mi to, bo ja bardzo lubię takie motywy. ;) Gadające jedzenie to poziom absurdu, który jest mi bliski. Na plus połączenie przejścia do lepszego świata z wyborami. Opowiadanie, można powiedzieć, jest na czasie.

O tym byciu na czasie (i jednocześnie nie byciu na czasie) – też więcej odpowiem odpisując Ślimakowi Zagłady, ale tak – oczywiście wybory były tu tematem, ale nie jedynym i nie najważniejszym nawet.

 

Ślimak Zagłady

Ciekawe, oryginalne ujęcie aktualnego tematu. Oczywiście jest różnica (zaznaczona zresztą w tekście) polegająca na tym, że przełożenie sytuacji na język wyborczy daje bohaterom raczej czynne prawo niż bierne, jeśli w ogóle mówić o prawie.

Większość odbiorców zwróciła głównie na ten wątek uwagę, choć jak piszesz mamy tutaj też inną warstwę…

W moim odczuciu odbiór opowiadania może być zdominowany raczej przez satyrę religijną, szczególnie cierpko wyrażoną w tym, że wyznawane przez nich przejście do “lepszego świata” w istocie okaże się pożarciem żywcem.

Miałem nadzieję, że więcej osób to zauważy (zresztą, w sumie nadal mam nadzieję, że zauważyli, tylko w ferworze wyborów – zapomnieli o tym wspomnieć w komentarzach).

 

świadomość, że sami mamy bądź co bądź większy wpływ na swoje przyszłe losy, może okazać się mobilizująca

Owszem, w tej warstwie “dydaktycznej” o to mi chodziło, ale jednocześnie w warstwie drugiej, o której wspominasz wcześniej, to, że my wybieramy a nie nas wybierają, nie ma większego znaczenia, gdyż los nasz wcale nie jest aż tak odmienny od losu mieszkańców lodówki, jakby się wydawało, czyż nie?

 

… a po śmierci wypijemy

za przeżytych w dobrej wierze parę lat!

 

Miałem nadzieję, że ktoś to odniesienie (a właściwie – przepoczwarzony cytat) zauważy, ale prawdę mówiąc stawiałem na Ambush, która zna Mistrza bardzo dobrze i była tu pod tekstem już nie jeden raz – ale może niepotrzebnie zatrułem tu wersy oryginału swoimi naleciałościami (dodatkowo lekko je parafrazując).

 

Cisza wyborcza bynajmniej nie zakazuje zachęcania do samego udziału w wyborach, a zatem zdecydowanie popieram!

 

Jeśli choć jedna osoba po przeczytaniu postanowiła pójść na wybory, to z pewnością moje zadanie wykonane (frekwencja rekordowa – więc zbiorowy wysiłek wszystkich – zarówno namawiających jak i namawianych – zaprocentował).

 

Szkoda, że nie zdążyłem kliknąć. 

 

Dziękuję za chęć klika i odwiedziny.

 

W zakresie antropomorfizacji kuchennej przypomina mi się jeszcze bardzo przyjemny tekst https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/28422 (wraz z komentarzami).

 

Pozwoliłem sobie zajrzeć, przeczytać utwór i komentarze, a nawet samemu skomentować :)

 

Pozdrawiam ślimaczo!

 

I ja również pozdrawiam – po Jimowemu!

entropia nigdy nie maleje

Sausage Party niestety nie widziałem (warto?).

Akurat ten film jest tak specyficzny, że dla jednych bardzo zabawny, dla innych odrzucający i obrzydliwy. Ale ja oglądałam go w trochę innym stanie, więc trudno mi oceniać. ;p Są tam właśnie parówki oraz rozterki na temat życia poza sklepem (jako właśnie nieba, do którego chcą podążać sklepowe produkty). Sam pomysł był świetny, sporo zabawnych pomysłów, ale koniec słabszy i sceny w trakcie też różne. Jako coś innego, dziwnego – warto zobaczyć. ;)

 

 tym konkretnie momencie – rolę służb mundurowych, niezbyt rozgarniętych ale za to ślepo posłusznych

Może brak skojarzenia ze służbami wynikał z tego, że wszyscy tam krzyczeli, a te “No, Ser” kojarzyło się z nawiązaniem do Sera. xd

 

Pozdrawiam :)

to, że my wybieramy a nie nas wybierają, nie ma większego znaczenia, gdyż los nasz wcale nie jest aż tak odmienny od losu mieszkańców lodówki, jakby się wydawało, czyż nie?

Właściwie to trudno powiedzieć. Może ma znaczenie, oczywiście ulotne wobec wieczności, ale jest różnica między wyborami parlamentarnymi a selekcją na rampie (lub tu do pożarcia, więc bardziej jak na rampie antycznego amfiteatru). Może też istotna różnica między losem naszym a ich polega na tym, że mamy szansę pozostawić po sobie coś więcej niż zaciek na tylnej ściance:

Radość pisania.

Możność utrwalania.

Zemsta ręki śmiertelnej.

Miałem nadzieję, że ktoś to odniesienie (a właściwie – przepoczwarzony cytat) zauważy, ale prawdę mówiąc stawiałem na Ambush, która zna Mistrza bardzo dobrze i była tu pod tekstem już nie jeden raz

Nie chciałbym twierdzić, że znam go “bardzo dobrze”, ale na pewno przyzwoicie. Tu rzuciło mi się w oczy dopiero przy cytacie na stronie głównej, w rzeczy samej wyraźnie zniekształcone. Zresztą dotąd nie mogę wyjść ze zdumienia, że rozpoznałeś tytułowy cytat z mojej Hawrani – zdaję sobie sprawę, że wielu autorów jest tutaj bardziej oczytanych ode mnie, ale to akurat wydawało mi się kompletnie niszowe.

Widzę, że oznaczone jako horror. Ciekawe ;)

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Dobrze znam moją lodówkę i w zasadzie wiem, co w niej jest, ale nie przypuszczałam, że może mieć tak bogate życie wewnętrzne.

Bardzo zacny szort, Jimie! ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No. Lodówki są fajne, warto o nich pisać. Wiem, bo w jednym z moich tekstów lodówka odegrała niepoślednią rolę (co bardzo ubawiło Czytelników). A i w komentarzach pod legendarnym tekstem AQQ wiele się o lodówkach pisało…

Tekścik fajny i jeszcze był na czasie.

IMO, miejsce buldogów jest pod dywanem, a nie w lodówce, ale co ja tam wiem…

Magnes na drzwiach lodówki z napisem “Delirium” zdobił obrazek sępa

Czyli co zdobiło, a co było zdobione? I napis był na lodówce, jej drzwiach czy magnesie? Szkoda, że takie niejednoznaczności w pierwszym zdaniu, potknęłam się na tym.

Babska logika rządzi!

Dzień dobry Jim.

 

Wybory w tytule, a już po wyborach, przed kolejnymi wyborami. Więc pytanie, czy tekst był konkursowy czy polityczny? Nie wnikałem, opowiadanie zachęca do refleksji, ale nie wiem czy pomysł jest tak świeży jak owoce w dobrej lodówce, które da się wyciągnąć i zjeść bez szkody dla zdrowia. Oddzielając od polityki, zostaje nam skojarzenie z ludźmi, a w takiej prostej linii z wierszykiem znanym, który można sobie parafrazować:

Rzekła marchew do selera

Dzisiaj władzę się wybiera

A tu gnije pan pomidor

Jego imię jest Izydor

Czy warzywa można eksploatować w nieskończoność, czy jest miejsce na ich dalszą eksploatację? Nie wiem, ale opowiadanie, wydaje mi się, nie zaproponowało nowego spojrzenia na świat warzyw czy produktów spożywczych, lokując się gdzieś obok rozmawiających parówek, gotowych zasadniczo na śmierć. Lodówka w kosmosie całkiem niezła, ale byłoby lepiej jakby z tej lodówki doszło do jakiegoś przejęcia, wniknięcia marchwi w ciało, wypuszczenia pędów i zajęcia mózgu. Zapewne byłby to inny tekst, ale czemu by nie wspomnieć.

 

Zapewne walorem opowiadania jest wzbogacenie produktów o wyższe myśli, ale pytanie czy materia spożywcza uniosła temat wystarczająco, by unieść ludzkie dusze (lub materialne tworzywa generujące iluzję świadomości?). Nie jestem w pełni przekonany, ale tekst czytało się lekko i przyjemnie. Wrzucam pioseneczkę w odniesieni do całości:

https://www.youtube.com/watch?v=p_awO87O_00

Myślę, że trochę pasuje :)

Nawet tekst można podciągnąć: https://genius.com/Jamiroquai-automaton-lyrics

 

Hej!

Początek fajny potem trochę opowiadanie traci moim zdaniem nieco tempo a może trochę formuła się wyczerpuje. Ogólnie sympatyczne, sporo zabawy słowem, przy której uśmiechnęło mi się parę razy.

Ta lodówkowa perspektywa nie jest może nowa ale przedstawiłeś ją całkiem atrakcyjnie.

Rozumie, że to miniaturka ale zabrakło mi jakiejś historii albo bohatera. Może fajnie byłoby jakiś zbuntowany ser pleśniowy, który podejrzewa że to się dla nich za dobrze nie skończy i próbuje uciec albo zbuntować załogę?

No sam nie wiem :) Niemniej jednak sympatycznie się czytało.

Pozdrawiam i powodzenia w konkursie!

Ananke

Może brak skojarzenia ze służbami wynikał z tego, że wszyscy tam krzyczeli, a te “No, Ser” kojarzyło się z nawiązaniem do Sera. xd

To celowo miało być dwuznaczną grą słów (i języków) xD

 

Ślimak Zagłady

Jak wielkim oszustwem jest to Exegi monumentum, a jakże chętnie mu ulegamy przez pokolenia – nawet teraz, gdy już nie przystoi skrzydeł sobie przyprawiać, skromnym trzeba być i skromne sobie stawiać cele, nie pomniki ze spiżu, a mimo to, ta władza nad światem kart (złudna), do dziś gdzieś tam wkuta w moją duszę (choć wiem, że próżna), ale pobrzdękuje mi z jej odczytu Noblowskiego:

"w naszej krzykliwej epoce dużo łatwiej przyznać się do własnych wad, jeżeli tylko prezentują się efektownie, a dużo trudniej do zalet, bo są głębiej ukryte, i w które samemu nie do końca się wierzy"

 

jak przyzwolenie, które daje i nam, maluczkim – prawo – by się zaliczać do grona tych, którzy zaprzedali życie muzom.

I choć wiem, że nie ma w tym za grosz racjonalności, to nagle się czuję lepszy od zgniłych malin.

Choć czasem im zazdroszczę.

 

 

zdaję sobie sprawę, że wielu autorów jest tutaj bardziej oczytanych ode mnie, ale to akurat wydawało mi się kompletnie niszowe.

Z całą pewnością jestem mniej oczytany od Ciebie Ślimaku, choć czasem niszowe teksty wpadają w moje łapska i wypalają na korze nowej cytaty z siłą, która pozostawi je tam na lata…

 

Cóż więc robić? W racać? Przez to

Ponieść mnóstwo strat niezmiernych?

Czy wypuścić się na morze

I narazić na szwank życie?

Gdy brak wiary w siły własne,

W tedy trudno z wrogiem bić się

 

fanthomas

Widzę, że oznaczone jako horror. Ciekawe ;)

Innego oznaczenia przecież być nie może, bo w końcu los czeka ich straszliwy :)

 

regulatorzy

Jak widać, nawet dobrze znane, może zaskoczyć :)

Cieszę się, że szort przypadł Ci do gustu :)

 

Finkla

Zmieniłem na:

Magnes na drzwiach lodówki z napisem “Delirium” ozdobiony był obrazkiem sępa (wsuwającego ciastka z cannabisem) i wiaderka z lodem i szampanem, obok którego stały dwa kieliszki z musującym trunkiem.

Lepiej?

 

IMO, miejsce buldogów jest pod dywanem

 

Buldogi pod dywanem? Co one by tam miały robić?

 

Ok, pogooglałem:

https://wsjp.pl/haslo/podglad/42118/walka-buldogow-pod-dywanem

Nie znałem takiego określenia.

 

Vacter

Wybory w tytule, a już po wyborach, przed kolejnymi wyborami. Więc pytanie, czy tekst był konkursowy czy polityczny?

Nic nie starzeje się szybciej niż nowoczesność, ani nie psuje szybciej niż świeżość. Więc w jednej warstwie – na pewno jest to tekst polityczny – ale czy tylko do bieżącej polityki się odnoszący, czy do polityki w ogóle? Chciałbym wierzyć, że i jedno i drugie.

 

Eksploatacja warzyw, o której wspominasz, może być bardzo nie political correctness…

 

Zapewne walorem opowiadania jest wzbogacenie produktów o wyższe myśli, ale pytanie czy materia spożywcza uniosła temat wystarczająco, by unieść ludzkie dusze (lub materialne tworzywa generujące iluzję świadomości?).

Nie winą to materii, a niezręczności autora, skoro unieść się tematów głębszych nie udało.

 

Edward Pitowski

Początek fajny potem trochę opowiadanie traci moim zdaniem nieco tempo a może trochę formuła się wyczerpuje.

Całkiem możliwe, że właśnie tak jest. Sugestie co do bohatera jak najbardziej prawidłowe – mogłem tu dodać zarazem jakiś wyraźny konflikt jak i rys głębszy. Pisane nagłym zrywem, a mógłbym nad tym posiedzieć dłużej – choć nie mam pewności, że tekst dłużej “męczony” byłby zauważalnie lepszy :)

 

Cieszę, że się udało uśmiechnąć.

entropia nigdy nie maleje

Lepiej?

Trochę lepiej, ale nadal nie wiadomo, gdzie jest napis.

Buldogi pod dywanem? Co one by tam miały robić?

Walczyć, ale to już sam sobie znalazłeś. ;-)

Babska logika rządzi!

Finkla

Wymyśliłem coś takiego:

Magnes z napisem “Delirium”, ozdobiony obrazkiem sępa (wsuwającego ciastka z cannabisem) i wiaderka z lodem i szampanem, obok którego stały dwa kieliszki z musującym trunkiem, przytrzymywał fiszki na drzwiach lodówki.

Jak sądzisz?

 

entropia nigdy nie maleje

No. Teraz w porządku.

Babska logika rządzi!

I git, dzięki za zwrócenie uwagi :)

entropia nigdy nie maleje

Czytam to już jakiś czas po “tej niedzieli” ;) w każdym razie bardzo przyjemny szorciak z niebanalna żonglerką słowną, ale to u Ciebie standard. 

 

Pytanie, czy hasło i obraz zostały wykorzystane w pełni? Mam wrażenie, że buldogi są na doczepkę, żeby się wpisało w założenia. Ale to tylko luźna myśl, bo ja zazwyczaj nie wpisuję się w założenia konkursów, więc zanim mi ktoś wypomni belkę w oku, to pokornie się wycofam :P

 

Dzięki za przyjemną lekturę :)

Z konkursami i wpisywaniem się w ich ramy czasem tak właśnie jest. Niektóre mniej inne bardziej nam samym pasują – i powstaje potem taki efekt, że coś jak pięść do nosa albo kwiatek do korzucha – ale jednak buldogi pełniły w moim opowiadaniu ważną rolę – może nie najważniejszą, ale jednak dość ważną.

Fajnie, że dostarczyłem pozytywnych wrażeń z lektury :)

entropia nigdy nie maleje

Rzodkiewki chórem:

– Amon.

– Ra! – zakrakał sęp z magnesu, który w międzyczasie zmienił się w magnez i zapłonął.

Najlepszy fragment w całym opowiadaniu.

Fajne zabawy słowne, niezły humor, uśmiechnęło się, ale najbardziej przypadła do gustu wątpiąca polityczno-religijna postawa Plasterka, z którym niezbyt trudno jest się utożsamić. 

Ciekawe, jak muszą się czuć marchewkowo-groszkowe wegańskie pulpeciki w mojej lodówce, kupione pod wpływem impulsu “będę się zdrowo odżywiać”, który odszedł równie szybko, jak się pojawił. Okropne są. Nie wybiorę ich więcej. 

Cieszę się, że z Plasterkiem można się utożsamić a całość uśmiechnęła.

I prawdę mówiąc liczyłem, że kto jak kto, ale właśnie Ty na pewno docenisz tę grę słów :D

Marchewkowo-groszkowych wegańskich pulpecików bym nie wybrał ze zwykłego tchórzostwa – już sama nazwa jest przerażająca :)

entropia nigdy nie maleje

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

To cieszy :)

entropia nigdy nie maleje

Mnie też ;)

Przynoszę radość :)

entropia nigdy nie maleje

Już trochę czasu minęło od tamtej niedzieli, ostatniej niedzieli, która sprawiła, że się kilku wyjątkowych idiotów/otek rozstało z lodówką. Szorcik całkiem zabawny, mnóstwo nawiązań i gry słów, nawet jest odwołanie do jednego z forumowiczów. Podobało mi się.

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

PS. Ocet niczemu nie był winny, winny był BUH konopny biały. A może to był nawet Pan BUH.

Known some call is air am

Jeszcze się chyba do końca z lodówką nie rozstali, niektórzy do ścianek przywarli i nie chcą puścić :)

Cieszę się, że szorcik się spodobał i uśmiechnął – takie było jego zadanie.

 

Pozdrawiam równie serdecznie :)

entropia nigdy nie maleje

Nowa Fantastyka