- Opowiadanie: Pkapka - Bestiariusz - ENTE

Bestiariusz - ENTE

Jeden ze stworów Bestiariusza, który tworzymy z moją przyjaciółką od czasu pierwszych lockdownów – ja piszę, ona rysuje. 

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Bestiariusz - ENTE

 

Gromada: Wszechstwórczaki

Gatunek: Wtórooczniak Nijaki

Imię: Ente

 

Ta myśl przyszła do Ente tak jak przyszły wszystkie poprzednie.

Bo Ente było zmęczone. Zmęczone patrzeniem.

Początki były obiecujące i młode Ente sądziło, że stworzy wspaniałe światy. Najlepsze, jakie kiedykolwiek istniały! Z każdym kolejnym dopadały je coraz większe wątpliwości. Tworzenie było żmudne i Ente z biegiem czasu zdało sobie sprawę, że nie jest w tym najlepsze. O ile części nieożywione światów wychodziły mu jeszcze całkiem nieźle, to największe problemy miało ze stworzeniami. Z nimi zawsze było coś nie tak.

Wygląd jeszcze ukleiło jako taki. Na tyle starczało Ente wyobraźni i umiejętności. Męczyło się przy tym, to jasne, ale jakoś udawało się połączyć wszystkie członki i organy w całość. Zupełnie nie radziło sobie za to z Tchnieniem. Stworzenia ożywały i na początku wszystko wskazywało na to, że tym razem będzie nie najgorzej. Ale z czasem stawały się nieporadne, lękliwe, niepewne. Ente przyglądało im się z niepokojem i rosnącym rozdrażnieniem. Odwracało część oczu i zaczynało tworzenie kolejnego świata. Aż w końcu, zmęczone tym, który je nudził, przestawało patrzeć na niego zupełnie.

I wtedy świat znikał.

Bo tworzenie to jedno. Ale patrzenie to już zupełnie coś innego.

Ente nie poddawało się jednak i próbowało. Z mozołem, starając się uniknąć poprzednich błędów, nie pamiętając już od jak dawna to robi, tworzyło kolejne światy i kolejne stworzenia. I za każdym razem przychodził moment, w którym przestawało patrzeć.

Na ten świat patrzyło najdłużej. Stworzenia, które ukleiło, wydawały mu się z początku wyjątkowo udane. Zaskakiwały je i rozśmieszały. Umiały być czułe, pomysłowe, współczujące. Żyły w wodzie i w powietrzu, były też takie, które pełzały i chodziły po lądach. Ente przez długi czas patrzyło na nie naprawdę zadowolone.

Ale potem niektóre zaczęły się psuć. Stawały się okrutne i bezmyślne. Niszczyły jedne drugich. Walczyły ze sobą, używając wymyślnych sposób i sprzętów. Ente spoglądało na nie najpierw z lekkim zdziwieniem. Czekało jednak – niewiele miało rozrywki. Często czuło się samotne i coraz bardziej zmęczone. Powoli zdawało sobie sprawę, że ten świat będzie ostatnim. Że będzie musiało zająć się czymś innym, bo tworzenie światów zupełnie mu nie idzie.

I rzeczywiście – z czasem stworzenia posunęły się do czegoś, czego Ente nie mogło znieść. Zaczęły dewastować świat nieożywiony, z którego było wyjątkowo dumne. Po raz pierwszy stworzyło bowiem wodę.

Wtedy odwróciło pierwsze oczy. A potem kolejne. I jeszcze następne.

Aż wreszcie patrzyło na swój ulubiony do tej pory świat tylko jednym okiem.

I wtedy przyszła ta myśl. Że trzeba je zamknąć.

Teraz.

Koniec

Komentarze

Nieco przeszkadzają mi powtórzenia, jak sądzę zamierzone. Ale opowieść jest plastyczna, intrygująca i przerażająca. Zobaczyłam Ente w głowie;)

Lożanka bezprenumeratowa

Dzięki, dzięki! Za często staram się jej nie czytać, bo faktycznie – strach potem zamknąć oczy ;) Cieszę się, że Ente wchodzi do głowy!

Początki było obiecujące i młode Ente sądziło

były obiecujące.

 

Z mozołem, starając się uniknąć poprzednim błędów,

poprzednich.

 

Językowo faktycznie można popracować nad tekstem, bo wyszedł całkiem nieźle. Opowieść o Ente wciąga i nie można oderwać wzroku, pochłaniając kolejne linijki szorta. Wyjątkowo udana bestia!

Pozdrawiam :D

Dzięki za literówki – co nowe oczy, to nowe :) 

No tak, opisałaś mnie jak pracuję nad opowiadaniami ;). Teraz już wiem do jakiej należę gromady:). Bardzo fajny rysunek i opis istoty, chętnie przeczytamy o kolejnych :).

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dzięki Bardzie – rzeczywiście, to całkiem pasuje do męki przy tworzeniu. Niezamierzona metafora ;) Oraz owszem, następne bestie już stoją w kolejce!

Cześć!

Spodobały mi się: Ente, fajna ilustracja, demiurgia światów. Chociaż język jest nieco rozwlekły, to buduje intrygujący klimat.

Jednakże samo Ente jest przedstawione trochę powierzchownie. Nie wiadomo, dlaczego i po co tworzy światy, dlaczego jest zmęczone? Tworzeniem? To dlaczego tworzy? – takie pytania mi się nasuwają.

No i chciałoby się wiedzieć, jak mu wyszło :)

Pozdrawiam!

 

 

Czyżby chodziło o nasz świat i jego szybki koniec?

chalbarczyk – dzięki! A co to znaczy, że język rozwlekły? Bo ja bardzo mam wrażenie, że każde słowo jest dokładnie tam, gdzie powinno być :) A Ente… no cóż. Powiedziało mi o sobie dokładnie tyle, ile chciało. Chyba nie dam rady wycisnąć z niego więcej. 

 

AP – ja lubię każdą interpretację. A im więcej, tym lepiej! Dzięki za twoją :)

Bo ja bardzo mam wrażenie, że każde słowo jest dokładnie tam, gdzie powinno być

Nie mówię, że to źle lub dobrze napisać rozwlekle :) Po prostu taki jest styl szorta. Trochę zmęczony, trochę powolny, nieco zrezygnowany…

 

Dobrze się czytało.

Ente ma ambitne zamierzenia, jednakowoż metoda ich realizacji nie przynosi zamierzonych efektów. No, ale początki zawsze były trudne. Poczekam na kolejne postaci Twojego Bestiariusza. :)

 

Wal­czy­ły ze sobą, uży­wa­jąc wy­myśl­nych spo­sób i sprzę­tów. -> Wal­czy­ły ze sobą, uży­wa­jąc wy­myśl­nych spo­sobów i sprzę­tów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawy pomysł na widzenie nas i koniec naszego świata. Taka interpretacja niestety się nasuwa. Chętnie przeczytam następne Wasze, ale muszą poczekać w kolejce. :)

Podoba mi się klimat tego utworku. Pomysł całej serii – uroczy. Ilustracja – piękna.

W Ente zobaczyłem… siebie – a to chyba najważniejsze, że można się utożsamić z bohaterem.

Co prawda mam problem zgoła odmienny, od tej istoty – moje światy ciągle żyją i nie sposób zamknąć przed nimi oczu, ale też jestem zmęczony, strasznie zmęczony…

 

Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,

Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona

Obleją, jak Moskale redutę Ordona:

Karząc plemie zwycięzców zbrodniami zatrute,

Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę.

 

A może wystarczy by zamknął ostatnie oko?

Teraz.

entropia nigdy nie maleje

Nowa Fantastyka