- Opowiadanie: sinner - Rasta, który ocalił świat

Rasta, który ocalił świat

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Rasta, który ocalił świat

Wieczór dwudziestego trzeciego lipca powoli przechodził w noc i pomiędzy szarymi klockowatymi budynkami sporego miasta zaległy gęste, lepkie cienie, których mdłe światła latarni nie były w stanie rozproszyć. Ulice były puste, niebo zasnute chmurami zwiastowało burzę. Na horyzoncie ponad dachami identycznych bloków nabrzmiałe deszczem szarobrunatne obłoki rozbłyskiwały raz za razem w milczeniu. Wiatr zerwał się z typowo letnią gwałtownością wprawiając porzucone gazety i śmieci w taniec szaleńców.

Jamal wytoczył się z jednej z klatek schodowych roztaczając woń świętego ziela i poprawił na głowie swą wełnianą czapę w barwach flagi Etiopii. Wciągnął słodkie, naelektryzowane, rześkie powietrze i powoli ruszył przed siebie. Po całodniowym Binghi, którym z braćmi w wierze czcił urodziny cesarza Hajle Selassie, wciąż słyszał w głowie rytmy wygrywane na bębnach. Zanucił sobie nieśmiertelny kawałek Boba Marleya, żeby się nie martwić, bo każda drobna rzecz pójdzie dobrze, delektując się spokojem panującym w około.

I wtedy, tak po prostu, bez żadnego ostrzeżenia, wylądowało przed nim UFO. W jednej chwili panowały cisza i mrok, a w drugiej lśniący elektryczną bielą talerz o średnicy co najmniej dziesięciu metrów, ze świstem i sykiem osiadł lekko na asfalcie. A potem właz uniósł się bezszelestnie i ze środka wymaszerowała grupka niskich, szaroskórych istot uzbrojonych po zęby.

 

●●●

Plany kosmitów były bardziej niż oczywiste i wręcz rażące prostotą. Przylecieć na obcą planetę, wybić jej mieszkańców, przejąć, co tylko może się przydać… Normalka. Buło ich zaledwie kilkunastu, ale jak już nie raz się przekonali, tylu wystarczało.

Wysiedli więc gotowi rozwalić wszystkich w pobliżu, tak na dobry początek inwazji, kiedy dostrzegli jego. Ubrany na kolorowo wyglądał jak typowy człowiek, ale…

– Szefie? – zapytał z przestrachem kosmita, którego imienia nie sposób przytoczyć i wskazał na dredy spotkanego osobnika. – Czy to czasem nie… Predator?

Groza zmroziła wszystkich odbierając im mowę, pewność siebie i jakąkolwiek odwagę i…

 

●●●

Jamal stał i przyglądał się niecodziennemu widokowi z przyjaznym uśmiechem i już miał przywitać kosmicznych braci z miłością i pokojem, kiedy ci z wrzaskiem uciekli z powrotem do talerza, z trzaskiem zamknęli właz i odlecieli tak nagle, jak się pojawili. Rastaman wzruszył ramionami, westchnął i ruszył dalej podśpiewując sobie.

 

KONIEC

Michał P. Lipka

Koniec

Komentarze

"Wieczór dwudziestego trzeciego lipca powoli przechodził w noc i pomiędzy szarymi klockowatymi budynkami sporego miasta zaległy gęste, lepkie cienie, których mdłe światła latarni nie były w stanie rozproszyć" Vive la przymiotniki.

"Zanucił sobie nieśmiertelny kawałek Boba Marleya, żeby się nie martwić, bo każda drobna rzecz pójdzie dobrze, delektując się spokojem panującym w około." Chyba pomieszałeś podmioty.

Masz duże problemy z interpunkcją. Większość zdań nadaje się pod tym względem do poprawy. Nie robisz przecinków w miejscach, gdzie powinny się naturalnie znaleźć. Nadużywasz przymiotników, przez co niektóre fragmenty brzmią głupio.
Tekst średni. Nie rozbawił mnie.

Hehehe, fajne to opowiadanie. Przyznam, że spodziewałem się czegoś innego, a tu takie miłe zaskoczenie ;)

Siedemsetna miniatura z cyklu "Dzięki komu i czemu ocalał świat". To jedynie stwierdzenie faktu, nie krytyka.

Z tym nadmiarem przymiotników, szczególnie na początku to racja. Ale ten predator na zakończenie mnie rozwalił :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

A mnie końcówka z tym Predatorem rozbawiła.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Może niejasno się wyraziłem, ale też miałem na myśli rozbawienie.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Rinos, a ja nie do Twojego komentarza piłem :P Tak sobie napisałem, a wyszło, że do Ciebie. Przypadek :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Buło ich zaledwie kilkunastu,
Lekkie i całkiem zabawne :D Zwłaszcza sama końcówka.

Mnie się podobało. Krótko, tematycznie i zabawnie. Predator nucący Boba Marleya :D. Współczuję tym ufoludkom- zobaczyć coś tak niesamowitego ;)

Początek troszkę przegadany, ale później już wszystko było w porządku.

Zbyt wiele informacji na początku. Widzisz, chodzi o to, żeby zarzucic klimat, nie o to, żeby czytelnik wszystko filmowo sobie wyobraził. Na szczęście potem jest dobrze.

Shorcik jakich wiele, temat wielokrotnie przerabiany, choć przyznam, że ten predator mnie rozbawił.

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka