- Opowiadanie: Nyksis - Na początku był ogryzek?

Na początku był ogryzek?

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Na początku był ogryzek?

– Jak ja nie mogę tego znieść! Czy tobie się to nie nudzi?! Słuchasz tych bredni, wierzysz w nie bez zastanowienia, a potem kłapiesz mi za uchem te pierdoły. Ile ja mam lat, co?!

Krzyknął, a jego głos rozniósł się po Ziemi jak nieudolny ryk młodego lwiątka, obijając się po drodze o szczyty Gór Skalistych, niknąc gdzieś dopiero w Rowie Mariańskim.

– Myślisz, że ja się dam nabrać na to twoje: „On jest naszym Panem”, „On w ciebie wierzy”? Za duży już jestem na takie bajki. I wiesz co? – Przełknął ostatni kęs jabłka i dotknął ramienia matki. – Nie łudź się. Po śmierci i tak nic nie ma. Jeszcze ci kiedyś udowodnię!

Nadął się, obrócił i poszedł do swojego pokoju. Po drodze trącił rogami futrynę, a znikając w głębi mrocznego azylu, przytrzasnął sobie ogon w drzwiach.

Matka odprowadziła go wzrokiem pełnym troski i pożałowała, że w ogóle poruszyła ten temat. Chciała dobrze, a wyszło jak zwykle.

Gdy zmywała resztki smoły z podłogi, znalazła leżący w kącie ogryzek. Podniosła go i wyrzuciła przez okno do przydomowego ogrodu. Miała cichą nadzieję, że nawet ze ściśniętych w nim drobnych nasion może wykiełkować coś znacznie większego. 

Koniec

Komentarze

smiley

Witaj na portalu. Debiut krótki, ale nośny bardzo. Samo życie, dostępne w wielu naszych

domach… Smutne, bo przecież można by inaczej – bez nadymania się i egzageracji…

Ale jest i szczypta humoru – ten przytrzaśnięty ogon…heh. Także ziarnko nadziei, a jakże…

Podobało się!

Pozdrawiam.

 

EDIT

a jego głos rozniósł się po Ziemi jak pisk olbrzymiej myszy,

Ten pisk myszy tu nie za bardzo, hę?… Może: wrzask nienasyconego krogulca – albo tak jakoś

mniej patetycznie…wink

dum spiro spero

Hej, Nyksis, gratuluję debiutu :) Napisany został, w mojej ocenie, całkiem sprawnie, a postać "diabła" zgrabnie wpleciona. Czy wszyscy, którzy nie wierzą mają w sobie trochę z diabła? A może wszyscy – i wierzący i niewierzący…? Nie trafiła do mnie mysza metafora, warto nad nią posiedzieć i wymyślić coś bardziej intuicyjnego. Tag "Historia alt." chyba nie pasuje. Liczę, że jeszcze przeczytam coś w twoim wykonaniu, jest potencjał na dobre satyry, mam wrażenie. :) Pozdrawiam, powodzenia.

Jeśli Bóg z nami - któż przeciwko nam?

Rozumiem, Nyskis, że to Twoja wersja tego, co było na początku. ;)

 

Przykro mi to mówić, ale to nie jest drabble. Drabble powinno składać się ze stu słów, a Twój tekst liczy ich aż sto osiemdziesiąt dwa. Jeśli dopiszesz jeszcze osiemnaście słów, będzie droubble, czyli podwójny drabble.

Jeśli pozostawisz tekst w niezmienionej formie, bądź uprzejma zmienić oznaczenia na SZORT.

 

Czy Tobie się to nie nudzi?!Czy tobie się to nie nudzi?!

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

„On w Cie­bie wie­rzy”. → „On w cie­bie wie­rzy”.

 

wziął ostat­ni kęs jabł­ka… → I co zrobił z wziętym kęsem? Trzymał go w dłoni?

A może miało być: …zjadł/ przełknął ostat­ni kęs jabł­ka

 

Jesz­cze Ci kie­dyś udo­wod­nię!Jesz­cze ci kie­dyś udo­wod­nię!

 

zna­la­zła le­żą­cy w kącie ogry­zek. Pod­nio­sła go i wy­rzu­ci­ła przez okno. Miała cichą na­dzie­ję, że w ogro­dzie obok ich domu, coś z niego wy­kieł­ku­je. → Z tego co wiem, kiełkują chyba nasiona, nie ogryzki.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fascynator – miło mi, że ci się podobało. Faktycznie, mysz zupełnie nie pasowała.

 

Cezar – i ja liczę, że uda mi się napisać coś co jeszcze przeczytasz ;) Tagi poprawione.

 

regulatorzy – dziękuję za cenne uwagi. Wszystko poprawione. 

 

 

Bardzo proszę, Nyksis. Miło mi, że mogłam się przydać. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dorzucę grosik. 

 

Z tego co wiem, kiełkują chyba nasiona, nie ogryzki.

smiley A w ogryzkach cóż mamy?…nasionka. Czyli metaforka da się przełknąć – moim zdaniem.

Eksperci ostrzegają, że osoby wyrzucające ogryzki przez okna samochodów przyczyniają się do… zagłady ostatnich dzikich jabłoni w Wielkiej Brytanii. Naukowcy z Królewskich Ogrodów Botanicznych w Edynburgu mówią, że odkryli, iż wzdłuż wielu brytyjskich dróg znajdują się jabłonie, które wyrosły z wyrzucanych z samochodów ogryzków.

(kopalniawiedzy.pl)

A w domyśle wiadomo – nasionek…

dum spiro spero

Czyli metaforka da się przełknąć…

Tak, Fascynatorze, pewnie się da, ale nie w każdym ogryzku nasionka są zawsze dojrzałe i nie zawsze zdolne do kiełkowania. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj.

I ja gratuluję debiutu.

Krótka forma, pełna symboliki. Dialogi do poprawy, kilka zdań powinno być pytających, sporo jest powtórzeń. Warto zaznaczyć wulgaryzmy. 

Pozdrawiam serdecznie. :)

 

 

Pecunia non olet

Liczyłem na coś bardziej pokrętnego od tego, co dostałem. Ale w sumie nie jest źle, witaj na portalu, czuj się jak u siebie i życzę owocnego pisania :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Myślę, że z tego wykiełkuje coś większego. Z przyjemnością przeczytam. Niezły początek na portalu. Pisz. :)

Ciekawy pomysł, całkiem niezłe wykonanie. Jak na początek przygody z pisaniem – niezła wprawka.

Dziękuję za komentarze i miłe słowa.

 

bruce – wulgaryzmy poprawione. Faktycznie, dialogi są mało naturalne. Jeśli wpadnę na lepsze pomysły, na pewno poprawię.

Outta Sewer – może następnym razem będzie bardziej pokrętnie i ciekawie.

Koala75 – wystarczy, jeśli wykiełkuje coś lepszego ;)

belhaj – miło, że pomysł się spodobał.

 

Dziękuję, pozdrawiam, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Cześć,

 

fajnie się to czyta jako taką fraszkę, opowiastkę, lekką miniaturę. I za to duży plus. Historia ma potencjał i została zgrabnie napisana – możesz śmiało rozwijać się w tego rodzaju formach moim zdaniem :)

 

Jeżeli podrapać trochę logikę fabuły zaczynają się pytania w rodzaju – z jakiego drzewa bylo to jabłko, w jakiej glebie rosło, skąd była woda, słońce? Czy naprawdę to ogryzek był na początku? Ogryzek? Naprawdę? :)

 

Nie wspominając o niejasnych, wg mnie, więzach krwi, kim jest matka, kim rogata postać? Przez chwilę miałem nawet przebłyski z historii o Minotaurze.

 

Pozdrawiam serdecznie!

Che mi sento di morir

Całkiem miły minidebiucik. Symbolika obfita, scenka celnie naszkicowana w niewielu słowach, przekaz nie całkiem jasny – postaci jakby diabły (rogi, ogon, smoła), które prowadzą życie rodzinne i nie wierzą w życie pozagrobowe? Najprędzej byłbym skłonny odczytać to jako sugestię, że i my powinniśmy wierzyć, skoro na przykład zwierzęta gospodarskie mogłyby postrzegać nas jako diabłów; nie jest to jednak prawidłowa analogia. A może miałaś na myśli zupełnie co innego.

Postaram się zasugerować kilka poprawek językowych.

kłapiesz mi za uchem

Proponowałbym “nad uchem”, ale to może być kwestia indywidualnego wyczucia.

jak nieudolny ryk młodego lwiątka obijając się po drodze

Przecinek przed “obijając”.

– Myślisz, że ja się dam nabrać na to twoje: „On jest naszym Panem”, „On w ciebie wierzy”.

To nie miało być pytanie?

I wiesz co? – przełknął ostatni kęs jabłka i dotknął ramienia matki – Nie łudź się.

Raczej wtręt narracyjny niż opis sposobu wypowiedzi, więc dałbym “Przełknął” wielką literą i kropkę na końcu.

wzrokiem zmieszanej troski

Mało zrozumiałe. Wzrokiem pełnym zmieszania i troski?

pożałowała, że w ogóle zaczynała ten temat.

Chyba trafniej: poruszyła.

nawet ze ściśniętych w nim drobnych nasion, może wykiełkować coś znacznie większego.

Nie oddzielamy przecinkiem grupy podmiotu od grupy orzeczenia.

 

Życzę wiele przyjemności i szybkiego rozwoju na Portalu! Na dobry początek podrzucam znakomity poradnik Drakainy, nikt Ci chyba jeszcze nie podesłał: https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842842.

Krótkie, lekkie i świeże to jest. Zastanawia mnie tylko ta jego niewiara, bo skoro ma rogi, ogon i zostawia smoliste ślady, to jest w opozycji, ale do czego, jeśli uważa, że po śmierci niczego nie ma?

Ta mała wątpliwość nie wpłynęła negatywnie na odbiór tekstu. Podobało mi się i ciekawa jestem Twojego następnego utworu :D

BasementKey

Co do logiki, czy zawsze źródło jest prawdziwym problemem? Bardziej skupiłam się na skutku niż przyczynie. Czy jeśli wiemy, skąd jest jabłko, naprawdę możemy coś zmienić? Czy my chcemy się zmienić? Mimo tego, iż Adam i Ewa wiedzieli, skąd drzewo poznania dobra i zła się wzięło i tak skosztowali jego owoce. To świadomość dała im inną perspektywę, choć na niewiele to się zdało. Może zmiana tytułu bardziej rozwieje wątpliwości. 

Jeśli chodzi o więzy krwi to dla mnie relacja matka-syn jest dość oczywista, ale rozumiem, że mogłam nakreślić to niejasno. 

Ślimak Zagłady

Nie bardzo rozumiem, co jest niejasnego w postaci diabła, który jest niewierzący. Skoro zło ma swój kontrast w postaci dobra, można by, zamiast tego ugryźć to od bardziej abstrakcyjnej strony. To ludzkość stworzyła koncept Lucyfera, który oderwał się od Boga. To ludzkość ubrała zło w rogi, czerwień i wielki kocioł. I nawet bohater, który jest diabłem, może być świadomym swego odrębnego istnienia bez Boga. Matka jest po prostu stereotypową matką. Troskliwa, opiekuńcza i czasem pełna złudnych nadziei. Czemu nie fantazjować o tej historii od bardziej ludzkiej strony? To tylko drobna historyjka, moje ironia wobec zamierzchłej stałości.

Dziękuję za wszystkie uwagi i poprawki językowe.

M.G.Zanadra

Dziękuję za miłe słowa. Czemu musi być w opozycji do czegoś? Jest, jaki jest. Jest istotą tak jak wszystkie. Wyróżniają go rogi, tak samo, jak nasze dłonie w porównaniu do płetw ryb. Mimo wszystko jesteśmy podobni. Możemy być świadomi, a to nieraz uwalnia lawinę wątpliwości. Buntowniczość bohatera (ta agresywna niewiara) to tylko jedna z form wątpliwości.  

M.G.Zanadra

Dziękuję za miłe słowa. Czemu musi być w opozycji do czegoś? Jest, jaki jest. Jest istotą tak jak wszystkie. Wyróżniają go rogi, tak samo, jak nasze dłonie w porównaniu do płetw ryb. Mimo wszystko jesteśmy podobni. Możemy być świadomi, a to nieraz uwalnia lawinę wątpliwości. Buntowniczość bohatera (ta agresywna niewiara) to tylko jedna z form wątpliwości. 

Ciężko zerwać z symboliką tak mocno osadzoną w kulturze. Diabeł z tekstu, bo nie Minotaur (“Nie bardzo rozumiem, co jest niejasnego w postaci diabła, który jest niewierzący“) kojarzyć się będzie ze złem, które jest w opozycji do dobra. Czym jest zło bez dobra, a diabeł bez Boga? Diabeł nie musi wierzyć w Boga, bo wie, że istnieje. I tak, jesteśmy podobni, ale nie identyczni, bo człowiek ma szansę na zbawienie, a diabeł jest potępiony, więc nie wyróżnia go tylko powłoka, ale i wnętrze, i przyszłość.

Nowa Fantastyka