- Opowiadanie: JPolsky - Koniec życia na Ziemi

Koniec życia na Ziemi

Proszę traktować naukowe fakty i prawdopodobieństwo zdarzeń z przymrużeniem oka;) Tekst jest “fantastyczną” satyrą. Wymaga podstawowej (ogólnoświatowej) wiedzy polityczno-gospodarczej. Z góry dzięki za przeczytanie i komentarze.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Koniec życia na Ziemi

Trzydzieści dni przed katastrofą

 

Zjednoczona, jak nigdy przedtem ludzkość bezsilnie próbuje walczyć z nieuchronnym przeznaczeniem. Gdzieś w przestrzeni kosmicznej, z prędkością ponad dwudziestu kilometrów na sekundę, pędzi wielka, masywna, kosmiczna bryła. Asteroida o średnicy równej długości tysiąca boisk piłkarskich. Kamienny pocisk, jakiego w naszym układzie planetarnym nigdy wcześniej nie odnotowano, obrał kurs prosto na planetę Ziemia. Konsekwencje prognozowanego zderzenia będą tragiczne. Błękitna planeta ulegnie totalnemu zniszczeniu, a dalsze istnienie organizmów żywych stanie pod znakiem zapytania. Przedstawiciele światowych mocarstw, członkowie Zgromadzenia Ogólnego ONZ wraz z wybitnymi naukowcami, całe dnie i noce debatują nad ostatnimi, desperackimi możliwościami uratowania świata.

Szanse spadają. Na nic zdały się nowoczesne systemy wczesnego wykrywania i zapobiegania podobnym przypadkom. Dotychczasowe działania, zmierzające do zmiany trajektorii lotu, zagrażającego ludziom ciała niebieskiego, nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Nie pomogły liczne, wyposażone w ładunek nuklearny sondy. Na panewce spaliła misja wykorzystania napędów rakietowych do odholowania i wyprowadzenia asteroidy poza dotychczasową orbitę. Biliony dolarów, najnowsze zdobycze techniki, najtęższe umysły, przegrywają walkę z czasem. Zresztą szefom NASA i przedstawicielom Międzynarodowej Organizacji Kosmicznej obrywa się najmocniej. Chociaż ci bronią się, zarzekając, iż nie byli w stanie dokładnie wyliczyć odchyleń, powstałych w wyniku zjawiska perturbacji planet, a także przewidzieć wszystkich skutków oddziaływania energii słonecznej, to niesmak pozostaje.

Świat stanął u progu zagłady. Zaczęło się końcowe odliczanie. Decydenci, chcąc zapobiec ogólnoświatowej panice, długo ukrywali przed opinią publiczną kluczowe informacje, ale te w końcu przeciekły do mediów. W krajach wysoko i średnio rozwiniętych, chaos powoli wkrada się na ulice miast. Zdezorientowani ludzie przestają chodzić do pracy, puszczają im nerwy. Chcą jak najlepiej wykorzystać resztki pozostałej egzystencji, co wiąże się z różnymi, nieoczekiwanymi konsekwencjami. Rośnie fala przestępstw oraz społecznych napięć, w sklepach zaczyna brakować podstawowych towarów, postępuje paraliż komunikacyjny.

Kongres Stanów Zjednoczonych ratyfikuje specjalną ustawę nakazującą wszystkim, przetrwałym po katastrofie jednostkom, czynny udział w odbudowie amerykańskiego państwa. Dumni jankesi pozostają optymistami. Prezydent Brazylii wizytuje zmierzającą ku końcowi budowę nowoczesnego schronu przeciwatomowego w dalekiej prowincji Mato Grosso. Według opinii tamtejszych fizyków i geologów, to jeden z nielicznych obszarów lądowych, dający nikłe nadzieje na przetrwanie. Przewodniczący Komunistycznej Partii Chin uwalnia przetrzymywanych w obozach pracy więźniów. W obliczu zagłady nie są już żadnym zagrożeniem. Rosjanie wycofują wojska z terenów Ukrainy i Republik Zakaukaskich. Ekspansja terytorialna przestała być dla nich priorytetem. Irański ajatollah oświadcza, iż muzułmanie do ostatnich dni prowadzić będą świętą wojnę z innowiercami. Niewzruszony Allah wciąż przecież obserwuje z góry. Afrykańscy dyktatorzy oddają się zabawie, rezygnując z etnicznych czystek i religijnych prześladowań. Teraz wszystko im jedno. Szefowie rządów państw europejskich dziękują sobie za współpracę, wspominając odniesione sukcesy i popełnione błędy. Na nic zdadzą się już zawarte układy, utworzone organizacje i instytucje.

Tylko biedna, przymierająca głodem, odcięta od podstawowych mediów i zdobyczy cywilizacji, pozostająca w głębokiej nieświadomości ludność państw Trzeciego Świata kontynuuje codzienne zmagania z rzeczywistością.

 

Tymczasem gdzieś w przeciętnym, polskim domu:

 

– Janusz! Idzie koniec świata!

– Grażynka… dla mnie skończył się on jakieś dwadzieścia lat temu. Zaraz po ślubie.

– Ty kretynie! Mówię poważnie. Patrz co piszą w tych internetach.

– „Fake”. To pewnie „fake news”. Już gdzieś to słyszałem.

– Nasze małżeństwo to jeden, wielki „fake”. Mamusia ostrzegała…

– Ty naprawdę wierzysz w to, że jakiś wielki kamień z kosmosu wszystkich pozabija?

– Nie wiem, ale ubieraj się. Jedziemy na zakupy. Trzeba uzupełnić zapasy.

– Dobrze. Kupię trzy skrzynki piwa. Nie zdzierżę tej zagłady na trzeźwo.

 

Piętnaście dni przed katastrofą

 

Asteroida jest już w połowie drogi między Marsem a Ziemią. Na spotkanie z nią zmierza jeszcze jedna, obładowana ładunkiem atomowym, wystrzelona z przylądka Canaveral sonda. Ostatnią deską ratunku pozostają liczne rakiety dalekiego zasięgu, wycelowane w kierunku ogromnej, skalnej kuli.

W większości krajów, w szczególności na obszarach Ameryki Północnej, Europy i Azji, zapanowała anarchia, z którą nie radzą sobie władze i służby porządkowe. Dochodzi do wielu aktów kradzieży, rozbojów, gwałtów i morderstw. Niektórzy już godzą się z losem. W Japonii i w Korei Południowej ludzie popełniają masowe samobójstwa na niespotykaną wcześniej skalę. Mieszkańcy Indii zabijają domowe bydło, pragnąc po raz pierwszy w życiu zakosztować wołowego mięsa. W Meksyku i w państwach Ameryki Środkowej narkotykowe mafie dzielą się pieniędzmi z miejscową ludnością. Liczni muzułmanie desperacko zmierzają w kierunku Mekki. Australijczycy urządzają inwazję na rezerwaty i obszary chronione, bratając się z Aborygenami.

Przewodniczący Komunistycznej Partii Chin spotkał się z prezydentem Tajwanu. Panowie od kilku dni raczą się alkoholem, a według niepotwierdzonych doniesień na temat kuluarowych rozmów, pierwszy z nich przyznał, iż chińskie plany agresji na wyspę nigdy nie miały się urzeczywistnić. Prezydent Brazylii wraz ze swoją najbliższą świtą przenosi się do nowo wybudowanego schronu. „Czuję się tu, jak w domu” – powiedział w ostatnim, oficjalnym wywiadzie. Król Arabii Saudyjskiej podpisuje dekret, przyznający kobietom prawa do uczestnictwa w życiu publicznym kraju. W końcu to tylko dwa tygodnie. Prezydent Turcji oficjalnie przeprasza ludność ormiańską za masakrę i ludobójstwo z początku dwudziestego wieku. Podobno zgadza się też na pewne ustępstwa wobec mniejszości kurdyjskiej. Szefowie rządów państw bałkańskich wymieniają między sobą pozdrowienia oraz uprzejmości, dyplomatycznie kończąc wszelkie waśnie i historyczne zaszłości. Najczęściej wbrew społecznym nastrojom. Rosjanie oficjalnie rezygnują z prowadzenia wojen, wykazując gotowość do natychmiastowego podpisania paktów pokojowych. Oczywiście na pasujących im zasadach. Izraelczycy i Palestyńczycy godzą się, tworząc jedno, tymczasowe państwo. Nie ustają jednak liczne przypadki terrorystycznych ataków. Prezydenci i premierzy krajów europejskich kończą dysputy oraz wielogodzinne spotkania. Teraz już zmuszeni są liczyć na cud.

Tylko biedna, przymierająca głodem, odcięta od podstawowych mediów i zdobyczy cywilizacji, pozostająca w głębokiej nieświadomości ludność państw Trzeciego Świata kontynuuje codzienne zmagania z rzeczywistością.

 

Tymczasem gdzieś w przeciętnym, polskim domu:

 

– I co teraz niedowiarku? Wszyscy zginiemy.

– Może to i lepiej. Podobno prawdziwe życie zaczyna się dopiero po śmierci.

– Jak możesz żartować w takiej chwili?

– Daj spokój, Grażynka. Próbuję podtrzymać cię na duchu. Nikogo więcej teraz przy nas nie ma. Mamusia już dawno zabarykadowała się na działce i trzydzieści razy dziennie odmawia różaniec.

– Jesteś bez serca i wszelkich uczuć!

– Oj, wypraszam sobie! Co złego to nie ja. To ta przeklęta, kosmiczna kupa minerałów.

 

Pięć dni przed katastrofą

 

Wyposażona w bombę atomową sonda uderza o powierzchnię asteroidy. Niestety, operacja całkowitej destrukcji pozaziemskiej materii, zagrażającej życiu na Ziemi, po raz kolejny kończy się niepowodzeniem. W wyniku niewielkich, mikro sekundowych zmian we wcześniej prognozowanym torze lotu asteroidy, sztuczny obiekt nie trafia w jej punkt centralny. Kosmiczna bryła rozpada się na mniejsze fragmenty, jednak główny, największy człon pozostaje nienaruszony. Eksplozja przyczynia się też do jedynie minimalnych korekt w przebiegu lotu asteroidy. Działający pod olbrzymim stresem naukowcy gorączkowo obliczają prawdopodobieństwo bezkolizyjnego minięcia Ziemi oraz zastanawiają się nad możliwościami wykorzystania gotowych do wystrzelenia rakiet.

Świat oszalał. Rządy i władze poszczególnych krajów nie są w stanie zapanować nad wszechobecnym chaosem. Ludzie ujawniają najgorsze, pierwotne instynkty. Spora część mieszkańców planety ze strachu oraz bezsilności zaszyła się w domach i na odludziach, spędzając być może ostatnie godziny życia w otoczeniu bliskich.

Amerykański prezydent, wraz z pieczołowicie wyselekcjonowaną grupą osób, szykuje się do lotu na pokładzie specjalnego promu kosmicznego, który umożliwia kilkumiesięczny pobyt w przestrzeni międzyplanetarnej oraz powrót na zniszczoną Ziemię. Jest to niezwykle zaawansowany technicznie projekt, aczkolwiek niedopracowany, o niemożliwych do przewidzenia skutkach. Przewodniczący Komunistycznej Partii Chin w orędziu do narodu dziękuje obywatelom za wspólny wysiłek, włożony w rozwój i wzrost gospodarczej potęgi Państwa Środka. Wśród międzynarodowej społeczności krąży obiegowy żart, iż rozmawiał nawet telefonicznie z Dalajlamą, uznając niepodległościową proklamację Tybetu. Skala zepsucia, rozpusty i moralnej zgnilizny u afrykańskich oraz azjatyckich dyktatorów osiąga niebotyczne rozmiary. Ciemiężeni i prześladowani od dekad mieszkańcy tych krajów dostali wolną rękę. Król Wielkiej Brytanii, niezadowolony z faktu stosunkowo krótkiego przebywania na tronie, zmusza fizyków z Uniwersytetów w Cambridge i Oxfordzie do realizowania desperackich, absurdalnych pomysłów na uratowanie wyspy. Jak zawsze nikt nie traktuje go poważnie. Pozostali europejscy przywódcy pocieszają swoich obywateli w trudnych dla wszystkich chwilach, nie mając żadnych innych możliwości sprawczych. Telewizja, radio, internet i tak już w wielu miejscach są niedostępne.

Tylko biedna, przymierająca głodem, odcięta od podstawowych mediów i zdobyczy cywilizacji, pozostająca w głębokiej nieświadomości ludność państw Trzeciego Świata kontynuuje codzienne zmagania z rzeczywistością.

 

Tymczasem gdzieś w przeciętnym, polskim domu:

 

– Tyle niedokończonych spraw, niezrealizowanych marzeń…

– Jak nigdy przedtem zgadzam się z tobą.

– A mogło być jeszcze tak pięknie…

– O nie. Pięknie to już było dawno temu.

– Jesteś okropny!

– Żartowałem przecież… Chodź się przytul.

 

Dwa dni przed katastrofą

 

Prawdopodobnie zdarzy się cud. Asteroida minie Ziemię w bardzo bliskiej odległości. Zahaczy o jej atmosferę, ale nie uderzy w powierzchnię globu. Bez szwanku z tej nader ekstremalnej sytuacji powinien wyjść również Księżyc. Nie ma potrzeby odpalania, uszykowanych już w blokach startowych rakiet. Desperackie wysiłki ludzi przyniosą zamierzony efekt, ale przede wszystkim dopomoże szczęście. Gdy obiekt przekraczał główny pas planetoid, znajdujący się pomiędzy Marsem a Jowiszem, zderzył się z mniejszym, skalnym odłamem. Siła uderzenia była na tyle duża, iż spowodowała oderwanie sporego fragmentu formacji, a co za tym idzie, zmniejszenie masy obiektu. Kolejna kolizja, tym razem z ziemską sondą, a także wybuch znajdującego się na niej ładunku nuklearnego, przyczyniły się do nieznacznego odchylenia toru przemieszczania się asteroidy. Według naukowców koincydencja tych dwóch zdarzeń finalnie pozwoli ocalić błękitną planetę.

Ludzkość przetrwa dzięki wyjątkowemu zbiegowi okoliczności. Mimo to świat wstrzymuje oddech. Nikt nie chce zapeszać. Pozostający w stałym kontakcie między sobą przywódcy wielkich mocarstw znikli z przestrzeni publicznej. Sytuacja nakazuje zachowywać spokój i milczenie. W wielu miejscach ustają rozróby i zamieszki, a ulice miast oraz wsi pustoszeją. Mieszkańcy Ziemi wyczekują rozstrzygających chwil z niecierpliwością.

Tylko biedna, przymierająca głodem, odcięta od podstawowych mediów i zdobyczy cywilizacji, pozostająca w głębokiej nieświadomości ludność państw Trzeciego Świat kontynuuje codzienne zmagania z rzeczywistością.

 

Tymczasem gdzieś w przeciętnym, polskim domu:

 

– Janusz! Jest szansa! Przeżyjemy…

– Właśnie zastanawiam się, czy to dobrze, czy źle.

– Jeśli oni mają rację i to wszystko się już skończy, pojedziemy w podróż życia. Zwiedzimy pół świata.

– A nie możesz sama lub z mamusią?

– Dobry humor to cię chyba nigdy nie opuszcza?

– A jakie mam wyjście od tylu lat?

 

Trzy dni po niedoszłej katastrofie

 

Asteroida minęła Ziemię w niebezpiecznie bliskiej odległości i oddala się ku Słońcu. Jedynym, odczuwalnym efektem kontaktu, do jakiego doszło pomiędzy dryfującym ciałem niebieskim a górną warstwą ziemskiej atmosfery jest wzrost temperatury powietrza na znacznych obszarach półkuli północnej.

Świat wraca do normalności. Wszyscy składają sobie gratulacje i podziękowania. Rozdzwoniły się gorące linie, a najważniejsze, międzynarodowe numery telefonów niemal nieustannie pozostają zajęte. Ludzie wyszli na zdewastowane ulice miast całego świata. Wiwatom, śpiewom i tańcom nie ma końca. Nieliczni próbują wykorzystać panujący chaos do celów przestępczych.

Prezydent Stanów Zjednoczonych chwali naród amerykański za jedność w tych niezwykle trudnych chwilach, a także zapowiada złapanie i ukaranie wszystkich sprawców najcięższych przestępstw z ostatnich tygodni. Oświadcza, iż do samego końca darzył stuprocentowym zaufaniem naukowców z NASA oraz obiecuje zwiększenie wydatków budżetowych na zadania, związane z badaniami kosmosu. Przewodniczący Komunistycznej Partii Chin czyni niemal dokładnie to samo, przypominając przy tym, że chociaż relacje z Tajwanem uległy znacznemu ociepleniu, droga do normalizacji stosunków jest jeszcze daleka. Wszystkie inne sprawy polityczne umiejętnie przemilcza. Prezydent Brazylii opuszcza tymczasową, betonową norę. Przysięga, iż w miejscu, gdzie znajduje się schron, powstanie nowe miasto oraz liczne ośrodki kultury i nauki, projektowane głównie z myślą o lokalnych Indianach. Rosjanie szybko wycofują się z pokojowych zapowiedzi. Już drugiego dnia po niedoszłej ekozagładzie, na terenie Ukrainy oraz Gruzji aresztowano politycznych i gospodarczych rosyjskich szpiegów. Król Arabii Saudyjskiej ratyfikuje dekret, przyznający kobietom prawa publiczne. Pakiet został jednak mocno okrojony, wprowadzono do niego również liczne poprawki i restrykcje. Szef tureckiego rządu znika z przestrzeni publicznej na kilka dni. Po powrocie, usprawiedliwia niektóre z wcześniejszych, niefortunnych wypowiedzi, chorobą i fizyczną niedyspozycją. Irański ajatollah przyznaje, że fundamentalistyczny kurs polityki kraju oraz walka ze zgniłym moralnie „Zachodem”, nigdy nie ulegną zmianie. W oświadczeniu tym nie przeszkadza mu fakt, że w ostatnim czasie na jaw wyszło, iż posiada liczne konta w szwajcarskich oraz luksemburskich bankach. Król Wielkiej Brytanii, podczas zorganizowanej w pałacu Buckingham konferencji prasowej, po raz pierwszy w historii publicznie się uśmiecha. Daje poddanym dodatkowe dwa, wolne od pracy dni i szereg okolicznościowych imprez, organizowanych w centrach brytyjskich miast. Prezydenci państw bałkańskich spotykają się przy wspólnym stole, w celu omówienia zasad gospodarczej współpracy oraz zacieśniania więzów politycznych. W tym czasie na granicy Serbii i Kosowa dochodzi do kolejnych napięć. Blady strach pada na afrykańskich i azjatyckich dyktatorów. W ciągu minionego miesiąca, w rządzonych przez nich krajach uwidoczniła się skala korupcji, niegospodarności i społecznych nierówności. W Zimbabwe i Ugandzie już dochodzi do pałacowych przewrotów. Palestyńczycy i Izraelczycy zrywają współpracę, tłumacząc się różnicami nie do pogodzenia. Jak przy każdym rozwodzie. Europejscy premierzy zabierają się do roboty i ustalają wysokość wspólnego budżetu, przeznaczonego na odbudowę infrastrukturalnych zniszczeń. Według opinii dziennikarzy, wyłącznie dyplomacja powstrzymuje ich przed oficjalnymi zapowiedziami koniecznych podwyżek podatków.

Tylko biedna, przymierająca głodem, odcięta od podstawowych mediów i zdobyczy cywilizacji, pozostająca w głębokiej nieświadomości ludność państw Trzeciego Świata kontynuuje codzienne zmagania z rzeczywistością.

 

Tymczasem gdzieś w przeciętnym, polskim domu:

 

– Kocham cię skarbie!

– Ja ciebie również.

– Nie zabrzmiało to szczerze…

– To przez asteroidę. Pomieszała mi w głowie.

– Już jestem spakowana, a ty?

– Ja też.

– A po co ci te białe skarpety i sandały?

– No wiesz… Polak może pojechać w świat, ale świat musi dowiedzieć się, gdzie są jego korzenie…

Koniec

Komentarze

Witaj.

 

Sugestie oraz wątpliwości do strony językowej (do przeanalizowania):

Błękitna planeta ulegnie totalnemu zniszczeniu, a dalsze istnienie organizmów żywych, stanie pod znakiem zapytania. – zbędny ostatni przecinek?

Biliony dolarów, najnowsze zdobycze techniki, najtęższe umysły, przegrywają walkę z czasem. – i tutaj?

Prezydent Brazylii wizytuje zmierzającą ku końcowi budowę nowoczesnego schronu przeciwatomowego, w dalekiej prowincji Mato Grosso. – i tu?

W Japonii i w Korei Południowej ludzie popełniają masowe samobójstwa, na niespotykaną wcześniej skalę. – i tu?

Wyposażona w bombę atomową sonda, uderzyła o powierzchnię asteroidy. – tu także?

Telewizja, radio, internet, i tak już w wielu miejscach są niedostępne. – i tu?

Nie ma potrzeby odpalania, uszykowanych już w blokach startowych rakiet. – tu też?

Według naukowców koincydencja tych dwóch zdarzeń, finalnie pozwoli ocalić błękitną planetę. – tu?

Ludzkość przetrwa, dzięki wyjątkowemu zbiegowi okoliczności. Mimo to świat wstrzymał oddech. – tu?

Pozostający w stałym kontakcie między sobą przywódcy wielkich mocarstw, znikli z przestrzeni publicznej. – tutaj?

Już drugiego dnia po niedoszłej ekozagładzie, na terenie Ukrainy oraz Gruzji, aresztowano politycznych i gospodarczych rosyjskich szpiegów. – i tu?

 

Działający pod olbrzymim stresem naukowcy, gorączkowo obliczają prawdopodobieństwo bezkolizyjnego minięcia Ziemi oraz zastanawiają się nad możliwościami wykorzystania, gotowych do wystrzelenia rakiet. – tu chyba oba przecinki są zbędne?

Spora część mieszkańców planety ze strachu oraz bezsilności, zaszyła się w domach i na odludziach, spędzając być może ostatnie godziny życia w otoczeniu bliskich. – przedostatni zbędny?

W oświadczeniu tym, nie przeszkadzał mu fakt, że w ostatnim czasie na jaw wyszło, iż posiada liczne konta w szwajcarskich oraz luksemburskich bankach. – pierwszy zbędny?

W ciągu minionego miesiąca, w rządzonych przez nich krajach, uwidoczniła się skala korupcji, niegospodarności i społecznych nierówności. – oba zbędne?

 

Przewodniczący Komunistycznej Partii Chin spotkał się z Prezydentem Tajwanu. – małą? (co do “ajatollaha” mam tę samą wątpliwość, bo to w końcu funkcja kościelna/religijna)

Panowie przez kilku dni raczyli się alkoholem, a według niepotwierdzonych, za kuluarowych doniesień, pierwszy z nich przyznał, iż chińskie plany agresji na wyspę nigdy nie miały się urzeczywistnić. – literówka/składniowy; razem?

 

W wielu miejscach nieco zatrzymała mnie niezgodność czasów – piszesz w teraźniejszym, a potem nagle w przeszłym.

Niezła satyra i zabawne wytyczenie wad wszystkim po kolei. Tak to bywa z mentalnością ludzi. :) Lepiej tłumaczyć się nawet chwilową niedyspozycją(=chorobą), niż przyznać do czegokolwiek. :)

Nareszcie zrozumiałam powody obecnych, morderczych upałów, jakie nastały w Polsce po niespodziewanym, sierpniowym ochłodzeniu. :))

Pozdrawiam serdecznie, klik za kulturalny humor. :)

Pecunia non olet

Cześć bruce!

 

Bardzo dziękuje za wskazanie poprawek i sugestii. Nawaliło mi się tych przecinków za dużo, tam gdzie uznałem, że to niezbędne poprawiłem. Ujednoliciłem też czas (teraźniejszy), bo rzeczywiście zaniedbałem to przed wrzuceniem i teraz powinno być o.k. Myślę, że tekst jest lepszy w odbiorze i estetyczniejszy.

Ze zwrotem “za kuluarowe” mam problem, bo nigdzie nie znalazłem jednoznacznych wytycznych jak należy to pisać. Może ktoś lepiej obeznany potrafi pomóc i sprawę rozstrzygnąć?

Cieszę się, że satyra się spodobała i dzięki za klika:)

 

Pozdrawiam.

Jak Ci wielokrotnie wspominałam w innych komentarzach, sama mam tendencję do nadmiernego “wtrącania przecinków”, zatem to zawsze tylko sugestie, do przemyślenia. :) Dziękuję także, pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Obawiam się, JPolsky, że moja wiedza na temat ogólnoświatowych spraw politycznych i gospodarczych jest bardziej niż skąpa, a jednak doceniłam prześmiewczy charakter opowiadania a nawet udało mi się zauważyć celne opisy zachowania rządów i ludności różnych krajów, że o państwach Trzeciego Świata i sytuacji w przeciętnym polskim domu nie wspomnę. ;)

Mam nadzieję, że poprawisz usterki, bo chciałabym zgłosić opowiadanie do Biblioteki.

 

Po­le­gły wszyst­kie, wy­po­sa­żo­ne w ła­du­nek nu­kle­ar­ny sondy. → Obawiam się, że sondy nie mogły polec.

 

lud­ność państw „Trze­cie­go Świa­ta”… → Zbędny cudzysłów.

Ta uwaga dotyczy też przypadków w dalszej części opowiadania.

 

we­dług nie­po­twier­dzo­nych, za ku­lu­aro­wych do­nie­sień… → Proponuję…we­dług nie­po­twier­dzo­nych doniesień na temat rozmów ku­lu­aro­wych

Rozmowy kuluarowe odbywają się poza główną sceną debat, ale nie za kuluarami. Kuluarowe są rozmowy, nie doniesienia. 

 

Po­dob­no też zga­dza się na pewne ustęp­stwa w sto­sun­ku do mniej­szo­ści kur­dyj­skiej. → A może: Po­dob­no zga­dza się też na pewne ustęp­stwa wobec mniej­szo­ści kur­dyj­skiej.

 

do sa­me­go końca da­rzył stu pro­cen­to­wym za­ufa­niem… → …do sa­me­go końca da­rzył stupro­cen­to­wym za­ufa­niem

 

Irań­ski Aja­tol­lah przy­zna­je… → Irań­ski aja­tol­lah przy­zna­je

https://sjp.pwn.pl/szukaj/ajatollah.html

 

– Już je­stem spa­ko­wa­na, a Ty?– Już je­stem spa­ko­wa­na, a ty?

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć!

W sumie to bardzo optymistyczna wizja życia politycznego w obliczu końca świata. Rządy i narody się godzą, ustają prześladowania, wojny, rozprzestrzeniają się prawa obywatelskie itd. Co prawda “Ludzie ujawniają najgorsze, pierwotne instynkty.”, ale “Spora część mieszkańców planety ze strachu oraz bezsilności zaszyła się w domach i na odludziach, spędzając być może ostatnie godziny życia w otoczeniu bliskich.”

 

 

Hej,

 

regulatorzy – Dziękuję za wskazanie usterek, które zostały już poprawione i cieszę się, że tym razem tekst nie zawiódł oczekiwań:) Oczywiście, że opowiadanie miało być typową “farsą” pod płaszczykiem sci-fi (satyrą, jak zwał tak zwał), szydzącą ze wszystkich;)

 

AP – dzięki za komentarz. Z tą optymistyczną wizją tak do końca chyba nie jest. Raczej wychodzi na to, że w polityce jest tak, iż co by się nie działo, hipokryzja zawsze będzie w cenie;)

OK, JPolsky, miło mi, że uznałeś uwagi za przydatne. Biegnę do klikarni. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej, hej,

 

fajna historia, taka z przymrużeniem oka. Ten polski wątek zabawny, ogólnie wszystkie te wątki ładnie się łączą u budują spójną całość.

Podoba mi się i daję plusa do biblioteki.

 

Trochę zamieszania z czasami jest w całym tekście – czas przeszły miesza się z przyszłym, jakoś mnie to wybija i wprowadza w konfuzję ;) Chyba najlepiej byłoby uspójnić do teraźniejszego – byłaby odpowiednia dynamika, zresztą większość tekstu jest chyba w czasie teraźniejszym.

 

Wyposażona w bombę atomową sonda uderzyła o powierzchnię asteroidy. Niestety, operacja całkowitej destrukcji pozaziemskiej materii, zagrażającej życiu na Ziemi, po raz kolejny zakończyła się niepowodzeniem. W wyniku niewielkich, mikro sekundowych zmian we wcześniej prognozowanym torze lotu asteroidy, sztuczny satelita nie trafił w jej punkt centralny. Kosmiczna bryła rozpadła się na mniejsze fragmenty, jednak główny, największy człon pozostał nienaruszony. Eksplozja przyczyniła się też do jedynie minimalnych korekt w przebiegu lotu obiektu. Działający pod olbrzymim stresem naukowcy gorączkowo obliczają prawdopodobieństwo bezkolizyjnego minięcia Ziemi oraz zastanawiają się nad możliwościami wykorzystania gotowych do wystrzelenia rakiet.

Świat oszalał. Rządy i władze poszczególnych krajów nie są w stanie zapanować nad wszechobecnym chaosem. Ludzie ujawniają najgorsze, pierwotne instynkty. Spora część mieszkańców planety ze strachu oraz bezsilności zaszyła się w domach i na odludziach, spędzając być może ostatnie godziny życia w otoczeniu bliskich.

 

Prawdopodobnie zdarzy się cud. Asteroida minie Ziemię w bardzo bliskiej odległości. Zahaczy o jej atmosferę, ale nie uderzy w powierzchnię globu. Bez szwanku z tej nader ekstremalnej sytuacji wyjdzie również Księżyc. Nie ma potrzeby odpalania, uszykowanych już w blokach startowych rakiet. Desperackie wysiłki ludzi przyniosą zamierzony efekt, ale przede wszystkim dopomoże szczęście. Gdy obiekt przekraczał główny pas planetoid, znajdujący się pomiędzy Marsem a Jowiszem, zderzył się z mniejszym, skalnym odłamem. Siła uderzenia była na tyle duża, iż spowodowała oderwanie sporego fragmentu formacji, a co za tym idzie, zmniejszenie masy obiektu. Kolejna kolizja, tym razem z ziemskim satelitą, a także wybuch znajdującego się na nim ładunku nuklearnego, przyczyniły się do nieznacznego odchylenia toru przemieszczania się asteroidy. Według naukowców koincydencja tych dwóch zdarzeń finalnie pozwoli ocalić błękitną planetę.

Tutaj z kolei czas przyszły, potem zdarzenie z przeszłości, a potem znowu czas przyszły. Może lepiej byłoby zacząć od czasu przeszłego: “Gdy obiekt przekraczał główny pas planetoid, znajdujący się pomiędzy Marsem a Jowiszem, zderzył się…” i potem już spójnie lecieć z przyszłym? Dla mnie byłoby czytelniej. Albo po prostu zrobić wszystko w czasie teraźniejszym, jak pisałem wyżej.

Tutaj także logika – “Bez szwanku z tej nader ekstremalnej sytuacji wyjdzie również Księżyc.” a dalej “Kolejna kolizja, tym razem z ziemskim satelitą, a także wybuch znajdującego się na nim ładunku nuklearnego, przyczyniły się do nieznacznego odchylenia toru przemieszczania się asteroidy.” To co z tym Księżycem w końcu? Skoro zderzył się z asteroidą i jeszcze oberwał nuklearnie to nie do końca wyszedł “bez szwanku” wg mnie ;)

 

 

Pozdrawiam ciepło!

Che mi sento di morir

Cześć BasementKey,

 

Miło mi, że się spodobało i opowiadanie trochę cię rozbawiło. 

 

Poprawki, jakie wprowadziłem:

 

Wyposażona w bombę atomową sonda uderzyła o powierzchnię asteroidy. Niestety, operacja całkowitej destrukcji pozaziemskiej materii, zagrażającej życiu na Ziemi, po raz kolejny zakończyła się niepowodzeniem. W wyniku niewielkich, mikro sekundowych zmian we wcześniej prognozowanym torze lotu asteroidy, sztuczny satelita nie trafił w jej punkt centralny. Kosmiczna bryła rozpadła się na mniejsze fragmenty, jednak główny, największy człon pozostał nienaruszony. Eksplozja przyczyniła się też do jedynie minimalnych korekt w przebiegu lotu obiektu. Działający pod olbrzymim stresem naukowcy gorączkowo obliczają prawdopodobieństwo bezkolizyjnego minięcia Ziemi oraz zastanawiają się nad możliwościami wykorzystania gotowych do wystrzelenia rakiet. 

 

Masz rację, że ten fragment powinien być napisany w czasie teraźniejszym jak praktycznie cały tekst i tak też zamieniłem.

 

Prawdopodobnie zdarzy się cud. Asteroida minie Ziemię w bardzo bliskiej odległości. Zahaczy o jej atmosferę, ale nie uderzy w powierzchnię globu. Bez szwanku z tej nader ekstremalnej sytuacji wyjdzie również Księżyc. Nie ma potrzeby odpalania, uszykowanych już w blokach startowych rakiet. Desperackie wysiłki ludzi przyniosą zamierzony efekt, ale przede wszystkim dopomoże szczęście. Gdy obiekt przekraczał główny pas planetoid, znajdujący się pomiędzy Marsem a Jowiszem, zderzył się z mniejszym, skalnym odłamem. Siła uderzenia była na tyle duża, iż spowodowała oderwanie sporego fragmentu formacji, a co za tym idzie, zmniejszenie masy obiektu. Kolejna kolizja, tym razem z ziemskim satelitą, a także wybuch znajdującego się na nim ładunku nuklearnego, przyczyniły się do nieznacznego odchylenia toru przemieszczania się asteroidy. Według naukowców koincydencja tych dwóch zdarzeń finalnie pozwoli ocalić błękitną planetę.

 

To jedyny fragment, w którym pozostał użyty czas przeszły i przyszły, ale jak tak czytam to wydaje mi się to jednak zrozumiałe. Najpierw jest prognoza tego co prawdopodobnie się wydarzy, a potem wyjaśnienie w dwóch zdaniach, jakie czynniki się do tego się przyczyniły. Może to sprawiać wrażenie chaosu czasowego, to fakt… Świetnie wyłapałeś błąd logiczny! Oczywiście, że nie chodziło mi o kolizję z Księżycem, który wyjdzie bez szwanku, a z obładowaną ładunkiem nuklearnym sondą wysłaną z Ziemi, o jakiej wspomniałem w poprzednim “rozdziale”. Czytałem trzy razy przed wrzuceniem tekstu a i tak się pomyliłem:) Zmieniłem to i mam nadzieję, że teraz logika jest zachowana.

 

Wielkie dzięki nad pochyleniem się nad tekstem i sugestie zmian.

 

Pozdrawiam!

 

Cieszę się, że moje uwagi się przydały.

 

Pozdrawiam serdecznie :)

Che mi sento di morir

Dobry tekst. Głęboko osadzony w polityczno-społecznych realiach świata, całkiem zabawny. Jest też polski wątek, więc niczego więcej do szczęścia nie trzeba.

Bardzo fajny satyryczny tekst, wielokrotnie wywołujący banana na twarzy. 

Mimo iż polityka to zdecydowanie nie mój konik, to jednak czerpałem przyjemność z wbijania prześmiewczych szpil rządom poszczególnych krajów. 

Pozdrawiam i klikam do biblioteki :)

Cześć,

 

zygfryd89Storm – wielkie dzięki za miłe słowa i przeczytanie. Cieszę się, że moje poczucie humoru przypadło Wam do gustu. Mam motywację do dalszego pisania;)

 

Pozdrawiam

Janusz i Grażyna sympatyczni i swojscy, ale to też trochę łatwy i ograny motyw.

 

Za to narracja poprowadzona bardzo zręcznie, udana stylizacja na trochę napuszony, trochę dramatyczny język medialny.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

JPolsky, fantastycznie prawdziwe albo prawdziwie fantastyczne – do wyboru. Zabawnie gorzkie i gorzko zabawne. Dobrze, że w Bibliotece.

Zjednoczona, jak nigdy przedtem ludzkość, bezsilnie próbuje walczyć z nieuchronnym przeznaczeniem.

Widać, że bardzo lubisz przecinki, wrzucasz je nawet między podmiot a orzeczenie ;)

Przejrzyj tekst pod tym kątem.

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Hej,

 

GreasySmooth, Koala75, Anet – dzięki za komentarze. Tak właśnie miało być, zabawnie i gorzko, w tonie medialno-dramatycznym. Obiecuje, że w wolnej chwili posprawdzam te przecinki:)

 

Pozdrawiam

Nowa Fantastyka