- Opowiadanie: Atylda - Idziemy?

Idziemy?

Wracam do pisania po siedmiu latach. Jestem w trakcie tworzenie swojej pierwszej ksiazki. W celu ćwiczenia pióra tworze krótkie teksty.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Idziemy?

– To ja pójdę z Panem! – Krzyknęła mała dziewczynka i złapała starszego pana mocno za rękę, uśmiechając się przy tym pogodnie i ufnie. Jakby znała go od zawsze.

Dziadek spojrzał na nią z ukosa, podrapał się po siwej głowie i po chwili namysłu odrzekł:

– Nie możesz iść ze mną.

– Ale ja chcę. Kawałek tylko, w kierunku tamtej bramy.

Wskazała drobnym paluszkiem na wschód.

– A Twoja mama i Twój tata? – dopytywał dziadek, próbując przy tym niezgrabnie wysunąć swoją dłoń z niechcianego uścisku.

– Oni zawsze mi powtarzali, że starszym trzeba pomagać. Pan bardzo mocno utyka, a ja mam dwie, zdrowe nogi.

Jakby na potwierdzenie tych słów dziewczynka podniosła do góry najpierw lewą nóżkę, później prawą. Obie przyodziane w różowe klapeczki.

– Dobrze, ale tylko do bramy i później wracasz. Dziadek wyciągnął palec i pogroził nim w powietrzu. Twarz dziecka natychmiast pojaśniała.

Szli dobry kawałek, poruszając się wolno, ze względu na zaawansowany artretyzm dziadka. Dziewczynka nuciła jakąś piosenkę, a starszy pan milczał. Widząc jego zatroskaną twarz, przerwała śpiewanie.

– Czy mogę Pana o coś zapytać?

– Pytaj, odpowiem, o ile będę pamiętał.– Zaśmiał się.

– Ile Pan ma lat?

– Osiemdziesiąt dwa kruszynko, a Ty?

– Osiem i trzy miesiące.

– Takie małe dzieci nie powinny same chodzić po ulicach.

– Dlatego nie idę sama. Mam pana. Popatrzyła na niego dużymi, błękitnymi oczami i uśmiechnęła się łagodnie.

– Ale wrócić będziesz musiała sama.– Dziadek obejrzał się za siebie, ale rozwinięta demencja sprawiła, że zapomniał już, skąd szli. – Nie powinien był się godzić! Stary dureń!

– Niech się Pan nie martwi, tu nie ma przecież nikogo, kto mógłby mnie skrzywdzić. Jest zupełnie pusto.

Starszy pan zatrzymał się, rozejrzał w prawo i w lewo. Dziwne, pomyślał, żeby ulice o tej godzinie świeciły pustkami. Popatrzył na stary zegarek na lewym nadgarstku. Była trzynasta. Pora obiadowa. Przystanął, spojrzał jeszcze raz na drobną dziewczynkę obok siebie i zrozumiał.

Do bramy doszli w milczeniu. Dziewczynka kurczowo trzymała się jego ręki, a on rozmyślał.

– Tu musimy się rozstać. Tam czeka na mnie Alusia i stary, włochaty grzbiet. Ty musisz wracać. Na Ciebie czekają mama i tata. Postąpiłem nierozsądnie, zabierając Cię ze sobą.

– Ależ pan mnie nie zabrał. – Zaprzeczyło dziecko.– Ja chciałam iść sama. Bo ja…wie pan…stałam na tym poboczu już dłuższą chwilę i nikt nie chciał mnie wziąć ze sobą.

A sam pan powiedział, że małe dzieci nie powinny same chodzić ulicami.

W tym momencie brama zaskrzypiała i otwarła się na oścież. Dziewczynka pogładziła przerzedzone włosy, otarła jedną łzę z bladej twarzy i powiedziała.

– Idziemy? Mama mówiła, że tam jest fajnie.

Koniec

Komentarze

Ładny, trochę smutny, a jednak ciepły szorcik. Dobrze się czytało. Miejscami zapis dialogów Ci się rozjeżdża i zdarzają się braki w przecinkach, ale całość czyta się płynnie i widać, że sprawnie operujesz językiem. Tekst jest też dobrze wyważony – na szczęście nie idziesz. w przesadną sentymentalność, myślę też, że w dobrym miejscu kończysz całą historię.

 

Dziewczynka pogładziła przerzedzone włosy, otarła jedną łzę z bladej twarzy i powiedziała. – tutaj nie zrozumiałam, ona przygładziła włosy dziadka, czy własne? Bo przerzedzone sugeruje, że włosy mężczyzny. Niejasne to zdanie. 

 

A, i czy tytuł nie powinien być Idziemy?

It's ok not to.

Kurcze, chodziło, że swoje włosy. Miało to sugerować, że zmarła po dłuższej chorobie. 

Autor ma ten przywilej, że świat, który stworzy należy do niego.

Konstrukcja zdania rzeczywiście sugeruje, że przygładziła swoje włosy, tylko że wcześniej nic nie sugerowało choroby dziewczynki, i ten motyw na sam koniec wyskakuje trochę jak królik z kapelusza (szczególnie, że wcześniej budujesz raczej obraz zdrowej dziewczynki). Dlatego mnie to zdanie zatrzymało.

Inna rzecz – zastanawiam się, czy pójście w chorobę dziewczynki nie będzie takim trochę tanim chwytem na czytelnika, żeby wywołać emocje – mnie się akurat bardzo podobało, że nie wiadomo, dlaczego dziewczynka zmarła (choć miałam taką myśl, czy nie potrącił jej samochód po zdaniu o staniu na poboczu).

It's ok not to.

Zdanie "Przystanął, spojrzał jeszcze raz na drobną dziewczynkę obok siebie i zrozumiał." to nawiązanie do jej wyglądu. Ale rzeczywiście można byłoby to wyciąć. Przemyśle

Autor ma ten przywilej, że świat, który stworzy należy do niego.

"Przystanął, spojrzał jeszcze raz na drobną dziewczynkę obok siebie i zrozumiał." – a ja to zdanie zrozumiałam tak, że w tym momencie zrozumiał, że oboje nie żyją. Słowo drobna odwołuje się co prawda do wyglądu, ale ono samo z siebie nie łączy się z chorobą, a wglądu do głowy dziadka czytelnik nie ma ;)

It's ok not to.

Co racja to racja. Ja to sobie tak wyobraziłam. Po prostu gdzieś w momencie pisania usłyszałam o jakimś dziecku co zmarło i to mnie pociągnęło w tę stronę

Autor ma ten przywilej, że świat, który stworzy należy do niego.

Witaj. 

Smutny szorcik, lecz ilość usterek językowych utrudnia skupienie się na jego treści, a szkoda, bo jest ona ważna i głęboka. Dialogi do generalnej poprawy.

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Pisownia kuleje. Nie mam za wiele czasu, żeby to nawet obrobić

Autor ma ten przywilej, że świat, który stworzy należy do niego.

Na spokojnie, Atyldo. :) Tutaj każdy z nas popełnia błędy, to wszak “rzecz ludzka”. :)

Odnoszę wrażenie (po lekturze kolejnego Twojego tekstu z dzisiaj – przy okazji nie wiem, czy to jest dobry pomysł, aby jednocześnie zamieszczać aż cztery teksty, skoro w każdym jest tak dużo błędów…), że nie znasz zupełnie zasad zapisu dialogów, ale jednocześnie piszesz, że byłaś tu już kilka lat wcześniej… 

Pecunia non olet

Nie byłam tu nigdy wcześniej. Chodziło o to, że pisałam wiersze. Do szuflady. A teraz wychodzę z prozą po latach

Autor ma ten przywilej, że świat, który stworzy należy do niego.

 

Nie byłam tu nigdy wcze­śniej. Cho­dzi­ło o to, że pi­sa­łam wier­sze. Do szu­fla­dy. A teraz wy­cho­dzę z prozą po la­tach

Aaa… to całkiem inna sprawa. :) Błędnie odczytałam Twoje słowa z przedmowy. :)

Gratuluję zatem debiutu, lecz najważniejszym jest poczytanie Poradnika dla Nowicjuszy autorstwa Drakainy (w dziale: Publicystyka, pierwszy wątek u góry) – z niego dowiesz się wszystkiego i znajdziesz tam pomocne linki, jak pisać. :) W HP jest wątek powitalny i w nim także – ważne linki. :) 

Powodzenia. :) 

Pecunia non olet

Hejka,

Całość opowiadania może się podobać. W moim przypadku historia mnie urzekła. Treść ma w sobie coś pociągającego i intrygującego, a zarazem zdrowo miarkuje, atmosferę melancholii.

Nie od razu skapowałem, o co chodzi w zakończeniu. Dopiero przewertowanie komentarzy rozjaśniło mi nieco znaczenie epilogu.

Pozostawiam po sobie pozytywna łapkę w górę i życzę powodzenia w dalszej twórczości.

Pozdrawiam.

yes

Zazwyczaj pozostawiam po sobie pozytywną łapkę w górę

Hej Atylda !!!!

 

Bardzo dobre, bardzo mi się podobało! Super, aż mnie ciarki przeszły po plecach.

 

Pozdrawiam!!! Ciekawy jestem innych komentarzy. :)

Jestem niepełnosprawny...

Atyldo, podoba mi się pomysł na tę scenkę-wprawkę, ale szkoda, że wykonanie pozostawia tak wiele do życzenia. Mam nadzieję, że Twoje przyszłe opowiadania będą napisane znacznie lepiej.

Powodzenia.

 

– To ja pójdę z Panem! – Krzyk­nę­ła mała dziew­czyn­ka i zła­pa­ła star­sze­go pana mocno za rękę. Uśmie­cha­jąc się przy tym po­god­nie i ufnie.– To ja pójdę z panem! – krzyk­nę­ła mała dziew­czyn­ka i zła­pa­ła star­sze­go pana mocno za rękę, uśmie­cha­jąc się przy tym po­god­nie i ufnie.

Formy grzecznościowe piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Didaskalia małą literą – tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

Drugie zdanie jest kontynuacją didaskaliów, więc po przecinku i małą literą.

 

– A Twoja mama i Twój tata? – A twoja mama i twój tata?

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

Obie przy­odzia­ne

w ró­żo­we kla­pecz­ki. → Zbędny enter. Nogi się obuwa; przyodziać to włożyć ubranie.

Proponuję: Obie obute w ró­żo­we kla­pecz­ki.

 

– Czy mogę Pana o coś za­py­tać?– Czy mogę pana o coś za­py­tać?

 

– Pytaj, od­po­wiem o ile będę pa­mię­tał.– Za­śmiał się. → Brak spacji po kropce. Didaskalia małą literą. Winno być:

– Pytaj, od­po­wiem, o ile będę pa­mię­tał. – za­śmiał się.

 

– Ile Pan ma lat?– Ile pan ma lat?

 

– Osiem­dzie­siąt dwa kru­szyn­ko, a Ty? → – Osiem­dzie­siąt dwa kru­szyn­ko, a ty?

 

– Ale wró­cić bę­dziesz mu­sia­ła sama.– Dzia­dek obej­rzał się za sie­bie, ale roz­wi­nię­ta de­men­cja spra­wi­ła, że za­po­mniał już skąd szli. – Nie po­wi­nien był się go­dzić! Stary dureń! → Brak spacji po kropce. Czy dookreślenie jest konieczne – czy mógł obejrzeć się przed siebie?

Staraj się unikać dodatkowych spacji w dialogach; sprawiają, że zapis staje się mniej czytelny. Proponuję:

– Ale wró­cić bę­dziesz mu­sia­ła sama. – Dzia­dek spojrzał za sie­bie, ale roz­wi­nię­ta de­men­cja spra­wi­ła, że za­po­mniał już skąd szli. Nie po­wi­nien był się go­dzić! Stary dureń!

 

– Niech się Pan nie mar­twi… → – Niech się pan nie mar­twi

 

Dziw­ne, po­my­ślał, żeby ulice o tej go­dzi­nie świe­ci­ły pust­ka­mi. → A może: Dziw­ne – po­my­ślał, żeby ulice o tej go­dzi­nie świe­ci­ły pust­ka­mi.

Tu znajdziesz wskazówki, jak można zapisywać myśli bohaterów.

 

Na Cie­bie cze­ka­ją mama i tata.Na cie­bie cze­ka­ją mama i tata.

 

Po­stą­pi­łem nie­roz­sąd­nie za­bie­ra­jąc Cię ze sobą.Po­stą­pi­łem nie­roz­sąd­nie za­bie­ra­jąc cię ze sobą.

 

– Ależ pan mnie nie za­brał. – Za­prze­czy­ło dziec­ko.– Ja chcia­łam iść sama. Bo ja….wie pan….sta­łam na tym po­bo­czu już dłuż­szą chwi­lę i nikt nie chciał mnie wziąć ze sobą.

A sam pan po­wie­dział, że małe dzie­ci nie po­win­ny same cho­dzić uli­ca­mi. ->Zbędna kropka po wypowiedzi. Didaskalia małą literą. Brak spacji po didaskaliach. Brak spacji po wielokropkach, które mają o jedną kropkę za dużo; wielokropek ma zawsze trzy kropki. Zbędny enter. Winno być:

– Ależ pan mnie nie za­brał – za­prze­czy­ło dziec­ko. – Ja chcia­łam iść sama. Bo ja wie pan sta­łam na tym po­bo­czu już dłuż­szą chwi­lę i nikt nie chciał mnie wziąć ze sobą. A sam pan po­wie­dział, że małe dzie­ci nie po­win­ny same cho­dzić uli­ca­mi.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Co tu dużo mówić, zgrabne.

Warto byłoby poprawić te wymienione już przez przedpiśców niedociągnięcia, zapis dialogów itd.

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

 – To ja pójdę z Panem! – Krzyknęła mała dziewczynka

– To ja pójdę z panem! – krzyknęła dziewczynka. Zaimki dużą literą tylko w listach. Co do didascaliów, p. tutaj: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 złapała starszego pana mocno za rękę. Uśmiechając się przy tym pogodnie i ufnie. Jakby znała go od zawsze.

Hmm. Nie twierdzę, że te zdania koniecznie trzeba skleić, ale dlaczego właściwie są osobno?

 Dziadek spojrzał na nią z ukosa

Jeżeli nie mówimy o czyimś dziadku, nazywanie starszego pana "dziadkiem" jest nieuprzejme (to zbytnie spoufalanie z obcą osobą, względnie kojarzy się z dziadem proszalnym). A skoro dziewczynka mówi do niego "pan", to albo nie jest jej dziadek, albo ona o tym nie wie.

 – A Twoja mama i Twój tata?

Jak wyżej – zaimki powinny być małą literą. Widzę, że ten sam błąd powtarza się dalej, więc nie będę go już specjalnie wytykać.

 próbując przy tym niezgrabnie wysunąć swoją dłoń z niechcianego uścisku.

Mylący szyk (on niezgrabnie próbuje wysunąć, nie próbuje niezgrabnie wysunąć), nadmiar zaimków i dookreśleń: niezgrabnie próbując oswobodzić dłoń z uścisku.

 Jakby na potwierdzenie tych słów dziewczynka

Dlaczego "jakby"? Dziewczynka jest istotą myślącą i może faktycznie chcieć podeprzeć swoją wypowiedź przykładem. To nie metafora.

 dwie, zdrowe nogi

Bez przecinka – "zdrowe nogi" tworzą tu całość, którą dopiero określa liczebnik. Rozdzielamy określniki równorzędne.

 Obie przyodziane

w różowe klapeczki.

Obute. Wpadł niepotrzebny enter. Nadal nie rozumiem, na jakiej zasadzie organizujesz informacje w zdania.

 – Dobrze, ale tylko do bramy i później wracasz. Dziadek wyciągnął palec

Zniknął myślnik. Mniej więcej w tym miejscu serio uznałam, że idą do bram Nieba. Jeśli nie – pogratuluj sobie, że mnie zmyliłaś.

 Szli dobry kawałek, poruszając się wolno, ze względu na zaawansowany artretyzm dziadka.

Próbujesz mnie o tym przekonać, zamiast to pokazać. Niedobrze. Już wiemy, że starszy pan utyka, ale tylko tak teoretycznie – teraz moglibyśmy to zobaczyć.

 Widząc jego zatroskaną twarz przerwała śpiewanie.

Przerwała śpiew. Ale czy mogłaby zobaczyć jego twarz ot, tak sobie?

 – Pytaj, odpowiem o ile będę pamiętał.– Zaśmiał się.

– Pytaj, odpowiem, o ile będę pamiętał – zaśmiał się.

 – Osiemdziesiąt dwa kruszynko, a Ty?

Wołacz oddzielamy: – Osiemdziesiąt dwa, kruszynko, a ty?

 – Dlatego nie idę sama. Mam pana. Popatrzyła na niego

Znowu zniknął myślnik. Czyżby mała była psychopompem?

ale rozwinięta demencja sprawiła, że zapomniał już skąd szli. – Nie powinien był się godzić! Stary dureń!

Zapomniał już, skąd idą. Coś nie wierzę w tak samoświadomą "demencję". Ponadto – trochę to pogardliwe wobec starszego pana. No, i – zapewniające. W krótkim tekście to niewielki problem, gorzej w dłuższym. Myślnik wziął się nie wiadomo, skąd. Poza tym – co właściwie starszy pan sobie wyrzuca? Bez kontekstu trudno powiedzieć.

 tu nie ma przecież nikogo, kto mógłby mnie skrzywdzić

Skąd ta myśl? Dlaczego mała dziewczynka akurat tym się przejmuje?

 Przystanął, spojrzał jeszcze raz na drobną dziewczynkę obok siebie i zrozumiał.

Szyk: Przystanął, jeszcze raz spojrzał na drobną dziewczynkę obok siebie i zrozumiał. Tylko na tej podstawie, że ona jest mała, a ulice puste? A poza tym to są zupełnie normalne ulice? Niczym się nie różnią od tych zwykłych?

 Dziewczynka kurczowo trzymała się jego ręki

Co wskazuje raczej na niepokój z jej strony. Czyli nie jest psychopompem?

Tam czeka na mnie Alusia i stary, włochaty grzbiet.

…? Grzbiet? I kto to jest Alusia?

 Postąpiłem nierozsądnie zabierając Cię ze sobą.

Postąpiłem nierozsądnie, zabierając cię ze sobą. Dlaczego? I – wygląda na to, że to starszy pan jest psychopompem, przynajmniej dla dziewczynki. W takim razie jak najbardziej powinien ją zabrać. Czy czegoś nie rozumiem?

 – Ależ pan mnie nie zabrał. – Zaprzeczyło dziecko.

– Ale pan mnie nie zabrał – zaprzeczyła. Dzieci powinny, zasadniczo, mówić jak dzieci. O dialogach p. poradnik.

 A sam pan powiedział, że małe dzieci nie powinny same chodzić ulicami.

A to nie jest część wypowiedzi dziewczynki?

 Dziewczynka pogładziła przerzedzone włosy

A czemu dowiaduję się o tym dopiero teraz? Bo przerzedzone włosy oczywiście wskazują na Małego Aniołka, Który Nas Opuścił? I blada twarz tak samo. Ponadto – własne włosy się raczej przygładza. Chyba, że ona głaszcze starszego pana? Ale nie jest aby od niego niższa?

 powiedziała.

Bez kropki. Może być dwukropek.

Bardzo oniryczne, częściowo dzięki ubóstwu detali, ale w sumie nie jest to sen, który się pamięta po przebudzeniu. Na plus mogę zaliczyć to, że nie jest przesłodzony – jednak niewiele tu jest do oceniania, tekścik raczej na przystawkę, nie danie główne. Może zajrzę jeszcze na jakiś inny Twój tekst…

ten motyw na sam koniec wyskakuje trochę jak królik z kapelusza (szczególnie, że wcześniej budujesz raczej obraz zdrowej dziewczynki)

O, to, to.

 Zdanie "Przystanął, spojrzał jeszcze raz na drobną dziewczynkę obok siebie i zrozumiał." to nawiązanie do jej wyglądu.

Zbyt ogólne. Nie wiemy, co starszy pan zobaczył, więc trudno powiedzieć, co właściwie mógł wywnioskować. Obejrzyj ten teledysk: https://www.youtube.com/watch?v=M3v--t8w5qQ

Ludzie w poczekalni oczywiście czekają na psychopompa i – poza główną bohaterką – nie wiemy, jak się znaleźli w stanie między życiem i śmiercią. Ale możemy się domyślić, widząc, jak wyglądają i jak się zachowują. I właśnie o to chodzi – odbiorca musi mieć przesłanki, żeby z nich wywnioskować to, co chcesz, żeby wywnioskował. Jasne, że wcale niełatwo takie przesłanki dobrać. Ale starać się trzeba.

a ja to zdanie zrozumiałam tak, że w tym momencie zrozumiał, że oboje nie żyją. Słowo drobna odwołuje się co prawda do wyglądu, ale ono samo z siebie nie łączy się z chorobą, a wglądu do głowy dziadka czytelnik nie ma ;)

Tak.

 Nie mam za wiele czasu, żeby to nawet obrobić

A to nie jest dobre podejście, szczególnie, że pisownia wymaga tylko paru poprawek (duże litery, brakujące i nadmiarowe myślniki, te dziwne nowe wiersze, dziwne wielokropki, które ja przeoczyłam, ale reg nie). Nie musisz wszystkiego zrobić na raz, możesz partiami. Grunt, żeby to zrobić. Wielu ludzi chce nie tyle pisać, co napisać, czyli mieć wino, nie obrobiwszy winnicy. Ale nie ma tak dobrze.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pomysł ciekawy, tekst byłby całkiem niezły, ale liczba usterek przytłacza, zwłaszcza że już kilka osób błędy wskazało, a te dalej straszą.

 

Wracam do pisania po siedmiu latach. Jestem w trakcie tworzenie swojej pierwszej ksiazki. W celu ćwiczenia pióra tworze krótkie teksty.

Przedmowa powinna zachęcać do przytania, a tu na dzień dobry trzy byki :)

Nowa Fantastyka