- Opowiadanie: feniks103 - Poki

Poki

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Użytkownicy, Użytkownicy II

Oceny

Poki

Poki leciał w swoim latającym talerzu na wakacyjny wyjazd. 

Należał do rasy X-pactian, która potrafiła zmieniać swój wygląd dostosowując się do warunków panujących na różnych planetach. Niezwykli mieszkańcy kosmosu należeli do Federacji obejmującej całą Drogę Mleczną. Państwo to posiadało rozwiniętą cywilizację o dużych zdolnościach i wiedzy. Składała się z wielu narodów zamieszkujących kosmos, które rywalizowały między sobą o władzę i wpływy, jednak były zjednoczone pod wspólnym kierownictwem. Federacja musiała zmagać się z innymi, często wrogimi państwami, obejmującymi zazwyczaj jakąś galaktykę, odpierać najazdy kosmicznych barbarzyńców, tłumić wewnętrzne bunty i rebelie. Największym wrogiem tego sojuszu było jednak Imperium, z którym toczono nieustanne walki. Młodzieniec mieszkał w rejonie Federacji, który omijały galaktyczne wojny i powstania. X-pactianie żyli spokojnie, w miarę dostatnio i szczęśliwie. 

Poki leciał do Układu Słonecznego, na planetę zwaną Ziemią. Przylatywał tu już nie pierwszy raz, znał kulturę i obyczaje Ziemian nie tylko z przewodników turystycznych, ale też w praktyce, ponieważ przedstawiciele jego rasy szybko uczyli się obcych języków i przyswajali wiedzę. 

W pewnym momencie chłopak zauważył, że na panelu sterowania kosmicznego pojazdu dzieje się coś niepokojącego. Jedna z lampek zapaliła się na czerwono i zaczęła ostrzegawczo migać. Latający talerz Pokiego stracił sterowność i moc. Spodek zaczął szybko spadać i mimo prób młodego X-pactianina opanowania pojazdu runął do wody. 

Ryba wyszła nad jezioro, aby popatrzeć na zachód słońca. Dziewczyna była na oazie w okolicach Augustowa. Mieszkała w Białymstoku, średniej wielkości mieście wojewódzkim w północno-wschodniej Polsce, pełnym zieleni i czystego powietrza, bez smogu, korków i tramwajów. Ulice tej miejscowości były szerokie, parki duże i zadbane, miasto posiadało połączenie kolejowe z resztą kraju. Ryba często chodziła do kościoła, dużo się modliła, miała dziewiętnaście lat. Skończyła właśnie liceum, nie dostała się na studia, myślała co zrobić dalej ze swoim życiem. Największym jej marzeniem było mieć chłopaka. 

Gdy Ryba podziwiała zachodzące słońce, ujrzała nagle, że coś w oddali spada do jeziora. 

Po wpadnięciu latającego talerza do wody Poki włączył sygnał SOS, potem uruchomił kapsułę ratunkową. Ta wystrzeliła w górę, zabierając chłopaka. Na powierzchni jeziora urządzenie otworzyło się i X-pactianin zaczął ciekawie spoglądać dookoła. Do brzegu było bardzo daleko. Kosmita umiał pływać, ale wiedział, że takiej odległości nie pokona, postanowił więc skorzystać ze swojego galaktycznego smartfona. Był to nowoczesny model, który posiadał przydatną funkcję wychwytywania z otoczenia swobodnych atomów i zamieniania ich w różne potrzebne przedmioty. Można nim było również zamieniać strukturę atomową istniejących obiektów, co pozwalało na ich szybką naprawę. Wszystko to działało podobnie jak latarka w ziemskich smartfonach. Poki szybko wpadł na pomysł jak dostać się do brzegu. Zaczął zamieniać wodę przed sobą w wąską lodową drogę i szedł po niej. Złożony z kry trakt chwiał się na boki i trochę trzeszczał, ale młodzieniec był wysportowany i poruszanie się po nim nie sprawiało mu trudności. Wkrótce dotarł do lądu. Lodowa ścieżka za nim znów zamieniła się w wodę, kapsuła ratunkowa zniknęła, a kosmita ujrzał młodą dziewczynę. 

– Cześć – zaczęła rozmowę oazowiczka.

– Cześć – odpowiedział X-pactianin. 

– Widziałam, jak szedłeś po jeziorze. – Znów się odezwała. – Jesteś prorokiem? 

– Tak jakby – odparł. 

– Jak masz na imię? 

– Mówią na mnie Poki. 

– Maria Magdalena – przedstawiła się dziewczyna. – Ale przyjaciele przezywają mnie Ryba. 

– Dlaczego Ryba? 

– Bo jestem bardzo religijna. Czemu nazywają cię Poki? 

– To skrót od Pocahontas. 

– Ile masz lat? Ja mam dziewiętnaście. 

– Dwadzieścia jeden. 

– Skąd jesteś? 

– Z bardzo daleka. 

– Muszę już iść, spotkamy się tutaj jutro drugi raz? 

– W porządku, będę czekał na ciebie. 

– To na razie, Poki.

Ryba odeszła, więc kosmita oddalił się od tafli jeziora. Spodobała mu się nowopoznana dziewczyna, wiedział jednak, że nie może jej mówić wszystkiego. Prawo Federacji zabraniało wyjawiania cywilizacjom na niskim poziomie rozwoju prawdy o galaktyce i jej mieszkańcach. Jego galaktyczny smartfon nie miał zasięgu, ktoś jednak przecież wychwyci sygnał SOS i zabierze go na rodzinną planetę. Poczuł senność. Postanowił za pomocą telefonu zbudować samochód i w nim spędzić noc. Tworzenie nowego bmw z wolnych atomów trwało godzinę. Potem rozłożył siedzenie w aucie i zasnął. Obudził się rano i cały dzień z niecierpliwością czekał na spotkanie z nową koleżanką. Ta przyszła nieco wcześniej niż poprzednio, porozmawiali chwilę i Poki zaproponował jej przejażdżkę autem. Jeździli pół godziny, na koniec Podlasianka powiedziała, że dzisiaj jest ostatni dzień oazy i zapytała czy jej towarzysz nie wybrałby się z nią nad jezioro Raspuda pod namiot. Poki zgodził się bez wahania. Ryba powiedziała księdzu, że do domu odwiezie ją brat, zadzwoniła do rodziców, że poznała chłopaka i wróci za kilka dni oraz nie odjechała autokarem z resztą uczestników oazy, tylko z nowopoznanym kolegą. 

Po dojechaniu na miejsce młoda kobieta spytała: 

– Masz pieniądze na namiot, śpiwory i jedzenie? 

– Nie, ale je stworzę – odparł Poki. Wyjął smartfona i szybko zrobił namiot, dwa śpiwory, chleb, dwie ryby, masło i konserwy. 

– Boże, naprawdę jesteś prorokiem. 

– Bez przesady – powiedział z uśmiechem kosmita. 

– Chciałbyś być moim chłopakiem? 

– Czemu nie – odpowiedział. 

– Po tygodniu przedstawię cię rodzicom, tylko na tyle pozwolili mi zostać nad jeziorem. 

Po siedmiu dniach złożyli namiot, zapakowali rzeczy do bagażnika i ruszyli w drogę powrotną do Białegostoku. Gdzieś w połowie trasy kosmita zahamował, a jakiś samochód uderzył w tył jego auta. Wysiedli zdenerwowani i zaczęli sprzeczkę z pasażerami drugiego pojazdu. 

– To pana wina, nie zachował pan bezpiecznej odległości i uderzył w moje auto. 

– Ostre hamowanie było, jak miałem to zrobić. 

– Nie zna pan przepisów ruchu drogowego? 

– Znam. – Spasował strapiony użytkownik drogi. – Zapłacę panu tysiąc złotych, tylko niech pan nie dzwoni na policję. 

Poki wziął od winnego kierowcy tysiąc złotych i zaczął za pomocą smartfona naprawiać swoje bmw. Zrobił to dość szybko, wtedy sprawca kolizji poprosił, aby usunął uszkodzenia w jego aucie. X-pactianin zrobił to chętnie, a jego dziewczyna zażądała za usunięcie szkód dwa tysiące złotych. Szczęśliwy właściciel drugiego samochodu zapłacił.

Dojechali w końcu do Białegostoku.

Ryba wróciła do domu rodziców, kosmita natomiast zamieszkał w wynajętym mieszkaniu. Maria Magdalena po powrocie z wyjazdu dużo opowiadała o swoich przygodach oraz o Pokim. Jej rodzice szybko zorientowali się, że nadnaturalne zdolności chłopaka swojej córki można wykorzystać do zarabiania pieniędzy. Ryba miała brata Roberta, który skończył technikum mechaniczne i siostrę Cecylię, która powróciła z zagranicy i posiadała trochę zaoszczędzonych pieniędzy. Oboje rodzeństwo nie miało pracy. Po długiej rodzinnej naradzie ustalono, że krewny drugiego stopnia dziewczyny otworzy warsztat mechaniczny na posesji należące do rodziców Marii Magdaleny, natomiast siorka otworzy sklep piekarniczy. Zaczęto załatwiać formalności. 

Ryba codziennie odwiedzała swojego chłopaka. Dziewczyna wpadła na pomysł, że Poki mógłby leczyć ludzi. Szybko dali ogłoszenie w popularnym serwisie ogłoszeniowym i zaczęli pojawiać się pierwsi chorzy. X-pactianin naprawiał złamane kości, zmiażdżone palce, trudno gojące się rany, leczył wady wzroku i słuchu, usunięte lub chore zęby i wiele innych schorzeń. Niektórych chorób nie mógł wyleczyć, nie potrafił też wypędzać złych duchów i wskrzeszać zmarłych, ale jego towarzyszce to nie przeszkadzało. Szybko zorientowała się jakie choroby Poki umie wykurować, przeprowadzała przed zabiegiem krótki wywiad z pacjentem i odsyłała tych, którym jej zdaniem chłopak nie będzie mógł pomóc. Pozwalało to zaoszczędzić dużo czasu oraz zwiększało zyski z ich działalności. Większość uzdrawianych nie płaciła, ale niektórzy dawali skromne datki, a zdarzali się bogaci pacjenci, którzy za przywrócenie zdrowia uiszczali duże kwoty. Ryba założyła konto w banku, na które wpłacała ich zarobki. Pokrywała też koszty najmu mieszkania oraz robiła obiady. Właścicielka lokalu krzywo patrzyła na wyczyny Pokiego, ale nastolatka łożyła podwójną stawkę za czynsz i rachunki oraz obiecała, że wyremontują mieszkanie. 

Wkrótce brat Ryby otworzył warsztat, w którym dokonywał z Pokim prostych napraw. Szybko stworzył skuteczną metodę jego działania. Przyjmował pięć samochodów dziennie, bo tylko tyle mieściło się na placu przed domem. Po krótkich oględzinach auta przeprowadzał z klientem rozmowę, w której zapewniał, że znalazł usterkę i naprawa będzie prosta oraz że następnego dnia samochód można odebrać, natomiast Poki skanował samochody, wyszukiwał w internecie potrzebne informacje i po konsultacji z Robertem eliminował defekty pojazdów. Kosmita nie naprawiał samochodów o napędzie hybrydowym lub elektrycznym, ale właściciele takich maszyn woleli raczej autoryzowane serwisy niż mały warsztat. Firma Roberta szybko zyskała popularność i renomę w mieście, ponieważ samochody były solidnie naprawiane, usługa kosztowała tylko czterysta złotych, zawsze była wykonana na czas.

Wkrótce również siostra Marii Magdaleny otworzyła sklep piekarniczy. Poki wczesnym rankiem wytwarzał różne rodzaje chlebów, bułki, pączki i ciastka oraz wszystkie inne produkty, które można kupić w sklepie piekarniczym. Ceny sklepu były konkurencyjne, towar zawsze świeży i smaczny. Biznes wkrótce stał się dochodowy. 

Wszystko świetnie funkcjonowało, ale przybysz z kosmosu zaczął zwracać na siebie uwagę mieszkańców miasta. Wieści szybko się rozchodziły, bo nie dało się ukryć nadzwyczajnych umiejętności młodzieńca. Szeptano, że Poki to prorok, wysłaniec Boga, cudotwórca. Wiadomość o przybyszu dotarła do proboszcza parafii. Zaniepokojony duchowny polecił wikaremu udać się do biura poselskiego i poprosić o interwencję. Poseł przyjął księdza i gdy dowiedział się o nowym zjawisku w społeczności mieszkańców, obiecał zająć się sprawą. Po powrocie na plebanię młody kapłan zapewnił przełożonego, że zagrożenie dla wiary katolickiej i porządku w mieście zostanie wkrótce wyeliminowane. Dodał jednak, że musi minąć trochę czasu. 

Poki wstawał bardzo wcześnie i jechał do sklepu piekarniczego. Kilka godzin wytwarzał produkty spożywcze przeznaczone na sprzedaż, potem gnał do warsztatu Roberta, gdzie naprawiał samochody. Po skończonej robocie wracał do mieszkania, tam jego dziewczyna już czekała z obiadem. Po posiłku zaczynało się uzdrawianie, co trwało zazwyczaj do późna. Gdy już nie było pacjentów, całował Rybę na pożegnanie i szedł do drugiego pokoju. Słuchał wiadomości, czytał książkę, czasem trochę grał na komputerze. Potem szedł spać. Tak wyglądał jego dzień. W soboty jeździli oboje poza miasto lub nad zalew, opalali się, pływali, później wracali i robili zakupy. Niedzielę spędzali razem w mieszkaniu, rozmawiali, śmiali się, Ryba planowała wspólną przyszłość, kolor ścian we własnym dużym lokum i liczbę dzieci. Gdy byli już trochę zmęczeni rozmową lub brakło im tematów do konwersacji, kładli się razem na kanapie i leżeli przytuleni do siebie.

Pewnego dnia X-pactianin i Ryba postanowili zrobić sobie wolne. Przebywali razem, gdy zabrzmiał dzwonek u drzwi. Poki otworzył i spostrzegł listonosza. 

– Wreszcie pana znalazłem. Mam kilka listów poleconych zaadresowanych do tego mieszkania. Proszę pokwitować.

Gdy kosmita podpisał się i wpisał datę na tablecie listonosza, doręczyciel oddał mu listy. Na koniec pracownik poczty powiedział: 

 – Miłego dnia. – I odszedł. 

Po odebraniu przesyłek młodzieniec zamknął drzwi, usiadł przy stole i zaczął czytać na głos: 

– Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, działając na podstawie… – Tu Poki ominął fragment listu. – Nakłada na cudzoziemca Pocahontas karę za nieopłacenie ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej samochodu osobowego marki BMW w wysokości siedem tysięcy dwieście złotych, płatną jednorazowo w terminie do trzydziestu dni od daty odebrania niniejszego pisma. Ukarany może wysłać podanie z wnioskiem o odroczenie terminu płatności, rozłożenie jej na raty, zmniejszenie należnej kwoty lub całkowite umorzenie grzywny. W przypadku niesłusznego nałożenia kary ukarany kierowca może odwołać się od decyzji Funduszu… 

Pod Rybą ugięły się nogi. Docierały do niej tylko strzępki zdań: niezgłoszenie nabycia samochodu tysiąc złotych, leczenie bez wymaganych uprawnień pięć tysięcy złotych, nielegalne przekroczenie granicy do trzech lat pozbawienia wolności, podrobienie tablicy rejestracyjnej pojazdu mechanicznego od trzech miesięcy do pięciu lat. 

 

– I co my teraz zrobimy? – Przerwała rozdygotana dziewczyna. – Skąd weźmiemy tyle hajsu? Nie możesz go wytworzyć? 

– Nie – odparł przyciszonym głosem Poki i zasępił się.

Podrabianie pieniędzy było jednym z najcięższych przestępstw Federacji, w przypadku których skuteczność wykrywania, ścigania i karania była prawie stuprocentowa. Dotyczyło to również środków płatniczych kultur o niskim poziomie rozwoju. 

Milczeli chwilę. W końcu X-pactianin wyszeptał: 

– Coś wymyślę. 

Powiedział to jednak bez przekonania. Ryba nie odpowiedziała. 

Następnego dnia rano kosmita wstał jak zwykle bardzo wcześnie. W pewnym momencie zadzwonił telefon stacjonarny, który miał w wynajętym mieszkaniu. 

– Cześć Poki – odezwała się Cecylia, gdy odebrał. – Nie przychodź już więcej do mnie do pracy. Będę miała kontrolę z Sanepidu i z Inspekcji Handlowej. Zamierzam kupować asortyment do sklepu z piekarni Przylepka. To tyle, na razie, trzymaj się. 

– Ok – powiedział chłopak i odłożył słuchawkę. No i dobrze, nie będzie musiał wstawać tak wcześnie rano.

Po godzinie telefon znów zaczął dzwonić.

– Halo – powiedział X-pactianin. 

– Witaj Poki. – Usłyszał w słuchawce głos Roberta. – Muszę zrezygnować z twoich usług. Wkrótce w mojej firmie odbędzie się kontrola z Urzędu Skarbowego. Pytają o faktury. Zatrudniłem mechanika, kupiłem potrzebne narzędzia i nawiązałem kontakty z firmą Dexter, dostawcą części samochodowych. Dla ciebie nie będzie już miejsca w moim warsztacie. Wiesz, jak jest. 

– Wiem – odparł smutno przybysz z obcej planety. Brat jego dziewczyny skończył rozmowę. 

Wkrótce odebrał trzeci telefon. Tym razem dzwoniła właścicielka mieszkania. 

– Dzień dobry Poki. Musisz wyprowadzić się w ciągu trzech dni z lokalu, mam już nowego najemcę. Sąsiedzi skarżą się na kolejki na schodach, pytają, czy masz umowę najmu i czy jesteś zameldowany. Grożą, że poskarżą się w administracji. 

– Rozumiem – powiedział kosmita i odłożył słuchawkę. 

Niedługo przyjdzie jego dziewczyna, poszedł więc do drugiego pokoju, gdzie uzdrawiali chorych. Tam na stole leżała kartka. 

,,Hej, Poki. Odchodzę od Ciebie, nie jesteś już moim chłopakiem. Zabieram nasze wspólne pieniądze, Tobie nie będą potrzebne. Nie gniewaj się na mnie i miło wspominaj. 

Ryba 

Ps. Klucze zostawiłam w szufladzie’’. 

Zanim do Pokiego dotarło, co się właściwie stało, usłyszał pukanie do drzwi. Podszedł do nich i otworzył. Na klatce schodowej zobaczył dwóch mężczyzn. 

– Policja Federalna, możemy wejść? – odezwał się jeden z gości. 

– Proszę – powiedział młodzian. 

Funkcjonariusze weszli do środka. Jeden z nich zadał pytanie: 

– Czy wiesz, jaki mamy dzisiaj dzień? 

Sprawdzał to w swoim galaktycznym smartfonie więc udzielił poprawnej odpowiedzi. 

– Gdzie się znajdujesz? – Kontynuował policjant. 

– Na jednej z planet układu Alfa Centauri. 

– Czy pamiętasz swój galaktyczny identyfikator? – Ciągnął dalej funkcjonariusz. 

– Nie. 

– Znasz swój galaktyczny numer telefonu? 

– Tak – powiedział Poki i wyrecytował numer. 

– W porządku, zabieramy cię ze sobą. Twój pojazd został już odholowany przez galaktyczną lawetę. – Zakończył rozmowę mężczyzna i wszyscy trzej wyszli na zewnątrz budynku. Potem wsiedli do szarego volksvagena i odjechali.

Gdy dojechali poza miasto samochód zmienił się w śmigłowiec, który wzbił się w powietrze, następnie zamienił się w latający talerz, który odleciał do gwiazd. 

Chorzy, którzy przyszli po uzdrowienie byli zawiedzeni tajemniczym zniknięciem kosmity i wieść o tym fakcie szybko rozniosła się po mieście. Wkrótce powstała sekta głosząca, że przybysz był wysłannikiem Boga i że wkrótce powróci. W Białymstoku od tej chwili, obok katolików, prawosławnych, protestantów i Świadków Jehowy pojawili się Wyznawcy Pokiego, których szybko przybywało i którzy budowali już pierwszy dom modlitwy. 

Ryba nie wstąpiła do nowej sekty. Po wakacjach zaczęła studiować zaocznie. Mniej się teraz modliła i do kościoła chodziła wyłącznie w niedziele i święta. I wciąż nie miała chłopaka. 

Koniec

Komentarze

Opowiadanie wbrew tytułowi nie jest o pokemonach i oczywiście od razu zaliczam to na plus.

 

Druga rzecz to infodump w pierwszych paragrafach i drugiej połowie tekstu – to oczywiście in minus.

 

Ksywka bohaterki, "Ryba", zaburzyła mi odbiór opowiadania – zanim nie wytłumaczyłeś, że jest to przezwisko, dopatrywałem się niezrozumiałej alegorii.

 

W tekście są drobne niedociągnięcia językowe (przynajmniej moim zdaniem pracę można mieć, ale raczej nie posiadać) – ale naprawdę drobne i nie ma ich wiele. Ogólnie jest bardzo ładnie napisany i to zdecydowanie jego największa zaleta.

 

Przepraszam, że tak narzekam, ale tekst, choć ładnie napisany, jest bardzo abstrakcyjny i jeśli gdzieś tu był sens to do mnie on niestety nie dotarł. Może to wina późnej pory.

 

Pozdrawiam serdecznie

Ironiczny, celowo naiwny styl sprawia, że opowiadanie jest lekkie i przyjemnie się go czyta. Wydaje się na początku, że to sympatyczna love story Pokiego i Ryby w Białymstoku. Ale pod spodem, pod tą pełną optymizmu historią leży przygnębiający obraz naszej rzeczywistości, który mnie najbardziej poruszył.

Podobało mi się, zgłaszam do biblioteki.

Infodumpy na początku nie nastrajają optymistycznie – najpierw o międzyplanetarnej organizacji, a potem o Rybie. Swoją drogą, odrażająca dziewucha.

Dalej się poprawia, chociaż i tekst, i bohater wyglądają naiwnie.

Federacja zabrania zdradzania prymitywom faktów o sobie, ale robienie cudów na prawo i lewo jest w porządku? Bo wiesz, Ziemianie rozwinęli jakąś tam naukę, mogliby obejrzeć naprawione części samochodowe albo bułki pod dobrym mikroskopem i zacząć zadawać niewygodne pytania.

Jeśli ufok wziął sobie atomy z otoczenia na BMW, to okolice jeziora musiały być masakrycznie zanieczyszczone. Albo zużył na samochód ze dwa place zabaw.

W jaki sposób Poki naprawiał samochody? OK, piszesz, że smartfonem. Ale jeszcze trzeba wiedzieć, co się w nich zepsuło, żeby to załatać. Chłopak miał taką wiedzę? I to o rozmaitych modelach?

Ogólnie czyta się nieźle. Wydaje mi się, że warto popracować nad szczegółami i logiką.

Można nim było również zamieniać strukturę atomową istniejących obiektów, co pozwalało na ich szybką naprawę. Wszystko to działało podobnie jak latarka w Ziemskich smartfonach.

Nie znam się, ale IMO latarka tak nie działa. ;-) BTW, ziemski małą literą.

Babska logika rządzi!

Witaj.

Ciekawa bajka z morałem i w sumie smutnym zakończeniem. Skojarzyłam oglądany w dzieciństwie film z serii Flip i Flap, w którym obaj tytułowi bohaterowie założyli państwo bez nakazów i zakazów, ograniczeń i utrudnień. W państwie tym wszyscy mieli równe prawa i wszystko było dozwolone. Szybko kraj zapełnił się mnóstwem zwolenników takiego systemu. Łatwo się domyślić, czym skończyła się owa pozorna sielanka. :)

Językowo zatrzymałam się przy pewnych sprawach, ale fabuła wciągnęła i ostatecznie tylko na niej się skupiłam. 

Pozdrawiam serdecznie, klik za pomysł. :)

Pecunia non olet

Witam.

GalicyjskiZakapior, cieszą mnie komentarze, szczególnie te od czytelników. Twój jest nieco krytyczny, spodziewałem się tego, bo to moje pierwsze opowiadanie napisane według jakichś reguł, a nie chaotycznie i bez planu. Infodump oceniasz na minus, ale dobrze jest też umieć je tworzyć. Zwrot ,,posiadać pracę’’ powstał przy usuwaniu powtórzeń, zmienię go. Miło mi, że uważasz, że tekst jest ładnie napisany, głównie o to mi chodziło, jeżeli ktoś szuka przesłania, nie ma go raczej, poza tym, że opowiadanie krytykuje wszystko i wszystkich.

Mam nadzieję, że mój styl ,,kopciuszka’’ nie jest męczący, może wkrótce się zmieni.smiley

Pozdrawiam, Feniks 103.

audaces fortuna iuvat

Witam.

Chalbarczyk, dziękuję za bardzo pozytywną ocenę. Piszę głównie dla satysfakcji, nie liczę na nagrody. Twój komentarz byłby świetnym ogłoszeniem w serwisie ogłoszeniowym, gdybym chciał jednak sprzedać opowiadanie.wink

Pozdrawiam, Feniks 103.

audaces fortuna iuvat

Witam.

Finklo, dziękuję za komentarz. Zarówno za negatywne, jak i pozytywne uwagi do tekstu.

Rzeczywiście, sposób działania niezwykłego telefonu kosmity można rozbudować, zwrócić uwagę, skąd pozyskuje atomy, czy jego praca spowoduje zanieczyszczenia w środowisku. Prawne aspekty używania takiego urządzenia pominąłem.

Jeżeli chodzi o to, skąd ufoludek miał wiedzę na temat naprawiania samochodów, to uznałem, że dla niego było to proste jak zrobienie cepa z dwóch patyków i sznurka.smiley

Popracuję nad szczegółami i logiką opowiadań.

Porównanie działania galaktycznej komórki do latarki było tylko ogólne, raczej chodziło o jakiś promień, laser, który nawet być może jest widoczny dla obserwatora. Poprawiłem błąd dotyczący niewłaściwego użycia dużej litery.

Pozdrawiam, Feniks 103.

audaces fortuna iuvat

Zrobienie cepa nie jest takie proste, jak się wydaje. Nie mam pojęcia, jakie gatunki drewna są najlepsze, jak dobrze zamocować sznurek, żeby się nie zerwał… ;-)

Babska logika rządzi!

Nie zdążyłem uzupełnić komentarza, chciałem dopisać, że mógłby mu pomagać brat Ryby, który był z wykształcenia mechanikiem.

audaces fortuna iuvat

Bruce, dziękuję za komentarz. Dobrze przynajmniej, że fabuła jest wciągająca. Nie pamiętam filmów o Flipie i Flapie, ale cenię Charlesa Chaplina i polskie filmy przedwojenne, jak ,,Antek policmajster’’ czy ,,Dodek na froncie’’. Szczególnie podobało mi się jedyne dzieło Chaplina z happy andem.

Pozdrawiam, Feniks 103.

audaces fortuna iuvat

Pozdrawiam i dziękuję. :)

Pecunia non olet

Cóż, opowiadanie niespecjalnie przypadło mi do gustu. Nie wykluczam, że dlatego, iż przypomina nie najlepiej napisane szkolne wypracowanie na temat fantastycznych wydarzeń w pewnym mieście.

 

– Cześć.Za­czę­ła roz­mo­wę oa­zo­wicz­ka. → Zbędna spacja po wypowiedzi. Didaskalia małą literą. Winno być: – Cześć – za­czę­ła roz­mo­wę oa­zo­wicz­ka.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

opo­wia­da­ła o swo­ich przy­go­dach oraz o Pokim . → Zbędna spacja przed kropką.

 

Oby­dwo­je ro­dzeń­stwa nie po­sia­da­ło pracy.Obo­je ro­dzeń­stwo nie miało pracy.

 

le­czył urazy wzro­ku i słu­chu… → Raczej: …le­czył wady wzro­ku i słu­chu

 

któ­rym jej zda­niem jej chło­pak nie bę­dzie mógł pomóc. → Drugi zaimek jest zbędny.

 

wpła­ca­ła tam ich za­rob­ki, opła­ca­ła miesz­ka­nie wy­naj­mo­wa­ne przez ko­smi­tę oraz ro­bi­ła mu obia­dy. Wła­ści­ciel­ka miesz­ka­nia… → Nie brzmi to najlepiej.

 

Prze­pro­wa­dzał po krót­kich oglę­dzi­nach auta z klien­tem roz­mo­wę… → Po krót­kich oglę­dzi­nach auta przeprowadzał z rozmowę klien­tem

 

na­pra­wa bę­dzie pro­sta oraz że na­stęp­ne­go dnia sa­mo­chód bę­dzie do od­bio­ru… → Powtórzenie.

 

sa­mo­cho­dy za­wsze były so­lid­nie na­pra­wio­ne, na­pra­wa za­wsze kosz­to­wa­ła dwie­ście zło­tych, za­wsze była na czas. → Czy to celowe powtórzenia?

 

Po krót­kim cza­sie biz­nes przy­no­sił już spore zyski. 

Wszyst­ko świet­nie funk­cjo­no­wa­ło, ale po ja­kimś cza­sie przy­bysz… → Nie brzmi to najlepiej.

 

Za­nie­po­ko­jo­ny du­chow­ny po­le­cił swo­je­mu wi­ka­re­mu… → Zbędny zaimek – czy zlecałby coś czyjemuś wikaremu?

 

gdy za­dzwo­nił dzwo­nek do drzwi. → Brzmi to nie najlepiej.

Proponuję: …gdy zabrzmiał dzwo­nek u drzwi.

 

Na­kła­da na cu­dzo­ziem­ca Po­ca­hon­tas karę za nie­opła­ce­nie ubez­pie­cze­nia od od­po­wie­dzial­no­ści cy­wil­nej sa­mo­cho­du oso­bo­we­go marki BMW w ter­mi­nie prze­kra­cza­ją­cym czter­na­ście dni… → Jeśli kara ma być zapłacona w terminie przekraczającym czternaście dni to chyba można jej w ogóle nie płacić, bo każdy, nawet najbardziej odległy termin, będzie przekraczał rzeczone czternaście dni.

 

od­wo­łać się od de­cy­zji Fun­du­szu … → Zbędna spacja przed wielokropkiem.

 

Po go­dzi­nie te­le­fon znów za­czął dzwo­nić → Brak kropki na końcu zdania.

 

Potem wsie­dli do sza­re­go Volks­va­ge­na i od­je­cha­li. -> Potem wsie­dli do sza­re­go volks­va­ge­na i od­je­cha­li.

Nazwę samochodu piszemy małą literą.

 

pro­te­stan­tów i Świad­ków Je­cho­wy… → …pro­te­stan­tów i Świad­ków Je­ho­wy

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć. To opowiadanie jest bardzo dziecinne. Dla niektórych będzie to zaletą, dla innych wadą. Mi to osobiście przeszkadzało, bo tak jak już zauważyli inni, wymaga to w dużej mierze zawieszenia niewiary. Na plus, że dało się przeczytać (gratulacje, sprawiłeś, że przez 10 min współdzieliłem w wyobraźni twój, autorski świat). Gorzej tu z językiem i interpunkcją. Niedociągnięcia pod tym względem mogą odciągnąć uwagę czytelnika od tekstu.

Witam.

Regulatorzy, dziękuję za komentarz i wskazanie błędów, które już poprawiłem. O dialogach już czytałem, ale muszę zajrzeć do linków jeszcze raz, bo nie wszystko jest dla mnie jasne.

Pozdrawiam, Feniks 103.

audaces fortuna iuvat

Witam.

Pesos, cieszę się że przeczytałeś opowiadanie i dałeś komentarz. Opowiadanie jest może dziecinne, ale bohaterowie są właściwie nastolatkami. Naiwność opowiadania wynika też z faktu, że złagodziłem nieco krytyczny obraz naszej rzeczywistości, w pierwotnej wersji tekst był mniej infantylny.

Pozdrawiam, Feniks 103.

audaces fortuna iuvat

Bardzo proszę, Feniksie103. Mam nadzieję, że Twoje przyszłe opowiadania będą ciekawsze i zdecydowanie lepiej napisane.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej feniks103!

 

Co do tekstu mam mieszane uczucia. Sam pomysł całkiem ciekawy. Strukturalnie fabuła również daje radę, tekst był zrozumiały i czytało się w miarę płynnie. Przesłanie mówiące, jeśli dobrze zrozumiałem, o ludzkich uprzedzeniach i systemach prawnych niepozwalających na niekonwencjonalne niesienie pomocy również daje radę.

Problem polega na tym, że właściwie wszystkie fantastyczne elementy świata toną w niespójnościach: ludzie są naiwni, technologia potrafi na zmianę dziwnie dużo i dziwnie mało. Wizja nie trzyma się kupy i nie umiem sobie wyobrazić, że bohaterowie z takimi możliwościami, w takich sytuacjach, postąpiliby akurat w taki sposób. Uwagi (łącznie z językowymi) powypisywałem na bieżąco podczas czytania:

 

Niezwykli mieszkańcy kosmosu należeli do Federacji obejmującej całą Drogę Mleczną. Ta struktura polityczna była rozwiniętą cywilizacją, której zdolności i wiedza były bardzo duże.

Brzmi, jakby to Droga Mleczna była strukturą polityczną. Do tego nie wiem, czy struktura polityczna może być cywilizacją.

W pewnym momencie chłopak zauważył, że na panelu sterowania kosmicznego pojazdu dzieje się coś niepokojącego. Po chwili jedna z lampek zapaliła się na czerwono i zaczęła ostrzegawczo migać.

Prawdopodobnie zbędne “Po chwili”. Zapalenie się lampki było, jak zakładam, częścią czegoś niepokojącego, dziejącego się na panelu sterowania. Jeśli nie, warto opisać, jak to coś niepokojącego wyglądało.

Gdy Ryba podziwiała zachodzące słońce[,+] ujrzała nagle, że coś w oddali spada do jeziora.

Ta wystrzeliła w górę[,+] zabierając chłopaka.

Brakujące przecinki.

– Cześć – zaczęła rozmowę oazowiczka.

Trochę niezręczny sposób informowania czytelnika, że dziewczyna jest oazowiczką. Lepiej, żeby wynikało to z dialogu lub akcji.

Ryba odeszła[,+] więc kosmita oddalił się od tafli jeziora.

Tworzenie nowego BMW z wolnych atomów trwało godzinę i zmęczył się trochę.

Wcześniej piszesz, że tworzenie rzeczy za pomocą smartfona przypomina świecenie latarką. Nie wygląda to na męczącą czynność.

zadzwoniła do rodziców, że poznała chłopaka i wróci za kilka dni oraz nie odjechała autokarem z resztą uczestników oazy, tylko z nowopoznanym kolegą. 

Na miejscu rodziców zacząłbym się martwić :P

Jej rodzice szybko zorientowali się, że nadnaturalne zdolności chłopaka swojej córki można wykorzystać do zarabiania pieniędzy.

Ani trochę ich to nie zastanowiło i od razu przeszli do interesów?

Po długiej rodzinnej naradzie ustalono, że krewny drugiego stopnia dziewczyny otworzy warsztat mechaniczny na posesji należące do rodziców Marii Magdaleny, natomiast siorka otworzy sklep piekarniczy.

Może lepiej: krewny drugiego stopnia brat, siorkasiostra?

Mamy powiedziane, że rodzice chcą wykorzystać zdolności chłopaka do zarabiania pieniędzy, po czym mamy opis zarabiania pieniędzy przez rodzeństwo. EDIT po przeczytaniu dalszej części: okazuje się, że jednak jest związek między pracą rodzeństwa i Pokim. Może jednak byłoby lepiej, gdyby opis, jak Poki przydaje się rodzeństwu, wstawić przed opis jego pracy lekarskiej?

Pozwalało to zaoszczędzić dużo czasu oraz zwiększało zyski z ich działalności, które zaczęły się pojawiać.

Przy tym zdaniu nie wiemy jeszcze, że nie wszyscy płacili (ta informacja jest później), więc człon “które zaczęły się pojawiać“ nic nie wnosi.

Kosmita nie naprawiał samochodów o napędzie hybrydowym lub elektrycznym

Dlaczego? Jeśli można manipulować atomami, powinno być to równie proste.

Poseł przyjął księdza i gdy dowiedział się o nowym zjawisku w społeczności mieszkańców[,+] obiecał zająć się sprawą.

Gdy już nie było pacjentów, żegnał się z Rybą i szedł do drugiego pokoju. Słuchał wiadomości, czytał książkę, czasem trochę grał na komputerze.

Ziemskie rozrywki były dla kosmity aż takie ciekawe?

Gdy byli już trochę zmęczeni rozmową lub brakło im tematów do konwersacji, dziewczyna czytała książkę[,+] a Poki czas spędzał przy komputerze.

a Poki czas spędzał przy komputerze → a Poki spędzał czas przy komputerze

Podrabianie pieniędzy było jednym z najcięższych przestępstw Federacji, w przypadku których skuteczność wykrywania, ścigania i karania była prawie stuprocentowa. Dotyczyło to również środków płatniczych kultur o niskim poziomie rozwoju.

To chyba największa niespójność w całości. Przecież wszystko, co robił, przynosiło zysk. Poświęciłby kilka godzin na zrobienie jeszcze trzech BMW, sprzedałby je i spłacił wszystko bez problemu.

– Cześć Poki – odezwała się Cecylia, gdy odebrał. – Nie przychodź już więcej do mnie do pracy. Będę miała kontrolę z Sanepidu i z Inspekcji Handlowej. Zamierzam kupować asortyment do sklepu z piekarni Przylepka. To tyle, na razie, trzymaj się.

Rozumiem już, czemu sklep piekarniczy a nie piekarnia, tylko że kontrola z sanepidu nie patrzy chyba, skąd się bierze towar, tylko czy jego przechowywanie/sprzedaż są higieniczne. Swoją drogą, siostra mogła otworzyć piekarnię, może nawet kogoś zatrudnić, Poki sprawiałby, że pieczywa było 10% więcej i nikt by się nie zorientował ¯\_(ツ)_/¯

Muszę zrezygnować z twoich usług. Wkrótce w mojej firmie odbędzie się kontrola z Urzędu Skarbowego. Pytają o faktury. Zatrudniłem mechanika, kupiłem potrzebne narzędzia i nawiązałem kontakty z firmą Dexter, dostawcą części samochodowych.

Zatrudnienie mechanika chyba jest zbędne, przecież sam mógł nim być. Nawet po kupieniu części Poki mógłby się przydawać, skracając czas naprawy.

 

Pozdrawiam :)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Cześć, Feniksie!

 

To ja, Twój piątkowy dyżurny!

 

Początek mocno mnie zraził, z dwóch powodów. Po pierwsze, to wielki infodump (i takie też pojawiły się później). Po drugie, masz kilka zdań zbudowanych dokładnie tak samo obok siebie: XXXXXXX, który YYYYYYY. ZZZZZZZZZ, która UUUUUUUU. itd.

W całym tekście nadużywasz słowa “był” i jego odmian. To czasownik, którego warto unikać, podobnie, jak czasownika “miał” – one zazwyczaj tworzą suche zdania, których w tekście nie chcemy.

Dialog Poki-Ryba dziwny

– Ile masz lat? Ja mam dziewiętnaście. 

Ludzie tak nie rozmawiają, jak się poznają, szczególnie w takich okolicznościach. Dziewczyna nie okazuje emocji itd. Trudno uwierzyć, że tak zareagowała.

Szybko dali ogłoszenie w popularnym portalu aukcyjnym i zaczęli pojawiać się pierwsi chorzy.

Czekaj, czekaj – można było zalicytować leczenie? 100 zł za usunięcie hemoroidów, kto da więcej? 150? 150 po raz pierwszy dla pana, który nie potrafi wysiedzieć na tyłku! Puściłbym to mimochodem, gdyby w tekście te wątpliwości nie narastały z każdym zdaniem.

samochody były solidnie naprawiane, usługa kosztowała tylko dwieście złotych, zawsze była wykonana na czas.

200? Na pewno? Co oni naprawiali? Przepalone żarówki? A po drugie, co mieli naprawiać, skoro nie znali diagnozy? Blacharka spoko, ale już jeśli chodzi o jakieś silniki, klimatyzacje itd. musieliby wiedzieć, co w zasadzie jest nie tak.

I na koniec pytanie podstawowe – co z tego miał Poki? Wygląda na frajera, który został zaprzęgnięty w chomąto i robi na wszystkich bezrefleksyjnie. On nawet nie śpi z Rybą, więc najbardziej trywialna motywacja odpada.

 

Warto popracować nad logiką wydarzeń i spróbować opisać je mniej relacyjnie.

Pewne zależności pokazane w tekście podobają mi się, ale to się lekko nie klei i trzeba przyjrzeć się poszczególnym postaciom.

 

Pozdrawiam!

 

 

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Przyjęłam tekst jako abstrakcję, bo czepialstwa było tu już wystarczająco. Z tym założeniem opowiadanie mi się podobało. Było lekkie i nigdzie nie zatrzymało. Dziewucha ma znaczek dolara zamiast oczu, a mężczyzna z kosmosu daje się wykorzystywać całej rodzince… Dlatego mają nas w kosmosie za prymitywów… Przykre 

Pozdrawiam 

Witam.

Ostamie, dziękuję za sprawdzenie błędów, wkrótce je poprawię.

Krokusie, rzeczywiście ,,być’’ i ,,mieć’’ to trochę za mało na dobre opowiadanie, usprawiedliwię się jednak, że pierwsza część tekstu powstałą dużo wcześniej niż druga.

M.G. Zanadro, Twoje komentarze są dla mnie zagadkowe, mają drugie dno, zaczynam je rozumieć dopiero po pewnym czasie. I nawet wtedy nie wiem, czy dobrze. Na razie postanowiłem odpocząć i obejrzeć film, o którym pomyślałem po twoich uwagach.

Pozdrawiam, Feniks 103.

 

audaces fortuna iuvat

Abstrakcyjne, ale przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Hej, Anet.

Dzięki:)

Pozdrawiam.

audaces fortuna iuvat

Absurd, pachnący prawdopodobieństwem. Zabawna ironia. Dobrze się czytało. :)

Nowa Fantastyka