- Opowiadanie: Edaksterus - Co znajduje się na dnie

Co znajduje się na dnie

Opowiadanie zostało napisane na konkurs literacki (o “Złote Pióro” Prezydenta Jaworzna) i tylko troszkę się chwaląc zajeło 3 miejsce w mojej kategorii wiekowej. Nie bedę nic w nim zmieniał po dodaniu, ale nadal jestem otwarty na opinie i krytykę, zawsze się może przydać. Miłego czytania!

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Co znajduje się na dnie

Faktem jest, że w nowo odkrytym najgłębszym miejscu na Ziemi – Równinie Banabskiej okazy wszelkich zwierząt morskich są gigantyczne w porównaniu z ich odmianami żyjącymi w innych częściach oceanu. Nie wiadomo w jaki sposób na głębokości ponad dwunastu tysięcy metrów pod poziomem morza pojawiły się m.in. rekiny, płaszczki, halibuty czy mątwy. Tak wypowiadał się o tym przedziwnym zjawisku czołowy znawca flory i fauny oceanicznej profesor Scott Hopkins na łamach naszego programu „Życie podwodne”: „Nie można zaprzeczyć przełomowości tego odkrycia. Dotychczas uważaliśmy, że poszczególne gatunki ryb i innych zwierząt morskich nie mają prawa występować na tak dużych głębokościach.” mówił z przejęciem. Zapytany o możliwą przyczynę tego ewenementu odpowiedział: „Póki co nie mamy żadnych konkretnych informacji, jednak nasze badanie wykazały, że dno Równiny Banabskiej emituje ciepło, dzięki któremu na około kilometr wznosi się zdatna do życia strefa. Po części może to tłumaczyć tak nietypowy rozwój fauny morskiej. Niestety nie ma żadnego twardego dowodu na poparcie tej tezy, dlatego też będziemy kontynuować badania.” W tej chwili…

Benedykt Dybowski – asystent profesora Hopkinsa wyłączył program. Możliwość dostępu do telewizji na głębokości jedenastu tysięcy metrów pod poziomem morza to tylko jedna z wielu zalet pracy w najnowocześniejszej na świecie łodzi podwodnej. Mająca długa na 200 metrów i szeroka na 50, zaopatrzona w niezliczone sprzęty i urządzenia badawcze stanowiła jednostkę naukową, której nie powstydziłby się żaden instytut na stałym lądzie. Ponadto, na pokładzie znajdowały się trzy równie zaawansowane mini-łodzie podwodne nazywane „Nautilusami”, które w każdym momencie mogły zostać użyte do eksploracji oceanu. Załogę okrętu stanowiło 105 osób, z czego 70 to naukowcy sprowadzeni z całego świata, aby móc wziąć udział w tej misji nadawczej.

W kajucie profesora Scotta Hopkinsa zaczęła się rozmowa pomiędzy nim, a jego asystentem:

– Chyba dobrze, że nie powiedziałeś mediom całej prawdy, co nie? – zapytał z wahaniem w głosie współpracownik. – Ludzie wpadliby przecież w panikę.

– Ech tak mi się wydaje – odparł w zadumie biolog. – Ruiny budynków na takiej głębokości same w sobie nie brzmią dobrze. Tym bardziej, jeśli ich architektura w niczym nie przypomina ludzkiej – wzdrygnął się.

Rozmowę przerwał badacz, który wpadł do pomieszczenia. Dyszał ciężko, było widać, że przed chwilą biegł. Miał około czterdziestu lat, był niski i lekko przygarbiony. Jego czoło przecinało już kilka zmarszczek, które razem z grubymi okularami i resztką włosów przylizanych na głowie stanowiły prawie że, książkowy opis naukowca. Sytuacji nie poprawiał noszony przez niego opadający do kostek, biały kitel.

– Mamy wyniki badań budowy zwierząt i materiału, z którego składają się te pozostałości budynków – wykrztusił. – Musisz to zobaczyć na własne oczy… szybko.

– Już biegnę! – odpowiedział z przejęciem profesor i rzucił do asystenta. – Chodź, ty też idziesz.

Po kilku minutach truchtu mieszanego z biegiem cała trójka dotarła do laboratorium. W pomieszczeniu zgromadził się już mały tłumek kilkunastu zmartwionych i zdenerwowanych naukowców. Próbując zignorować panujący wokół nastrój Hopkins podszedł do stołu, na którym leżały wyniki badań. Wziął je do ręki. Zaczął czytać. Po chwili ciężko oparł się o blat i spuścił głowę.

– Czy mamy pewność co do prawdziwości tych danych? – rzucił w pokój.

– Niestety tak – odparł jeden z badaczy. – Nasz sprzęt się nie myli.

– Mój Boże… przecież to szaleństwo. Kości zwierząt zbudowane z tych samych materiałów co ruiny?! Przecież to niemożliwe! To musi być błąd, potrzebujemy więcej podejść!

– Przeprowadziliśmy test już pięć razy, każde podejście przynosiło ten sam wynik. Wydaje mi się, że możemy postawić hipotezę… Te „budynki” … to tak naprawdę kości czegoś bardzo, bardzo dużego.

Grobowa cisza zapadła w pokoju, kiedy słowa, o których każdy myślał zostały wypowiedziane na głos. Przez głowę profesora przemknęła inna myśl, pomysł niedorzeczny, lecz jednak możliwy. Odrzucił go jak najszybciej. Skupił się i po chwili powiedział, przerywając milczenie:

– Muszę to zbadać dokładniej. Razem z Dybowskim weźmiemy Nautilusa i spróbujemy zidentyfikować poszczególne okazy – druga część zdania z trudem przeszła mu przez usta.

Przez większość drogi do szkieletu w łodzi panowała cisza. Obaj naukowcy pogrążyli się w rozmyślaniach i dopiero, gdy w oddali zamajaczyły niewyraźne kształty powyginanych szczątków asystent zdecydował się zapytać:

– Naprawdę wierzysz w wyniki tych badań?

– Nie, dopóki nie zobaczę tego na własne oczy – powiedział profesor. Po chwili dodał już mniej pewnie – A przynajmniej nie chcę wierzyć… A ty?

– Eh, chyba nie mam wyboru. Do tej pory nasze maszyny jeszcze nigdy nie popełniły błędu i szczerze mówią wydaje mi się, że to odkrycie nie jest odstępstwem od reguły.

– Obawiam się, że masz rację – westchnął Hopkins. – No, ale za moment się przekonamy.

Gdy w świetle reflektorów ukazały się pierwsze szczątki, obaj naukowcy wstrzymali dech w piersiach. Prawda, oglądali już ten szkielet, lecz nigdy z tak bliska. Średnią wysokość kości można było oszacować na około pięć metrów, z czego najwyższe wznosiły się na ponad dziesięć metrów nad dnem oceanu. Podróż przez ten las szczątków, połączona ze słabym światłem łodzi podwodnej i ciemnościami panującymi wokół była zjawiskowa. Wywołała w naukowcach niepokój, ale również poczucie, że to, na co patrzą jest jedynym na świecie rodzajem osobliwego piękna pozostałości prehistorycznych gigantów na samym dnie Ziemi. Dopiero po kilkunastu minutach otrząsnęli się z piorunującego wrażenia i zaczęli pracować. Kilka godzin później stali już przed salą pełną naukowców, z zamiarem ogłoszenia szokującego odkrycia.

Średniej wielkości audytorium było wypełnione po brzegi. Jako że wieść o wynikach testów rozniosła się po badaczach podczas nieobecności profesora i jego asystenta wszyscy zgromadzili się, aby usłyszeć nowiny z pierwszej ręki. Ze względu na wagę wydarzenia inni członkowie załogi nie byli dopuszczeni do zebrania. Każdy na sali głośno dyskutował o tym, co mogło zostać odkryte i jaki będzie tego wpływ na dalsze losy nauki. Zdenerwowany Hopkins zapukał kilka razy w mikrofon, sygnalizując, że jest gotów zacząć mówić. Głosy momentalnie ucichły:

– Drodzy koledzy, mam zaszczyt przedstawić wam informacje tak niedorzeczne, że wygłoszone w innych warunkach byłyby przez was z rozbawieniem wyśmiane – zaczął biolog. – Jednak zapewniam was, że to o czym mówię jest prawdą, na którą mogę postawić całą swoją reputację – takie oświadczenie wywołało lekkie poruszenie wśród widowni. – Moje obawy potwierdziły się. Szczątki leżące pod nami nie należą do kilku czy kilkunastu stworzeń, lecz do jednego, gigantycznego okazu. Co więcej, dzięki spostrzegawczości mojego asystenta, na niektórych kościach zauważyliśmy wgłębienia, które… – tu profesor wstrzymał na chwilę dech w piersiach. – Mogą uchodzić za bardzo prymitywne pismo. Można z tego wywnioskować, że w środku tego stworzenia… żył człowiek lub istota bardzo mu zbliżona – po tym zdaniu słuchający dotąd w milczeniu naukowcy wybuchnęli oburzeniem i uciszyli się dopiero po chwili. – Wiem, jak niedorzecznie to wszystko brzmi, lecz dowody są nie do podważenia. Co do znalezienia informacji o specyficznej budowie i rozmiarze tutejszych zwierząt nie poczyniliśmy żadnych postępów, jednak przy większej ilości pracy powinniśmy móc się czegoś dowiedzieć. Dlatego proponuję następujące działania: anonimowo zagłosujemy za ogłoszeniem tego odkrycia prasie, po czym niezależnie od wyniku zaczniemy badania nad szkieletem – pomruki aprobaty rozległy się wśród publiczności, co rozpoczęło głosowanie.

Godzinę później wszystko było rozstrzygnięte. Na razie badacze nie będą oficjalnie mówić o tym, co odkryli, tylko pracować nad uzyskaniem odpowiedzi na trapiące ich pytania. Na początku pojawiało się więcej zagadek niż wyjaśnień, lecz to tylko motywowało naukowców do dalszych testów. Po wielu miesiącach ciężkiego wysiłku pierwsze tezy mogły zostać poparte niepodważalnymi dowodami. Okazało się, że kości pochodzą sprzed kilkunastu tylko tysięcy lat i należały do nowego, nieznanego gatunku zwierzęcia morskiego. Dodatkowo, w innych do tej pory nieeksplorowanych miejscach na świecie odkrywano kolejne okazy tych podwodnych gigantów. Ludzka nauka wkraczała w nową erę pytań i odpowiedzi.

Koniec

Komentarze

Hmm… Szkoda, że nie chcesz nad tym tekstem popracować, bo błędów jest sporo. Jednak nie będę się narzucać z wyliczaniem, gdyż zaznaczyłeś, że nie będziesz nic poprawiać. Skupiając się na fabule przyznam, że pomysł miałeś ciekawy. Mocno skupiłeś się na technicznym opisie i fajnie, ale w tak krótkim tekście może opisu było za dużo? Poddaję pod rozwagę. Mnie osobiście najbardziej zaciekawił człowiek żyjący w ogromnej, podwodnej bestii i piszący na jej kościach (za życia?). Szkoda, że tak szybko ten wątek się urwał, bo to on mnie wciągnął najgłębiej. Pozdrawiam

Hej Zanadra, dzięki za komentarz. Chętnie usłyszę o błędach, będę wiedział jak (nie)pisać w przyszłości. Co do długości tekstu – konkurs wymagał żeby opowiadanie nie było dłuższe niż dwie strony A4 narzuconą odgórnie czcionką, przez co i tak ledwie zmieściłem się z zamknięciem historii. Miałem pomysł na głębszą fabułę, lecz żeby ją wpleść musiałbym zmieniać cały tekst, czego bardzo nie chciałem robić.

Witaj.

Nade wszystko gratuluję Ci serdecznie nagrodzenia opowiadania. :)

 

Wedle tutejszych zasad zapis dialogów/wypowiedzi bohaterów jest całkowicie niepoprawny, podobnie przyczepiłabym się do masy przecinków (jakich brakuje, chociaż bywa, że są umieszczone w nieodpowiednim miejscu, np.:

„Jego czoło przecinało już kilka zmarszczek, które razem z grubymi okularami i resztką włosów przylizanych na głowie stanowiły prawie, że książkowy opis naukowca”).

Na końcu wielu zdań brak kropek, inne są za to umieszczone niezrozumiale w środkach zdań.

Dodatkowe kwestie językowe, jakie dostrzegłam, to np.:

Mająca długa na 200 metrów i szeroka na 50, zaopatrzona w niezliczone sprzęty i urządzenia badawcze stanowiła jednostkę naukową, której nie powstydziłby się żaden instytut na stałym lądzie. – tutaj zdecydowanie na początku posypała się składnia.

Okazało się, że kości pochodzą sprzed kilkunastu tylko tysięcy lat i należały do nowego, nieznanego gatunku zwierzęcia morskiego. – niezgodność czasów przy opisie ciągle trwającej, tej samej sytuacji – rozpoczynasz przeszłym, a potem nagle jest teraźniejszy, by znów za moment był przeszły.

 

Jednakże, to tylko drobne uwagi, w przedmowie zapowiedziałeś, że zmieniać tekstu nie zamierzasz, zatem możesz je oczywiście potraktować jedynie jako moje czepialstwo. :)

Opowieść jest interesująca, pomysłowa, w tak krótkim tekście zawarłeś sporo informacji, zaciekawiając czytelnika.

 

Pozdrawiam serdecznie. ;)

Pecunia non olet

Hejka, dzięki za ocenę. Poprawiłem zapis dialogów, bo jednak ma to wpływ na przyjemność czytania a także nie chciałbym naginać zasad portalu. Zrobiłem to na podstawie poradnika Mortycjana i wydaje mi się, że wszystko jest już poprawnie, chociaż mam problem z tym fragmentem:

– Nie, dopóki nie zobaczę tego na własne oczy. – powiedział profesor, i dodał już mniej pewnie – A przynajmniej nie chcę wierzyć… A ty?

Nie wiem czy przenieść kropkę z pierwszej wypowiedzi na koniec wtrącenia:

– Nie, dopóki nie zobaczę tego na własne oczy – powiedział profesor, i dodał już mniej pewnie.

Niby słowo “powiedział” jest “odgłosem paszczowym, ale nie jestem pewien co do “dodał”. Stąd wachanie ze zmianą kropki.

Myślałem jeszcze o jednej wersji tej wypowiedzi:

– Nie, dopóki nie zobaczę tego na własne oczy – powiedział profesor. Po chwili dodał już mniej pewnie – A przynajmniej nie chcę wierzyć… A ty?

Co o tym myślisz?

Zaznaczam, że i ja uczę się tu poprawnych zapisów dialogów (jak prawie każdy z nas), zatem żaden ze mnie znawca, ale wydaje mi się, że ostatnia opcja jest najwłaściwsza. :) 

Pamiętaj, że – w razie jakichkolwiek wątpliwości – zawsze możesz liczyć na szybkie odpowiedzi i szereg mądrych wskazówek w Hyde Parku w konkretnym wątku (Pomoc merytoryczna…; Pomoc językowa…; Pomoc różna…). :)

Pozdrawiam serdecznie i również dziękuję. :)

Pecunia non olet

Okej, już poprawione! Na Hyde Park też obiecuję zaglądać.

Pozdrawiam!

Pozdrawiam, powodzenia w dalszym pisaniu. :)

Pecunia non olet

Pomysł na miasto zbudowane w kościach gigantycznego stworzenia ma ogromny (nawet mimo faktu, że podobnych opowieści o tajemnicach skrywanych w morzu jest mnóstwo) potencjał, który jednak trudno wykorzystać w tak krótkim tekście. Myślę, że da radę, ale nie bez napisania tego tekstu od nowa.

Główny zarzut to fakt, że nie ma tu napięcia – fakty wyprzedzają akcję, wykładasz wszystkie karty na stół zanim czytelnik zdąży w ogóle usiąść do gry. Przykład – scena, w której hopkins dowiaduje się o wynikach badań, według których kości zwierząt i “budynki” zbudowane są z tego samego materiału. Mógłbyś wyrzucić to całe wyjaśnienie, przejść od razu do opisu późniejszej wyprawy łodzią do “miasta”, czytelnik miałby wtedy szansę poczuć jakieś zaciekawienie i niepokój, zastanowić się co wskazały wyniki badań etc. Literatura powinna być doświadczeniem i niestety w obecnej formie Twoje opowiadanie tego nie dostarcza. 

Żeby nie było że czepiam się tylko tego – przydałoby się dopracować realizm. Np. kto projektując łódź podwodną umieściłby na jej pokładzie aulę na siedemdziesiąt osób, szczególnie że już dziś można robić telekonferencje na więcej osób? Albo czy na pewno pierwszą instancją, którą naukowcy by poinformowali o swoim odkryciu byłyby media? Może raczej jakiś rząd? Ktoś do kogo należy ta łódź podwodna? Odkrycie potencjalnie obcej cywilizacji to chyba jednak trochę zbyt duży kaliber dla tabloidów. 

 

Niemniej mam nadzieję, że jednak skusisz się i popracujesz nad tym tekstem :) 

 

Hej Bardzo podoba mi się jak poprowadzona jest akcja w szorcie. Najpierw wiadomości i hyc przeskakujemy do łodzi podwodnej, następnie dyskusja o znalezisku i hyc przełom, bo dostajemy info o wynikach badań i już za chwilę płyniemy wśród kości pradawnej istoty :). No sama końcówka prosiła się o jakieś ciekawe zamknięcie historii, szkoda, że tego zabrakło. Ale doceniam, jak prowadzisz czytelnika przez opowiadanie, w którym jakby się tak dobrze zastanowić, niewiele się dzieje, a jednak nie mogę powiedzieć żebym się nudził :) Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

„Nie można zaprzeczyć przełomowości tego odkrycia.

…nie mają prawa występować na tak dużych głębokościach|.” m|ówił z przejęciem. ← ?

od dna Równiny Banabskiej emituje ciepło ← raczej: dno emituje

Na tym portalu jednak wprowadza się poprawki, jeśli są wskazane błędy. Jeżeli tego nie chcesz zrobić, to nie licz na mnogość czytelników. Skoro zacząłem, doczytam do końca, ale bez wskazań. Historia mnie nie kupiła, może przez wykonanie, ale też pamiętam, jak mi napisano, że szczególnie krótkie formy muszą mieć na końcu twist, najlepiej zaskakujący czytającego, takie domknięcie, nawet otwarte, zachęcające do przeczytania kontynuacji. W tym tekście jest nijakie. Oczywiście to tylko mój odbiór. 

 

 

michalovicu

W odniesieniu do napięcia – w tym opowiadaniu to szczerze kompletnie o nim nie myślałem podczas pisania. Jedynym elementem, który miał jakkolwiek wprowadzić poruszenie (oprócz tego już zawartego w głównym wątku) była ta “niedorzeczna myśl”, która wpadła Hopkinsowi do głowy po usłyszeniu wyników. Wiem, że to jest tylko jedno zdanie i jest zbyt mało zauważalne ale odgórnie narzucona długość tekstu (dwie strony A4) zabrała mi pole do manewru.

Co do realizmu – o telekonferencjach i podobnych rozwiązaniach w ogóle nie pomyślałem przyznaję się bez bicia, a to, że naukowcy przekazali informację najpierw mediom a nie komuś innemu wynika z “tunelowości” mojego myślenia tj. na początku były media więc na końcu też będą media. Nie ma w tym oczywiście żadnej logiki, po prostu tak automatycznie wyszło.

 

Dzięki za ocenę, będę bardziej myślał nad tym, co piszę :)

 

Jaskrze

Cieszę się, że miło Ci się czytało! Mam nadzieję, że w takim razie udało mi się wykreować i utrzymać wartkość historii, czasami maskując jej brak :). Wytłumaczenia na brak ciekawego zakończenia chyba nie mam – trochę nie miałem pomysłu i trochę byłem zmęczony pisaniem (wiem, że to trudne przy tak krótkim tekście, ale mi się udało heh). Pozdrawiam również i oczywiście dzięki za komentarz!

 

Koalo

Poprawiłem składnię, chociaż nie wiem gdzie dokładnie jest błąd w drugiej z twoich linijek. Zastanawiałem się, czy może zmienić m na M, ale nie jestem pewien, więc poczekam na twoją poradę/doprecyzowanie. Co do zakończenia powtórzę to samo co powiedziałem Jaskrowi, czyli w skrócie brak pomysłu. I żeby nie było, że nic nie wyciągnąłem z oceny – krótkie teksty = niespodziewane zakończenia. Pozdrawiam!

 

Tak wypowiadał się o tym przedziwnym zjawisku czołowy znawca flory i fauny oceanicznej profesor Scott Hopkins na łamach naszego programu „Życie podwodne”: „Nie można zaprzeczyć przełomowości tego odkrycia. Dotychczas uważaliśmy, że poszczególne gatunki ryb i innych zwierząt morskich nie mają prawa występować na tak dużych głębokościach.” mówił z przejęciem. ← Dałbym – przed mówił i po :, likwidując kropkę przed” oraz likwidując “”, albo zmieniłbym m na M, albo całkiem usunąłbym to mówił z przejęciem. Nie jestem filologiem, ktoś mądrzejszy może się wypowie. :)

Edaksterus

no to dobra rada na przyszłość – ZAWSZE myśl o napięciu pisząc tekst, niezależnie od tego co piszesz. Nie mów za dużo zbyt wcześnie i pozwól czytelnikowi się trochę pomęczyć (w pozytywnym sensie), bo tylko tak dasz mu motywację, by czytać dalej :)

 

Powodzenia!

Trudno ocenić tekst pisany na konkurs, którego założeń nie znam, ale mam wrażenie, że przeczytałam zaledwie fragment relacji z podwodnych badań.

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

 

po­ja­wi­ły się m.in. re­ki­ny… → …po­ja­wi­ły się między innymi re­ki­ny

Nie używamy skrótów.

 

na tak du­żych głę­bo­ko­ściach.” → …na tak du­żych głę­bo­ko­ściach”.

Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

 

naj­no­wo­cze­śniej­szej na świe­cie łodzi pod­wod­nej. Ma­ją­ca długa na 200 me­trów i sze­ro­ka na 50… → …naj­no­wo­cze­śniej­szej na świe­cie łodzi pod­wod­nej. Długa na dwieście me­trów i sze­ro­ka na pięćdziesiąt

Liczebniki zapisujemy słownie.

 

trzy rów­nie za­awan­so­wa­ne mi­ni-ło­dzie… → …trzy rów­nie za­awan­so­wa­ne mi­niło­dzie

 

Za­ło­gę okrę­tu sta­no­wi­ło 105 osób, z czego 70 to na­ukow­cy… → Za­ło­gę okrę­tu sta­no­wi­ło sto pięć osób, z czego siedemdziesiąt to na­ukow­cy

 

Tym bar­dziej, jeśli ich ar­chi­tek­tu­ra w ni­czym nie przy­po­mi­na ludz­kiej – wzdry­gnął się.Tym bar­dziej, jeśli ich ar­chi­tek­tu­ra w ni­czym nie przy­po­mi­na ludz­kiej.Wzdry­gnął się.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

Te „bu­dyn­ki” … to tak na­praw­dę kości cze­goś bar­dzo, bar­dzo du­że­go. → Zbędna spacja po wielokropku.

 

i szcze­rze mówią wy­da­je mi się… → Literówka.

 

wieść o wy­ni­kach te­stów roz­nio­sła się po ba­da­czach… → …wieść o wy­ni­kach te­stów roz­nio­sła się między badaczami

 

czło­wiek lub isto­ta bar­dzo mu zbli­żo­na… → …czło­wiek lub isto­ta bar­dzo do niego zbli­żo­na

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka