- Opowiadanie: WyrmKiller - Koniec jest nowym początkiem

Koniec jest nowym początkiem

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Koniec jest nowym początkiem

Jin siedział za kółkiem. Klaus wyglądał przez szybę, obserwując mijany las. Kan rozłożył się na tylnym siedzeniu i tylko co chwilę otwierał oczy, by przekonać się, czy dojechali na miejsce.

– Śniłem, że zamieniłem się w robaka – rzekł Klaus.

– Franz Kafka? – spytał Jin.

– Nie, to nie było żadne natchnienie. Raczej inny rodzaj snu, jakby proroczy. Wszystko zdawało się tak realne, że mógłbym we śnie żyć do końca.

– Przeznaczenie nie istnieje – skomentował Kan i wrócił do przysypiania.

– Wciąż nie rozumiecie. – Klaus pokręcił głową. – To zdarzyło się naprawdę. W innym życiu.

– W innym życiu byłeś robakiem? – zapytał rozbawiony Jin.

– Stałem się, rozumiesz? Zostałem obdarty z człowieczeństwa i pozostawiony na pastwę losu. Pamiętam, że skryłem się w norze i oczekiwałem, aż zapadnie noc.

Nie skomentowali.

Jin skupił się na drodze przez las. Jezdnia zawijała się niczym polujący wąż.

Przez przypadek dotknął kolana Klausa zamiast drążka zmiany biegów.

– Masz ciepłe dłonie – zauważył. – Ciepłe dłonie, jeszcze cieplejsze serce.

Jin chciał być w pełni sił psychicznych, ale dopadało go zmęczenie.

– Jeszcze chwilę – powiedział Klaus, widząc zmęczenie Jina. – Gdybym tylko mógł przenieść część twojego cierpienia na siebie.

– Przecież nie cierpię. Jestem tylko zmęczony, to wszystko – podniósł głos.

– Jasne, już się wycofuję.

– Nie miałem tego na myśli. Przepraszam, wszystko ci wynagrodzę.

Mijali jezioro, w którego tafli odbijał się obraz rozgrzanego, brunatnego Słońca. Ile by dali, by zapomnieć o problemach i zanurzyć się w wodzie, zupełnie nadzy, jak zrodziła ich Ziemia. Tak też się poznali. Na biwaku. Każdy z osobna uznał, że sierpniowy wieczór będzie idealnym momentem na rozbicie namiotu i odetchnięcie na łonie natury.

Jak inaczej można to nazwać, jak nie przeznaczeniem? – pomyślał Jin.

Los chciał, żeby znaleźli się wtedy pod rozgwieżdżonym niebem.

Czy bezpieczna przystań gdziekolwiek istniała? Jin nie chciał się nad tym zastanawiać, jak też nie chciał obarczać ponurymi myślami towarzyszy życia.

Klaus położył dłoń na ramieniu Jina. Poczuł, że jest spięty.

– Jak myślisz, długo musimy jeszcze jechać?

Jin chciałby znać odpowiedź. Gdyby mógł, powiedziałby, że już niedługo znajdą się wtuleni w siebie w bezpiecznym miejscu. Ale nie potrafił ich okłamywać.

Jaka była właściwa reakcja na koniec świata? Czy w ogóle jakakolwiek istniała? Jin zastanawiał się w duchu, czy nie podchodzi do tego zbyt lekkomyślnie, zbyt lekceważąco.

Zsunął dłoń z drążka zmiany biegów i ułożył ją pewnie na udzie Klausa. Pragnął bliskości, jedynego pocieszenia w tym pozbawionym radości dniu.

– Możemy się zatrzymać – rzekł Klaus.

– Nie powinniśmy, nie teraz. Co, jeżeli…

Podróże bywają różne, zwłaszcza, gdy ich cel jest jedynie migoczącą w oddali gwiazdą, zbyt odległą by móc ją pochwycić. Jin zatrzymał auto w ostatniej chwili, przed wjazdem na autostradę, a przynajmniej na to, co niegdyś nią było.

Czarna pustka, jakby noc oplotła przestrzeń całunem. Nie mogli jechać dalej, skończyliby tak jak wszyscy, którzy pozostali w miastach. Dzieła ludzkich rąk pochłonięte przez niewyobrażalną i niezrozumiałą siłę. Jin miał przed oczami obraz upadku, traumatycznego rozpadu wszystkiego, co było mu bliskie.

Wysiedli z auta. Kan zwlókł się leniwie z tylnego siedzenia; najchętniej wróciłby do spania. Czyż to nie dziwne, że w sytuacjach najbardziej stresujących niektórzy uciekli do nierealnego świata snów? Jin nie próbował tego kwestionować.

Po raz kolejny w umyśle zagrzmiało pytanie – jaka jest właściwa reakcja na koniec świata?

– Miłość – odparł Klaus, jakby czytając mu w myślach.

Stał oparty o drzwi auta i wpatrywał się w niepokojącą czerń. Gdziekolwiek nie sięgnął wzrokiem, wszędzie panowała nicość. Jedynie natura oparła się entropii. Las stał jak dawniej, od tysięcy lat, chroniąc ocalałych przed końcem.

– Miłość jest jedną z niewielu cnót, które pozostaną w obliczu największej deprawacji.

– Wyczytałeś to ze snów? – rzucił Kan.

Zaczęli się przekomarzać, jak to mieli w zwyczaju. Jin już tego nie słuchał. Przyklęknął na drodze i zanurzył w głębiach wspomnień. Wszystko wydarzyło się tak szybko. Budynki rozpadały się na jego oczach, pożerane przez makabryczną czerń. Ludzie znikali, jakby topili się w smole. Nawet nie zorientował się, gdy wsiadł do auta i zaczął uciekać wraz z partnerami. Czuł, że któregoś dnia idylla może dobiec końca. Nic cudownego nie trwa wiecznie.

Pamiętał wybuchy, szerzący się ogień, świat obracający się w ruinę. Pragnął o tym zapomnieć, ale czuł się osamotniony, niczym zatrzaśnięty w pułapce.

Klaus, uosobienie wsparcia, zbliżył się do Jina. Ujął jego głowę w czułe dłonie i pogładził po policzku.

Czy nie rozumiał, że to koniec, że nic dobrego już ich nie spotka?

Pocałował Jina, objął jego ciało silnymi rękoma i pomógł wstać. Wizje zniszczeń nie ulatniały się z umysłu chłopaka, ale jakby promyk nadziei zdołał się przecisnąć przez pochmurne niebo. Kan złapał go delikatnie od tyłu, pogładził plecy, pomógł ściągnąć koszulkę.

Jin się wystraszył. Nie dotyku, nie faktu, że stanęli półnadzy na środku jezdni. Niemożliwy do opisania strach przeszywał jego ciało.

Spojrzał w oczy partnerów. Odnalazł w nich to, czego poszukiwał.

Zrozumienia. Obawiali się o wspólną przyszłość, o kolejne godziny. W spojrzeniach znajdowało się takie samo uczucie kroczącego końca. Jednak potrafili unieść się ponad to, zapomnieć o podszeptach umysłu i skupić na tym, że są razem.

Każdy ruch ciała Jina, przyspieszony oddech, usta wędrujące w dół Klausa, dłonie szukające pocieszenia w jędrnej skórze Kana, wszystko to mówiło, że dziękuje im za sam fakt, że są obok. Cielesność potrafiła pomóc zapomnieć o niekończącej się rozpaczy.

Obrazy zniszczonych domów zmieniały się w powiewające na wietrze gałęzie drzew, powolnie płynący strumyk, jezioro, nad którym krążyły mieniące się tęczą ważki. Rozbity nad wodą namiot, obok którego Jin poznał Klausa, gdy ten potknął się o wystający kamień. Pobłyskujące gwiazdami nocne niebo, pod którym rozłożyli się na kocu i zauważyli biegnącego Kana.

Obrazy wspólnego początku powracały, gdy poczuł w sobie ich ciepło, znajomy, słodki zapach spoconych ciał, bliskość języka, poznającego na nowo zakamarki.

Odpowiedział sobie w duchu na męczące pytanie.

Nie istniała właściwa reakcja na koniec. Wszystko kiedyś dobiegało do mety. Ukrócą się słodkie, pełne radości dni.

Ale nie teraz. Nie, gdy ich miłość wciąż trwała, gdy pożądanie potrafiło przełamać każde zaklęcie umysłu.

Ułożyli się nadzy na uboczu. Jin nie rozmyślał, co dalej. Powrócą do życia, które daje im szczęście, do tego, co pierwotne. Do momentu, gdy się wszystko zaczęło i już się nigdy nie skończy. Gdzie bliskość ciał nie ma żadnych barier. 

Koniec

Komentarze

Witaj.

Ciekawy tekst, pokazujący potęgę miłości i głęboką wiarę w nią. A zatem zdanie: “Jin miał przed oczami obraz upadku, traumatycznego rozpadu wszystkiego, co było mu bliskie” tak do końca nie było prawdą – nie wszystko, co było mu bliskie, rozpadło się. :)

 

Kilka razy zatrzymały mnie sprawy językowe, jak np. przy tym zdaniu:

“Nie istniała właściwej reakcji na koniec”.

 

Pozdrawiam serdecznie, klikam, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Dziękuję za komentarz i klika.

Już poprawiam wpadkę, pewnie przez dopieszczanie tekstu taki babol mi umknął.

 

A zatem zdanie: “Jin miał przed oczami obraz upadku, traumatycznego rozpadu wszystkiego, co było mu bliskie” tak do końca nie było prawdą – nie wszystko, co było mu bliskie, rozpadło się. :)

W takim stresujących momentach ludzie potrafią nie dostrzegać, że mają wokół siebie bliskich. Chyba każdy czuł się podobnie osamotniony, nawet w momencie, gdy miał innych, na których mógł liczyć.

 

Pozdrawiam.

Hej 

Również jestem pod urokiem szorta. Opisałeś Anonimie w ciekawy sposób, to co kiedyś już ktoś wyśpiewał :) 

 

“All you need is love, all you need is love, all you need is love, love. Love is all you need.” 

 

Fantastyka jest bo jest ale nie oto w tekście chodzi :). Choć trzeba przyznać, że dobrze ją wykorzystałeś pod temat twojego tekstu :) 

 

Pozdrawiam i klikam :)

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Jest w tym wiele prawdy, Anonimie. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

smiley

Co tu dodać…subtelny i wysmakowany tekst.

Pozdrawiam.

dum spiro spero

Dziękuję wszystkim za miłe komentarze. Aż się cały zarumieniłem z wrażenia i dzień od razu zrobił się lepszy.

Jeszcze raz wszystkim dziękuję i pozdrawiam!

entropia nigdy nie maleje

Witam jurora!

I jest to dosyć eeee ciekawe zdjęcie.

No ciekawe, fajne, całkiem oryginalne :) Parę potknięć, ale ogólnie czytało się płynnie i przyjemnie :) Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

Hej, NaNa!

Dziękuję za przybycie i komentarz. Cieszę się, że się podobało.

▷ Oczy: obrazki ruchome, animowane gify i animacje – 100 …

Lożanka bezprenumeratowa

Hej!

Przyjemne opowiadanie o miłości w obliczu końca. Dość standardowy motyw, ale ładnie opisany. Może zabrakło mi trochę odróżnienia bohaterów, bo byli mimo wszystko dość podobnie pisani. Gdybyś mnie zapytał, Anonimie, jak ich scharakteryzować, to bym za bardzo nie potrafiła. Polecam może nad tym popracować, nawet poza konkursem, żeby nadać każdemu pewnych typowych dla danej postaci cech. 

 

Pozdrawiam,

Ananke

Nie znalazłam tutaj nic, co by mnie pochłonęło, zajęło na jakiś czas. Jest bliski koniec i miłość, ale te rozważania niczego nie wnoszą. Nie ma tu emocji, których można by się spodziewać. Wszyscy są spokojni i ulegli, a przecież zbliża się nicość. W takich tekstach szukam jakiejś filozofii, myśli, która ze mną zostanie i którą mogę przez resztę dnia rozkładać na czynniki pierwsze, ale nie znalazłam niczego takiego. Na to, że miłość przezwycięża wszystko, cielesność pomaga nie oszaleć, a przynależność do kogoś daje nadzieję, świetnie wskazują pamiętniki wojenne. Tam czuć strach, rozpacz, wycieńczenie i to wszystko czego tutaj mi brakuje: skrajnych emocji i myśli przewodniej.

Hej, Ananke!

Cieszę się, że pewne punkty opowiadania przypadły do gustu. Wrzucenie trzech bohaterów do szorta było w pewnym sensie błędem, gdyż ciężko w tak niskim limicie sensownie zarysować postacie. Mogłem to zawsze ugrać nieco inaczej, dać im jakąś cechę szczególną, na tyle nietypową. że od razu byliby rozpoznawalni. Będę na przyszłość pamiętać, żeby wcisnąć w bohaterów nieco pikanterii. No i opowiadania pozwalają na większe pole manewru niż szort. Tam może nie źle pojechać z nakreśleniem osobowości bohatera.

 

Hej, M.G.Zanadra!

Szkoda, że tekst nie podszedł i niczego zajmującego w nim nie dostrzegłaś. Nie do każdego czytelnika idzie trafić. Fakt tego, że bohaterowie są spokojni i nie panikują tak, jak każdy by panikował w obliczu końca świata, jest zabiegiem zamierzonym. Lubię łączyć skrajności i niecodzienności. Czasami to działa, czasami nie. W tym przypadku to nie zadziałało. Wyciągnę z tego wnioski na przyszłość.

 

Pozdrawiam

Hmmm. A do mnie nie przemówiło. Jest jakaś fantastyka, jakiś koniec świata, ale pozostaje z boku, bo… Jak oni się kochają! Nie rozumiem tego podejścia, ale podobno jestem androidem, więc nie musisz się przejmować.

Zgodzę się z poglądem, że bohaterowie niczym się nie różnią. Głównie imionami.

Babska logika rządzi!

Hej, Finkla!

Dziękuję za komentarz. Trochę nie rozumiem uwag (z podobnymi do siebie bohaterami się zgadzam, mogłem to inaczej rozegrać). Ciężko jest pisać szorta na konkurs o erotyce, nie pisząc o czułości i bliskości, zwłaszcza, że ograniczeniem był limit znaków, więc erotyka musiała stanowić główną oś tekstu.

Wciąż dziękuję za przybycie i pozdrawiam.

Widzisz, dla mnie uczucia są słabo poznanym tematem. Miłość dwóch czy tam dwojga ludzi to zwyczajna obyczajówka. Trójkącik też się mieści w tym zbiorze. A obyczajówka mnie nudzi. Tutaj koncentrujesz się na niej, a rzeczy ciekawe, fantastyczne przemykają gdzieś bokiem. No wiem, taki konkurs… Ja wolałabym odwrotne proporcje i ani to Twoja wina, ani moja.

Babska logika rządzi!

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Przypomniały mi się elfy z Sagi o wiedźminie, które dawały sobie odrobinę czułości. Przekonujące postapo i piękne uzasadnienie dla erotyki. No i dla mnie osobiście zaskakująco poruszający okazał się seks grupowy gejów.

Lożanka bezprenumeratowa

W utworze jezdnia wije się niczym polujący wąż i takie samo wrażenie sprawia całość dzieła.

Mamy trójkę bohaterów postawionych wobec końca świata.

Tekst wije się i drąży, pręży łuski połyskując grafomanią 2024 albo i 2025. A przecież ostrzegałem, że to nie konkurs grafomański!

Ale – jak u Witkacego – nie forma tu jest ważna – równie dobrze historia mogłaby być podana w postaci strumienia świadomości.

„Jaka jest właściwa reakcja na koniec świata?”

Czyż tą reakcją jest miłość? A może zarówno odpowiedzi na to pytanie, jak i samej miłości – nie ma? Czy miłość i nicość są przeciwieństwami, czy w gruncie rzeczy – tym samym?

Utwór dobrze wpasowuje się w ramy konkursu. Mamy tu zarówno historię z wplecionymi w nią filozoficznymi pytaniami (plus parę pytań pomiędzy wersami), jak i fantastykę, oraz bardzo silne fragmenty erotyczne.

Pożądanie narastające w trójce mężczyzn, ich odczucia i reakcje prowadzą do kulminacji w postaci wspólnego seksu. Opisane to jest zarówno w sposób zmysłowy jak i nieprzesadzony. Za podjęcie i udźwignięcie ciężaru erotyki w innym wydaniu niż heteroseksualne 1+1 – wielkie brawa.

Podsumowując: mimo mojego narzekania na grafomanię, to całkiem udany, nieortodoksyjny erotyk.

entropia nigdy nie maleje

Witam jury!

Szkoda, że po opowiadanie wyszło grafomańskie, starałem się, żeby jednak było ok, ale różnie to wychodzi. Ale cieszy mnie, że przekaz i treść zostały docenione. Chciałem pokazać, że erotykę można ugryźć pod wieloma względami, nie jest ona jedynie heteronormatywna. Miłość i pożądanie mogą przybierać różne formy.

Po raz pierwszy zaprzyjaźniłem się z erotyką. Zazwyczaj unikałem wątków seksualnych, łóżkowych itd. jak ognia, w obawie, że wyjdzie śmiesznie, niezbyt sensualnie i w ogóle fe. Ale ten konkurs pokazał mi, że erotyka to nic strasznego, a nawet może ładnie ubogacić tekst. Większości z nas dotyka w jakimś stopniu sfera seksualna, więc nie ma czego się bać.

Pozdrawiam i dziękuję za docenienie w konkursie i za miejsce w chwalebnej, seksownej czternastce.

 

WyrmKillerze, bardzo dobry tekst, gratki! :)

Pecunia non olet

Dziękuję Bruce za miłe słowa. Na Ciebie zawsze można liczyć!

Chciałem pokazać, że erotykę można ugryźć pod wieloma względami, nie jest ona jedynie heteronormatywna. Miłość i pożądanie mogą przybierać różne formy.

 

I to się na pewno udało. Wielkie brawa!

 

Ale ten konkurs pokazał mi, że erotyka to nic strasznego, a nawet może ładnie ubogacić tekst.

 

Bardzo się cieszę, że konkurs przyniósł coś dobrego :)

 

Pozdrawiam i dziękuję za docenienie w konkursie i za miejsce w chwalebnej, seksownej czternastce.

 

Cała przyjemność po naszej stronie :)

Gratuluję jeszcze raz!

 

entropia nigdy nie maleje

Pozdrawiam, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Podobało mi się. Dla mnie jedno z najlepszych opowiadań w konkursie.

Hej, AP! Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że tekst się podobał.

Niezłe, niezłe, nie powiem… Choć za każdym razem napotykam na opór, kiedy czytam sceny erotyczne, bo wydają mi się zawsze (prawie zawsze) nudne, sztampowe, bazujące na tych samych zestawach środków stylistycznych, to tym razem jakoś się przełamałem i spróbowałem odczytać ten romans bez uprzedzeń. Dodatkową trudnością była relacja homoseksualna, ale ja dałem radę doczytać bez zgrzytania zębów, a Tobie udało się to napisać bez infantylnej, zawstydzającej groteski – i za to doklikuję do biblioteki.

Motyw fantastyczny podoba mi się, bo przywołał echa jednego z opowiadań Kosika (bodajże tytuł to “Wielki błękit”) oraz postapokaliptycznej powieści Palińskiego “Polaroidy z zagłady”. To pierwsze ze względu na relację miłosną, to drugie z powodu pytania o właściwą postawę wobec końca świata.

Udany szort.

Pozdrawiam serdecznie :)

Q

Known some call is air am

Hej, Outta Sewer!

Dziękuję bardzo za finalne kliknięcie. To mój pierwszy tekst, co trafia do biblioteki, więc niezmiernie się z tego powodu cieszę. 

Cieszę się, że mój erotyk nie okazał się ani groteskowy, ani nudny. Zależało mi, żeby wszystko było w miarę naturalne, ale i ciekawe. Zbliżenie seksualne przecież nie może być nudne.

Będę musiał zapoznać się z tytułami, które zapodałeś. Postapo całkiem lubię.

Pozdrawiam!

Nie ma za co :) Cieszę się, że mogłem doklikać :)

Known some call is air am

Nowa Fantastyka