- Opowiadanie: dawidiq150 - Bogowie z gwiazd

Bogowie z gwiazd

Do starożytnego Egiptu przybywają bogowie z gwiazd. Jaki jest ich cel? Co stanie się kiedy przedziwny bóg zacznie podbijać okoliczne tereny?

Zapraszam do lektury!!! :)

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

Użytkownicy, Finkla, NoWhereMan

Oceny

Bogowie z gwiazd

Rok 2649 p.n.e. Egipt.

 

PROLOG

 

Królowa Trifene od dłuższej chwili stała na wielkim balkonie swojego pałacu i rozmyślała. Patrzyła na potężną rzekę Nil, na rozległe tereny gdzie rosło kilka odmian zbóż, a także pracujących niczym mrówki ludzi. Widok był piękny i wspaniały, lecz już bardzo dobrze przez nią znany. Myślała o swojej przyszłości, o Epithu nowo upieczonym mężu. Z pewnością niedługo zajdzie w ciążę. Bardzo chciała urodzić córkę. Wyrocznia zapewniała, że to będzie córka. Epith chciał syna. Co za różnica mogą mieć więcej dzieci…

Nagle z tyłu głowy poczuła mocne, paraliżujące całe jej ciało ukłucie. Syknęła i chwyciła się balustrady, by nie upaść. Ból zaczął słabnąć a kobieta po dotknięciu tego miejsca wyczuła niewielką grudkę, coś jak mały guz. Szybko jednak o tym zdarzeniu zapomniała.

 

&&&

 

– Trifene zbudź się! – Epith chwycił żonę za ramie i potrząsnął. Gdy to nic nie dało potrząsnął jeszcze raz, tym razem mocniej, aż w końcu królowa otwarła oczy. Epith pogłaskał ją po włosach – Mamrotałaś coś przez sen. Miałaś jakiś koszmar?

Kobieta przetarła oczy. Była pobudzona.

– Nic nie pamiętam. A co mówiłam – spytała zaciekawiona.

– Nie potrafiłem zrozumieć. Obudziłem cię, bo byłaś bardzo niespokojna, przewracałaś się z boku na bok. Czy posłać po medyka?

– Daj spokój, nic mi nie jest, śpijmy dalej!

Jednak gdy tylko Trifene zasnęła, ponownie zaczęła kręcić się z boku na bok, wymawiając jakieś obce słowa. Epith wstał z łoża i poszedł nalać sobie wina. „Na pewno śnią się jej jakieś koszmary, porozmawiam o tym rano z medykiem” – postanowił.

 

&&&

 

Nawet stary, najbardziej doświadczony uzdrowiciel nie potrafił wytłumaczyć dlaczego królowa tak niespokojnie śpi. Próbowano leczyć ją różnymi ziołami, ale z zerowym skutkiem, co noc działo się z nią to samo.

Po czterech dniach, jak gdyby nigdy nic królowa Egiptu zaczęła z powrotem dobrze sypiać. Prawdopodobnie o tajemniczej przypadłości, która nagle przyszła i nagle minęła całkiem by zapomniano, gdyby nie niezwykłe zdarzenia, jakie potem nastąpiły.

Był zwyczajny dzień. W pałacu i poza nim, każdy zajmował się swoimi czynnościami, kiedy nagle na niebie pojawił się przypominający księżyc srebrzysty obiekt. Ludzie, jedni zafascynowani inni przerażeni zaczęli wskazywać na niego, znaczna część padła na kolana. Obiekt zbliżał się i ostatecznie osiadł przed pałacem Trifene i Epitha na sześciu mechanicznych nogach.

Król i królowa, których szybko zawołano na dziedziniec, widząc cud, przestraszeni nie na żarty prędko uklękli. Srebrny pojazd o obłym kształcie liczący sobie kilkanaście metrów wysokości i kilka szerokości, po wylądowaniu otworzył się, następnie wyszedł z niego znacznie większy od człowieka osobnik o bardzo odmiennej niż ludzka budowie ciała. Posiadał wielkie błoniaste skrzydła jak u nietoperzy i chude długie ręce, reszta ciała była podłużna niczym u węża.

Podleciał do władców, usiadł na ziemi i powiedział coś w nieznanym języku. Trifene jako jedyna zrozumiała i odpowiedziała mu. Następnie wydała rozkazy służącym:

– Natychmiast przygotujcie beczkę, wypełnijcie ją do połowy solą, wlejcie wodę i dobrze rozmieszajcie.

Potem zwróciła się do przybysza w jego języku, zrobiła zapraszający gest i ruszyła do komnaty, w której przyjmowano ważnych gości, dziwny osobnik popełznął za nią. Będąc na miejscu zaczęli rozmowę.

Chwilę później służący przynieśli beczkę ze słoną wodą, a dziwny gość się w niej zanurzył. Królowa co pewien czas tłumaczyła mężowi o czym rozmawia z obcym.

– Mówi, że potrzebuje tego tak jak my powietrza – przetłumaczyła kolejne słowa obcego.

Dalej przybysz powiedział, że jest bogiem i oznajmił, że doznali wielkiego zaszczytu i łaski, bo przybył by posadzić na ich tronie jednego z boskiej rasy. Obiecał, że pod rządami nowego władcy, królestwo podbije i złupi cały kontynent, a może i jeszcze więcej. Obiecał również pomoc w wybudowaniu olbrzymich monumentalnych budowli, które przetrwają tysiące lat, a służyć będą za grób dla najwyższej stojących w hierarchii władzy ludzi. Budowle te będą budzić podziw i lęk u każdego wroga. Pod koniec rozmowy kazał jeszcze przygotować basen z zasoloną wodą, a także zebrać grupę inżynierów, z którą rozmówi się ten, który przejmie tutaj tron.

Następnie skrzydlaty wąż wrócił do swojego statku i odleciał. Dwa dni później zgodnie z obietnicą daną przez Trifene, basen ze słoną wodą został przygotowany. Srebrny obiekt ponownie przybył i pojawił się też przyszły król. Tak samo był to olbrzymi wąż, jednak inaczej ubarwiony, posiadający jeszcze większe skrzydła.

W jednej z dłoni trzymał jakiś rulon. Zgodnie z nakazem inżynierowie, których było czternastu usiedli w jednej z sal razem z Trifene, która miała pełnić rolę tłumacza.

Obcy, który kazał nazywać się Ehdu, rozwinął pierwszy z rulonów na wielkim stole. Były na nich duże proste rysunki, jakieś strzałki i prostokąty. Następnie powiedział do królowej, że ta rozmowa zajmie kilka godzin i z pewnością nie zakończy się dzisiaj.

Ehdu tłumaczył jak stworzyć maszyny, dzięki którym będą mogli zbudować olbrzymie piramidy a także machiny wojenne. Nauczył ich zasad fizyki i matematyki, o których nie mieli pojęcia.

Po trzech dniach burzy mózgów, kiedy już inżynierowie przyswoili sobie nową niezwykłą wiedzę. Ehdu pożegnał się ze swoimi, którzy dopiero wtedy odlecieli.

Co jakiś czas nowy władca musiał moczyć się w osolonej wodzie. Gdy tego nie robił, razem z inżynierami konstruowali maszyny, których działanie im wcześniej wytłumaczył. Zajęło im to trzy tygodnie. Można było rozpocząć budowę pierwszej piramidy. Kamienne bloki z kamieniołomów już czekały.

 

&&&

 

14 lat później. Izrael.

 

W niedużej piwnicy, parę metrów pod ziemią zebrało się dziewięciu kapłanów i kapłanek. Ubrani byli w poświęcone podczas długich obrzędów szaty, a głowy przykryte mieli kapturami. Ustawieni w kole każdy z nich odmawiał nieco inną inkantację. Pośrodku na podłodze narysowany był skomplikowany symbol Boga czasu Wettteka.

Kapłan górujący nad innymi wzrostem, którego szata miała inne barwy niż pozostałych, podszedł i podniósł leżący przy symbolu ostry nóż, następnie zrobił głębokie cięcie na ręce. W jego ślady poszli inni, nóż przechodził z rąk do rąk. Gdy skończyli na symbolu Wettteka znajdowała się niewielka kałuża krwi, która zaczęła tworzyć się w literę „B”. W momencie kiedy była wyraźna na tyle, że nie mogło być pomyłki, kapłani zajęli swoje pierwotne pozycje. Każdy z nich miał imię zaczynające się na inną literę dlatego kapłanka Beatrice zdjęła kaptur i bez wahania choć wiedziała, że czeka ją niechybna śmierć stanęła na wizerunku Wettteka. Wypowiedziała prośbę następnie zniknęła.

 

&&&

 

Rok 2074 Niemcy

 

Paul leżał z zamkniętymi oczami na łóżku w hotelu i rozmyślał. Oczekiwał na SMS z informacją, że cel jest na miejscu i może rozpocząć akcję. Był płatnym zabójcą, jak dotąd o nieskazitelnej reputacji. Po tej robocie na jego konto miała wpłynąć zadowalająco wysoka suma, a usługi które wyświadczał z uwagi na to, że cel był ważną osobistością znacznie zdrożeją…

Nagle coś dotknęło jego ręki. Poderwał się przestraszony i otwarł oczy. Ujrzał kobietę ubraną w biało-zieloną szatę. Zaciskała dłoń na jego przedramieniu i patrzyła mu prosto w oczy.

– Krecz zo! -powiedziała w nieznanym języku. Następnie wszystko wokoło zaczęło wirować, pomyślał, że to sen i stracił przytomność.

 

&&&

 

W piwnicy, gdzie zebrani byli kapłani, po chwili pojawił się ubrany w dziwny strój mężczyzna i Beatrice. Podróż w czasie zabiła dziewczynę, ale mężczyzna był tylko nieprzytomny.

Niezwłocznie umieszczono go w wygodnej celi. Była ona ukryta pod ziemią w zniszczonej przez najeźdźców z Egiptu świątyni. Najeźdźców, którzy budowali olbrzymie piramidy.

 

&&&

 

Paul gdy się zbudził nie miał pojęcia co się stało. Leżał na łóżku w niewielkim pomieszczeniu, niewątpliwie był więźniem, jego ręce skuwały kajdany o łańcuchach na tyle długich, że mógł wstać i rozprostować kości.

„Ktoś się do mnie dobrał” – pomyślał.

Ale wiele rzeczy było bardzo tajemniczych. Na przykład to, że do oświetlenia pomieszczenia użyto pochodni umieszczonej na ścianie. Nie dawało mu też spokoju kim była kobieta która go dopadła i co mu zrobiła?

Jego przemyślenia zostały przerwane bo otwarły się drzwi i weszła kobieta na oko pięćdziesięciokilkuletnia ubrana dziwnie, w proste szaty. Niosła ze sobą krzesło. Postawiła je naprzeciwko Paula i usiadła.

Następnie powiedziała coś w obcym języku, i wskazała na siebie, potem na niego i zapytała o coś. Powtórzyła czynność kilka razy. W końcu zrozumiał, o co jej chodzi; przedstawiła się i zapytała jak on ma na imię. Może to wydawałoby się niewiele, ale w zaistniałej sytuacji był to kamień milowy, bo Paul zrozumiał, że kobieta chce nauczyć go swojego języka.

 

&&&

 

Od tamtej pory nie robił prawie nic innego tylko spał, jadł i uczył się rozmawiać w tym dziwnie brzmiącym dialekcie. Jednak bardzo o niego dbano. Jedzenie dawali mu wspaniałe, a co kilka dni myto.

Kobieta odpowiedzialna za naukę języka przychodziła sama, niekiedy jeszcze z kimś. Trwało to może dwa tygodnie, nie był pewny bo stracił rachubę.

Z czasem dowiedział się, że będzie więźniem tylko, do momentu aż nauczy się języka i że ma wypełnić pewną misję. Gdy to mu się uda będzie nie tylko wolny, ale też bardzo bogaty tak, że już nigdy nie będzie musiał pracować.

Pewnego ranka, gdy potrafił się już dogadać, Manene bo tak zwała się kobieta, przyszła z mężczyzną, który odpiął jego kajdany.

– Dzisiaj wszystko ci wyjaśnię. – powiedziała.

Po opuszczeniu celi, Paul został wykapany, ogolony i ubrany w normalny strój, tak by się nie wyróżniał.

Wyszli z podziemia i Manene zaczęła oprowadzać go po mieście, jednocześnie zdradzając całą tajemnicę:

– Czternaście lat temu do Egiptu z gwiazd przybyli przedziwni przybysze określający siebie mianem bogów, jeden z nich zasiadł na tronie i objął rządy. Niedługo potem pod wodzą tego, trzeba to przyznać genialnego stratega cała okolica została podbita. Naród Egipcjan złupił wszystkie okoliczne państwa, używając do tego zmyślnej broni. Od tej pory podbite ludy żyją jak niewolnicy. Użyliśmy więc starej zakazanej magii, jedna kapłanka poniosła śmierć by przywołać kogoś z przyszłości kto zabije tyrana. Musisz zabić boga z gwiazd rządzącego Egiptem. Jesteś zabójcą czy tak?

– Zabijam na zlecenie – odparł Paul zdziwiony tym co właśnie usłyszał. – Rozumiem, że dajecie mi zlecenie ale po co te wszystkie bzdury?

– Nie wiem jak mam cię przekonać, ale z pewnością z czasem uwierzysz. Pytanie brzmi czy potrafisz zakraść się do pałacu w którym, żyje obcy bóg i zabić go?

– Potrafię i to zrobię! Pod warunkiem, że mi dobrze zapłacicie.

 

&&&

 

Ehdu moczył się w swoim słonym basenie. Od dwóch lat zżerała go nuda. Kiedy po niego wrócą? Zadawał sobie pytanie. Podbijanie pobliskich krain było przyjemne, ale zajął już wszystko wokoło. Co teraz? „Chyba przeniosę swoją siedzibę i rozpocznę wszystko od nowa.” – myślał.

W tym samym czasie Paul szlifował język, a skrytobójcy planowali jak mógłby dostać się niepostrzeżenie do pałacu władcy o ciele węża. Od dawna mieli kilku szpiegów, którzy przeniknęli do obozu wroga, lecz niestety nie dość blisko Ehdu. Paul natomiast mimo, że wydawało mu się to nieprawdopodobne musiał uwierzyć, że znajduje się w innym czasie. Wskazywało na to wszystko z czym się tu stykał, do tego rozmawiał z wieloma ludźmi. Mistyfikacja nie mogła istnieć na tak dużą skalę. Do końca jednak przekonało go, jak ujrzał jedną z piramid w trakcie budowy.

Gdy był gotowy do misji oświadczył na zgromadzeniu wtajemniczonych:

– Moje zadanie jest łatwiejsze niż wam się może wydawać, nie potrzebuję planu stworzonego przez waszych szpiegów. Mam broń, dzięki której wejdę do pałacu i zabiję każdego kto stanie mi na drodze. Dobrze by było jednak bym wiedział gdzie znajduje się komnata władcy.

Taką wiedzę skrytobójcy posiadali.

 

&&&

 

Było wcześnie rano, słońce dopiero wschodziło. Paul udając jednego ze sług ruszył w stronę bramy pałacu. Nie wyróżniał się niczym od tutejszych, miał te same szaty, tak samo ogoloną głowę. Pod ubraniem trzymał jednak pasek z przyczepionym pistoletem. Gdy kapłanka zabrała go do tego czasu i miejsca miał go ze sobą.

Na warcie było dwóch żołnierzy, którzy jednak siedząc na stołkach spali. Minął ich i szedł dalej. Wyglądało na to, że nikt nie spodziewał się zamachu. Wspiął się schodami wyżej. Tam natknął się na dwóch krzątających się sługów.

– Kim jesteś? Nie znam cię. – zainteresował się jeden z nich.

Paul wyciągnął pistolet i strzelił mu w głowę, potem drugiemu. Broń miała wbudowany tłumik tak więc strzał był bardzo cichy. Zanim dotarł do boga Ehdu musiał zabić jeszcze trzech ludzi.

Zgodnie z tym co mu powiedziano tyran większość czasu spędzał mocząc się w swoim zasolonym basenie. Tak też go teraz zastał, do tego spał.

Powoli cicho podszedł do niego, by najpierw mu się dobrze przyjrzeć. Posiadał błoniaste skrzydła o ciemnoszarej barwie. Były maksymalnie rozłożone. Gdyby zmierzyć ich rozpiętość miały z pewnością ponad trzy metry. Ręce potwór trzymał zanurzone w wodzie. Reszta ciała była niebiesko zielona, przypominała wielką anakondę. Posiadał dwoje oczu, teraz zamkniętych. Tak samo jak otwór gębowy.

– A więc to ty masz się za boga? – mruknął Paul do siebie – To co powiesz na to?

I wymierzył w sam środek głowy następnie nacisnął spust. Ehdu się poruszył i na moment otwarł oczy. Z dziurki po kuli zaczęła wypływać zielona substancja. Po chwili stało się coś dziwnego. Obcy miał jakiś skafander, który w momencie jego śmierci poluzował się i odskoczył. Paul zafascynowany podszedł, delikatnie zdjął go i położył obok. Pod pancerzem ujrzał różne zielonoczarne organy. Potem zainteresował się pancerzem. Nie był to zwykły pancerz ochronny. Po wewnętrznej stronie miał jakąś elektronikę. Znajdowała się tam nieduża płytka, wyglądająca jak nośnik danych. Przyjrzał się jej dokładnie potem przełamał i wrzucił do basenu.

 

&&&

 

Gdy odkryto zwłoki Ehdu Paul był już daleko.

Władca z innego świata był niezastąpiony, więc po jego śmierci potęga Egiptu momentalnie zaczęła się sypać. Podbite ludy powstały i wygnały agresorów. Następnie same najechały na królestwo Trifene i Epithu odbierając to co im zabrano, a w zemście mordując każdego, nawet kobiety i dzieci.

Paul chciał by kapłani z powrotem wysłali go do jego czasu, ci powiedzieli, że to niestety niemożliwe, ale w zamian za to co zrobił dali mu wielki wspaniały dom, służbę, mnóstwo złota i obiecali spełnić każde jego życzenie. Tak więc żył jak król do końca swoich dni.

Cztery tysiące lat później archeolodzy zachodzili w głowę, skąd w pod ziemią znalazły się przedmioty ewidentnie nie z tej epoki, takie jak np. pistolet.

 

EPILOG

 

Gdzieś daleko w kosmosie.

 

– Dziadku opowiedz nam dzisiaj znowu jakąś bajkę – poprosił starszy z dwojga dzieciaków, gdy wieczorem weszli do basenu ze słoną wodą.

– Dobrze – odparł starzec o ciele węża i skrzydłom niezdolnym już do latania. – Dzisiaj opowiem wam coś co mi się naprawdę przydarzyło.

Dwojga małych węży, ze skrzydłami jeszcze nieukształtowanymi ostatecznie zanurzyło się w ciepłej wodzie tak, że wystawały z niej tylko kawałki tułowia w których mieściły się ich oczy, a starzec zaczął rozwlekle opowiadać swoją historię:

„Byłem młodym zdolnym żołnierzem… prowadziliśmy wojnę z Rejanami, tymi którzy okupują teraz cztery planety należące kiedyś do nas. Wtedy myśleliśmy, że jesteśmy od nich potężniejsi i błyskawicznie ich zniszczymy. Niestety nasza przewaga polegała jedynie na większej liczbie statków i że mieliśmy kilku genialnych hakerów. Na pewno słyszeliście o braciach Wenurge?

Właśnie oni włamali się do komputera zajętego przez nas statku. Dowiedzieliśmy się dzięki temu o planecie słabo bronionej i wydającej się łatwym kąskiem, przy okazji znajdującej się w miejscu o dużym znaczeniu strategicznym.

Zostałem mianowany dowódcą jednego z okrętów mających rozprawić się z wrogiem broniącym planety. Wszystko szło idealnie, na planecie jednak znajdowała się tylko niewielka baza. Zajęliśmy ją, a nasi genialni hakerzy zaczęli robić to w czym byli bardzo dobrzy, czyli łamać wszelkie szyfry i hasła by zdobyć jak najwięcej informacji o wrogu.

Wiedza którą uzyskali okazała się tak ważna, że jako głównodowodzący postanowiłem jak najszybciej się stamtąd wynieść, a dalsze decyzje zostawić mądrzejszym ode mnie. Nieprzyjaciel zorientował się i ruszył za nami w pościg. Wydawało się, że nas dopadnie i wtedy wpadłem na pomysł by wykorzystać pewną słabo rozwiniętą rasę, która znajdowała się wtedy dość blisko, a o której mieliśmy szczegółowe dane.

Wsiadłem na niewielki stateczek znajdujący się na krążowniku, statku-matce i wysłałem mikroprogram, by zanim tam dotrę, jeden z władców żyjącego na planecie plemienia potrafił się ze mną porozumieć. Plemię wzięło nas za bogów, padli na kolana widząc mój statek. Pasowało mi to idealnie. Skopiowaliśmy dane i jeden z moich żołnierzy został tam jako władca mając ze sobą nośnik z danymi. Mieliśmy później, kiedy będziemy bezpieczni po niego wrócić. Niestety nie było okazji bo przegraliśmy wojnę i to sromotnie. Podobno tubylcy na planecie uśmiercili mojego żołnierza i co ciekawsze zniszczyli chip z danymi”

Starzec skończył opowieść i popatrzył na wnuków, oni jednak już smacznie spali.

Koniec

Komentarze

Witaj.

Niezwykle plastyczna, wielowątkowa opowieść. Widać, że bardzo lubisz pisać i robisz to coraz lepiej. :) Mamy intrygę, podróże w czasie, przemyślaną konstrukcję całego tekstu, są nawet kosmici, do tego sporo magii i rozmaitych bóstw. 

Pod kątem językowym nieco spraw jest do poprawy, ale ważne, że rozwijasz swoją pasję. :)

Pozdrawiam serdecznie, klikam dla zachęty, bo to ciekawy tekst. :)

Pecunia non olet

Dzięki bruce !!

 

Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę!!!!!!

 

Wielu rzeczy nie mogę niestety robić, w tym pracować na etat, ani np. prowadzić samochodu. Ale pisać mogę i może znajdę kiedyś dziewczynę, której się to będzie podobało. Faktycznie bardzo polubiłem tworzenie różnych fantastycznych historii. Porównuję to nawet do czasów liceum (gdzie niestety uczęszczałem tylko niecały rok) bo w LO było po prostu super. To się jeszcze nasiliło, bo to był czas kawiarenek internetowych. Boże jakie to były wtedy cudowne lata.

Ostatnio tak sobie to wszystko rozpamiętuje, bo w tej chwili jestem sam w domu rodzice pojechali na wakacje.

Jestem niepełnosprawny...

Powiem ci, że ludzie wydawałoby się mają jedni od losu więcej inni mniej, ale to się tylko tak wydaje. Ci wrażliwi odbierają więcej radości z piękna. tzn. np. muzyki. A inni nie mają nawet o tym pojęcia.

 

Dziękuję ci bruce !!!!! Bardzo ci dziękuję :))))

Jestem niepełnosprawny...

Pomysłowe. Dobrze się czytało i wreszcie będę wiedział skąd się wzięły piramidy i jak je zbudowano. :)

:))))) Koala75 ty to masz humor.

Jestem niepełnosprawny...

No i zagadka piramid rozwiązana ;)

Przynoszę radość :)

Hej Anet !!

 

Ja w sumie nie wiem, bo tak gdzieś słyszałem, że przy tamtej technologii bardzo trudno było by Egipcjanom wybudować piramidy, że to nawet niemożliwe. Ale z drugiej strony wiadomo, że w kosmosie nie ma cywilizacji która mogła by przybyć. Taka jest teza Einsteina; nie da się lecieć szybciej niż prędkość światła.

Chciałem zawrzeć temat piramid w opku bo to mi się fajne wydaje :)

 

Pozdr. :)))))))))

 

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, korzystaj z każdej chwili i pisz dalej, bo widać, jak bardzo to lubisz i ile satysfakcji daje Ci ta pasja. :)

A co do wspomnianego przez Ciebie losu, to każdy człowiek ma przed sobą jakieś trudne próby, wyzwania czy zakręty (chrześcijanie mawiają, że “każdy ma swój krzyż”), to nie jest tak, że ktoś ma  życie wiecznie usłane przysłowiowymi różami. Trzeba cieszyć się z tego, co dał nam los/Bóg. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Cześć Dawidzie!

 

To ja, Twój piątkowy dyżurny!

Wiedziałem, że piramidy to sprawka kosmitów ;)

Z Twoimi pomysłami jest tak, że niby operujesz w znanych ramach, a wciąż wyciskasz z nich coś nowego.

Dałoby się tutaj trochę pomarudzić na niektóre wydarzenia, ale chyba nie warto. Natomiast wiele rzeczy traktujesz skrótowo i opisujesz wprost, do tego np. postać zabójcy ma wyjątkowo proste zadanie, które ot tak wykonuje. Dałoby się wcisnąć tu trochę napięcia i niepewności, co bardziej związałoby mnie z tekstem.

Nie mniej jednak lektura była całkiem ok.

 

Pozdrawiam i powodzenia w dalszej pracy twórczej!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Czesc Krokus :)))

 

Dzięki! Z pewnością jest wiele niedociągnięć w tekście, ale mogę na 100% obiecać, że przyszłe opki będą lepsze. Za kilka dni was opuszczam bo jadę na pielgrzymkę po Francji. Będę miał mnóstwo czasu by wymyślić jakieś opowiadanie bez logicznych dziur. I wrócę też odmieniony, potem idę na sesję Mensy. Może w końcu mi się UDA. W lotto też ludzie wygrywają. Myślałem też żeby dać łapówkę :))) Ale to wielu osobom bym musiał dać. Po zrzeszeniu do mensy tyle drzwi się otwiera… Marzę o tym od dawna, żeby stać się członkiem.

 

Pozdrawiam!!! :)

 

 

Jestem niepełnosprawny...

Odwiedzasz starożytny Egipt. Fajnie, ten kraj od dawna fascynował wielu ludzi.

Mam wątpliwości, czy zabójca mógłby tak łatwo uchodzić za tubylca. Ile potrzeba czasu, żeby opanować sam język? Czy Egipcjanie byli mniej więcej tego samego wzrostu, co współcześni Europejczycy? A kolor skóry? Postawa, mimika, gesty? Pewnie sprytniej byłoby przedstawić mordercę jako zamorskiego kupca albo kogoś z jego służby.

Fabuła ciekawa. Spodobało mi się sięgnięcie po potrzebne zasoby do innych czasów.

I wieloaspektowe spojrzenie na historię.

Babska logika rządzi!

Bardzo interesujący koncept i na idącą przez wieki fabułę i na poszczególne sceny. Nie zawsze trafia do mnie ich język – czasem wydaje mi się za bardzo prosty jak na klimat, który próbujesz stworzyć – ale generalnie są one jasne oraz wyraźnie przekazujesz, co chcesz mi, czytelnikowi, przekazać.

Tak więc ten koncert fajerwerków definitwynie na plus :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Finkla

 

Super!!! Dzięki!!!!! Pozdrawiam panią serdecznie :)))

 

NoWhereMan

 

Będzie, jeszcze lepiej, obiecuję!!!

Jestem niepełnosprawny...

Bardzo ciekawy pomysł! Super się czyta!

Nowa Fantastyka