- Opowiadanie: TaTaR - Ostatnia choroba - Made in Poland

Ostatnia choroba - Made in Poland

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

zygfryd89, BasementKey, BasementKey

Oceny

Ostatnia choroba - Made in Poland

Rok 2075. Dzięki zdobyczom nauki ludzkość wyeliminowała niemal wszystkie choroby. Odkryte dwadzieścia lat wcześniej superantybiotyki potrafią poradzić sobie z każdą bakterią. Terapia genowa sprawiła, że choroby genetyczne można znaleźć już tylko w książkach o historii medycyny. Specjalnie programowane nanoboty dbają o to, żeby wirusy i komórki nowotworowe zostały zniszczone zanim zdołają namnożyć się w organizmie. Na całym świecie pozostała już tylko jedna choroba, której wciąż nie udało się pokonać – tajemniczy ZUUP. Zespół Utraty Umiejętności Piłkarskich wymyka się zdolności pojmowania kolejnych pokoleń naukowców. Objawy przez niego wywoływane są tak dramatyczne i tak różnorodne, że mechanizm jego powstawania wciąż pozostaje zagadką. W dodatku występuje on tylko w jednym kraju, więc sposób jego przenoszenia musi być wyjątkowo skomplikowany. Aby móc przeprowadzić badania nad tym niepojętym zjawiskiem, udamy się do jednego z nielicznych miejsc, w którym można zaobserwować jego ofiary – na mecz polskiej reprezentacji narodowej w piłce nożnej.

Akurat dziś odbędzie się mecz w ramach Dywizji Z Ligi Narodów UEFA pomiędzy Polską, a reprezentacją wyspy Surtsey. Niewiele brakowało, żeby mecz się nie odbył, ponieważ na wyspie żyje dokładnie jedenaście osób, a udział dwóch z nich do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania. Na szczęście Tommy, dziesięcioletni pomocnik wyspiarzy poprawił jedynkę z biologii i rodzice ostatecznie pozwolili mu wystąpić, a osiemdziesięcioletni Johan znalazł swój balkonik i zdołał dotrzeć na miejsce zbiórki.

Zespoły wychodzą na boisko i już od pierwszych minut możemy obserwować straszliwe skutki ZUUPa. Polscy piłkarze poruszają się z wyraźnym trudem, wlokąc nogę za nogą. Zawodnik z numerem siedem, który w drużynie klubowej nosi przydomek "Żelazne płuca” i jest znany z pokonywanie nawet trzydziestu kilometrów w ciągu meczu, tutaj z trudem łapie powietrze. Co kilka metrów przystaje wyraźnie wyczerpany, a gdy w końcu dociera do środka boiska pada na ziemię, niezdolny choćby się ruszyć. Czyżby ZUUP atakował układ oddechowy ofiary?

Sędzia gwiżdże i rozpoczyna się mecz, jednak Polacy sprawiają wrażenie, jakby nie do końca wiedzieli co się dzieje. Zawodnik z numerem sześć, który ma rozpocząć grę, to najbardziej doświadczony gracz w polskiej drużynie. Znany z występów w wielu ligach całego świata, ceniony przez kibiców w Anglii, Japonii i Hiszpanii. Teraz jednak patrzy na piłkę, jakby pierwszy raz w życiu widział ten dziwny kulisty przedmiot. Bezradnie rozgląda się wokoło i chyba czeka, aż ktoś mu podpowie co ma robić. Czy ZUUP powoduje stany amnestyczne?

Na szczęście do piłki podbiega gracz z numerem osiem. Znany jako „Król pomocy”, w drużynie klubowej może pochwalić się niemal stuprocentowym wynikiem, jeśli chodzi o celność podań. Mimo to po jego podaniu piłka trafia dokładnie pod nogi zawodnika drużyny przeciwnej, który rozpoczyna atak wyspiarzy. Szybki przerzut do znajdującej się na skrzydle ośmioletniej Ingrid kompletnie zaskakuje polskich pomocników. Zawodnik z numerem dziesięć znany w całej Europie jako „Przecinak” dzięki swej niemal nadprzyrodzonej zdolności odczytywania gry, mija się z piłką o dobre pięć metrów, a lewy obrońca podczas walki bark w bark, odbija się od dziewczynki niczym od kamiennej ściany. Zaburzenia widzenia? Osłabienie siły mięśniowej? Objawy ZUUP mnożą się z każdą upływającą minutą.

Ingrid podaje piłkę do znajdującej się z przodu Emmy, pięćdziesięcioletniej gospodyni domowej. Polscy stoperzy, będący ostojami defensywy w swoich klubach zderzają się ze sobą i padają nieprzytomni na murawę. Najwyraźniej ZUUP drastycznie zaburza koordynację ruchową!

Emma zbliża się do bramki, w której stoi jeden z najlepszych bramkarzy na świecie, rekordzista pod względem minut z zachowanym czystym kontem, porównywany do muru przez reporterów i kibiców swojej drużyny klubowej. Napastniczka przygotowuje się do zdobycia gola, a bramkarz zastyga w oczekiwaniu na strzał. Co za emocje! Jednak w ostatniej chwili akcja zostaje przerwana, gdy w kieszeni fartucha gospodyni zaczyna dzwonić telefon. Wyraźnie poruszona Emma odbiera, a my dzięki umieszczonym wokół stadionu mikrofonom kierunkowym dowiemy się za chwilę co się dzieje. W międzyczasie polski bramkarz rzuca się w prawy róg i przez chwilę macha nieporadnie rękami i nogami. A my mamy potwierdzenie ze stanowiska nasłuchowego. Tak! Chodzi o tartę cytrynową! Tu nie ma żartów proszę państwa, zrobienie dobrej tarty cytrynowej nie jest tak proste jak strzelenie Polsce gola. Podczas gdy trwają konsultacje kucharskie, polski bramkarz wstaje i rzuca się, tym razem w lewy róg. Kilka razy ogląda się za siebie, zdziwiony, że nie musi wyciągać piłki z bramki. W końcu dostrzega leżącą w pobliżu futbolówkę oraz gestykulującą żywo przeciwniczkę, rzuca się więc na piłkę, ale niestety przypadkowo zagarnia ją prosto do swojej bramki. Jakaż szkoda! To mogła być jego pierwsza udana interwencja w reprezentacji Polski. Za to Emma wybucha radością po ustaleniu ostatnich szczegółów przepisu. Trudno jej się dziwić, skład ciasta może zdecydować o tym czy tarta będzie sukcesem czy też porażką!

Po stracie gola trener polskiej drużyny, w przypływie rozpaczy, postanawia wymienić wszystkich jedenastu zawodników na stado pingwinów cesarskich, ale sędzia techniczny stanowczo odmawia i nie przekonuje go nawet walizka pieniędzy, którą trener stara się wcisnąć mu do ręki. Przez chwilę wydaje się, że dojdą do porozumienia, gdy trener obiecuje oddać sędziemu dom, samochód oraz swoją kolekcję znaczków, ostatecznie jednak nie dochodzi do zawarcia umowy. Zrezygnowany trener odchodzi by popełnić rytualne samobójstwo.

Ale my wróćmy na boisko! Dzięki niesamowitemu szczęściu, kombinacji kiksów, krzywych podań, zadziwiających rykoszetów oraz złego stanu murawy, piłka spada pod nogi polskiego napastnika. Ten człowiek jest legendą w swoim klubie. Jedyny gracz, który osiem razy z rzędu zdobył Złotą Piłkę, ze średnią pięciu bramek na mecz. Jednak teraz nie trafia w piłkę. Czyżby ZUUP zaburzał koordynację nerwowo–mięśniową?

Na szczęście dla napastnika obrońcy nie wykazują zainteresowania futbolówką. Magnus gra na laptopie w jakąś grę, a Johan oparł się o balkonik i zasnął. Tym razem polski piłkarz długo przygotowuje się do strzału: sprawdza kąt padania światła, szybkość i kierunek wiatru, bierze pod uwagę elastyczność murawy oraz ruch obrotowy ziemi. Cóż z tego, skoro piłka przelatuje kilkanaście metrów od bramki. Ostatnich dwóch kibiców reprezentacji Polski wydaje z siebie jęk zawodu.

Gwizdek sędziego kończy pierwszą połowę. Ci ze słuchaczy, którzy słyszeli wcześniej o piłce nożnej mogą być zdziwieni, że mecze Polaków rozgrywane są w systemie dziesięć plus dziesięć minut, ale FIFA musiała zrobić tu wyjątek po licznych zgonach polskich piłkarzy zmuszonych grać w reprezentacji przez pełne dziewięćdziesiąt minut. Jest czas na zmianę strojów, zregenerowanie sił oraz uprzątnięcie ciała polskiego trenera. Jego obowiązki przejmuje asystent, który w przebłysku taktycznego geniuszu wyczerpuje limit zmian swojej drużyny, wymieniając pięciu zawodników na pięć pachołków drogowych. W ten prosty sposób sprawia, że prawie połowa drużyny staje się o wiele trudniejsza do okiwania!

Przyjrzyjmy się jednak zmienionym zawodnikom. To niesamowite, ale wyglądają jakby obudzili się właśnie z jakiegoś koszmarnego snu. Natychmiast zaczynają poruszać się sprawniej, oraz znika charakteryzująca ich do tej pory ospałość i obojętność. Jeden z nich zaczyna żonglować czterema piłkami równocześnie, drugi zabawia się zestrzeliwując futbolówkami leżące pięćdziesiąt metrów dalej kubki, a trzeci dwoma zwodami mija dziesięciu ochroniarzy i piętą umieszcza piłkę w stojącym po drugiej stronie stadionu koszu. To nie mogą być ci sami piłkarze, którzy jeszcze przed chwilą potykali się o własne nogi! Czy ZUUP powoduje powstanie jakichś nieudanych klonów?

Druga połowa nie dostarcza już wielu emocji. Reprezentacja Surtsey zajmuje się głównie swoimi sprawami, a nieliczne próby ataku rozbijają się o pięć, stojących w strategicznych pozycjach, pachołków drogowych. Polscy zawodnicy całkowicie opadli z sił i snują się tylko bez celu po boisku. Mecz kończy się zwycięstwem wyspiarzy 1:0. Ostatnich dwóch kibiców reprezentacji Polski w euforii wynosi na rękach asystenta trenera, dzięki któremu ich reprezentacja uzyskała najlepszy wynik od ponad pół wieku.

My zaś zdobyliśmy niezwykle cenne dane dotyczące Zespołu Utraty Umiejętności Piłkarskich. Jednak pytania „Jak to jest możliwe?”, „Co tu się właściwie stało?”, „Co ci ludzie tam wyprawiali?” wciąż pozostają bez odpowiedzi, dlatego wkrótce znów udamy się na stadion, aby obejrzeć to tragiczne, choć równocześnie fascynujące widowisko.

Koniec

Komentarze

Witaj.

 

W szorcie dostrzegłam nieco spraw językowych (budzących wątpliwości – do przemyślenia), jak np.:

Polscy stoperzy, będący ostojami defensywy w swoich klubach (przecinek) zderzają się ze sobą i padają nieprzytomni na murawę.

Emma Zbliża się do bramki, w której stoi jeden z najlepszych bramkarzy na świecie, rekordzista pod względem minut bez straconej bramki, porównywany do muru przez reporterów i kibiców swej drużyny klubowej. – literówka/ortograficzny i powtórzenia

Jedyny gracz, który osiem razy z rzędu zdobył Złotą Piłkę, ze średnią pięćiu bramek na mecz. – literówka

Cóż z tego (przecinek) skoro piłka przelatuje kilkanaście metrów od bramki. – czy to nie zdanie pytające?

 

Odnoszę wrażenie, że w tej odsłonie wykpiwania polskich cech absurd sięgnął już zenitu, zaś oryginalnie stworzony ZUUP – jak się okazuje – jest sprawcą całego zła i powodem każdej możliwej choroby.

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Zabawne i wiele wyjaśniające. Przy okazji przypomniała mi się anegdota o powstaniu reprezentacji Islandii. 

Pozdrawiam

TaTaRze, zamieściłeś opowiadanie kilka dni temu, więc biorąc pod uwagę wczorajszy mecz, odnoszę wrażenie, że antycypowałeś. ;)

 

Emmy, pięć­dzie­się­cio­let­niej­let­niej go­spo­dy­ni do­mo­wej. → …Emmy, pięć­dzie­się­cio­let­niej­ go­spo­dy­ni do­mo­wej.

 

bram­karz rzuca się się w prawy róg… → Dwa grzybki w barszczyku.

 

ze śred­nią pięć­iu bra­mek na mecz. → …ze śred­nią pięc­iu bra­mek na mecz.

 

ko­or­dy­na­cję ner­wo­wo – mię­śnio­wą? → …ko­or­dy­na­cję ner­wo­wo-mię­śnio­wą?

W tego typu połączeniach używamy dywizu, nie półpauzy; bez spacji.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

To nie fantastyka, to sama prawda. Zabawny tekst i bardzo aktualny.

Hej,

 

ten tekst to złoto. Wymiana zawodników na pachołki drogowe, genialne :)

O proroczych zdolnościach autora nie wspominając. Nie zapominajmy, że czeka nas jeszcze mecz z Wyspami Owczymi, zobaczymy jak pójdzie ;)

 

Kliczek ode mnie.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Opowiadanie powstało po pierwszym meczu Polaków w Euro 2020. To była trauma…

Ehm, nawet w piłce kopanej nie kopie się leżącego. 

Nowa Fantastyka