- Opowiadanie: palushak - Modem

Modem

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Modem

Gdybym wiedział jak skończy dla mnie się ten dzień, spaliłbym, skasował, zniszczył wyniki tamtych badań, potem zaszył się w jakiejś dziurze na drugim końcu świata, gdzie nikt by mnie nie znalazł. To one zmieniły moje życie, pozbawiając mnie wyboru, który jest siłą napędową naszej wolnej woli. Jestem bardzo spokojnym człowiekiem, do bliźnich odnoszę się zazwyczaj przyjaźnie no i przede wszystkim nigdy wcześniej nie miałem tak silnych migren.

 

Ten dzień od początku był jakiś inny.

 

Ale po kolei. Zaczęło się rano, kiedy otrzymałem te przeklęte wydruki do analizy.

 

… to niemożliwe, te wyniki są …. Gdyby jednak były prawdziwe… nie, muszę sprawdzić to jeszcze raz. Oczywiście, że należy powtórzyć ostatnie obserwacje Połączeń. Ludzkie mózgi może działają w sposób przewidywalny, ale też bardzo dużo czynników zewnętrznych ma wpływ na ich skomplikowaną funkcjonalność.

 

To tak jak z tą żabą, która zginęła z głodu, nie zauważając leżącego przed nią stosu martwych robaków, gdyż Program Ewolucja wyposażył ją w mechanizm do polowania, dzięki któremu widziała tylko owady w ruchu. Zawsze zastanawiałem się nad naszą analogiczną percepcją.

 

Zacząłem trochę nerwowo przekładać kartki raz jeszcze, tym razem wolniej, dokładniej przyglądając się wykresom i obliczeniom. Rutynę muszę zostawić za sobą, w tym momencie nie ma już na nią miejsca.Wydruki z Wielowymiarowego Tomografu Kwantowego dosyć często trzeba powtarzać. Tak już jest. Sama obserwacja superpozycji kwantów, ma wpływ na wynik. Nigdy nie zdarzyły się jeszcze dwa takie same wyniki. Najwyżej zbliżone. Tym bardziej, kiedy obserwuje się najdoskonalszy komputer kwantowy jaki do tej pory stworzono. Mózg.

 

Przeprowadziłem w myślach niektóre z obliczeń aby sprawdzić ich poprawność. Ponowne przejrzenie wydruku i obliczenia zajęły mi jakąś godzinę, ale konkluzja pozostała ta sama. Ludzkość dostałaby szansę, której chyba nie powinna dostawać.

 

Mam nadzieję, że w moim rozumowaniu jest gdzieś błąd. Jest to nikła nadzieja i raczej płonna.W Czwartym Laboratorium Kwantofizyki i Kwantoinformatyki Kościoła Iluminacji uchodziłem za osobę doskonale analityczną i raczej byłem osobą, której radzili się inni. Muszę porozmawiać z Alice. Rzadko się mylę, ale nie mogę jeszcze zaakceptować tych wniosków. W jakiś sposób nie potrafię. Niech Światłość ma mnie w swojej opiece. Czy to strach? Przecież było by to ukoronowanie dwuletnich badań.

 

Ciekawe co na to Inkwizycja.Naciski Inkwizytora Merwinga ostatnio stawały się coraz intensywniejsze. Jego potrzeba wykazania się przed zwierzchnikami przeobraziła go z upierdliwego biurokraty we wrzód na dupie. Więc czego się boję? Badania nad Połączeniami tak naprawdę nigdy się nie skończą, im więcej onich wiemy tym więcej stawiamy pytań. Jesteśmy przecież Oświeceni. Kościół Iluminacji wpaja nam to praktycznie od urodzenia. Jak nie wierzyć w coś, co można udowodnić naukowo?

 

Taka jest właśnie potęga nauki. Oczywiście naukę można interpretować na różne sposoby, w zależności od tego, kto się nią posługuje, ale Fakt Naukowy jest niepodważalny.To dlatego stare religie upadły, a z ich popiołów, jak feniks, wzniósł się Kościół Iluminacji.

 

Może ten strach wywodzi się z niezliczonych godzin polemik z moją cyniczną, i jak dla mnie zbyt trzeźwo patrzącą na świat asystentką. Czyżby Alice zasiała wątpliwość w mój umysł? Czyżbym zaczął wątpić w siłę ludzkiego ducha? Siłę wolnej woli? Moc naszej wiary? Zawsze jej powtarzam, że przez te herezje bardziej zbliża się ku Mrokowi. Nie!

Badanie trzeba oczywiście powtórzyć, zbyt pochopne wnioski miały by poważne konsekwencje.

 

… Światłość mnie ochroni i poprowadzi. Odbędę swoją wędrówkę i moje Oświecenie się dopełni… Światłość mnie ochroni i poprowadzi …

 

Słowa Mantry powtarzane półgłosem już od dzieciństwa mnie uspokajały, jednak w tym momencie nie działały zbyt dobrze. Zaczął nasilać się ból głowy, co też nie poprawiło raczej mojego samopoczucia. Muszę więcej wykonywać tych ćwiczeń mantrycznych, które nakazał mi mój Przewodnik. Powiedział, że nie tylko kierują nas ku Światłości, ale powinny też pomóc na moje bóle głowy. Dupek. Wcale nie pomagały.

 

Rozległ się dźwięk wywołania holodeku na moim biurku. Numer wywołania należał do Inkwizytora Merwinga. Oto i zwiastun złych wiadomości. Nie dzwoniłby gdyby nie miałby mi do zakomunikowania czegoś nieprzyjemnego. Niech go Mrok wchłonie. Ból głowy nasilił się. Nacisnąłem przycisk odbioru.

 

– Słucham? – rzuciłem chyba trochę zbyt agresywnie w stronę holo Merwinga.

 

– Witaj Andrew. Jak ostatnie wyniki ? – jego sztuczny uśmiech można by umieścić na holobidzie reklamowym z pastą do zębów.

 

– Jeszcze je analizuję. O co chodzi? Nie fatygowałbyś się tu gdyby Cię obchodziły te wyniki.

 

Ty biurokratyczny dupku. Uśmiech zniknął zamieniając się w ponury grymas. Musiał ćwiczyć to w domu przed lustrem.

 

– Obchodzą mnie wyniki podlegającego mi laboratorium. – warknął ze złością.

 

– Oczywiście. No więc? Czemu dzwonisz?

 

Warknąłem chyba głośniej, gdyż wyraz jego twarzy dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że cierpliwość jego przekroczy zaraz granicę, za którą jego główny analityk wyleci z tego laboratorium na zbity pysk.O wynikach się dowie po tym, jak je skonsultuję z Alice.

 

– Przypominam Ci o spotkaniu z reporterem o jedenastej. To za 10 minut. Czeka już w konferencyjnym. – znowu ten uśmiech.

 

No tak. To dlatego dzwonił. Szlag. Większość z nich nie ma pojęcia o mojej pracy, więc zadają w kółko te swoje patetyczne pytania, na które odpowiedzi może udzielić nawet taki ignorant jak Merwing.

 

– Nie możesz wysłać do niego kogoś z biura prasowego? Na przykład Olafa? Ma stały kontakt z prasą i bez problemu sobie poradzi.

 

Jego głos stał się jadowicie uprzejmy:

 

– Przypominam Ci też o 12 paragrafie twojego kontraktu. Dotyczy kontaktów z mediami o ile pamiętam. Niech Światłość ma Cię w swojej opiece – wyrecytował na koniec i się rozłączył.

 

Taki człowiek jak Merwing, bez żadnych wątpliwości, zostanie wchłonięty przez Mrok. Nie pomoże mu przynależność do Inkwizycji Kościoła. Wątpię by jego Droga prowadziła ku Oświeceniu.

 

Z miną męczennika podszedłem do okna by popatrzeć na nasz usprawniony Wielowymiarowy Tomograf Kwantowy. Lubię mu się przyglądać. Jest piękny i majestatyczny. Zajmuje połowę hali wielkości boiska do piłki nożnej. Przypomina trochę olbrzymiego kraba leżącego na plecach. Czasami mam wrażenie, że obiekty badań, które wprowadzamy do jego wnętrza, nigdy nie powrócą, strawione w jego cybernetycznym wnętrzu.

 

Kilka metrów pode mną, na środku, oprócz Tomografu, umieszczono interfejsy obsługi. Jak zwykle kręciło się tam kliku laborantów w białych kitlach. Wśród nich oczywiście nasza Alice.

 

A raczej niczyja. Wysoka, szczupła brunetka, z urodą kobiet, które weszły na Drogę Miłości, tylko bez tych wszystkich operacji plastycznych.Alice wyróżniała się w tłumie jak piękna róża na łące pełnej chwastów. Róża ta nie miała jednak zwykłych kolców. Kolce te były wyjątkowo liczne i bardzo niebezpieczne. Alice nie była zwykłą kobietą. Ze swoją zdumiewającą pamięcią fotograficzną, wysoko ponadprzeciętną inteligencją i doktoratem z kwantoinformatyki była niezastąpioną asystentką.Ale faceci, którzy próbowali się do niej zbliżyć kończyli najczęściej dotkliwie pokłuci.

 

„Pamiętać wszystko to moje przekleństwo. Nie bez powodu ewolucja nauczyła nas zapominać. Podobno ma nas to trzymać w dobrej kondycji psychicznej. Gdyby zebrać empatię wszystkich facetów w tym budynku, to nie starczyło by jej nawet by dorównać mojemu psu." Powiedziała mi kiedyś w przypływie jakiegoś żalu.

 

No dobrze. Reporter czeka. Czas zmarnować kontraktową godzinę na rozmowę z kimś, kogo nie będzie obchodzić to co będę mówił, a iprawdopodobnie nie będzie tego rozumiał.

 

Wyszedłem z biura pięć po jedenastej i nie śpiesząc się ruszyłem korytarzem w kierunku wind aby zjechać na parter do konferencyjnego. Droga zajęła mi kolejne 10 minut, więc na miejsce dotarłem trochę spóźniony. Kiedy otworzyłem drzwi sali konferencyjnej prawie się zawróciłem. Reporterem okazał się jakiś młody szczyl z holokamerą za plecami trzymaną przez jego syna chyba. Kurwa. Ból głowy nasilił się znowu. Dlaczego myślałem, że to ktoś z gazety? Wstał i wyciągnął rękę w moją stronę, więc wzdychając, zrezygnowany podszedłem najwolniej jak tylko mogłem. Podałem mu rękę i bezceremonialnie usiadłem na pierwszym wolnym krześle.

 

– Niech Światłość ma Cię w swojej opiece doktorze Stone. Cieszę się, że zgodził się pan na wywiad dla naszego portalu. To dla nas zaszczyt rozmawiać z kimś, ze słynnego Czwartego Laboratorium.

 

Słynnego? Wolne żarty. Słynne to będzie jak opublikujemy dzisiejsze wyniki zplanowanymi przeze mnie modyfikacjami algorytmów. Pod warunkiem, że Inkwizycja nie położy na tym swojej świetlistej łapy.

 

– Nazywam się Tomasz Melsing. Czy mógłbym zadać panu kilka pytań?

 

– Oczywiście.

 

Usiadł, odwrócił się, pokazał coś do kamerzysty, następnie zwrócił się w moją stronę i zaprezentował mi uśmiech, który na pewno ćwiczył razem z tą gnidą Merwingiem.

 

– Rozmawiamy z doktorem Andrew Stone z Czwartego Laboratorium Kościoła Iluminacji. Panie doktorze, pierwsze pytanie jest zadane przez naszych internautów. Jaki charakter mają aktualne badania nad Połączeniami?

 

No dobrze. Chwila pogawędki jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Gdyby tylko ta cholerna głowa nie pulsowała tak mocno.

 

– Od kilkunastu miesięcy pracujemy nad usprawnieniem Wielowymiarowego Tomografu Kwantowego. Staramy się zwiększyć dokładność obserwacji Połączeń. Mózg to bardzo delikatny narząd. Powstawał zaprogramowany przez miliony lat ewolucji by stać się swoistym modemem między wymiarami Światłości i Mroku, a naszymi czterema wymiarami…

 

– Modemem?

 

No tak, skąd ten młokos mógłby wiedzieć co to jest modem. Wiedzą chyba to tylko zapaleni zbieracze antycznych urządzeń.

 

– Inaczej. Jak wiedzą wszyscy, część naszego mózgu działa jak przekaźnik informacji między naszymi materialnymi wymiarami, a wymiarami odkrytymi w 2045r. Przypadkowe odkrycie tych linków …

 

– Przypadkowe ? Nie sądzi pan, że odkrycie Połączeń to znak od Boga? Że w ten sposób ujawnił nam swoją obecność?

 

Jeszcze raz mi przerwie to zdzielę go w ten durny łeb.

 

– Być może. Od lat jednak jest to temat spekulacji. Jako naukowiec wiem, że wiele odkryć w historii człowieka to przypadek. Jak wszyscy wiemy, nasza droga do Oświecenia zaczęła się wraz z Hugh Everettem w 1956 roku, który jako pierwszy pracował nad problemem pomiaru w mechanice kwantowej. Mówimy o sprzeczności w zachowaniu cząstek elementarnych, np. elektronów lub fotonów, na poziomie kwantowym i momencie kiedy je obserwujemy. Cząstki te istnieją w stanie tzw. superpozycji czyli wielu stanach jednocześnie. Nie potrafimy jej zaobserwować, gdyż w wyniku otrzymujemy zawsze tylko jeden ich stan, a nie ich kombinację, która istnieje w rzeczywistości. Ktoś kiedyś powiedział że dokładność matematyki, która wiernie opisuje naszą rzeczywistość graniczy z magią. Abstrakcyjne pojęcie funkcji falowej do opisu mechaniki kwantowej nie zgadzało się z fizycznymi obserwacjami kwantów. Powstała więc np. teoria światów alternatywnych, która mówiła o tym, że kwant po prostu rozgałęzia rzeczywistość na wszystkie możliwe stany. Teoria ta była dość popularna do połowy 21 wieku i obalona została definitywnie w 2045 kiedy zbudowano pierwszy Wielowymiarowy Tomograf Kwantowy.

 

Ale jestem wredny typek. Redaktor wyglądał jakby połknął coś niestrawnego.

 

– Czy mógłby pan to wyjaśnić naszym internautom troszkę prościej? Nie wszyscy nasi widzowie mają kwantofizyczne wykształcenie.

 

Sam się prosiłem.

 

– Dobrze. Przyjmijmy, że jest pan kwantem, cząstką elementarną tworzącą naszą rzeczywistość. Trzyma pan w lewym ręku jabłko. Ale tylko dlatego w lewym bo ja pana obserwuję. W rzeczywistości gdybym pana nie obserwował trzymałby pan to samo jabłko jednocześnie w lewym i prawym ręku. To jest właśnie superpozycja kwantów. Everett wymyślił sobie więc, że kwanty rozgałęziają naszą rzeczywistość i właśnie w alternatywnej rzeczywistości trzyma pan jednocześnie jabłko w prawym ręku. Kiedy zbudowano pierwszy terakubitowy komputer kwantowy odkryliśmy, że kwant nie rozdziela naszej rzeczywistości na światy alternatywne, ale istnieje jednocześnie w kilku wymiarach naszej dobrej pojedynczej rzeczywistości. Jest ona programowana w sposób świadomy przez wymiary nazwane później przez ludzkość Światłością i Mrokiem, kiedy odkryto przypadkowo Połączenia.

 

Wcale nie muszę mu tego mówić, gdyż informacje te są powszechnie dostępne w Internecie. Ludzka potrzeba podsłuchiwania daje jednak siłę, jakiej nigdy nie będzie miał najlepszy nawet artykuł.

 

– No właśnie. Skoro odkryliśmy te wymiary w czasie obserwacji kwantów w Tomografach, to Pierwszy Znak uważa pan za przypadek? Skoro dzięki niemu odkryliśmy że prawie każda istota na naszej planecie posiadająca ośrodek nerwowy jest dodatkowo połączona ze Światłością i Mrokiem? Że jako jeden z nielicznych gatunków na naszej planecie jesteśmy tak Połączeni, że esencja naszych dusz po śmierci naszej materialności zostaje wchłonięta do jednego z tych wymiarów?

 

Propaganda Kościoła mimo że opiera się na faktach, jak zwykle wprowadza do przypadkowości znak ręki Boga. Po prostu kot jakiegoś laboranta wlazł w nocy do tomografu kwantowego, kiedy ten uciął sobie drzemkę. Tylko, że obraz pracy mózgu tego zwierzęcia na poziomie kwantowym zmienił oblicze naszej planety. Pierwszy Znak. Tak właśnie odkryto Połączenia ze Światłością i Mrokiem na poziomie naszej podświadomości.

 

– Odkrycie wędrówki naszej duszy to też był przypadek.

 

Nazwany później Drugim Znakiem zresztą. Ludzkość lubi proste wyjaśnienia. Czują się bezpieczniej, są szczęśliwsi, kiedy sens ich istnienia okazuje się Planem a nie Przypadkiem. Okazało się, że energia naszej świadomości wędruje za Połączeniem. Czasami podąża za Światłością, czasami za Mrokiem. Każdy z nas, przez całe życie słucha przecież podszeptów dobra i zła z naszej podświadomości. Teraz mówimy, że to przemawia do nas Światłość i Mrok.

 

Nauka odkryła na nowo Boga i przeobraziła ludzkość w Poszukiwaczy Dróg prowadzących ku Oświeceniu. Wiele się ich pojawiło. Potem bardzo szybko pojawili się oczywiście Przewodnicy. Stwierdzili, że znają receptę, że pomogą nam wybrać Drogę i przejść przez życie w taki sposób, by po śmierci nasza dusza podążyła za Światłością.

 

Powstaje wtedy też Kościół Iluminacji. Korzystając ze starych paradygmatów rytualnych religii nazywa Mrok Piekłem. Strach przed Mrokiem daje moc nowo powstającej instytucji niespotykaną dotąd w historii ludzkości. Nauka i religia łączą swoje siły.

 

Mimo jednak usilnych starań Kościoła nie udało się naukowo potwierdzić dokładnego znaczenia obydwu wymiarów dla naszych świadomości. Ludzkość zinterpretowała to po swojemu, poprzez swój instynktowny strach przed ciemnością. Oczywiście Kościół nie byłby Kościołem gdyby tego nie wykorzystał.

 

– Proszę pamiętać, że przez awarię osłon elektromagnetycznych w Tomografie zginął wtedy człowiek. – dodałem zniecierpliwiony.

 

Ból głowy stawał się nieznośny. Podniosłem szklankę z wodą trochę roztrzęsionymi rękami iwychyliłem ją duszkiem. Redaktor coś chyba zauważył, bo zaczął się we mnie wpatrywać z niepokojem w oczach. Machnął ręką na kamerzystę.

 

– Dobrze się pan czuje ? Nie wygląda pan najlepiej.

 

Dzięki. Nienajlepiej się też czuję. Ale na pewno poczuję się lepiej kiedy stąd wyjdę.

 

– Rzeczywiście, ma pan rację. To pewnie z przepracowania. Umówmy się na jeszcze jedno pytanie i może przełożymy resztę na inny dzień. Zgoda?

 

Potrzeba materiału wyraźnie zaczęła walczyć z ludzkim odruchem. Może nie jest takim dupkiem na jakiego wygląda?

 

– Mamy jeszcze zagwarantowane 30 minut nagranego materiału umową na piśmie – wypalił nagle.

 

A jednak jest dupkiem.

 

– Dam panu jeszcze godzinę jeśli poprzestaniemy dzisiaj na jednym pytaniu. Np. Jutro?

 

– Zgoda – machnął znowu ręką i holokamera zaczęła pracować.

 

Sądząc po jego chytrej minie, następne pytanie miało mnie pewnie zwalić z nóg. Ból głowy stawał się naprawdę nieznośny. Zamknąłem oczy by się skoncentrować i opanować narastającą agresję wynurzającą się z bólu.

 

– Co sądzi pan o nowych teoriach wymierania gatunków w historii naszej planety? Czy ślepe ścieżki ewolucji nie były likwidowane umyślnie? W końcu u gadów nie odkryto połączeń, więc i dinozaury ich pewnie nie posiadały? Panie doktorze ??? Panie doktorze !!!

 

Czasami w koncentracji pomaga mi pamięciowe przeprowadzanie skomplikowanych obliczeń. Obiekt zazdrości moich kolegów po fachu. Nie pomogły. Straciłem przytomność. Ostatnie co zdążyłem zauważyć to zrywającego się z krzesła redaktora próbującego łapać mnie, kiedy zacząłem osuwać się z krzesła.

 

Obudziło mnie lekkie poklepywanie w twarz. Leżałem na ziemi w konferencyjnym, a nade mną pochylało się kilka osób. Osobą, która mnie poklepywała była Alice. Niepokój w jej oczach jakoś do niej nie pasował, ale kiedy tylko otworzyłem szerzej oczy, puściła moją głowę i wstała.

 

– Przeżyje. Dajcie mu wody. Pielęgniarka jest już w drodze.– i wyszła.

 

No tak. Witaj Alice. Miło Cię widzieć. Może zacząć jęczeć? Może klepnie mnie jeszcze kilka razy. Spróbowałem się podźwignąć. Udało się całkiem nieźle, ale przypłaciłem to ponownym pulsującym bólem głowy. Wstałem, wyminąłem ochroniarza, jakiegoś laboranta, przedstawicieli mediów i ruszyłem za Alice.

 

– Alice. Poczekaj. Muszę o czymś z tobą porozmawiać. – Zatrzymała się w drzwiach.

 

– Poczekaj na pielęgniarkę. Powinna Cię zbadać.

 

– Pieprzyć pielęgniarkę. Chcę żebyś coś zobaczyła.

 

Wyraz zaskoczenia na jej twarzy powinien chyba dać mi coś do zrozumienia, ale nie czułem się zbyt dobrze.

 

– Chcę abyś obejrzała dzisiejsze wyniki i powiedziała mi co o nich myślisz.

 

– Najpierw je obejrzyj, potem porozmawiamy – powiedziałem wyprzedzając jej pytania – wydruki mam w pokoju, możesz też tam skorzystać z holodeku.

 

Ruszyliśmy w stronę wind. Po drodze do mojego pokoju nie zamieniliśmy już słowa. Alice przyglądała mi się jakoś dziwnie, mnie natomiast pochłonęły myśli o tym co jej zaraz pokażę, więc nie zwróciłem na to zbytniej uwagi.Zacząłem w myślach znowu powtarzać wzory i ewentualne poprawki, które by bardziej uwidoczniły dzisiejsze osiągnięcie. To był chyba pierwszy poważny mój błąd.

 

Stare polskie przysłowie mówi, że mądrzejemy po szkodzie. W moim wypadku mądrość ta jest gówno warta, gdyż nie mogę cofnąć czasu, a to co się stało później w moim umyśle jest nieodwracalne. Jestem skazany.

 

Po dotarciu do pokoju wyjąłem wydruki, wpuściłem za biurko Alice, a sam usiadłem po drugiej stronie. Alice szybko zalogowała się w systemie i zaczęła szybko przeglądać dzisiejsze wyniki, które strona po stronie wyświetlały jej się nad biurkiem.

 

Trójwymiarowy obraz ludzkiego mózgu na poziomie kwantowym jest piękny. Fluktuacje energii wyświetlane na holo miały w sobie coś z magii. Po ostatnich usprawnieniach ponownie zaczęliśmy badać ludzki, śpiący umysł. Wyraźnie było widać obydwa Połączenia, które niczym macki wdzierały się do naszych umysłów. Widać też było obydwie energie naszych świadomości i podświadomości. Zwróciłem uwagę Alice na kilka obrazów, szczególnie w fazie REM, oraz pokazałem, które obliczenia pod obrazem powinna szczególnie zapamiętać.Po kilku minutach skończyła. Wiedziałem, że pamięta teraz każdą obraz i każdy wzór, tak jakby miała holo wewnątrz swojego umysłu. Ludzki mózg jest niesamowity. Najdoskonalszy komputer kwantowy, tworzony przez miliony lat ewolucji, by stać się narzędziem w rękach jakiejś kosmicznej siły.

 

Nie wiem czego się spodziewałem, ale wyraz jej ślicznej twarzy nic mi nie mówił. Spojrzała na mnie głębią swoich błękitnych oczu.

 

– No i? Co tam zobaczyłeś? Wiesz, że nie potrafię liczyć w pamięci tak jak ty.

 

– Przyjrzyj się dokładnie stanom Połączeń w czasie REM i czasie snu. Spójrz na wyniki obliczeń funkcji falowych na stronach, które Ci pokazałem.

 

Nie włączyła holo, zamyśliła się tylko na chwilę. Nagle szeroko otworzyła oczy.

 

– O cholera. Połączenia nawiązują komunikację w czasie snu bezpośrednio z naszą świadomością, spotykając się z nami w podświadomości bez jej udziału! Oba jednocześnie… uff niesamowite!

 

Zdolna dziewczynka. Uśmiechnąłbym się gdyby nie ponowny atak migreny.

 

– A teraz zobacz co się stanie, kiedy zmodyfikujemy algorytmy.

 

Włączyłem holo by wirtualnie nanieść poprawki jednocześnie przeliczając algorytmy w pamięci z wprowadzonymi już zmianami. I to był ostatni mój błąd.

 

Chciałem jej pokazać jak możemy manipulować energią oraz siłą tej energii przepływającą między świadomością a Połączeniami. Moglibyśmy sami decydować, za którym z nich mielibyśmy podążyć po śmierci! Raj mimo wszystko? Koniec strachu przed wieczną ciemnością? Czy jesteśmy na to gotowi?

 

Nie zdążyłem jednak. Wtedy właśnie z pomocą wyższej matematyki, która wypełniała moją jaźń niczym destrukcyjny wirus, przenosząc ją abstrakcyjnie na macierz mojego umysłu, zerwałem jedno Połączenie w moim umyśle. Będę płacić za to do końca istnienia mojej świadomości za życia i całą wieczność!po nim. W każdym razie straciłem przytomność po raz drugi, czując jak ktoś wlewa we mnie roztopiony metal, wypełniając czymś nieskończenie obcym każdą komórkę mojego ciała.

 

Pobudka nie była już taka miła jak za pierwszym razem. Obudziłem się nie będąc w stanie się w ogóle poruszyć, przepełniony bólem istrachem nie do opisania. Rozejrzałem się, nie poznając od razu miejsca, w którym się znajdowałem, gdyż zazwyczaj oglądałem je z zewnątrz. No dobrze co ja robię w Tomografie? Leżałem na łóżku a nade mną widziałem ekran monitora i kamerę, przez którą obserwowaliśmy obiekty badań. Po chwili odkryłem dlaczego nie mogę się też ruszać. Byłem przypięty pasami. Dziwne, gdyż nie przypinaliśmy nikogo zazwyczaj.

 

– Halo! – krzyknąłem w stronę monitora.

 

Zamigotał po chwili i pojawiła się twarz jakiegoś laboranta. Nigdy nie pamiętam imion. Ktoś go odepchnął i na ekranie zobaczyłem Alice.

 

– Andrew? To ty?

 

– A kto niby ma być? – baaardzo dziwne pytanie – Alice? Dlaczego leżę skrępowany w Tomografie?

 

Odwróciła się i powiedziała coś szeptem do kogoś, po czym znowu zwróciła się w moją stronę.

 

– Andrew, skup się. Powiedz mi wszystko co pamiętasz od momentu jak siedzieliśmy w twoim biurze.

 

– Nic. Obudziłem się tutaj i chciałbym abyś wytłumaczyła mi co tu się do cholery dzieje.

 

– Najlepiej będzie jak sam zobaczysz.

 

Ekran zamigotał i przed oczami pojawił się z obraz z kamer w naszym laboratorium. Pierwszy kadr: wychodzę z mojego pokoju.

 

Na początku mój widok skojarzył mi się z małą żyrafą, która dopiero się urodziła i próbuje wstać uruchamiając zakodowaną w jej genotypie procedurę chodzenia. Szedłem chwiejnie po korytarzu, dopóki kogoś nie spotkałem. Nie można opisać słowami przerażenia, które opanowało mnie na widok tego co zrobiłem.

 

Tylko nieskończenie zły i wynaturzony umysł mógłby w taki sposób zaatakować kogoś robiąc mu coś, czego nie zobaczyłbym chyba w najgorszym horrorze klasy B. Potem następna scena i kolejna osoba. Zacisnąłem z całej siły oczy starając się nie dygotać zbyt mocno.

 

– Andrew?

 

Na ekranie pojawiła się Alice. Widziałem ją jak przez mgłę, gdyż łzy przerażenia całkowicie wypełniały moje oczy. Próbowałem coś powiedzieć, ale ściśnięte gardło przeszkadzało mi skutecznie.

 

– Andrew?

 

– Alice!!! Nie pamiętam tego! To nie ja. Coś przedostało się do mojego umysłu przez Połączenie i opanowało moją świadomość. Czułem to!

 

– Wiemy. Wstępne skanowania wykazały brak w twoim umyśle jednego Połączenia. Drugie jest za to o wiele silniejsze. Teraz je jakoś blokujesz, ale nie wiemy jak to robisz. Więc lepiej dla …..

 

Zniknęła nagle z ekranu i w jej miejsce pojawiła się twarz Merwinga. Była bardzo wyniosła i najwyraźniej przepełniona obrzydzeniem.

 

– Doktorze Stone. Wpuściłeś Mrok do swojego umysłu. Za zabicie siedmiu osób Inkwizycja skaże Cię na odesłanie, na długo przed końcem twojej Drogi. Nie pozwolimy by demon, który Cię opętał wydostał się ponownie z otchłani twojej świadomości. Wrócisz tam gdzie należysz. Ale najpierw powiesz nam jak to zrobiłeś. Jak narzędzie Zła przejęło kontrolę nad twoim umysłem, ale przede wszystkim musisz na powiedzieć jak zerwałeś Połączenie ze Światłością!!!

 

Jego oczy nagle rozszerzyły się i oprócz nienawiści zobaczyłem w nich szok. Pewnie dlatego, że zacząłem się śmiać. Dosyć histerycznie zresztą, gdyż właśnie wyobraziłem sobie jego minę, gdy zrobią mi dokładne skany. Pokarzą one, że Połączenie, które pozostało w moim umyśle to właśnie Światłość. Ponownie nauka ma szansę zmienić oblicze naszej planety. Tylko boję się czy tym razem ludzkość jest na taką zmianę gotowa.

Koniec

Komentarze

Przeczytałem trochę, ale nie znalazłem nic, co by mnie w jakiś sposób do tego tekstu przyciagnęło. Wyłapałem sporo powtórzeń i kilka nieskładnych zdań.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Pomysł miałeś, niestety zawiodło wykonanie. Akcja się wlecze i ogólnie jest dosyć nudno, a zakończenie ani mnie nie zaskoczyło ani mnie nie przekonało.

Stylistycznie poprawnie, choć mogłoby być znacznie lepiej.

Pozdrawiam.

Zaimki osobowe piszemy z wielkiej litery tylko w korespondencji. Nigdy w narracji ani w dialogach.

Ech :) to mój pierwszy raz, więc o wyrozumiałość proszę :) mam oczywiście zamiar udoskonalać warsztat.
Dziękuje za komentarze.

Nowa Fantastyka