- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Trzech rybaków i gadająca wędka

Trzech rybaków i gadająca wędka

Realizacja nietypowego pomysłu, który chodził mi po głowie od dłuższego czasu i tym samym odpoczynek przed dłuższymi, poważniejszymi tekstami. 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Użytkownicy

Oceny

Trzech rybaków i gadająca wędka

Sa­mot­na, drew­nia­na łódź pły­nę­ła nie­spiesz­nie po prze­stwo­rze bez­kre­sne­go oce­anu. W niej sie­dzia­ło trzech ry­ba­ków: Ma­gnus, Hans i Sven. Trój­ka męż­czyzn nie pa­mię­ta­ła zu­peł­nie, jak zna­la­zła się na su­ną­cej po męt­nej tafli wody łódce. Bar­dzo ogól­ni­ko­we in­for­ma­cje na temat celu ich wy­pra­wy, prze­ka­za­ła szwedz­kim po­ła­wia­czom mó­wią­ca wędka, która prze­by­wa­ła z nimi na po­kła­dzie me­lan­cho­lij­nie po­ru­sza­ją­cej się łajby: mieli zło­wić rybę o zło­tych łu­skach. Z pew­no­ścią nie­przy­zwy­cza­je­ni do wi­do­ku ga­da­ją­cych wędek, ry­ba­cy byli na po­cząt­ku bar­dzo skon­fun­do­wa­ni ową sy­tu­acją, jed­nak gdy pierw­szy szok minął, zgod­nie po­sta­no­wi­li, iż zro­bią to, o czym mówiła ich dziw­na to­wa­rzyszka. Byli mi­strza­mi w ry­bo­łów­stwie, więc wy­szli z za­ło­że­nia, że wy­zna­czo­ne za­da­nie nie spra­wi im żad­nych pro­ble­mów. Wkrót­ce jed­nak prze­ko­na­li się, jak bar­dzo mylne było to mnie­ma­nie. Prze­klę­te ryby w ogóle nie brały! Ela­stycz­ne i wy­trzy­ma­łe wę­dzi­sko, przy­nę­ta w po­sta­ci naj­tłust­szych ro­ba­ków, jakie w życiu wi­dzie­li, mocna żyłka, spo­koj­ne wody. Wa­run­ki na ob­fi­ty połów były ide­al­ne, mimo to trzech ry­ba­ków spo­tka­ło wiel­kie roz­cza­ro­wa­nie. Gdy po raz dwu­dzie­sty usły­sze­li ze stro­ny wędki la­ko­nicz­ne: „Nie bie­rze, pły­nie­my dalej” trój­ka Szwe­dów usia­dła zre­zy­gno­wa­na, wzdy­cha­jąc.

– Wiel­ki ocean i ani jed­nej, choć­by małej rybki, nie wie­rzę! – la­men­to­wał Ma­gnus.

– To się nie trzy­ma kupy! Nigdy cze­goś ta­kie­go nie wi­dzia­łem! Tyle wody i zero ryb! Gdzie my, do dia­bła je­ste­śmy!? – krzy­czał wście­kły Sven.

– Uwa­żaj, bo jesz­cze cię usły­szy – ode­zwa­ła się wędka.

– Co tam mam­ro­czesz, głupi kiju!? – spy­tał nadal roz­gnie­wa­ny Sven.

– Nie mów o dia­ble, bo cię usły­szy. Jego kró­le­stwo jest pod nami. Może tu przyjść i was po­rwać. Od za­wsze ma chrap­kę na dusze grzesz­ni­ków – po­wtó­rzy­ła.

– Jaki dia­beł? Pie­kło pod nami? Co tu się dzie­je? – Hans za­czął pa­ni­ko­wać.

– Gadaj, gdzie je­ste­śmy i o co tu tak na­praw­dę cho­dzi albo po­ła­mię cię na ka­wał­ki! – gro­ził Sven wędce.

– Nie do­my­śli­li­ście się jesz­cze? Je­ste­ście w Czyść­cu, a ja je­stem prze­wod­ni­kiem dusz. Moim za­da­niem jest do­pro­wa­dze­nie was do sądu osta­tecz­ne­go. Tam anioł zde­cy­du­je o wa­szym losie, czy wstą­pi­cie do Raju, czy też zo­sta­nie­cie strą­ce­ni do Pie­kła – od­po­wie­dzia­ła wędka.

– Co ma do tego ło­wie­nie ja­kiejś zło­tej rybki? – spy­tał Ma­gnus.

– Zo­ba­czysz, gdy w końcu ją zło­wi­my – od­parł prze­wod­nik ry­ba­ków.

– O ile w ogóle co­kol­wiek się tu na­pa­to­czy, bo jak na razie nie wi­dzia­łem nawet ma­lut­kiej sar­dyn­ki – po­wie­dział wciąż zde­ner­wo­wa­ny Sven.

– Ile w ogóle go­dzin tu je­ste­śmy? Pięć, dzie­sięć, może pięt­na­ście? – za­py­tał Hans, spo­glą­da­jąc na no­szo­ny na ręku ze­ga­rek. – Cho­le­ra, za­trzy­mał się na dwu­na­stej w po­łu­dnie – dodał po chwi­li zdzi­wio­ny.

– Czas nie ma tu zna­cze­nia. Mo­że­my tak trwać do końca ist­nie­nia – od­par­ła wędka.

Łódź za­trzy­ma­ła się i trzech ry­ba­ków znów spró­bo­wa­ło szczę­ścia, lecz i tym razem ni­cze­go nie zło­wi­li. Po pię­ciu ko­lej­nych pró­bach na­dzie­ja po­now­nie ich opu­ści­ła. Zde­cy­do­wa­li się nieco od­po­cząć.

– Skoro je­ste­śmy w Czyść­cu, to zna­czy, że nie ży­je­my, ale jak zgi­nę­li­śmy? Ja nic nie pa­mię­tam. Przy­po­mi­nam sobie je­dy­nie ra­żą­ce świa­tło, a potem prze­bu­dze­nie w tej łodzi – za­czął się za­sta­na­wiać Hans.

– To nor­mal­ne. Każda dusza tra­fia­ją­ca tu nie pa­mię­ta swo­je­go życia na ziemi. Przy­po­mni­cie sobie wszyst­ko pod­czas sądu – rzekł prze­wod­nik dusz.

– Co, jeśli wszyst­kich nas strą­cą do Pie­kła? – za­py­tał Ma­gnus.

– Nie będę mógł nic na to po­ra­dzić. Przy­kro mi. Prawo bo­skie su­ro­wo za­bra­nia ja­kiej­kol­wiek in­ter­wen­cji z mojej stro­ny – od­parł to­wa­rzysz Szwe­dów.

Mil­cze­li dłuż­szą chwi­lę. W końcu ode­zwał się Sven:

– Jedna rzecz mnie za­sta­na­wia, dla­cze­go do pio­ru­na cięż­kie­go, je­steś aku­rat ga­da­ją­cą wędką?

– Mogę przy­bie­rać różne kształ­ty. Aku­rat w wa­szym przy­pad­ku Wszech­mo­gą­cy roz­ka­zał mi ob­ja­wić się w po­sta­ci wędki. Całe to miej­sce do­sto­so­wa­ne jest do tego, kim byliście za życia. Gdy­by­ście byli na przy­kład gór­ni­ka­mi, ja był­bym mó­wią­cym ki­lo­fem, a wy umo­ru­sa­ni od stóp do głów ko­pa­li­by­ście w po­szu­ki­wa­niu dia­men­tu – od­po­wie­dział przewodnik.

– Kom­plet­nie po­pie­przo­ne te za­świa­ty! – pod­su­mo­wał jego od­po­wiedź Sven.

Od­sap­nę­li jesz­cze tro­chę i wró­ci­li do ło­wie­nia. Po na­stęp­nych kil­ku­na­stu, bez­owoc­nych pró­bach nad­szedł długo ocze­ki­wa­ny suk­ces. Za trzy­dzie­stym razem Ma­gnus, Hans i Sven zło­wi­li rybę o zło­tych łu­skach a ta, gdy tylko wy­sko­czy­ła na po­kład ich łodzi, w mgnie­niu oka zmie­ni­ła się w anio­ła o świe­tli­stym ob­li­czu i sze­ro­ko roz­po­star­tych skrzy­dłach. Boska isto­ta prze­mó­wi­ła do­no­śnym gło­sem:

– Jam jest Uriel, nie lę­kaj­cie się! Nad­szedł czas wa­sze­go sądu, grzesz­ne dusze!

– O w mordę, naj­praw­dziw­szy anioł! – krzyk­nął zdu­mio­ny Sven.

– Może powie nam, jak umar­li­śmy? – spy­tał Ma­gnus.

– Tak, pora by­ście do­wie­dzie­li się o oko­licz­no­ściach opusz­cze­nia przez was ziem­skie­go pa­do­łu! – rzekł uskrzy­dlo­ny byt. – Wszy­scy trzej zgi­nę­li­ście w ka­ta­stro­fie mor­skiej, dnia trzynastego kwiet­nia dwa tysiące ósmego roku do­kład­nie o dwu­na­stej w po­łu­dnie czasu śmier­tel­ni­ków. Pod­czas ko­lej­ne­go z kolei po­ło­wu roz­pę­tał się po­tęż­ny sztorm, który prze­wró­cił waszą łódź. Uto­nę­li­ście w re­kor­do­wo krót­kim cza­sie – dodał.

– Dla­te­go mój ze­ga­rek za­trzy­mał się na tej go­dzi­nie – wtrą­cił Hans.

– Nie prze­ry­waj, śmier­tel­na duszo! – uniósł się gniew­nie anioł – Za­mie­rzam od­czy­tać wasze wy­ro­ki – lśnią­cy zwój per­ga­mi­nu po­ja­wił się w jego ręku, a trzech ry­ba­ków mil­cza­ło. Mimo to, w ich oczach można było do­strzec wiel­ki strach.

– Ma­gnu­sie Hol­stadt! Zła­ma­łeś dwa z dzie­się­ciu przy­ka­zań oraz po­peł­ni­łeś jeden z sied­miu grze­chów głów­nych. Wyrok brzmi na­stę­pu­ją­co: wstęp do Raju – czy­tał aniel­ski sę­dzia, wska­zu­jąc pal­cem naj­młod­sze­go z po­ła­wia­czy. – Za­bierz­cie go – dodał.

Po chwi­li obok niego po­ja­wi­ło się dwóch anio­łów w bia­łych sza­tach. Wzię­li szczę­śli­we­go Ma­gnu­sa pod ręce i od­le­cie­li wraz z nim do Nieba.

– Han­sie Gu­sta­fs­son! Zła­ma­nych przy­ka­zań: trzy, uczy­nio­nych grze­chów: trzy. Wyrok: Raj – kon­ty­nu­ował Uriel i po­now­nie po­le­cił swym skrzy­dla­tym to­wa­rzy­szom za­brać ry­ba­ka do nieba.

– Cho­ler­ni szczę­ścia­rze – wy­mam­ro­tał pod nosem Sven.

– Sve­nie Svens­son! Nie­ste­ty nie mam dla cie­bie do­brych wie­ści. Po­gwał­co­ne przy­ka­za­nia w ilo­ści sied­miu i pięć po­czy­nio­nych grze­chów ska­zu­ją cię na Pie­kło – rzekł anioł.

– Co!? To musi być jakaś po­mył­ka! – obu­rzył się po­tę­pio­ny po­ła­wiacz.

– Do­praw­dy? Po­mył­ka? Przy­po­mnij sobie swoje czyny – po­wie­dział Uriel.

– No dobra, może nie byłem świę­ty, ale za­wsze mó­wio­no mi, że do­sta­je się drugą szan­sę. Na od­ku­pie­nie win czy coś tam – pro­te­sto­wał rybak.

– Panie – wtrą­ci­ła się mó­wią­ca wędka – pra­gnę przy­po­mnieć, iż ist­nie­je moż­li­wość za­mia­ny miejsc.

– Na­praw­dę? Twoja po­ku­ta już się skoń­czy­ła? Niech spraw­dzę – od­parł anioł, roz­wi­ja­jąc ko­lej­ny zwój, który zma­te­ria­li­zo­wał się w jego dłoni. – Rze­czy­wi­ście! Masz szczę­ście, grzesz­na duszo. Mo­żesz od­ku­pić swe winy – dodał.

– Mam zo­stać prze­wod­ni­kiem dusz? – za­py­tał Sven.

– Wła­śnie! Dzi­siaj od­po­ku­to­wa­łem za swoje grze­chy, więc moje sta­no­wi­sko jest wolne – po­wie­dzia­ła wędka.

– Wy­bie­raj grzesz­ni­ku! Pie­kło lub za­mia­na z tą oto duszą – za­grzmiał Uriel.

– Za­mia­na – od­parł rybak.

– Niech zatem tak bę­dzie! – rzekł anioł.

– Ra­tu­jesz mi dupę, nie­zna­jo­my – zwró­cił się do wędki Sven.

– Mia­łeś wiel­kie szczę­ście. Wy­ko­nuj su­mien­nie swoje obo­wiąz­ki, a może Wszech­mo­gą­cy po­zwo­li ci szyb­ciej do­łą­czyć do przy­ja­ciół w Raju – od­parł były prze­wod­nik dusz.

– A tak z cie­ka­wo­ści, za co po­ku­to­wa­łeś? – do­py­tał Svens­son.

– Grze­chów mia­łem na­praw­dę sporo i tym samym bar­dzo długo byłem prze­wod­ni­kiem – od­po­wie­dział py­ta­ny.

– No, to do zo­ba­cze­nia kie­dyś w tym wa­szym Nie­bie – rzu­cił Sven, zni­ka­jąc w ośle­pia­ją­cym bla­sku.

 

***

Archeolożka Miriam Crawford zginęła przysypana gruzem podczas eksploracji starożytnego, egipskiego grobowca. Trafiła do Czyśćca, nie pamiętając przyczyny swego zgonu. W dotarciu do sądu ostatecznego pomagał jej mówiący posąg. Owa gadająca statua nazywała się kiedyś Sven Svensson i była rybakiem. 

Koniec

Komentarze

Hej Czytało się dobrze, choć muszę przyznać, że spodziewałam się jakiegoś zaskoczenia na koniec. I obawiam się, że przewidywalność tego szorta jest jego największą wadą. Pozdrawiam :)

Ciekawy pomysł i fajne opowiadanie. 

Najbardziej mnie zastanawia, czy gdyby akurat nie skończyła się pokuta “wędki”, to Sven bezapelacyjnie wylądowałby w piekle? Czyli zamiast boskiej sprawiedliwości, przypadek decydowałby o losie grzesznej duszy :)

Co do formy, to mam wrażenie, że czasami jest trochę “nadmiarowa”, np.:

– Skoro łódka płynęła “po przestworze bezkresnego oceanu”, sunąc po “mętnej tafli wody” , to chyba oczywiste, że wyprawa była “morska”.

– Jaki znaczenie ma narodowość tych czyśćcowych wędkarzy? Czy jakby byli Norwegami, to coś by się zmieniło?

Być może to kwestia stylu, ale nie mam pewności. Zostawiam do przemyślenia.

 

Witaj, Anonimie. :)

Moralizatorska opowieść tytułem przypomniała mi czytane przed laty w letnim TVP odcinki “Trzech panów w łódce, nie licząc psa”. :)

Byłam bardzo ciekawa, jak potoczą się losy rybaków. Potraktowałeś całą historię humorystycznie i pomysłowo. :) Ciekawym jest fakt, że Twoją opowieść można snuć w nieskończoność. :)

Odnoszę wrażenie, że swoim szortem wyjaśniłeś tajemnicze kwestie wszelkiej fantastyki, spotykanej na świecie – każdy jej przejaw to po prostu pokutująca dusza grzesznika, objawiająca się w rozmaity sposób. :)

Klikam i pozdrawiam. :) 

 Bardziejaskrze Cieszę się, że mimo przewidywalności dobrze się czytało. Mógłbym dać na koniec jakiś twist ale uznałem, że przy tekście stawiającym na nietypowy pomysł i ogólną prostotę nie było to aż tak konieczne. Pozdrawiam również!

czeke Miło mi, że ten dziwaczny pomysł chwycił. Gdyby nie skończyła się pokuta przewodnika dusz, Sven mógłby tylko mieć nadzieję na to, że Uriel da mu drugą szansę, jeśli anioł odmówiłby – Piekło. 

Skoro łódka płynęła “po przestworze bezkresnego oceanu”, sunąc po “mętnej tafli wody” , to chyba oczywiste, że wyprawa była “morska”.

Tutaj masz rację, już wywaliłem „morską” i została sama „wyprawa”

Narodowość rybaków nie ma znaczenia. Czekałoby ich to samo gdyby byli z innego kraju. Zrobiłem z nich Szwedów, bo po prostu tak chciałem :)

bruce Super, że szort przypadł Ci do gustu. Pokutujące dusze objawiały się w czyśćcu jako przewodnicy, prowadząc inne dusze, choć niewykluczone by mogły pojawić się też w naszym świecie. Może w czasie przerwy, Wszechmogący pozwoliłby na małą wycieczkę ;)

Dziękuję za klika i pozdrawiam! 

Cała przyjemność po mojej stronie, pozdrawiam. :)

Ot, taka sobie opowiastka o rybakach, którzy na skutek nagłego zejścia przenieśli się w zaświaty. Nie czytało się źle, ale pamięci mi nie obciąży.

Wykonanie pozostawia nieco do życzenia..

 

mó­wią­ca wędka, która prze­by­wa­ła z nimi… → Czy wędka na pewno przebywała?

 

nie­przy­zwy­cza­je­ni do wi­do­ku ga­da­ją­cych wędek, ry­ba­cy byli na po­cząt­ku bar­dzo skon­fun­do­wa­ni ową sy­tu­acją, jed­nak gdy pierw­szy szok minął, zgod­nie po­sta­no­wi­li, iż zro­bią to, o czym mówił ich dziw­ny to­wa­rzysz. → Piszesz o wędce, która jest rodzaju żeńskiego, więc: …o czym mówiła ich dziw­na to­wa­rzyszka.

Uwaga dotyczy też przypadków w dalszej części tekstu.

 

Gdzie my do dia­bła je­ste­śmy? – krzy­czał wście­kły Sven. → Skoro krzyczał to po pytajniku przydałby się też wykrzyknik.

 

czy wstą­pi­cie do Raju, czy też zo­sta­nie­cie strą­ce­ni do Pie­kła… → W dalszym ciągu tekstu o niebie i piekle piszesz raz małymi, a raz wielkimi literami. Wypadałoby to ujednolicić.

 

– Ile w ogóle go­dzin tu je­ste­śmy? Pięć, dzie­sięć, może pięt­na­ście? – za­py­tał Hans, spo­glą­da­jąc na no­szo­ny na ręku ze­ga­rek – Cho­le­ra, za­trzy­mał się na dwu­na­stej w po­łu­dnie – dodał po chwi­li zdzi­wio­ny. → Brak kropki po didaskaliach.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

Zde­cy­do­wa­li nieco od­po­cząć. → Co zdecydowali odpocząć?

A może miało być: Zde­cy­do­wa­li się nieco od­po­cząć.

 

Mil­cze­li przez dłuż­szą chwi­lę. → Wystarczy: Mil­cze­li dłuż­szą chwi­lę.

 

– Wszy­scy trzej zgi­nę­li­ście w ka­ta­stro­fie mor­skiej, dnia 13 kwiet­nia 2008 roku… → – Wszy­scy trzej zgi­nę­li­ście w ka­ta­stro­fie mor­skiej, dnia trzynastego kwiet­nia dwa tysiące ósmego roku

W dialogach liczebniki zapisujemy słownie.

Cześć, regulatorzy. Dzięki za przeczytanie i łapankę.

Piszesz o wędce, która jest rodzaju żeńskiego, więc: …o czym mówiła ich dziwna towarzyszka.

Uwaga dotyczy też przypadków w dalszej części tekstu.

Tutaj nie jestem tego pewien. Skoro wędka jest pokutującą duszą mężczyzny określałem ją w rodzaju męskim, ale wędka z kolei to rodzaj żeński. Szczerze jestem w kropce. 

Witaj, Anonimie. Ja też trochę połowiłam. Weź głęboki wdech. To nie będzie bolało trochę :)

 Samotna, drewniana łódź płynęła niespiesznie po przestworze bezkresnego oceanu.

Ojojoj. Za dużo tego. Łódź samotna, ocean bezkresny (ale "przestwór"? to już lekka przesada) – a jednocześnie płynie "niespiesznie", niefrasobliwie wręcz? Musisz się zdecydować na jeden nastrój.

 Trójka mężczyzn nie pamiętała zupełnie, jak znalazła się na sunącej po mętnej tafli wody łódce.

Trójka mężczyzn nie jest jednym bytem: Żaden z mężczyzn nie pamiętał, jak się znalazł na sunącej po mętnej tafli wody łódce. Ponadto – tafla może być wprawdzie mętna, ale morze raczej idealnie gładkie nie bywa.

 Bardzo ogólnikowe informacje na temat celu ich wyprawy, przekazała szwedzkim poławiaczom mówiąca

Przecinek spomiędzy podmiotu i orzeczenia wymieć. "Ich" zbędne, wiemy, czyjej. "Szwedzcy poławiacze" wyglądają na wyginanie się w paragraf dla uniknięcia powtórzenia.

 melancholijnie poruszającej się łajby

Co to znaczy "melancholijnie"? Zdanie mocno przekombinowane.

Z pewnością nieprzyzwyczajeni do widoku gadających wędek rybacy, byli na początku bardzo skonfundowani ową sytuacją,

Mocno zapewniające i wyrywające z zawieszenia niewiary, jak również niepoprawnie oprzecinkowane (podmiotu i orzeczenia NIGDY nie rozdzielamy – możemy wstawić między nie jakieś wtrącenie, i ono będzie wydzielone, ale poza tym nigdy).

 Byli mistrzami w rybołówstwie, więc wyszli z założenia, że wyznaczone im zadanie nie sprawi żadnych problemów.

Założeniem może być to, że są mistrzami rybołówstwa, ale dobre widoki na przyszłość nie bardzo. "Im" bym przesunęła: Byli mistrzami rybołówstwa, więc uznali, że wyznaczone zadanie nie sprawi im żadnych problemów.

 Wkrótce jednak przekonali się, jak bardzo mylne było to mniemanie.

Zdania są mocno rozwleczone, gawędziarskie – ale ciut przesadnie.

 Warunki na obfity połów były idealne

Hmm.

 usłyszeli ze strony wędki lakoniczne: „Nie bierze, płyniemy dalej” trójka Szwedów usiadła zrezygnowana, wzdychając

Związek zgody! Trzej Szwedzi usiedli zrezygnowani.

 Gdzie my do diabła jesteśmy?

Wtrącenie: Gdzie my, do diabła, jesteśmy? Jak to, gdzie? Na Bałtyku :)

 Gadaj, gdzie jesteśmy i o co tu tak naprawdę chodzi albo połamię cię na kawałki!

Gadaj, gdzie jesteśmy i o co tu tak naprawdę chodzi, albo połamię cię na kawałki!

 Nie domyśliliście się jeszcze?

A na jakiej podstawie mieliby? Nie twierdzę, że musisz to zapowiedzieć, ale wędka wychodzi na nieuczciwą.

 doprowadzenie was do sądu ostatecznego

Hmm, no, nie wiem. Sąd Ostateczny to wydarzenie, a nie budynek. Poza tym woźny sądowy, nawet pod postacią wędki, powinien wręczyć podsądnym jakieś dokumenty :)

 Ile w ogóle godzin tu jesteśmy?

Trochę nienaturalne.

 dodał po chwili zdziwiony

Dodał po chwili, zdziwiony.

 Zdecydowali nieco odpocząć.

Postanowili nieco odpocząć, albo zdecydowali się odpocząć.

 rażące światło

Hmmmm.

 Każda dusza trafiająca tu nie pamięta swojego życia na ziemi.

Zaprzeczony duży kwantyfikator zapisujemy po polsku: żaden. Uważaj też na szyk: Żadna trafiająca tu dusza nie pamięta swojego życia na ziemi.

 Prawo boskie surowo zabrania jakiejkolwiek interwencji z mojej strony

Woźny sądowy :)

 odpowiedział prowodyr

https://sjp.pwn.pl/szukaj/prowodyr.html Zbyt usilnie unikasz nazwy "wędka".

 Tak, pora byście dowiedzieli się o okolicznościach opuszczenia przez was ziemskiego padołu! – rzekł uskrzydlony byt.

Naprawdę, przesadzasz. To się powoli robi śmieszne w swym napuszonym przesadyźmie.

 kolejnego z kolei

 Utonęliście w rekordowo krótkim czasie

A to już nie ich wina. Ani zasługa. (Drogie dzieci, zawsze noście kapok!)

 odparł gniewnie anioł

Nie odparł, bo Hans nie mówił właściwie do niego. A po aniele powinna być kropka.

Zamierzam odczytać wasze wyroki

Odczytuje się wyrok (nawet przy wielu podsądnych), a wyroki są raczej losu/Najwyższego. To raz. Dwa – a rozprawa gdzie? A, i zapis dialogów, patrz link od reg.

lśniący zwój pergaminu pojawił się w jego ręku, a trzech rybaków milczało. Mimo to, w ich oczach można było dostrzec wielki strach.

Karkołomne. Rozkompresuj. Pokaż, jak się boją, zamiast mnie o tym zapewniać.

 Złamałeś dwa z dziesięciu przykazań oraz popełniłeś jeden z siedmiu grzechów głównych.

A pokuta gdzie? Ponadto – tylko dwa?

 Wyrok brzmi następująco

Hmm. Nie znam się na procedurze, ale jakoś dziwnie to brzmi.

 odlecieli wraz z nim do nieba

Tu bardziej do Nieba.

 Złamanych przykazań: trzy, uczynionych grzechów: trzy

Grzechy się popełnia.

 ponownie polecił

Aliteracja.

 Niestety nie mam dla ciebie dobrych wieści.

Niestety, nie mam dla ciebie dobrych wieści. Brzmi jak prowadzący teleturniej…

 Pogwałcone przykazania w ilości siedmiu i pięć poczynionych grzechów skazują cię na Piekło

Poczynić można przygotowania, ale nie grzech, p. wyżej. Przykazania są policzalne, więc w liczbie.

 potępiony poławiacz

Aliteracja.

 Wybieraj grzeszniku!

Oddzielamy wołacz: Wybieraj, grzeszniku!

 Grzechów miałem naprawdę sporo i tym samym bardzo długo byłem przewodnikiem

Grzechów popełniłem naprawdę sporo i dlatego bardzo długo byłem przewodnikiem. To nie jest odpowiedź na postawione pytanie.

 Archeolożka Miriam Crawford

Archeolog. Naprawdę. Archeolog.

 podczas eksploracji starożytnego, egipskiego grobowca

Podczas badań starożytnego egipskiego grobowca.

Hmmmmmmmmmmmm. Tekścik teologicznie więcej, niż wątpliwy, językowo rozchwiany, fabularnie pretekstowy – ale jakiś taki miły. Może warto, żebyś próbował dalej? Więc od pieca:

 

Fabuły właściwie tu nie ma. Pewne rzeczy się dzieją, owszem, i nawet są powiązane – ale Sven praktycznie nie ma na nie wpływu (do samego końca nie wiedziałam, że to on jest głównym bohaterem). Mógłbyś pokazać, ot, choćby świętość jego kolegów w kontraście z charakterkiem Svena (który troszeczkę przecież pokazujesz). Przebłyski dawnego życia. Cokolwiek. A tak? Nic o Svenie nie wiemy – więc nic nas on nie obchodzi. Ot, nagłówek z gazety. Nie możemy mu kibicować, bo nic nie robi. Nic nie wskazuje na to, że grozi mu niebezpieczeństwo większe, niż pozostałym. A Miriam? Pojawia się na mgnienie oka – i co z tego wynika? Tylko pewna cykliczność, która jest ciekawa, ale czy wystarczająco?

 

Język – śmiesznie purpurowy, wulgaryzmy go nie wzbogacają. Zagrywasz się po prostu. Upraszczaj.

 

O czym, tak właściwie, jest ta historia? Co chciałeś przekazać? Nie widzę tu morału – bo protagonista nic nie zrobił i nic konkretnego nie zyskał ani nie stracił. Zysk, który mu wypłaciłeś, jest bardzo abstrakcyjny. Nie widzę też żadnego rozważania, ważenia racji – nie wiemy, dlaczego koledzy Svena poszli do Nieba (czy może być coś bardziej abstrakcyjnego od wyliczenia punktów?) ani co takiego Sven przeskrobał.

 

Nie nazwałabym też pomysłu dziwacznym – pojawił się już chociażby w "Life on Mars"/"Ashes to Ashes". Nie przejmuj się oryginalnością – wyjdzie albo nie. Częściej nie. Im bardziej się nią przejmujesz, tym bardziej nie wychodzi. Nie warto.

 Skoro wędka jest pokutującą duszą mężczyzny określałem ją w rodzaju męskim, ale wędka z kolei to rodzaj żeński.

Z jednej strony – my o tym nie wiemy. Że to facet. I w sumie – co by to zmieniło, gdyby wędka była kobietą? Ale z drugiej… hmm. Nie wiem.

Anonimie, nie wiem czy pomogę, ale sugeruję, abyś w początkowych fragmentach, kiedy czytelnik dowiaduje się o wędce, pisał o niej w rodzaju żeńskim, natomiast od momentu kiedy gadająca wędka obwieści, że jest pokutującą duszą mężczyzny, pisz o niej w rodzaju męskim.

regulatorzy Dobry pomysł, tak zrobię. Dzięki.

Tarnina bardzo bolesna wiwisekcja :)

Szort był głównie realizacją koncepcji nietypowej wersji zaświatów, więc może dlatego brakuje mu głębi i doszlifowania.

Próbować dalej na pewno będę, bo to nie mój pierwszy i nie ostatni tekst tutaj. 

Bardzo proszę, Anonimie. Cieszę się, że opuściłeś kropkę. ;) 

bardzo bolesna wiwisekcja :)

:D

– Kompletnie popieprzone te zaświaty! – podsumował jej odpowiedź Sven.

Piękne :)

 

Miło było przeczytać, a po reg i Tarninie nie mam czego poprawiać…

GreasySmooth Dzięki za przeczytanie, fajnie, że miło się czytało :)

Przyjemny tekst i koncept. Łatwo odgadnąć finalny zwrot, a i pogawędka rybaków czasem mi się wydawała przydługa. Puenta w porządku, ale raczej nie zapadnie mi mocno w pamięć.

NoWhereMan Cieszy mnie, że czytało się przyjemnie. Jest trochę przewidywalnie, bo mam wrażenie, że za bardzo skupiłem się na pomyśle dialogu rybaków z mówiącą wędką. Lekcja na przyszłość :) Pozdrawiam!

Anonimie, a Ty nadal anonimowy jesteś? 

bruce Pierwszy raz korzystam z anonima. Trzeba się odanonimować?

Nie trzeba, jeśli nie chcesz. Zabibliotekowanie tekstu odanonimuje go automatycznie, ale na razie klików nie masz, więc nie ma się co tym przejmować.

Tarnina Ok szanse na bibliotekę są niewielkie, więc na razie zostanę anonimem.

Dzięki za info!

Nowa Fantastyka