- Opowiadanie: JolkaK - Przestań

Przestań

Zapraszam na szorcika. Próbuję siły dialogu. :)

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Przestań

– Przestań.

– Czekaj, jeszcze trochę.

– Nie, przestań. Teraz. 

– Teraz?

– Tak. 

– Dlaczego?

– No, popatrz. 

– O!

Pochylali się nad szczeliną, niepewni, co dalej. 

– To żyje.

– Widzę. No i co z tego? Potrzebujemy wody.

– Dzwoń do szefa.

– Nie da rady – odpowiedział, patrząc na brak zasięgu na ekranie transportera. 

– Dobra, wyciągamy to. Wtedy będziesz mógł wiercić dalej. 

– Zwariowałaś?! Ja tego nie dotknę. 

– Wysięgnikiem. 

Zabrali się do pracy. Transporter był zaopatrzony we wszystkie pomocne urządzenia, wystarczyło wsiąść i wydać parę komend. Patrzyli, jak trójpalczasty łapak powoli wyciąga galaretowatą masę na powierzchnię i kładzie kilka metrów od szczeliny. Oboje poczuli ulgę. Wyglądało na niegroźne. Nie ruszało się. Jedynie lekkie migotanie przeźroczystej powierzchni sugerowało, że żyje. 

– Dobra, teraz woda. Idę wiercić dalej. 

– Patrz, zmienia kolory. 

– Taa, bardzo ładnie. Idę.

Patrzyła chwilę i powoli podeszła do stworzenia. 

– Józek, to chyba na mnie patrzy.

– No, ładna jesteś, to patrzy. Kurczę, zacięło się. Poszło. Twarda skała. Daj drugie wiertło. 

– Józek, to się wita.

– Jak to, się wita? Co ty gadasz? Daj to wiertło!

– Masz. Ciebie też wita.

– Pięknie, bardzo się cieszę. Przynieś wąż do kontenera, zaraz podłączymy. 

– Mówi, że to jego dom, a ty tam wiercisz. 

– Nic nie słyszę. 

– Bo w głowie mówi. 

– No, oczywiście, że w głowie. Powiedz, że potrzebujemy wody. Nasz gatunek tak ma. 

– Prosi, żeby go przenieść z powrotem. I przestań wiercić. Nie lubi cię.

– Straszne. Nie wiem, jak to zniosę. Dawaj ten wąż. 

– Nie. 

– Nie? – Uniósł głowę znad szczeliny, po raz pierwszy naprawdę zainteresowany. 

– Nie. 

– Weźmiemy tylko wodę i nas nie ma. Jak chcesz, to wsadzimy to na koniec z powrotem.

– Nie. 

Patrzył, jak podnosi zepsute wiertło z ziemi i, trzymając je jak nóż, zbliża się do niego. 

– No co ty?! Przestań, to tylko jakaś galareta! Stój!

– Nie.

Podniósł się. Gdy była już blisko, zaczął się cofać. Galareta zabulgotała. Nagle zmieniło się otoczenie, a oni wpadli do głębokiej wody ciągnącej się po horyzont. Skafandry utrzymywały ich na powierzchni. 

– Co, do cholery?!

– Jakie to logiczne!

– Co jest logiczne?

– Powiedzieliśmy, że jako gatunek potrzebujemy wody. Potraktowało to dosłownie!

Zamilkli oboje, bo nie było nic więcej do powiedzenia. Przez chwilę oglądali krwawe  niebo i trzy niewielkie księżyce. Wstyd różowił lekko policzki Józka, który czuł się dziwnie spokojny i wdzięczny. Nie zastanawiał się dlaczego. 

Koniec

Komentarze

Witaj. :)

Ładny szorcik, Jolu, podobał mi się, jest w nim wszystko, czego trzeba, bez zbytniej przesady i rozgadywania się, a i tak fantastyki sporo. :)

Klikam, pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Hej, Bruce, dziękuję za odwiedziny i przemiły komentarz! Nie spodziewałam się klików, a tu proszę! Bardzo wdzięcznam! :) Pozdrawiam cieplutko!

I ja dziękuję, powodzenia. :)

Pecunia non olet

Fajny pomysł, choć musze powiedzieć, że dziwnie czyta się dialog w zasadzie pozbawiony didaskaliów, w dodatku nie od razu można się zorientować, o co tu chodzi. No, ale jeśli taki właśnie efekt chciałaś osiągnąć, to udało się. ;)

 

– Nie? – uniósł głowę znad szcze­li­ny, pierw­szy raz na­praw­dę za­in­te­re­so­wa­ny. → – Nie? – Uniósł głowę znad szcze­li­ny, pierw­szy raz na­praw­dę za­in­te­re­so­wa­ny

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Podobało mi się. Jest wszystko, co powinno być. Fantastyka. Napięcie i twist. :)

Regulatorzy, zaraz poprawię, dziękuję za komentarz i odwiedziny, zawsze mile widziane!

Koala75, no to pięknie, idę nalać sobie wina! :)

Dziękuję i pozdrawiam cieplutko!

Bardzo proszę i PSNP. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Byłam pewna, że ona go skrzywdzi, bo to przejmie jej umysł.

No i jest woda.

Dialogi wyszły ładnie.

Pomyślałam o Indianach eksploatowanych przez konkwistadorów. Też do nich podchodzili jak do galarety;(

Lożanka bezprenumeratowa

Fajne! Pomysłowe, sensownie napisane, dialogi bez didaskaliów się sprawdzają i nie wymagają dopowiedzeń, co mocno dynamizuje historię.

ninedin.home.blog

Ambush, no to dobrze, że było zaskoczenie! :) Przejęło umysł tylko tyle ile musiało! :D Dziękuję na komentarz! :) 

Ninedin, dziękuję, właśnie sprawdzam ile da się napisać dialogami i okazuje się, że całkiem sporo. To zaskakujące!

Pozdrowienia! 

Cześć, bardzo fajny szort. Wszystko sensownie się spina, a zakończenie jesr pomysłowe.

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Bardzo mi się spodobał Twój szort! Złapałem się na mimowolnym uśmiechu podczas czytania. Całkiem błyskotliwy pomysł. Jest siła (dialogu)!

Młody Pisarz, dziękuję! Bardzo się cieszę, że się podoba. Czasem krótsze jest lepsze! :D

Arq Von Shell, dzięki! No właśnie na dialogu i jego sile chciałam się skupić, więc cieszę się, że działa!

Pozdrawiam serdecznie! 

Fajny pomysł :) Niby tylko dialogi, ale na koniec wyszła pełnoprawna historia. Dobry twist na koniec :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka_Luz, dziękuję! Odkrywam piękno krótkiej formy! :D

Cześć,

 

Hehe… wariacja na temat “Solarisa” w wersji super szort, utrzymana w zabawnym tonie.

 

Sympatyczne:)

JPolsky, to mnie zaskoczyłeś, bo z Solarisem bym nie skojarzyła… ale każdy ma co innego w głowie, a ważne, że się podobało! Pozdrawiam cieplutko! :)

Ładne, do mnie to opowiadanie trafia zarówno technicznie jak i fabularnie.

Wnosi powiew świeżości i jest SF. Piękne ujęcie wodnika.

 

Udało mi się znaleźć przecinek:

Nie zastanawiał się[,] dlaczego. [bez przecinka]

 

Mimo akcentu zdaniowego, jednak bez :-)

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Hej 

Fajny dynamiczny szort :). Wydaje mi się, że trzeba było słuchać Józka zabrać wodę i spadać ;) 

 

Klikam i pozdrawiam :) 

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Prawie sam dialog i nic ponadto, a udało Ci się całkiem sporo przekazać. Ktoś napisał, że to taki Solaris w wersji szort, ale mnie to bardziej przypomina jeden z tekstów Gekiego, tylko skrócony do granic możliwości i z nieco innym wydźwiękiem, które daje zakończenie. 

 

Pozdrawiam serdecznie 

Known some call is air am

Czytało się faktycznie szybko, ekspresem wręcz. Mi brak opisów nie przeszkadzał, bo przy tak krótkiej historii, nie czułam potrzeby rozwodzenia się nad światem. Nie wiem, czy to kwestia Twojej zapowiedzi, umiejętnie poprowadzonych dialogów, czy też obu tych rzeczy, ale podobało mi się. ;) Na plus, że nie mamy standardowej końcówki, w której obcy przenika przez umysł i zabija, bo takich tekstów/filmów już znamy sporo.

 

Co do fabuły, jest prosta, Ziemianie na innej planecie jak zwykle kopią i robią wszystko po swojemu, to akurat motyw oklepany. ;p Może brakowało mi czegoś, co mnie mocniej zaskoczy, bo bardziej niż zaskoczył mnie koniec, zaskoczył mnie brak typowego końca (w pozytywnym sensie, oczywiście). Pod względem dialogów czytało mi się lekko i nie gubiłam się w tekście, od razu wiadomo, co się dzieje, jak przebiega akcja i to na duży plus, bo operowałaś prawie samymi dialogami. :)

 

Pozdrawiam,

Ananke

Radek, dziękuję za komentarz i cieszę się, że przemawia pozytywnie! Myślisz, że to ujęcie wodnika? Ciekawe! Przecinek poprawiony! :)

Bardjaskier, no trzeba było, ale wiesz, jak to ludzie, muszą sobie komplikować… :) Dzięki za klika!

Outta Sewer, nie znam tekstu Gekiego, podasz tytuł? Dzięki za komentarz! 

Ananke, cenne uwagi, dziękuję! Trudno dzisiaj uchronić się przed oklepanymi tematami, tym bardziej szanuję, gdy komuś się to udaje. 

Dziękuję wszystkim i pozdrawiam serdecznie! :)

Planeta Woda :)

Known some call is air am

 patrząc na brak zasięgu na czytniku transportera

Błąd kategorialny – brak zasięgu nie jest czymś, co można wyświetlić (tylko komunikat o braku zasięgu).

we wszelkie pomocne urządzenia

Lepiej: wszystkie.

 użyć paru komend

Wydać parę komend.

 Patrzyli, jak powoli trójpalczasty łapak wyciąga galaretowatą masę

Szyk sugeruje, że patrzyli na tę powolność – tak ma być?

 do stworzenia, czy cokolwiek to było

W zasadzie stworzeniem można nazwać cokolwiek, niekoniecznie żywego.

 pierwszy raz naprawdę zainteresowany

Lepiej: po raz pierwszy naprawdę zainteresowany.

 Patrzył, jak podnosi zepsute wiertło z ziemi i, trzymając je jak nóż, zbliża się do niego.

Hmmm. Sama nie wiem.

 Nagle zmienił się krajobraz

…? https://wsjp.pl/haslo/podglad/4079/krajobraz

 Oglądali przez chwilę krwiste niebo

Szyk: Przez chwilę oglądali krwawe niebo. Krwisty jest befsztyk.

Wstyd różowił lekko policzki Józka, choć w dziwny sposób czuł się spokojny i wdzięczny.

Mmmm, ale to nie wstyd się tak czuł. I "w dziwny sposób" jest anglicyzmem.

 Nie zastanawiał się dlaczego.

Nie zastanawiał się, dlaczego.

Nieźle, nieźle. Króciutko i na temat, choć nic nowatorskiego. Chciałaś przećwiczyć dialogi? Początek jest trochę… gadającogłowowy, ale dzięki krótkości nie zdążyłam się tym zmęczyć. Zgrabnie wyszło.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ciężar znaczeniowy w tym szorcie dźwiga narracja, nie dialogi. Pierwszy dialog jest właściwie niezrozumiały – nabiera sensu dopiero przy wstawce narracyjnej, a i wtedy trzeba się do niego cofnąć, żeby złapać, o co chodzi. Tekst mógłby się zacząć od fragmentu narracyjnego i wiele by nie stracił. 

Same dialogi dalej nie są złe, ale też nie są jakoś bardzo naturalne – przy niektórych kwestiach czuć, że informacja jest skierowana do czytelnika, przy innych z kolei reakcje bohaterów są mało przekonujące (tekst, o tym, że bohaterka jest ładna, bo obcy się na nią patrzy). 

W dalszej części tekstu fajnie wypada mówienie bohaterów niejako obok siebie, dwutorowość ich rozmowy – ona o obcym, on o wiertłach. Końcówka – nie rozumiem reakcji Józka, jego zawstydzenia się. Całość nie jest szczególnie realistyczna – i nie wiem czy tak miało być. Jest w tym tekście coś ze skeczu, czający się pod powierzchnią absurd, umowność przedstawianych wydarzeń. Wszystko dzieje się na granicy przekraczania czwartej ściany. Przyszedł mi na myśl Beckett i teatr absurdu. Tylko właśnie, czy ta umowność i sztuczność/ widoczna konstrukcyjność  sytuacji komunikacyjnej jest celowa? 

It's ok not to.

Outta Sewer, no może cała planeta to przesada, ale porządny ocean na pewno! 

Tarnina, na Ciebie zawsze można liczyć! :D Zwłoki opka, które dostałam kiedyś na maila będę pamiętać długo! :D Tutaj też zrobiłaś niezłą robotę! Biorę się zaraz za poprawianie, dzięki za poświęcony czas! :D

dogsdumpling, dzięki za odwiedziny i pochylenie się nad tekstem! Niby krótki, a ile problemów można odkryć! :D Sprawdzę uważnie wszystkie Twoje sugestie, każdą wskazówkę uważam za cenną! 

 

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za odwiedziny! :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@Tarnino:

Błąd kategorialny – brak zasięgu nie jest czymś, co można wyświetlić (tylko komunikat o braku zasięgu).

Oczywiście, że masz rację. Jednak ludzie mówią skrótami, licząc na inteligencję rozmówcy. Np.:

 

– Spada nam transfer, jaki mamy zasięg?

– Całe dwie kreski!

 

Nikt nie powie, że moc sygnału, wynikająca z zasięgu BTSa, kąta ustawienia anten lub sfazowania komórek matrycy (5G) spadła do poziomu wyświetlanego przez mobilny terminal (zwany dalej komórą) na dwie kreski, czyli poniżej 50%, liczone logarytmicznie.

 

Drastyczniejsze:

 

– Coś się dzieje, pokaż mi satelity!

W tym momencie asystent, zamiast przynieść tablet, wyświetlający schemat efemeryd, ustawia teleskop i mówi:

– Obawiam się, że w dzień nie będzie widać. Szef wie, ta podświetlona atmosfera.

 

Mam pomysł na opowiadanie, w którym ludzie będą mówili naprawdę “jak jest”, tylko nie wiem, czy wyszedłby gniot, czy choć trochę śmiesznie.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Tak, ludzie mówią skrótami – ale istnieje pewna granica, poza którą popadamy w śmieszność. Gdyby tak nie było, równie dobrze moglibyśmy mówić na wszystko “uuuk!”.

Pomysł wypróbuj. Jest takie opowiadanie, tylko nie pamiętam tytułu (”Veritas”?) o świecie, w którym ludzi u progu dojrzewania pozbawia się zdolności kłamstwa, co powoduje przeurocze skutki w polityce, reklamie i życiu małżeńskim.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tak, ludzie mówią skrótami – ale istnieje pewna granica, poza którą popadamy w śmieszność. Gdyby tak nie było, równie dobrze moglibyśmy mówić na wszystko “uuuk!”.

Widzę różnicę między “patrząc na brak zasięgu na czytniku transportera” oraz “całe dwie kreski” a “uuuk!”. Tzn. z “uuuk” nie umiem dociągnąć myślą, o co rozmówcy może chodzić.

No to na razie uuuk!

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Uuuk!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Bardzo smakowite rozkminy, Radek i Tarnina, dzięki, że tutaj, bo od razu skorzystam! :)

Przyznaję jednak Radkowi trochę racji, że nie da się tak dosłownie mówić językiem potocznym, gdy chcemy, żeby czytelnik czuł się komfortowo i u siebie. Skróty myślowe dozwolone, chociaż dokładność opisu i piękno czystego, literackiego języka też należy docenić! 

Anet, dziękuję, że wpadłaś! Cieszę się, że podeszło! 

Pozdrawiam! :)

nie da się tak dosłownie mówić językiem potocznym, gdy chcemy, żeby czytelnik czuł się komfortowo i u siebie

Dlaczego nie? Skróty myślowe są dozwolone, po prostu bez przesady.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka