- Opowiadanie: hfdhgfhj - Karczma

Karczma

Witam, chciałbym wam przedstawić fragment opowiadania które napisałem.

Nie jestem dobry w pisaniu, jestem dyslektykiem, ale myślę, że poczyniłem duże postęp w porównaniu z poprzednimi opowiadaniami.

Oceny

Karczma

Tarlog zsunął się na skraj łóżka, pochylił głowę i zamknął oczy. Wiedział co ma robić, żeby złagodzić ból po koszmarze – wziął kilka głębokich oddechów. Jego płuca wypełniły się świeżym powietrzem poranka, serce zaczęło bić równomiernie, a umysł wrócił do zwykłej czujności. Była to jego rutyna: radzić sobie z koszmarem, który dręczył go od dzieciństwa.

Po uspokojeniu się zwrócił wzrok ku małemu kwadratowemu okienku, przez które padały promienie porannego światła, lubił ten widok, przypominały mu, że na tym świecie jest jeszcze odrobina jasności – co sam zaprzepaścił, łamiąc tym samym śluby rycerskie. 

Wstając usłyszał skrzypnięcie podłogi pod swoimi stopami za każdym krokiem. Zastanawiał się czy właściciel karczmy umyślnie zostawił ją skrzypiącą, aby wiedzieć, że gość wstał. Złapał za koszule i spodnie, a kiedy je powąchał, poczuł silny zapach wilgoci i stęchlizny. Powinienem to wyprać, gdy tylko znajdę jakiś strumień i przydałaby mi się jakaś bielizna, ale to potem – pomyślał.

Podszedł do małego stolika na końcu pokoju, nie był to duży wysiłek patrząc na rozmiar pokoju, gdyby się postarać można byłoby sięgnąć do niego z łóżka. Wziął kubek z wodą zostawiony przez właściciela i napił się głęboko, łapiąc oddech po koszmarnej nocy.

Rozglądnął się po pokoju i zauważył, że jest jeszcze bardziej obskurny niż wczoraj. Ściany pokryte były wilgocią i zagrzybione, a w rogach unosiły się pajęczyny z pająkami wielkości kciuka. Wyglądało to tak, jakby nikt nie wchodził do tego pokoju od lat. Pewnie właśnie tak było. W końcu to skraj cywilizacji, jeszcze trochę i zaczynają się dzikie krainy, gdzie jedyne prawo to jego brak.

Złapał za miecz z pasem, przypinając go sobie na pas, otworzył drzwi i zszedł po schodach. Właściciel stał już za stosem palet, bo trudno to nazwać barem. Wokół rozciągał się zaniedbany i ciemny lokal, w którym wisiały pajęczyny, a rozchodził się zapach stęchlizny.

– Coś podać? – zapytał, polerując widelce i łyżki.

– Nie dziękuję. – odpowiedział, rozglądając się po karczmie. – Czy mój człowiek już jest?

– Marion Pomyleniec? – zadał pytanie, lecz nie czekał na odpowiedź. – Siedzi tam w rogu.

Tarlog obrócił się i zaczął iść w stronę kąta. Karczma była tak mała, że Tarlog musiał się przedzierać między stołami – nie wyobrażał sobie tego miejsca pełnego ludzi. Gdy dotarł zobaczył zaciemnione miejsce i osobę w kapturze palący fajkę, rozświetlającą lekko jego twarz.

– Marion? – zapytał, siadając naprzeciwko niego.

– Kto pyta? – odpalił kolejną fajkę.

– Tarlog, osoba z którą miałeś się spotkać – odparł.

– Rozumiem. – Pociągłą kolejną fajkę. – Chciałeś informacji na temat tych ruin poza wsią.

– Tak – potwierdził. – Zależy mi na twoich informacjach. 

– A masz zapłatę? – Wyprostował się.

Tarlog poczuł się nieco zaskoczony, ale wiedział, że takie są zasady w tych okolicach. W końcu informacje na temat ruin mogą okazać się bezcenne w jego poszukiwaniach. Wyciągnął sakiewkę wypełnioną po brzegi złotem z pasa i rzucił ją na stół, Marion ją chwycił, otworzył i z jego ust wydobył się szyderczy, drwiący śmiech, jakby śmiał się z Tarloga i jego naiwności.

– To teraz słuchaj. – odparł. – Ludzie mówią, że to miejsce jest nawiedzone, ale to sterta bzdur. Osobiście byłem tam wiele razy i jakoś żadnego ducha nie widziałem, chociaż czasem miałem lekkie zawroty głowy będąc w ruinach, ale zaraz przechodziło, dziwne. Podróżując natknąłem się na wiele skarbów – złote kielich, talerze i takie tam, bogaci kupcy w miastach płacą krocie za te przedmioty.

– Rabowałeś te miejsca? – przerwał zaciskając pięść.

– Muszę jakoś żyć. Kontynuując – mówił dalej. – Najdziwniejsze jest to, że nie ma trupów, a niektóre domy w środku wyglądają, jakby uciekli w pośpiechu. 

– Widziałeś pałac? – zapytał.

– Nie – odpowiedział natychmiast. – Same domy mieszkalne, stajnie i kilka kiedyś bardzo bogatych domów z wielkimi skarbami.

– Rabowanie rzeczy z miejsc dawnych kultur jest karane więzieniem – powiedział Tarlog zaciskając pięść na widoku Mariona.

– A ty co – popatrzył na Tarloga krzywo. – rycerz sprawiedliwości?

– Precz mi z oczu. – Wydawał się wściekły i jego oczy błyszczały gniewem. – Bo zabiję.

Marion złapał za sakiewkę i szybkim krokiem poszedł w stronę wyjścia.

Tarlog wstał i uderzył z całej siły w stół, alarmując karczmarza, który znalazł się zaraz za nim.

– Jeśli uszkodziłeś ten stół będziesz za niego płacił. – powiedział sfrustrowany.

Tarlog zamknął oczy, to był ten moment, kiedy ogarniała go pustka i mrok, myśli stawały się czarne, a w ciele narastał ogromny gniew. Tracił nad sobą kontrolę. Karczmarz mówił coś do Tarloga, lecz on już nic nie słyszał.

Oberżysta położył rękę na ramieniu Tarloga, próbując go obrócić, ale Tarlog chwycił jego rękę i z całej siły uderzył go w twarz. Karczmarz upadł, a Tarlog usiadł na nim i zaczął go z całej siły bić w twarz, raził go cios za ciosem. Jego twarz stawała się coraz bardziej czerwona od krwi, która była już wszędzie. Tarloga ogarnęła furia, a po dwudziestym ciosie, oberżysta przestał się ruszać i zmarł. Tarlog wstał, popatrzył na ciało i szybkim krokiem opuścił karczmę.

 

Koniec

Komentarze

Witaj. 

Opowieść jest zdumiewająca. Rozumiem, że stanowi fragment większej całości, lecz i tu czasami odnoszę wrażenie pewnego skrótu myślowego, zapisania niektórych wątków zbyt pobieżnie i zbyt chaotycznie. Nie jestem do końca przekonana, z jakiego powodu rozwścieczony bohater zabił akurat Bogu ducha winnego karczmarza, skoro ten troszczył się tylko o swój stół, a zabójcę wyprowadził z równowagi ktoś zupełnie inny, w dodatku zabierając mu sakiewkę ze złotem za informacje, jakich – jak rozumiem – nie chciał usłyszeć. 

W tekście jest bardzo dużo powtórzeń, literówek, kwestii interpunkcyjnych, zapis dialogów miejscami także jest błędny. Na pewno ciekawym jawi się stworzony przez Ciebie świat, którego namiastkę poznajemy w tym krótkim fragmencie, lecz cała fabuła wymaga jeszcze starannego dopracowania. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Hej, przeczytałam. Jest to fragment, a to zawsze trudniej ocenić, bo nie mamy całego obrazu. Ale to, co jest, fabularnie jest interesujące. Brakuje trochę dopracowania szczegółów, tak żeby czytelnik się nie gubił. 

Po uspokojeniu się zwrócił wzrok ku małemu kwadratowemu okienku, przez które padały promienie porannego światła, lubił ten widok, przypominały mu, że na tym świecie jest jeszcze odrobina jasności – co sam zaprzepaścił, łamiąc tym samym śluby rycerskie. 

To zdanie gubi podmiot kilka razy, zwłaszcza w miejscu, gdzie przeskakujesz do przypominały mu (wcześniej jest widok ), potem jest odrobina jasności, (co sam zaprzepaścił). Zaprzepaścił odrobinę jasności? I złamał tym śluby rycerskie? Jak widzisz, to, co jasne dla Ciebie, może być mylące dla odbiorcy. 

Podszedł do małego stolika na końcu pokoju, nie był to duży wysiłek patrząc na rozmiar pokoju, gdyby się postarać można byłoby sięgnąć do niego z łóżka. Wziął kubek z wodą zostawiony przez właściciela i napił się głęboko, łapiąc oddech po koszmarnej nocy.

To sformułowanie jest niefortunne. Pomijając już fakt, że podejście do stolika zwykle nie jest wysiłkiem, tutaj to brzmi źle, jakby wysiłek nie był duży, gdy się patrzyło. Zamiast patrząc, można by zastosować biorąc pod uwagę, lub coś w tym rodzaju.

Drugie: napił się głęboko. Można się napić szybko, zachłannie, ale głęboko raczej nie. 

Złapał za miecz z pasem, przypinając go sobie na pas, otworzył drzwi i zszedł po schodach.

Powtórzenie. Należy ich unikać i szukać innych sformułowań. No i logicznie, jeśli złapał miecz z pasem to przypinał go do drugiego pasa?

Takich zdań do poprawy trochę tu jest. Za przecinki się nie biorę, bo sama jestem w tym słaba. Przeczytaj tekst jeszcze raz, tak jakbyś miał go surowo ocenić dla kogoś. No i pisz dużo. Nie martw się, wszyscy robimy błędy, nie należy się zniechęcać, zwłaszcza jeśli pisanie sprawia ci przyjemność. Z czasem będzie coraz lepiej. Życzę powodzenia!

Nowa Fantastyka