- Opowiadanie: LabinnaH - Cofnij zapis i enter

Cofnij zapis i enter

“A czułe „kocham”?

Kiedyś, gdy mówiło się „kocham”, było się dumnym i oczarowanym, pewnym, że cudownie brzmi w naszych ustach, pasuje do drugiej osoby i wspólnego porozumienia. Później ten wyraz zagubił swój wyraz i pozostały jedynie litery. A, „kocham” niezbyt chętnie wychylało się z ukrycia, bo mózg podpowiadał: „Nie powtarzaj. Okazujesz słabość. Nastał bój płci”.

Opowieść “Cofnij zapis i enter” – to próba magicznego przywrócenie tego, co, niestety...

Zagłębijmy się i przywołajmy... często, tak cudowny czas naszego życia, by ponownie spróbować...

Poczytajcie.

 

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Cofnij zapis i enter

 

Kochanie – wstań, kochanie – jesteśmy spóźnieni, kochanie – potrzymaj mi sweter. Kochanie, kochanie. Kochanie?

Kiedy dawniej któreś z nas wypowiadało to słowo, płaciło karę, a drugie szybko o tym zapominało, bo wtedy, bez wahania się wybaczało. Teraz „kochanie” zbyt łatwo dostaje się do ust, kubki smakowe pozwalają je mleć, a usta bezmyślnie powtarzać.

A czułe „kocham”?

Kiedyś, gdy mówiło się „kocham”, było się dumnym i oczarowanym, pewnym, że cudownie brzmi w naszych ustach, pasuje do drugiej osoby i wspólnego porozumienia. Później ten wyraz zagubił swoją wymowę i pozostały jedynie litery. A, „kocham” niezbyt chętnie wychylało się z ukrycia, bo mózg podpowiadał: „Nie powtarzaj. Okazujesz słabość. Nastał bój płci”.

Wielki Alchemik coś zmieszał, a wylane krople zaczęły parzyć. Nastała codzienność, bezruch i nuda. Namiętność przerodziła się w wymyślny seks, a dawna czułość, w od czasu do czasu pogłaskanie po głowie – bez przypomnienia, co chciało się tym gestem przekazać kiedyś delikatnie głaszcząc. Powtarzane w żartach słowa „kłujki” i „wboczki”, mocno w drugą stronę godzące, niby niechcący, a z satysfakcją wypowiadane – zastąpiły odczuwanie. Nie obrażasz się – mogę mocniej. Nie oddajesz – słowem-nożem.

 

Kolejny raz nie chciało mi się tak wcześnie wstać. Długo piłem kawę i międliłem grzanki z serem i ogórkami, próbując zapytać – dokąd tym razem jedziemy? Jeszcze raz? Czy znamy powód?

Wyjechaliśmy samochodem. Kanapki, plecaki, rowery, małe i duże torby foliowe, kilka znanych uśmiechów, sztuczek słownych i figli. Następnie rytuał: recepcja, wniesienie bagażu, coś na przegryzkę, spacer. Potem powrót do pokoju i każde… z oczami w laptopie.

A wieczorem, leżąc w łóżku – dawniej nasze ciała przebywały w niebie – oboje, bez przytulenia, próbowaliśmy tylko zasnąć. I wtedy zadałem sobie pytanie: „Czy ta podróż to jedna z ucieczek przed zagładą naszego związku?”.

Na skraju snu przywołałem cudowne, sprzed wielu lat, wrześniowe, pachnące popołudnie naszego poznania.

 

Pewna moja dawna znajoma postanowiła nie dopuścić, abym „marnował się”, żyjąc samotnie. Zdecydowała, że tego, a nie innego wieczoru, mam ją odwiedzić. Zaprosiła do swojej willi, położonej w miejscu dostępnym dla wybrańców, pełnym ciszy i zielonych przestrzeni. – Porozmawiamy, może pójdziemy do teatru…

Zapukałem ozdobną kołatką. Drzwi otworzyła gosposia, bez wątpliwości – Ukrainka, gdyż od lat pomoce w tym domu były z tego kraju.

Przedstawiłem się i co dziwne, usłyszałem jej imię… Była uśmiechnięta i miła, odebrała mój płaszcz, powiesiła na stylowym wieszaku i zaprosiła do wnętrza. Co dziwne, nie przepuściła mnie – gościa i pierwsza weszła do salonu. Zaprosiła, abym usiadł przy artystycznie nakrytym stole i powiedziała:

– Proszę się rozgościć, zrobię herbaty, mamy wspaniałą chińską.

Mówiąc cichym, matowym głosem, dołączyła kilka zalotnych spojrzeń, chcąc od pierwszych chwil poznania – oczarować mnie?

Umilić czas, bardzo proszę, ale olśnić? To również należało do jej obowiązków?

Podając herbatę, bez zapytania czy może, usiadła naprzeciw i choć nie uzgodniliśmy tego wcześniej, zaczęła mówić mi po imieniu. Nie zdążyłem spytać, czy moja znajoma jest już gotowa do wyjścia na spektakl, gdyż pierwsza rozpoczęła rozmowę.

Nie często mi się zdarza, w tak innej, niż zazwyczaj sytuacji, nie umieć podtrzymać wymiany zdań. Tym razem nie musiałem. Gospodyni 'wspólnego stołu', po kilku uprzejmych zdaniach, z niezwykłą swadą zaczęła opowiadać o detalach architektury Wiktoriańskiej Anglii, wpływie papiestwa na kościół anglikański oraz o zachwycie nad średniowieczną architekturą romańską arcybiskupstwa „Canterbury”. Za chwilę, w profesjonalnym wykładzie, porównała życiorysy oraz założenia polityki zagranicznej Winstona Churchilla i Margaret Thatcher. A także – jaki to miało wpływ na hossę i bessę funta w tamtych, tak różnych okresach. Kilka długich wywodów o Starym i Nowym Testamencie oraz wpływie kultury żydowskiej na świat współczesny, stanowiło drobnostkę. Zanurzyłem się w urok czystej, wyrafinowanej polszczyzny. Zapatrzony, zasłuchany i oczarowany oczytaniem i niezwykłą inteligencją, potakiwałem grzecznościowo bez żadnego komentarza.

Piękna, jasnowłosa kobieta, ubrana była w gładką, czarną, przedłużoną sukienkę z zakrytym dekoltem, pod którym… każdy oddech zbyt wyraźnie falował. Oczy radośnie błyszczące, głos o ciepłym smaku, usta zalotnie rozchylone. Absolutny mat zachwytu.

Po niedługim czasie, pani domu, schodząc do salonu, z uśmiechem zapytała, czy miło mi się rozmawiało z jej najlepszą, jeszcze z czasów studiów, przyjaciółką. I, czy przypadkiem, nie wziąłem jej za gosposię, Ukrainkę, z którą niedawno się rozstała? Nie odpowiedziałem. Zauroczenie trwało nadal.

– Czy podwieziesz nas do teatru? Lubimy bywać tam we dwie. Proszę. Będziesz z nami chwilę dłużej, a zwłaszcza z tą, która tak wspaniale ci towarzyszyła.

Przez wiele następnych, cudownych lat, oboje śmialiśmy się z mojej gapiowskiej zamiany postaci, której nie ustrzegłem się przy pierwszym spotkaniu.

 

Myśli powróciły do rzeczywistości.

Leżałem we wspólnym, zimnym łóżku-klinczu, pełnym monotonii i stagnacji. Wiedziałem. Tak dłużej nie będzie. Nie pozwolę, żeby On-Mózg nieustannie zwyciężał. Nie wolno nasączać nas magią miłości, a po kilku latach stopować, bo – natura tak nakazała. Co zrobić, żeby niezwykłe chwile powróciły, pozostały i nigdy się nie cofnęły…? 

Na skraju świadomości – szalone olśnienie. Zwariowany, niezwykły pomysł niczym cud, pojawił się i rozbłysnął. Na wewnętrznym, osobistym komputerze, w archiwum dawnej i aktualnej pamięci – nacisnąłem błyskawicznie dwa najważniejsze klawisze: „Cofnij zapis” i „Enter”.

Pierwszy – żeby przywrócić czas naszego pierwszego spotkania – wtedy spojrzenia, zapach i oczarowanie były spełnieniem, a zdanie „Akceptuję cię we wszystkim” – stanowiło o naszym uczuciu. I drugi klawisz – błyskawiczne potwierdzenie.

Byłem pewien, że zdążyłem na ostatni możliwy moment, gdyż… mogło się zdarzyć, że nasze dłonie, także zmęczone sobą, chciałyby odpocząć i nic już nie naciskać. I pozwoliłyby, aby to, co oddalało nas od siebie, postępowało w jedną już tylko stronę – bez decyzji, planów, uzgodnień i woli.

 

Ot, dwa codziennie naciskane, komputerowe klawisze.

Jednak… gdy się tego tak niezwykle pragnie… – wspaniałe, zaczarowane punkty nadziei, mogące przywrócić wszystko, co do niedawna wydawało się całkowicie niemożliwe…?

Koniec

Komentarze

Witaj.

 

Piękny, romantyczny, wzruszający tekst. 

Mnóstwo w nim zwyczajnych/niezwyczajnych, ludzkich emocji, mnóstwo również pragnień, które na szczęście drzemią jeszcze w bohaterze opowieści. Nie każdemu jest to dane. 

Klik ode mnie i szóstka punktacyjna. :)

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Hannibalu, też misię bardzo podobało. Wspaniałe na początek dnia i wieczór. W ciągu dnia pędzimy i gubimy takie uczucia. Dobrze odszukać w sobie takie dwa klawisze i uruchomić we właściwej kolejności.

Na dowód, że czytałem:

Kiedy dawniej, któreś z nas wypowiadało to słowo, płaciło karę, a drugie szybko o tym zapominało, bo wtedy, bez wahania się wybaczało. ← może dorzuciłbym “gdy” po pierwszym przecinku.

Do Biblioteki!

Nie oddajesz – słowem-nożem.

Bardzo mi się podoba to sformułowanie.

 

„Czy ta podróż, to jedna z ucieczek przed zagładą naszego związku?”.

Zbędny przecinek. Nie jestem też pewna co do kropki po cudzysłowie, ale chyba jest w porządku. Może ktoś inny mądrzejszy się na ten temat wypowie.

 

Na skraju snu, przywołałem cudowne

Zbędny przecinek.

 

Przedstawiłem się i co dziwne, usłyszałem imię, choć…

Podając herbatę, bez zapytania, czy… może

Nie zdążyłem spytać, czy moja znajoma jest już gotowa do wyjścia na spektakl, gdyż…

Jak dla mnie trochę za dużo tych wielokropków.

 

każdy oddech, zbyt wyraźnie falował.

Bez przecinka.

 

Absolutny pat.

Chodzi o pat w szachach? Jeśli tak, to nie rozumiem tego zdania, bo gdzie tu jest remis?

 

zimnym łóżku-klinczu

Ładne i trafne.

 

Daję klika do Biblioteki.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Cześć, LabinnaH!

 

To ja, Twój piątkowy dyżurny!

Później ten wyraz zagubił swój wyraz i pozostały jedynie litery.

powtórka

a dawna czułość, w od czasu do czasu, pogłaskanie po głowie

przecinki coś tutaj zaszwankowały

dawniej, nasze ciała przebywały w niebie

ten przecinek niepotrzebny

Jak jej wcześniej podpowiedziano, była uśmiechnięta i miła, odebrała mój płaszcz, powiesiła na stylowym wieszaku i zaprosiła do wnętrza.

Nie rozumiem tego zdania. A nawet jeśli gosposi podpowiedziano, żeby była uśmiechnięta i miła, odebrała płaszcz itd. to skąd narrator wiedział, że tak było?

Co dziwne, nie przepuściła mnie – gościa (+ –) i pierwsza weszła do salonu.

brakuje półpauzy jako końca wtrącenia

odając herbatę, bez zapytania, czy, może, usiadła naprzeciw

przecinki szaleją

Nie zdążyłem spytać, czy moja znajoma jest już gotowa do wyjścia na spektakl, gdyż, pierwsza rozpoczęła rozmowę.

Skąd się wzięła nagle znajoma – przecież w pokoju jest tylko bohater i gosposia

Nie często mi się zdarza, w tak innej, niż zazwyczaj sytuacji, nie umieć podtrzymać konwersacji.

rym

Absolutny mat.

Hę? Mat szachowy, czy mat, w sensie “matowy”? Pierwszy nieuzasadniony (albo słabo podbudowany), a drugi niezrozumiały

 

Co do opinii – po pierwsze brakuje tu fantastyki.

Do tego nawet jeśli był pomysł, to wszystko jest przedstawione skrótowo i sprawozdawczo. Trudno cokolwiek powiedzieć o bohaterach, wszystko wyłożone jest kawa na ławę, przez co nie angażuje.

A przez tą skrótowość – miłość jest strasznie spłycona. Kochamy się → popadamy w rutynę długiego związku → rozmawiam (słucham) uroczej kobiety → ee… nie – wracamy (chcemy wrócić) do początku. To nie takie proste (abstrahując od zakończenia).

Także nie trafia do mnie ten tekst. Uważam, że trudno jest pisać o miłości w sposób przekonujący, a jeszcze trudniej pisać o niej w takim skrócie. Wciąż polecam pracować nad technikaliami.

 

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

bruce

„Piękny, romantyczny, wzruszający tekst”. „Mnóstwo w nim zwyczajnych/niezwyczajnych, ludzkich emocji, mnóstwo również pragnień, które na szczęście drzemią jeszcze w bohaterze opowieści”.

Mądrze, wzruszająco i tak 'po ludzku' to odebrałaś.

'Klik ode mnie i szóstka punktacyjna' – tutaj wspaniały uśmiech do ciebie.

Dziękuję za wszystko. Kolejny raz mamy podobne odczucia, bruce. A to oznacza, że także podobne wnętrze – bardzo mi miło.

Serdecznie pozdrawiam.

LabinnaH

 

Koala75

„Dobrze odszukać w sobie takie dwa klawisze i uruchomić we właściwej kolejności” – pięknie podsumowałeś tę opowieść, misiu.

Tobie także, podobnie jak bruce – dziękuję za wspaniałe serducho do życia, pisania, odbioru, przeżywania i komentowania.

Jesteśmy w tym blisko – choć nie za dużo podobnych do nas.

Serdeczności.

LabinnaH

 

Hollyhell91

Witam cię po raz kolejny i bardzo dziękuję.

Cieszę się, że odczułaś tę opowieść i miło skomentowałaś.

… and click on the library – thanks.

„Nie oddajesz – słowem-nożem”.Bardzo mi się podoba to sformułowanie” – mnie także, chociaż kilka innych (bo, własne), też lubię.

„…zimnym łóżku-klinczu – ładne i trafne”. Ja bym dodał, że zbyt prawdziwe…

Bardzo miło cię pozdrawiam.

LabinnaH

Miło mi także, pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Krokus – na dyżurze.

Bardzo dziękuję za podpowiedzi odnośnie kilku błędów pisowni i znaczeń – niektóre poprawiłem.

Twój komentarz o opowieści:

„…nawet jeśli był pomysł, to wszystko jest przedstawione skrótowo i sprawozdawczo. (…) Trudno cokolwiek powiedzieć o bohaterach, wszystko wyłożone jest kawa na ławę, przez co nie angażuje.

Moja odpowiedź:

Piszesz – „…przez tą skrótowość – miłość jest strasznie spłycona”, potwierdzam, masz rację – jednak: W mojej opowieści „Cofnij zapis i enter” – NIE ZAMIERZAŁEM – jak w argentyńskich tasiemcach – prowadzić 'miłosne' zdarzenia, by „rozkochać” czytelników.

Chciałem – pomimo, że to znany temat – przypomnieć i uświadomić nam wszystkim „jak to bywa z miłością”. Tym samym próbować podpowiedzieć nam wszystkim, czego próbować się wystrzegać, bo za moment pojawi się „walka na noże – bój płci”. I to wszystko.

 

Piszesz: – „Co do opinii – po pierwsze brakuje tu fantastyki”.

Krokus – przypominam, co jednoznacznie oznacza słowo fantastyka w literaturze – Wikipedia:

„To twórczość, w której występują elementy nieodpowiadające kryteriom rzeczywistości – czyli są tam postacie, zdarzenia, miejsca, których w rzeczywistym, normalnym świecie na pewno nie można spotkać”.

… zatem:

Zarówno twój szort pt. „Turkawki na cmentarzu” (lubisz pisać o duchach) – jest opowieścią fantastyczną, gdyż duchy, to elementy – które w normalnym świecie RACZEJ, jak dotychczas, nie można spotkać.

Jak też:

Moja opowieść; „Cofnij zapis i enter” (lubię pisać o ludziach i ich problemach) – jest opowieścią fantastyczną, gdyż klawisze komputerowe – jak dotychczas – nie zmieniają nas z powrotem w zakochanych.

Zatem Krokus – w tej sprawie ciut się pomyliłeś – MOJA OPOWIEŚĆ NALEŻY DO GATUNKU FANTASTYKI.

Ponownie dziękuję – jako dyżurny, 'rozpoznałeś' wytwór mojej wyobraźni, sporo mi pomagając.

Pozdrawiam przyjaźnie.

LabinnaH

Hej, LabinnaHu!

Po lekturze Twojego tekstu pozwoliłem sobie pominąć (na razie) wpisy innych użytkowników, tak by ich opinia nie ukształtowała mojej, będę więc pisał ją nieświadomy odbioru innych.

Muszę przyznać, ten tekst zrobił na mnie wielkie wrażenie. Jest to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, jaki tutaj do tej pory miałem okazję przeczytać. Wspaniałe, dojmujące studium jak szczegółowy szkic oddające związek romantyczny dwojga bohaterów, szczególny nacisk kładąc na owo nieuchronne stadium wygasania namiętności. Tyle pięknych słów przychodzi mi do głowy, bo w istocie wyśmienicie wykorzystałeś tutaj swoją największą umiejętność – narrację pierwszoosobową. W Twoim wykonaniu monolog wewnętrzny bohatera jest tak sprawnie poprowadzony, że świetnie wystarcza, by przedstawić perspektywę obu stron. A przy tym narracja jest snuta bardzo ściśle i zwięźle, przez co typowe dla Ciebie zabawy językiem wybrzmiewają jeszcze wyraźniej.

A przy tym, choć wszystko jest tak plastycznie i jasno przedstawione, pozostaje wszak zagadka tytułowego “cofnij zapis i enter”. Cóż to tak naprawdę oznacza? Czy bohater posiada niedostępną innym ludziom fantastyczną umiejętność kasowania własnych wspomnień? Czy może po prostu w tym przebłysku goryczy i rozpaczy udało mu się zmienić swoje własne podejście do związku i spojrzeć na swoją ukochaną na nowo? Lub też – jak zdaje się sugerować otwarty finał – była to myślowa wycieczka w marzenia zgoła skazana na porażkę? 

Widzę też, że starasz się nawiązać do procesów społecznych, które przetaczają się w ostatnich latach przez świat, w wyniku których proste relacje międzyludzkie komplikują się. Przemilczane urazy, niezrealizowane aspiracje, przyjmowane a priori założenia, zastałe przekonania i stłumione uczucia z pewnością znajdują teraz ujście, w dużej części właśnie w świecie wirtualnym. Jakiekolwiek poglądy mają czytelnicy – zachodzące zmiany pozostają faktem – a jedną z funkcji literatury jest dostrzeganie ich i twórcze rozwijanie. 

Podsumowując, bardzo dobry tekst. Będę głosował na Bibliotekę.

Pozdrawiam,

Maldi

Ciekawy tekst, ma taką swoją rytmikę, nastrój, który sprawia, że człowiek w to wchodzi i zostaje. Przekonujący. Elementów fantastycznych niewiele, ale gdyby wyciągnąć nieco owe klawisze, jako faktyczną siłę sprawczą, byłoby bardzo “fantastycznie”. Mnie się podobało, 

pozdrawiam!

Maldi

Twój komentarz, Maldi:

„…ten tekst zrobił na mnie wielkie wrażenie. Jest to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, jaki tutaj do tej pory miałem okazję przeczytać”.

„Wspaniałe, dojmujące studium jak szczegółowy szkic, oddające związek romantyczny dwojga bohaterów, szczególny nacisk kładąc na owo nieuchronne stadium wygasania namiętności”.

„…pozostaje wszak zagadka tytułowego “cofnij zapis i enter”. (…) Czy bohater posiada niedostępną innym ludziom fantastyczną umiejętność kasowania własnych wspomnień? Czy (…) w przebłysku goryczy i rozpaczy udało mu się zmienić swoje własne podejście do związku i spojrzeć na swoją ukochaną na nowo? (…) Lub też – jak zdaje się sugerować otwarty finał – była to myślowa wycieczka w marzenia zgoła skazana na porażkę?

Drogi Maldi.

Moją emocjonalną odpowiedź, napiszę częściowo twoimi, ważnymi słowami:

 Twój komentarz, Maldi, zrobił na mnie wielkie wrażenie.

Jest to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy,

jaki tutaj do tej pory miałem okazję przeczytać!!

To wszystko, co odebrałeś i odczułeś oraz tak szczegółowo, skrupulatnie, a przede wszystkim mądrze udało ci się „wyłuskać” z mojej (w gatunku fantastyka) opowieści, oznacza, że obaj – jeśli się zgodzisz – podobnie literacko: wyczuwamy, myślimy, odbieramy oraz przekazujemy czytelnikom ważne problemy (czasem obrazki) z życia ludzi w naszym wspaniałym świecie.

Dziękując, kolejny raz pozdrawiam serdecznie.

LabinnaH

 

JolkaK

Witam cię Jolu, będąc wspólnie z tobą zadowolony, że – mnie się nieźle napisało, a tobie się dobrze poczytało. Dodałaś coś, co ważne dla mnie: – „Ciekawy tekst ma taką swoją rytmikę, nastrój, który sprawia, że człowiek w to wchodzi i zostaje”.

Zapewne oboje zdajemy sobie sprawę, jak wielką nagrodą za pisanie są tak miłe, szczere, akceptujące zdania. Życzę ci, żeby po każdej twojej opowieści, tak wartościowe zdania napisał oczarowany nią, czytelnik.

Dziękując za poczytanie oraz komentarz, pozostaję z literacką przyjaźnią.

LabinnaH

LabinnaHu, wybacz, ale niewiele napiszę i ograniczę się do wyznania, że to będzie mój ulubiony Twój szort.

Może się komuś spodoba – Kochać 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy

“…to będzie mój ulubiony Twój szort” – tymi słowami potwierdziłaś droga Reg., że oprócz akceptacji na NF niezaprzeczalnie wspaniałych, lecz trochę “typowych” fantastycznych opowieści, potrafisz zachwycić się także tym, co tak wspaniale dotyka nas, ludzi – cudem miłości.

W podobnym do twojego nastroju, Maldi określił moją opowieść, jako – “…jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy tekst, jaki tutaj do tej pory miałem okazję przeczytać”.

Mam nadzieję, że zechcesz przychylić się do nazwania przez niego mojego utworu, jako – “…wspaniałe, dojmujące studium jak szczegółowy szkic oddające związek romantyczny dwojga bohaterów, szczególny nacisk kładąc na owo nieuchronne stadium wygasania namiętności”.

 Droga Reg. Nawet nie wiesz jak mi niezmiernie miło, że Twoja delikatność i mnóstwo wewnętrzych odczuć odebrały tak pięknie tę opowieść. 

Dodatkowy drobiazg – po raz pierwszy od ukazania się moich – tak, tak – czternastu opowieści, dostałem aż trzy kliki do biblio. To spora akceptacja pełnego ludzkich namiętności tekstu, usytuowanego w gatunku fantastyki – ze względu na zaczarowane, komputerowe klawsze, mogące wszystko…? 

Pozdrawiam serdecznie.

LabinnaH 

Jest mi niezmiernie miło, LabinnaHu, że mój króciutki komentarzyk sprawił Ci tyle zadowolenia. Pragnę też dodać, że zaraz po lekturze odwiedziłam klikarnię i zgłosiłam dzieło do Biblioteki. Mam nadzieję, że niebawem zdobędziesz piąty głos. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fantastyki tutaj nie ma, ale i tak fajne, nieźle się czytało, nawet pomimo kilku niedociągnięć, które nadal masz w tekście. Podobało mi się, dlatego doklikałem Cię do biblio :)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Mnie nie porwało :(

Przynoszę radość :)

Outta Sewer

Wielkie dzięki od Mistrza Piór i ‘biblioteki’ za miły komentarz i klik do ewent. pierwszej mojej ‘biblioteki’.

Drogi Sewer – wiem, że nie masz za dużo czasu, jednak – jeśli zechcesz – podpowiedz mi, które miejsca w “Cofnij zapis i enter”, według ciebie – “pomimo kilku niedociągnięć, które nadal masz w tekście” – mógłbym spróbować poprawić. Zależy mi na tym od ciebie. Nadal się uczę.

Pozdrawiam serdecznie.

LabinnaH

 

Anet

Dziękuję bardzo za zajrzenie, poczytanie i komentarz. 

Mam wielką prośbę – nauka nie idzie w … tylko w nas – podpowiedz mi trochę bardziej szczegółowo (jeśli zechcesz mi pomóc) – które elementy opowieści “Cofnij zapis i enter” spowodowały, że napisałaś (co absolutnie akceptuję) – “Mnie nie porwało”.

Piszemy nie tylko dlatego, żeby wyrazić siebie, swoje myśli czy odczucia, ale także – żeby czytelnik z naszej twórczości wyniósł dla siebie sporo prawdy, znaczeń czy odczuć. Dlatego zależy mi na twojej szerszej opinii.

Pozdrawiam i oczekuję. 

LabinnaH

 

No i jest problem. Nie lubię się rozpisywać, jeśli coś mi nie pasuje, bo zawsze mam w głowie, że autorowi będzie przykro ;)

Zasadniczo czytało mi się przyzwoicie, aczkolwiek przyjrzyj się przecinkom, na przykład tutaj:

Kiedy dawniej któreś z nas wypowiadało to słowo, płaciło karę, a drugie szybko o tym zapominało, bo wtedy, bez wahania się wybaczało.

 A, „kocham” niezbyt chętnie wychylało się z ukrycia, bo mózg podpowiadał: „Nie powtarzaj. Okazujesz słabość. Nastał bój płci”.

Widzę, że sporo osób jest zachwyconych.

Mnie ten tekst nie porwał – nie wzbudził we mnie emocji, a to zasadniczy “problem”. Jeśli nie wzbudza emocji, nie zapamiętam go. Może jeszcze jakby był chociaż napisany pięknie, żeby zachwycił mnie słowem, namalował obraz słowem, to może, może (aczkolwiek nadmierna poetyckość też mnie nudzi).

W sumie niewiele się dzieje, fantastyka śladowa. Umówmy się, na portalu fantastyki oczekujemy fantastyki, jeśli jej nie ma, tekst musi mieć coś naprawdę ekstra, żeby zainteresował.

Tutaj dostałam banał – z czasem emocje powszednieją. No i co?

Dla mnie to jest zbyt płaskie, zbyt puste i zbyt nudne.

Czyli średnio napisany nieciekawy tekst (bo trudno mi to nazwać jakąś historią, to jest o niczym) do zapomnienia.

 

No.

Wiem, że zabrzmiało to brutalnie, ale naprawdę nie widzę tu żadnej głębi, emocji, niczego. Jest nijak. I w sumie to jest mój główny zarzut.

Ale językowo nie ma tragedii, czyta się całkiem znośnie, nie jest źle.

Tyle, że nie porywa.

 

Tak w ogóle jestem raczej miłą osobą, sam chciałeś, to masz, teraz sam musisz sobie z tym poradzić ;)

Pozdrawiam

Ja

 

Przynoszę radość :)

Hej :)

 

Żaden ze mnie mistrz, a czasu rzeczywiście nie mam, jednak tak na szybko postaram się pokazać co mi nie leży.

 

Namiętność przerodziła się w wymyślny seks, a dawna czułość, w od czasu do czasu pogłaskanie po głowie – bez przypomnienia, co chciało się tym gestem przekazać kiedyś delikatnie głaszcząc. Powtarzane w żartach słowa „kłujki” i „wboczki”, mocno w drugą stronę godzące, niby niechcący, a z satysfakcją wypowiadane – zastąpiły odczuwanie. Nie obrażasz się – mogę mocniej. Nie oddajesz – słowem-nożem.

 

Podkreślone zdanie to niezła ekwilibrystyka słowna. Szczególnie źle brzmi “w od czasu do czasu pogłaskanie”. To co przekreśliłem w cytacie – jest Ci niepotrzebne, bo dookreślasz czynność, którą już określiłeś w tym źle brzmiącym fragmencie. To niepotrzebne powtórzenie informacji.

Pogrubiłem Ci fragment, którego szyk nie pasuje mi do reszty narracji, jest skonstruowany pod inną bajkę – pasowałby mi do czegoś stylizowanego na archaiczne albo uderzającego w mentorskie tony :)

Na końcu to nagromadzenie “-“ mi też przeszkadza. Popatrz na podkreślone na końcu:

Nie obrażasz się (opisujesz czyjeś zachowanie) – mogę mocniej (podsuwasz możliwość kontrzachowana narratora)

Nie oddajesz (ponownie opisujesz czyjeś zachowanie) – słowem-nożem (zamiast kontry narratora, która by tu pasowała i sklejała się kompozycyjnie, Ty podsuwasz “słowo-nóż”, które ładnie brzmi, ale dookreśla czym narrator “może mocniej” i to kompozycyjnie mi nie bangla)

 

Albo tutaj:

 

Na skraju snu przywołałem cudowne, sprzed wielu lat, wrześniowe, pachnące popołudnie naszego poznania.

To wtrącenie jest w złym miejscu. To znaczy jest to zrozumiałe, ale szyk jest IMHO do poprawy.

 

Dobra, czas mi się kończy bo w pracy jestem ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

PS. My się tutaj wszyscy nadal uczymy, Labinnahu – po to tu jesteśmy :)

Known some call is air am

Outta Sewer – bardzo dziękuję.

„…delikatnie głaszcząc”, wywaliłem, rzeczywiście „…dookreśla czynność” – jednak – użyłem tego określenia, żeby „wzmocnić” to, co było równie ważne, bo zachwycające „na co dzień”!! Jak spróbować tego jednak użyć – masz pomysł?

„Nie obrażasz się – mogę mocniej” – wg ciebie – 'uderza w mentorskie tony' – trochę prawda, jednak gdybym tak powiedział do mojej partnerki – zamiast „mentorskie tony”, odpowie mi – 'bez obrażania, ja też mogę mocniej' – zatem (jak widzisz) – różnie to może być interpretowane… Czy wyrzucić, czy inaczej ułożyć?

Bez uwag przyjmuję następne twoje zdania – aż do „Albo tutaj”, gdzie: 

*** Zmieniłem szyk i odjąłem jedno określenie: 'Na skraju snu przywołałem cudowne, sprzed wielu lat, wrześniowe popołudnie naszego poznania' – thanks.

Cytat: „My się tutaj wszyscy nadal uczymy, Labinnahu – po to tu jesteśmy” – to ważne zdanie! Pozdrawiam serdecznie i z podziękowaniem.

LabinnaH

 

Anet

Hej. Oczywiście szanuję twoje zdania, jednak opinie mam przeciwne we wszystkich zastrzeżeniach.

Podobnie jak ty do mnie – („Wiem, że zabrzmiało to brutalnie”) – odpowiadam podobnie tylko w moim punkcie trzecim.

Piszesz:

1. „Tutaj dostałam banał – z czasem emocje powszednieją. No i co? Dla mnie to jest zbyt płaskie, zbyt puste i zbyt nudne (…) nieciekawy tekst (bo trudno mi to nazwać jakąś historią, to jest o niczym) do zapomnienia” oraz “…nie wzbudził we mnie emocji” – JEDNAK NIE ZAŁAPAŁAŚ – przeciwnie do ośmiorga osób!

Odpowiedź: – To krotki szort – Nie zamierzałem – jak w argentyńskich tasiemcach – wzbudzać emocji i 'przeprowadzać' miłosnych zdarzeń, by „rozkochać” czytelników.

Chciałem JEDYNIE PRZYPOMNIEĆ nam wszystkim „jak to bywa z miłością” i czego się wystrzegać, bo za moment pojawi się „walka na noże – bój płci”. I TYLKO TYLE.

2. Piszesz: – „… – po pierwsze brakuje tu fantastyki”.

Anet – może w końcu zapamiętasz, co oznacza słowo fantastyka w literaturze: „To twórczość, w której występują elementy nieodpowiadające kryteriom rzeczywistości – czyli są tam postacie, zdarzenia, miejsca, których w rzeczywistym, normalnym świecie na pewno nie można spotkać”.

Mój szort – jest opowieścią fantastyczną, gdyż klawisze komputerowe – jak dotychczas (a szkoda) – nie zmieniają nas z powrotem w zakochanych.

3. Dziękuję za 'rozwinięcie' trzech swoich słów „Mnie nie porwało”, w AŻ 25 LINIJKACH. Twoja odpowiedź jest dla mnie wspaniałym wyróżnieniem pośród dziesiątek naszych koleżanek i kolegówktórym, na sto komentarzy – odpowiedziałaś (tak, chciało mi się policzyć): „Sympatyczne” 40 razy!

Tak się mówi O BŁAHEJ TWÓRCZOŚCI I OSOBACH NIJAKICH, BEZ ZNACZENIA, BEZ WYRAZU, o nieudanej rzeźbie zauważonej w parku – a nie jako komentarz o czyjejś, ważnej twórczości – tym samym NIE CHCĄC POMÓC. Nie masz nic do napisania (brak chęci) – nie pisz. Twoje słowo: „Sympatyczne” – wg mnie – koliduje z poziomem naszego ważnego portalu „Nowa Fantastyka”. Komentarze, to nie ‘shoutbox’.

Outta Sewer dosadnie I słusznie napisał: „My się tutaj wszyscy nadal uczymy, Labinnahu – po to tu jesteśmy”.

Przy okazji, tylko, jako przyklad dla ciebie:

Jestem tutaj od trzech miesięcy – publikacja 14 własnych opowieści, kilkadziesiąt komentarzy. Za każdym razem – sporo uwag, podpowiedzi. Dla początkujących – to, co właściwe, gdzie powinno być wstawione (z przykładami) – w odpowiedzi, sporo słów – “Dzięki, nie wiedziałem, nie spodziewałem się, to ważne, poprawię”.

Pozdrawiam z pisarskim koleżeństwem, z prośbą o przemyślenie mojego trzeciego punktu (z korzyścią dla ciebie, lecz – co ważne, dla twoich koleżanek i kolegów), gdyż jak widzę – kiedy zechcesz – potrafisz wyłożyć swoje opinie.

LabinnaH

Labinnahu

„Tutaj dostałam banał – z czasem emocje powszednieją. No i co? Dla mnie to jest zbyt płaskie, zbyt puste i zbyt nudne (…) nieciekawy tekst (bo trudno mi to nazwać jakąś historią, to jest o niczym) do zapomnienia” oraz “…nie wzbudził we mnie emocji” – JEDNAK NIE ZAŁAPAŁAŚ – przeciwnie do ośmiorga osób!

Odpowiedź: – To krotki szort – Nie zamierzałem – jak w argentyńskich tasiemcach – wzbudzać emocji i 'przeprowadzać' miłosnych zdarzeń, by „rozkochać” czytelników.

Chciałem JEDYNIE PRZYPOMNIEĆ nam wszystkim „jak to bywa z miłością” i czego się wystrzegać, bo za moment pojawi się „walka na noże – bój płci”. I TYLKO TYLE.

Czytelnicy różnie odbierają teksty. Jeśli któryś nie wzbudza we mnie emocji, zapominam o nim i szukam takiego, który te emocja zapewnia. To nie kwestia “załapania”, lecz indywidualnego odbioru.

 

Tak się mówi O BŁAHEJ TWÓRCZOŚCI I OSOBACH NIJAKICH, BEZ ZNACZENIA, BEZ WYRAZU, o nieudanej rzeźbie zauważonej w parku – a nie jako komentarz o czyjejś, ważnej twórczości – tym samym NIE CHCĄC POMÓC. Nie masz nic do napisania (brak chęci) – nie pisz. Twoje słowo: „Sympatyczne” – wg mnie – koliduje z poziomem naszego ważnego portalu „Nowa Fantastyka”. Komentarze, to nie ‘shoutbox’.

Anet pisze swoje “fajne” i “sympatyczne” od dawna i nikomu to nie przeszkadza. Komentarz jest komentarzem, każdy cenny. Dając tekst i dostając 100x “fajne” lub 100x “nie porwało”, też masz jakąś informację.

Uważam też, że trochę nie fair są Twoje słowa – “nie pisz”. Nie możesz decydować o tym, jak mają wyglądać czyjeś komentarze. Nie każdy komentarz to poradnik pisania. Ktoś poświęcił czas, przeczytał Twój tekst i kulturalnie skomentował – choćby i krótko, ale skomentował. To coś znaczy, prawda?

I wg mnie zupełnie nie koliduje z poziomem portalu.

 

Aby nie robić tylko offtopa, napiszę, że mnie tekst również nie porwał, ale bardziej z powodu formy. Dla mnie te zdania są plątaninę, czasem jedna myśl przechodzi w drugą za szybko, czasem za wolno. Pomysł na cofanie czasu – w porządku, nic oryginalnego, ale i nic nudnego. Zamiast skupić się na tym, opisujesz poznanie się pary. Obyczajówka i tyle.

I wybacz, ale jeśli piszesz o miłości, a nie jest Twoim celem wywołanie emocji… To ja tego nie rozumiem.

Pozdrawiam

LabinnaH – no i po co prosisz o moją opinię, skoro jej nie chcesz?

Po co mnie obrażasz?

Ten tekst nie wzbudził we mnie emocji i nie ma znaczenia, w ilu osobach wzbudził, to nie głosowanie.

Chciałem JEDYNIE PRZYPOMNIEĆ nam wszystkim „jak to bywa z miłością” i czego się wystrzegać, bo za moment pojawi się „walka na noże – bój płci”. I TYLKO TYLE.

Czyli, jak napisałam: 

Tutaj dostałam banał – z czasem emocje powszednieją. No i co?

Dla mnie to jest zbyt płaskie, zbyt puste i zbyt nudne.

Czyli średnio napisany nieciekawy tekst (bo trudno mi to nazwać jakąś historią, to jest o niczym) do zapomnienia.

2. Piszesz: – „… – po pierwsze brakuje tu fantastyki”.

Nie, nigdzie tego nie napisałam. Napisałam:

W sumie niewiele się dzieje, fantastyka śladowa.

Twoje słowo: „Sympatyczne” – wg mnie – koliduje z poziomem naszego ważnego portalu

Czy mam teraz napisać, że twój tekst koliduje z poziomem naszego ważnego portalu? 

Powtórzę: po co pytasz mnie o opinię, skoro nie jesteś nią zainteresowany?

Outta Sewer dosadnie I słusznie napisał: „My się tutaj wszyscy nadal uczymy, Labinnahu – po to tu jesteśmy”.

Nie przypominam sobie, żebym się tu zatrudniała i miała to w zakresie obowiązków, więc nie masz prawa ode mnie oczekiwać niczego ani pouczać mnie, jak powinnam komentować, i że w ogóle cokolwiek “powinnam”. 

Nie wiem, od ilu miesięcy tu jesteś ani ile komentarzy napisałeś. Twój nick nic mi nie mówi, nie kojarzę twoich tekstów. Tym tutaj na pewno mnie nie zachęciłeś do ich przeczytania.

Przynoszę radość :)

Może pax, co? Labinnahu, musisz wiedzieć, że Anet jest jedną z portalowych legend, a jej krótkie komentarze, taki jak ten pierwszy, należą do tutejszego folkloru. Oczywiście moga Ci się nie podobać, masz takie prawo i to jest OK, ale Anet też ma swoje prawa. Szkoda mi patrzeć na Waszą wymianę zdań, bo dość ostatnio mieliśmy dram na portalu, a nie chciałbym żebyś Ty stąd poszedł zniechęcony, bo każdy chętny do dyskusji i nauki uzytkownik, który dzieli się swoją twórczością, to wartość dla nszej społeczności; ale z drugiej strony też nie chcę żeby Anet się denerwowała. Dajmy więc spokój, ok? I to jest zarówno prośba do Ciebie, jak i do Anet – szkoda czasu na kwasy, szkoda nerwów, szkoda złych emocji. Ufam, że w żadnym z Was nie ma złej woli i bez problemu jesteście w stanie pójść dalej, bez uraz i wzajemnych animozji. I tego sobie i Wam życzę :)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

LabinnaH, musisz naprawdę nieco pohamować swój odbiór tutejszych komentarzy i radzę Ci to na serio dla Twojego dobra.

Komentarze Anet są zawsze wpisane w punkt i zawierają – jak by powiedział klasyk – meritum całej opinii. Czasem lepiej napisać krótki, zwięzły komentarz, niż uprawiać bezsensowne wodolejstwo (które np. jest moją straszną wadąblush). Jeśli prosisz o wyjaśnienie komentarza, musisz liczyć się z każdą opinią. Możesz się nie zgadzać, ale w pokorze wysłuchać powinieneś, skoro sam prosiłeś.

Naprawdę, zauważyłam, że nazbyt przesadnie, biorąc pod uwagę emocje, podchodzisz do każdego komentarza, szczególnie nieprzychylnego. Tak było i z wcześniejszymi opowiadaniami.

Jeśli ktoś nie dostrzega w tekście fantastyki, wskazuje inne usterki, jest na “nie”, to po prostu przyjmuj to do wiadomości, zamiast aż tak nerwowo reagować. Przecież tutaj każdy stara się Piszącym pomóc, wierz w to, serio. 

 

Pozdrawiam Cię serdecznie. :)

 

 

Pecunia non olet

Anet Zanais Outta Sewer

Bardzo serdeczne Was przepraszam – także koleżanki i kolegów – za punkt trzeci mojej odpowiedzi do Anet. Widocznie zbyt byłem zapatrzony w swoje, indywidualne spojrzenie na wagę tak szanowanego przeze mnie portalu NF, że słowo ‘Sympatyczne’, uznałem, jak uznałem. Jestem tu widocznie zbyt krótko, by wiedzieć tak dużo, jak wy oraz znać wszystkie NIUANSE naszego portalu.

Zanais

“Nie możesz decydować o tym, jak mają wyglądać czyjeś komentarze. Nie każdy komentarz to poradnik pisania”. Oczywiście Zanais – masz rację, będę o tym pamiętał, że nie każdy komentarz jest dla nas poradą. Jednak “Nie pisz” – nie ośmieliłbym się potraktować inaczej niż jedynie, jako propozycję. 

Zanais – dobrze wiesz, że nie zawsze pisanie – dwóch słów – “o miłości”, ma tylko za cel wywołanie emocji. A co np. z zabójstwem “z miłości” – czy taka opowieść, to tylko różnica w literkach “o” i “z”…? 

Koleżeńsko pozdrawiam.

LabinnaH

 

Anet

Od razu na początku – bardzo przepraszam za mój punkt TRZECI – wszystko wyjaśniłem powyżej. 

A teraz odniosę sie do tego, co piszesz.

Nie znałem ciebie absolutnie – nie skomentowałaś żadnej z moich opowieści. 

1.Po ‘otrzymaniu’ od ciebie – “Mnie nie porwało”, poprosiłem o rozszerzenie wypowiedzi. Dopiero po twoim “rozszerzeniu” – żeby się właściwie odnieść do nieznanej osoby – zajrzałem, kim jesteś, co i ile publikujesz oraz, jak i dlaczego tak, a nie inaczej piszesz. Wtedy, nagle, dowiedziałem się o słowie “Sympatycznie”, o którym mam takie, a nie inne zdanie. Zatem, prosząc o opinię, nie mogłem wiedzieć, że to słowo pojawi się i ‘trochę’ mnie skonfunduje.

2.Nie widzę nic, czym mógłbym cię obrazić, a czego bym się nie ośmielił.

3.” Piszesz: – „… – po pierwsze brakuje tu fantastyki”. Nie, nigdzie tego nie napisałam. Napisałam: “W sumie niewiele się dzieje, fantastyka śladowa”.

 Odpowiedź: Napisałaś – “Umówmy się, na portalu fantastyki oczekujemy fantastyki, jeśli jej nie ma, tekst musi mieć coś naprawdę ekstra, żeby zainteresował” – stąd moje objaśnienie. I już. Nic więcej.

4.Możesz oczywiście napisać, że: “mój tekst… – koliduje z poziomem naszego ważnego portalu”, jednak wypadałoby określić, dlaczego tak uważasz.

5.”Powtórzę: po co pytasz mnie o opinię, skoro nie jesteś nią zainteresowany?” – moja odpowiedź w punkcie pierwszym.

6.”nie masz prawa ode mnie oczekiwać niczego ani pouczać mnie, jak powinnam komentować, i że w ogóle cokolwiek “powinnam” – wiem, nie mam do tego żadnych praw, jednak nigdzie nie ośmieliłbym się napisać słów: “cokolwiek powinnaś”, czy “pouczać…”. Przytoczyłem JEDYNIE słuszne słowa naszego kolegi.

7.”Tym tutaj na pewno mnie nie zachęciłeś do ich przeczytania” – a ja chętnie poczytam twoje nowe teksty, Anet.

Przepraszając, pozdrawiam

LabinnaH

 

Outta Sewer

Anet też ma swoje prawa” – nie ma na świecie osoby, która by w to wątpiła.

“…z drugiej strony też nie chcę żeby Anet się denerwowała” – ja także nie mam powodu chcieć, żeby legenda naszego portalu się denerwowała.

Gratuluję ci Outta mądrości i – co zauwazylem wcześniej – delikatności. Pokazałeś klasę.

Obiecuję, że nie miałem, jak i nie mam żadnej złej woli do Anet, gdyż nie było i nie ma ku temu powodu. Poza tym… jesteśmy oboje z W-wy, więc czasami (nie wiedząc), spotykamy się “na kawie czy obiedzie…”, być może. Jedynie to słówko na “S” tak mi w głowie pomieszało, za co kolejny raz przepraszam.

Pozdrawiam w przyjaźni pisania.

LabinnaH

bruce

Bardzo dziękuję za twój tekst. Napisałaś go w trakcie mojego listu do wszystkich kolegów. W nim są moje przeprosiny i wszelkie wyjaśnienia. 

“…zauważyłam, że nazbyt przesadnie, biorąc pod uwagę emocje, podchodzisz do każdego komentarza, szczególnie nieprzychylnego” – szanuję i akceptuję twoją opinię, jednak nie do “każdego”, a – jak je nazywasz – ‘przy nieprzychylnych opiniach’ – zawsze proszę o bardziej szczegółowe uzasadnienie lub trochę dyskutuję, co uważam za ważne.

bruce – dobrze się już znamy, więc także tobie obiecuję, że “się poprawię”…

Podobnie jak ty, serdecznie pozdrawiam

LabinnaH

Cieszy mnie bardzo, LabinnaH, że tak do tego podchodzisz. I nie, żebym zjadała wszystkie rozumy, o nie! Mam bardzo podobnie, także zbyt emocjonalnie traktuję każdy komentarz. I naprawdę dla Twojego własnego dobra radzę, abyś po prostu spokojnie przyjmował opinie nieprzychylne. :) Warto, aby Pisarz Twojej Klasy podszedł do tego jako do rzeczy normalnej i naturalnej – nie każdemu musi się od razu wszystko podobać, a uzasadnia to tak, jak sobie życzy. :)

Pozdrawiam Cię serdecznie i także bardzo Ci dziękuję. :)

Pecunia non olet

No i git :) Ciesze się, że wszystko (chyba;)) jest już wyjaśnione :)

Known some call is air am

Hmmm, zdecydowanie nie jestem targetem. Miło, że bohaterowi się udało.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka