- Opowiadanie: SadButTrue - Próba

Próba

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Próba

Mówili aby patrzeć do góry, z nosem zadartym wysoko. Bo gdy się tak patrzy, to nie pełza w środku oka żadna mała, nawet najmniejsza bezlitosna kreatura. Więc patrzyłam okiem martwym, pozbawionym emocji, aby przypadkiem nie nabawić się przypadłości tych wszystkich, którzy cierpieli na dziwnie brzmiącą chorobę.

 

W chwilach słabości brałam głęboki haust powietrza i wody i plułam przed siebie, tak aby dokładnie zmyć wszystkie brudne ślady myśli. A one ze spokojem rozłaziły się po kątach pokoju, kuchni, całego mieszkania. Były wszędzie. Więc plułam i znów nabierałam wody w usta i plułam, i resztkami sił walczyłam żeby nie wychodziły tak natarczywie. Wciąż z uniesioną głową piłam, plułam i marzyłam o dniu, kiedy to wszystko się skończy raz na zawsze.

 

Nic dziwnego. Po prostu bełkot. Wołanie o pomoc spod klatki. Najpierw siedzą i chleją a potem się drą bo zabrakło. Bo jeden wychlał więcej niż powinien. Bo 'Groszek' zamknięty, a całodobowy całą dobę stąd. I przykro, smutno robi się na sercu. Bo to są problemy. Prawdziwe dylematy. Nie ma co pić.

 

– Po prostu jesteś niesprawiedliwa. Ja całą ławkę wysprzątałem, żeby szanowna dama mogła spocząć. A ty co?

 

– A to, że narzygałeś i siedzisz w tym smrodzie, niby czysto, a jedzie od ciebie.

 

Po południu wspinając się po schodkach zauważyłam pod stopami zbitą butelkę. Ominęłam szerokim łukiem zagrożenie. Pani X siedziała u fryzjera. Zajęta rozciąganiem gumy od majtek sąsiadki Y, zajadała z uśmiechem na twarzy gumisiowe żelki. Blond trwała utrwalała się na jej rzęsach, powiekach i policzkach. Za uszami też jej miała trochę. Nawet nie wiem kiedy zaczęła się moda na rzęsy długie wystarczająco, aby móc odganiać muchy i komary, a w gorące dni wachlować zmęczone, utrudzone oczy. Ja jeszcze nie mam tego przekonania. Wolę packą albo co grubszą książką. Przynajmniej widzę później, że zdechło, krwawi i się nie rusza. Zawsze mam później wyrzuty sumienia.

 

Dlaczego kłamią? Wrócić do korzeni jest lżej, łatwiej ogarnąć co się naprawdę ma. Czego się chce. Co boli, a co uśmierza pragnienie. A oni kłamią, że są kimś. Jesteś nikim. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. Ponoć.

 

On czuje się jak skopany pies. Z tyłu, powolutku, po cichutku kopią go koledzy. Przyjaciele z dawnych lat. Nie mają o czym rozmawiać. Tylko się śmieją z cudzego upadku. Próbował zakotwiczyć temat, bo przecież psychicznie chorują wszyscy. Najwidoczniej jedni mniej. Kto bardziej? Rano miał kaca, bolało go serce, niepotrzebnie je tak szeroko otworzył.

 

On jest najgorszy, najsmutniejszy z wszystkich.

Koniec

Komentarze

Szczerze nie mam pojęcia, o co w tym chodzi. Rozumiem, że absurd w tagu jest nie bez przyczyny, ale nawet w szaleństwie musi być metoda. Tutaj jej chyba zabrakło. Tak jakbyś próbowała coś przekazać, ale ostatecznie zabrakło wspólnego mianownika. Kilka zupełnie niepowiązanych ze sobą historyjek i narratorka, która narzeka tak naprawdę nie wiadomo na co. Niechęć do samej siebie i otoczenia? Zaburzenia depresyjne? Naprawdę ciężko to zinterpretować.

Może nie nadaję się do tego typu tekstów, ale dla mnie było to po prostu nijakie.

Zapraszam na mój kanał YouTube

Miałam ochotę na bigos dzisiaj i takie coś mi wyszlolaugh Dziękuję za komentarz, pozdrawiam

Hej!

Na początek, jak zwykle, to, co rzuciło mi się w oczy:

W chwilach słabości brałam głęboki chłyst powietrza i wody i plułam przed siebie, tak aby dokładnie zmyć wszystkie brudne ślady myśli.

Chłyst, z tego co widzę, to “młody byk jelenia”. Tymczasem Tobie zapewne chodziło o słowo haust.

Blond trwała utrwalała się na jej rzęsach, powiekach i policzkach.

Trwała utrwalała? No nie wiem, spróbowałabyś czegoś innego, żeby nie było masła maślanego. Może tkwiła? barwiła? zalegała? pokrywała? nasączała? przenikała? pokrywała? Wybierz sama.

Czy mam się wypowiedzieć, o czym dla mnie jest ta historia? Jeśli tak, to powiem, że dla mnie jest w tym sens. Ta miniatura, dość przejmująca, trzeba dodać, moim zdaniem opowiada o trudnym związku kobiety chorej psychicznie (”dziwnie brzmiąca choroba”), choć nie wiadomo do końca, na jaką konkretnie (schizofrenia? depresja? – obstawiałbym te dwie) i mężczyzny alkoholika. Widzę tu dojmujący smutek, złość i bezradność głównej bohaterki, która, sama zmagając się z cierpieniem, przygląda się bezsilnie, jak jej partner stacza się nieuchronnie, niepowstrzymanie w otchłań bez godności i bez szacunku. Sama nic na to nie może poradzić, lecz tkwi w tym związku, bo zapewne nie potrafiłaby żyć sama, boi się, wstydzi lub nie chce prosić nikogo o pomoc. Bardzo to przykre.

Myślę, że opisane dość plastycznie, z solidnie wyeksponowanymi uczuciami, o które tu przecież głównie chodzi. Jako taka jest to przejmująca historia, choć faktycznie, fantastyki tu nie widzę, ale i teksty bez niej pojawiają się tu od czasu do czasu. Chyba, żeby zamiast choroby psychicznej to, co nęka główną bohaterkę umiejscowić gdzieś poza nią, w postaci jakiejś wrogiej, kosmicznej siły albo uporczywej klątwy. Ale to chyba by spłycało ten tekst.

Ogólnie rzecz biorąc, podobało mi się. Poruszyła mnie ta historia. A o to chyba chodzi.

Pozdrawiam,

Maldi

Maldi, bardzo Ci dziękuję za odwiedziny. Trafna interpretacja, dziękuję raz jeszcze, czyli jednak jest to czytelne:) Pozdrawiam

Witaj.

Moja przecinkomania tym razem zeszła na plan dalszy.wink

 

Opowiadanie mocno dołujące, pełne smutku, rozgoryczenia, zwątpienia, zawierające mnóstwo oskarżeń i niechęci, wspominające nawet znanego mi z innego Twojego tekstu “Groszka”, bardzo przejmujące opisem tylu realnych, niestety, codziennych, życiowych sytuacji. Przez wszystkie treści przebijają dwie istotne sprawy: choroba psychiczna oraz skrzywdzenie (przez znajomych/”przyjaciół”, przez obcych, przez życie, przez świat…). 

 

Trzeba pamiętać, że – jak mawiał słynny poeta:

Wszystko przemija,

nawet najdłuższa żmija”. 

 

Świat jest piękny. I życie również. smiley A ludzie są dobrzy. heart

 

Pozdrawiam serdecznie. heart

Pecunia non olet

Są dni, że prawie jestem tego pewna, ale mijają szybko, zwłaszcza teraz gdy zima…:) mimo wszystko myślę, że warto w to wierzyć.

Dziękuję za komentarz

smiley 

Pozdrawiamheart

 

Trzeba w to wierzyć, Kochana SadButTrueheartsmiley Wiara czyni cuda. heart

Ściskam mocno. heart

Pecunia non olet

Dziękujęheart

Nie zrozumiałam, o co chodzi. Jakieś emocje biją z tego tekstu, ale zbyt jak dla mnie chaotycznie, żeby wywrzeć większe wrażenie.

którzy cierpieli na dziwnie brzmiącą chorobę '…'.

Choroba raczej nie może brzmieć. Może mieć dziwnie brzmiącą nazwę.

 

W chwilach słabości brałam głęboki chłyst powietrza

Można się zachłysnąć, ale “chłystów” się nie bierze.

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Poziom absurdu pokonał mnie z kretesem.

 

Więć pa­trzy­łam okiem su­chym… → Literówka.

 

cier­pie­li na dziw­nie brzmią­cą cho­ro­bę '…'. → Co znaczy wielokropek ujęty w aposrtofy?

 

W chwi­lach sła­bo­ści bra­łam głę­bo­ki chłyst po­wie­trza… → Czy tu aby nie miało być: W chwi­lach sła­bo­ści bra­łam głę­bo­ki haust po­wie­trza

 

Wolę packą albo co grub­szą książ­ka. → Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tak niewiele trzeba? To chyba nie za dobrze świadczydevil

Mówili aby patrzeć do góry, z nosem wysoko.

Brzmi mało naturalnie, ja bym dał z “zadartym”, ale się nie znam.

Bo gdy się tak patrzy, to nie pełza w środku oka żadna mała, nawet najmniejsza bezlitosna kreatura.

Koślawe dosyć, spróbuj powiedzieć zaznaczone na głos. Początek zdanie jest nawet obiecujący. 

Więć patrzyłam okiem suchym, pozbawionym emocji PRZECINEK aby przypadkiem nie nabawić się przypadłości tych wszystkich, którzy cierpieli na dziwnie brzmiącą chorobę '…'.

Oko pozbawione emocji? Może “chłodne oko”?

W chwilach słabości brałam głęboki chłyst powietrza i wody i plułam przed siebie, tak aby dokładnie zmyć wszystkie brudne ślady myśli. A one ze spokojem rozłaziły się po kątach pokoju, kuchni, całego mieszkania. Dosłownie były wszędzie. Więc plułam i znów nabierałam wody w usta i plułam, i resztkami sił walczyłam żeby nie wychodziły tak natarczywie. Wciąż z uniesioną głową piłam, plułam i marzyłam o dniu PRZECINEK kiedy to wszystko się skończy raz na zawsze.

Zaznaczone psuje jak dla mnie poetykę tego fragmentu. To brzmi jak fragment dialogu w kiosku, “łopani, dosłownie były wszędzie”. A może tak ma być? Patrz wyżej.

Nic dziwnego. Po prostu bełkot. Wołanie o pomoc spod klatki. Najpierw siedzą i chleją PRZECINEK a potem się drą PRZECINEK bo zabrakło. Bo jeden wychlał więcej PRZECINEK niż powinien. Bo 'Groszek' zamknięty, a całodobowy całą dobę stąd. I przykro, smutno robi się na sercu. Bo to są problemy. Prawdziwe dylematy. Nie ma co pić.

O, wraca “Groszek” :) Jestem chyba za cienki na jakąś fachową analizę, ale mam wrażenie, że całkiem udane fragmenty i całkiem lotne zabawy z językiem mieszają się tu z niskowysiłkową ironią rodem z liceum. To “i przykro, smutno” jako poetycka wstawka jest świetne, tak samo język narzekania żony pijaka świetnie oddany. Z kolei zamykamy taką ironiczną egzaltacją, która dla mnie jest po prostu tania.

 

W zasadzie nic w tekście nie stoi naprzeciwko temu, żeby albo usunąć chorobę narratorki, albo opis zgrzytającej i ponurej okolicy. W całości zostawiasz czytelnikowi połączenie tego. Rozumiem, że obie strony opowiadania na swój sposób nie radzą sobie z życiem w ponurej okolicy, wśród ludzi bez serca. Ale jeśli ktoś tak opowiada swoją chorobę, to by tak nie opowiadał swoich odczuć o pijackiej awanturze.

 

Dalej nie zaznaczam przecinków, ale jest średnio z tym.

 

Dyszący dyżurny

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

‘GreasySmooth’ dziękuję za komentarz, poprawki wprowadzone. Kłaniam się w pas:)

Jak w poprzednim za wcześnie ujawniłaś tożsamość narratora, tak tutaj jej brak de facto mocno ogranicza siłę puenty, a nawet tekstu. Są tu po prostu wydarzenia, ale brak punktu odniesienia powodują, że szukałem za czymkolwiek, co pozwoliłoby mi odnieść się do absurdu w treści i docenić go.

Tak więc tym razem nie podeszło. Bywa.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

@NoWhereMan dziękuję za komentarz, wiem… wiem taki niestrawny bigos mi wyszedłfrown Pozdrawiam:)

Nowa Fantastyka