- Opowiadanie: Młody pisarz - Czy Smok Wawelski pokona smog?

Czy Smok Wawelski pokona smog?

Kra­ków  umie­ra z po­wo­du smogu, ale po­ja­wia się dla niego na­dzie­ja – Smok Wa­wel­ski. Trój­ka bo­ha­te­rów chce pomóc be­stii z le­gend. 

Cięż­ko coś wię­cej na­pi­sać, by nie zdra­dzić fa­bu­ły. Za­chę­cam do prze­czy­ta­nia. 

Miała być bajka, ale przez brak warsz­ta­tu wy­szedł taki misz­masz ;)

Z góry dzię­ki za ko­men­ta­rze, po­ma­ga­ją zro­zu­mieć co nie za­gra­ło w tek­ście i co jesz­cze po­pra­wić. Pro­szę się nie pa­tycz­ko­wać, szcze­re opi­nie są naj­wię­cej warte. 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Czy Smok Wawelski pokona smog?

 Piotr wszedł do ogrom­ne­j groty i po­czuł orzeź­wia­ją­cy chłód. Zdjął kask i oparł mo­to­cykl o ścia­nę.

W świe­tle la­tar­ki zo­ba­czył długi ko­ry­tarz.

– To na pewno tu? – zadał py­ta­nie do mi­kro­fo­nu, wpię­te­go w kom­bi­ne­zon.

– Tak mi się wy­da­je – od­po­wie­dział mu głos z słu­chaw­ki. – Z ki­lo­metr drogi masz przed sobą.

Teraz już nie mógł się wy­co­fać. Ru­szył po­wo­li.

– Ta dziu­ra jest na­praw­dę ogrom­na.

– Ta, tro­chę duża jest, szko­da, że kamer tam nie ma… – od­parł prze­cią­gle zna­jo­my.

Piotr uśmiech­nął się. Zro­bił jesz­cze kilka kro­ków, gdy nagle za­trzy­mał się i wy­szep­tał:

– Adam, widzę mały otwór , na końcu drogi.

– Bę­dziesz się mu­siał przez niego prze­śli­zgnąć.

– Jasne…

Wi­dział go coraz wy­raź­niej, serce za­czę­ło bić szyb­ciej. Jesz­cze tylko kil­ka­na­ście kro­ków.

– Je­steś już? – za­py­tał Adam.

– Jesz­cze chwi­la… Je­stem!

Piotr ode­tchnął z ulgą, pierw­szy etap po­dró­ży był po­ko­na­ny.

– I co, prze­ła­zisz przez ten otwór? – Adam zadał ko­lej­ne py­ta­nie.

– Zaraz…

Piotr ro­zej­rzał się i onie­miał.

– Czło­wie­ku, tu są drzwi! – wy­krzy­czał do mi­kro­fo­nu.

– Jak to drzwi?

– No nor­mal­ne drzwi, takie z klam­ką. – Spró­bo­wał otwo­rzyć, ale nie ustą­pi­ły. – Chyba są za­mknię­te albo coś je blo­ku­je.

– Cie­ka­we, może to takie… – Adam zro­bił długą prze­rwę. – Piotr, masz pro­blem…

– Co się stało?

– Smog… On leci po cie­bie. 

Piotr za­klął i z tru­dem prze­ci­snął się przez mały otwór. Bo­le­śnie wy­lą­do­wał na brzu­chu.

Zna­lazł się w ogrom­nej ja­ski­ni. Po­świe­cił la­tar­ką i serce pra­wie mu sta­nę­ło.

Po­mię­dzy czte­re­ma fi­la­ra­mi le­ża­ło ogrom­ne ciel­sko.

– Adam… Ten Smok Wa­wel­ski jest zde­cy­do­wa­nie więk­szy, od tego opi­sy­wa­ne­go w le­gen­dach. 

– Nie mo­gli­śmy tego wy­klu­czyć, wi­dzisz na fi­la­rach wgłę­bie­nia?

Piotr zbli­żył się do smoka, mu­siał przejść obok niego, aby spraw­dzić, czy wszyst­ko jest na swoim miej­scu. Istot­nie na każ­dym fi­la­rze było jedno wgłę­bie­nie. W trzech z nich zo­ba­czył po­ma­rań­czo­we krysz­ta­ły. Tylko jeden otwór był pusty. Się­gnął do kie­sze­ni, po­czuł zimny krysz­tał.

– Je­steś pe­wien, że ten smok mnie nie za­bi­je? – za­py­tał Piotr, po­wo­li zbli­ża­jąc się do pu­ste­go wgłę­bie­nia.

– Smog wle­ciał do wy­ło­mu!

Piotr wes­tchnął, wyjął z kie­sze­ni po­ma­rań­czo­wy krysz­tał i wło­żył do otwo­ru. Ode­tchnął z ulgą, fi­la­ry za­świe­ci­ły się na po­ma­rań­czo­wo, bły­ska­wi­ce oto­czy­ły stary mar­mur. Ko­lum­ny drża­ły coraz moc­niej, a wy­ła­do­wa­nia przy­bie­ra­ły na sile.

– Wło­ży­łeś?

– Tak! To zaraz wy­buch­nie! – krzyk­nął Piotr, rzu­ca­jąc się do uciecz­ki. 

– Wi­dzisz jakąś wnękę!?

Ro­zej­rzał się w biegu.

– Nie widzę!

W ostat­nim mo­men­cie kątem oka zo­ba­czył wiel­ki ka­mień, to była jego szan­sa, skrę­cił w bok i sko­czył. Plac eks­plo­do­wał. Huk nie­mal ro­ze­rwał mu uszy, ryk be­stii wydał mu się przy­tłu­mio­ny. 

Piotr ochło­nął do­pie­ro po chwi­li, lecz nadal dźwię­cza­ło mu w uszach. Wyj­rzał zza ka­mie­nia. Smoka nie było już widać. Usłyszał czyjś głos, najpierw bardzo niewyraźny, lecz z czasem zaczął rozróżniać coraz więcej słów.

– Sły­szysz mnie!?

Piotr pod­niósł się i drżąc od­po­wie­dział:

– Ta­aaak…

– Wsia­daj na mo­to­cykl, mu­si­my wy­łą­czyć ostat­nią fa­bry­kę – mówił go­rącz­ko­wo Adam.

Piotr po­krę­cił głową i za­py­tał z wy­rzu­tem:

– Czy ty wiesz co ja wła­śnie prze­ży­łem?

– Nie mamy czasu, cały plan może wziąć w łeb!

Piotr od­burk­nął coś nie­wy­raź­nie, lecz za­czął biec w stro­nę wy­ło­mu. Wcze­śniej był tu mały otwór, teraz wid­nia­ła ogrom­na dziu­ra.

– Za­wi­ru­so­wa­łem fa­bry­ki, smogu bę­dzie mniej, więc nasz smok ma więk­sze szan­se. – Adam nie prze­sta­wał in­for­mo­wać przy­ja­cie­la o swo­ich ko­lej­nych dzia­ła­niach.

 

***

 

Piotr pod­je­chał mo­to­cy­klem pod bramę ogrom­nej fa­bry­ki. Cze­kał na niego męż­czy­zna, we­te­ran wo­jen­ny, któ­re­go twarz po­kry­wa­ły licz­ne bli­zny.

– Ku chwa­le oj­czy­zny! – przy­wi­tał się Piotr.

– Za Kra­ków! – od­krzyk­nął męż­czy­zna.

Teraz cze­ka­li na sy­gnał, by prze­kraść się na teren za­kła­du.

– Zaraz mo­że­cie wcho­dzić, smok już pod­la­tu­je… – W gło­sie Adama czuć było pod­eks­cy­to­wa­nie.

Pod­nie­śli oczy. Be­stia zbli­ża­ła się po­wo­li, skrzy­dła­mi roz­ga­nia­jąc smog. Nagle du­szą­cy dym za­czął się wy­co­fy­wać, le­ciał w stro­nę fa­bry­ki. Do­stał jakiś roz­kaz?

– Adam, co się dzie­je? – za­py­tał zdez­o­rien­to­wa­ny Piotr.

Długo nie sły­szał od­po­wie­dzi, aż wresz­cie ze słu­chaw­ki wy­do­był się krzyk:

– Nie­moż­li­we!

Teraz i oni to uj­rze­li. Smog stwo­rzył w po­wie­trzu trzy gi­gan­tycz­ne smoki.

– Prze­cież miał być jeden! – krzyk­nął Piotr.

– Wiem, wiem już spraw­dzam – mówił Adam. – Mam obraz z ka­me­ry, cie­pło wy­twa­rza tylko jeden z nich. Ten smok po­tra­fi się po­słu­gi­wać smo­giem i two­rzy swoje od­po­wied­ni­ki, żeby zmy­lić wroga.

Piotr za­mknął oczy, teraz nie był już taki pe­wien zwy­cię­stwa. Usły­szał głos we­te­ra­na:

– Mu­si­my wy­łą­czyć tę fa­bry­kę. Jazda!

Nie mieli wy­bo­ru, prze­śli­zgnę­li się nad ogro­dze­niem i po­de­szli do wiel­kich drzwi. Zo­ba­czy­li przy­cze­pio­ną dra­bin­kę. To po niej mieli do­stać się do środ­ka.

 

***

 

W twarz Pio­tra ude­rzył chłód. W po­miesz­cze­niu pa­no­wał pół­mrok, a przez uchy­lo­ne okna wpa­dał wiatr, gwiż­dżąc prze­raź­li­wie. Cie­płe pro­mie­nie słoń­ca prze­bi­ja­ły się przez szkło.

Stą­pa­li po­wo­li, zwa­ża­jąc by nie uru­cho­mić żad­ne­go alar­mu.

– Boisz się? – za­py­tał ła­god­nie we­te­ran.

– Nie, a dla­cze­go miał­bym? – od­parł Piotr z uśmie­chem.

Kłam­stwo bo­la­ło, ale brzmia­ło le­piej od praw­dy, choć kto wie, czy we­te­ran i tak się nie do­my­ślił.

Do­tar­li do ma­łych za­rdze­wia­łych drzwi. We­te­ran wes­tchnął i na­ci­snął klam­kę. Piotr od­ru­cho­wo cof­nął się, pod wpły­wem ude­rze­nia wia­tru. Wyj­rzał zza męż­czy­zny. W cie­niu be­czek sie­dzia­ło dwóch straż­ni­ków. 

Zo­ba­czy­li ich. Piotr spoj­rzał py­ta­ją­co na we­te­ra­na wo­jen­ne­go.

Tamci już wsta­li i nie­bez­piecz­nie zbli­ża­li się, trzy­ma­jąc w ręku pa­ra­li­za­to­ry. Mło­dzie­niec chciał uciec, ale zo­stał po­wstrzy­ma­ny przez we­te­ra­na i usły­szał jego głos:

– Nie mo­że­my teraz zre­zy­gno­wać.

Po tych sło­wach męż­czy­zna chwy­cił ręce chło­pa­ka i szyb­kim ru­chem zwią­zał je. Na nic zdały się krzy­ki i wierz­ga­nie.

 

***

 

 

We­te­ran stał przy czło­wie­ku w po­de­szłym wieku, obaj wpa­try­wa­li się w duży ekran. Piotr od­wró­cił z obrzy­dze­niem wzrok. Ręce miał zwią­za­ne, nie­do­kład­nie, ale nie po­sia­dał od­po­wied­niej siły by się uwol­nić.

Za­ci­snął zęby i zwró­cił się do we­te­ra­na:

– Oszu­ka­łeś nas!

Męż­czy­zna od­wró­cił się i z kpiną w gło­sie od­parł:

– Wi­dzisz, a mó­wi­łem, że in­te­li­gen­cja przede wszyst­kim. Teraz smog za­bi­je wa­sze­go smo­czu­sia i przej­mie kon­tro­lę nad mia­stem.

– Opa­mię­taj się, prze­cież jesz­cze mo­żesz. – Piotr wpa­try­wał się w twarz by­łe­go żoł­nie­rza, szu­ka­jąc choć cie­nia li­to­ści i współ­czu­cia.

W od­po­wie­dzi usły­szał głos star­sze­go czło­wie­ka.

– Mój chło­pak spra­wił się do­sko­na­le. Zwa­bi­li­śmy wa­sze­go smoka w miej­sce, gdzie nie ma szans. – Po tych słowa męż­czy­zna za­re­cho­tał.

Piotr spu­ścił wzrok, do nie­daw­na był pe­wien, że we­te­ran jest ich naj­więk­szą szan­są, a teraz go nie mieli po swo­jej stro­nie. Zo­stał tylko Adam, ale z nim stra­cił kon­takt. Sy­tu­acja wy­glą­da­ła bez­na­dziej­nie. Piotr nie wie­dział jak da­le­ko znaj­du­je się ge­ne­ra­tor, który mieli wy­łą­czyć… mu­siał się uwol­nić. Sam! Ina­czej cały plan weźmie w łeb. Do głowy wpadł mu pe­wien po­mysł.

– A co wam z tego, że wy­gra­cie tę walkę? – za­py­tał z prze­ką­sem. 

Były żoł­nierz wy­szcze­rzył zęby i spo­koj­nie od­parł:

– Marek, po­wiesz mu?

Męż­czy­zna ob­ró­cił się:

– Nie zdra­dzę tego, nie je­stem taki…

Nagle coś sobie uświa­do­mił i spoj­rzał na we­te­ra­na. Do­strzegł wy­ce­lo­wa­ny w głowę pi­sto­let.

– Co ty ro­bisz! – wy­krzy­czał przerażony.

– Wy­łącz – od­po­wie­dział we­te­ran gło­sem po­zba­wio­nym emo­cji.

Marek ro­zej­rzał się, straż­ni­cy stali w miej­scu. Nie wie­dzie­li, czy się­gać po pa­ra­li­za­to­ry.

– Za­strze­lę cię, jeśli się ruszą! – Tym razem słowa by­łe­go żoł­nie­rza brzmia­ły sta­now­czo.

Marek nie chciał ry­zy­ko­wać. Po­słusz­nie do­tknął ta­bli­cy. Pro­duk­cja smogu zo­sta­ła wstrzy­ma­na.

We­te­ran spoj­rzał na zszo­ko­wa­ne­go chłop­ca, po czym po­wie­dział:

– Zbie­ra­my się, nie ma co tu dłu­żej tra­cić czasu. Marek, pój­dziesz przed nami dla bez­pie­czeń­stwa.

 

***

 

Piotr ode­tchnął z ulgą, gdy wy­szli na ze­wnątrz. Za­czerp­nął hau­sty po­wie­trza. Wów­czas usły­szał głos we­te­ra­na:

– Zaraz bę­dzie tu woj­sko. Znik­nij gdzieś. Ja przy­pil­nu­je tego de­li­kwen­ta.

Piotr po­słusz­nie wy­ko­nał po­le­ce­nie. Do końca jesz­cze nie ro­zu­miał, co przed chwi­lą się wy­da­rzy­ło, ale nie miał czasu na do­my­sły. 

Le­d­wie zdą­żył przejść kil­ka­na­ście kro­ków, gdy usły­szał ryk. Uniósł głowę. Be­stie nadal wal­czy­ły w po­wie­trzu. Ten oto­czo­ny smo­giem zde­cy­do­wa­nie wy­gry­wał, a Smok Wa­wel­ski od­no­sił po­waż­ne ob­ra­że­nia. Teraz za­ata­ko­wa­ły go po­now­nie trzy smoki z dymu. Spró­bo­wał roz­go­nić smog skrzy­dła­mi, ale się nie udało. Krew po­le­cia­ła z pra­we­go boku.

Piotr z po­wro­tem włą­czył słu­chaw­kę i mi­kro­fon.

– Adam, je­steś tam?

Tak, był tam i zde­cy­do­wa­nie coś mówił, ale nie do niego, tylko do sie­bie.

– Smok Wa­wel­ski prze­gry­wa! – wrzesz­czał do słu­chaw­ki Piotr.

Ogień nie robił na smogu więk­sze­go wra­że­nia. Smok Wa­wel­ski sza­mo­tał się, pró­bu­jąc od­kryć, która spo­śród trzech chmur gry­zą­ce­go dymu, kryje wroga.

Piotr pa­trzył przez szpa­rę mię­dzy rę­ka­mi, ten cios mógł zabić przy­ja­zną be­stię… I co wtedy?

Nagle usły­szał wście­kły krzyk Adama:

– Mam tego dość!

Po tych sło­wach niebo za­bar­wi­ło się na pomarańczowo. Smok Wa­wel­ski za­pło­nął, a ośle­pio­ny Piotr ukrył twarz w rę­kach. Do­pie­ro po chwi­li spoj­rzał ku górze. Nie wi­dział już be­stii, ani smogu.

– Adam? – wy­szep­tał do słu­chaw­ki.

– Wy­gra­li­śmy! – od­po­wie­dział mu ra­do­sny krzyk.

Wojsko już podjechało pod fabrykę, więc Piotr schował się za autem i gdy upewnił się, że go nie zobaczą, zapytał:

– Adam, ty po­tra­fisz roz­ma­wiać ze smo­ka­mi?

– Nie… Dla­cze­go?

– Gdy wy­krzyk­ną­łeś coś w gnie­wie, on stał się sil­niej­szy…

Piotr długo nie sły­szał od­po­wie­dzi.

– Nie wy­ci­szy­łem się? – głos był spo­koj­ny. Piotr sie­dział zdez­o­rien­to­wa­ny. Nic z tego nie mógł pojąć. Adam kon­ty­nu­ował. – Cóż, nawet cię po­lu­bi­łem. Jesz­cze kie­dyś się spo­tka­my.

– Co to ma zna­czyć? – wy­krzyk­nął Piotr.

– Po­trze­bu­ję tego smoka. Wy­bacz. 

– Kim ty je­steś? – za­py­tał roz­trzę­sio­ny. 

– Już mó­wi­łem, je­stem wład­cą smo­ków – Adam mówił spo­koj­nie – Wrócę tu za kilka lat, na Ziemi macie wiele cie­ka­wych stwo­rzeń, które mi po­mo­gą…

Głos był ła­god­ny, uspo­ka­jał. Piotr po­czuł po­trze­bę za­py­ta­nia o coś jesz­cze: 

– Nie po­cho­dzisz z Ziemi?

Adam za­śmiał się i do­bro­dusz­nie wy­ja­śnił:

– Chro­nię ten wszech­świat, nie je­stem czło­wie­kiem… Do ry­chłe­go zo­ba­cze­nia.

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Wyjrzał za mężczyzny. ← zza

Młodzieniec nie wiedział jak daleko znajduje się generator. To go mieli wyłączyć… musiał się uwolnić. ← Miś proponuje: Młodzieniec nie wiedział jak daleko znajduje się generator, który mieli wyłączyć… musiał się uwolnić. 

Starzec obrócił się: ←Może: Mężczyzna obrócił się. , bo w podeszłym wieku, to niekoniecznie starzec.

 

mówił roztrzęsionym głosem Adam. <-– Niekonsekwencja, bo piszesz na końcu, że Adam jest władcą smoków.

 

Pomysł jest. Popracuj jeszcze nad tekstem, bo masz możliwość dokonywania edycji.

Cześć, Koala75. 

Dzięki za przeczytanie i komentarz. Naniosłem poprawki, ten tekst czytałem wiele razy, ale jak widać nie wszystkie błędy wyłapałem. 

Nie miałem już pomysłów jak ulepszyć to opowiadanie, choć z drugiej strony czuję, że można było to zrobić dużo lepiej. 

 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Teraz nie mógł już się wycofać. Ruszył powoli.

Szyk! Obecnie zdanie oznacza, że nie może już się wycofać, ale za chwilkę będzie mógł.

” Teraz nie mógł się już wycofać” lub “Teraz już nie mógł się wycofać” → ostatnie brzmi chyba najzgrabniej.

 

– Adam, teraz widzę mały otwór , na końcu drogi.

Zbędna spacja przed przecinkiem, który i tak nie jest tu potrzebny. I po co jest tutaj “teraz”?

“Adam, widzę mały otwór na końcu drogi.” → czas teraźniejszy, więc wiemy, że teraz. Z drugiej strony to jest wypowiedź, więc nie mówimy w 100% poprawnie… – sygnalizuję do przemyślenia!

 

Piotr rozejrzał się po ścianach i wtedy oniemiał.

Lub “po czym oniemiał” – dużo u ciebie przysłówków czasu: teraz, wtedy. Miejscami są zbędne.

 

No normalne drzwi, takie z klamką.

No – tutaj jest chyba wykrzyknikiem, więc przecinek po nim.

 

Poświecił latarką i wtedy serce prawie mu stanęło.

Poświecił latarką i prawie stanęło mu serce.

 

Pomiędzy czterema filarami, leżało ogromne cielsko.

Dlaczego tu jest przecinek?

 

Adam… Ten Smok Wawelski jest z zdecydowanie większy, od tego opisywanego w legendach. 

Dlaczego tu jest przecinek?

 

– Tak! To zaraz wybuchnie! – odparł Piotr, rzucając się do ucieczki. 

Tutaj budujesz napięcie, więc niech Piotr krzyknie! To akcja!

 

Piotr podniósł się i cały drżąc odpowiedział:

Zawirusowałem fabryki, smogu będzie mniej, więc nasz smok ma większe szanse (tu brak kropeczki lub wykrzyknika) – Adam nie przestawał informować przyjaciela o swoich kolejnych działaniach.

Ku chwale Ojczyzny! – Przywitał się Piotr.

Przywitał się paszczowo, więc z małej. Ale osoby cywilne nie używają raczej tego zwrotu i ja znam go raczej w kontekście podziękowania: za order, po odebraniu sztandaru, przed odmaszerowaniem po wydanej komendzie… Upewnij się, że to przywitanie…

 

Piotr podjechał motocyklem pod bramę ogromnej fabryki. Czekał na niego mężczyzna, weteran wojenny, którego twarz pokrywały liczne blizny.

– Ku chwale Ojczyzny! – Przywitał się Piotr.

– Za Kraków! – odkrzyknął mężczyzna.

Teraz czekali na sygnał, by przekraść się na teren fabryki.

– Zaraz możecie wchodzić, smok już podlatuje… – W głosie Adama czuć było podekscytowanie.

Podnieśli oczy. Bestia zbliżała się powoli skrzydłami rozganiając smog. Nagle duszący dym zaczął się wycofywać, leciał w stronę fabryki. Dostał jakiś rozkaz?

– Musimy wyłączyć tę fabrykę. Jazda!

Nie mieli wyboru, prześlizgnęli się nad ogrodzeniem i podeszli do wielkich drzwi fabryki. Zobaczyli przyczepioną drabinkę. To po niej mieli dostać się do środka.

Bestia zbliżała się powoli skrzydłami rozganiając smog.

Przed imiesłowem z -ąc przecinek! Tutaj przed “skrzydłami”, bo należą do drugiej części zdania.

 

Wyjrzał (+z)za mężczyzny

Jeśli w rozumieniu “zza pleców mężczyzny”.

 

– Boisz się? – zapytał łagodnie weteran.

– Nie, a dlaczego miałbym? – odparł Piotr z uśmiechem.

Kłamstwo bolało, ale brzmiało lepiej od prawdy, choć kto wie, czy weteran i tak się nie domyślił.

Dotarli do małych zardzewiałych drzwi. Weteran westchnął i nacisnął klamkę. Piotr odruchowo cofnął się, pod wpływem uderzenia wiatru. Wyjrzał za mężczyzny. W cieniu beczek siedziało dwóch strażników. 

Zobaczyli ich. Piotr spojrzał pytająco na Weterana wojennego.

Tamci już wstali i niebezpiecznie zbliżali się, trzymając w ręku paralizatory. Młodzieniec chciał uciec, ale został powstrzymany przez weterana i usłyszał jego głos:

Mężczyzna odwrócił się i z kipną w głosie odparł:

hehe – chochliki – kpiną!

 

– Opamiętaj się, przecież jeszcze możesz (interpunkcja)– Piotr wpatrywał się w twarz byłego żołnierza

Mój chłopak sprawił się doskonale. Zwabiliśmy waszego smoka w miejsce, gdzie nie ma szans (interpunkcja) – po tych słowa mężczyzna zarechotał.

Piotr spuścił wzrok, do niedawna był pewien, że weteran jest ich największą szansą, a teraz go nie mieli

Mieć kogoś? Może warto dopisać, że nie mieli go po swojej stronie?

 

Młodzieniec nie wiedział jak daleko znajduje się generator. To go mieli wyłączyć… musiał się uwolnić.

generator, który mieli wyłączyć → zgrabniej

 

Nagle coś jakby sobie uświadomił i spojrzał na weterana, a wtedy jego twarz wykrzywił grymas. Dostrzegł wycelowany w głowę pistolet.

Jakby sobie uświadomił? Nagle jakby coś sobie uświadomił… Szyk.

Wiemy, że wtedy!

Ja nie rozumiem, czyją twarz grymas wykrzywił.

Literówka.

 

Marek rozejrzał się, strażnicy stali w miejscu. Nie wiedzieli, czy sięgać po paralizatory, czy nie.

Zastrzelę ciebie, jeśli się ruszą – tym razem słowa weterana brzmiały stanowczo.

“(…)ruszą! – Tym razem (…)”

 

Marek, pójdziesz przed nami, dla bezpieczeństwa.

Dlaczego przecinek przed dla?

 

Do końca jeszcze nie rozumiał tego co przed chwilą się wydarzyło, ale nie miał czasu na domysły. 

Przecinek pomiędzy.

 

Tak był tam i zdecydowanie coś mówił, ale nie do niego, tylko do siebie.

Po “tak” przecinek.

 

Smok Wawelski – raz piszesz małą, a raz dużą literką

16x powtarza się słowo weteran – trzeba znaleźć synonim

lepiej z fabryką, bo 8x, ale w krótkich odstępach niestety – trzeba zmienić

 

Historia nieco rozmywa się przez ilość błędów. Widać w tekście fragmenty po przecinkach, które mogły być krótkimi zdaniami. Jeśli takie umieszczasz, to przyśpieszają akcję i budują napięcie, ale jeśli jest ich za dużo, prowadzą do braku płynności w tekście. Popracowałabym tutaj właśnie nad płynnością, bo tekst sprawił wrażenie “szarpanego”. Dodaj kilka spójników lub innych pomocników i będzie lepiej.

Oczywiście to wszystko subiektywna opinia, moje zdanie, itp… ale ty to wiesz ;)

Cześć, M. G. Zandra

Wielkie dzięki za przeczytanie i komentarz. Zaraz poprawię błędy. 

Oczywiście to wszystko subiektywna opinia, moje zdanie, itp… ale ty to wiesz ;)

Jasna sprawa ;) Uczę się pisać, więc każda opinia jest mi na wagę złota. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Młody pisarzu, rozumiem Twój zamiar zmierzenia się z ważkim problemem, ale obawiam się, że próba zamknięcia tej historii w niedługim szorcie chyba się nie powiodła. Opowiadanko jest dość chaotyczne i tak jak nie udało mi się dociec, kim są występujące w nim postaci, tak nie wiem, co tam się wydarzyło. Pozostały jedynie domysły, bo nie wiem, czy słusznie odczytałam Twoje intencje.

Warsztat nadal wymaga sporo pracy, ale ufam, że z każdym opowiadaniem będzie coraz lepiej. ;)

 

Piotr wszedł do ogrom­ne­go wy­ło­mu w skale i po­czuł orzeź­wia­ją­cy chłód. → Skoro wyłom był ogromny, to podejrzewam, że była to jaskinia/ grota nie wyłom.

Za ZJP PWN: wyłom 1. «otwór wyłamany lub wybity w murze, ścianie itp.»

 

– Nie mamy czasu, cały plan może pójść w łeb! → – Nie mamy czasu, cały plan może wziąć w łeb!

W mowie potocznej, kiedy plan się nie powiedzie, powiemy, że plan wziął w łeb. Natomiast pójść w łeb/ pójść do głowy może nadmierna ilość alkoholu.

 

Usły­szał czyjś głos, naj­pierw bar­dzo nie­wy­raź­ny, lecz z cza­sem za­czął roz­róż­niać coraz wię­cej szcze­gó­łów. → Jakie szczegóły miał głos?

Proponuję: Usły­szał czyjś głos, naj­pierw bar­dzo nie­wy­raź­ny, lecz z cza­sem za­czął roz­róż­niać coraz wię­cej słów.

 

– Ku chwa­le Oj­czy­zny! – przy­wi­tał się Piotr. → Dlaczego wielka litera?

 

aż wresz­cie słu­chaw­ki wy­do­był się krzyk: → …aż wresz­cie ze słu­chaw­ki wy­do­był się krzyk:

Przeczytaj głośno oba zdania, a przekonasz się, które jest łatwiejsze do wymówienia.

 

Cie­płe pro­mie­nie słoń­ca prze­bi­ja­ły się przez szkło i rzu­ca­ły zło­wiesz­cze cie­nie. → Promienie słońca nie rzucają cieni. Cienie rzucają oświetlone przez nie przedmioty.

 

Piotr spoj­rzał py­ta­ją­co na We­te­ra­na wo­jen­ne­go. → Dlaczego wielka litera?

 

Na nic zdały się krzy­ki i wierz­ga­nie no­ga­mi. → Zbędne dopowiedzenie – wierzgać można wyłącznie nogami.

 

Ina­czej cały plan pój­dzie w łeb.Ina­czej cały plan weźmie w łeb.

 

– Co ty ro­bisz! – wy­krzy­czał w prze­ra­że­niu.– Co ty ro­bisz!? – wy­krzy­czał przerażony.

To jest także pytanie, więc konieczny jest pytajnik.

 

Po tych sło­wach niebo za­bar­wi­ło się po­ma­rań­czą. → W jaki sposób niebo zabarwiło się owocem?

Przypuszczam, że chodziło Ci o kolor pomarańczowy, więc: Po tych sło­wach niebo za­bar­wi­ło się po­ma­rań­czem.

 

Piotr przy­tom­nie scho­wał się za auto, woj­sko już pod­je­cha­ło pod fa­bry­kę, gdy upew­nił się, że go nie zo­ba­czą, za­py­tał: → Bardzo nieczytelne zdanie.

Może: Woj­sko już pod­je­cha­ło pod fa­bry­kę, więc schował się za autem i gdy upew­nił się, że go nie zo­ba­czą, za­py­tał:

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy

Bardzo dziękuję za komentarz i łapankę. Poprawiłem błędy. 

Koniecznie muszę korzystać z bety, bo przez niewyrobiony warsztat psuję opowiadania. 

Warsztat nadal wymaga sporo pracy, ale ufam, że z każdym opowiadaniem będzie coraz lepiej. ;)

Nad kolejnym historiami myślałem dłużej, więc mam nadzieję, że będą lepsze. 

Pozdrawiam! 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Bardzo proszę, Młody pisarzu. Miło mi, że mogłam się przydać. ;)

 

Ko­niecz­nie muszę ko­rzy­stać z bety, bo przez nie­wy­ro­bio­ny warsz­tat psuję opo­wia­da­nia. 

Może nie tyle psujesz opowiadania, co nie bardzo umiesz wydobyć z nich to co ważne i dobre. Beta powinna być dobrym wyjściem. Powodzenia!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Smok Wawelski po stronie ekologów

 

 

Pomysł ciekawy i chyba zgrzeszę opowiadanie na ten temat ;) 

 

 

Cześć, MPJ. Jeśli dobrze rozumiem, chcesz podchwycić pomysł? Jeżeli tak, to czekam na twój tekst :)

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Proekologiczny smok bardzo mi się podoba, a i wszelkie krakowskie tematy są bliskie mojemu sercu, więc za to plus :) Akcja toczyła się szybko, więc w trakcie czytania tak bardzo nie zwróciło to mojej uwagi, ale jak się chwilę zastanowić, to jest tu trochę chaosu i niespójności (lub przynajmniej niejasności).

Nie jest dla mnie jasne, kim był Marek. Włascicielem fabryki chyba? I kompletnie nie rozumiem, o co jest ta walka właściwie. Tzn. rozumiem, że smok walczy ze smogiem, ale nie z samą fabryką? Czyli że smok może wygrać walkę bez uszczerbku dla fabryki, która dalej będzie produkować smog? I mogę zrozumieć, że właściciel fabryki i ochroniarze bronią fabryki przed intruzami, którzy chcą ją sabotować, ale jaką różnicę robi im smok, skoro walczy ze smogiem, a nie fabryką? Takie mam wrażenie, że mamy tutaj czarny charakter, bo musi być jakiś “zły”. Chyba, że źle rozumiem i w jakiś sposób zwycięstwo smoka unieszkodliwia fabrykę, ale to nie wynika z tekstu.

Pomijam już fakt, że wyłączenie jednej fabryki niewiele by w skali Krakowa zmieniło, ale rozumiem że konwencja miałabyć bajkowa, więc pewne uproszczenia są na miejscu :)

Aha, no i dwa nieoczekiwane zwroty akcji, kiedy weteran nagle przeskakuje z jednej strony konfliktu na drugą. Ale właściwie dlaczego? Bo mam wrażenie, że tylko dlatego, że musiał byc plot twist, motywacji brak.

 

Z drobiazgów, które mi się rzuciły w oczy:

Zastrzelę ciebie, jeśli się ruszą!

Nie powinno być “Zastrzelę cię, jeśli się ruszą”?

nie rozumiał tego, co przed chwilą się wydarzyło,

Można krócej, bez “tego”: nie rozumiał, co się przed chwilą wydarzyło.

 

 

Więcej wyszło tego narzekania, niż się spodziewałam :) Ale nie zrażaj się, pomysł dobry, tylko wymaga dopracowania.

 

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

Cześć, mindenamifaj

Dzięki za komentarz i opinię. Mam wrażenie, że za dużo przy tym opowiadaniu kombinowałem. 

Marek jest właścicielem fabryki, która produkuje smog dla złego smoka. Tak, widzę, że ten plot twist jest na zrobiony na siłę. To moje zdecydowanie mnie udane opowiadanie, a szkoda, bo według mnie pomysł był fajny, niestety niewykorzystany. 

Błędy zaraz poprawię. 

Pozdrawiam! 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Nowa Fantastyka