- Opowiadanie: P3rshing - Sztuka Miecza

Sztuka Miecza

Napisałem od razu jak wstałem, bo miałem vene i flow. To jest opowiadanie na podstawie mojego ulubionego anime, co mi się akcja przyśniła we śnie. Tam główny bohater to był mój idol, bo chciałem naprawdę być taki jak on. Jeśli imiona kogoś prawdziwego przypominają, to czysta przypadłość.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Sztuka Miecza

Kireto siedział w karczmie zaparty na dużym krześle i pił herbatę w dużym kubku. Był omówiony na spotkanie, to przyszedł, ale był bardzo szybki, więc przyszedł za wcześnie. Mruknął z zadowoleniem, bo sprytnie zorganizował sobie w ten sposób dużo czasu dla siebie. Był wilkiem samotnikiem i solo graczem, a dla takiego jak on samotność to skarb.

Wtem w komunikatorze wyskoczyło mu powiadomienie o komunikacie. Kireto prędkim ruchem ręki w powietrzu otworzył skrzynkę i szybko znalazł nową wiadomość.

– Siema! – napisał do niego XxXPoKule69XxX. – Ale ty jesteś silny. Widziałem jak raidbossa z lochów na osiem-siedem bierzesz na klatę jak zwykłego moba. Przyda nam się ktoś taki jak ty! Akurat potrzebujemy kogoś, kto będzie dobrze bloczył.

– Wal się na zęby, zafajdany każualu – odpisał mu myślami obrażony Kireto. – Zadawaj się z kimś na swoim poziomie aż nauczysz się grać na poważnie. To nie Tibia!

Swoim dużym małym palcem przesunął typa do kosza razem z jego wiadomością i zablokował. Irytowało go, gdy pisali do niego nieznani ludzie. Przecież zawsze nosił czarny płaszcz i kaptur, więc inni powinni wiedzieć, że jest samotnikiem i nie warto go zaczepiać.

Warto wiedzieć, że ta cała akcja działa się w grze komputerowej. I to nie była byle jaka gra. To była pierwsza na świecie Full VRMMO Sword Art On Line. Kirato tak na prawdę nie wiedział o co chodzi z tą liną. Przechodził tą grę już trzeci raz i nigdy takiej nie widział. Ale nie mówił o tym nikomu, że nie wie, bo lubił imponować ludziom.

Co jeszcze warto wiedzieć, to że cechą marketingowo szczególną tej gry było to, że można było umrzeć na serio jak cię ktoś zabił, a wylogować się można było dopiero w nagrodę po przejściu całej gry. Ale Kireto się nie bał. Znał gejm mastera, więc był duży i silny. I miał największy miecz na całym serwerze. Do tego w życiu prawdziwym, prywatnym i zawodowym był superhackerem i waluty premium miał w brud. I uwięziony też nie lubił być, bo samotnikowi nie wolno budować więzi. Dlatego w przeszłości przeszedł grę raz, potem jakiś niedowiarek powiedział, że ściemniał, więc Kireto musiał mu udowodnić, że nie ściemniał i zrobił to drugi raz jak boss.

Za trzecim razem to już była zupełnie inna historia. Jakiś podstępny detektyw z policji wszedł z nim w kontakt i omówił się na kawę do kawiarni. Tam już cygańskim manewrem próbował wyciągnąć od niego informacje o jego koledze, co to gejm masterem był. Kirato nie był rudy tylko czarny, więc wsypać ziomka nie miał zamiaru. Odpowiedział mu, że nie wie, gdzie tam ten mieszka i się ulotnił dla niepoznaki. Potem sobie przypomniał, że policja ma swoje metody i czym prędzej zalogował się jeszcze raz, żeby nie wzięli go na tortury. Tutaj mogli mu naskoczyć, bo nie mieli tak nafarmionych postaci jak on.

Dobrze, że Kireto już siedział, bo jego spryt by jego samego powalił na ziemię. Uśmiechnął się ukradkiem do własnych myśli, bo właśnie o tym samym pomyślał. Przełknął ostatni łyk i schował kubek w ekwipunek.

Nagle drzwi do karczmy otworzyły się szeroko i do karczmy wszedł karczmarz. Spostrzegł Kireto w kącie, ale nie przywitał się, tylko wpuścił gości i od razu poszedł do pracy. Kireto lubił go za to, że zna swoje miejsce. W końcu znali się nie od dziś, a teraz był zajęty. Czekał na kogoś. Jego czas dobijał już końca, więc nadszedł czas na wielką metamorfozę.

Rozejrzał się mimochodem sprawdzając, czy na pewno nikt nie patrzy, po czym dyskretnie ściągnął swój czarny strój, żeby nikt go nie rozpoznał. Na palcach pojawiła się błyszcząca biżuteria, a na głowę założył kapelusz z piórkiem, który nie miał co prawda dobrych statów, ale za to wyglądał imponująco. Teraz wyglądał zupełnie inaczej. Kireto wiedział, że różnym ludziom imponują różne rzeczy, więc zawsze był przygotowany na wszystko. W ostatniej chwili otworzył jeszcze okno sklepu premium i kupił miksturę zmiany imienia. Wypił ją jakby od niechcenia i zmienił imię na takie, którego używał właśnie na takie specjalne okazje.

Drzwi karczmy otworzyły się jeszcze raz i do karczmy weszła dziewczyna o długich, fioletowych włosach na głowie. Kireto dobrze ją rozpoznał, bo to właśnie na nią czekał już tak długo.

Bo widzicie, Kireto miał jeszcze inne alter ego, o którym nikt inny nie wiedział. Jego hobby to było kolekcjonowanie graczy o płci kobiecej do swojego sekretnego haremu. Miał tam już prawie całe spektrum rozmiarów, kolorów i fryzur bez powtarzania się. Tylko takiej mu brakowało do tej menażerii. No co? Każdy ma jakieś ambicje.

Zwrócił na siebie jej uwagę i kontaktem wzrokowym zaprosił do swojego stolika. Usiadła ochoczo i uśmiechnęła się.

– Hejka, Kiretto! – zagadnęła, wesoło siadając do stolika. – Dawno się nie widzieliśmy.

– To prawda – przyznał jej rację Kireto. – Co tam nowego słychać u ciebie, Słodkaniunia17?

Kireto tak na prawdę to nie interesowało. Pytał, bo tak trzeba.

– A, po staremu. Grind i farma w kółko. Do tego ostatni kraft mi nie wyszedł i wszystkie matsy mi się spaliły. Dwa tygodnie w plecy! – żaliła się fioletowowłosa.

– Naprawdę? No nie mów – odparł Kireto ze współczuciem.

Tak naprawdę nie było mu jej żal. Wiedział za to, jaki zrobić następny ruch. Z gracją dyrygenta wykonał kilka szybkich ruchów i ze sklepu premium wyciągnął najdroższe kocie uszy jakie były. Tak naprawdę te gestykulacje nie były konieczne, ale Kireto miał zamiar zrobić dobre wrażenie.

– Proszę – powiedział przesyłając je do niej pstryknięciem. – Będą na ciebie wyglądać jeszcze lepiej.

– O, rety. Dziękuję, Kiretto! – zawołała Słodkaniunia17, od razu ekwipując podarunek. Pasował jak świni siodło, ale najważniejsze, że ziarenko zostało zasiane. Wstała od stołu i zbliżyła się do niego prezentująco.

– Jak wyglądam? – zapytała. – Tylko szczerze!

– Brak mi słów, żeby to opisać. Może znajdę jakieś, gdy zrobimy małe kółeczko dookoła Aincrad na moim nowym, latającym mouncie? – mrugnął do niej zalotnie Kireto. – A potem może jakieś taxi? Powerlevel?

– Jednak pamiętałeś co obiecałeś. Ah, już myślałam, że nigdy nie zaproponujesz – westchnęła, siadając mu na kolanach.

– Ja zawsze spełniam swoje obietnice – powiedział Kireto wypinając pierś, by wydawać się jeszcze większy. Jedną ręką wyjął nowy pojazd ze sklepu nawet nie patrząc na cenę, a drugą ręką objął ją w pasie. Odpowiedni klimat już teraz był zbudowany, ale wciąż nie wykorzystał jeszcze swojego ostatniego asa z rękawa.

– Wiesz – zaczął, przyciągając ją mocniej do siebie. – Zdałem sobie sprawę, że nigdy nie zapytałem cię, jak masz naprawdę na imię.

– Słodkaniunia17, przecież widać – zachichotała w odpowiedzi.

– Ale tak naprawdę, naprawdę. Twoje prawdziwe imię – ponaglał ją Kireto, przesuwając dłoń wyżej.

– A tak naprawdę, to Stefan.

Kireto zatrzymał się w swoich zamiarach. Zupełnie nagle został zmuszony do przewartościowania swoich priorytetów. Szybko zrobił rachunek sumienia i przekalkulował wszystkie opcje. "No trudno" pomyślał. "Raz w dupę to nie gejzer"

W końcu komplet to komplet.

Koniec

Komentarze

Cześć P3rshing! Już od pierwszego zdania znakomicie wywołujesz naszą sympatię i współczucie wobec głównego bohatera:

Kireto siedział w karczmie zaparty na dużym krześle i pił herbatę w dużym kubku.

Zaparcia to zdecydowanie nic przyjemnego.

 

Jakiś podstępny detektyw z policji wszedł z nim w kontakt

Cóż za elektryzująca historia!

 

Jego hobby to było kolekcjonowanie graczy o płci kobiecej do swojego sekretnego haremu.

No nie… tak to się nie bawimy, to jest jawna dyskryminacja! Dobrze, że w finale naprawiasz ten błąd :-P

Podsumowując, była to szalona japońsko-nerdowsko-stulejarzowa jazda bez trzymanki!

Cześć, P3shining!

Oooooo! Napisałeś książkę o grach komputerowych!………………… hehehehe……………. tej gry nie znam…………… może to TY tą grę stworzyłeś co?………………… hehehehe………… jesteś bardzo uztalentowany……………….. Kireto bardzo mi imponuje tym że jest imponujący…………………… hehehheh dba o swój wizerunek i o dziewczynki…………….. heheheheh…………… ciekawe co z nimi robi hihihihi……………… teżjestem pisażem ale jeszcze nie piszę……………… jak coś napiszę to wpadnij…………… może też coś napiszę o grach…………… hehehehehe………… pozdro600

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Cześć, P3rshing!

O! Bardzo mi sie podoba to opowiadanie, bo jest bardzo fajne! Przypomina mi te chińskom bajke SaO, ale twoja fabuła jest niepowtażalna i ciekawsza, a Kireto to badass gość i przeszed gre!!! I swój harem robi, żeby sie zgadzało wszysko i imponiło ludziom! Tekst bardzo mi zainponował, chentnie przeczytałbym wiencej!

Nie ma to jak porządny twist na koniec. ;)

Ale nie ma się z czego śmiać, twój tekst porusza niezwykle istotny problem, z jakim mierzą się napaleni gracze MMO, kiedy to wirtualny obiekt westchnień okazuje się skrywać straszną tajemnicę. I bardzo dobrze, że ktoś go poruszył.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

SNDWLKR najwienksze mądrości som tam, gdzie sie ich nie spodziewasz!

Siemanko Ekipo!! Dziękówka za komentarze i oceny!!

 

krzkot1988 Ktoś powiedział mi kiedyś, że jak się doda bohaterowi rozterek wewnętrznych, to to ubogaca postać i dodaje głębi. Bardzo się cieszę, że zauważyłeś i doceniłeś mój wysiłek. 

 

Krokus Chciałbym móc imponować ludziom choć trochę tak, jak Kireto imponuje mi. Na pewno sporo mi jeszcze brakuje, ale się staram się. Jeśli coś niedługo napiszesz, to też ci skomentuję yesyes

 

ZigiN SAO bardzo lubię, bo to moje ulubione anime, ale Kirito mógłby co najwyżej dla Kireto majtki wąchać. Chciałem poprawić pierwowzór, bo tam główny bohater był stanowczo za słaby.

 

SNDWLKR W opowiadaniach przekaz jest najważniejszy, więc bardzo chciałem pod drugim dnem ukryć coś mądrego. Brawo za spostrzegawczość, bo nie byłem wcześniej pewien, czy nie schowałem za mocno.

 

Ph1shingu!

 

(Jeszcze zanim wejdę w postać – SAO się tutaj nie spodziewałem xDDDD)

Z gracją dyrygenta wykonał kilka szybkich ruchów i ze sklepu premium wyciągnął najdroższe kocie uszy jakie były.

XDDD

Kireto zatrzymał się w swoich zamiarach. Zupełnie nagle został zmuszony do przewartościowania swoich priorytetów. Szybko zrobił rachunek sumienia i przekalkulował wszystkie opcje. "No trudno" pomyślał. "Raz w dupę to nie gejzer"

xDwswqd

Rozejrzał się mimochodem sprawdzając

Samochodem*

 

Autorze.

Postarałeś się. Widać poprawę w Twoich tekstach, co cieszy mnie niezmiernie. Fabuła jest nietuzinkowa, bohaterowie są wyraziści i autentyczni. Można poczuć się, jak gdyby samemu grało się w tę grę i obserwowało poczynania Kirito Kireto z boku, jako czynny obserwator. Opisy czynności gejmerów, takie jak “kraftowanie”, “farmienie” i “grajndowanie” nadają opowiadaniu bardzo dużo realizmu.

Myślałeś może nad rozpoczęciem prac nad ekranizacją Margonem? Myślę, że sprawdziłbyś się w tej roli niesamowicie.

Do tego wątek gejzerów – przepiękne zwieńczenie całej fabuły. Kto wie, może właśnie ta sytuacja pomoże bohaterowi wyjść z szafy? Być może byliśmy świadkami początków wielkiej metamorfozy?

Pozdrawiam i życzę szczęścia w pisaniu!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

BarbarianCataphract Dzięki stary. Starałem się, bo to na konkurs. Twoje też czytałem, ale trochę się wstydziłem się komentować, bo tak bardzo mi się podobało, a ja się dopiero uczę pisać.

 

Watek gejzerów penetruje prawie każdy akapit w tym opowiadaniu. Chciałem przekazać, że czasami nawet mały przypadek może pomóc komuś otworzyć właściwe drzwi. Jak ktoś czyta drugi raz to widać trochę bardziej, że bohater szuka swojej ścieżki. Czuje się zagubiony, więc wybiera samotność, odtraca wyciagnięte dłonie. Boi się przyznać przed samym soba co właściwie czuje, więc żongluje laskami, którymi się nie interesuje i nie ma nawet konkretnego gustu,. Daje się zwabić na kawę, bo myślał że to randka, a potem ucieka zraniony, bo detektyw bardziej się interesował jego kolega. Metamorfoza była tutaj i dosłowna i symboliczna. Mamy tutaj dwie różne postacie, z których jedna jest wyraźnie schowana, ale tak naprawdę to ta sama osoba.

Głębia psychologiczna głównego bohatera przybliża czytelnikowi bogaty i niezbadany świat gier komputerowych. Kireto ma wiele oblicz, jest twardym super-wojownikiem, a jednocześnie człowiekiem wrażliwym na piękno. Zakończenie zaskakuje i skłania do refleksji nad naturą człowieka. 

Jestem pod głębokim wrażeniem Kireto i jego poświęcenia dla własnej pasji. Uważam, że wszyscy powinniśmy się od niego uczyć! Świetne opko, mam nadzieję, że spod twoich paluszków posypią się kolejne, równie świetne. Papatki

Ja się na grach nie znam, bo w nie nie gram, więc myślałam, że mi się nie będzie podobać. Ale zakończenie było takie fajne, że mi się jednak podobało.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dzięki za kolejne komentarze. Im więcej tym lepiej, bo lubię duże cyfry. yesyes

 

ANDO Rodzice mi mówili, żebym nie grał w gry, bo gry niczego nie uczą. Teraz im łyso.

 

ośmiornica Kireto już teraz więcej mnie nauczył niż ja jego. Aż strach pomyśleć jakim wspaniałym człowiekiem można być, gdy się weźmie z niego trochę przykładu.

 

Irka_Luz Lubię zaskakiwać tak bardzo jak Kireto imponować. Celowo napisałem trochę słabo na początku, żeby był lepszy kontrast na koniec. Strategia taka.

 

Ja to mam tak jak Luźna Irka i też się na grach zupełnie nie znam, ale Twoje opowiadanie jest napisane tak przystępnie i pokazuje Kireto w takim świetle, że nie można się nie zaciekawić i zaparłszy się całym człowiekiem, czytać o Jego dokonaniach i przekonaniach z chęcią dorównującą najlepszym historią, które się zrodziły w rozumach najlepiej piszących. Talenta masz niepośledniego i proroczo się wypowiem, że widzę przed Tobą drogę do laurów i nagród dla pisarzy, a przed Kireto drogę usłaną przygodą i to bynajmniej nie jedną.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy Gorąco witam w szeregach ruchu Kirecistów. Czasami aż mi głupio mówić takie oczywiste oczywistości, bo przecież od razu widać Bohatera przez duże B. Boję się, żeby nie wyszło jakieś masło maślane, albo co gorsza oksymoron jakiś.

Nie masz się czym turbować Ptrzyrschingu, bo piszesz tak, że nic się tu nie maśli w sobie na sposób maślany, ani oksymormona też nie widziałam. Bardzo dobrym pomysłem jest pisanie przez Ciebie o Bohaterze przez duże B, bo to jest dobry pomysł , z którego kiedyś skorzystał niejaki Elanar i napisał wesołe opowiadanie Bohater przez wielkie B, i dostał za nie Piórko, a to znaczy, że jesteś na dobrej drodze i kroczysz we właściwym kierunku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Każualem mnie kupiłeś. Moje dzieci nadużywają tego. No ultra rare historyjka, a nawet jeśli nie to smakowicie grafomańska.

Lożanka bezprenumeratowa

Takie historie to ja lubię. Nietuzinkowa fabuła i akcja z wyśmienitą puentą, która daje do myślenia. Na moje oko zbyt mało powtórzeń, ale nie zawsze jest niedziela. Styl trochę oklepany i dość popularny, widzę jednak duży potencjał do rozwoju bohatera.  

Jaka akcja i kreacja, taka czytaczy reakcja. Końcowe koństatacje budzom ekscytacje.

Mocne sf dla prawdziwych twardzieli. Niech flow będzie z tobą a wena cię nie opuszcza. Zachwyciłem się własnym komentarzem. :-)))

omg jestem pot ważeniem twojego bohatera. Twist w zaskakującej kocówce zrobił, że omal nie wypadłam z szafy. No ale jak brakuje do komplementu, to nie ma innego wejścia.

I jak ten Kareto wymiata w graniu to się w pile nie mieście!

Babska logika rządzi!

Hejka!

 

Cieszy mnie Twoje flow, więc czytam z radością.

 

Mruknął z zadowoleniem, bo sprytnie zorganizował sobie w ten sposób dużo czasu dla siebie.

XD

 

Przecież zawsze nosił czarny płaszcz i kaptur, więc inni powinni wiedzieć, że jest samotnikiem i nie warto go zaczepiać.

heart

 

o co chodzi z tą liną. Przechodził tą grę już trzeci raz i nigdy takiej nie widział. Ale nie mówił o tym nikomu, że nie wie, bo lubił imponować ludziom.

To jest piękne, ale to jest piękne jako parodia. Grafomańsko to raczej za mądre. :D

 

Boże, te infodumpy są wspaniale wplecione w akcję, kiedy tak czeka Kireto pijąc z dużego kubka i jest taki duży i silny, i tak go poznajemy, całą historię. :D

 

Słodkaniunia i Kireto, no szykuje się romans albo zbieranie do kolekcji. XD

 

Kireto tak na prawdę to nie interesowało. Pytał, bo tak trzeba.

Parodia po całości. !

 

Fioletowo włosa

Czekałam na to! Brakowało mi tego w innych tekstach!

 

Ło matko, a potem już leci taka bajera, że no nie wiem, wciągnąłeś mnie w ten świat bez reszty, tak jak niunię, a tu nagle… STEFAN?! XD

 

Tak po prawdzie, bardziej parodia, ale udana parodia z elementami grafomaństwa, było super!

 

Pozdrowionka,

Bananke

 

 

Nowa Fantastyka