- Opowiadanie: dawidiq150 - Dawid Christie - "Śmierć w przedszkolu"

Dawid Christie - "Śmierć w przedszkolu"

Nieco humorystyczne opowiadanie. Na co wskazuje sam tytuł :) Jest to kryminał. Krótki opek proszę czytajcie i komentujcie. 

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Dawid Christie - "Śmierć w przedszkolu"

Skończyły się wakacje i przedszkole przy ulicy Tetmajera 16 w Krakowie zostało otwarte. Dzień był piękny, a szczęśliwe młode mamy, a rzadziej również i ojcowie prowadzili tam swoje pociechy.

– Od dzisiaj nasza klasa powiększy się o cztery nowe osoby – powiedziała młoda wychowawczyni Basia, do licznej grupy dzieci. – Postarajcie się ich ładnie przywitać.

Chwilę później weszła pani dyrektor prowadząc ze sobą trzech chłopców i jedną dziewczynkę.

– To jest pani Basia – oznajmiła – bądźcie grzeczne i słuchajcie jej.

Kobieta zanim wyszła, rzuciła jeszcze „powodzenia” do swojej podwładnej i uśmiechnęła się. Barbara bowiem pracowała w przedszkolu dopiero trzy miesiące.

Nowo przybyłe dzieci wiedziały, że mają się przedstawić, i zrobiły to bez problemu, jedynie chłopiec o imieniu Bartek, zaczerwienił się speszony i onieśmielony.

Jak zawsze na początku zajęć, był czas na zabawę. Część malców zabrała się za wyciąganie klocków Lego z wielkiego pudła stojącego przy ścianie. Inne sięgnęły do szafki po kredki i zeszyty z zamiarem rysowania. A ostatnia grupa, zaczęła gonić się w berka.

O dwunastej, pani Basia zadzwoniła dzwonkiem i zabawy zostały przerwane. Nadszedł czas na naukę. Te zajęcia nie były wcale mniej lubiane przez dzieci, gdyż starano się przekazywać wiedzę w bardzo przyjemny sposób. Dzieciaki usiadły przed dużym telewizorem na podłodze, a wychowawczyni włączyła przyrodniczy film.

O dwunastej trzydzieści podano deser. Pyszny budyń o smaku brzoskwiniowym, który bardzo wszystkim smakował. Następnie woźny porozkładał leżaki i to był moment, którego dzieci nie lubiły – leżakowanie.

O czternastej piętnaście zaczęli przychodzić rodzice po swoje pociechy. I tak minął pierwszy po wakacjach dzień.

Przez trzy kolejne nic niezwykłego się nie działo.

 

&&&

 

Pani Barbara bardzo lubiła swoją pracę. Uwielbiała obserwować jak bawią i zachowują się dzieci. Sama planowała urodzić i wychować co najmniej trzyosobową gromadkę, a była młoda, miała dopiero dwadzieścia sześć lat. Spotykała się też z chłopakiem, który czekał na nią zawsze przed budynkiem przedszkola, gdy kończyła pracę. W ogóle nie spodziewała się, że grozi jej wielkie niebezpieczeństwo.

Ten piątek, który zapadł wielu ludziom w pamięć zaczął się zwyczajnie i trwał tak aż do leżakowania, które nieco się przeciągnęło. Pierwszy obudził się Wojtek. Popatrzył dookoła i zobaczył, że wszyscy śpią, co go nieco rozbawiło. Potem jego uwagę zainteresowała pani Basia. Ona też spała, przynajmniej chłopiec tak myślał. Kobieta siedząc, opierała głowę o biurko.

– Obudź się! – Wojtek potrząsnął ramie swojego najlepszego kolegi Szymona.

Ten otworzył powoli zaspane oczy. Chwilę rozmawiali o zaistniałej sytuacji i zdecydowali, że obudzą swoją wychowawczynię.

Podeszli i Wojtek odezwał się głośno:

– Pani Basiu! – gdy to nic nie dało, powtórzył jeszcze raz tym razem głośniej – Pani Basiu!!!

Szymon dotknął ramienia swojej wychowawczyni i lekko nim potrząsnął. Nie było efektu.

Niedługo potem reszta dzieci również wstała. One też próbowały obudzić młodą przedszkolankę. Nie udało się im to, gdyż kobieta była martwa.

Zwłoki zostały zabrane na sekcję, w celu określenia przyczyny śmierci.

 

&&&

 

Do przedszkola zaczęli schodzić się rodzice, by odebrać swoje pociechy.

– A gdzie jest mój Michał? – zapytała młoda, dość atrakcyjna kobieta, jedną z woźnych.

– Może poszedł jeszcze do ubikacji – padła odpowiedź.

Mijały minuty a Michała nie było. Kobieta zaczęła się denerwować instynktownie czując, że stało się coś złego. Zaczęto szukać chłopca.

Otyła woźna poszła na piętro, do sali numer cztery, gdzie zajęcia miała grupa zaginionego. Skierowała się do ubikacji będąc pewna, że chłopak załatwia jakąś „trudną” potrzebę.

Zobaczyła go i przestraszona aż zbladła. Na środku podłogi leżał Michał. Miał szeroko otwarte oczy, w których nie było już życia. Z ust wylewała mu się biała piana. Słaba psychicznie kobieta doznała szoku i oparła się o ścianę by się nie przewrócić.

 

&&&

 

Wyniki szpitalnych badań wykazały, że pani Barbara została otruta, natomiast mały Michał został zamordowany przez wstrzyknięcie trucizny.

Przedszkole zostało zamknięte aż do odwołania. Rozpoczęło się śledztwo. Personel i dzieci były kolejno przesłuchiwane.

W niedzielę, dwa dni później, Krzyś z grupy pani Basi wyszedł na spacer z psem. Podążał wzdłuż drogi, aż doszedł do placu zabaw, tam usiadł na ławce trzymając małego kundla na smyczy. I wtedy nagle kula z karabinu snajperskiego trafiła go w głowę, zabijając na miejscu.

 

&&&

 

Nie wierząc w skuteczność organów ścigania, rodzice zamordowanego Michała wynajęli detektywa. Nie był to byle kto, tylko sam sławny Herkules Poirot.

Niski, śmiesznie wyglądający człowieczek, o jajowatej głowie i sumiastych wąsach, zwiedzający w tym czasie Egipt przybył do Krakowa najszybciej jak mógł. Państwo Malicze czekali na niego na dworcu kolejowym.

– Witajcie – powiedział i się nisko ukłonił – jest mi niezmiernie przykro, z powodu śmierci waszego dziecka. Ten, który dokonał tego czynu musiał być doprawdy bestią a nie człowiekiem. Niezwłocznie rozpocznę śledztwo i obiecuję, że najpóźniej do jutra rozwiążę tą skomplikowaną i niezwykłą sprawę.

Malicze zakwaterowali detektywa w swoim domu, dostał własny pokój. On zgodnie z obietnicą od razu rozpoczął swoje dochodzenie. Wyjął notes i przepytał młodych małżonków robiąc notatki. Potem wyszedł.

Korzystając z taksówek belg objeździł niemal cały Kraków i przepytał dziesiątki osób. Późnym wieczorem wrócił do domu Maliczów by oświadczyć:

– Wszystko już wiem, ale błagam dajcie mi coś do jedzenia bo jestem tylko o śniadaniu. Ta sprawa jest tak skomplikowana, że zapomniałem o „wrzuceniu czegoś do pieca”.

Pałaszując najpierw z głodu a potem z grzeczności wszystko co mu podano nic nie mówił. Gospodarze czekali przekonani, że gdy zje powie im do czego doszedł. Niestety zawiedli się bo detektyw jedynie podziękował za kolację, następnie poszedł umyć zęby i udał się na spoczynek do swojego pokoju.

 

&&&

 

Za prośbą Herkulesa Poirot wszyscy zainteresowani zgromadzili się w w przedszkolu w jednej z sal. On sam zaczął przechadzać się po pomieszczeniu kręcąc swoje olbrzymie wąsy. Wreszcie, gdy wszyscy zaczęli się niecierpliwić zaczął mówić:

– My tu zgromadzeni żyjemy zwyczajnie. Pracujemy by zarobić pieniądze na utrzymanie. Pieniądze, pieniądze, pieniądze… Potrzebujemy ich, bo bez nich skończylibyśmy na bruku i przyszło by nam żebrać. Nie wszyscy jednak mają takie problemy. Są ludzie, którzy dorobili się bądź przejęli majątek. Mają dużo łatwiejsze życie. Niestety często odbija im palma.

Przejdźmy do tego co się tutaj stało; pracująca w tej sali kobieta i chłopak, którego oceniłbym jako bystrego, choć go nie znałem, coś zauważyli, coś odkryli i chcieli się z tym podzielić z innymi. Dlatego musieli umrzeć. Podobnie ma się rzecz z innym chłopcem zastrzelonym na placu zabaw.

Prosiłem by dzisiaj zjawiły się tutaj wszystkie dzieci z grupy pani Barbary. Chciałbym by je teraz wprowadzono.

Pani dyrektor, z którą detektyw wszystko wcześniej ustalił, poszła po nie do innej sali, w której czekały. Po chwili wróciła wprowadzając liczną grupę nieco podekscytowanych malców.

– Wspaniale! Proszę ustawcie się obok siebie w rzędzie – powiedział Herkules i gdy to uczyniły począł kontynuować – Dwóch bardzo bogatych ludzi, by urozmaicić sobie nudne życie postanowiło się założyć; czy karzeł przebrany za dziecko uczęszczając do przedszkola przez tydzień zostanie wykryty.

Gdy to powiedział, momentalnie, niezwykle szybkim ruchem chwycił za rude włosy chłopca przy którym stał i zerwał je. Włosy okazały się peruką, która ukrywała łysiejącą głowę.

Wszyscy byli zdumieni. Nikt nie podejrzewał takiego rozwiązania tej sprawy. Policjanci zaczęli skuwać przebranego za dziecko karła a Herkules Poirot zwrócił się do niego:

– Zachęcam cię byś zdradził parę szczegółów, współpraca z policją tylko może ci pomóc. Powiedz o jaką kwotę był zakład. Sam jestem tego ciekawy.

Karzeł z rumieńcami na twarzy niezwykle zszokowany tym co się wydarzyło wydukał:

– Nie wiem o ile się założyli, ja miałem zrobić wszystko by nie zostać wykrytym, dostałbym za to sto tysięcy złotych. To dla mnie ogromne pieniądze. Chciałem za wszelką cenę je dostać.

– A co z zastrzelonym dzieckiem? – spytał Poirot

– Już nic więcej nie powiem! Chcę adwokata!

 

&&&

 

Herkules Poirot odebrawszy należność za swoją pracę został odwieziony przez państwo Maliczów na dworzec kolejowy.

Żegnając się pani Malicz powiedziała:

– Doprawdy niezwykły z pana człowiek. Wspaniale pan to rozgryzł.

– Lata wprawy kochana pani. – odpowiedział zadowolony kręcąc swojego wielkiego wąsa. Następnie wsiadł do pociągu.

Koniec

Komentarze

Cześć!

 

Dawidzie, to niestety nie była dla mnie satysfakcjonująca lektura. W przedmowie zapowiadasz opowiadanie humorystyczne, ale opisujesz mordowanie dzieci i to w sposób przerażający i zupełnie pozbawiony emocji. Odbiór oczywiście będzie zależny od wrażliwości czytelnika, dla mnie było to zdecydowanie za dużo. Bliżej temu tekstowi do horroru niż czegoś humorystycznego. I można napisać parodię horroru, ale to nie w ten sposób. Trudno opowiadanie też uznać za kryminał, bo nie dałeś czytelnikowi żadnych poszlak, po prostu dochodzi do morderstw, przyjeżdża detektyw, włóczy się po mieście i podaje rozwiązanie na tacy.

Technicznie nie jest źle, ale nadal bardzo streszczasz całą fabułę.

– Od dzisiaj nasza klasa powiększy się o cztery nowe osoby – powiedziała młoda wychowawczyni Basia, do licznej grupy dzieci. – Postarajcie się ich ładnie przywitać.

Chwilę później weszła pani dyrektor[+,] prowadząc ze sobą trzech chłopców i jedną dziewczynkę.

A ostatnia grupa, zaczęła gonić się w berka.

bawić się

O dwunastej, pani Basia zadzwoniła dzwonkiem i zabawy zostały przerwane.

Potem jego uwagę zainteresowała pani Basia.

przykuła

Słaba psychicznie kobieta doznała szoku i oparła się o ścianę[+,] by się nie przewrócić.

Podążał wzdłuż drogi, aż doszedł do placu zabaw, tam usiadł na ławce[+,] trzymając małego kundla na smyczy.

Korzystając z taksówek belg objeździł niemal cały Kraków i przepytał dziesiątki osób.

Belg

Późnym wieczorem wrócił do domu Maliczów[+,] by oświadczyć:

– Wszystko już wiem, ale błagam dajcie mi coś do jedzenia[+,] bo jestem tylko o śniadaniu.

Po chwili wróciła[+,] wprowadzając liczną grupę nieco podekscytowanych malców.

Alicella dzięki za przeczytane i komentarz. Nie mam pojęcia dlaczego w taki sposób to odebrałaś. W kryminałach przecież giną ludzie. Nie ma tu ani krzty czarnego humoru czy cynizmu. Szczerze mówiąc taka ocena jest ciosem który prawie zwalił mnie z nóg.

 

Nie ma tu flaków i krwi, jest po prostu kryminał, ja w książkach Agaty Christie. Ja sobie ćwiczę pisanie na różnych pomysłach.

 

Nie chcę, żeby wyglądało, że się żalę. Jest kiepskie opowiadanie, podkulam ogon i spróbuję następnym razem. Ale szczerze mówiąc jestem ciekawy czy inni też tak odebrali jak ty.

 

Pozdrawiam.

Jestem niepełnosprawny...

Ten, który dokonał tego czynu (+,) musiał być doprawdy bestią a nie człowiekiem. Niezwłocznie rozpocznę śledztwo i obiecuję, że najpóźniej do jutra rozwiążę (tę) skomplikowaną i niezwykłą sprawę.

że gdy zje(+,) powie im do czego doszedł. Niestety zawiedli się(+,) bo detektyw jedynie podziękował za kolację,

Za prośbą Herkulesa Poirot (Na prośbę…)

Wreszcie, gdy wszyscy zaczęli się niecierpliwić(+,) zaczął mówić:

Problemów z przecinkami masz więcej. Poszukaj sam.

 

Niestety często odbija im palma.

Taka wypowiedź? To nie w stylu Herkulesa Poirot.

 

Niestety tekst okazał się nieco bez co humorystyczny. Miś podpisuje się obiema łapami pod uwagami, które zamieściła w swoim komentarzu Alicella.

 

Dawidzie, nie zamierzałam Cię zwalić z nóg ani zrobić Ci przykrości, ale w komentarzach jestem zawsze szczera. Wiem, że potrafisz wymyślić świetną fabułę, po prostu akurat ten Twój tekst mnie nie przekonuje.

Tak jak napisałam, odbiór tekstu zależy od czytelnika i tego na jakie elementy jest wyczulony. Moja opinia to tylko mój odbiór, być może kolejni czytelnicy odbiorą ten tekst zupełnie inaczej. I tak, masz rację, w kryminałach są morderstwa i giną ludzie, ale ja odniosłam się do przedmowy i dlatego Ci napisała, że dla mnie ten tekst nie jest humorystyczny.

Dawidzie, wybacz szczerość, ale Śmierć w przedszkolu nie jest dobrym szortem. Szwankuje tu wszystko – od pomysłu począwszy, poprzez przywłaszczenie sobie postaci Herkulesa Poirota, na wykonaniu skończywszy. Nadal nie zawsze poprawnie zapisujesz dialogi, a interpunkcja pozostawia sporo do życzenia.

W przedmowie informujesz, że to kryminał, w dodatku humorystyczny. To nieprawda – ze świecą szukać tu kryminału a humoru zwłaszcza. 

Czy naprawdę uważasz, że przedszkolak to tylko niewielki wzrost? Czy naprawdę uważasz, że doświadczony personel przedszkola nie odróżni karła od pięcio– sześciolatka?

I skąd Ci przyszło do głowy, Dawidzie, aby w tym „dziele” wskrzesić i przywłaszczyć postać detektywa Herkulesa Poirota, w dodatku kazać mu mówić po polsku, a na dobitkę językiem kolokwialnym?

Szort jest, moim zdaniem, niesmaczny. Mam nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy.

 

– Od dzi­siaj nasza klasa po­więk­szy się o czte­ry nowe osoby… → W przedszkolu nie ma klas, w przedszkolu są grupy.

 

O dwu­na­stej, pani Basia za­dzwo­ni­ła dzwon­kiem i za­ba­wy zo­sta­ły prze­rwa­ne. → Nie brzmi to najlepiej.

O dwu­na­stej, pani Basia dała sygnał dzwon­kiem i za­ba­wy zo­sta­ły prze­rwa­ne.

 

O dwu­na­stej trzy­dzie­ści po­da­no deser. → Deser podaje się po posiłku. Przed deserem powinien być obiad.

 

Otyła woźna po­szła na pię­tro… → Jakie znaczenie dla opowiadania ma otyłość woźnej?

 

Słaba psy­chicz­nie ko­bie­ta do­zna­ła szoku i opar­ła się o ścia­nę by się nie prze­wró­cić. → Nie trzeba być słabym psychicznie, aby doznać szoku na widok tego, co zobaczyła woźna.

 

Pań­stwo Ma­li­cze cze­ka­li na niego… → Pań­stwo Ma­li­cz cze­ka­li na niego

 

– Wi­taj­cie – po­wie­dział i się nisko ukło­nił… → To państwo Malicz powinni powitać detektywa, a nie detektyw ich.

 

Ten, który do­ko­nał tego czynu→ Ten, kto do­ko­nał tego czynu

 

do jutra roz­wią­żę skom­pli­ko­wa­ną… → …do jutra roz­wią­żę skom­pli­ko­wa­ną

 

od razu roz­po­czął swoje do­cho­dze­nie. → Zbędny zaimek – czy mógł rozpocząć cudze dochodzenie?

 

ob­jeź­dził nie­mal cały Kra­ków i prze­py­tał dzie­siąt­ki osób. → Skąd wiedział, które miejsca objeżdżać i z kim rozmawiać? Dlaczego całe śledztwo zostało zamkniete w jednym zdaniu?

 

Ta spra­wa jest tak skom­pli­ko­wa­na, że za­po­mnia­łem o „wrzu­ce­niu cze­goś do pieca”. → Obawiam się, że ten detektyw nie użyłby podobnego kolokwializmu.

 

Za proś­bą Her­ku­le­sa Po­irot… → Na prośbę Her­ku­le­sa Po­irota

 

za­in­te­re­so­wa­ni zgro­ma­dzi­li się w w przed­szko­lu… → Dwa grzybki w barszczyku.

 

coś od­kry­li i chcie­li się z tym po­dzie­lić… → …coś od­kry­li i chcie­li się tym po­dzie­lić

 

gdy to uczy­ni­ły po­czął kon­ty­nu­ować… → …gdy to uczy­ni­ły, kon­ty­nu­ował

 

od­wie­zio­ny przez pań­stwo Ma­li­czów… → …od­wie­zio­ny przez pań­stwa Ma­li­czów

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy, Alicella, Koala75

 

No faktycznie wypadek przy pracy :) Skoro więcej osób tak sądzi… Spieszę by wszystko wytłumaczyć. Należę do takiego klubu gdzie co jakiś czas są zadania i było zadanie “parodia”. Nigdy bym nie ukradł postaci i nie napisał takiego tekstu. Takie niestety okazało się niefortunne zadanie :(

 

Pracuję aktualnie nad tekstem, który na pewno będzie lepszy niż TO. :) Tak więc przepraszam, że wrzuciłem śmieć ale to ku przestrodze dla mnie i innych.

 

Mam nadzieję, że wszystko jest OK.

Pozdrawiam.

Jestem niepełnosprawny...

No i rzecz się wyjaśniła. Dawidzie, gdybyś w przedmowie napisał to, co w powyższym komentarzu, inaczej podeszłabym do tekstu, choć nadal uważałabym, że dobrym smakiem (mordowanie przedszkolaków) raczej nie grzeszysz.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie będę się już pastwić, podpowiem tylko, że warto czytać sobie tekst na głos. Bo dość często masz w sąsiedztwie podobne lub takie same słowa, co psuje lekturę.

Poniże przykłady:

Kobieta zaczęła się denerwować instynktownie czując, że stało się coś złego. Zaczęto szukać chłopca.

Ten piątek, który zapadł wielu ludziom w pamięć zaczął się zwyczajnie i trwał tak aż do leżakowania, które nieco się przeciągnęło. Pierwszy obudził się Wojtek. Popatrzył dookoła i zobaczył, że wszyscy śpią, co go nieco rozbawiło. 

 

Lożanka bezprenumeratowa

Ja się wybiję i przyznam, że tekst jest tak groteskowy, że aż mi się podobał. Po pierwsze tytuł, który przykuwa uwagę, sprawił, że po śmierci przedszkolanki zrobiłem “ufff”, tylko po to, by po kolejnym morderstwie pomyśleć “a jednak…”. Na pojawienie się mojego ulubionego detektywa już tylko wytrzeszczyłem oczy.

Kryminał to to nie jest. Humorystycznym tekstem też bym tego nie nazwał. Jak dla mnie tekst to bizarro i w tej kategorii jest to niezgorsza opowieść. Nawet finał mi się podoba, choć z początku uznałem go za fatalny. Liczyłem na jakiś sprytne wyjaśnienie, jedno zdanie Herkulesa, które połączy wszystkie wydarzenia i motywy w całość i pozwoli mi zrozumieć, czemu ten tekst w ogóle powstał i co chciał przekazać, a dostałem zupełnie niepotrzebną, nic nie wnoszącą scenę pożegnania. I ten brak puenty zszokował mnie bardziej, niż mogłaby najbłyskotliwsza wypowiedź Herkulesa. 

Tekst jest jak zapis dziwacznego snu i na swój dziwaczny sposób jest niesamowity. 

Dzięki Reinee !!!

 

Fajnie, że znalazłeś jakieś plusy :) Spieszę sprawdzić w google co znaczy bizarro. Tytuł chyba faktycznie mi się udał bo jak na ten czas to jest wiele odwiedzin. Ubolewam tylko, że goście mogą być zawiedzeni.

 

A w sumie to nawet lepiej, że napisałem ten tekst bo tylko bardziej się z wszystkimi zakolegowałem :)

 

Pozdro!

Jestem niepełnosprawny...

No, Agata Christie to to z całą pewnością nie jest. Zwróć uwagę, jak ona mimochodem wrzuca informacje niezbędne do rozwiązania zagadki. Kryminał, w którym mamy “czarną skrzynkę”, jest słaby, bo nie daje czytelnikowi szansy na odgadnięcie, a to część zabawy.

Mnie też nie rozbawiło.

I nie wierzę, że można przy bliższym kontakcie nie odróżnić karła od dziecka.

Potem jego uwagę zainteresowała pani Basia.

Albo “jego uwagę przyciągnęła”, albo “zainteresowała go”.

Korzystając z taksówek belg objeździł niemal cały Kraków

Belg to narodowość, więc dużą literą. Przy okazji – przecinek po “taksówek”.

Babska logika rządzi!

Dzięki Finkla fajnie, że przeczytałaś :)))

 

Wiesz oglądnąłem kiedyś taką komedie pt. “Mały” Tam właśnie karzełek udawał dziecko. A zorientowali się dopiero gdy zobaczyli go nago.

 

Pozdrawiam!!! :)

Jestem niepełnosprawny...

Groteska, panie, groteska.

Będę mało oryginalny, bo powiem Ci, że kryminału tutaj nie ma za wiele, a postać znanego detektywa jest okropnie skonstruowana. Jednak za sam pomysł, popieprzony jak cholera, pochwalę, bo nie spodziewałem sie przeczytać czegoś takiego :D

Wypadek przy pracy, czy nie wypadek, jest w samym pomyśle coś tak dziwnego i niepokojącego, że nawet mi się podobało.

Co zaś do wątpliwości Reg oraz Finkli, to różne dziwne rzeczy się na świecie zdarzają: KLIK!

Choć nie w przedszkolu, tylko w szkole, ale w sumie jest jeszcze sprawa Natalii Grace..

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

 

Known some call is air am

Dzięki Outta Sewer

 

Fajnie, że wpadłeś, dziękuję, że znalazłeś coś pozytywnego w moim tekście, spojrzałeś z innej strony.

 

Pozdrawiam również :)

Jestem niepełnosprawny...

Outta, IMO, jest spora różnica między dwunastolatkiem a góra sześciolatkiem. Dwunastolatki bywają większe od rodziców, przedszkolaki – raczej nie.

Babska logika rządzi!

Wiem, Finklo, mój dwunastoletni syn jest ode mnie wyższy :) Ale som na świecie rzeczy, które nie śniły się pedagogom, czy jakoś tak ;)

Known some call is air am

Nowa Fantastyka