- Opowiadanie: All - Fatalitarum, Obliterum, Egzystia

Fatalitarum, Obliterum, Egzystia

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Fatalitarum, Obliterum, Egzystia

 

 

Pierwsze Skruszenie

 

Czas się kończy, przestaje istnieć. Nigdy nie dostałem upragnionego tańca. Gwiazdami opadającymi, przybierającymi tysiąc kolorów, jako świadkami tego aktu. Księżycem wysuniętym ponad filary materii. Teraz w dłoniach kruszą się moje marzenia. Spadają na ziemie, szare szczątki moich uczuć. Gdybym mógł cofnąć czas, chciałbym pozostawić za sobą te zmartwienia i żyć idąc przed siebie.

 

Drugie Skruszenie

 

Nigdy nie byłem, kim chciałem. Nigdy nie mogłem mieć, czego pragnąłem. By pozyskać marzenia, musiałbym przestać być sobą. Zmienić się. Ale gdyby mi się udało, nie byłbym, kim byłem. Sobą. Nie mogłem wiedzieć czy nowy ja będzie miał takie same marzenia. Czy będzie pragnął tego samego? Teraz w mojej duszy powstaje dziura, rozrastająca się. Jedyną rzeczą, jakiej nie żałuję, jesteś ty, prawdziwy ja. Tak bardzo starałem się poczuć. Tak mocno.

 

Trzecie Skruszenie

 

Lewitując nad ziemią, czy było to, czego chciałem? Wszystko ma konsekwencje. Zejście z drogi na inną, zakopuje poprzednią. Diabeł był Aniołem. Wiedziałem już wtedy, że nie znam odpowiedzi na to, czy poradzę sobie samemu. A mogłem porzucić te myśli, niektóre, są lepiej pozostawione zniszczone. W mojej głowie otrzymałem tyle różnych sygnałów. Tyle miejsc, do których mogłem się udać.

 

Czwarte Skruszenie

 

Moim błędem było myślenie, że mogę stać się inny ja i wszystko wokół mnie. Nie mogłem zmienić mojego losu, moich myśli. A chciałem tylko wrócić z kimś do domu. Lata przemierzania pustyni deszczu, gradu niszczącego ducha, uderzającego w ciało jak i we wnętrze. Wracanie do tego samego, samemu. Patrzeć tylko mogłem, jak cierpiałem, gdy inni nie. Jesteś zadowolony!? Nigdy nie dało się usatysfakcjonować nas obu. Ty byłeś moim zniszczeniem. Ja byłem sobą. Razem doszliśmy do wniosku, że miłość to śmierć dla spokoju umysłu.

 

Piąte Skruszenie

 

Miasto stojące na wietrze, mogące w chwili przestać istnieć. Trwało na kruchej relacji z naturą. Czy to zdrowe? Może lepiej przestać istnieć niż być za wszelką cenę? Na zawołanie moc zostać zniszczonym, robić wszystko by do tego nie dopuścić.

 

(Pacjent Zero)

 

Teraz wejdzie na scenę, teraz zacznie opowiadać. Słuchać zaczęły żywioły, Energia i Zaświaty. Poczęty na świecie, bezbronny i bezużyteczny. Ogień wyciągnął swoje dłonie by go wchłonąć. Wtedy to zabrały go dwie postacie, w swoje objęcia. Jakiż to piękny był widok dla Wody. Obdarowany miłością pomijał lata aż rozwinął w sobie świadomość. Energia zniecierpliwiona weszła na scenę. Wszczepiła się w niego, a ten zaczął myśleć. Opowieść stawała się coraz bardziej ludzka. Bo człowiek był głównym aktorem. Jednakże moce reżyserów miały pełny wpływ na jego losy. Byli sadystami, wiedzieli jak to jest czuć, więc byli w stanie nimi atakować. Pierwszy dzień szkoły, pierwsze widzenie innych pionków zwanych ludźmi. Pierwszy samotny powrót do domu. W deszczu, w zimnie i samotności. Ilość takich pierwszych dni jedynie rosła, myślał, że coś się zmieni, daremnie. Nie otrzymał daru tworzenia relacji z innymi, nie wiedział, co się dzieje. Ruszył dalej, cały w szarości. Ogień i Woda zaczęli w zmowie z Energią mieszać mu jeszcze bardziej. Ziemia dawała mu fałszywe poczucie stabilności a Wiatr wszystko napędzał. Myślał, że był szczęśliwy, spędzał cały czas w wirtualnych przestrzeniach wsysając fikcje, widząc ją, jako lepsze, a po jakimś czasie, jako swoje marzenie. Czy wolno winić tonącego o łapanie się za brzytwę by przeżyć? Zrobił, co wydawało mu się odpowiednie, chciał żyć i być szczęśliwy. Żywiołom się to nie spodobało. Napędzili jego uczucia w taki sposób, że fikcja nie dawała już tego samego. Zaczął zatracać prawdziwego siebie by stać się kimś innym, tylko po to by zostać zaakceptowanym, lubianym. Co prawda udało mu się w jakimś stopniu, ale wiedział już, że sobą nie był. Prawda smutna jest taka, że na świecie nie da się być w pełni sobą. By móc sprostać coraz to większym wyzwaniom, przeciwnościom, traci się szczątki tego, czym się jest, by z nowymi możliwościami kogoś innego, dać sobie radę. Człowiek poświęca siebie przez całe swoje życie. Gdy już myślał, że miał, czego chciał, pionki zostały popchnięte. Samotność wróciła, przyniosła ze sobą pragnienie bycia kochanym. Ale pozostał on sam, kto miał zapełnić lukę w jego sercu. Pozostało utoczyć własną krew. By sprostać swojemu bólu ducha, ciało musiało poczuć to samo. Sny przestały przynosić ulgę. Ukazywać nowe sposoby umartwiania. Wtedy to wkroczyły Zaświaty, zaczęły szeptać do ucha, mówić jak to spokojnie jest po śmierci. Rozciął sobie żyły, położył się na torach, upił tabletkami. Zawsze wracał. Ze śmiechem w uszach, drwinami. Żałosna istota próbująca uciec od nici losu. Gdy wybrano cię na pojemnik na cierpienie. Zapełnisz łzami oceany. Swą krwią wskrzesisz zmarłych. Bólem obudzisz pradawnych. Jak to jest pokochać? Jak to jest, być pokochanym? To wiele z pytań w twoim umyśle. Nie ma na nie odpowiedzi, gdy jest się skazanym od początku na katorgi. Jest jedno wyjście, jedyne…

 

(Arbiter)

 

Gdy wszyscy już poszliśmy spać. Gdy na świecie nie było ani duszy z otwartymi oczami. Niebo zostało przepołowione mieczem lśniącym czarnym ogniem. A gdy już wszyscy wstaliśmy. Obudziliśmy się w nocy. Czas przestał istnieć, stanął w miejscu na naszych zegarach. Zaniepokojeni wyszli z domów, by ujrzeć brak nieba, brak światła. Wtedy dzieci na oczach rodziców zaczęły stopniowo dematerializować, płonąć jak papier. I gdy łzy dotknęły ziemi, krzyki dotarły drzew. Zza pleców reszty wyłoniły się opary, powoli przybierające kształty osoby przed sobą. W mgnieniu oka głowy zostały ścięte, każdemu w tym samym czasie. Wtedy to krew zmieszała się z łzami. Wyłonił się księżyc tak ogromny, jakby parę metrów był od Ziemi. Na nim ukazała się waga. Zniknęła świadomość.

 

(Pustelnik)

 

W szarość uciekłem, do miejsca mi pisanego. Nastąpił koniec, jakiego nikt się nie spodziewał. Tych, którzy taki los przepowiadali nazwano szaleńcami. Ja natomiast wiedziałem jak to jest. Żyłem w samotności przez całe swoje życie. Nigdy nie czułem potrzeby życia z innymi, nigdy nie poczułem potrzeby bycia przez kogoś kochanym. Miałem od tego duchy, które przywoływałem. Powiadali, że nie da się uciec od tego wydarzenia, a jednak. Czy teraz już kamień nie skruszy się ponownie? Czy teraz nie pocznie już kolejnego ziarna? Przeczytałem zbyt dużo książek na ten temat. Kamień Pierwotnego Uczucia, nie sądziłem, że naprawdę istnieję, ale cóż, dobrze, że wziąłem to na poważnie. Wielu z uczonych zastanawiało się, jaka emocja była pierwsza? Co zapoczątkowało w nas rozwój tylu innych uczuć, które były dla nas motywami, celami czy też pragnieniami. Gdy kamień ten rozpozna pewne bodźce, zaczyna się kruszyć, wyzwalając swoje myśli zapisane przez twórców. I gdy myśli istot obecnych będą zgadzać się w pełni, kamień zatraci permanentnie kawałek siebie poprzez skruszenie. Niesamowite.

 

(Arbiter)

 

Było zapisane, że nastąpienie końca nie będzie ostatecznym końcem. Ponieważ to Obliterum jest tym, co zakończy wszystko. Waga na księżycu, jeśli nie nastąpi idealny balans pomiędzy pozytywną energią a negatywną, zainicjuje się zniszczenie. Ja pozostawiony zupełnie sam, pozbawiony wszelkich uczuć, liczę na nadejście tego wydarzenia. Bym w końcu mógł zaznać spokoju i ponownie spotkać moich twórców.

 

Szóste Skruszenie

 

Nie da się stwierdzić, co było na początku. Zawsze była to samotność, zawsze rodziła inne uczucia, z mroku powstawało światło. Korzenie krwisto-rubinowego drzewa zostały ścięte. I przepowiednia, o której ci opowiadałem, stała się prawdziwa. Ty i ja, możemy jedynie płakać piekącą solą.

 

(Pacjent Zero)

 

Aktor zawsze powraca, jednak nie na tą samą scenę. Poprzednia przestała istnieć. Dlatego też reżyserowie przenieśli swojego pionka gdzie indziej. Był już dorosły i dzięki Ziemi miał pracę. Każdy żywioł wymęczył go na swój sposób. Woda jedynie ukazywała mu swoją czułość przez szklane lustro, tak by nie mógł jej nigdy dotknąć. Ogień pobudzał w nim agresje, żądał, by ten umartwiał swoje ciało. Wiatr namawiał go by zaczął działać, by zaczął się zmieniać, pracować nad sobą, pracować na sylwetką by zaczął się podobać tworom Wody. Ziemia jednak trzymała go w tym samym czasie mocno w miejscu. Tak o to rzucany jak worek na śmieci przez żywioły żył. Jednakże nawet to reżyserowie nie wiedzieli o jednym,

 

OBLITERUM

 

Nie ucieknie nikt, nie pozostanie nic. W tej mgle topiącej od samego dołu, początku, nie ma miejsca. Rzeczywistość nie może zostać zmieniona czy zakrzywiona. Wymiary przestają istnieć, a Wszechświat zostaje zamknięty.

 

 

Siódme Skruszenie

 

Widzisz najdroższa, nie jest możliwym pojęcie czy zrozumienie. Trzeba utoczyć się w wiecznym smutku. Czy lepiej tonąć w rozpaczy niż grzebać sobie rów szukając innej drogi? Ja miałem ciebie, ktoś inny nie miał nikogo. Wymazanie siebie i wszystkiego, co stworzyłem to niska cena by naprawić tą niesprawiedliwość. Życie nie powinno istnieć, skoro ktoś może cierpieć tak mocno z powodu samych uczuć. A co dopiero jak doda się inne rodzaje bólu. Nie, jedyne rozwiązanie to kompletna nicość.

 

FATALITARUM

 

(Pustelnik) – A więc jednak, tak zakończy się nasz żywot. Byliśmy od samego początku zdani na łaskę przeznaczenia.

(Arbiter) – Przepraszam, zawiodłem. Pozbawiony uczuć, wciąż czułem, potrzebę zobaczenia swojego stwórcy.

(Pacjent Zero) – Nie rozumiecie jak to jest, gdybyśmy zamienili się miejscami, czulibyście coś innego?

(Pustelnik) – Być może to prawda, jeżeli ja po tysiącach latach nie znam lepszego rozwiązania…

(Arbiter) – Jeżeli ja, twór naszego końca, nie potrafię spełnić jego poleceń…

(Wszyscy ludzie na świecie) – Niechaj nadejdzie koniec.

 

 

Ósme Skruszenie

 

Te wszystkie marionetki, niedziałające zabawki. Nie mogą wykonać jednej rzeczy. To ja stworzyłem Kamień Pierwotnego Uczucia i to ja… ja…

 

OBLITERUM

 

Więc tym jestem. Tym, kogo wszystko i wszyscy się bali. To ja jestem Obliterum. I wiem, co było pierwszym uczuciem. Strach. To mnie pragnęli pozbawieni nadziei ludzie, to mnie bały się istoty, które za życia osiągnęły swoje marzenia. Nie ważne, co było pierwsze, strach zawsze był tam przed. Chociażby strach przed poczuciem, stworzeniem. Tym właśnie jestem ja. Wykonam swoje zadanie, pozbawię świata strachu. Wtedy nastąpi koniec. Każda ta biedna dusza bojąca się zabić, każdy człowiek bojący się wypowiedzieć drugiemu wojny, biedni ludzie przestaną się zastanawiać przed zaatakowaniem bogatszego. Nie będzie strachu przed konsekwencjami. Nastanie chaos. I gdy poczuje, że ktoś mnie potrzebuję, wtedy wrócę ponownie i skasuję wszystko.

 

 

Dziewiąte Skruszenie

 

Jako stwórca nie potrafię powiedzieć, co było pierwszym uczuciem. Więc to jest to, co czują ludzie, nie wiedzieć nawet jak się czuć. Nie mogąc stwierdzić gdzie leży problem. I być z tym zupełnie samym? Nikt nie chce cię wysłuchać, pomóc czy po prostu przy tobie być. Teraz rozumiem…, Ale czy mogę coś zrobić? Czy mogę powstrzymać zniszczenie Kamienia? Wiem.

 

(Pacjent Zero)

 

Nie miał już sił w nogach, rękach. Padł na łóżko, zmoczył poduszkę w łzach. Żywioły szturchały go jak martwego, ale chyba już nic nie dało się z niego wykrztusić. Zostawiły go, zatem w rękach Zaświatów. Te natomiast nie widziały żyjącej istoty, jako nie wartej uwagi. Popychały go do samobójstwa tylko po to by w ostatnim momencie go od tego odwrócić. Szeptały do uszu to, co już sam wiedział. Przypominały o jego dawnych znajomych mających teraz szczęśliwe relacje. Mówiły wciąż o tym jak paskudnie wyglądał. Namawiałyby przestał dbać o swoje ciało. Umierał. Ale nie fizycznie. Nikogo nie obchodzę, nikt nawet nie zauważy, że umrę. I tak przez cały czas.

– Czy chcesz umrzeć? – Głos znikąd odezwał się w jego głowie.

– Tak. – Odpowiedział bez zawahania.

– Na pewno? Nie ma czegoś, co naprawdę lubisz robić? Jakiś powód by zmienić zdanie?

– Nie. Wszystko, co lubiłem robić, przestało mnie cieszyć. Byłem sam od narodzin, rodzice mieli mnie gdzieś, gdy zacząłem chodzić do szkół, w każdej byłem tak samo nielubiany i odpychany. Nie znalazłem miłości, jakiej pragnąłem, tylko rozczarowanie, teraz jestem zupełnie sam bez nikogo oprócz swojej poduszki.

– Czy gdyby twoja śmierć przyniosła koniec świata, również byś jej pragnął?

– Tak. – Nie obchodzi mnie żadne inne ludzkie życie, lepszym byłoby skazanie wszystkich innych na to samo, co ja.

– Rzeczywiście, nie wiem jak ci pomóc. Wiedz, że od ciebie zależy los świata, życia twojej rodziny, twojego psa, wszystko zależy od tego, co poczujesz.

– Jeśli oddasz mi wszystkie lata, jakie cierpiałem, sprawisz bym pokochał samego siebie, by ktoś pokochał mnie, bym zachował swoją pracę i był szczęśliwy, to wtedy porozmawiamy. Jak dla mnie wszystko może na ta chwilę iść do piekła.

– Jestem stwórcą, potrafię dać ci wszystko to, czego pragniesz. Jesteś hostem dla mojego tworu, Kamienia Pierwotnego Uczucia. To od ciebie zależy czy wykruszy się ostatni raz. Zapytam, więc, czy chcesz abym spełnił wszystko to, o czym wspomniałeś?

– Ja…

– Spodziewałem się szybkiej odpowiedzi. Coś nie tak?

– Ja… Nie wiem, czego chce… Nie wiem, nie wiem, nie wiem!

– Boisz się?

– Tak bardzo się boję…

 

 

 

Dziesiąte Skruszenie

 

Moja dusza, do momentu, gdy nie stanę się niczym, nie zapomni o tobie.

To już koniec.

Kocham cię.

 

Egzystia

 

Ciemno, zimno. Tak, cicho. Gdzie ja jestem? Kim jestem? Kiedy jestem? Nic nie widzę. Chyba chcę coś powiedzieć? Załamałem granice rzeczywistości, iluzji oraz materii. Czy to ja spowodowałem Obliterum? Nie. Obliterum nie miało miejsca. Nie pozwoliłabym na to. Nie dałabym ci wymazać mojego ukochanego ani tych wszystkich niewinnych ludzi. Zostałeś potraktowany okrutnie, to prawda. Ale zapomniałeś wierzyć w jedną najważniejszą rzecz, do której dążyłeś. Odkrycie tajemnicy życia. Przegrałeś walkę z samym sobą. Z rzeczywistością i fikcją. Z tym, co jest a czego nie ma. Sam stworzyłeś żywioły i sam nimi sterowałeś. Energia nigdy nie może być kontrolowana a Zaświaty odezwały się same widząc takiego słabeusza. Sam wtargnąłeś na te drogę. Sam podjąłeś decyzje, których konsekwencji byłeś świadom. To ty zatraciłeś swój umysł. To ty blokujesz siebie samego przed wprowadzeniem zmian do swojego życia szukając wymówek z nie wiadomo skąd. Nie, to nie ty powinieneś zostać hostem dla kamienia. Na świecie jest dużo zatraconych dusz, nie jesteś jedyny ani w żadnym wypadku wyjątkowo. Nawet, gdy mogłeś zmienić swoje życie, nie wiedziałeś, co odpowiedzieć. Prowadziłeś ludzkość i świat ku zagładzie, ale ja też mam w tym wszystkim swoją rolę. To ja decyduję czy Obliterum ma wystąpić, to ja decyduje, kiedy egzystencja ludzka obiera zły kierunek na świecie. Ponieważ to ja wraz ze strachem byliśmy pierwsi. On był przede mną, lecz przyszliśmy razem, gdy mój ukochany stworzył swoje pierwsze dzieło. To tyle. A co do ciebie.

Spędzisz wieki wraz z tym, czego tak się bałeś, z samotnością. Nie żyjesz, ale jesteś w stanie, w którym wydaje ci się, że żyjesz. Chce ci tylko powiedzieć, że mogło to wyglądać inaczej. A teraz, czeźnij w swym cierpieniu.

 

 

List do Mamy i Taty

Cześć!

Nie sądziłem, że kiedyś napiszę do was po tylu latach. Wiem, że jak odchodziłem nie za bardzo miło się pożegnałem. Chciałem żebyście wiedzieli, że mimo wszystkiego was kocham. Ojcze, nie potrafiłem i raczej nigdy cię nie polubię, nie trawiłem twojego zachowania, zawsze czułem wrogość pomiędzy nami oraz sprzeczki, jakie mieliśmy nie należały do przyjemnych. Mamo, zawsze chciałem byś była szczęśliwa, żeby nic ci się nigdy nie stało, martwiłem się okropnie. Przez to zapominałem o troszczeniu się o siebie, stresowałem się, gdy coś złego działo się po twojej stronie. Zawsze myślałem, że nie dajesz sobie sama rady, ale to nie prawda. Ponownie, mimo tego wszystkiego naprawdę was kocham, i pieska też.

 

Pozdrawiam, FATALITARUM.

 

 

A po napisaniu listu i położeniu go na biurku.

Powiesił się.

 

Koniec.

Koniec

Komentarze

 

Depresja? Choroba psychiczna? Koniec świata? Zatracenie swojego człowieczeństwa? Zapewne żeby dobrze zrozumieć tekst trzeba by go przeczytać kilka razy, co nadaje mu bardzo ciekawej głębi.

 

Chociaż uważam, że miejscami może być trochę za bardzo przekombinowany. Bardzo dużo przenośni i przeróżnych motywów, które w tak krótkim tekście mogą się nieco zacierać.

 

Szybka łapanka, zanim regulatorzy tu przybędą:

Moim błędem było myślenie, że mogę zmienić się ja i wszystko wokół mnie. Nie mogłem zmienić mojego losu, moich myśli.

Powtórzenie.

 

Aha, i nie wpisujemy “Koniec” na końcu tekstu. Portal dorabia to za Nas. :)

 

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

All, kropka w tytule jest błędem, usuń ją.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Refleksje, impresje? Dużo cierpienia i pesymizmu, zmagania się z życiem.

Brakuje mi wątku fabularnego, albo jest tak zakamuflowany, że nie potrafiłem go odnaleźć.

 

nie jesteś jedyny ani w żadnym wypadku wyjątkowoy.

Literówka.

Odebrałam opowiadanie jako zapis myśli i emocji człowieka, który nie może sobie poradzić z trudnościami egzystencji, co prowadzi go ku samobójstwu. Może to zapis myśli podczas terapii. Zastanawia mnie tytuł, jego sens, chyba coś się posypało z łaciną. 

Budujesz wiele symboli, trudno je wszystkie odszyfrować. Wolałabym zobaczyć w tekście więcej wskazówek dla czytelnika, takich jednoznacznych, dotyczących zachowania bohatera, jego wyglądu, opisu otoczenia. Szczegóły pomagają w polubieniu postaci, wyobrażeniu sobie jej. 

Cześć, All!

 

Witaj na piątkowym dyżurze!

Od razu zaznaczę, że nie jestem fanem takich tekstów, zupełnie do mnie nie trafiają, bo jest tu strumień myśli, co do których nie żywię żadnych emocji, a przez to trudno je po kolei spamiętać, a co za tym idzie – rozszyfrować. Coś mi zaświtało, ale w natłoku (wydaje mi się) ważnych informacji, nie jestem w stanie ocenić, czy dobrze to zrozumiałem. Odnoszę wrażenie, że dla Ciebie może to być tekst ważny, napisany by coś z siebie wyrzucić, ale też przy jego pisaniu sporo zostało w Twojej głowie.

Łaciny nie znam, więc tytułu nie rozumiem, tu zawsze byłbym wdzięczny, za przetłumaczenie w przedmowie, lub na końcu tekstu.

Wykonanie niestety nie ułatwia lektury, a to z kolei jest jedyna rzecz, którą potrafię tu względnie obiektywnie ocenić. Podrzucę tylko kilka rzeczy, bo większość czytałem na komórce.

Powtórki:

Kamień Pierwotnego Uczucia, nie sądziłem, że naprawdę istnieję, ale cóż, dobrze, że wziąłem to na poważnie. Wielu z uczonych zastanawiało się, jakie uczucie było pierwsze? Co zapoczątkowało w nas rozwój tylu innych uczuć, które były dla nas motywami, celami czy też pragnieniami. Gdy kamień ten poczuje pewne bodźce

W powyższym akapicie występuje też inne słowo, ale podobnie brzmiące: “uczonych”.

Masz dość losową interpunkcję, np.:

Gdy kamień ten poczuje pewne bodźce, zaczyna się kruszyć(+,) wyzwalając swoje myśli zapisane przez twórców.

Bym w końcu mógł zaznać spokoju(-,) i ponownie spotkać moich twórców.

Zdarzają Ci się niezrozumiałe zdania, np.:

Waga na księżycu, jeśli nie nastąpi idealny balans pomiędzy pozytywną energią a negatywną, zainicjuje się zniszczenie.

Tu nawet bym ogarnął o co chodzi, jeśli nie ta “Waga na księżycu”, która wygląda jak podmiot bez orzeczenia.

 

I różne kiksy złożone:

Ogień pobudzał w nim agresje, żądałby ten umartwiał swoje ciało.

powinno być chyba: “Ogień pobudzał w nim agresjężądał, by ten umartwiał swoje ciało.”

Nawet pomiędzy “agresję”, a “żądał” dałbym średnik, ale to już tylko moja opinia.

 

Pozdrawiam i powodzenia w dalszej pracy twórczej!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Hej, dzięki za korektę, wprowadziłem zmiany. 

Jak najbardziej rozumiem że tekst nie jest dla każdego i może nie trafić w gust większości osób. Mimo tego, dziękuję za przeczytanie. 

Jeśli chodzi o łacine wspominaną wyżej, to nie jest łacina, tylko wymyślone przeze mnie słowa, często to robię. 

Fatalitarum, od Fatalizmu; Obliterum, od Obliteracja, Egzystia, od Egzystencjalizmu. Nie są to konieczne do skojarzenia rzeczy ale są. 

Co do treści, głównym tematem jest, nastawienie Pacjenta, który jest tak zamknięty w sobie i swoim cierpieniu że zmyśla wymówki oraz przeróżne historie by odwrócić się od rzeczywistości i nie podjąć próby by zmienić swoje życie. 

Jeśli popełniłem jakieś błędy w tym komentarzu to najmocniej przepraszam, gramatyka nie była i raczej nie będzie moją mocną stroną, dysortografię mam ale nie chowam się za nią, oraz uważam że treść i przekaz jest ważniejszy od poprawnej gramatyki, choć wcale nie zaniżam jej wartości. 

Dziękuję osobom, które poświęciły swój czas na przeczytanie. 

All

Hmmm. Nie zrozumiałam. Jak dla mnie – tekst zbyt poetycki, pogubiłam się w meandrach słów.

Interesujący zabieg z rozbijaniem złożonych zdań na czynniki, acz sama nie potrafię zdecydować, czy mi się podobał. Być może, gdybym zrozumiała przekaz, uznałabym, że to rozbicie stanowi jakąś tam jego część. A może jednak doszłabym do wniosku, że staccato krótkich zdań bardziej męczy, niż wnosi coś ciekawego.

jednak nie na tą samą scenę.

Tę scenę.

Babska logika rządzi!

Miś przeczytał. Nie ocenia, bo nie zrozumiał.

Przepraszam, ale spoza obszarów moich zainteresowań.

Nowa Fantastyka