- Opowiadanie: dawidiq150 - Misja chorych

Misja chorych

Witam wszystkich! Proszę czytajcie i komentujcie. 

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

BasementKey, Finkla

Oceny

Misja chorych

Drogi czytelniku! Siadam przed komputerem, by spisać pewną nieprawdopodobną historię, w którą pewnie nie uwierzysz. Ale zdarzyła się ona naprawdę, choć pewne moce sprawiły, że prawie wszyscy o niej zapomnieli. Po napisaniu tego tekstu prawdopodobnie umrę.

Na wstępie muszę powiedzieć nieco o sobie. Mam na imię Jacek i gdybym przeżył, to we wrześniu skończę dziewiętnaście lat.

Prowadziłem szczęśliwe życie, w jak to się mówi „dobrej rodzinie”. Miałem wszystko czego może pragnąć dziecko, poza zrozumieniem.

Gdy w dzieciństwie opowiadałem jak postrzegam świat wokoło mnie, wszyscy mówili, że mam nad wyraz bujną wyobraźnię, lecz w pewnym momencie, gdy nieco podrosłem a moje dziwne przemyślenia nie znikły, mama z tatą zaczęli się martwić. Zrozumiałem to i zacząłem zachowywać je wyłącznie dla siebie.

Gdybym pewnego razu złamał swoje postanowienie i otworzył się przed kimś, gdybym opowiedział to jakie myśli kłębią mi się w głowie, momentalnie zamknięto by mnie w szpitalu psychiatrycznym.

Prawda jest taka, że to co ludzie czasami uważają za chorobę psychiczną, jest tak naprawdę umiejętnością widzenia rzeczy ukrytych, niedostrzegalnych. W szpitalach dla umysłowo chorych zamkniętych jest wielu takich, którzy mają podobne do mnie zdolności. Jednak nie potrafią ich ukrywać. Faszerowani są lekami, które nie mogą pomóc, bo oni po prostu nie są chorzy.

Żeby bardziej naświetlić problem podam dwa przykłady tego, o czym wiedzą jedyne tacy jak ja. Pierwszy dotyczy reinkarnacji i może nie jest zbyt ważny, ale drugi to już interesująca sprawa.

Otóż ludzie, którzy podczas swojego życia zrobili znacznie więcej złego niż dobrego, po śmierci, mając pełną świadomość odradzają się w ciele owadów. Nie sposób tego zauważyć, gdyż jak wiadomo owadów jest dużo więcej niż ludzi.

Drugi przykład jest taki; bardzo źli ludzie nie istnieją. Ci których nazywa się socjopatami a także wszelkiej maści zboczeńcy to diabły, którym udało się wydostać z piekła. Trzeba jeszcze dodać, że czasami na ziemię dostają się upadli powiedzmy „wyższej rangi” posiadający wybitną inteligencję. Byli nimi Hitler, Stalin, Mengele a także masa trudnych do schwytania morderców takich jak Ted Bundy, Charles Manson czy David Berkovitz.

Pewnie wygląda to na bełkot szaleńca ale dowcip polega na tym, że to wszystko prawda.

 

&&&

 

Często się zastanawiałem, po co mi te niezwykłe zdolności. Nadszedł jednak dzień gdy mogłem je wykorzystać dla dobra ludzkości.

Ta sytuacja zdarzyła się czternastego lipca, dwa tysiące dziewiętnastego roku. Dzień, który z pewnością przeszedłby do historii, gdyby nie zbiorowa amnezja.

Spacerowałem po rynku w Krakowie, mieście w którym mieszkam. Jak zawsze była tu masa ludzi, w większości radosnych, wręcz beztroskich. Nic nie zapowiadało tego co się miało wydarzyć. I nagle zaczął padać deszcz, lecz nie był to zwykły deszcz, bo zamiast wody zawierał silny kwas. Dokładnie kwas siarkowy.

Trwało chwilę zanim pojąłem, tak jak inni ludzie co się dzieje. Zapanowała panika, tłum chował się gdzie tylko mógł. W kościołach, sklepach, pod kawiarnianymi parasolami. Ja wbiegłem do sukiennic, bo tam miałem najbliżej. Szczęśliwie dużo osób schroniło się przed kwasem zanim uczynił on im poważne rany. Wiele osób jednak mocno ucierpiało. Byli też tacy którym z różnych powodów nie udało się uciec. Pamiętam ich na wpół rozpuszczone zwłoki leżące na placu.

 

&&&

 

Początkowo ludzie myśleli, że to atak na Polskę. Okazało się jednak, że deszcz kwasu spadł dosłownie wszędzie. Było to nieprawdopodobne i nikt nie potrafił tego wytłumaczyć.

Następnego dnia stała się kolejna przedziwna rzecz. Zapadła ciemność. Ogarnęła ona podobne jak kwasowy deszcz cały glob. Elektryczność wysiadła. Ludzie wyłącznie mogli świecić latarkami na baterie i ogniem.

Każdy radził sobie jak mógł, minęła jedna doba, potem druga. Wiele osób pomyślało, że to koniec świata i zostawili wszystko by zacząć się modlić. Po pięćdziesięciu czterech godzinach nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko wróciło do normy.

 

&&&

 

Zrozumiałem, że dzieje się coś złego i niebezpiecznego dla całej ludzkości. Musiałem zadziałać, czułem, że mogę teraz użyć swoich zdolności i że zwykli ludzie byli całkowicie bezbronni wobec dziwnych zdarzeń, przez które ucierpiało już bardzo wiele osób.

Poczekałem do późna w nocy, aż brat, siostra i rodzice zasnęli. Nikt nie mógł mi przeszkadzać, to była ważna misja. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy.

Zacząłem brnąć przez światy i wymiary. Spotkałem wielu mi podobnych, oni też szukali przyczyny.

Wydawało mi się, że minęła co najmniej godzina, a moje poszukiwania były jak na razie bezowocne. Wszystko wydawało się być „normalnym chaosem”. Pokierowałem moją duszą w miejsce, gdzie wszyscy z darem się czasami spotykali, by porozmawiać o różnych sprawach, których zwykli ludzie nie rozumieli.

W tym momencie było tam bardzo wiele, może nawet z milion istnień. Najpotężniejszy z nas, którego dusza była mocno fioletowa informował, że ma ważną rzecz do powiedzenia w wiadomej sprawie i by nikt nie opuszczał tego mini świata.

Chwilę później odezwał się:

– Życie i zdrowie wszystkich ludzi jest w niebezpieczeństwie. Przyczyna zaistniała w wymiarze, do którego pojedynczo nie mamy dostępu. Możemy jednak się do niego dostać jeżeli zjednoczymy siły. Co będzie dalej? Co na nas tam czeka? Nikt tego nie wie. Podążajcie za mną w dalekie miejsce, w które chyba nikt oprócz mnie się jeszcze nie zapędził. Ruszajmy, nie ma czasu do stracenia.

I wystrzelił niczym strzała. A za nim wszyscy, łącznie ze mną. Przez kilkanaście minut przemierzałem różne, często znane mi światy. W pewnym momencie dotarłem do miejsca gdzie, istniały tylko dwa wymiary, długość i szerokość. Znajdowały się tam prymitywne w budowie istoty, ale niezwykle inteligentne, z pewnością bardziej niż ludzie. Nie miały jednak szerokiego pola do popisu i zdawały sobie z tego sprawę.

Następny był dziwny świat zamkniętych drzwi i niespodzianek. Znajdowała się tu grupa kilkunastu istot. Były w owalnym pokoju z kilkunastoma drzwiami. Razem ustalali przez które drzwi mają przejść. Za nimi czekała jakaś niespodzianka, niekoniecznie dobra. Nie miałem czasu by poobserwować ich poczynania.

 

&&&

 

W końcu wszyscy dotarliśmy do celu. Drogę zagradzała pulsująca żółta ściana, jak się chwilę potem okazało błona.

– Trzeba pokonać tę przeszkodę, za nią znajduje się odpowiedź. – odezwał się nasz przywódca. – Naprzyjmy na nią, wszyscy jednocześnie. Gotowi? Teraz!!!

I milion dusz natarło na elastyczną błonę. Efekt był natychmiastowy, zaczęła się rozciągać i naprężać. Coraz bardziej i bardziej. Nie minęła nawet minuta jak pękła.

Przeżyłem wtedy chwilę największej fascynacji w całym moim życiu. Znalazłem się w pomieszczeniu, które wydawało mi się olbrzymie, a to tak naprawdę ja byłem malutki. To była zwykła ludzka sypialnia. Stały tu meble a na ścianach zawieszono szafki. Obok dużego małżeńskiego łoża, znajdował się komputerowy kącik. Siedział przy nim kilkuletni chłopiec.

Malec z wielkim zainteresowaniem wpatrywał się w monitor i klikał coś myszką. Obok komputera leżało pudełko gry komputerowej. Przypatrzyłem się mu.

„Symulacja ludzkości” – informował tytuł.

Pojąłem o co w tym wszystkich chodziło, choć było to niezwykłe nawet dla mnie – ja i inni ludzie jesteśmy częścią komputerowej gry a naszym bogiem (w którego nie wszyscy wierzą) jest wyższa inteligencja, która chce dla nas jak najlepiej bo chce wygrać. Zrealizować różne misje gry.

Natomiast teraz dziecko przez przypadek weszło do sypialni i zaczęło grać w jak było napisane na pudełku w symulację od osiemnastu lat.

 

&&&

 

Rodzice chłopca oglądali w salonie jakiś program w telewizji. Najpotężniejszy z nas, człowiek posiadający fioletową duszę w jakiś nieznany mi sposób wpłyną na mężczyznę, że ten przerwał oglądanie i poszedł do sypialni.

– Wojtek mówiłem, że nie wolno ci tu wchodzić i siadać do mojego komputera. – zganił syna. Następnie za karę wykręcił mu ucho.

 

&&&

 

I tym sposobem udało się zapobiec kolejnym katastrofom. To jednak nie koniec historii.

Jakaś siła przeniosła nas wszystkich w nowy wymiar. Znajdowała się tu istota, której ciało wypełniało niczym mgła całą przestrzeń wymiaru olbrzymiego jak żaden ze znanych mi światów. Niewątpliwie była bardzo potężna. Trzeba tu zaznaczyć, że na jej potęgę składało się wiele czynników. Niewątpliwie biła z niej ogromna dobroć. Będąc w jej obecności czuło się bezpiecznie. Zdawało się też, jakby potrafiła czytać w naszych myślach. Ale istota nie była wszechpotężna jak myśli się o Bogu. Musiała posiadać wady i miałem wrażenie, że się czegoś boi.

Istota przemówiła:

– Sprawię, że wszyscy ludzie zapomną o tym co się stało. Was to nie dotyczy, nie mam nad wami takiej władzy. Ale mogę was zabić i zrobię to jeśli zdradzicie komuś to, co was ostatecznie tu przywiodło.

Potem momentalnie wróciłem do mojego najbardziej realnego ze światów. Leżałem na łóżku, była godzina czwarta dwadzieścia dwie.

 

&&&

 

Drogi czytelniku wiesz już dlaczego pisałem na początku, że prawdopodobnie umrę. Nie boję się i jestem nawet podekscytowany, cieszę się na myśl, że trafię do jednego z niezwykłych światów, które – wiem, że istnieją.

Koniec

Komentarze

Jednego nie rozumiem – skoro pod wpływem kwasu część ludzi zginęła, a inni zostali poparzeni, to chyba amnezja wiele tutaj nie załatwi? No wiesz, można zapomnieć wiele spraw, ale jak się podchodzi do lustra i wygląda się jak ofiara ataku psychopaty, to raczej budzi to pewne zastrzeżenia. Poza tym – takie świeże rany i oparzenia pewnie by nieźle bolały. Świat nosiłby ślady tego kataklizmu – raczej potrzeba by czegoś więcej niż po prostu amnezji – bardziej “zresetowania” rzeczywistości do momentu, kiedy młody dorwal się do symulacji i zaczął dręczyć ziemskich simsów ;)

 

Nie pomyślałem o tym.

Jestem niepełnosprawny...

silver_advent dzięki za komentarz. Nie mogę zasnąć.

Jestem niepełnosprawny...

Dzień doberek, Dawid. 

 

Po napisaniu tego tekstu prawdopodobnie umrę.

→ Utożsamiam się z bohaterem. Też tak często myślę, gdy nocka nieprzespana ;) 

 

Otóż ludzie, którzy podczas swojego życia zrobili znacznie więcej złego niż dobrego, po śmierci, mając pełną świadomość(,+) odradzają się w ciele owadów.

→ Tu wypada jakoś zdanie podzielić. 

 

– Trzeba pokonać tę przeszkodę, za nią znajduje się odpowiedź. – odezwał się nasz przywódca.

→ Bez kropy po “odpowiedź”

 

Natomiast teraz dziecko przez przypadek weszło do sypialni i zaczęło grać w jak było napisane na pudełku w symulację od osiemnastu lat.

→ Pozbyłbym się słowa “teraz”. Zaburza rytm. 

Druga kwestia – ze zdania wynika, że dzieciak grał w grę o nazwie – jak było napisane. Przynajmniej ja to tak odczytałem. Literkę “w” był wyrzucił, zastąpił chociażby przecinkiem.

Najpotężniejszy z nas, człowiek posiadający fioletową duszę w jakiś nieznany mi sposób wpłyną na mężczyznę,

→ wpłynął. Bo już dokonane.

 

– Wojtek mówiłem, że nie wolno ci tu wchodzić i siadać do mojego komputera. – zganił syna. Następnie za karę wykręcił mu ucho.

→ O ja. Gość jest creepy, mówiąc tak łagodnie, a potem wykręcając ucho. Nie wiem czy o to tu chodziło, ale sposób wypowiedzi mało pasujący do poczynań. Jeśli tak miało być, gość jest szaleńcem do potęgi. 

 

No, Dawid. Szaleństwo rzeczywiście w tekście jest widoczne. Sam motyw choroby psychicznej, jako “daru” jest ciekawy i da się go ograć na wiele fajnych sposobów. Plus, że zamierzałeś w to pójść. Jak mówiłem – czuć szaleństwo. Niektóre rzeczy, które dzieją się w tekście, jak te błony itd, to już w ogóle. Wiem, że bohater miał taki być, też jak i sama historia – więc tutaj czepiać się nie będę. 

Stylowo – dało się czytać bez jakiś większych potknięć, tak więc mnie nie wymęczyłeś ;) Zapewne jest tego trochę więcej, ale nie koncentrowałem się nad tym. Zgodzę się również z pewnymi wątpliwościami, które nadmienił Silver. Też mi to przeszło przez myśl. 

Hmmm, no nie powiem, że to był najlepszy tekst jaki od Ciebie czytałem. Piszesz lepsze. 

 

Pojąłem o co w tym wszystkich chodziło, choć było to niezwykłe nawet dla mnie – ja i inni ludzie jesteśmy częścią komputerowej gry a naszym bogiem (w którego nie wszyscy wierzą) jest wyższa inteligencja, która chce dla nas jak najlepiej bo chce wygrać. Zrealizować różne misje gry.

Ach, to tak wytłumaczyłeś łopatologicznie, jakby cały sekret opowiadania w paru słowach. To mi się nie spodobało. 

Pozdro i powodzenia w kolejnych tekstach. Zapewne się spotkamy. 

 

 

 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Dzięki NearDeath !!!

 

Fajnie, że zdecydowałeś się skomentować (wcześniej przeczytać ma się rozumieć :)) Taki byłem sakramencko ciekawy opinii. Opowiadanie było w innym stylu, tak zdaję sobie z tego sprawę :)

 

Będę próbował da lej :)))))))))))

Jestem niepełnosprawny...

OK, Dawidzie, Silver poruszył sprawę pamięci ludzi, a ja zapytam: co z florą i fauną? Przecież kwas musiał zniszczyć rośliny i zabić lub okaleczyć zwierzęta. Czy nikogo nie zastanowiło, co stało się z przyrodą?

Przykro mi, Dawidzie, ale tego pomysłu nie kupuję.

 

mo­men­tal­nie za­mknię­to by mnie… → …natychmiast za­mknię­to by mnie

 

Nie spo­sób tego za­uwa­żyć→ Nie spo­sób to za­uwa­żyć

 

Ja wbie­głem do su­kien­nic… → Ja wbie­głem do Su­kien­nic

 

by nikt nie opusz­czał tego mini świa­ta. → …by nikt nie opusz­czał tego miniświa­ta.

 

Na­przyj­my na nią, wszy­scy jed­no­cze­śnie. Go­to­wi Teraz!!!I mi­lion dusz na­tar­ło na ela­stycz­ną błonę. → To naparli na błonę czy na nią natarli?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

i gdybym przeżył, to we wrześniu skończę dziewiętnaście lat.

I gdybym przeżył, to we wrześniu skończyłbym dziewiętnaście lat.

 

Prowadziłem szczęśliwe życie, w jak to się mówi „dobrej rodzinie”.

Prowadziłem szczęśliwe życie w, jak to się mówi, „dobrej rodzinie”.

Miałem wszystko czego może pragnąć dziecko, poza zrozumieniem.

Miałem wszystko, czego może pragnąć dziecko, poza zrozumieniem.

gdy nieco podrosłem a moje dziwne przemyślenia nie znikły

gdy nieco podrosłem, a moje dziwne przemyślenia nie znikły

 

Pierwszy dotyczy reinkarnacji i może nie jest zbyt ważny, ale drugi to już interesująca sprawa.

Na ogół źle brzmią takie rzeczy. Szczególnie, że to kwestia mocno potoczna.

 

Trwało chwilę zanim pojąłem, tak jak inni ludzie co się dzieje.

Trwało chwilę zanim pojąłem, tak jak inni ludzie, co się dzieje.

Byli też tacy którym z różnych powodów nie udało się uciec.

Byli też tacy, którym z różnych powodów nie udało się uciec.

 

Wiele osób pomyślało, że to koniec świata i zostawili wszystko by zacząć się modlić.

Na koniec świata zareagowali chyba bardziej agresywnie? :P Wyłączenie prądu na całym świecie to poważna sprawa; załamują się systemy bankowe, stacje paliw → przez to przestają dostarczać transporty. Pewnie zaczęłyby się plądrowania sklepów, prędkie wyjazdy z miast etc.

W tym momencie było tam bardzo wiele, może nawet z milion istnień. Najpotężniejszy z nas, którego dusza była mocno fioletowa informował, że ma ważną rzecz do powiedzenia w wiadomej sprawie i by nikt nie opuszczał tego mini świata.

W tym momencie było tam bardzo wiele, może nawet z milion istnień. Najpotężniejszy z nas, którego dusza była mocno fioletowa, informował, że ma ważną rzecz do powiedzenia w wiadomej sprawie i by nikt nie opuszczał tego mini świata.

Chwilę później odezwał się:

Do wyrzucenia. Już powiedziałeś, że będzie mówił, nie musisz powtarzać:)

I wystrzelił niczym strzała. A za nim wszyscy, łącznie ze mną.

Może tak:

I wystrzelił niczym strzała, a za nim wszyscy – łącznie ze mną.

Nie miałem czasu by poobserwować ich poczynania.

Nie miałem czasu, by poobserwować ich poczynania.

Pojąłem o co w tym wszystkich chodziło, choć było to niezwykłe nawet dla mnie – ja i inni ludzie jesteśmy częścią komputerowej gry a naszym bogiem (w którego nie wszyscy wierzą) jest wyższa inteligencja, która chce dla nas jak najlepiej bo chce wygrać. Zrealizować różne misje gry.

Pojąłem o co w tym wszystkich chodziło, choć było to niezwykłe nawet dla mnie – ja i inni ludzie jesteśmy częścią komputerowej gry, a naszym bogiem (w którego nie wszyscy wierzą) jest wyższa inteligencja, która chce dla nas jak najlepiej – bo chce wygrać. Zrealizować różne misje gry.

Najpotężniejszy z nas, człowiek posiadający fioletową duszę w jakiś nieznany mi sposób wpłyną na mężczyznę, że ten przerwał oglądanie i poszedł do sypialni.

Najpotężniejszy z nas, człowiek posiadający fioletową duszę, w nieznany mi sposób wpłynął na mężczyznę, aby ten przerwał oglądanie i poszedł do sypialni.

– Wojtek mówiłem, że nie wolno ci tu wchodzić i siadać do mojego komputera. – zganił syna.

– Wojtek mówiłem, że nie wolno ci tu wchodzić i siadać do mojego komputera – zganił syna.

Ale mogę was zabić i zrobię to jeśli zdradzicie komuś to, co was ostatecznie tu przywiodło.

Ale mogę was zabić i zrobię to, jeśli zdradzicie komuś to, co was ostatecznie tu przywiodło.

 

Hmmm… Jeśli chodzi o styl, to największe problemy widzę przy interpunkcji oraz gęstym używaniu stylu potocznego (jak pewnie widać po powyższych uwagach). Jeśli chodzi o samą historię – pomysł nie jest zły, ale brakuje Ci jeszcze pewnej gracji w przedstawieniu pomysłów. Bardzo szybko ujawniasz, że chłopiec gra w symulację ludzkości, a zakończenie – spotkanie z dziwną, potężną istotą, wypełniającą cały wymiar – bardzo szybkie. Do tego w tłumnym bohaterze milionów dusz, gdzieś rozmywa się nam tak narrator, jak i ogólnie większość tych dusz. Wydaje mi się, że dało się tu więcej pograć: wprowadzić więcej opisów i powiększyć napięcie.

Слава Україні!

Dzięki Golodh !!!

 

Fajnie, że przeczytałeś i poprawiłeś mi błędy. Dzięki takim zabiegom może wreszcie utrwalę sobie interpunkcję. Jestem wdzięczny, że poświęciłeś mi swój czas. 

 

Pozdrawiam!!!

Jestem niepełnosprawny...

Hej, hej,

 

bardzo fajna historia. Faktycznie jest trochę błędów, trochę brak logiki miejscami, ale i tak podoba mi się.

Przede wszystkim fajnie budujesz narrację, tworzysz szereg tajemnic, które powoli się odsłaniają przed czytelnikiem. Dzięki temu historia jest interesująca i przykuwa uwagę. Jak na niespełna 10k znaków stworzyłeś bardzo rozbudowany , wielowymiarowy (dosłownie) świat.

 

Twoje opowiadania nieco przypominają mi Etgara Kereta, np. Nagle pukanie do drzwi. Polecam poczytać :)

Daję klika do biblioteki.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Hej BasementKey !!!

 

Dzięki, super!!! Bardzo się cieszę.

 

Będę sobie pisał dalej :) Może mi się znowu UDA… :)))

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, myślę, że to nie jest utwór, który się “udał”, tworzysz po prostu coraz lepsze historie, osiągnąłeś wyższy poziom. Baaardzo się rozwinąłeś :)

 

 

Che mi sento di morir

Cześć,

 

łapanki jako takiej nie będę robić, ponieważ sporo błędów wskazały już osoby wyżej. Jest problem z interpunkcją, który dość łatwo można rozwiązać – przynajmniej częściowo: https://languagetool.org/pl 

 

Wrzucaj sobie małe fragmenty i poprawiaj wskazane błędy :) 

 

Co do samego tekstu – pomysł mnie zainteresował, motyw z chorobą psychiczną, która jest pewnym darem, to spore pole do popisu. Myślałam, że pójdziesz w tę stronę, ale potem zaczęło się dużo dziać – kwas, ciemność, obce wymiary, symulacja itd. Upchałeś dużo pomysłów w jednym, krótkim tekście – każdy z nich mógłby być niezłym opowiadaniem. Do tego jest powoli budowany początek, a potem akcja gna do przodu jak szalona i rozwiązania poszczególnych kwestii to zaledwie kilka zdań. 

 

Mimo wszystko czytało się nieźle. 

 

Pozdrawiam

OG

Fajowo!!!

 

Naprawdę bardzo się cieszę. Dziękuję wam.

Jestem niepełnosprawny...

OK, jest pomysł, szybka akcja. Czytało się nieźle.

Zastanawiam się, czy grającemu zależy na dobrobycie ludzików na ekranie. Bo wydaje mi się, że raczej na sobie – żeby się niezobowiązująco rozerwać (można podręczyć simsy, jeśli ktoś to lubi), pobić jakiś rekord, pokonać rywali… Wcale nie chce się jak najlepiej dla pikselków, IMO.

by spisać pewną nieprawdopodobną historię, w którą pewnie nie uwierzysz. Ale zdarzyła się ona naprawdę, choć pewne moce sprawiły,

Zwróć uwagę na powtórzenia. Zresztą, “pewny” to akurat mało eleganckie słowo, często można je wywalić bez straty dla tekstu.

Babska logika rządzi!

Cześć

 

Dziękuję!!! Trochę trudno mi uwierzyć, że się dobrze czytało, bo dopiero od niedawna tak naprawdę zwracam na to uwagę (czytając na głos) I bardzo się staram, ale może ten tekst już był tworzony w ten sposób :)

 

Pozdrawiam!!!!!!

Jestem niepełnosprawny...

Siedzę i siedzę zastanawiając się czy nie walnąłem jakiejś głupoty :( Jeśli tak to przepraszam.

Jestem niepełnosprawny...

Nie, dlaczego?

Babska logika rządzi!

Dzięki.

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka