- Opowiadanie: dawidiq150 - Coś, co dla nas dużo znaczy...

Coś, co dla nas dużo znaczy...

Może tym razem :) Może bardziej się spodoba.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Coś, co dla nas dużo znaczy...

Praca dziewiętnaście godzin na dobę, a zaledwie cztery snu, tak żył Michał Wrona od czasu, gdy w dwa tysiące pięćdziesiątym drugim roku zaczęto badania nad meteorytem, który spadł na teren jednej z polskich wsi w województwie wielkopolskim.

Michał był wybitnym naukowcem i jako jeden z pierwszych zaczął badać ważący około trzystu dwudziestu kilogramów kamień.

Nowoczesna maszyna, której używano przede wszystkim do szukania życia na księżycu, Marsie i Wenus została dostarczona do przypominającej wielką szklarnię budowli ekspresowo postawionej w miejscu, gdzie spadł meteoryt. To była standardowa procedura, od kiedy w dwa tysiące trzydziestym ósmym, w wielkim ważącym niemal półtorej tony meteorycie, który spadł w pobliże Sahary odkryto żywe organizmy, do tej pory nie znane.

– Zacznijmy – powiedział Michał do naukowców o innej specjalizacji i niższych kwalifikacjach, których poznał niedawno i jedynie wymienił z nimi powitalny uścisk dłoni.

Dwóch z nich podeszło do żółtobrązowego, a gdzieniegdzie czerwonego głazu o nieregularnym kształcie. Używając swoich narzędzi odkruszyli kawałek. Następnie Michał wziął go dłońmi, na których miał ubrane gumowe rękawiczki i umieścił w maszynie, potem uruchomił ją dużym zielonym przyciskiem.

Po chwili wewnątrz urządzenia coś głośno chrupnęło. Wszyscy z zaciekawieniem przyglądali się dużemu monitorowi umieszczonemu na jednej ze ścian przyrządu. Po kilkunastu sekundach, w czasie których maszyna cicho brzęczała, wyświetliły się nazwy pierwiastków zawartych w próbce, razem z ich ilością wyrażoną w procentach. Dużą niespodzianką było, że dwadzieścia sześć procent badanego materiału przyrząd uznał jako niezidentyfikowany. I wtedy stało się coś, czego nikt się jeszcze bardziej nie spodziewał. Włączył się głośny sygnał informujący, że maszyna znalazła w próbce jakiś żywy organizm. Naukowców ogarnęła tak wielka radość, że kilku zaczęło głośno wiwatować a inni sięgnęli po telefony komórkowe by podzielić się informacją z przełożonymi i rodziną.

 

&&&

 

Nie od razu Michał zaczął niezdrowo się przepracowywać. Stało się to kilka dni później.

To, że w meteorycie znajdowała się duża ilość różnorodnych pierwotniaków, było czymś niezwykłym, a jednak niewielkim w porównaniu z tym co odkryto później wewnątrz skały.

Znaczna część jednokomórkowych organizmów była taka sama jak w meteorycie z trzydziestego ósmego, natomiast nowością okazała się substancja znajdująca się kilkadziesiąt centymetrów wewnątrz skały. Miała niezwykłą twardość i w żaden sposób nie dało się pobrać z niej materiału. Po wielu próbach okazało się, że w meteorycie znajdowała się idealna kula zrobiona z tej substancji.

Kulę oczyszczono i umieszczono na stojaku, tak by cała naukowa ekipa, która zebrała się wokoło mogła się jej dobrze przyjrzeć. Powierzchnia była półprzeźroczysta i każdy widział, że w środku się coś kryje.

– Czy macie jakieś pomysły co z tym zrobić? Czekam na propozycje – powiedział Michał

Propozycji było wiele i zaczęto je po kolei przeprowadzać. Już trzecia okazała się być strzałem w dziesiątkę. Porażono dziwną kulę prądem o niewielkim napięciu i natężeniu. Wtedy, ku zdumieniu wszystkich obecnych przy eksperymencie, otworzyła się. Ich oczom ukazał się szary, kwadratowy segregator z wieloma przegródkami a w nich małe, czarne dyskietki, których było bez liku. W kilku większych przegródkach znajdowało się coś, co przypominało próbówki.

Wszyscy byli w szoku.

Rozpoczęto badania na ogromną skalę. Michał zaczął zażywać tabletki pobudzające, po to, by po obowiązkowych ośmiu godzinach pracować jeszcze w domu. Każdy, kto go znał zastanawiał się dlaczego to robi. On odpowiadał, że po prostu go to bardzo fascynuje. Jego żonie Katarzynie było bardzo żal i mówiła mu, że dalej tak nie może być.

 

&&&

 

Jakby znalezisk było mało, w kuli odkryto jeszcze coś. Niewielkie, niezwykle skomplikowane urządzenie. Wszyscy badacze-technicy, prawie jednogłośnie twierdzili, że musi być to silnik o bardzo zaawansowanej technologii.

Naukowcy prowadzili zażarte dyskusje na temat kuli i jej zawartości. Najbardziej popularna była teza, że kula znaleziona w meteorycie, jest miniaturowym, bezzałogowym statkiem kosmicznym i tylko to wydawało się w miarę pewne. Dlaczego ukryta była w skalnej powłoce? Niektórzy sądzili, że to ją chroniło. Rozpoczęto dużo bardziej szczegółowe badania w tym zakresie.

 

&&&

 

Po wielu próbach udało się znaleźć sposób odczytania czarnych dyskietek. Oprócz różnych danych były tam filmy. Kiedy je wyświetlono w telewizji, cały świat dosłownie oszalał.

Przedstawiały planetę zamieszkałą przez inteligentne, bardzo podobne do ludzi istoty, miliony przeróżnych zwierząt i roślin. Tereny zurbanizowane i dzikie. Wszystko w bardzo przystępnej formie, jakby encyklopedii. Na jednej z dyskietek znajdował się też kurs języka, którym posługiwali się obcy.

 

&&&

 

Michał miał w swoim drogim i dużym domu specjalny pokój. Gdy kupili z żoną tę posesję, znajdowała się tam obszerna piwnica. Naukowiec przerobił ją na swoje laboratorium. Nikt oprócz niego tam nigdy nie był. Drzwi do pomieszczenia były zamknięte i tylko on miał do nich klucz.

Od czasu, kiedy otworzono tajemniczą kulę, Michał właśnie tam spędzał mnóstwo czasu. Katarzynę bardzo martwił jego stan. Marniał z każdym dniem. Wychudł a pod przekrwionymi oczami miał dwa worki. Wreszcie stanowczo powiedziała, że ma przestać się przepracowywać i wziąć urlop. Po krótkiej wymianie argumentów Michał się zgodził byli bowiem zgodnym małżeństwem.

Już po kilku dniach po odstawieniu leków, które brał na pobudzenie zaczął wyglądać lepiej. Więcej spał i jadł, był też jakby bardziej radosny. Nie zrezygnował jednak, ze swoich domowych badań, w osobistym laboratorium.

 

&&&

 

Minęło szesnaście dni. Katarzynę obudziło lekkie trącenie w ramię. Otworzyła oczy i ujrzała swojego męża ubranego w białą koszulę i garnitur. Włosy miał starannie zaczesane do tego promiennie się uśmiechał.

– Moja droga chciałem ci o czymś powiedzieć. Ubierz się i choć do salonu.

Następnie odwrócił się i wyszedł z sypialni.

Katarzyna zdziwiona, próbowała sobie przypomnieć jakaż to jest okazja? Niezwłocznie zrobiła to co chciał i już kilka minut później weszła tam, gdzie ją zaprosił.

– O kurde – powiedziała.

Ich duży stół, na którym rozłożono czerwony obrus i białe serwetki, zastawiony był kilkoma smakowicie wyglądającymi potrawami. Na środku znajdował się duży różnokolorowy tort, obok pieczona kaczka. Do tego waza z jej ulubioną zupą, barszczem ukraińskim. Była też butelka wina.

– Zapraszam, powiedział miłym tonem i uśmiechnął się serdecznie.

Gdy usiadła on wstał i odszedł parę kroków w stronę okna. Stojąc do niej tyłem zaczął mówić:

– Moja kochana żono. Pamiętasz czego pragnęliśmy najbardziej i dalej pragniemy tylko o tym zapomnieliśmy?

– Chodzi ci o dziecko?

– Właśnie! A gdybym ci powiedział, że wynalazłem sposób by mieć dziecko?

– Przecież jesteśmy za starzy.

– Aż mnie dziwi, że nie domyśliłaś się nad czym tak zaciekle pracowałem w ostatnim czasie. Teraz już mogę ci o tym opowiedzieć, ponieważ nie zdołasz mnie powstrzymać. Oczywiście bardzo ogólnie. W znalezionych w kuli próbówkach, znajdowało się coś podobnego do plemnika i jajeczka. Od razu rozpocząłem badania, było tam coś jeszcze, coś, co pozwoliło dodać moje i twoje geny i stworzyć hybrydę obcej i ludzkiej rasy. W moim laboratorium próbuję powołać na świat NASZE dziecko. Niestety kosztem mojego życia.

– O czym ty mówisz? Oszalałeś?! – Katarzyna wstała z krzesła i wtedy zrozumiała co się właśnie stało, Michał i potrawy były jedynie hologramem. Zauważyła przytwierdzony do sufitu aparat tworzący iluzję.

Pędem ruszyła do laboratorium. Zbiegając po schodach zauważyła, że drzwi są otwarte na oścież. Wpadła do pomieszczenia i to co ujrzała sprawiło, że jej serce ścisnął wielki żal.

Na krześle siedział Michał, nagi od pasa w górę i uśmiechnięty. W zgięciach łokci wbite miał rurki, przez które wypompowywana była jego krew do poruszającego się cały czas zbiornika, by następnie rozdzielać ją na wiele cieńszych rurek znikających w stojącej obok wannie.

Zanim Katarzyna zdążyła coś zrobić, Michał wcisnął przycisk na pilocie, który dzierżył w dłoni, tym samym włączając pole siłowe, które uniemożliwiło Katarzynie wyjście z laboratorium, a także zbliżenie się do niego. W tej sytuacji była bezradna. On natomiast uśmiechał się zadowolony i szczęśliwy.

– Oszukałem cię drugi raz moja droga. Popatrz jak technika jest teraz zaawansowana. A ja jako naukowiec, mam dostęp do takich urządzeń jak hologramy czy pola siłowe.

– Nie rób tego! Nie możesz się zabić! – Katarzyna zaczęła krzyczeć. – Czy nie rozumiesz, że to co chcesz zrobić to szaleństwo?

– Tak daleko zaszedłem, że nie mogę już się wycofać. – powiedział – Za kilka godzin spełnią się nasze marzenia. Ja umrę jako ojciec, a ty będziesz mogła wychowywać nasze dziecko.

 

&&&

 

Siedzieli w laboratorium prowadząc rozmowę. Katarzyna prosiła by ją wypuścił, lecz on był nieufny. Dając za wygraną usiadła na podłodze i oparła się o lekko dostrzegalną, niebieskawą barierę.

– Jak będzie miała na imię? Tak bym chciała by to była dziewczynka. – Dopiero teraz, gdy zrozumiała, że to co zaplanował jej mąż jest nieuchronne zaczęła kiełkować w niej radość. Z każdą chwilą coraz większa.

– Pozostawiam to tobie – powiedział w taki sposób, że pojęła iż jej solidarność sprawiła, że odczuł wielką ulgę.

– Wioletta! To takie piękne imię – na jej twarzy zagościł uśmiech radości, Michał nigdy nie widział by była tak szczęśliwa.

– Kasiu tak bardzo cię kocham. Marzyłem by przed śmiercią ujrzeć cię taką promienną. Tego pragnąłem całym sercem. – powiedział i było to szczere. – Tak właśnie chciałem spędzić ostatnie godziny mojego życia.

 

&&&

 

Mijała godzina za godziną. Katarzyna poprosiła Michała, by wytłumaczył jej po co ta cała transfuzja. Zaczął więc opowiadać:

– Udało mi się stworzyć zygotę z tego, co było w tajemniczych próbówkach dodając jeszcze nasze DNA. Zdziwiło mnie, że zarodek się rozwija nie pobierając żadnego pokarmu. Było tak do czasu aż zaczął obumierać. Ja na szczęście bardzo często go doglądałem. Zrobiłem kilka eksperymentów i okazało się, że obumrze jeśli nie dostanie ludzkiej krwi.

Przerwał na chwile by zamrugać oczami, następnie kontynuował:

– Kręci mi się w głowie, zaraz odpłynę. Mam nadzieję, że wystarczy mojej krwi… Dziecko chłonie ją niczym wampir… Będzie rozwijało się dużo, dużo szybciej… Pamiętaj by je karmić, podawaj dużo mleka…

Michał nie dokończył. Zanim jego głowa opadła bezwładnie zdążył jeszcze nacisnąć przycisk wyłączający pole siłowe.

Katarzyna momentalnie wstała. Przez moment pomyślała, że musi zadzwonić po pogotowie. Jednak od razu odrzuciła tę myśl. Ogarnęło ją to samo szaleństwo co męża, chciała tego dziecka. Odrzuciła w tej chwili wszystkie problematyczne myśli i powoli podeszła do wanny. Ujrzała malutkie niemowlę, uśmiechniętą dziewczynkę, która w całe ciałko powbijane miała cienkie rurki dostarczające krew Michała. Na pierwszy rzut oka nie różniło się niczym od normalnego dziecka. Dotknęła miniaturowej rączki. Rozpierało ją bezgraniczne szczęście.

Koniec

Komentarze

Na początek, kilka rzeczy:

To była standardowa procedura, od kiedy w dwa tysiące trzydziestym ósmym, w wielkim ważącym niemal półtorej tony meteorycie, który spadł w pobliże Sahary odkryto żywe organizmy, do tej pory nie znane.

Tak długie, że aż niezrozumiałe. Może warto rozbić to na chociaż dwa zdania?

 

natomiast nowością okazała się substancja znajdująca się kilkadziesiąt centymetrów wewnątrz skały. Miała niezwykłą twardość i w żaden sposób nie dało się pobrać z niej materiału

Jak piszesz substancja, to myślę ciecz. Ale chemicznie jest to chyba poprawne.

 

powiedział Michał (kropka)

 

Gdy usiadła on wstał i odszedł parę kroków w stronę okna.

Powinien jej podsunąć krzesło :p

Aha, hologram – już wiem dlaczego :)

 

podawaj dużo mleka…

Raczej krwi :)

 

Trochę abstrakcyjne dla mnie jest to opowiadanie. Bohaterowie działali trochę nielogicznie, mogłoby to być usprawiedliwione jakąś toksyną czy czymkolwiek…

Mogłeś trochę więcej technologii opisać na samym początku – bo jak pojawia się pole siłowe i hologram, to wygląda jakbym przeniósł się do zupełnie innego opowiadania. Może to też kwestia polskich klimatów.

 

To opowiadanie czytało mi się równie dobrze co poprzednie. Badanie obcej technologii czy ufo, zawsze jest ciekawe :)

Reakcje i pomysły bohaterów sprawiają, że to poprzednie, podobało mi się jednak bardziej.

 

 

P.S. Myślałem, że matka też zaraz się podłączy pod aparaturę.

Pozdrawiam :)

Dzięki Ramshiri

 

Miło, że znowu wpadłeś i zostawiłeś komentarz :) Obiecuje, że odwzajemnię się tym samym gdy coś napiszesz. Zaraz sprawdzę czy masz jeszcze jakieś teksty.

 

Pozdrawiam. 

Jestem niepełnosprawny...

Dzięki :) Miło mi bardzo.

Lubię tematykę UFO i odkrywania obcych cywilizacji. Na pewno będę czytał kolejne teksty.

 

Do kolejnego mojego tekstu jeszcze z miesiąc czasu pewnie, ale mam jakieś wcześniejsze.

Pozdrawiam :)

Jak masz ochotę to czytaj tylko nie sięgaj wstecz bo masę tego napisałem i nie były to zbyt dobre opowiadania :) Ja obiecuję przeczytać twoje teksty bo naprawdę są bardzo ciekawe. Powodzenia :)))

Jestem niepełnosprawny...

 

 

Na początek wspomnę, że doba mi się nie zsumowała do 24;)

Dużo powtórzeń ze spadaniem na początku.

 

 

Naukowców ogarnęła tak wielka radość, że kilku zaczęło głośno wiwatować a inni sięgnęli po telefony komórkowe by podzielić się informacją z przełożonymi i rodziną.

 

O ile nie mieli wspólnej rodziny, to powinno być rodzin.

 

Jego żonie Katarzynie było bardzo żal i mówiła mu, że dalej tak nie może być.

 

To zdanie nie za ładne. czego jej było żal? Trzebaby rozbudowac.

 

 

Jest trochę błędów, ale całość robi wrażenie. Jest intrygująca i przerażająca. 

Lożanka bezprenumeratowa

Dwóch z nich podeszło do żółtobrązowego, a gdzieniegdzie czerwonego głazu o nieregularnym kształcie. Używając swoich narzędzi odkruszyli kawałek. Następnie Michał wziął go dłońmi, na których miał ubrane gumowe rękawiczki i umieścił w maszynie, potem uruchomił ją dużym zielonym przyciskiem.

Trochę kanciaste masz niektóre zdania, mozna by je podszlifować →

Dwójka badaczy podeszła do nakrapianego gdzieniegdzie czerwonymi wykwitami żółtobrązowego głazu o nieregularnym kształcie. Używając odpowiednich narzędzi odkruszyli kawałek skały. Michał wziął go obleczonymi w gumowe rękawice dłońmi i umieścił w maszynie, którą uruchomił dużym zielonym przyciskiem.

I wtedy stało się coś, czego nikt się jeszcze bardziej nie spodziewał. Włączył się głośny sygnał informujący, że maszyna znalazła w próbce jakiś żywy organizm.

Nielogiczne. Skoro w jakimś meteorycie wczesniej już odkryto żywe organizmy, a teraz, podczas badania tego, zastosowano nawet odpowiednie procedury, to musieli się tego spodziewać, albo choć brać pod uwagę.

 

– Moja droga chciałem ci o czymś powiedzieć. Ubierz się i choć do salonu.

Chodź.

 

Katarzyna zdziwiona, próbowała sobie przypomnieć jakaż to jest okazja? Niezwłocznie zrobiła to co chciał i już kilka minut później weszła tam, gdzie ją zaprosił.

Katarzyna Zdziwiona – brzmi jak przydomek jakiejś królowej albo coś :) Potem do usunięcia jedna rzecz. I ostatnie zdanie nielogiczne, bo skoro zrobiła bezzwłocznie to, o co mąż ją poprosił, to skąd tam te kilka minut się wzięło?

 

Ogólnie znów mam wrażenie, że jest lepiej niż poprzednio, jesli chodzi o styl, jednak nadal szlifować trzeba niektóre zdania. Momentami zbyt wiele łopatologii, która przeszkadza w odbiorze. Sama historia, choć oklepana, to jednak ciekawa. A szczególnie ciekawe jest podejście do zakończenia, jest bardziej dojrzałe niż w Twoich poprzednich tekstach, a przynajmniej takie mam znów wrażenie. Moze to zasługa pomysłu, może jakichś głębszych przemyśleń, a może jeszcze czegoś innego, ale masz tu w zakończeniu coś, czego wcześniej nie miałeś, a co jest fajne.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Outta Sewer

 

Dziękuję, dziękuję!!! Bardzo cieszy mnie taka ocena. Jak taki fachowiec mówi mi, że coś mu się spodobało to może to tylko cieszyć :)

 

Będę próbował dalej, jeszcze bardziej się przykładając. Zacząłem już pisać następny tekst, ale porzuciłem z kilku powodów. Natomiast wczoraj przyszedł mi nowy pomysł…

 

Pozdrawiam!!!

 

PS.

Ostatnio bardzo jestem cierpiący z powodu choroby :(

Jestem niepełnosprawny...

Niezwykły pomysł na poświęcenie. Odczytuje to nieco alegorycznie i w ten sposób tekst bardzo zyskuje na jakości. Nie wiem, czy miałeś to na myśli, Dawidzie, ale to poświęcenie ze strony sztafety pokoleniowej jest czasem niemal tak dosłowne, jak tu pokazałeś.

Myślę, że ten tekst jest podświadomym opisem miłości dziecka i rodzica, który każdego z nas dotyczy w różnych aspektach. A pisałeś, że Twoja więź z rodzicami jest wyjątkowa. 

Ja bym pokusił się o jakieś bardziej symboliczne imię dziecka. Może Wiktoria? Niektórzy nie przepadają za taką pustą symboliką, ale dla mnie “drugie dna” w historiach są bardzo istotne. A w Twojej historii można znaleźć na nie dużo miejsca.

Zgadzam się, że zdania są jeszcze momentami dość grubo ciosane. Cóż, na tym portalu wszyscy się jeszcze uczymy. To pozytywne na swój sposób, bo gdybyśmy przestali, to gdzie byłby miejsce na rozwój.

Współczuję cierpienia związanego z chorobą. To dość delikatne co powiem, nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał. To co mam na myśli – z niektórymi sprawami w życiu musimy się pogodzić. Nie wiem czy cierpienie uszlachetnia, prawdopodobnie nie. Ale z pewnością pewne jego dawki dały wielu twórcom możliwość stworzenia rzeczy nietuzinkowych. Czasem nawet coś, co wydaje się z pozoru przekleństwem, daje moc kreacji, której zazdroszczą przeciętni. Widać, że i w Tobie jest dużo takiej “mocy”, ale jest ona – nie obraź się – jeszcze dość nieokrzesana. Wierzę, że przyjdzie czas i zrobisz coś z tymi pokładami literackiej energii, coś naprawdę ciekawego. 

silver_advent

 

Dzięki!!! Miłe rzeczy mi napisałeś :)))

 

Kurcze naprawdę fajnie, że to może się podobać. Faktycznie tekst był nieco poprawiony przez pewną koleżankę z poza portalu, ale nie było to jakieś wielkie betowanie. Pomysły natomiast są w 100% moje. Co do więzi z rodziną to chyba każdy kocha swoich rodziców. Nawet słyszałem, że jak ktoś skrzywdził swoją matkę i poszedł przez to do więzienia to ma tam przerąbane. Bo każdy może się od człowieka odwrócić a matka nigdy. :)

 

Moja choroba to taka huśtawka odczuć. W pewnym momencie czuję się naprawdę bardzo dobrze a miną trzy sekundy i jest bardzo źle. I to się potrafi co chwilę zmieniać. Spieszę poinformować, że też uważam, jak najbardziej trzeba się z tym pogodzić, ale mój stan ciągle się poprawia. To mnie napełnia nadzieją, że może kiedyś będę zdrowszy na tyle, że nie będzie w moim sercu tak wielkich lęków.

Jestem niepełnosprawny...

Intrygujące, ja po swojemu odczytałem jako zaczątek horroru – w końcu nie wiadomo, kogo do końca wyhodował Michał…

 

Na pewno warto uprościć i zwrócić uwagę na interpunkcję.

 

Mała uwaga co do tytułu – jest trochę ogólny. Siłą rzeczy tytuł ma pewne znaczenie, jeśli chodzi o to, ile osób zdecyduje się kliknąć.

 

Coś przecinek co dla nas bardzo dużo znaczy…

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

dzięki GreasySmooth poprawiłem :)

Jestem niepełnosprawny...

Cześć!

 

Pomysł jest interesujący, a konstrukcja opowiadania wydaje się dobrze przemyślana. Nie sądziłam, że historia zaczynająca się od poszukiwania form życia w meteorycie pójdzie w tym kierunku. Niestety opisujesz wszystko mocno sprawozdawczo, zabrakło tu mocniejszego pokazania relacji między Michałem a Katarzyną, a przy tego typu opowieściach jest to bardzo ważne. Często informujesz czytelnika, że bohaterowie czegoś chcą lub coś odczuwają, ale to nie wynika z ich zachowania ani wypowiedzi. Troszkę też za dużo szczegółów podajesz czytelnikowi, konstruujesz długie zdania, gdzie kolejne człony są doprecyzowaniem poprzednich. Na przykład ten dialog:

– Zacznijmy – powiedział Michał do naukowców o innej specjalizacji i niższych kwalifikacjach, których poznał niedawno i jedynie wymienił z nimi powitalny uścisk dłoni.

Tu masz taki opis jak po sznurku. Michał coś mówi, potem podajesz informację do kogo mówi, następnie opisujesz naukowców i na koniec odnosisz się do ich wzajemnych relacji. 

Mógłbyś część tego opisu wyciągnąć przed wypowiedź. Pokazać Mochała wchodzącego do sali i wtedy dać wzmiankę o kwalifikacjach naukowców. Wypadłoby to dużo bardziej naturalnie.

 

Pod względem technicznym jest trochę mankamentów, ale zdecydowanie robisz postępy.

To była standardowa procedura, od kiedy w dwa tysiące trzydziestym ósmym, w wielkim ważącym niemal półtorej tony meteorycie, który spadł w pobliże Sahary[+,] odkryto żywe organizmy, do tej pory nie znane.

pobliżu

Następnie Michał wziął go dłońmi, na których miał ubrane gumowe rękawiczki i umieścił w maszynie, potem uruchomił ją dużym zielonym przyciskiem.

To nie brzmi dobrze, warto uprościć to zdanie.

I wtedy stało się coś, czego nikt się jeszcze bardziej nie spodziewał.

Nie bardzo można nie spodziewać się bardziej.

Naukowców ogarnęła tak wielka radość, że kilku zaczęło głośno wiwatować[+,] a inni sięgnęli po telefony komórkowe[+,] by podzielić się informacją z przełożonymi i rodziną.

Tutaj miałam lekki zgrzyt, bo raczej by byłaby to informacja tajna, więc dzwonienie do rodziny nieco nie pasuje.

To, że w meteorycie znajdowała się duża ilość różnorodnych pierwotniaków, było czymś niezwykłym, a jednak niewielkim w porównaniu z tym[+,] co odkryto później wewnątrz skały.

– Czy macie jakieś pomysły[+,] co z tym zrobić? Czekam na propozycje – powiedział Michał[+.]

Każdy, kto go znał zastanawiał się[+,] dlaczego to robi.

Wychudł[+,] a pod przekrwionymi oczami miał dwa worki.

Po krótkiej wymianie argumentów Michał się zgodził[+,] byli bowiem zgodnym małżeństwem.

Nie zrezygnował jednak, ze swoich domowych badań, w osobistym laboratorium.

Niezwłocznie zrobiła to[+,] co chciał i już kilka minut później weszła tam, gdzie ją zaprosił.

Gdy usiadła[+,] on wstał i odszedł parę kroków w stronę okna.

– Aż mnie dziwi, że nie domyśliłaś się[+,] nad czym tak zaciekle pracowałem w ostatnim czasie.

– O czym ty mówisz? Oszalałeś?! – Katarzyna wstała z krzesła i wtedy zrozumiała[+,] co się właśnie stało, Michał i potrawy były jedynie hologramem.

Zauważyła przytwierdzony do sufitu aparat tworzący iluzję.

Jeśli aparat był przytwierdzony do sufitu w salonie, to skąd hologram Michała w sypialni?

Wpadła do pomieszczenia i to[+,] co ujrzała[+,] sprawiło, że jej serce ścisnął wielki żal.

– Oszukałem cię drugi raz[+,] moja droga. Popatrz[+,] jak technika jest teraz zaawansowana.

– Tak daleko zaszedłem, że nie mogę już się wycofać. – powiedział[+.]

Katarzyna prosiła[+,] by ją wypuścił, lecz on był nieufny.

Dając za wygraną[+,] usiadła na podłodze i oparła się o lekko dostrzegalną, niebieskawą barierę.

Dopiero teraz, gdy zrozumiała, że to co zaplanował jej mąż[+,] jest nieuchronne zaczęła kiełkować w niej radość.

– Pozostawiam to tobie – powiedział w taki sposób, że pojęła[+,] iż jej solidarność sprawiła, że odczuł wielką ulgę.

– Wioletta! To takie piękne imię[+,] – nNa jej twarzy zagościł uśmiech radości, Michał nigdy nie widział[+,] by była tak szczęśliwa.

– Kasiu[+,] tak bardzo cię kocham. Marzyłem[+,] by przed śmiercią ujrzeć cię taką promienną. Tego pragnąłem całym sercem. – powiedział i było to szczere.

Zdziwiło mnie, że zarodek się rozwija[+,] nie pobierając żadnego pokarmu.

Było tak do czasu[+,] aż zaczął obumierać.

Przerwał na chwile[+,] by zamrugać oczami, następnie kontynuował:

chwilę

Zanim jego głowa opadła bezwładnie[+,] zdążył jeszcze nacisnąć przycisk wyłączający pole siłowe.

Katarzyna momentalnie wstała. Przez moment pomyślała, że musi zadzwonić po pogotowie.

Alicella

 

Witaj! :) Cieszę się, że przeczytałaś i dałaś komentarz. Uważnie przeczytałem i starałem się zapamiętać te przecinki, gdzie się je daje. Rady również biorę do serca. :)

 

Fajnie, że jest za co pochwalić (choćby lekko), bo naprawdę dużo czasu spędzam na pisanko :) Pamiętaj, że jestem ci wdzięczny za bete bo dzięki tobie mój tekst jest w bibliotece!!!

 

Pozdrawiam!!!

 

PS.

Mam nadzieję, że nie żywisz już do mnie urazy :))) (wiesz o co)

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, tekst w bibliotece to Twoja zasługa, ja Ci tylko troszkę pomogłam :).

I o jakiej urazie Ty piszesz? Chodzi o tę betę, z której zrezygnowałeś? Rozumiem, że chciałeś opublikować tekst wcześniej niż zamierzałeś. Przecież każdemu się zdarza zmienić zdanie. Ja nigdy nie miałam do Ciebie żadnej urazy :).

A jak się jeszcze kiedyś namyślisz na jakąś betę, to wiesz, gdzie mnie szukać ;).

Dawidzie, przykro mi to pisać, ale tym razem jestem nieco zdegustowana Twoim opowiadaniem.

Wymyśliłeś historię na tyle osobliwą, że nie umiem doszukać się w niej większego sensu. Nie trafia do mnie pomysł na stworzenie dziecka z zawartości probówek z kosmosu i DNA Michała.

W dodatku nie opuszcza mnie wrażenie, że sam ze sobą ścigasz się w wymyślaniu intryg do kolejnych opowiadań. Już kiedyś Cię prosiłam, abyś ilość zamienił na jakość, ale nie posłuchałeś. Mimo wszystko ponawiam prośbę – spróbuj tworzyć nieco mniej, ale postaraj się, aby opowiadania były ciekawe, wiarygodne i lepiej napisane.

 

do szu­ka­nia życia na księ­ży­cu, Mar­sie i Wenus… → …do szu­ka­nia życia na Księ­ży­cu, Mar­sie i Wenus

 

który spadł w po­bli­że Sa­ha­ry… → …który spadł w po­bli­żu Sa­ha­ry

 

żywe or­ga­ni­zmy, do tej pory nie znane. → …żywe or­ga­ni­zmy, do tej pory nieznane.

 

dłoń­mi, na któ­rych miał ubra­ne gu­mo­we rę­ka­wicz­ki… → W co były ubrane rękawiczki, które Michał miał na dłoniach???

Proponuję: …dłoń­mi w gumowych rękawiczkach.

 

ma­szy­na zna­la­zła w prób­ce jakiś żywy or­ga­nizm. Na­ukow­ców ogar­nę­ła tak wiel­ka ra­dość, że kilku za­czę­ło gło­śno wi­wa­to­wać a inni się­gnę­li po te­le­fo­ny ko­mór­ko­we by po­dzie­lić się in­for­ma­cją z prze­ło­żo­ny­mi i ro­dzi­ną. → Mam wrażenie, że badania naukowe są objęte określonymi procedurami i nie wydaje mi się, aby o pewnych istotnych odkryciach można informować rodzinę.

 

Jego żonie Ka­ta­rzy­nie było bar­dzo żal i mó­wi­ła mu, że dalej tak nie może być. → Czego było żal Katarzynie?

 

Ubierz się i choć do sa­lo­nu→ Ubierz się i chodź do sa­lo­nu

 

Prze­rwał na chwi­le by za­mru­gać ocza­mi… → Wystarczy: Prze­rwał na chwi­lę, by za­mru­gać

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy :)))

 

Wszystko jest w porządku!!! Obym tylko nie został zablokowany. Nie robię sobie jaj, nie trolluję. Po prostu piszę jak potrafię i uważam, że po każdym opowiadaniu się czegoś uczę. Może ty myślisz, że ja piszę by tylko pisać. Stephen King powiedział o takich dwóch rzeczach które poleca parających się tym hobby.

 

Żeby jak najwięcej pisać i jak najwięcej czytać. Bardzo bym był nieszczęśliwy gdybym dostał bana, bo chcę się dalej rozwijać. Obiecuję, że będę miał na uwadze by się bardziej przyłożyć.

Jestem niepełnosprawny...

regulatorzy wpadła mi taka myśl; który pomysł z moich opowiadań ci się spodobał a ja napiszę je jeszcze raz i wtedy zobaczysz jakie postępy zrobiłem :) Jest tego bardzo dużo. Bardzo chętnie bym to zrobił, bo naprawdę bez pisania nie potrafię funkcjonować. OK?

 

Wskaż, któreś z opowiadań :-)

Jestem niepełnosprawny...

Dawidzie, co też Ci przyszło do głowy – jakie zablokowanie, jaki ban? Nikt nie posądza Cię ani o trollowanie, ani o robienie jaj.

Myślę że King dobrze radzi autorom-amatorom, kiedy sugeruje, aby jak najwięcej pisali i czytali, ale zapewne rozumiał przez to teksty przemyślane i dopracowane. Jakość Twoich, Dawidzie, ciągle pozostawia sporo do życzenia. I dlatego byłoby nieźle, gdybyś nie tylko pisał, ale też zadbał o jakość tego, co piszesz.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dawidzie, obawiam się, że prosisz mnie o zbyt wiele.

Jestem stara i nie mogę pochwalić się najlepszym wzrokiem – są dni gdy czyta mi się całkiem nieźle, ale są i takie, kiedy muszę zrezygnować z lektury.

Obawiam się, że nie będę w stanie przejrzeć Twoich opowiadań (a zamieściłeś ich grubo ponad pół setki), aby wybrać to, które chciałbyś pisać od nowa. Poza tym nie musisz mi udowadniać, że robisz postępy, bo tego nie podaję w wątpliwość.

Mam wrażenie, że Twoim opowiadaniom poświęcam naprawdę dużo czasu, ale też proszę o wyrozumiałość – Dawidzie, chciałbym móc śledzić twórczość także innych użytkowników.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy jestem ci naprawdę bardzo wdzięczny. Doceniam i wiele razy pisałem, że przecież takie poprawki tekstu muszą kosztować dużo pracy.

 

Życzę dużo zdrowia i radości :)

Jestem niepełnosprawny...

I ja, Dawidzie, życzę Ci dużo zdrowia i obyś jak najczęściej czuł się szczęśliwy. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej, hej,

 

mi sie podoba, myslę, że jeden z bardziej udanych Twoich tekstów.

 

Jak wskazała Reg – trochę więcej logiki by się jednak przydało, to DNA, ta krew, dobrze byłoby mieć solidną podbudowę naukową dla takich laboratoryjnych akcji.

No nic – masz sporo mądrych rad wyżej, pisz dalej a reszta powinna sama przyjść. Zrobiłeś ogromny postęp od czasu, kiedy przeczytałem Twoje pierwsze opowiadanie :)

 

Wszystkiego dobrego!

Che mi sento di morir

Nowa Fantastyka