- Opowiadanie: Draquo Storm - Pakt - część 5 cyklu Belisarius

Pakt - część 5 cyklu Belisarius

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pakt - część 5 cyklu Belisarius

Informacja dla czytelników, którzy nie zapoznali się z poprzednimi częściami: to opowiadanie jest kontynuacją części 1 cyklu.

 

Ewa Serafin szła w stronę rynku. Zawsze lubiła te wąskie uliczki. Czuło się tutaj ducha historii i to pomimo faktu, iż także tutaj nowoczesność panoszyła się coraz śmielej w postaci na przykład filii agencji pracy tymczasowej lub fryzjera. Ewa minęła antykwariat i zbliżyła się do skrzyżowania, z którego ulica rozwidlała się promieniście w czterech kierunkach. Przecięła skrzyżowanie kierując się po skosie w lewo i weszła w uliczkę, która miała ją doprowadzić do tego rogu rynku, w którym umówiła się z swoją najlepszą przyjaciółką Kasią. Było już późno, ale Ewa nie bała się samotnie spacerować po pustej uliczce. Pewnie dlatego, że znała te okolice jak własną kieszeń, no i nigdy jej się tu nic nie przytrafiło. Szła raźno postukując obcasami, których echo niosło się po całej uliczce.

– Przepraszam.

Odwróciła się zaskoczona mocno chwytając torebkę. Była tak pogrążona w myślach, że nie usłyszała zbliżających się z tyłu kroków. Zobaczyła wysokiego mężczyznę o krótkich ciemnych włosach. W innych okolicznościach uznałaby go za bardzo atrakcyjnego, ale teraz w ciemnej opustoszałej uliczce był potencjalnym problemem.

– Tak? – spytała starając się by jej głos brzmiał pewnie

– Czy ma pani może zapalniczkę lub zapałki?

Dostrzegła w jego dłoni charakterystyczną czerwono-białą paczkę Marlboro i pozwoliła sobie odetchnąć w myślach. Facet chciał tylko zapalić swojego papierosa.

– Niestety nie palę.

– To bardzo dobrze. Staram się ograniczyć palenie, ale na razie kiepsko mi to wychodzi. – odparł mężczyzna z miłym uśmiechem, który sprawił że wydał jej się jeszcze bardziej przystojny – Nie boi się pani tak sama chodzić po nocy?

– Rynek już blisko, a tam jest zawsze sporo ludzi więc się nie boję.

– A powinna pani się bać.

Jego głos stał się nagle zimny, co mocno kontrastowało z wewnętrznym ogniem, który pojawił się w jego oczach. Ruch jaki wykonał obcy był tak szybki, że Ewa nie była w stanie go dostrzec, a co dopiero próbować się przed nim bronić. Nieznajomy chwycił ją za gardło, a jej plecami wstrząsnęło uderzenie o ścianę kamienicy, do której ją przycisnął. Następnie poczuła jak jej nogi odrywają się od podłoża w miarę jak unosił ją w górę. Drugą wolną rękę uniósł tak, że przerażona Ewa dostrzegła niezwykle długie i zaostrzone paznokcie, które wyglądały jak zwierzęce pazury. W tym momencie kobieta przemogła paraliżujące ją przerażenie i zaczęła kopać napastnika gdzie popadło, ale nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Na jego twarzy pojawił się tylko uśmiech politowania. Nagle poczuła olbrzymi ból tuż poniżej żeber. Z przerażeniem powiązanym z dziwną fascynacją patrzyła jak pazury rozcinają jej brzuch. Chciała krzyczeć, wrzeszczeć z całych sił, ale silny chwyt napastnika na gardle skutecznie jej to uniemożliwiał. W końcu zemdlała i otuliła ją ciemność. Przestała czuć swoje ciało. W pewnej chwili poczuła jednak że się porusza i to nie w fizycznym sensie. Zrozumiała, że to jej duch wysuwa się z okowów ciała. Było jej żal tak brutalnie zakończonego życia, ale jednocześnie czuła się tak lekko i przyjemnie. W ciemność wdarł się ciepły blask, który ukoił jej ból po utraconym życiu. Unosiła się właśnie w stronę tego światła, gdy poczuła silne szarpnięcie. Zupełnie tak jakby ktoś chwycił ją za nogę i gwałtownie pociągnął w dół. Uderzyła boleśnie w coś twardego. Nie była już żywa, więc ból szybko zniknął, a ona podniosła się i rozejrzała. Znajdowała się w szarej pustce mgły. Nie widziała dosłownie nic. Odruchowo wyciągnęła przed siebie rękę by sprawdzić czy nie oślepła. Zobaczyła ją choć musiała trzymać ją bardzo blisko oczu.

Czy to piekło? Myślała. Czuła jednak, że to nie jest miejsce potępienia. Pamiętała ciepłe światło, które objęło ją po śmierci. Nie zasługiwała na karę wiecznych mąk. Nagle wyczuła za sobą jakiś ruch. Odwróciła się, ale nic nie zobaczyła w gęstych niczym mleko oparach. Wiedziała, że nie jest tu sama. Czuła jak do jej serca znowu wkrada się strach. Coś co ściągnęło ją tutaj nie mogło być przyjazne.

– Kim jesteś?! Pokaż się!

Jakby w odpowiedzi na jej krzyk we mgle zamajaczyła skrzydlata sylwetka. W jej sercu zatliła się iskierka nadziei, która jednak szybko zgasła gdy postać się zbliżyła. Zobaczyła skórzaste skrzydła i zakrzywione rogi. W jej gardle zaczął rodzić się krzyk, ale nie zdążył on wyrwać się na zewnątrz, gdyż demon doskoczył do niej i złapał ją za przeguby dłoni. W jednej chwili poczuła jak jej świadomość zapada się i zanika. W ostatnim odruchu próbowała się wyrwać, ale trzymające ją dłonie były jak wykute z żelaza. Jej ciało straciło swoją materialność i wniknęło w ciało demona.

Mężczyzna, który był zarówno człowiekiem jak i diabłem odstąpił w końcu od ciała swej ofiary rozglądając się uważnie w poszukiwaniu ewentualnych świadków. Na razie nie dostrzegł nikogo, ale jego wyostrzony słuch wychwycił zbliżające się kroki większej grupy ludzi. Rzucił się biegiem w przeciwną stronę. Zwolnił jakieś pięć minut później i zerknął na zegarek. Miał jeszcze sporo czasu by pozbyć się zaplamionego krwią ubrania i dotarcia do mieszkania gospodarza ciała, w którym się znajdował. Ponownie zaczął biec, z każdą chwilą przyśpieszając, tak że dla ludzi stał się jedynie rozmytą kolorową smugą.

*

 

Tomasz Orzeł obudził się około dziewiątej. Przeciągnął się i spojrzał w lewo. To była siła przyzwyczajenia. Przez tyle lat po przebudzeniu spoglądał na śpiącą Gosię, że nawet teraz, po rozwodzie nie wyzbył się tego przyzwyczajenia. Westchnął przypominając sobie jak miał nadzieję, że pomimo tego, iż odkrył jej romans nadal będą razem. Niestety świadomość zdrady tkwiła w nim głęboko i nie potrafił udawać, że nic się nie stało. Zostawił Gosi ich dom, a sam wyprowadził się do Adama, swojego przyjaciela. Znalezienie odpowiadającego mu mieszkania nie sprawiło mu większych trudności i już po tygodniu wprowadził się do nowego lokum. Usiadł na łóżku i opuścił nogi na podłogę, by ruszyć do łazienki. Odświeżony porannym prysznicem poszedł przygotować sobie śniadanie. Wchodząc do kuchni włączył stojący tam nieduży telewizor i chwycił stojący obok czajnik elektryczny. Nalewając do niego wody słuchał wiadomości podawanych przez prezentera regionalnej „trójki".

– Dzisiejszej nocy miało miejsce kolejne brutalne morderstwo dokonane przez seryjnego mordercę znanego jako Pazur. Ofiarą była trzydziestoletnia Ewa Serafin, pracownica jednego z gliwickich banków.

W tym momencie na ekranie pojawiła się twarz ofiary i Orzeł miał dziwne uczucie, że już kiedyś widział tą kobietę. Być może spotkał ją kiedyś i podświadomie zapamiętał ze względu na urodę, ale zupełnie nie mógł sobie przypomnieć gdzie i kiedy to było. Nie zastanawiał się jednak dłużej nad tym, włączył czajnik i zajął się krojeniem bułek.

– Ciało Ewy Serafin odnaleziono na ulicy bytomskiej w pobliżu gliwickiego rynku. – kontynuowała prezenterka – Śledztwo Policji trwa.

W tym momencie na połowie ekranu pojawił się prezenter w studiu i podziękował temu pierwszemu za relacje. Tomasz przełączył na Dzień Dobry TVN i zaczął sobie robić kanapki.

 

Umówił się z Adamem na przystanku koło katedry pod wezwaniem św. Piotra i Pawła. Orzeł cieszył się na to spotkanie, gdyż odkąd wprowadził się do nowego mieszkania nie miał czasu by się spotkać i pogadać przy piwie. Spoglądał w kierunku, z którego miał nadjechać autobus 617, a jego uszy wypełniały dźwięki gitarowego rifu piosenki Killing the Dragon nieżyjącego już Ronniego Jamesa Dio płynące z małych słuchawek odtwarzacza mp3. Zobaczył w oddali charakterystyczny żółty kształt autobusu. Pojazd był wyposażony w elektroniczny wyświetlacz, więc Tomasz już z daleka zobaczył, że to autobus Adama. Poczekał, aż skończy się utwór, którego słuchał, a następnie wyłączył odtwarzacz i schował go do kieszeni skórzanej kurtki. Po chwili autobus wjechał w zatoczkę i zatrzymał się trzy metry od miejsca, w którym stał Orzeł, a z środkowych drzwi wyszedł Adam. Przywitali się serdecznie i ruszyli w stronę rynku. Idąc rozmawiali o tym co się u nich wydarzyło. Tomasz opowiadał o urokach bycia ponownie singlem.

– Nie tęsknisz za Gosią?

No tak. – pomyślał Tomasz – Adam zawsze był konserwatywny i z trudnością akceptuje istnienie rozwodów. Z pewnością liczy na to, że pogodzę się z Gosią i będziemy żyć „po bożemu".

– Tęsknię, w końcu kochałem ją. Przeżyliśmy ze sobą niemal dziesięć lat, ale nie mógłbym z nią być. Nie po tym co zrobiła.

– Nie wybaczyłeś jej?

– Ujmę to w ten sposób, kiedy myślę o niej i jej zdradzie nie jestem już wściekły jak kiedyś. Nie zapomnę nigdy tego co zrobiła, ale potrafię myśleć także o tym co było dobre w naszym związku. Nie myśl jednak, że ta zmiana to krok w stronę powrotu do tego co było. Po prostu emocje ostygły.

– Zamierzasz się jeszcze kiedyś z kimś związać?

– Może, za jakiś czas. – Orzeł milczał przez chwilę, a Adam nie przerywał ciszy – Patrz to chyba tutaj znaleźli ciało tej kobiety.

Rozmawiając doszli niemal do rynku i zobaczyli policyjne taśmy zamykające ten kawałek chodnika, na którym znaleziono ciało ofiary Pazura. W pobliżu stał policyjny radiowóz, a kawałek dalej grupka ludzi, którzy najwidoczniej przyszli obejrzeć miejsce mordu.

– Nie wiem jak ty, ale ja uważam, że to skandal. Świr biega po Śląsku i morduje ludzi od przeszło dwóch lat, a Policja nie umie go złapać. – powiedział oburzony Adam

– Rzeczywiście niebiescy nie popisali się do tej pory.

Patrząc na miejsce zbrodni Tomasz poczuł się dziwnie. Wyobraził sobie ciemną uliczkę i ciało leżące w kałuży krwi. Obraz jaki podsunęła mu wyobraźnia był tak realistyczny jak gdyby widział to na własne oczy. Było to dziwne tym bardziej, że ostatni raz szedł tą uliczką dobre trzy tygodnie temu. Doszedł do wniosku, że ogląda za dużo horrorów.

– Chodźmy stąd zanim przejdzie mi ochota na piwo.

Orzeł skinął głową i ruszył za przyjacielem.

Reszta czasu upłynęła im tak jak sobie zaplanowali, na piciu piwa i dobrym jedzeniu.

 

Wysiadł z taksówki i ruszył do domu. Chłodne nocne powietrze szybko wywiewało z głowy nadmiar promili i dość chwiejny chód Orła stawał się coraz bardziej stabilny. Tak to już z nim było, upijał się powoli, ale za to szybko trzeźwiał. Dotarłszy do swojego mieszkania usiadł przed telewizorem i włączył go. Na ekranie zobaczył jak Keanu Reeves egzorcyzmuje opętaną dziewczynkę przy pomocy lustra zawieszonego nad łóżkiem. Ta scena naprowadziła jego myśli na niewielką skrzynkę ukrytą w zamkniętej na klucz szafce. To właśnie tam ukrył książkę będącą więzieniem potężnego demona. Minął już tydzień, od kiedy po raz ostatni wydobył ją by porozmawiać z Belisariusem. W trakcie ich rozmów Orzeł dowiedział się, w jak doszło do tego, że diabeł utracił łaski władcy piekła. Sposób, w jaki się o tym dowiedział był jakby żywcem wyjęty z filmu o Harrym Potterze. Co prawda obyło się bez filmowego światła bijącego z książki i pochłaniającego głównego bohatera, ale reszta była podobna. Nagle jego mieszkanie znikało, a on znajdował się na pustyni w czasach Chrystusa lub w obozie krzyżowców szukających Świętego Graala. Był w obu tych miejscach niewidoczny i niesłyszalny, ale on sam widział i słyszał wszystko. Musiał przyznać, że było to przeżycie jednocześnie fascynujące ze względu na swoją niezwykłość i przerażającą z powodu morderstw dokonanych przez Belisariusa. Z początku współczuł mu, że został zamknięty w tym papierowym więzieniu, ale potem doszedł do wniosku, iż tak jest lepiej dla świata. Z pomocy demona skorzystał jedynie dwa razy. Raz gdy odebrał księgę Sebastianowi, a drugi gdy bez powodzenia szukał mieszkania. Ktoś inny na jego miejscu mógłby wykorzystać demona do zdobycia majątku, władzy lub kobiet. Tomasz jednak doszedł do wniosku, że korzystanie z usług demona może być ryzykowne. W końcu nie miał do czynienia z dżinem zamkniętym w lampie, a z upadłym aniołem. Zastanawiał się jakie konsekwencje dla jego duszy może mieć wysługiwanie się diabłem. Przypomniał mu się też widziany dawno temu horror „Władca Życzeń", w którym zły dżin spełniał życzenia, a ceną były ludzkie dusze. Orzeł wolał nie ryzykować. Co prawda czasem ta możliwość kusiła, ale opierał się pokusie dzielnie. Spróbował skupić się na akcji filmu, ale wkrótce opadły mu powieki. Zasnął.

*

 

Zwykle nie pamiętał swoich snów, ale tym razem było inaczej. We śnie szedł ulicą ubrany tak jak na spotkaniu z Adamem. Zobaczył jak zza rogu wyszedł jakiś starszy facet. Przez chwilę jego twarz została oświetlona przez uliczną latarnię, więc mógł dokładnie zobaczyć siwe włosy i szczupłą twarz pobrużdżoną siecią zmarszczek. Staruszek przeszedł przez ulicę i zniknął za węgłem kamienicy. Ruszył za nim szybkim krokiem i dogonił bardzo szybko.

– Przepraszam pana bardzo, nie wie pan która godzina?

Głos dobywał się niewątpliwie z jego ust, ale czuł się jakby te słowa wypowiadał ktoś inny. Mężczyzna odwrócił się i podwinął rękaw kurtki by podać mu czas. W tej chwili lewa ręka Orła śmignęła do przodu i chwyciła starca za gardło. Tomasz przestraszył się, próbował rozewrzeć palce i cofnąć rękę, ale nie mógł. Zamiast puścić mężczyznę uniósł go wysoko nad ziemię tak jakby tamten nic nie ważył. Staruszek szarpał się, mimo swojego wieku nie był wcale słabeuszem, ale jego wysiłki spełzły na niczym. Ciało Orła zdawało się kompletnie niewrażliwe na wszelkie uderzenia, a ręka trzymająca mężczyznę była jak z żelaza. Tomasz z przerażeniem patrzył na to wszystko. Zobaczył jak jego druga ręka unosi się. Dostrzegł, że zamiast normalnych, krótko obciętych paznokci miał długie, spiczasto zakończone pazury. Krzyczał, ale z jego gardła nie wydobywał się nawet najcichszy szept. Ręka śmignęła to przodu szybciej niż atakująca kobra i rozpruła ubranie i brzuch ofiary. Poczuł duszący smród wnętrzności pomieszany z metalicznym zapachem krwi. Jego spojrzenie przeniosło się na martwą twarz starca. Szkliste oczy patrzyły na niego, a on sięgał pazurzastą dłonią. Domyślił się, że kierująca nim siła zamierza zmasakrować oblicze starca. Teraz już nie krzyczał, lecz wył, ale jego protest nie zatrzymał morderczych pazurów. Zamiast tego poczuł coś jakby ruch na granicy swojej świadomości. Miał wrażenie jakby coś naglę zdało sobie sprawę z jego obecności. Zanim zdążył się na skupić na tej myśli wszystko zalała czerń.

 

Obudził się z krzykiem. Rozejrzał się wokoło, ale zobaczył tylko swój salon pogrążony w ciemnościach rozproszonych jedynie przez światło latarni wpadające przez okno i poświatę telewizora. Zerwał się z fotela i spojrzał w dół. Był ubrany w ta samą koszulkę i spodnie, które miał na sobie, kiedy wrócił do domu. Spojrzał na prawą dłoń i odetchnął widząc normalne ludzkie paznokcie i absolutny brak krwi, której było pełno w jego śnie. Zerwał z siebie przepoconą koszulkę i poszedł do łazienki zmyć się z siebie pot i strach. W miarę jak ciepłe strugi wody z prysznica spływały po jego ciele odprężał się, a sen tak realny jeszcze przed momentem stawał się tylko nocnym koszmarem niewartym uwagi w świecie jawy. Wytarł się dokładnie i założył czystą koszulkę i spodenki. Dla spokoju własnego sumienia zajrzał do szafki z diabelską skrzynką. Nie znalazł niczego podejrzanego. Szafka była zamknięta na klucz, a sama księga leżała spokojnie na swoim miejscu. Westchnął z ulgą. To był sen. Bardzo realistyczny, ale jednak sen.

*

 

Reszta nocy upłynęła już bez jakichkolwiek snów. Tomasz przeciągnął się na łóżku i ruszył do typowo porannych zajęć. Podobnie jak poprzedniego dnia nie śpieszył się, bo w końcu był weekend, czas odpoczynku i relaksu. Wszystko było w jak najlepszym porządku dopóki nie włączył telewizora. Była to jak zwykle „trójka" i jej serwis informacyjny. Przez chwilę widział na ekranie Kaczyńskiego narzekającego na Platformę, ale na szczęście szybko zniknął. Zastąpiony przez prezentera w studiu, który z swoją nienaganną fryzurą i garniturem wydawał się mówić całym sobą „patrzcie ludzie jaki jestem profesjonalny". W rogu ekranu pojawiło się zdjęcie podpisane „Kolejny atak Pazura". Orzeł westchnął, miał już powoli dość ciągłego słuchania o zbrodniach tego psychopaty. Najgorsze było to, że słyszał o tym nie tylko w telewizji, ale dosłownie wszędzie. W kiosku, kiedy szedł po gazetę, w pobliskim spożywczaku, w pracy, podczas odwiedzin u rodziców. Słowem wszędzie. W dodatku czuło się, że gdyby tylko rzuciło się o kimś plotkę, że policja podejrzewa go o bycie Pazurem, to ten ktoś musiał by prosić o policyjną ochronę ze strachu przed linczem. Jego przemyślenia przerwał obraz, który pojawił się na ekranie telewizora. Było to zdjęcie ostatniej ofiary. Tomasz zamarł, a jego twarz zastygła w wyrazie niedowierzania. Z ekranu patrzył na niego staruszek ze snu. Usiadł ciężko na krześle przy kuchennym stole nie spuszczając z oczu telewizora. Zdjęcie znikło zastąpione przez dziennikarza z mikrofonem prezentującego miejsce zbrodni. Ze zgrozą Orzeł rozpoznał w nim miejsce, w którym we śnie zabijał staruszka.

– Co się kurwa dzieję. – wychrypiał

Słyszał o różnych jasnowidzach, którzy na jawie lub we śnie widzą różne rzeczy, ale on nigdy nie przejawiał żadnych zdolności. Skoro więc ta możliwość odpadała, pozostawała jeszcze jedna. Belisarius. Jeżeli to nie demon jest źródłem tego snu to może mu pomóc je znaleźć. Orzeł wyciągnął księgę i wziął długopis.

Witaj Belisariusie. – napisał

Witaj Tomaszu. – odpowiedź diabła była jak zwykle szybka

Mam do ciebie pytanie. Śniło mi się, że zabijam i dzisiaj w telewizji zobaczyłem ofiarę ze snu. Została zabita w tym samym miejscu, w którym ja ją zabiłem we śnie. Chcę wiedzieć co to wszystko znaczy!

– Najwidoczniej twój umysł połączył się w czasie snu z umysłem mordercy.

– Nigdy nie miałem takich zdolności, więc dlaczego nagle teraz mam ten sen?

– Być może twoje zdolności były do tej pory uśpione.

Orzeł zmyślił się, to co mówił demon miało sens. Była jednak jeszcze jedna rzecz, którą trzeba było wyjaśnić.

– W tym śnie byłem we własnym ciele, ale nie mogłem go kontrolować. Jak to wyjaśnić?

– Ludzkie sny często są nielogiczne. Nie znam się na interpretacji snów, nie jestem psychologiem.

– Czy od teraz co noc będę miał takie koszmary?

– Być może.

– Nie wiesz?

– Jestem upadłym aniołem, a nie Wszechwiedzącym Bogiem.

Musze to przemyśleć. Do następnego razu Belisariusie.

– Do następnego razu Tomaszu.

Orzeł odłożył długopis i zamknął księgę. Kiedyś zapytał czy demon może go okłamać, a ten odparł, że nie może skłamać właścicielowi księgi.

*

 

Następnego dnia budzik zadzwonił o szóstej.

– Jak ja nie lubię poniedziałków. – mruknął Orzeł siadając na łóżku

Poszedł do łazienki, gdzie opłukał twarz wodą by odgonić resztki snu. Nie pamiętał żadnych snów, więc albo nie zapamiętał niczego, albo nie śnił o niczym. Zastanawiał się, czy to senne łącze z Pazurem zerwało się, czy też akurat tej nocy psychopata nikogo nie zabił. Postanowił, że odłoży tą sprawę na po pracy.

 

Tomasz przeciągnął się na swoim fotelu. Radio grające na oknie oznajmiło, że wybiła godzina szesnasta. Czas zbierać się do domu. Wyłączył komputer i spakował swoje rzeczy. Pracował w firmie Reco Logistics zajmującej się przewozem i magazynowaniem towarów swoich klientów. Jak zwykle o tej porze było już niewiele ludzi, gdyż większość pracowała do czternastej. Zajrzał jeszcze do działu spedycji by pożegnać się z kolegami i wyszedł z biura. Firma wynajmowała biura i magazyny od właściciela parku logistycznego ABlogis. Orzeł wsiadł do samochodu i ruszył powoli w stronę bramy wjazdowej strzeżonej przez ochroniarzy.

– Witam panie Mietku. – pozdrowił ochroniarza, który wychylił się z okienka stróżówki – W tym tygodniu druga zmiana, tak?

– Dzień dobry panie Tomaszu. No jak pan widzi. Jeszcze sześć godzin i do domku.

– To życzę spokojnej pracy.

– Dziękuję.

Szlaban uniósł się w górę, a Orzeł ruszył szybko nie chcąc tamować wyjazdu. Nie on jeden chciał o tej porze wyjechać z parku AB.

 

Niedługo potem zaparkował przed „Rolandem", niewielką restauracyjką mieszczącą się na Halembie, dzielnicy Rudy Śląskiej. Serwowano w niej dobre jedzenie po umiarkowanych cenach, ale smaczna kuchnia to nie był jedyny powód, dla którego tu przyjeżdżał. Trafił tutaj przypadkiem, trzy miesiące temu i od razu wpadła mu w oko właścicielka tego interesu. Szczupła brunetka, o długich opadających na plecy włosach i pięknej twarzy. Wykorzystał to, że tego dnia panował mały ruch i zagadał do niej. Miała na imię Alina i była tylko trochę młodsza od niego. Dowiedział się, że prowadzi „Rolanda" już trzeci rok. Za każdym razem, gdy tam był starał się z nią pogadać choćby przez chwilę. Tak było i dzisiaj. Przy okazji wręczył jej drobiazg, niewielką bransoletkę z czerwonych koralików. Na pytanie jak może się odwdzięczyć (na co Orzeł liczył) odparł, że musi dać zaprosić się na kolację. Ku wielkiemu zadowoleniu Orła, Alina zgodziła się i umówili się na piątkowy wieczór. Wymienili się jeszcze numerami telefonów i Orzeł w wyśmienitym humorze opuścił restaurację.

 

Nalał sobie whisky z lodem i usiadł w fotelu. Zamierzał trochę poczytać, ale najpierw musiał pomyśleć o swoim śnie. Jeżeli to był jednorazowy epizod to może na to machnąć ręką i potraktować jak niezwykły koszmar senny. Niestety istniała możliwość, że sny będą się powtarzać, a w takim wypadku trzeba coś zrobić. Pytanie, co! Zgłosić się z tym na Policję? To była jakaś opcja. Pozostawało jedynie pytanie czy mu uwierzą. Jego kolega z szkoły podstawowej Rafał Dębski pracował w Policji i zajmuje lub zajmował się sprawą Pazura. Rafała zawsze cechowała wyobraźnia i otwarty umysł, więc może go z miejsca nie wyśmieje. Wszystko zależało od tego co mu się przyśni w najbliższym czasie.

*

 

Kolejne trzy tygodnie upłynęły spokojnie, dzięki czemu Orzeł mógł skupić się na pracy i zacieśnianiu znajomości z uroczą właścicielką restauracji „Roland", która podobnie jak on okazała się rozwódką. Wszystko było więc w najlepszym porządku. Dokładniej było w porządku do pewnej piątkowej nocy. Wracał właśnie z randki z Aliną. Wjechał na parking znajdujący się pod centrum handlowym Forum. Wysiadłem z samochodu i zamknąwszy go ruszyłem wolno wzdłuż szeregu samochodów. W pewnej chwili zamarł. Co on tu do cholery robił? Nie przyjechał na zakupy, w domu miał wszystko czego potrzebował, a mimo to poczuł potrzebę przyjechania tutaj. Nagle dostrzegł młodą dziewczynę, na oko gimnazjalistkę szła prostopadle do kierunku, w którym poruszał się do tej pory. W momencie, kiedy zniknęła za samochodem po prawej poczuł jakjego nogi zaczynają się poruszać niosącgo w ślad za nastolatką. To było najdziwniejsze uczucie jakiego doświadczył Orzeł w całym swoim dotychczasowym życiu. Czuł jak wokół jego serca zaciska się obręcz strachu. To było zbyt podobne do tamtego snu. Spróbował się zatrzymać, skupił całą swoją wolę i udało się! Zatrzymał się, ale po chwili poczuł jak prawa noga unosi się i robi bardzo wolny krok naprzód. Opierał się jak mógł najmocniej, ale jedyne co osiągnął to spowolnienie marszu. Pot zrosił jego czoło, czuł się jak po przebiegnięciu kilku kilometrów.

Opór jest bezcelowy Tomaszu.

Rozejrzał się, ale nie było przy nim nikogo. Zdał sobie sprawę, że głos rozległ się wewnątrz jego czaszki.

– Kim jesteś? – zapytał w myślach

Nie domyślasz się? – głos wydawał się rozbawiony – Naprawdę nie domyślasz się kto miałby dość mocy by zapanować nad twoim ciałem?

– Belisarius!

No widzisz? To nie było takie trudne. Powtarzam jeszcze raz, opór jest bezcelowy Tomaszu. Nie masz dość siły, aby nie dopuścić do tego co zamierzam zrobić.

Ty chcesz zabić tą dziewczynę. To ty jesteś Pazurem!

Gratuluje domyślności.

Nie pozwolę na to byś zabił ją moimi rękami!

Jak chcesz mnie powstrzymać Tomaszu? Kontroluje Twoje ciało niemal całkowicie. Swoim mizernym oporem jedynie mnie spowalniasz. Spójrzmy prawdzie w oczy, w tej chwili to jest moje ciało, nie twoje. Myślisz, że zdołasz krzykiem ostrzec moją ofiarę? Nie zdołasz nawet szepnąć.

Orzeł wiedział, że diabeł nie kłamie. Próbował już krzyknąć, ale czuł jak coś zaciska się na jego szyi i nie mógł z siebie nic wydusić.

– Tutaj jest mnóstwo ludzi. Złapią Cię… nas.

Na samą myśl, że zostanie złapany i oskarżony o bycie Pazurem robiło mu się słabo. Nie chciał spędzić reszty życia w więzieniu. Straciłby wszystko – rodzinę, pracę i przyjaciół. Na samą myśl o tym, jak zareagują jego rodzice na to, że ich jedyny syn jest psychopatycznym mordercą, chciało mu się wyć. Kto uwierzy, że to nie on, ale demon z książki?

Tym się nie martw Tomaszu. Zabijałem na zatłoczonych targach i zawsze znikałem zanim ktokolwiek zdał sobie sprawę z tego co się stało.

– Tu na pewno są kamery.

– Wiem o tym, ale nie martw się tym. Nie wiesz o tym, ale w tej chwili nie wyglądasz jak Tomasz Orzeł, więc możemy pluć na te szklane mechaniczne ślepia.

Orzeł gorączkowo myślał nad tym jak odwieść demona od zabicia dziewczyny. Pomyślał, że teraz na jawie powtórzy się to co widział we śnie i skupił wszystkie siły na zatrzymaniu diabła.

Nasza rozmowa była niezwykle interesująca Tomaszu, ale nie mogę dopuścić do tego by moja ofiara wymknęła mi się przez twój opór, więc pozbawię cię przytomności. Do następnego razu.

Nagle na Tomasz pogrążył się w ciemności. Zanim zgasła ostatnia myśl ucieszył się nawet, że nie zobaczy jak życie gaśnie w oczach gimnazjalistki.

*

 

Obudził się w swoim mieszkaniu. Zerwał się z łóżka i pognał do szafy, w której miał lustro. Otworzył prawe skrzydło szafy i spojrzał na swoje odbicie. Był ubrany w koszulkę i spodenki, a więc swoją standardową „pidżamkę". Najważniejsze jednak było to, że nie dostrzegł nigdzie krwi oraz, że patrzyła na niego jego własna twarz. Może to jednak był tylko kolejny sen? Odrzucił jednak tą myśl. To było zbyt realne. Było jasne, że został opętany przez demona. Co miał teraz robić? Jeżeli pójdzie na policję to jak znał swoje szczęście nie uwierzą mu w opętanie, a zamiast tego aresztują go jako Pazura. Pozostawał mu więc chyba jedynie kościół. Musiał znaleźć jakiegoś księdza egzorcystę!

Jeżeli myślisz, że pozwolę Ci pójść do jakiegoś klechy to jesteś głupszy niż myślałem.

Znowu ten szept wewnątrz głowy. W tym samym momencie obraz w lustrze zmienił się, człowiek został zastąpiony skrzydlatą postacią z zakrzywionymi rogami.

– Czego ty ode mnie kurwa chcesz? – jęknął

Chcę tego samego co do tej pory, twojego ciała bym mógł się poruszać po materialnym świecie.

– I mordował ludzi.

Lubię zabijać śmiertelników, a przy okazji zbieram energię na Wielki Finał.

– Wielki finał?

Chcę odbudować moje ciało i wyrwać się w końcu z tego kurewskiego kawałka celulozy. Do tego jednak potrzeba energii ludzkiej duszy. A myślałeś, że po co to wszystko?

– A co potem?

Potem, udam się do piekła i wypruje Asmodeuszowi flaki. – na twarzy diabła pojawił się uśmiech tak paskudny, że Orłowi przeszły ciarki po plecach – Jak widzisz jesteś mi niezbędny i w związku z tym nie pozwolę Ci także nikomu zdradzić naszej małej tajemnicy. Radzę Ci też zaprzestać myśli o opieraniu mi się. W przeciwnym wypadku skończysz jako warzywo, albo śliniący się wariat.

Wdepnąłem w niezłe gówno – pomyślał Orzeł. Belisarius miał go w garści. Nie mógł nikogo poprosić o pomoc, a sam nie miał dość wiedzy by samodzielnie walczyć z demonem. Musiało jednak być coś co mógł zrobić. Po prostu, kurwa musiało być! Nagle kątem oka zobaczył niewielką książeczkę leżącą na półeczce pod łóżkiem. Skupił na chwilę na niej wzrok dostrzegając rysunek na okładce i właśnie ten tomik japońskiego komiksu podsunął mu pewien pomysł. Jako, że był skazany na dominację demona, mógł jedynie spróbować skłonić demona do tego by zmodyfikował swoje działania.

– Czy każda ludzka dusza jest dla ciebie warta tyle samo?

Co masz na myśli?

– Chcę tylko ustalić czy dla ciebie znaczenie kogo zabijasz? Kogo wolisz, niewinnych czy zbrodniarzy?

W dupie mam to, czy zabijam świętoszka, czy mordercę. Do czego zmierzasz?

– Pomyślałem, że moglibyśmy się jakoś dogadać. Wiesz, że będę z Tobą walczył jeżeli będziesz zabijał dobrych ludzi. Gdybyś jednak skupił się na złoczyńcach to byłoby co innego. Mógłbym Ci nawet pomóc.

– Interesująca propozycja. Nie wiem tylko co zyskam na takim układzie?

– Znasz pojęcie synergii? – widząc pytające spojrzenie demona Orzeł wyjaśnił – Z grubsza chodzi o to, że działając zespołowo osiąga się więcej niż działając w pojedynkę. Jeżeli Ci pomogę to zdobycie energii dusz będzie dla ciebie prostsze i szybciej się uwolnisz.

– A ty co zyskasz?

– Pozwolisz mi normalnie żyć między naszymi polowaniami. Muszę pracować by mieć za co jeść. Nie mogę też nagle przestać się spotykać z Aliną, bo byłoby to podejrzane.

Demon patrzył przez dłuższa chwilę Orłowi prosto w oczy. Twarz Belisariusa nie wyrażała absolutnie niczego, była jak wykuta w kamieniu. Nagle diabeł wybuchnął śmiechem tak głośnym, że Orzeł zasłonił sobie dłońmi uczy zanim zdał sobie sprawę z tego, że to nic nie da bo śmiech rozbrzmiewał w jego głowie.

– Niezwykły z ciebie człowiek Tomaszu. Zgadzam się na twoją propozycję. Od tej chwili będziemy zabijać tylko złoczyńców, a ty będziesz miał niemal normalne życie.

Gdyby rok temu ktokolwiek powiedział Orłowi, że zawrze pakt z diabłem wyśmiałby go.

Koniec

Komentarze

Fajne opowiadanie, chociaż już niemal od samego początku da się wyczuć "o co kaman" z tymi morderstwami. Poza tym jednak czyta się bardzo dobrze.
Jedno zastrzeżenie: W momencie, kiedy zniknęła za samochodem po prawej poczułem jak moje nogi zaczynają się poruszać niosąc mnie w ślad za nastolatką.  Ni z tego ni z owego przeszedłeś w tym zdaniu na 1. osobę.
Podsumowując, gdybym mógł dałbym 5, bo opowiadanie jest w IMO dobre.

@Mish

Dziękuje za komentarz. Zapraszam Cię do lektury pozostałych części, aby mieć pełniejszy obraz wydarzeń. No i oczywiście zachęcam do komentowania ich.

Rzeczywiście dobre. Co prawda przeczytałem tylko początek, ale przerywam tylko dlatego, żeby poszukać części pierwszej i zacząć, jak należy. Wygląda na to, że warto :)

@mniam
Bardzo mi miło, że tak myślisz. Zapraszam do lektury.

Nowa Fantastyka