- Opowiadanie: Stormbringer - Pan Zbiorów

Pan Zbiorów

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pan Zbiorów

Czwartego dnia plonów na wzgórzu za wioską pojawił się nieznajomy. Usiadł na kamieniu i jął bez ruchu obserwować leżące w dole chaty i rozciągające się dalej pola. Mieszkańcy wpierw byli jego obecnością zaintrygowani, gdy jednak minęła noc, a kolejnego poranka mężczyzna wciąż tkwił w miejscu, w ich przesądnych sercach zagościł niepokój.

– To zły omen – szeptali.

Czym prędzej posłali więc po szamana. I tak oto, nim jeszcze słońce zdążyło schować się za horyzont, sędziwy Ndede wędrował pod górę na spotkanie z przybyszem. Dotarłszy na szczyt z ulgą przycupnął ziemi, ledwie kilka kroków od tajemniczego gościa.

Ten zaś okazał się być stosunkowo młody, a odziany jedynie w postrzępione portki oraz ciężkie buty przystosowane do długich wędrówek. Ndede wolał chodzić boso i zawsze dziwił się współbraciom, którzy rezygnowali z wygody na rzecz wynalazków Białego Człowieka.

– Witaj, przybyszu – przemówił starzec. – Dotarłeś na ziemie plemienia Odukya. Powiedz, czego ci trzeba. Służymy strawą i wodą ze studni.

Nieznajomy powoli przeniósł wzrok na szamana, po czym odrzekł:

– Jestem Mgoro, Pan Zbiorów. Przybyłem po daninę.

– Daninę? – zdziwił się Ndede. Minęło co najmniej pięć pokoleń, odkąd ostatnie z lokalnych bóstw zstąpiło w ludzkie ciało, by domagać się ofiary.

– Oddacie mi połowę plonów i czwartą część trzody – kontynuował przybysz. – Potem zaś wybiorę sobie żonę spośród żon waszego plemienia.

Szaman wysłuchał go skonfundowany.

– To zaszczyt, Mgoro – odparł, jak wymagała tego tradycja. – Skąd jednak mamy mieć pewność, że to właśnie ty? Wybacz, lecz w twych oczach nie pali się szkarłatny płomień, atrybut Pana Zbiorów. A przecież właśnie tego uczyli nas nasi ojcowie, i ojcowie naszych ojców.

– Rozsądny z was człowiek. Wiedz zatem, że nie widzisz płomienia, gdyż tłumi go ciało, które wybrałem. Nie każdy człowiek nadaje się na wcielenie.

– Jaki zatem przyniosłeś nam dowód?

Przybysz uśmiechnął się i ponownie popatrzył na wioskę.

– W pierwszej chacie po lewej mieszka stary Ubobo, ma trzy żony i troje dzieci, bliźniąt. Następne domostwo należy do Gbemi, zwanej Kulawą. Rodzina chciała wypędzić ją z wioski z powodu kalectwa, lecz stanąłeś w obronie dziewczyny. Naprzeciwko zamieszkuje myśliwy, Mossa. Nie może mieć potomstwa z żadną ze swych żon, ale za to rok temu obronił wieś przed stadem hien. Mam wymieniać dalej? – zerknął na Ndede.

– Wielka jest twa wiedza – odrzekł tamten. – Lecz to nie wystarczy.

– Jak to? Czyż nie dowiodłem, że wiem o rzeczach, o których nikt spoza wioski nie ma prawa wiedzieć? A może plemię Odukya wyrzekło się bogów?

– Nie.

– Więc najwyraźniej chce ich rozgniewać brakiem gościnności! – przybysz nieznacznie podniósł głos.

– Jesteśmy gościnni, o Mgoro. Zawsze pomagamy strudzonym wędrowcom. A nie dalej jak tydzień temu odwiedził nas Biały Człowiek i również przyjęliśmy go jak brata. Jadł z nami i pił, a potem chodził po wiosce i ciągle coś notował w wielkiej księdze. Mówił o sobie „Rachmistrz". Podobno przysłano go, by spisał wszystko o nas i innych osadach w okolicy, żeby Biali wiedzieli, jak lepiej nami rządzić. I choć naprawdę nic im do naszych ziem, to i tak byliśmy uprzejmi dla tego dziwnego człowieka.

– Ale po co mi o tym wszystkim mówisz?

– Bo nosisz jego buty – szaman wstał, wbijając przenikliwe spojrzenie w oblicze przybysza, które niespodziewanie straciło na stanowczości. – Zabiłeś Rachmistrza, a potem posiadłeś wiedzę z jego księgi. Nie wiem, kto nauczył cię języka Białych, ale nie interesuje mnie to. Odejdź. Odejdź, nim wyślę za tobą myśliwego.

Ndede odwrócił się i zaczął schodzić ze wzgórza w kierunku wioski. W jego oczach błyszczał szkarłatny płomień.

Koniec

Komentarze

Hmmm... nawet ciekawa opowiastka. Oprócz kilku potknięć niezłe.

Wątek kryminalny jest, powrót starych bogów jest, małe zaskoczenie na zakończenie jest... Przyjemnie się czytało pomimo kilku potknięć.

Cóż, powiadają, że nie ma tekstu, którego nie można by choć trochę poprawic. :) Dzięki za komentarze.

@Stormbringer - mam Cię ocenić za skromność...? ;] bo mogę.

Krótka, ale ciekawa opowiastka.

@ szoszoon - nie trzeba, jeszcze się skala ocen rozjedzie. ;)

@ Eferelin - dzięki za opinię.

Bardzo fajne, sprawnie napisane opowiadanko z dobrze obmyśloną puentą. Ode mnie 5+ (wirtualne :)

Nowa Fantastyka