- Opowiadanie: Stormbringer - Hogberg

Hogberg

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Hogberg

Tropiłem Hogberga przez szesnaście dni. Wreszcie odnalazłem go w obskurnym hotelu na przedmieściach. I gdy tak skradałem się cuchnącym korytarzem w stronę właściwych drzwi, przypomniałem sobie rozmowę z Dawsonem, moim zleceniodawcą.

– Tylko ty możesz go odszukać – powiedział. – Wierzę, że sobie poradzisz. Ale pamiętaj, sprawa jest delikatna.

– Tak, tak – machnąłem ręką. – Już to mówiłeś.

– Nie bez powodu. Z czterech klonów, które uciekły z Centrali, zlikwidowaliśmy już dwa, ale to Hogberg i Hogberg Dwa są najbardziej niebezpieczni. Dlatego potrzebujemy twojej pomocy.

– To jest jeszcze jeden? Dlaczego dowiaduję się dopiero teraz?

– Spokojnie, drugim możesz zająć się później. O ile będziesz reflektował.

– Pewnie będę. Ale co, jeśli wytropię obu w tym samym miejscu?

– Cóż – Dawson wzruszył ramionami – chyba nie muszę cię uczyć fachu.

– Chyba nie – przyznałem. – Ale na wszelki wypadek zabiorę dodatkowy magazynek – rzuciłem siląc się na dowcip.

– Słusznie. I jeszcze jedno, pod żadnym pozorem nie daj się zwieść. Hogberg to sztucznie wyhodowana maszyna do zabijania, nawet jeśli sprawia inne wrażenie. Nie daj mu się oszukać. Może udawać komiwojażera albo księgowego w podróży, może ci mówić, że nie wie, czego chcesz, może błagać o litość, ale i tak masz wpakować mu kulkę w łeb. Jakąkolwiek historyjkę ci sprzeda, na pewno będzie w nią wierzył jak w przenajświętszą prawdę. Klony już tak mają, przyjmują pewną rolę i potem trudno je przekonać, że same ją wymyśliły. Dlatego, do cholery, nie wdawaj się z nim w dyskusję, tylko od razu pociągnij za spust. Mam nadzieję, że wyrażam się jasno.

– Jeszcze jak – odparłem, stwierdzając w myślach, że ta robota niespecjalnie mi się podoba. Dawson płacił jednak zbyt dobrze, by mu odmówić.

Gdy jednak kilkanaście dni później stanąłem przed właściwymi drzwiami, myślo gotówce przestała mnie pocieszać. Miałem sprzątnąć człowieka. W przeszłości miewałem podobne zlecenia, ale po każdym z nich dręczyły mnie koszmary. Gdyby ktoś nazwał mnie profesjonalistą, pewnie dałbym mu w pysk.

„No dobra", pomyślałem. „Lepiej mieć to za sobą". Miałem cichą nadzieję, że trafię tylko na jednego z uciekinierów. Wolałem uniknąć komplikacji.

Upewniłem się, że pistolet tkwi w kieszeni i zapukałem.

Za drzwiami coś zaszurało. Ktoś przystawił oko do judasza. A potem wejście stanęło otworem.

A ja w jednej chwili zrozumiałem, dlaczego Dawson twierdził, iż jestem właściwą osobą do tej roboty. I wcale nie byłem zaskoczony, gdy nagle z dwóch stron korytarza pojawili się policjanci z oddziałów specjalnych. Z uniesioną bronią sunęli w moją stronę.

Ponownie spojrzałem na Hogberga i wyczytałem w jego oczach zrozumienie. Patrzył na mnie bez słowa, a ja kompletnie zapomniałem, po co tam przyszedłem. Wiedziałem jednak z absolutną pewnością, że nie wyjdziemy stąd w jednym kawałku.

Sukinsyn wyglądał dokładnie tak samo, jak ja.

Koniec

Komentarze

Fajne, naprawdę niezłe :)

"A potem wejście stanęło otworem." - trochę przekombinowane, brzmiałoby lepiej, gdybyś powiedział to prosto. Okej, ale to czepialstwo z mojej strony ;)

"A ja w jednej chwili zrozumiałem" - a to już nie czepialstwo "a ja", w dodatku otwierające zdanie, brzmi - delikatnie mówiąc - kiepsko.

Zgodzę się z mniam, że niezłe.
Zgodzę się też, co do "stanięcia otworem".
Za to nie zgodzę się co do "ja"; ono jest w tym zdaniu niezbędnie potrzebne.

Dodatkowo: zgrzyta mi "myśl o gotówce przestała mnie pocieszać". Coś by tu wypadało zmienić, niewiele, ale jednak.

Dobrze się czyta, zwięzłe i treściwe. Nie ma tu jednak żadnego zaskoczenia ani też żadnej nowości. Średnie.

Kolejna miniaturka na tym portalu. Sprawnie napisana, ale tak naprawdę to nie ma o czym mówić...

Można się domyslić zakończenia. To niedobrze. No i raczej historia z cyklu "wpada jednym uchem, wypada drugim". Za to dobrze napisane i jestem ciekawa Twoich dłuższych opowiadań.

Nowa Fantastyka