- Opowiadanie: darek71 - Dziecko stróża

Dziecko stróża

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Finkla, Użytkownicy IV

Oceny

Dziecko stróża

Każdy koc skrywa wiele tajemnic. Zwłaszcza domowy, wełniany, a do tego w kratę. Czasami tak dużo, że trzeba je zamieść pod dywan. Lecz ma to swoje przykre konsekwencje. Przekonał się o tym Szaman, kiedy w sobotni ranek odwiedził Pewnego Apacza. Stojąc na progu wigwamu, spytał od niechcenia:

– Jak dużo mogę uszczknąć z twojego konta bankowego w Szwajcarii?

– Widzę, że mocna herbata i sernik po wiedeńsku nie wszystkim służy. Proponuję, żebyś natychmiast przeszedł na kakao, i to wyłącznie z odtłuszczonym mlekiem – odparł młodszy z Indian z wyraźną dezaprobatą w głosie.

– Wysyłam bratanka na prestiżowe studia. A to kosztuje.

Wojownik spojrzał na starca z pogardą. Następnie bez żadnego respektu wniknął w głębie jego umysłu. I zgodnie ze starodawnym obyczajem plemienia zrobił tam wielką rozpierduchę. Wszystkie połączenia nerwowe skonfigurował na nowo. Na własną modłę i w konkretnym celu.

– Do czego służą te wszystkie “cosie”? – zapytał po chwili nieszczęśnik, oglądając z wielkim zainteresowaniem pokaźny odcisk na stopie.

Nasz bohater zadowolony z efektu odprowadził czarownika do domu. I jął w te pędy przelewać wszystkie oszczędności do banku na Kajmanach.

Kiedy tylko skończył operację, wydobył z szafki kuchennej duży słój truskawkowych konfitur. Zasiadł na werandzie i cieszył oczy urokami krajobrazu. Lecz wtedy przyszło natchnienie. Pewien Apacz postanowił pobawić się w Spartan.

W błyskawicznym tempie stworzył na trawniku przed domem wąwóz Termopile. Nie zabrakło również góry Tajgetos oraz oddziału hoplitów. Na szczęście dla dzieci Indianina było już zbyt późno, aby zrzucić je ze skały.

Wojownik zawsze poważnie podchodził do określonych kwestii. Zaczął więc szukać wrogich Persów. Miał zamiar stoczyć z nimi „bitwę śmiertelną”, której rozmach zachwyciłby współczesnych. W tym szaleństwie nie było jednak metody. Mój przyjaciel nie zyskał sławy jako drugi Leonidas. Szybka Decyzja nie wytrzymała kolejnej brewerii męża i za pomocą armii, której użyczył potomek Aleksandra Wielkiego, błyskawiczne zaprowadziła porządek na własnym podwórku.

Poturbowany fizycznie i psychicznie Pewien Apacz udał się na wygnanie. Tęsknota sprawiła jednak, że po tygodniu wrócił do żony. A trzeba powiedzieć, że Szybka Decyzja była znana w okolicy ze swego umiłowania do polemik.

Tym razem w salce obrad (czytaj: w kuchni) królował temat: „Kiedy ty, do jasnej cholery, wreszcie dorośniesz?". Temperatura dyskusji wzrosła na tyle, że prawie doszło do próbnego wytopu surówki. Wykorzystano mnóstwo zwrotów w rodzaju: „wypruwać flaki”, „resztki męskiej godności” oraz “nikt mnie w tym domu nie szanuje”.

W końcu nadszedł czas, gdy małżonkowie spojrzeli sobie głęboko w oczy. A to sprawiło, że wróciła dawną pasję, która kiedyś ich połączyła.

– Właśnie znalazłem sposób, jak rozwiązać nasz problem – oświadczył Indianin, kiedy raźnym krokiem zmierzali w kierunku sypialni. – Wystarczy, że nie będę ciągle eksponował swojej nieskromnej osoby.

– To może się udać.

– A teraz uzmysłów siebie, że za chwilę rozgrywać się tu będą rzeczy wielkie i niegodne oczu zwykłych śmiertelników. Warto więc zasunąć żaluzję.

Nie wszystko jednak poszło po myśli Indianina. W chwili, kiedy chuć rozlała się po jego organizmie niczym olej z pierwszego tłoczenia, Pewien Apacz dostrzegł jak spod dywanu wychodzi dziecko stróża. Niesamowity nastrój odszedł w zapomnienie niczym twórczość Jerzego Putramenta. Zrozpaczona Szybka Decyzja ukryła twarz w dłoniach i zaczęła spazmatycznie płakać.

– Co ty tu robisz? – wykrztusił mężczyzna.

– Jak się teraz czujesz, cwaniaczku? – zapytał chłopak, nie kryjąc tryumfu.– Mam nadzieję, że jesteś podobnie rozczarowany, jak ja kilka dni temu. Moi przodkowie urodzili się na terenie Sparty. Walka z Persami miała być dla mnie ukoronowaniem rodzinnej tradycji. 

– Nie miałem pojęcia, że to dla ciebie takie ważne.

– Co nie zmienia faktu, że to twoja wina. Cierp katusze, kanalio! 

Zapadła złowroga cisza.

– Kilka newsów na pożegnanie – dodał nastolatek. – Bank na Kajmanach należy do mego wuja Stefana. A stryj Szaman odzyskał już pamięć i dyszy żądzą zemsty pierwszego stopnia. Miłego dnia życzę.

Po chwili bezszelestnie wsunął się pod dywan, nie bacząc na zdumione spojrzenia domowników. Nigdy więcej go nie ujrzeli.

 

Koniec

Komentarze

Sympatyczne. Spodobała mi się zabawa w Spartan. Ale to chyba dobrze, że dla dzieci było za późno. Szybka Decyzja pewnie by szybko czegoś takiego nie wybaczyła.

nie godne oczu zwykłego śmiertelnika

Niegodne.

Babska logika rządzi!

Pięknie dziękuję. Dzielicie się wiedzą za zupełną darmochę. Wiele się tu nauczyłem. 

Wiedza lubi, jak się nią dzielą.

Babska logika rządzi!

Tylko czy inni o tym wiedzą?

Naukowcy wracający z konferencji wiedzą na pewno. :-)

Babska logika rządzi!

“– Kim jestem i do czego służą te wszystkie cosie – zapytał gość” – Jak zapytał, to brakuje znaku zapytania.

 

“I jął[-,] w te pędy przelewać wszystkie oszczędności do banku na Kajmanach.”

 

“Nie zabrakło również góry Tajgetos[-,] oraz oddziału hoplitów.”

 

“Mój przyjaciel nie zyskał sławy[-,] jako drugi Leonidas.”

 

“odnaleźli dawną pasje” – pasję

 

“– Właśnie znalazłem sposób, jak rozwiązać nasz problem – oświadczył Indianin, kiedy raźnym krokiem zmierzali w kierunku sypialni. [+] Wystarczy, że nie będę ciągle eksponował swojej nieskromnej osoby…”

 

“Cierp zatem katuszę.” – katusze

 

“– Aha[+,] i jeszcze jedno – dodał nastolatek.”

 

Przyznam, że kompletnie mnie zgubiłeś, jeśli chodzi o tę woltę z dzieckiem stróża pod dywanem; nie rozumiem co jak i dlaczego zaszło ani co dziecko stróża ma wspólnego z Szamanem (znaczy zgaduję, że siostra Szamana musiała wyjść za stróża…). Ogólnie też dziwi mnie nazywanie Apacza “Indianinem” w dialogu z Szamanem, bo Szaman też był Indianinem, nie? Zatem to określenie wcale od siebie rozmówców nie odróżnia.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Umknęło mi kilka luk w fabule. Dzięki za wskazówki.

Ta fabuła to jedna wielka luka, ale dlatego to opko jest takie ciekawe i szczerze mnie rozbawiło. U Ciebie rzeczy się po prostu dzieją, a ja nawet nie próbuję dociekać dlaczego i w jakim celu. Ważne, że czyta się gładko. A takie zdania jak:

 

Temperatura dyskusji była na tyle wysoka, że prawie doszło do próbnego wytopu surówki.

albo

 

Miał zamiar stoczyć z nimi „bitwę śmiertelną”, której rozmach zachwyciłby współczesnych. W tym szaleństwie nie było jednak metody.

są mistrzowskie w swojej wadze.

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

darek71, 

czytanie Twojego opowiadania sprawiło mi prawdziwą przyjemność:-) 

Nastrój prysł niczym szklana bańka

niczym mydlana bańka.

 

Zgadzam się z Outta. Wyłapałam jeszcze to:

 

Tym razem bez żadnego respektu wniknął w głębie jego jaźni. I zgodnie ze starodawnym obyczajem plemienia zrobił tam wielką rozpierduchę.

 

i to:

 

W chwili, kiedy chuć rozlała się po jego organizmie niczym olej z pierwszego tłoczenia,

 

uśmiechnęłam się

pozdrawiam

 

Powiedziałem sobie; żadnych mydlanych baniek i dlatego użyłem innego tworzywa.

Muszę przyznać, że im bardziej pokręcone są przygody Pewnego Apacza, tym bardziej mi się podobają :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Fajoskie, zabawne, z drugim dnem. :DDD

Szybkie decyzje są zgubne, ale i tak je kochamy nad życie.

Zanotowane z wykrzyknikiem: nie przelewać na Kajmany i inne takie, czynności sprawdzająco-kontrolne (zaglądanie pod łóżko i do szafy) rozszerzyć o obowiązkową opcję podnoszenia dywanu. :-)

Skarżypytuję. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Fajnie, że traktujecie moje teksty jak pretekst do dobrej zabawy. Dziękuję za pozytywny odzew.

Skoro to było dziecko stróża, nie mogło być dzieckiem Pewnego Apacza, więc pomyślało mi się, że matką dziecka mogła być Szybka Decyzja, skoro to w jej wigwamie gnieździło się ono pod dywanem.

Przyszło mi też do głowy, że domowe koce winny być wietrzone i trzepane bardzo często.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Teza, że ten tekst posiada fabułę, nie da się obronić. Próżny trud.

W takim razie zadom sobie jedynie trochę trudu trzepiąc koce. Wietrzyć będą się same.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Lepiej trzepać koce niż dywan. Zwłaszcza wełniany w kratkę.

Chciałam wyznać, że moje koce nie są w kratkę. W kratkę jest czasem pogoda, a koce są w kotki.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Koce w kotki, kotki w kocach… ;-)

Babska logika rządzi!

Kotki w kratkę

Known some call is air am

W kwestii pogody: Jesień idzie, nie ma na to rady.. Przynajmniej na koce i dywany mamy jakikolwiek wpływ.

Na dywany, niestety, nie mam żadnego wpływu, bo nie mam dywanów.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Odleciały…

Zapewne do ciepłych krajów. ;-)

Babska logika rządzi!

A gdy przyjdzie człowiekowi ochota, by złożyć stare kości na podłożu. To co wtedy? 

Wtedy można się nafaszerować ołowiem, żeby nie odlecieć. Ale to podobno nieprzyjemna metoda.

Babska logika rządzi!

Na nieszczęście stare kości nigdzie nie odlatują.

A nowe nie chcą rosnąć.

Moje kości są dość stare, ale nie na tyle, że gdy chcą spocząć, to na podłoże wybierają miękkie łoże.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Popełniłem nietakt, za który przepraszam, albowiem chodziło mi wyłącznie o moje stare kości. Nie zamierzam innym kościom zaglądać do metryki.

Nie wydaje mi się, aby Twoje stare kości były na tyle lepsze od moich starych kości, że o Twoich można mówić/ pisać, a o moich nie.

Nie zauważyłam żadnego nietaktu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Uspokoiłaś mnie, a i kości odetchnęły.

Moje chrupnęły z ukontentowania.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zadowolone kości – pierwszy raz słyszę i jestem pełen podziwu.

No cóż, kiedyś musiał być ten pierwszy raz.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie zrozumiałem zbyt wiele, ale z lektury jestem rad. Apacz to fajny ziomek, nie ma więc co rzępolić. Choć osobiście myślę, że jakby odrobinkę uporządkować tę fabularną rozpierduchę, temu akurat opowiadaniu wyszłoby to na dobre. Ahoj

Jestem bardzo przywiązany do fabularnej anarchii, ale lubię wyzwania. Czas to pogodzić.

Nowa Fantastyka