- Opowiadanie: martva - Pierwszy śnieg

Pierwszy śnieg

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pierwszy śnieg

Kiedy po wszystkim wstaje i podchodzi do okna, zamiast przytulić się i zasnąć, jeszcze niczego nie podejrzewam. Oddycham spokojnie, czując jak jego pot schnie mi na brzuchu i piersiach, i obserwuję ciemną sylwetkę obramowaną wieczornym światłem. W końcu, znudzona, wstaję i podchodzę, przytulając się do jego pleców i ciasno obejmując tors rękami. Patrzę, opierając mu brodę na ramieniu.

I już wiem, że znów go stracę.

Pada śnieg.

Duże płatki cicho sypią się gęsto z ciemnego nieba, pomarańczowe i fioletowe w świetle latarni. Domy naprzeciwko są niemal niewidoczne przez ruchomą kurtynę. Jest jaśniej niż powinno być o tej porze; błoto, zeschnięte liście i uliczne śmieci znikają pod puszystą, migotliwą warstwą, otulającą miękko wszystko w zasięgu wzroku. To piękny widok, ale nienawidzę go z całego serca.

Mężczyzna wyplątuje się z moich objęć, wychodzi i dość szybko wraca, całkowicie ubrany. Nie patrzy na mnie, tylko gdzieś obok; znam ten wzrok i wiem, że myślami jest już bardzo daleko. Mówi coś bez ładu i składu, w końcu spogląda na mnie, a ja cieszę się, że wokół panuje półmrok; choć i tak wyczuwam jego pogardę i wiem że jestem zbyt pospolita, zbyt niska, zbyt krępa, nie dość piękna, nie dość mądra i niewystarczająco pociągająca. Zupełnie przestało się liczyć, że dla niego przeszłam przez lodowe piekło, przecież to było tak dawno temu… Nie płaczę. Za pierwszym razem, kiedy próbowałam go zatrzymać, płacząc i błagając, dotknął mojej twarzy, poczuł ciepło łez i otrząsnął się z obrzydzeniem; wyszedł wtedy, trzaskając drzwiami, a ja szlochając wspominałam moją podróż i spotkanie nad Wiecznością w lodowym pałacu; bardzo się bałam, że straciłam go na zawsze. Ale wrócił, niezbyt przytomny, jakby obudził się z długiego snu, prawie nic nie pamiętał. Nawet nie wiem czy odnalazł tamtą.

Odwraca się i odchodzi, a ja kładę się w pustym łóżku i wciąż słysząc jego kroki na schodach zwijam się w kłębek pod wychłodzoną kołdrą. Dopiero teraz pozwalam płynąć łzom, wystarczająco gorącym, by wzbudzić jego niesmak, ale za mało, żeby ostatecznie rozpuścić ten przeklęty odłamek lodu w jego sercu.

Koniec

Komentarze

Miniaturka napisana na konkurs 'ciąg dalszy nastąpił', jakby się komuś (nie) skojarzyło ;)

"Kiedy po wszystkim wstaje i podchodzi do okna, zamiast przytulić się i zasnąć, jeszcze niczego nie podejrzewam."

Dobra, facet jest pod oknem, nie wiem, jak miałaby się do niego przytulić i... zasnąć. A może do poduszki? -- bełkot.

"obserwuję ciemną sylwetkę obramowaną wieczornym światłem."

To wieczór ma światło? Miasto, latarnie na chodniku, nie wieczór.

"W końcu, znudzona, wstaję i podchodzę, przytulając się do jego pleców i ciasno obejmując tors rękami. Patrzę, opierając mu brodę na ramieniu."

Policz imiesłowy.

Wiadomo, że rękami go objęła - zbędne.

"Duże płatki cicho sypią się gęsto z ciemnego nieba"

Okej, czy śnieg może padać głośno?

"uliczne śmieci "

Dziwnie brzmi. Latarnia uliczna jest okej, to taki rodzaj latarni, które stoją na ulicy... ale śmieci?

"znikają pod puszystą, migotliwą warstwą, otulającą miękko wszystko w zasięgu wzroku."

Logiczne, że jak znikają pod nią, to ona otula wszystko, nie tylko np. śmieci.

"niewystarczająco pociągająca. Zupełnie przestało się liczyć, że dla niego przeszłam przez lodowe piekło, przecież to było tak dawno temu... Nie płaczę. Za pierwszym razem, kiedy próbowałam go zatrzymać, płacząc i błagając, dotknął mojej twarzy, poczuł ciepło łez i otrząsnął się z obrzydzeniem"

Aliteracje są brzydkie -- policz słowa na literę "p".

Poza technicznymi sprawami, nie podobało mi się. Silisz się na poetyckość i szczerze mówiąc -- słabo wychodzi. Nie poetyckość, ale treść IMO powinna wzruszać. Przerost formy nad treścią.

EDIT: okej jest pierwsze zdanie, źle je zrozumiałem :)

Może więc lepiej napisać:

Kiedy po wszystkim, zamiast przytulić się i zasnąć, wstaje i podchodzi do okna, jeszcze niczego nie podejrzewam.

-- Nie trzeba będzie czytać dwa razy, żeby się połapać, kto podchodzi do okna, a kto się nie przytula. Ostatecznie bohatera w żaden sposób nie nazywasz, choćby "on".

Pojedyncza scena, która absolutnie nic nam nie mówi. Rozstanie jakichś anonimowych ludzi. Jak dla mnie zbyt poetyckie, za mało konkretne. Nie poruszyło mnie w ogóle.

"Uwagi techniczne" użytkownika Mniam to zwykłe czepialstwo. Na tej samej zasadzie można się czepić każdego tekstu, w tym także opowiadania umieszczonego przez wspomnianego - "Ukryte" (żeby nie być gołosłownym: "uśmiechnąłem się sam do siebie" - po co słowo "sam", skoro się uśmiechnął do siebie, to wiadomo, że zrobił to sam. I tak dalej można jeszcze długo. Tylko po co?)
Niby mniam, a jednak niesmacznie.

(...) ciemną sylwetkę obramowaną wieczornym światłem.
To wieczorne światło rzeczywiście jest takie jakieś... Ale nie mam pomysłu na zmianę.
(...) ciasno obejmując tors rękami.
Może opasując ramionami? Wydaje mi się, że byłoby zgrabniej.
Nawet nie wiem czy odnalazł tamtą.
Przecinek.
(...) ale za mało, (...).
Za mało co, czego? Może: ale jeszcze nie aż tak gorące, by rozpuścić?

Martva, jeśli to Ty, to bardzo mi miło. Również czytać było mi miło. Mówiłem Ci już, że masz dryg do miniatur? Daję pięć bez wahania.

Oki, przepraszam za czepialstwo, nie sądziłem, iż ktoś to odbierze za złośliwość :) Więcej nie będę. Gdyby ktoś jednak miał ochotę poczepiać się przy moim tekście, to z chęcią skorzystam z rad, bo, chciałbym się również czegoś nauczyć :)
Pozdrawiam Autorkę i proszę nie brać pod uwagę tego, co powypisywałem :)

Martva! :) Moją opinię już znasz, więc ograniczę się do powitania. ;)

Mimo wszystko pozwolę sobie na parę uwag:


Eferelin Rand

> "Uwagi techniczne" użytkownika Mniam to zwykłe czepialstwo. Na tej samej zasadzie można się czepić każdego tekstu

Chwała tym, którzy poświęcają swój czas, żeby się w ten sposób czepiać. Dzięki temu przynajmniej część tutejszych autorów będzie się rozwijać. Właśnie ta część, która nie odbierze takich uwag jako niesmaczną złośliwość. Ja rozumiem, że niektórzy czują się nieomylni i czekają tylko, aż ktoś z NF ich wypatrzy, ale jest też tutaj liczne grono autorów, którzy czekają właśnie na takie rzeczowe komentarze, żeby wiedzieć, na co na przyszłość zwracać większą uwagę. Tym bardziej, że Mniam ma w paru sprawach rację i to, czy do jego tekstów też da się przyczepić, jest argumentem z gatunku "a u was biją murzynów". Jeśli coś da się poprawić, to naprawdę nieważne, kto na to zwróci uwagę. Ważne, że w ogóle zwrócił.

> Pojedyncza scena

Limit konkursowy wynosił 3500 znaków. Ja wiem, że niektórzy potrafią w tym limicie zmieścić 3 sceny, 4 wątki i 5 głównych bohaterów, ale na szczęście autorka poszła inną drogą.

> która absolutnie nic nam nie mówi.

Nam?

> Rozstanie jakichś anonimowych ludzi.

Albo nie czytałeś tekstu, albo Andersena...

 

AdamKB

> Może opasując ramionami? Wydaje mi się, że byłoby zgrabniej.

Ramiona są w następnym zdaniu, a ręce są w ogóle niepotrzebne.


mniam

Zgadzam się z aliteracjami, imiesłowami i szykiem pierwszego zdania. A teraz polemika:

> "obserwuję ciemną sylwetkę obramowaną wieczornym światłem."

W Krakowie mamy Poniedziałkowy Dół. Czy poniedziałek ma dół? Nie ma, ale często w poniedziałek mamy doła. Tak samo często wieczorem świeci światło. ;) Ja tu nie widzę żadnego problemu.

> Okej, czy śnieg może padać głośno?

Może. ;) Ale tak czy siak obudowanie czasownika okolicznikami zarówno z przodu, jak i z tyłu jest brzydkie.

> "uliczne śmieci " Dziwnie brzmi. Latarnia uliczna jest okej, to taki rodzaj latarni, które stoją na ulicy... ale śmieci? 

Uliczne śmieci brzmią za przeproszeniem jak dziwka dworcowa. Czyli wg mnie w porządku - można śmiało tak powiedzieć.

> "znikają pod puszystą, migotliwą warstwą, otulającą miękko wszystko w zasięgu wzroku." 
> Logiczne, że jak znikają pod nią, to ona otula wszystko, nie tylko np. śmieci.

Ale co z tego? ;) Ja tu widzę inny problem - to zdanie jest stanowczo zbyt "ą ę".

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ano są te ramiona, są... To tak wychodzi czasem, gdy się na jednym punkcie skupić.

brajt -- ja się nie będę kłócić, tylko sobie wszystko zanotuję :) I przejrzę swój tekst pod katem tych "ą" i "ę" i zaraz wszystko poprzerabiam, bo też sporo mi się tego pląta. Ech.

Może jednak napiszę kilka słów o treści. Przede wszystkim - świetne ujęcie tematu. Ciąg dalszy znanej (jak się okazuje - nie wszystkim) historii poprowadzony tak, że do końca ciężko się domyślić, kim są bohaterowie, ale gdy w finale pada już wyraźna aluzja, wszystkie smaczki w tekście zaczynają oddziaływać na pamięć i wyobraźnię. Jeśli tylko tekst czytało się uważnie, na koniec można się zachwycić.

Mimo to przydałaby się solidna korekta. Choćby ta zaimkoza w ostatnim akapicie. Trzy razy "jego" w obrębie dwóch zdań? Rozumiem, że termin konkursu gonił, ale teraz był czas na poprawki. Bo pod względem językowym pisałaś znacznie lepsze teksty.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

mniam - tzn "ą ę" jest za dużo w zdaniu Martvej. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tak, brajt, wiem, ale w swoim też już widzę :)

'To wieczór ma światło? Miasto, latarnie na chodniku, nie wieczór'.

Poranne światło, popołudniowe światło, wieczorne światło, jak dla mnie brzmi znośnie i nie zgrzyta. Ale mnie nie zgrzyta kilka zwrotów które są mało prawidłowe, a zgrzytają najprawidłowsze.

'Okej, czy śnieg może padać głośno? '

Człowieku, gdyby ludzie wyrzucali oczywistości i zbędne ozdobniki z tego co piszą, nie byłoby literatury, tylko instrukcje obsługi i akta sądowe :P

'Latarnia uliczna jest okej, to taki rodzaj latarni, które stoją na ulicy... ale śmieci? '

To taki rodzaj śmieci który leży na ulicy, jak sądzę.

'Pojedyncza scena, która absolutnie nic nam nie mówi. Rozstanie jakichś anonimowych ludzi'

Przeczytaj pierwszy komentarz, ten mój. Zastanów się. No bo ja rozumiem że ludzie mogą mieć problem z mitologią, co objawia się totalnym niezrozumieniem innego mojego szorta, ale na bogów! Myślałam że Andersena znają wszyscy.

'Martva, jeśli to Ty, to bardzo mi miło. Również czytać było mi miło. Mówiłem Ci już, że masz dryg do miniatur?'

To ja :) Dziękuję. I jeszcze raz dziękuję. Coś tam wspominałeś ;)

'Pozdrawiam Autorkę i proszę nie brać pod uwagę tego, co powypisywałem :)'

OK, idę pogłaskać ego, żeby urosło z powrotem ;)

'W Krakowie mamy Poniedziałkowy Dół. Czy poniedziałek ma dół? Nie ma, ale często w poniedziałek mamy doła'

A ta konkretna ulica nazywa się od nazwiska, tak mi się w każdym razie wydaje ;) Chociaż to offtop :P

No dobra, z ostatnim zdaniem macie rację, za dużo jest 'jego'.

Mam pewien problem z zauważaniem błędów we własnych tekstach, a jak zauważy je ktoś inny, to tak z 3/4 zarzutów się nie zgadzam ;) Tak piszę, tak mam. Podobnie jest z tematyką i stylem ogólnym, emo do wyrzyga... znaczy się, nastrojowość, klimat, czasem przepoetyzowanie. Wiem że to nie musi podchodzić każdemu, ale tak mi wychodzi, jak cos wystukam na tej klawiaturze, no.

Czy w określeniu 'ę ą' chodzi o literki, czy pewien napuszony styl? ;)

Chodzi o literki. ;)

Wiesz, jak mnie Bellatrix poprawia, to też z połową z tego się nie zgadzam, ale druga połowa ma swoją niewątpliwą wartość. Poza tym przy sprawdzaniu, z czym się zgadzam a z czym nie, znajduję z reguły inne powody, dla których warto byłoby to i owo zmienić.

A Twój najnowszy tekst (dla osób trzecich - nie chodzi o "Pierwszy Śnieg") to rewelacja. Jak Ty mogłaś w ogóle myśleć o tym, żeby tego pomysłu nie spisać? :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No bo jestem zdania że pisanie lekkich i zabawnych rzeczy zupełnie, ale zupełnie mi nie wychodzi. Znaczy emo też mi moim zdaniem nie wychodzi, ale niektórym się podoba :P

Fanfiction do "Królowej Śniegu", hę?

Nie wiem jak inni, ale jamam niejaką alergię na fanfiki, które zamiast rozwijać i pogłębiać morał i przesłanie oryginalnej opowieści, po prostu je negują. Ech. Więcej szacunku dla autora oryginału poproszę! Zaś w kwestii przerostu formy nad treścią zgadzam sie z mniam - występuje. I razi.

> Nie wiem jak inni, ale jamam niejaką alergię na fanfiki, które zamiast rozwijać i pogłębiać morał i przesłanie oryginalnej

> opowieści, po prostu je negują.

Oj, to nie wiem, czy publikować tutaj swój ostatni tekst. ;) Wg mnie oryginały są po to, aby robić z nimi to, co nam przyjdzie do głowy. Bo jaki jest sens w pisaniu tekstu bardziej tolkienowskiego od tolkiena? To nie jest twórcze.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

W ramach parodii - czemu nie, mozna negować, vide Shrek.

Ale na poważnie, ech, takie podejście ma w sobie wewnętrzne fuj i ukryte ble. To jest tak, jakby wołać: "patrzcie, taki Tolkien, Andersen czy inny Conan-Doyle, a bzdury napisał, ja umiem lepiej, co z tego, że świat od niego rąbnąłem". Żenada.

Była taka książka "Ostatni władca pierścienia". Dobry przykład złego przykładu, czego z Tolkienem robić absolutnie nie należy.

utrur, to był tekst pisany na konkurs, że powtórzę. Temat brzmiał 'Ciąg dalszy nastąpił'. Ja się nie znam na fanfikach, czytałam wieki temu jakieś wiedźmińskie, a całkiem niedawno jeden harrypotterowy i mam dość. Nieważne. W każdym razie trudno do baśni, która kończy się czymś w rodzaju 'i żyli długo i szczęśliwie' ciąg dalszy typu 'i nadal żyli długo i szczęśliwie', znaczy można, ale po co? Baśń baśnią, życie życiem. Moje zakończenie nie jest specjalnie optymistyczne, ale bardziej życiowe.

Urtur - tyle, że tematem konkursu była właśnie kontynuacja znanej historii. To nie wina autorki, że rąbnęła bohaterów. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Mówi coś bez ładu i składu, w końcu spogląda na mnie, a ja cieszę się, że wokół panuje półmrok; choć i tak wyczuwam jego pogardę i wiem że jestem zbyt pospolita, zbyt niska, zbyt krępa, nie dość piękna, nie dość mądra i niewystarczająco pociągająca. - No cóż, niektórzy wychodzą z założenia, że "Może być potwór, byle był otwór"... Tak mi się gdzieś ta piękna piosenka przypomniała :P

Co do tekstu, to żadnej fantastyki tu nie widać i do tego nie trawię takiego pseudoromantycznego smęcenia.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

O ile się nie mylę, tu konkursu nie było...
Gdzieś konkurs był - to i dobrze: można było coś napisać, wysłać i może nawet wygrać za to nagrodę. Ale po co wrzucać to tutaj? Sam mam w "dorobku" kilka fanfików, ale uważam, że zdecydowanie właściwszym dla nich miejscem jest www.fanfiction.net niż www.fantastyka.pl - tu oczekuję czegoś oryginalnego.

Alez ja tu widze doskonale miejsce dla fanfikow. Dla takiej Diablolicej chocby. Szczerze - cos oryginalnego to balbym sie tu zamiescic, tekst z potencjalem juz chyba lepiej wyslac do NF czy SFFiH.

W tekscie widze jeden, ale bardzo istotny element fantastyczny, bez ktorego cale opowiadanie traciloby swoje znaczenie. Serduszko z lodu.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No masz, myślałam że smęcę przynajmniej romantycznie, a nie pseudo :(

cos oryginalnego to balbym sie tu zamiescic, tekst z potencjalem juz chyba lepiej wyslac do NF czy SFFiH.

Generalizując, są dwie opcje, jak ktoś ma "tekst z potencjałem":
1. Wysłać do NF, poczekać pół roku na łaskawą odpowiedź, tylko po to, żeby dowiedzieć się, że jednak było do dupy. 
2. Wstawić tutaj, zostać zauważonym i od razu dostać propozycję współpracy.


Tylko jeśli ktoś potrafi "tekst z potencjałem" napisać dwa razy w życiu, to cóż... Niech rozdziela mądrze ;)  

Mortycjan mądrze gada. Dajcie mu piwa :D

Raczej dajcie mu morty-cjanku. :p

Co do czepialstwa, to ostatnio Żona czytała mi coś z "Mrocznej Wieży" Stefana Kinga - "Jego oczy pobiegły na chwilę poza chatę (...)", czy coś takiego. Jeśli oczy mogą biegać, to te od Kinga na pewno są sprinterami :P. Ciekawe, czy wróciły :P. Anyway, dochodząc do puenty, jak to ktoś wyżej napisał, na czepialskiego to w każdym tekście znajdzie się coś, co można wytknąć - tak naprawdę od Ciebie zależy, czy chcesz czytać czyiś tekst jako Czytelnik, który będzie się jarał tekstem (bądź nie), czy jako redaktor, z lupą w dłoni, wychwytujący każdą najmniejszą nieścisłość.

Jeśli chodzi o Twój tekst - nie jest źle, ale i nie porywająco. Rzeczywiście jest trochę błędów, ale każdy je robi i z tym akurat można się wyrobić przy pisaniu kolejnych tekstów i intensywnym czytaniu. Dlatego też pisz i czytaj, a na sto pro będzie lepiej (wiem to sam po sobie :)). Pozdróweczki!

Nowa Fantastyka