- Opowiadanie: Ketrid2 - Bunt

Bunt

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Bunt

Pułkownik Rize spoglądał przez okno na wschodzące słońce. Jakiś ptak, witał nowy dzień melancholijnym śpiewem, być może zwiastującym bliskie odloty na południe. Było chłodno i rześko. Ponad zrujnowanym murem Fortu, unosiły się jeszcze resztki dymów z tlących się miejscami belek.

 

– Piękno potrafi zranić duszę – pomyślał zamykając żelazne okiennice.

 

Pomieszczenie w którym przebywał, ponownie oświetlała tylko czerwona lampka, skierowana w twarz jedynego oficera, który przeżył bunt. Problem w tym, że zeznania oficera były czystym wariactwem.

 

– Skąd Giganci wzięli się w tej zapadłej placówce? – spytał Rize z pewnym trudem wymawiając słowo na G.

 

Oficer o zmęczonym i zrezygnowanym obliczu człowieka, który nie oczekuje już niczego od życia, spojrzał na przełożonego nieomal pustym wzrokiem.

 

– Daleko na południowym – wschodzie, na wschód od Wyschniętego Morza, rosną Góry Gigantów. Stamtąd przybyli – wyjaśnił jakby miał przed sobą dziecko.

 

– I tak po prostu ich zwerbowaliście? – nie mógł uwierzyć Rize.

 

– Byli tani i pracowici. Odbudowali Fort.

 

– Giganci – mruknął Rize, przypominając coś sobie. – Przecież wyginęli dziesięć tysięcy lat temu! A może usłyszeli o czymś poprzez te dziesięć tysięcy lat? Jeśli tak, to musiało być bardzo ważne.

 

– Mówili, że starzy bogowie powracają.

 

Rize podrapał się po zarośniętym policzku.

 

– A ci dwaj buntownicy? Przecież rozkazy były jasne – zlikwidować niezwłocznie po przybyciu.

Jak to się stało, że najspokojniej w świecie, żyli sobie tutaj przez całe osiem lat?

 

 Oficer zastanawiał się przez dłuższy czas, kiwając się monotonnie na krześle i spoglądając na podniszczony blat stołu o który oparł skute łańcuchem dłonie.

 

– Chyba sobie przypominam. Kiedy ich przywieziono, skończył się dla nas spokój.

 

– Jak to?

 

– To był taki zwyczajny, gorący dzień lata. Wszystko odbywało się tak jak zawsze. Nowi zesłańcy stali na placu w pełnym słońcu. To była standardowa próba. Ci, którzy wytrzymywali do zachodu, mieli szansę zostać strażnikami, mniej wytrzymali najczęściej ginęli. Ale tego dnia zapadła noc.

 

– Chyba znowu coś ci się pomieszało – warknął Rize.

 

– Nie! Pamiętam to dobrze – po prostu wybiegłem na plac w kompletną ciemność. Niczego nie mogłem dostrzec. Myślałem, że to koniec świata.

 

– I co zrobiliście?

 

– Nic. Następnego dnia słońce wzeszło, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

 

Rize pokiwał głową, wyciągnął pistolet i położył na stole. Kiedy zamknął za sobą masywne drzwi, usłyszał stłumiony huk wystrzału.

Koniec

Komentarze

Jak dla mnie, to co nie pozwala wejść w opowieść to zbytni chaos i natłok wątków, które jakoś mi się nie spinają logicznie. Nie rozumiem. Przykro mi. 

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Hej

 

Jakiś ptak

Bardzo brzydko to brzmi.

 

pomyślał zamykając żelazne okiennice

Kto pomyślał?

 

rosną Góry Gigantów

Czym je podlewasz że tak rosną? (dobra teraz na poważnie) Albo “wypiętrzają się” albo po prostu “są”.

 

skute łańcuchem dłonie

Wiem o co chodzi ale wydaje mi się(!) że powinno być “skute kajdankami” albo “skute” albo “wiązane łańcuchem dłonie”

 

Zły zapis dialogów. Polecam: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zapis-partii-dialogowych;13842.html

oraz

https://www.fantastyka.pl/loza/17

 

Lubię teksty niepisane w prost ale tu nawet ja się pogubiłem. Szczególnie w tym fragmencie o nocy w środku dnia. Chętnie pomogę w betowaniu (patrz drugi link).

 

Pozdrawiam.

Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać

Jakiś ptak, witał nowy dzień melancholijnym śpiewem, być może zwiastującym bliskie odloty na południe.

“Jakiś ptak” nie brzmi zbyt zgrabnie, poza tym przecinek po tym jest zbędny.

 

Pomieszczenie, w którym przebywał, ponownie oświetlała tylko czerwona lampka, skierowana w twarz jedynego oficera, który przeżył bunt. Problem w tym, że zeznania oficera były czystym wariactwem.

Zabrakło przecinka i powtórzenie. Dodatkowo “w którym przebywał” nie jest potrzebne – bo o jakim innym pomieszczeniu mogłaby być mowa?

 

Daleko na południowym – wschodzie, na wschód od Wyschniętego Morza

Na południowym wschodzie powinno się pisać bez myślnika. Dodatkowo znowu masz powtórzenie.

 

Przecież wyginęli dziesięć tysięcy lat temu! A może usłyszeli o czymś poprzez te dziesięć tysięcy lat?

To wyginęli czy usłyszeli? Poza tym powinno być “przez”, a nie “poprzez”. Powtarzasz również dwa razy “dziesięć tysięcy lat” – może zamiast tego lepiej by było napisać na przykład “przez ten czas”?

 

– A ci dwaj buntownicy? Przecież rozkazy były jasne – zlikwidować niezwłocznie po przybyciu.

Jak to się stało, że najspokojniej w świecie, żyli sobie tutaj przez całe osiem lat?

Tutaj coś poszło nie tak z rozpoczęciem nowego akapitu.

 

spoglądając na podniszczony blat stołu, o który oparł skute łańcuchem dłonie.

Znowu przecinek.

 

Jak na tak krótki tekst, błędów jest sporo. Muszę też powiedzieć, że nie bardzo zrozumiałam, co chciałeś przekazać – w porządku, był bunt, byli jacyś Giganci, było jakichś dwóch buntowników, którzy mieli zginąć, i było chyba zaćmienie słońca. Nic jednak z tego nie wynika, pokazujesz scenkę, budzisz delikatną ciekawość i tyle. Nic nie wyjaśniasz, nie ukazujesz czytelnikowi żadnej fabuły. Nie wiemy nawet do końca, kim są bohaterowie. Spróbuj rozwinąć ten pomysł, a może będzie lepiej.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Wybacz, ale ja tego nie kupuję. Za dużo tutaj niespodzianek, które pojawiają się z czapy. Giganci przybyli z gór, powrót starych bogów, buntownicy żyjący sobie gdzieś osiem lat, słońce wschodzące w środku dnia, ludzie umierający od stania w pełnym słońcu przez jeden dzień. No i na koniec skuty buntownik, któremu Rize zostawia pistolet, aby ten się zabił. I robi to.

Jeśli to jest pojedynczy szort, nie będący częścią czegoś większego, to wiele rzeczy tu nie gra. Chętnie jednak przeczytałbym tekst, wyjaśniający czytelnikowi podstawy wykreowanego świata, jeśli to jedynie fragment obszerniejszego pomysłu.

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Przykro mi to pisać, Keridzie, ale nie umiem się domyślić, co miałeś nadzieję opowiedzieć.

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

 

Ponad zruj­no­wa­nym murem Fortu… ―> Dlaczego wielka litera?

 

– Pięk­no po­tra­fi zra­nić duszę – po­my­ślał za­my­ka­jąc że­la­zne okien­ni­ce. ―> Np.: Pięk­no po­tra­fi zra­nić duszę – po­my­ślał za­my­ka­jąc że­la­zne okien­ni­ce.

Pod koniec podanego niżej poradnika o zapisie dialogów znajdziesz wskazówki, jak zapisywać myśli.

 

– Da­le­ko na po­łu­dnio­wym – wscho­dzie… ―> – Da­le­ko na po­łu­dnio­wym wscho­dzie

 

– I tak po pro­stu ich zwer­bo­wa­li­ście? – nie mógł uwie­rzyć Rize. –> – I tak po pro­stu ich zwer­bo­wa­li­ście? – Nie mógł uwie­rzyć Rize.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

rosną Góry Gi­gan­tów. ―> Góry rosną?

Proponuję: …wznoszą się Góry Gigntów.

 

– A ci dwaj bun­tow­ni­cy? Prze­cież roz­ka­zy były jasne – zli­kwi­do­wać nie­zwłocz­nie po przy­by­ciu. ―> Unikaj dodatkowych półpauz w dialogach, sprawiają że zapis staje się nieczytelny.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jak najbardziej góry rosną o 1 – 2 milimetry rocznie i spotkałem się nieraz z takim określeniem owego zjawiska.

Szort o zbyt przesadzonej fabule. Próbujesz wcisnąć zbyt wiele, co powoduje chaos i brak satysfakcji na końcu. Ja sam też do końca nie skumałem, o co koniec końców toczy się gra.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Nowa Fantastyka