Włamałem się do systemu wyznawców wyższej świadomości, bo byłem ciekaw jakie tajemnice mogą skrywać się pod fasadą takiej niby-sekty. Uznałem, że tak naprawdę to tylko grupa biznesmenów, chcąca zarabiać na produkcji zupełnie nowego narkotyku. Jak bardzo się myliłem… Na serwerach mieli nagrania z torturami i eksperymentami na ludziach. Obcinali im głowy, a później przeprowadzali na nich testy z wykorzystaniem exhenerum. Ta banda czubków jest bardziej popaprana niż mógłbym to sobie wyobrazić. Nie doceniłem ich, to fakt.
Wykradłem co się dało i zrobiłem pełno kopii zapasowych. Następnie skontaktowałem się z nimi i przedstawiłem moje warunki. Oczekiwałem sowitej zapłaty w zamian za milczenie, ponieważ wiem, że mogą sobie na to pozwolić. Zawsze marzył mi się złoty strzał i myślę, że ta chwila w końcu nadeszła. Chciałem to uczcić, więc umówiłem się z Carterem na piwo. Wylogowałem się, wyjąłem wtyczkę ze skroni i opuściłem moje domowe stanowisko robocze. Przy okazji przyrzekłem sobie, że kiedyś tu posprzątam, bo co chwilę potykałem się o jakieś śmieci. Póki co muszę znaleźć wyjściowe gałki oczne, te z którymi pracuję nie wyglądają zbyt dobrze. Pewnie będą w łazience.
W końcu wyszedłem na miasto. Po kilku dniach nieustannego buszowania po sieci, czułem się trochę nieswojo. Noc była młoda, neony tętniły życiem, ukazując reklamy niepotrzebnego chłamu, a ludzie jak zwykle zdawali się tkwić w jakimś transie. Każdy dokądś zmierzał i sprawiał wrażenie w pełni świadomego, myślącego obywatela, żyjącego w tej pięknej metropolii. Jednak ja widziałem tylko armię zombiaków, goniących za gorącymi trendami, najnowszymi wszczepami i zajebistymi produktami od najukochańszych korporacji. Wujek korporacja, nikt cię tak nie pokocha! Nikt nie zrozumie twoich potrzeb i nie zapragnie ich zaspokoić, tak jak zrobi to dobry wujek korporacja. Mniej więcej to siedziało w ich głowach.
Carter już na mnie czekał. O dziwo nie zamówił jeszcze piwka, więc nabrałem obaw o jego zdrowie. Kiedy się do niego zbliżyłem, zauważyłem że faktycznie wygląda kiepsko.
– Stary, coś ty się tak spocił? Wszystko w porządku? – zapytałem.
– Nie mam zbyt wiele czasu, więc przejdę do rzeczy. Popełniłeś wielki błąd obierając sektę za swój cel, ale spróbuję ci pomóc.
Najpierw pomyślałem, że znowu się czymś naszprycował, tylko skąd mógł wiedzieć o moich planach z wyznawcami wyższej świadomości? Przełknąłem ciężko ślinę, po czym pociągnąłem rozmowę.
– Szpiegujesz mnie? Jakim cudem wiesz o mojej dzisiejszej akcji?
– To co zrobiłeś… delikatnie mówiąc ich rozdrażniło. Jestem jednym z ich obiektów doświadczalnych. Odcięli mi głowę, wsadzili ją do pieprzonego słoika i w kółko faszerują exhenerum.
– Przestań Carter, to nie jest zabawne.
To musiał być żart, ale dobry humor mnie opuścił. Prawdę mówiąc trochę mnie zaniepokoił.
– Nie nazywam się Carter! Rozumiesz kurwa?!
Nigdy nie lubiłem zwracać na siebie uwagi. Byłem na tym punkcie przeczulony, więc gdy tylko się tak wydarł i ludzie zaczęli na nas spoglądać, straciłem cierpliwość. Chwyciłem go za kołnierz i przyciągnąłem do siebie.
– Zamknij się do cholery. Co w ciebie wstąpiło?
– Mam na imię Zelos. Widziałeś nagrania z kamer? Te ucięte głowy w szklanych pojemnikach? Właśnie tak skończyłem. Faszerują nas exhenerum, żeby zoptymalizować wpływ substancji na nasz gatunek. Oni… to nie są ludzie, wiesz? I to nie jest zwykły narkotyk. Exhenerum to sposób na zniewolenie, na pozyskanie niewolników.
Słuchałem go i byłem przerażony. Sposób w jaki mówił wydawał się być tak bardzo przekonujący, towarzyszyło mu przy tym tyle emocji. Zauważyłem też, że po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Nie byłem w stanie mu przerwać, chciałem tego wysłuchać.
– Udoskonalają formułę, a gdy tylko skończą, będą mogli przystąpić do pozyskiwania niewolników. Musisz zrozumieć, że tu nie chodzi o normalne porywanie ludzi. Oni potrzebują naszych umysłów, naszej świadomości. Przetransportują myśli gdzieś do odległych zakamarków wszechświata, a potem uczynią z nas swoich niewolników. Teraz tylko ćwiczą transportowanie świadomości, żeby później wszystko poszło gładko. Nie robią tego po raz pierwszy, ale dostrajają to do każdego gatunku. Zawsze tak robią…
Huk wystrzału brutalnie przerwał monolog. Głowa Cartera eksplodowała, a fragmenty jego mózgu znalazły się na moim ubraniu i twarzy. Zabójca stał niecały metr dalej i powoli skierował na mnie swój wzrok. Wydawał się delektować całą sytuacją. Dopiero po chwili wycelował we mnie jeszcze dymiącą lufę. Zdążyłem aktywować pole siłowe, które powinno pochłonąć co najmniej kilka strzałów z tej broni. Obróciłem się i zacząłem biec. Poczułem pierwsze trafienie, lecz tarcza energetyczna sobie poradziła. Zacząłem żałować, że nigdy nie zafundowałem sobie robotycznych kończyn, charakteryzujących się znacznie lepszymi osiągami. Zamiast tego wykorzystałem to czym dysponowałem, aktywowałem mieszankę zwiększającą wydajność organizmu. Została uwolniona wprost do krwioobiegu i po chwili poczułem wyraźny przypływ sił.
Zapanowała panika, ludzie krzyczeli, a ja próbowałem się pomiędzy nimi przedzierać. Słyszałem kolejne strzały, lecz moje pole siłowe nie musiało ich powstrzymywać. Wyobrażałem sobie najgorsze, bo wiedziałem, że w tym tłumie mógł trafiać niewinne osoby.
– Kurwa, w co ja się wpakowałem!
Zdawałem sobie sprawę z ogromnego ryzyka, ale musiałem wrócić do mieszkania. Na pewno poznali moją tożsamość, więc dobiorą się do sprzętu i wszystko usuną. Albo spróbuję upublicznić to co wykradłem, albo będzie po wszystkim.
Wbiegłem na klatkę i chwilę później stałem przed drzwiami wejściowymi do mojej nory. Ostrożnie położyłem dłoń na klamce. Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku, a chip z mojego nadgarstka bez problemu wysłał sygnał, po czym zamek się otworzył. Chyba nikt przy tym jeszcze nie grzebał. Wszedłem do środka i powoli stawiałem kroki, nasłuchując wszelkich oznak czyjejś obecności. W końcu nabrałem pewności siebie i podbiegłem do komputera. Już miałem go odpalać, ale ku mojemu przerażeniu dostrzegłem postawnego, łysego mężczyznę. Blizny wskazywały na to, że musiał mieć mnóstwo wszczepów. Najdziwniejsza była ta, która przechodziła przez sam środek jego twarzy. Staliśmy tak parę sekund, a on po prostu się na mnie patrzył. Zamarzłem w bezruchu, byłem sparaliżowany przez strach. Nigdy w życiu nie czułem tak przytłaczającego przerażenia. W końcu przemówił.
– Zasłużyłeś na wyjątkową nagrodę.
Po tych słowach oberwałem jego masywną łapą i straciłem przytomność.
***
Obudziłem się w miejscu, które przywodziło na myśl salę operacyjną. Byłem nagi, leżałem na zimnym metalowym stole, a silne źródło światła drażniło moje oczy. Dostrzegłem jedynie fragmenty zautomatyzowanej aparatury, która nie przywodziła na myśl niczego dobrego. Nagle ostrze piły zostało wprawione w ruch, więc ogarnęła mnie panika. Krzyczałem, szlochałem i próbowałem się wyswobodzić, ale nie mogłem się ruszyć choćby o milimetr. W końcu poczułem jak wirujące zęby zatapiają się w moim gardle, a potem zmierzają jeszcze głębiej. Nie trwało to długo. Moja głowa została odseparowana od reszty ciała i po kilku sekundach aparatura wstawiła mi jakąś obrożę ochronną. Później zostałem wrzucony do zbiornika z płynem o lekko niebieskim zabarwieniu, gdzie podłączono mnie do jakichś rurek i kabli. To wszystko wydawało się być tak oderwane od rzeczywistości, że w połączeniu z głębokim szokiem, wciąż miałem trudności z pełnym zaakceptowaniem aktualnych wydarzeń. Jeszcze chwilę temu oglądałem te eksperymenty na wykradzionych nagraniach, a teraz sam byłem w jednym z tych zbiorników.
Moja szklana trumna została przetransportowana do zupełnie innego pomieszczenia. Kiedy wszystko było już podłączone do stanowiska, mężczyzna w niebieskiej szacie podszedł, nachylił się i spojrzał mi w oczy. Po chwili zapytał.
– Wiesz czym jest stan wyższej świadomości? Jeżeli nie, to będziesz miał okazję tego doświadczyć. Mam nadzieję, że jesteś podekscytowany, bo czeka cię bardzo długa podróż. Tak bardzo lubisz podglądać innych, że postanowiliśmy pokazać ci jak wygląda nasza macierzysta planeta. Będziesz pierwszą ziemską świadomością, która tam trafi. Powodzenia!
Chciałem coś powiedzieć, ale nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Mogłem jedynie obserwować jak odpalają swoje urządzenia i regularnie powtarzają, żeby podać mi jeszcze więcej exhenrum. W pewnej chwili doświadczyłem czegoś nadprzyrodzonego, opuściłem swoją fizyczną formę i wyruszyłem w podróż. Przemieszczałem się z zawrotną prędkością. Niezwykle szybko zostawiłem za sobą Układ Słoneczny i kontynuowałem kosmiczną podróż. Początkowe przerażenie ustąpiło miejsca lekkiemu znużeniu i kontemplacjom na temat sensu egzystencji. Straciłem poczucie czasu, lecz zdawało mi się, że podróż trwała wieki. Czasem marzyłem o tym, żeby to wszystko okazało się być zwykłym snem, po którym wrócę do normalnego życia. Niestety chwila przebudzenia nigdy nie nadeszła. Upłynęło tak wiele czasu, że powoli traciłem rozum. Wolałbym po prostu umrzeć, zamiast tego doświadczać.
***
Trwało to całą wieczność, ale w końcu dotarłem do celu. Planeta tych istot była w całości pokryta oceanami. Nie miałem pojęcia czy to woda, czy może coś innego. Zanurzyłem się pod powierzchnię i trafiłem na samo dno. Wniknąłem do jakiejś mięsistej kuli, która swymi korzeniami wrastała w podłoże. Po raz kolejny zyskałem fizyczną postać. Nie miałem nóg, rąk, twarzy… byłem tylko kulą mięsa na dnie obcej planety.
Myślałem, że najgorszą rzeczą jaka mnie kiedykolwiek spotka, będzie śmierć. Niestety byłem w błędzie. Jedna z istot zamieszkujących to miejsce, podpłynęła do mnie i objęła moje nowe ciało swymi mackami. Następnie rozpoczęła proces… konsumpcji mojej świadomości. Ból był niewyobrażalny, trudny do opisania za pomocą słów. Czułem jak coś zżera moje wspomnienia, myśli, poczucie własnego ja. Najgorsze było to, że nie mogłem od tego uciec. Pogrążony w agonii, błagałem o przywilej śmierci.
Fajne. Naprawde. Moim zdaniem odlot na inna planete zbytnim odlotem byl :) ale ogolnie spoko.
pawelek, bardzo mi miło, że ci się podobało. IMHO odlot na inną planetę musiał być, żeby pokazać do czego dąży sekta :)
Tekst bardzo mi się podobał. Nie mam się zbytnio do czego przyczepić nie licząc może tego że kto by mordował w biały dzień w knajpie poprzez rozwalenie głowy (mogłeś to zrobić dyskretniej) oraz samo odcinanie głowy może poprzedzone jakimś procesem by nie umarł? Nie licząc tych drobnych uwag tekst czytało się bardzo przyjemnie.
Pisz to co chciałbyś czytać, czytaj to o czym chcesz pisać
aKuba139, takie opinie motywują do pisania i bardzo cieszą.
Masz rację co do tego, że ich działanie nie było dyskretne i w związku z tym może nawet w jakimś stopniu nieracjonalne? Dla mnie jest to do zaakceptowania m.in. dlatego, że sekta jest radykalna, a jej członkowie w dużej mierze nie są z tego świata (odrobinę więcej jest też w opowiadaniu “Ryzyko zawodowe”). Widzę to też jako przykład sytuacji, w której ktoś dokonuje publicznej egzekucji, a potem znika w tłumie i po sprawie. I tak nikt go nie schwytał.
Odnośnie sceny z odcinaniem głowy, przyjmuję na klatę wszelkie zarzuty, że jest mało realistyczna i że to czysta fantazja.
Dziękuję za przeczytanie i za komentarz!
Pomysł dziwaczny (czyżby satyra na sekty w rodzaju scjentologów?), ale przyznam, że opowiadanie zdołało utrzymać moje zainteresowanie do samego końca.
Marcin Robert, dziękuję za przeczytanie i zostawienie komentarza. Nie jest to satyra, dla mnie fantastyka to własnie możliwość wymyślania nietypowych rzeczy :)
Pomysł dość osobliwy, ale nie mogę powiedzieć, żeby mnie szczególnie zainteresował. Przeczytałam bez przykrości, jednak w pamięci raczej nie zachowam.
Przełknąłem ciężko ślinę… ―> Na czym polega ciężar przełykania śliny?
A może: Z trudem przełknąłem ślinę…
…tarcza energetyczna sobie poradziła. Zacząłem żałować, że nigdy nie zafundowałem sobie robotycznych… ―> Powtórzenie.
…a on po prostu się na mnie patrzył. ―> …a on po prostu na mnie patrzył.
Zamarzłem w bezruchu… ―> Przypuszczam, że miało być: Zamarłem w bezruchu…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Dość dużo klisz. Wiadomo, że kiedy bohater ma plan, żeby szantażować tych złych, rzecz nie może się skończyć dobrze. Ale końcówką trochę przełamujesz schematy. To mi się spodobało.
Babska logika rządzi!
Sympatyczne :)
Przynoszę radość :)