- Opowiadanie: Egzoovet - Niepowetowana strata

Niepowetowana strata

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Niepowetowana strata

Rzecz działa się koło 866 roku, niedaleko Yorku. Starym zwyczajem palenia i gwałtu, duńskie plemiona wikingów torowały sobie drogę do dominacji na wyspach. Jak powszechnie wiadomo, wiedzę z tak obszernego materiału jak palenie i gwałt najlepiej jest zdobywać od najbliższych.

I tak na całkiem niewysokim pagórku, wódz watahy– Vigdisk rozmawiał ze swoim synem Kolskeggiem. Obraz okrucieństwa, który przed nimi się roztaczał stanowił wspaniały materiał dydaktyczny i temat do niejednej ciekawej dyskusji.

– Przyglądaj się synu i ucz się od starszych! – ochoczo nakłaniał Vigdisk, człowiek postawny, z twarzą skrytą w bujnej brodzie i licznymi szramach, które są obowiązkowe dla każdego szanującego się łupieżcy. Dało się jednak odczuć coś co sprawiało, że syn był zakłopotany. Widać, że nie do końca rozumiał co się tu dzieje i dlaczego wygląda to tak jak wygląda.

– Ojcze… – w końcu przełamał się i postanowił się zapytać. Dlaczego tak jest, że w domu robimy takie piękne garnki, budujemy takie ładne statki, łowimy takie pyszne ryby, a gdy tylko wyjeżdżamy to generujemy taki chaos i nieporządek?

Ojciec  spojrzał dobrotliwie na syna, położył swoją masywną dłoń na ramieniu.

– Przejdźmy się młody Kolskeggu…

Syn razem z ojcem ruszyli na miłą przechadzkę, która w kilka chwil miała wyjaśnić sens całego barbarzyńskiego jestestwa.

– Otóż mój chłopcze i jedyny synu. Nieważne ile zbudujesz domów, ile zbudujesz pięknych statków. To to co niszczysz determinuje to kim jesteś.  Nie możesz siebie oszukiwać. Czyż nie każdy chciałby tak żyć jak my? Nie każdy jednak się na to odważy. Czy nie łatwiej jest coś zabrać, niż tworzyć od początku? Najważniejsze jednak w tym wszystkim synu są zasady i postanowienia. To one chronią nas przed nieuzasadnionym użyciem przemocy.

– Więc to co robimy  nie jest wcale złe? – zapytał zakłopotany młodzieniec

– Oczywiście, że nie!- Vigdisk wyraźnie się oburzył. Nasza drużyna na ten przykład stosuje moralny system numeryczny, o którym zresztą na pewno słyszałeś synku. Jednak dokładnie Ci opowiem. Nasza mama zostawiła nas gdy miałeś 7 lat. Od tego czasu obiecałem sobie, że za tą krzywdę w każdej wiosce jaką napadniemy zgwałcę 7 kobiet. Zemsta więc jest sensowna i uzasadniona.– Ojciec z synem wspiął się z powrotem na pagórek w celu dokończenia lekcji.

– Ten tam synu, tak ochoczo zabijający młodzieńców to Harald. Jego żona zostawiła go dla 15 lat młodszego mężczyzny, więc w każdej wiosce zarzyna jak prosiaki 15 młodzieńców. Ten tam obok, bez jednego oka to Bjorn, którego syn zmarł na torturach zleconych przez biskupa po przeszło 200 batach, a teraz Bjorn liczy sobie jednego klechę za każdy bat jaki otrzymał jego syn. Nie prawda, że to prosty system?

– A Gorm! A Gorm ojcze nie ma schematu!

– Gorma zostawiła żona po roku, syn zmarł jak miał 2 latka, zaraza wybiła mu trzy córki, rodzice zmarli ze starości – a liczby te są zbyt małe by można było je potraktować poważnie przez moralny system numeryczny. Możemy więc Gorma uznać za prawdziwego barbarzyńce.

– Takie wielkie straty, a takie małe liczby… – rzekł syn kręcił zrezygnowany głowaą spoglądając na płonące domostwa, zabitych ludzi i zwierzęta gdzieś w małej wiosce pośród spopielałych pól i łąk Northumbrii.

– Nie synu, to właśnie te najmniejsze liczby, powodują w nas samych niepowetowane straty, których nie zagłuszą już nigdy nawet najgorsze czyny.– Vigdisk zakończył rozmowę, dobywając swój topór ruszył w kierunku drewnianej zabudowy, gdyż zanim zapadnie zmierzch ma spotkanie jeszcze z siedmioma kobietami. Syn wpatrzony w tumany dymu zastanawiał się czy "5" to liczba odpowiednia dla moralnego systemu numerycznego.

Koniec

Komentarze

Egzoovecie, podobna sytuacja – bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej!

Postanowiłem zerknąć na jeden z tekstów, które wstawiłeś. Na wstępie wypiszę to, co przy okazji rzuciło mi się w oczy, równocześnie oznajmiając, że to tylko moje uwagi i propozycje.

 

Rzecz działa się koło 866 roku, niedaleko Yorku. – Liczby słownie.

 

człowiek postawny, z twarzą skrytą w bujnej brodzie i licznymi szramach – albo tak, albo siak.

 

– Ojcze… – w końcu przełamał się i postanowił się zapytać. Dlaczego tak jest, że w domu robimy – raczej: – Ojcze… – W końcu przełamał się i postanowił zapytać.Dlaczego…

 

a gdy tylko wyjeżdżamy to generujemy taki chaos i nieporządek? – To słowo średnio pasuje do tego tekstu.

 

Ojciec  spojrzał dobrotliwie na syna, położył swoją masywną dłoń na ramieniu. – Tutaj można, a nawet należałoby zmienić położenie zaimka, bo wiadomo, że położył swoją dłoń. Czyli:

Ojciec spojrzał dobrotliwie na syna, położył masywną dłoń na jego ramieniu.

 

– Więc to co robimy  nie jest wcale złe? – zapytał zakłopotany młodzieniec – Kropkę zjadło.

– Oczywiście, że nie!- Vigdisk wyraźnie się oburzył. – brak spacji i zła kreseczka. Dalej piszesz bez odznaczanie między wtrąceniem narratora a dalszą wypowiedzią bohatera. Któryś raz pojawia się ten błąd.

 

o którym zresztą na pewno słyszałeś synku. – Nie brzmi. Albo zmienić szyk, albo ewentualnie wstawić przecinek przed synku. A tak btw to wódz wikingów nie mówiłby raczej do dorosłego syna synku.

 

Jednak dokładnie Ci opowiem. – ci.

 

Nasza mama zostawiła nas gdy miałeś 7 lat. – SiedemPo pierwsze. Po drugie, czy była mamą ich obojga? Bo to chyba nie bracia, a syn i ojciec. Po trzecie, brzmi jakbyś nie pisał o wikingach a o rodzince z XXI wieku. Który wódz wikingów dałby tak zwyczajnie odejść od siebie swojej kobiecie? Na dodatek mówiąc o tym jak biedny, pokrzywdzony ojczulek.

 

Jego żona zostawiła go dla 15… – Liczebniki słownie. Kolejnych już nie wypisuję.

 

rzekł syn kręcił zrezygnowany głowaą spoglądając na płonące domostwa, zabitych ludzi i zwierzęta gdzieś w małej wiosce pośród spopielałych pól i łąk Northumbrii. – Tutaj już chyba zbyt się spieszyłeś ku końcowi bo wszystko się posypało. I skoro patrzył na konkretną wioskę ze wzgórza, to nie była ona gdzieś.

 

Vigdisk zakończył rozmowę, dobywając swój topór ruszył w kierunku drewnianej zabudowy, gdyż zanim zapadnie zmierzch ma spotkanie jeszcze z siedmioma kobietami. – Coś czasy się pomieszały.

 

Nie załapałem tej piątki na koniec, w sensie dlaczego ta liczba miałaby być liczbą syna. Generalnie początek nie był taki zły, pod koniec wyraźnie opuściłeś gardę. Całość, hmm… ojciec tłumaczy synowi dlaczego wikingowie mordują ludzi. Miałeś koncepcję i zrealizowałeś ją jako tako, ale mnie to tłumaczenie nie przekonuje. Przynajmniej w realiach, jakich umieściłeś ten tekst. Wielkich, władczych wikingów namiętnie opuszczają kobiety, a ci miast mścić się na nich, albo zwyczajnie nie pozwolić im odejść, jak to władczy wiking winien zrobić, mszczą się za swoje niepowodzenia miłosne na innych. No nie przekonują mnie takie realia.

Jeśli chodzi o styl, miejscami jest nieporęcznie, miejscami niezgrabnie, są błędy itd. ale to wszystko jest do wypracowania. Ostatnia rzecz: Według mnie (podkreślam, że wszystko co pisałem do tej pory było tylko według mnie, a nie żadną prawdą objawioną) lepiej, abyś miast wstawiać cztery szorty w jednym czasie, napisał dopracowane opowiadanie z rozwiniętą fabułą i opublikował tylko jeden tekst.

Pozdrawiam.

dzięki za opinię :) 

5 symbolizuje rozterkę syna, że nie wie po tej rozmowie czy to dużo, czy to mało by to ująć w swoich postanowieniach na przyszłość. 

W tym szorcie chciałem ująć kilka problemów jak:

– usprawiedliwianie zła własną krzywdą

– niektóre stwierdzenia brzmią współcześnie, bo to jest jakby problem ponad czasowy. Dialog w tekście może być niezmienny, a możesz tylko zmienić imiona (ewentualnie słowo biskup na terrorysta, ssman, miejscowy szaman) i będzie pasował do każdej możliwej sytuacji gdy ktoś chce usprawiedliwić okrucieństwo w swoich oczach i oczach swojego dziecka. 

 

edit.

co do wrzucenia kilku tekstów na raz. To są moje stare teksty. Zawsze pisałem “do szuflady” i po długim czasie zdecydowałem się wrzucić coś pod krytykę, stąd kilka na raz :)

Cóż, szort, niestety, nie przypadł mi do gustu, a logika tłumaczeń Vig­diska zupełnie do mnie trafiła. Nie zauważyłam też fantastyki.

Wykonanie pozostawia bardzo wiele do życzenia.

 

I tak na cał­kiem nie­wy­so­kim pa­gór­ku… ―> Masło maślane – pagórek jest niewysoki z definicji.

 

wódz wa­ta­hy– Vig­disk… ―> Brak spacji przed półpauzą.

 

czło­wiek po­staw­ny, z twa­rzą skry­tą w buj­nej bro­dzie i licz­ny­mi szra­mach… ―> Obawiam się, że twarz mężczyzny może pokrywać zarost, ale chyba nie broda. Bujna broda może przykryć pierś. Szramy natomiast mogą szpecić twarz, ale jej nie skrywają.

Proponuję: …czło­wiek po­staw­ny, którego twa­rz pokrywał buj­ny zarost i licz­ne szra­my

 

– Oczy­wi­ście, że nie!- Vig­disk wy­raź­nie się obu­rzył. ―> Brak spacji przed dywizem, zamiast którego powinna być półpauza.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: http://www.forum.artefakty.pl/page/zapis-dialogow

 

Jed­nak do­kład­nie Ci opo­wiem.  ―> Jed­nak do­kład­nie ci opo­wiem.

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

że za krzyw­dę… ―> …że za krzyw­dę

 

Oj­ciec z synem wspiął się z po­wro­tem… ―> Oj­ciec z synem wspięli się z po­wro­tem

Bo chyba ojciec nie niósł syna.

 

Nie praw­da, że to pro­sty sys­tem? ―> Praw­da, że to pro­sty sys­tem?

 

Mo­że­my więc Gorma uznać za praw­dzi­we­go bar­ba­rzyń­ce. ―> Literówka.

 

rzekł syn krę­cił zre­zy­gno­wa­ny gło­waą spo­glą­da­jąc na pło­ną­ce do­mo­stwa… ―> Pewnie miało być: …rzekł syn i zrezygnowany krę­cił gło­wą, spo­glą­da­jąc na pło­ną­ce do­mo­stwa

 

nie za­głu­szą już nigdy nawet naj­gor­sze czyny.– Vig­disk za­koń­czył… ―> Brak spacji po kropce.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przerysowane na potęgę z humorkiem mi nie pasującym, ale miałeś zamiar cos w tekscie przekazac czytelnikowi i to sie znakomicie udalo. Pozdrawiam :)

Nowa Fantastyka