- Opowiadanie: Brzoskwinka - Bez tytułu na razie.

Bez tytułu na razie.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Bez tytułu na razie.

Szybkim ruchem przekręcił się, prawie spychając mnie na podłogę. Westchnęłam tylko i zastanowiłam się, czy nie trzeba kupić większego łóżka. Jednak o szóstej rano nie chciałam zawracać sobie tym głowy.

Przetarłam oczy i cicho ziewnęłam. Emil przez sen podrapał się po głowie, po czym przewrócił się na drugi bok. Stłumiałam w sobie śmiech, czując, że zaraz naprawdę spadnę. Zwinnie wyskoczyłam spod kołdry i podeszłam do okna. Promyki słońca próbowały przebić się do pokoju przez zielone rolety. Rozsunęłam je, a wtedy jasne kolory zawirowały w całym pomieszczeniu. Uśmiechnęłam się pod nosem. Strasznie cieszyłam się, że szara pogoda nas opuściła. Miałam dość ciągłych deszczów, kwiaty w ogrodzie pewnie też.

Na palcach, żeby nie zbudzić Emila, podreptałam do łazienki. Zimny prysznic jest tym, czego mi trzeba, aby się całkiem rozbudzić. Stojąc pod strumieniem chłodnej wody, zastanawiałam się, jak spędzić ostatni wolny dzień. Chciałam robić tyle różnych rzeczy, jednak na wszystko brakowało mi czasu. Odkąd skończyłam studia i poszłam do pracy, nie mam nawet kilku minut na zajrzenie do jakiejś książki. Jeszcze nie tak dawno czytanie było moim życiem. Pamiętam, że raz, gdy mieliśmy zastępstwo na chemii, pani na mnie nakrzyczała, za czytanie na lekcji. Na następnych lekcjach z tą panią siedziałam cicho i w ogóle się nie odzywałam. Nie lubiłam tego przedmiotu, mało z niego rozumiałam, więc nawet się nie zgłaszałam z odpowiedzią na zadane pytania… Wychodząc z łazienki, postanowiłam, że udam się na zakupy.

Zajrzałam do pokoju, w którym Emil spał kamiennym snem. Rzadko kiedy taki miał, a mi zawsze udawało się to wyczuć. Przymknęłam drzwi i poszłąm do kuchni. Było jeszcze przed siódmą, a ja już byłam pełna energii. Zaparzyłam kawę i zrobiłam kanapki z serem. Byłam strasznie głodna i po chwili zauważyłam, że ta talerzu nic nie zostało. Mało kiedy zdarzało mi się tak szybko coś zjeść. Odstawiłam naczynie do zlewu i wróciłam do stołu, zabierając nowe wydanie Tiny.

Przejrzałam całą gazetę, kończąc pić kawę. Promyki słońca lekko muskały moje policzki oznajmiając, że nie mogę zmarnować tak pięknego dnia. Było bardzo wcześnie, jednak zapragnęłam pojeździć na rowerze. Emil jeszcze spał, a ja nie miałam, co robić w domu. Szybko przebrałam się w wygodne ubrania i po chwili zeszłam do piwnicy. Gdy tylko otworzyłam drzwi, nieprzyjemny zapach buchnął w moją stronę. Im głębiej wchodziłam, tym bardziej śmierdziało stęchlizną i moczem. Musiałam zatkać nos, inaczej bym chyba tam nie wytrzymała. Nikt z moich sąsiadów chyba od dawna nie zaglądał tutaj. Chciałam otworzyć okna, aby napłynęło świeże powietrze. Jednak pierwsze było całe porośnięte pajęczyną. Brzydziłam się tego i bałam zarazem. Ciarki przeszły mnie po całym ciele. Już chciałam się odwrócić, kiedy kątem oka zobaczyłam wielkie pająka, który siedział na oknie. Był tak obrzydliwy i straszny, że aż krzyknęłam. Przeraziłam się jeszcze bardziej. Zrezygnowałam z otwarcia pozostałych okien, wyprowadziłam rower i z hukiem zamknęłam drzwi od piwnicy. Teraz, gdy sobie to przypominam, zastanawiam się, jak dorosła kobieta może bać się takiego małego stworzenia.

Nie wiem ile czasu jeździłam, ale, gdy wróciłam do domu, Emil już nie spał. Siedział przy stole w kuchni z opuszczoną głową i stukał palcami. W powietrzu czuć było jeszcze aromat kawy, która była już zimna. Zdjęłam bluzę i powiesiłam ją na wieszaku. Emil nie zareagował. Weszłam do kuchni i złożyłam mały pocałunek na jego policzku.

– Co się stało? – zapytałam zaniepokojona. Emil spojrzał na mnie, jakby złowrogim wzrokiem. Palcem wskazał na parapet. Odwróciłam głowę i zobaczyłam tuzin róż. Czerwone kwiaty pięknie wyglądały w żółtym świetle słońca.

– To dla mnie? – zaczęłam się jąkać.

– No chyba nie dla mnie – odpowiedział z złością.

– To pewnie jakaś pomyłka.

– Nie. Zobacz karteczkę.

Chwiejnym ruchem podeszłam do okna. Wzięłam kwiaty do ręki. Każda inna kobieta skakałaby z radości na widok tych kwiatów, jednak ja nie byłam nimi zachwycona. Przeczytałam kartkę raz, drugi, piąty… i dalej nie wiedziałam, o co tu chodzi, ani od kogo są te kwiaty. Emil stał z boku i badawczo mi się przyglądał. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Po chwili nasze spojrzenia się spotkały. Nie minęła sekunda, a on odwrócił się i wyszedł z mieszkania. Stałam jak wryta. Po chwili opadłam na krzesło i schowałam twarz w dłoniach.

Nie minęło pięć minut, kiedy Emil wrócił do mieszkania. Usiadł na przeciwko mnie i milczał. Ja też się nie odzywałam. A potem nie mogliśmy skończyć rozmawiać…

 

 

Teraz, kiedy przypominam sobie ten dzień, wydaje mi się, że to tylko zły sen, który cały czas powraca. Każdy, komu opowiedziałabym, co się wtedy stało, powiedziałby, że to nic nadzwyczajnego. Jednak dla mnie cały koszmar właśnie od tego się zaczął. Nie uwierzylibyście, ile nieszczęścia mogą spowodować te piękne, czerwone róże. Ja też nie wiedziałam. Miałam się o tym przekonać dopiero dwa miesiące później…

 

 

Koniec

Komentarze

Wnioskuję, że tekst będzie miał kontynuację. Ale nie zachęciłaś mnie jakoś szczególnie do jej przeczytania. Masz manierę, której nie lubię: opisujesz każdą minutę życia swojej bohaterki. A to bardzo nuży. Tekst jest w sumie o... niczym. Jednak są pewne plusy: masz lekki styl, co sprawia że czyta się szybko, nie męcząc się przy tym. Myślę, że gdybyś bardziej to dopracowała, mogłoby wyjść z tego coś fajnego.
A nad tytułem pomyśl dość intensywnie, bo masz tylko 24 godziny na edycję. Poniżej kilka uwag:

Westchnęłam tylko i pomyślałam, czy nie trzeba kupić większego łóżka. - Lepiej by brzmiało: Westchnęłam tylko i zastanowiłam się, czy nie trzeba kupić większego łóżka.
Najpierw zaśmiała się, a chwilę potem chodziła na palcach, żeby go ni obudzić - błąd logiczny, możesz napisać, że zdusiła w sobie śmiech, czy rozbawiło ją to, że zaraz spadnie.
 Pamiętam, że raz, gdy mieliśmy zastępstwo na chemii, pani na mnie nakrzyczała, za czytanie na lekcji. Na następnych lekcjach z tą panią siedziałam cicho i w ogóle się nie odzywałam. Nie lubiłam tego przedmiotu, mało z niego rozumiałam, więc nawet się nie zgłaszałam, jak pani zadawała jakieś pytania... - powtórzenia
Znowu błąd logiczny - skoro nawet parada by go nie obudziła, to po cholerę zachowywała się cicho?
Emil spojrzał na mnie, jakby złowrogim wzrokiem - można mieć "jakby złowrogi wzrok"?
Byłam strasznie głodna i po chwili zauważyłam, że ta talerzu nie było ani jednej kanapki. - to zdanie brzmi jakby ktoś te kanapki ukradł...
wielkie pająka - wielkiego
Było jeszcze wcześnie, jednak zapragnęłam pojeździć na rowerze. Emil jeszcze spał, a ja nie miałam, co robić w domu. - powtórzenie "jeszcze"
 Każda inna kobieta skakałaby z radości na widok tych kwiatów, jednak ja nie byłam nimi zachwycona. - wątpię by "każda" kobieta była nimi zachwycona widząc reakcję swojego chłopaka.
A i na koniec kolejny błąd logiczny - postanowiła kupić książki do swojej kolekcji, a nie ma czasu czytać...

Pierwsze zdanie dobija!

"Szybkim ruchem przekręcił się", brzmi prawie jak "chwycił butelkę szampana i wykorkował", albo "złapał lisa i odwalił kitę". Po czymś takim aż nie chce się czytać dalej...

Po raz kolejny - warto byłoby rozważyć podawanie przy tekście, ile autor ma lat... Teksty pisane przez czternastolatków różnią się - często skrajnie - od tekstów pisanych przez szesnastolatków, jeśli taka młoda osoba ma autentyczny talent i rozwija się.

Bo, sądząc po "pani z chemii", autorka jest wieku gimnazjalnym i dlatego nie można tego tekstu bez zastanowienia skrytykować. Ergo:
1) Po pierwszych zdaniach miałem wrażenie, że główna bohaterka jest... kotem.
2) Stephen King pisał, że pierwsze zdanie ma czarować czytelnika, ma nadawać charakter utworowi, tak, jak pierwsze dźwięki nadają tonację w muzyce. Pierwsze zdanie nie może być nudne. Wielu tekstów na tej stronie nie doczytałem, bo zaczęły się nudno.
3) Zakładam, że nie chcesz pisać kolejnej "Czarodziejskiej góry" czy "W poszukiwaniu straconego czasu" - nie opisuj nieistotnych drobiazgów. Chyba, że tworzysz np. całą scenę w takiej konwencji - ale to nawet nie wyższa, ale najwyższa szkoła jazdy.
4) Nie opisuj zdarzeń, odczuć czy relacji, których nigdy nie doświadczyłaś - to brzmi sztucznie i czytelnik od razu to wyłapuje. Czy ludzie postępują tak, jak Twoi bohaterowie? W takiej sytuacji nigdy nie wyszedłbym bez słowa (a gdybym nawet wyszedł - wróciłbym). Bo tu rodzi się pytanie o jakość uczuć między tą dwójką. Jeśli Emil wychodzi i nie wraca - to jest to szczeniackie uczucie i bohaterka mając już te dwadzieścia kilka lat tak powinna do tego podejść.
Przy okazji - dlaczego bohaterka tak obojętnie patrzy na śpiącego Emila? Nie zastanawia się, jak śpi, czy jest w tym jego spaniu coś pięknego? Zamiast opisywać mnóstwo nieistotnych odczuć, warto byłoby pokusić się o coś takiego. Jeśli obserwowałaś kiedyś śpiącą ukochaną osobę to wiesz, o czym mówię.
5) Miałam się o tym przekonać dopiero dwa miesiące później - To dziewiętnastowieczna maniera. Unikaj pisania w taki sposób.  Coś w stylu: "Kiedy Tom szedł spokojnie do kuwety nie wiedział, że już za chwilę Jerry spuści mu na głowę kowadło". (Już kiedyś użyłem tego zwrotu, ale chyba dobrze ukazuje, o co chodzi...)
6)Nie wiem ile czasu jeździłam, ale, gdy wróciłam do domu, Emil już nie spał - "Nadprzecinkowanie". Wyrzucić przecinek przed "gdy". Nie przenoś interpunkcji anglosaskiej do polskich tekstów, one naprawdę bardzo się różnią.
7) No i czytaj, pisz, czytaj, pisz. Istnieje szansa, że pewnego dnia coś z tego będzie.

Ehh... No dobra, nawaliłam trochę z tym tekstem. To chyba przez mój postój weny. Ale dobrze, że go tu wstawiłam, przynajmniej mogę się dowiedzieć, jakie robię błędy. :) Tak coś ostatnio czułam, że coś mi w tych opowiadaniach nie pasuje... To te opisy mało ważnych rzeczy... Obecnie pracuję nad innym opowiadaniem i mam nadzieję, że nie pojawi się w nim aż tyle błędów i będzie lepsze. A i dzięki za słowa krytyki, przydały się.
A poza tym mam czternaście lat... :))

Teraz...
Kiedy przypominam sobie ten
Dzień
Wydaje mi się
Że to tylko zły sen

Może znowu wrócę do pisania wierszy. Pierwszą zwrotkę już mam;D

o matko! Też chcę mieć czternaście lat...:( . Za dużo razy w tekście pojawia się informacja o tym, że niejaki Emil ciągle śpi. Fantastyki tutaj nie widzę, ale piszesz, jak wspomniała lady, lekko. Więc życzę Ci powodzenia!Pozdrawiam! (14 lat..echhhh :))

No a ja czekam na komentarz Katy (absolutnie diabelski śmiech wiedźmy z jedynej słusznej ekranizacji Robin Hooda, etc)

A serio.

Porażające.
Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby tu zajrzeć.

ach, niezgodo, doczekasz się, przecież wiem, jak mnie kochasz, no i że nie możesz żyć bez moich światłych komentarzy...
więc tak:
1) "Było jeszcze przed siódmą, a ja już byłam pełna energii. Zaparzyłam kawę i zrobiłam kanapki z serem. Byłam strasznie głodna" - tu się pojawia "być" stanowczo za dużo razy.
2) Scena z pająkiem jest idiotyczna. Nie, nie dlatego, że pająki nie są straszne, po prostu emocje bohaterki są pokazane w mało przekonujący sposób... "kiedy kątem oka zobaczyłam wielkie pająka, który siedział na oknie. Był tak obrzydliwy i straszny, że aż krzyknęłam. Przeraziłam się jeszcze bardziej. " - no sorry, co to ma być? Jesli piszesz o emocjach, pisz od środka. Wyobraź sobie, że to przeżywasz, że się śmiertelnie boisz, że krzyczysz z przerażenia. Szczególnie jeśli narracja jest pierwszoosobowa, to relacjonowanie emocji w stylu "policyjnego raportu" wychodzi kiepsko.
3) Piszesz lekko, i mimo pomniejszych niedoróbek, względnie poprawnie. Słuchaj grzecznie lady_madder i ajwenhoła - mają rację.
4) To nie jest fantastyka (no chyba że w nastepnej części okaże się, że kwiaty były od wielbiciela ufoludka, ale póki co tego nie wiemy)
5) Daję ci uczciwe 4. Uwzględniam wiek i inne okoliczności.

Przed napisaniem czegokolwiek, powinnam najpierw przeczytać Twój tekst... Jednak... Kurczę, komentarze bardziej mnie wciągnęły niż pierwszy akapit opowiadania. Ale jeszcze tu wrócę!

E, Mortycjan, to ty tak teraz linkujesz cwaniaku :P Fajny pomysł, teraz nikt nie będzie miał wątpliwości.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Fajny pomysł, teraz nikt nie będzie miał wątpliwości.

No, wątpliwości nikt nie ma, ale coponiektórzy mają "wąty"... 

Nowa Fantastyka