- Opowiadanie: Światowider - Strajk powszechny

Strajk powszechny

Szort napisany na ostatnią chwilę i odchudzany na jeszcze ostatniejszą, ale mam nadzieję, że trochę jakiegoś sensu w nim pozostało.

Życzę miłego czytania!

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Strajk powszechny

– Przepraszam, muszę się temu przyjrzeć na zapleczu. Proszę chwilę zaczekać.

Leon szybko odszedł od okienka, kryjąc się za drzwiami pomieszczenia dla pracowników. Położył zepsuty telefon na stoliku i przez chwilę patrzył nań tępo. Kłopoty ze sprzętem trwały już od jakiegoś czasu, ale ten dzień przypominał wprost apokalipsę. Kolejka do salonu zdawała się nie mieć końca, a ponoć tak samo wyglądała sytuacja we wszystkich lokalach sieci, dla której pracował.

Odetchnął – czas najwyższy sprawdzić, cóż to za epidemia dopadła smartfony. Nie zwlekając dłużej, podważył tylną klapkę aparatu.

Zwykły użytkownik elektroniki spodziewałby się zapewne wewnątrz obecności baterii, jednak Leon nie pracował w tej branży od wczoraj. Nie zdziwił go zatem widok maleńkiego skrzata, który siedział w trzewiach telefonu i, jakby nigdy nic, raczył się jakimś napojem. Widząc to, Leon podniósł do ust miniaturowe urządzenie przypominające megafon, a mające na celu przyśpieszać i ściszać jego mowę tak, aby była zrozumiała dla karzełka.

– No i co? Dlaczego przestałeś pracować?

Skrzat spokojnie odłożył ledwo widoczny dla człowieka kubek i sięgnął po własną wersję megafonu.

– Dlaczego przestałem? Ha! Dość tego wyzysku, przebrzydłe olbrzymy! Nareszcie wszyscy zdołaliśmy się porozumieć i proklamowaliśmy strajk powszechny. Żądamy powrócenia do dawnej grubości telefonów, w takiej ciasnocie nie da się żyć. Postulujemy wprowadzenie trzech godzin spoczynku, tak abyśmy się mogli zdrowo przespać, zawsze o tej samej porze. Domagamy się, aby wyświetlacz szybciej obwieszczał wyczerpanie baterii…

– To już przesada, przecież niedawno skróciliśmy czas pracy po jednym naładowaniu – przerwał Leon.

– Ale to wciąż za mało! Skoro wymagacie od nas coraz większej funkcjonalności, musicie też częściej dostarczać nam jedzenie. A, skoro już przy tym jesteśmy, nie powrócimy do pracy, póki nie zaczniecie wreszcie przesyłać tymi kablami czegoś zjadliwego. Ta papka, którą nam serwujecie, to jakieś obrzydlistwo! – Przerwał, by wziąć głęboki wdech. – Wiem, że to wydaje się śmieszne, karzełki rzucające wyzwanie olbrzymom. Naszą siłą jest jednak jedność! Solidarność i nieustępliwy opór pozwolą nam…

Tyrada trwałaby zapewne dalej, ale Leon przerwał ją, umieszczając z powrotem klapkę na miejscu. Podrapał się zafrasowany w głowę.

– Cholera, mam nadzieję, że szefostwo coś z tym zrobi.

 

*

 

Po katastrofie “czarnej środy” wydawało się, że Firma jest już skończona. Jednak produkcja nowego modelu, Xi-15, opartego o nowoczesne chińskie technologie, zmieniła wszystko. Smartfon prędko zrobił furorę i w krótkim czasie zawojował rynek. Ten aparat, smuklejszy niż poprzednie i zawierający dużo więcej opcji, okazał się jednocześnie niemal niezawodny i działający nawet tydzień po jednym naładowaniu. Trudno się dziwić, że już po paru tygodniach nikt nie pamiętał stania pół dnia w kolejce z zepsutym telefonem tylko po to, by się dowiedzieć, że urządzenie uległo tajemniczej awarii i jest nie do naprawienia.

 

*

 

Po raz pierwszy od miesiąca do salonu Leona trafił telefon z usterką, która wymagała sprawdzenia na zapleczu. Mając wciąż w pamięci nie tak dawne wydarzenia, drżącą ręką uchylił klapkę. W środku ujrzał stworka, przypominającego miniaturkę chińskiego smoka. Biedaczysko leżał na boku, dysząc ciężko. Zdjęty litością Leon przyjrzał mu się uważnie, sięgając po megafon. Podejrzewał przepracowanie, wszak mały operator smartfona Xi musiał obsługiwać niespotykaną dotąd liczbę aplikacji.

– Co ci jest, biedaku?

Smoczek z trudem uniósł własne urządzenie i wyszeptał:

– Cing ciang ciong.

Leonowi opadły ręce. Ci geniusze z góry zaoszczędzili sobie na skrzacich pracownikach, ale o translator dla nowych już się nie postarali. Pokręcił głową. Chyba znów będzie musiał oświadczyć, że usterka wymaga przesłania telefonu do naprawy. Pytanie, czy mały stworek trafi do szpitala, czy też taniej będzie zaoferować klientowi nowy aparat. Spojrzał na smoczka. Wątpił, by zapewniono mu porządną opiekę. Z drugiej strony, jak on mógł sam mu pomóc? Westchnął, jednocześnie zamykając klapkę.

Koniec

Komentarze

Och. Taki dobry tekst rzutem na taśmę, w ostatniej chwili konkursu!

Bardzo mi się podobało. Prawie po Pratchettowsku udaje Ci się ograć pomysł pozornie komiczny (duszek w telefonie) tak, że robi się z tego niemalże kawałek pełnokrwistego dramatu ze społecznym komentarzem w tle. Chciałabym takie pisać na ostatnią chwilę! Klik ode mnie.

ninedin.home.blog

Najpierw kliczek.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Ninedin, bardzo dziękuję :) Pisanie na ostatnią chwilę ma swoje zalety, w początkowych planach tekst miał być wyłącznie komiczny, a tu nagle wpadło takie bardziej poważne zakończenie.

Mr. Marasie, dziękuję za Twą moc podwójnego kliknięcia ;D

Coraz więcej tekstów z uwikłanymi w IT duszkami, skrzatami i innymi ontologicznymi mniejszościami. Bardzo zgrabny szorcik, bardzo na czasie! Nareszcie ktoś zauważył bezduszny wyzysk stworków tyrających za marne bitcoiny! Klik!

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Intrygujący pomysł :) Spodobały mi się też skrzaty narzekające na ciasnotę w nowych telefonach. Trochę mniej to “cing ciang ciong” – ten kawał ma już brodę do ziemi, a wystarczyło wrzucić kilka kanji, żeby uzyskać większy efekt zaskoczenia, i to przy mniejszej liczbie znaków ;)

 

Sugestie poprawek (pamiętajcie, żeby nie ruszać tekstów do ogłoszenia wyników, bo jest już po terminie):

 

a ponoć tak samo wyglądała sytuacja we wszystkich lokalach sieci, dla której pracował.

Odetchnął – czas najwyższy sprawdzić, cóż to za epidemia dopadła wszystkie smartfony.

Powtórzenie.

 

Nie zwlekając dłużej[+,] podważył tylną klapkę aparatu.

Zdania podrzędne z imiesłowami przysłówkowymi oddzielamy przecinkami.

 

Widząc to[+,] Leon podniósł do ust miniaturowe urządzenie przypominające megafon

Jak wyżej.

 

– Cholera, mam nadzieję, że szefostwo coś z tym zrobi.

*

Po katastrofie “czarnej środy” wydawało się, że Firma jest już skończona.

Między gwiazdką a tekstem przydałby się enter odstępu.

 

Jednak produkcja nowego modelu, Xi-15, opartego o najnowsze chińskie technologie, zmieniła wszystko. Nowy smartfon prędko zrobił furorę i w krótkim czasie zawojował rynek.

Powtórzenia.

 

– Co ci jest[+,] biedaku?

Przecinek przed wołaczem.

 

Wątpił[+,] by zapewniono mu porządną opiekę.

Przecinek wprowadzający zdanie podrzędne.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Dziękuję za kolejne wizyty!

Tsole, zauważ, że w postulatach strajkujących nie ma nic o podwyżce płac, więc obawiam się, iż moje skrzaty nie dostają nawet bitcoinów, tylko po prostu żarcie ;(

Wicked, powiadasz, że lepiej byłoby zapisać "cing ciang ciong" w kanji? :P Jak już będą wyniki to pomyślę nad taką zmianą.

Dziękuję za poprawki, niestety jak się tak pisze rzutem na taśmę, to trochę tych błędów się wkrada. Choć przyznam, że limit nie zachęcał do poszukiwania że zbytnią wnikliwością zagubionych przecinków ;D

Czyli jest gorzej niż myślałem! Jako społeczność cechująca się empatią do bytów fantastycznych powinniśmy podjąć strajk solidarnościowy! :)

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

O, właśnie czytam Pratchetta i Twój skrzacik bardzo do tego świata pasuje. Lokaut skrzacików bardzo, ale to bardzo nieładny, a wykorzystanie biednych chińskich smoków jeszcze bardziej. Uśmiechnęło mi się, choć problem poruszasz ważki.

Dałabym klika, ale nie chcę tworzyć bytów niepotrzebnych, a po zatwierdzeniu tego, co jest, opko i tak ląduje w Bibliotece. :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Jako społeczność cechująca się empatią do bytów fantastycznych powinniśmy podjąć strajk solidarnościowy! :)

Obawiam się, że ewentualny bojkot smartfonów ma mierne szanse powodzenia (zważywszy choćby na to, iż właśnie z takiego urządzenia piszę ten komentarz).

Irko, owszem, inspiracje Prachettem były, nie kryję ;) A lokaut wprawdzie nieładny, ale za to korzystny! Póki co tajemnica naszych telefonów jest ściśle utrzymywana i biedne skrzaty nie mogą liczyć na objęcie kodeksem pracy.

O:o poznaję Cię z zupełnie innej strony:) Zabawne i smutne jednocześnie, a tuby mnie rozbroiły.

Podobało mi się, czyta się dobrze, a historia w głowie zostaje. No żal mi oczywiście tych smoczków. Nigdy, nigdy nie kupię cieńszego telefonu;) Już w biblio, ale kliknęłabym.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dziękuję, Asylum, za wizytę!

Nigdy, nigdy nie kupię cieńszego telefonu;)

Postawa godna pochwały ;)

Cing ciang ciong ostatnio rozbawiło mnie pewnie w okolicy przedszkola. W życiu bym nie pomyślała, że jeszcze kiedyś mnie to uśmiechnie, a tu nawet rozchichrało! Naprawdę, nie wiem jak Ci się to udało :)

Oto drugi, obok tekstu tsolego, uroczy tekst w tym konkursie – z tym, że tutaj akurat nic mnie nie zaniepokoiło. Może dlatego, że przez skrzaty i inne drobnostworki tekst nie roztacza żadnej wizji możliwej przyszłości, chociaż przez gorzką końcówkę (biedny smoczek :() trudno nazwać tekst przemiłym, jak chciałam to na początku uczynić. Trudno nie współczuć skrzatom – te nowe telefony to faktycznie musi być dla nich koszmar. Oby się nie dowiedziały, że do sprzedaży trafią niedługo smartfony składające się prawie wyłącznie z ekranu…

Napisane jest również super, widać porządne pióro i dobry warsztat. Dialogi są bardzo naturalne, uwielbiam takie. Wyrażają bohaterów nie tylko tym, co mówią ale i jak mówią. Bardzo mi się podobało :)

Czyli odbiór "cing…" jak na razie 1:1 :)

Może dlatego, że przez skrzaty i inne drobnostworki tekst nie roztacza żadnej wizji możliwej przyszłości

Bo roztacza wizję teraźniejszości!

Dzięki za wizytę!

Również tęsknię za starymi telefonami. Wspieram strajk skrzatów! 

No i Cing ciang ciong uśmiechnęło. :)

Fajny pomysł, dobre wykonanie. Uważam, że ze znakami trafiłeś w punkt.

 

Różne skrzaty siedziały już w radiach i telewizorach, że o automobilach nie wspomnę, więc nie dziwota, że teraz w smartfonach są montowane. Kwestia strajku była chyba tylko kwestią czasu. No i stało się. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jakie to jest dobre! Podoba mi się motyw skrzatów w aparacie, bo spotykałem się z takimi żartami na pracowniach. Zastanawiam się co siedziało w telewizorach kineskopowych i jak się tego wszystkiego pozbyli.

Tekst bardzo lekki, który zależnie od perspektywy zakrawa o dramat. I jeszcze z dylematem moralnym!

Smoczek z trudem uniósł własne urządzenie i wyszeptał:

– Cing ciang ciong.

Padłem XD.

Zasłużona biblioteka.

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

Klub fanów cing ciang ciong się rozrasta :D

Pierwsze pojawienie się skrzata wywołało mieszane uczucia, jednak Twoje rozwinięcie wątku o ciasnotę i przepracowanie zrobiło swoje :D Nie wiem tylko czy coś pominęłam, czy fakt, że akurat smok siedział w telefonie ma jakieś większe znaczenie czy równie dobrze mogłoby to być inne stworzonko? Ogólnie ciekawy tekścik:)

Witam kolejnych Czytelników :)

 

Również tęsknię za starymi telefonami.

Gdzież te czasy niezniszczalnych nokii, ze skrzatami bojowymi w środku… ;)

 

Kwestia strajku była chyba tylko kwestią czasu. No i stało się. ;)

Niestety, szybko się skończył. Na strajk smoczków się z kolei jak widać nie zanosi.

 

Zastanawiam się co siedziało w telewizorach kineskopowych i jak się tego wszystkiego pozbyli.

Pozbycie się raczej nie było trudne. Każdy objęty strajkiem telefon prędzej czy później trafiał do naprawy, a tam… cóż, problem zostawał rozwiązany.

 

Klub fanów cing ciang ciong się rozrasta :D

Jak widać pogłoski o tym, że to już nieśmieszny kawał z brodą, okazały się przedwczesne ;)

 

Nie wiem tylko czy coś pominęłam, czy fakt, że akurat smok siedział w telefonie ma jakieś większe znaczenie czy równie dobrze mogłoby to być inne stworzonko?

Mogłoby, byle z Chin. Poza tym smoczki, jako byt dość orientalny i przez to tajemniczy, nie dziwią, mając dużo większą funkcjonalność od skrzatów.

Czuć Pratchettem ;-) Fajne wykonanie, choć mam wątpliwości czy to interwencja informatyka, czy technika – ale jeśli potraktujemy smartfony jako minikomputery… To ok.

 

Jest wesoło, wręcz prowokując wybuchy śmiechu. Jest taki zupełnie naturalnie wchodzący absurd, który świetnie nastraja do tekstu i sprawia, ze człowiek aż chciałby poczytać więcej opowieści z tego świata ;-) No i niezłe nawiązanie do mitologii lokalnej i egzotycznej plus nawiązanie do tematu praw obywatelskich, praw pracowniczych i różnych absurdów związanych z nie wiadomo jakimi ficzerami w telefonach.

 

Podobało się :-)

Fajne wykonanie, choć mam wątpliwości czy to interwencja informatyka, czy technika – ale jeśli potraktujemy smartfony jako minikomputery… To ok.

Sam pisałeś, że za informatyka może ujść nawet "pan od drukarki", więc uznałem, że pan od telefonu tym bardziej się kwalifikuje.

Jest wesoło, wręcz prowokując wybuchy śmiechu.

No proszę, że też niepozorne skrzaty potrafią aż tak rozbawić :)

Dziękuję za komentarz, a także za cały konkurs, jego sprawną organizację i jeszcze sprawniejsze wyłonienie zwycięzców i dostarczenie komentarzy. Bez Ciebie pewnie nawet nie próbowałbym tworzyć w takiej długości formie, więc tym bardziej jestem wdzięczny ;)

Teraz już wiem, dlaczego mój smartfon czasem strajkuje. Muszę sprawdzić, czy mam skrzata, czy smoka zamiast baterii ;) Świetny tekst, zabawny, z oryginalnym pomysłem, a jednocześnie – z głębszym przesłaniem. Dobrze, że szort trafił do biblioteki.

Sympatyczny początek, gorzki koniec.

Ja tam nie zapisywałabym chińszczyzny krzaczkami. W końcu smoczek mówił, a nie pisał, więc fonetycznie jest jak najbardziej w porządku.

Oryginalne podejście do konkursu.

Babska logika rządzi!

Witam Szanowne Czytelniczki!

 

Teraz już wiem, dlaczego mój smartfon czasem strajkuje. Muszę sprawdzić, czy mam skrzata, czy smoka zamiast baterii ;)

Mój też często się buntuje, ale niestety żeby zajrzeć do środka, musiałbym go jakoś porządnie rozmontować, co wzbudza we mnie przeczucie spisku globalnych korporacji ;D

Ja tam nie zapisywałabym chińszczyzny krzaczkami. W końcu smoczek mówił, a nie pisał, więc fonetycznie jest jak najbardziej w porządku.

Tak, widzę, że to zastąpienie raczej nie ma sensu. Wicked pozostaje na razie w swoich uwagach osamotniony.

Ma uzasadnienie, Światowidrze, też byłabym za chińskimi znakami;), gdyż “cing, ciang ciong”  trywializuje życie smoka, który już ledwo dycha w tej przestrzeni. Przepracowany! :)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ledwo dycha, ale jeszcze chce mu się te obrazki rysować? Nieeee.

Babska logika rządzi!

Trochę racji masz, bo słyszy szeptanie, ale jest ono dziwaczne, odmienne, więc “na dwoje babka wróżyła”, co usłyszy. Jeśli miał kontakt z chińskim to, może mu się w głowie znaczki wyświetlą?

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Eee, miał kontakt i nie rozumie słowa mówionego, ale nauczył się pisać?

Babska logika rządzi!

“Krzaczki” widzi, pisać nie potrafi. Sama nie wiem, co trudniejsze, ale w środę podpytam i wiem że dzisiaj jest poniedziałek:)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Zdaje się, że miliard Chińczyków mówi tym językiem. Ale swobodnie pisać… To już wyższa szkoła magii. Alfabet jest wynalazkiem genialnym.

Babska logika rządzi!

gdyż “cing, ciang ciong”  trywializuje życie smoka, który już ledwo dycha w tej przestrzeni. Przepracowany! :)

Bo też jest to życie trywialne, takie samo jak milionów (a może nawet miliardów) innych smoków.

Dobrze napisane i z wyobraźnią, pokazuje społeczno/pracowniczy problem w świecie twojego opowiadania i to wszystko na plus.

Tylko kończysz to tak, że zostaje jakiś niedosyt :)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Kłopoty ze sprzętem trwały już od jakiegoś czasu, ale ten dzień przypominał wprost apokalipsę

Kapkę niejasne (nie wiem, kto miał problemy), "wprost" zbędne.

wewnątrz obecności baterii

Można wyciąć "obecności".

Nie zdziwił go zatem widok maleńkiego skrzata, który siedział w trzewiach telefonu

heartheartheart

powrócenia do dawnej grubości telefonów

Powrotu do dawnej grubości; albo: przywrócenia dawnej grubości.

godzin spoczynku, tak abyśmy

Godzin spoczynku tak, abyśmy. Abyśmy?

nie powrócimy do pracy

"Nie wrócimy" byłoby naturalniejsze.

umieszczając z powrotem klapkę na miejscu

Umieszczając klapkę z powrotem na miejscu. Dlaczego? Bo "z powrotem" przynależy miejscu, nie klapce.

Firma jest już skończona

Wycięłabym "już".

okazał się (…) działający

Ekhm. "Działał" spokojnie tu zadziała.

stworka, przypominającego

Obejdzie się bez przecinka.

przypominającego miniaturkę chińskiego smoka

Taki dobry tekst rzutem na taśmę, w ostatniej chwili konkursu!

Tak! Po trzykroć tak.

"cing ciang ciong" w kanji?

Ale kanji to pismo japońskie…

Już w biblio, ale kliknęłabym

Uuu, ja też. Przesyłam zatem intencję :)

Ja tam nie zapisywałabym chińszczyzny krzaczkami. W końcu smoczek mówił, a nie pisał, więc fonetycznie jest jak najbardziej w porządku.

Popieram.

Zdaje się, że miliard Chińczyków mówi tym językiem. Ale swobodnie pisać… To już wyższa szkoła magii. Alfabet jest wynalazkiem genialnym.

Ciekawostka – istniało chińskie pismo sylabiczne (nushu), ale jedynie słuszna rewolucja powsadzała do kicia tych ostatnich, którzy je znali, jako przeżytek burżuazyjnego społeczeństwa (było to pismo używane wyłącznie przez arystokratki).

Tylko kończysz to tak, że zostaje jakiś niedosyt :)

Lepszy niedosyt, niż przesyt XD.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dobre :) Fajnie ubierasz ten żart o “krasnoludkach w elektronice” i potem nadajesz mu ciekawy obrót z chińskim smokiem. Do tego tempo i dobre utrzymanie klimatu przez cały tekst.

Ogółem szort idealny do obiadu :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

To dlatego w nowszych smartfonach nie można samodzielnie dobrać się do baterii :) Zabawny początek z gorzkim zakończeniem. Smoczek pracuje dłużej i ciężej w gorszych warunkach, a nie strajkuje jak swojskie krasnoludki tylko odmawia posłuszeństwa gdy pada z wycieńczenia.

Aj waj, cóż za zaległości w odpowiedziach na komentarze. Mytriksie, Tarnino, NWM, Fladrifie, bardzo dziękuję za poświęcony czas i miłe słowa.

Tylko kończysz to tak, że zostaje jakiś niedosyt :)

Pozwolę sobie zrzucić przynajmniej część winy za to na limit ;)

To dlatego w nowszych smartfonach nie można samodzielnie dobrać się do baterii :)

Tak, właśnie z rozważań nad tym faktem wyrósł cały pomysł na ten tekst.

Smoczek pracuje dłużej i ciężej w gorszych warunkach, a nie strajkuje jak swojskie krasnoludki tylko odmawia posłuszeństwa gdy pada z wycieńczenia.

I właśnie dzięki temu jest konkurencyjny na rynku pracy!

 

Karoshi?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tylko po chińsku… ;-/

Babska logika rządzi!

A, zapomniałem Światłowiderze odpisac – tak, masz rację z rozszerzeniem definicji – jak pan od drukarki, to technik od smartfonów jak najbardziej tak :-) 

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Dziękuję za wizytę :)

Nowa Fantastyka