- Opowiadanie: nusz - Zamówienie

Zamówienie

Zakupy za parędziesiąt lat od strony kupców. Zmieniłem zakończenie. Może będzie ciekawsze.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

Użytkownicy

Oceny

Zamówienie

Na sklepowym telecomie pojawiła się twarz klienta.

– Dzień dobry.

– Dzień dobry. Czym możemy służyć?

Espedientka uśmiechnęła się miło zerkając odruchowo na ubranie, pierwszą oznakę statusu klienta. Jednak ten ustawił się specyficznie, widać było tylko twarz mężczyzny. Przesunęła dłonią nad pulpitem ViAsa, jej osobistego sklepowego Virtualnego Asystenta. Ale ten już działał, sygnalizując używanie modułu ray tracing.

– Chciałbym monitor…

Ekspedientka już miała powiedzieć o osiemdziesięcio-, stu-, a nawet stu piećdziesięciucalowych monitorach do wyboru, lecz ViAs podsunął jej wykres zachowania z ostatnich kilkunastu minut. Klient aktywnie szukał z pomocą cybersprzedawców.

– Ma pan na myśli jakiś konkretny model?

– Tak, monitor z kuprem. Widziałem coś takiego w muzeum.

Ekspedientka nachyliła się niby nad ofertami, jednak w rzeczywistości zaczęła wydawać polecenia ViAsowi. Czy klient jest w garniturze? Historia monitorów. Najwcześniejsze modele.

ViAs szybko zasugerował odpowiedni obrazek. Zdążył też przeanalizować ślady ubioru klienta. Ten był bez garnituru, czyli nie konserwatysta. Nie miał też modnego obecnie, przylegającego w wielu miejscach do ciała gorsetu. Raczej luźne szaty o nieokreślonym kolorze. Właściwie, zmieniające kolor w zależności od kąta patrzenia, tak zwane szaty motyla. ViAs znalazł odpowiedni profil. Taki ubiór najchętniej noszą hippie. Ta subkultura zrzesza głównie ekologów, awanturników i anarchistów. Często nie są bogaci. Zaczynają niewinnie pytaniem o coś niemożliwego, a potem wywołują burdy.

ViAs wyświetlił klientowi obrazek starego monitora. Ekspedientce zasugerował, by skłonić klienta do innego wyboru.

– Tak, coś takiego. Mają taką lampę, kinikop czy jakoś tak…

– Kineskop. Ale obecnie nie mamy takich na stanie. – Ekspedientka wolała nie mówić, że tych modeli nie produkuje się od kilku dziesięcioleci. – To przestarzała technologia…

ViAs rozpoznał uczucia klienta. Wyświetlił informację, by ekspedientka nie wspominała o modzie. Ta wiedziona doświadczeniem postanowiła sprowokować. Na produkty z górnej półki nie było stać wielu hippie. Zaporowo wysoka cena.

 – A może kinoróm? Monitory na wszystkich ścianach i suficie? Można go zaprojektować tak, by wyświetlał co pan zechce… Także i taki monitor.

– Nie. Mam już.

ViAs wyświetlił: spokój. Ekspedientka pomyślała, że to do niej. Nie spodziewała się takiej reakcji. Dopiero po chwili dotarło do niej, że jest to stan klienta. Równocześnie zniknął opis profilu. Pojawiły się informacje: klient bogaty, nie stosować: mody, rywalizacji.

To był najgorszy typ klienta, z którym należało obchodzić się jak z jajkiem, by zechciał coś nabyć. Drobny błąd handlowy obniży reputację sklepu. Zaś ViAs zamilkł, zupełnie, jakby mu padły obwody wnioskujące. Ach, ten informatyk. Zechciało mu się grzebać w profilach klientów. Wyleciał za to z pracy. Chociaż nie, przemycił swój odrzucony pomysł o edycji! Gdyż ViAs wrzucił niespodziewanie nowy profil. Klient to filantrop. Bogacz, który czasem nie wie, czego chce. I jest bardzo wymagający. Sprzedaż to stąpanie po kruchym lodzie. Lepiej podawać zagrożenia płynące z zakupu.

– Taki monitor ma wiele wad…

– Wiem. Dlatego chcę go kupić. Nowo zatrudniony programista profilowania od sztucznej inteligencji założył się z szefem mojej sieci, że jego program straci tylko do siedmiu procent skuteczności przy braku odczytów z sensorów monitora. Ten gruchot ma nie mieć czujników montowanych współcześnie.

– Nierealny pomysł! Utrata skuteczności jest kilkudziesięcioprocentowa! – ViAs ostrzegł przed okazaniem emocji, ale było już za późno.  

– Programista wydaje się geniuszem, chociaż to może być jego pokazowa sztuczna inteligencja. Chcę sprawdzić, na ile nas blefuje.

– Monitor wydrukujemy według życzenia – ekspedientce udało się przywrócić zawodową uprzejmość.

Koniec

Komentarze

Pierwsza połowa tekstu sprawiła, że zapowiadał się ciekawie, ale końcówka… Cała puenta polega na tym, że w przyszłości ktoś chce użyć starego monitora jako suszarki? Tak przynajmniej zrozumiałam. Najchętniej skomentowałabym to słowami: “No i co z tego?”

O konkursowej interwencji informatyka dość zdawkowa wzmianka.

Informatyk owszem, lecz jest też następująca myśl o konkursie:

W sumie miałem na myśli to, o czym wspomniała Nir (algorytmy)

Zaś komputer ma być ograniczony tylko do (pisania | obliczania | grania)? Czemu nie wyciskać z niego więcej różnorakich zastosowań?

 

umiesz liczyć - licz za siebie

Mam wrażenie, Nuszu, że pośpieszyłeś się z opublikowaniem Zamówienia, bowiem najpierw wypadałoby przeczytać to, co się napisało.

 

Ale ten juz dzia­łał… ―> Literówka.

 

Eks­pe­dient­ka już miała po­wie­dzieć o osie­dzie­się­cio, stu, a nawet stu pieć­dzie­się­ciu­ca­lo­wych mo­ni­to­rach… ―> Eks­pe­dient­ka już miała po­wie­dzieć o osie­mdzie­się­cio-  stu- a nawet stopieć­dzie­się­cio­ca­lo­wych mo­ni­to­rach

 

z ostat­nich ki­ku­na­stu minut. ―> Literówka.

 

za­czę­ła za­da­wać po­le­ce­nia ViA­so­wi. ―> O ile mi wiadomo, polecenia się wydaje, nie zadaje.

 

Nie miał też mod­ne­go obec­nie, przy­le­głe­go w wielu miej­scach do ciała gor­se­tu. ―> Chyba miało być: Nie miał też mod­ne­go obec­nie, przylegającego w wielu miej­scach do ciała gor­se­tu.

 

Ta sub­kul­tu­ra zrze­cza głów­nie eko­lo­gów… ―> Literówka.

 

Wy­świe­tłił in­for­ma­cję… ―> Literówka.

 

 – A może ki­no­róm? ―> Co to jest kinróm?

 

I jest bar­dzo wy­ma­ga­ja­cy. ―> Literówka.

 

- Taki mo­ni­tor ma wiele wad… ―> Zamiast dywizu powinna być półpauza.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Trochę się rozczarowałem. Zapowiadało się naprawdę nieźle, fajne kreowanie świata przedstawionego i wykorzystanie technologii. No super, czytając myślałem, że są spore szanse na konkursowego faworyta. No ale niestety pointa szorta zupełnie zawiodła i nie wykorzystała potencjału. Szkoda. 

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

Zaś komputer ma być ograniczony tylko do (pisania | obliczania | grania)? Czemu nie wyciskać z niego więcej różnorakich zastosowań?

Nie mam nic przeciwko, ale akurat suszarka nie jest wg mnie trafionym pomysłem.

No, nie wiem, niby na końcu parsknęłam śmiechem, ale chyba nie o to chodziło. Podobał mi się pomysł wirtualnego asystenta, przewidującego zachowania klientów i myślałam, że opko pójdzie w tym kierunku. Mimo parsknięcia, końcówka mnie rozczarowała.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Poprawiłem z wyjątkiem dwu usterek. Dywizor a półpauza, klepię klawiaturę tak samo w obu przypadkach, edytor decyduje które wstawić.

Kinoróm, nowosłów od spolszczonego kinoroom, pokój kinowy (jak leci film, gdzie nie spojrzeć, akcja, np. przy westernie, na jednej ścianie w oddali stadko bizonów na tle gór, na drugiej uciekają kowboje, z naprzeciwka ścigają ich indianie, na suficie rzucane lassa i chmury).

Niestety, literówki nie zostały wychwycone nie z braku czytania (czytałem parędziesiąt razy), ale z powodu pisania i sprawdzania przy klasycznym interfejsie. Jestem nadwrażliwy na białe tło, a nie zmodyfikowałem ustawień graficznych. Wtedy łatwiej bym je dostrzegł. Nauczka na zaś – albo kopiuj-wklej z dark Vim, albo mam zawsze zmieniać GUI do pisania,. Choć wtedy menu jest niewidoczne. 

Zakończenie wydawało mi się zaskakujące i nieoczekiwane. Ale chyba nie w tę stronę. Potrzebuję mentora do takich niuansów, porozmawiam niedługo z psychologiem na ten temat. To jest tzw. wiedza wrodzona. Trudno się jej uczy, nawet przy super działajacej sztucznej inteligencji.

umiesz liczyć - licz za siebie

Powtórzę komentarze przedpiśców: fajny pomysł, zrealizowany w dobrym stylu, tylko ta końcówka – chociaż zaskakuje, to w drugą stronę, niż się człowiek spodziewa. Bo spodziewa się jakiegoś przytupu, a tu następuje udtup :D

No się zgubiłam, przyznam – choć doceniam, jak fajnie i efektownie kilkoma raptem kreskami narysowany jest w pierwszej części świat przyszłości. Niestety, nie będę oryginalna: rozczarowuje zakończenie.

ninedin.home.blog

Jest pomysł, jest wizja przyszłości, jest nostalgiczna puenta.  Mi się akurat końcówka spodobała. Przypomniała mi się Balbina, kotka koleżanki ze studiów, która zimą wylegiwała się na takim monitorze z kineskopem. Przy pomniało mi się suszenie skarpet za studenckich czasów na obudowie monitora, kiedy na stancji przestawali elektrociepłownia przestawała już grzać. Ogólnie łezka w oku mi się zakręciła.  

osiedziesięcio-,

dalej straszy błędem!

 

A mnie puenta bawi. Za to reszta średnio przypadła do gustu, chyba ze względu na lekko chaotyczne ukazanie ViAs’a. Sama wizja takie rodzaju sklepu jest okej, choć dalej nie wiem dokładnie, czy ten sklep stoi fizycznie, czy jest tylko internetowy, czy jak?

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Wyobrażam sobie, że w przyszłości nawet część zwykłych sklepów będzie się upodabniać do internetowych. Mniej więcej tak jak teraz duże biblioteki. Klient niby może wejsć między półki, ale towar faktycznie bierze w rękę dopiero przy kasie.

umiesz liczyć - licz za siebie

Początek ciekawy, świat przedstawiony ciekawy, potem już przestałem czaić o co chodzi. Mam nadzieję, że pomysł wróci na biurko i jeszcze nas zadziwi.

Zmieniłem zakończenie. Dla porównania wklejam tu stare:

– Grzeje się?

– Też. Niestety.

– To bardzo dobrze. Proszę mi go zatem wydrukować. Zaraz podam wymiary wnęki.

– Czy zechce pan dokładniej sprecyzować swoje życzenia? Chodzi o możliwie najlepsze dopasowanie.

– Mam wnękę w ścianie. A mój zwilżacz pokojowy dobrze działa. W tej wnęce może rozwinąć się grzyb. Chcę, by suszarka miała dodatkową funkcjonalność, jako czytnik książek na przykład. Ten monitor wydaje mi się odpowiedni.

umiesz liczyć - licz za siebie

Hmm. Pomysł fajny, ale zakończenie takie mało ekscytujące. Pssst zamiast bum!

Pierwotne, z komentarza, bardziej mi się podobało – przynajmniej była puenta.

W tej chwili jest mało zaskakujące. Przychodzi klient do sklepu, przez chwilkę kaprysi, ale ekspedientka znajduje coś dla niego. Kurtyna.

Babska logika rządzi!

Czyli tak: Jest źle, do poprawki. Po poprawce – jeszcze gorzej… Jest jakieś remedium na taką przypadłość?

umiesz liczyć - licz za siebie

Nusz, mi się też bardziej podobało to stare i fajnie że wstawiłeś je do komentarza, ponieważ mogłam do niego wrócić, aby porównać. Stare IMHO było mocniejsze, ale jak wiesz to trochę kwestia gustu, tak powiadają.  

Wrócę z komentarzem, mam go w głowie, ale jeszcze go przelać na elektroniczny papier muszę.

pzd:)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Też bardziej mi się podobało poprzednie zakończenie… co więcej, tak patrzę teraz na tę końcówkę wklejoną w komentarzu i uznaję, że ona była wcale dobra! Absurdalna do bólu, więc z początku zrobiła szok, ale ten absurd widocznie już się wchłonął – jak piosenka, która zaczyna się podobać po kilku odsłuchaniach.

Cześć, pierwszy raz pod Twoim opowiadaniem:)

Trochę znawiam z tym pierwszym, bo kiedyś zaczęłam czytać też inne opko, lecz przerwałam, gdyż było za długie i zbyt hermetyczne. Lubię opowiadania, które same się czytają, a tamto takim nie było. Pomysł był, bardziej to czułam niż wiedziałam, czy zobaczyłam… wtedy.

Nasza relacja portalowa jest ociupinkę zawikłana, gdyż oceniłeś zdecydowanie nadmiarowo mój tekst, który i ja lubię – to prawda, lecz obiektywnie rzecz biorąc humoru w nim było tyle co nic, bardziej zabawa. To mnie kiedyś zgubi;) 

 

A teraz, wracając do głównego wątku, czyli komentarzowania.

To niezłe opowiadanie, do mnie trafiło-ustrzeliło i to nie jest rewanż, żebyś nie myślał.

Jest zrozumiałe to raz i Bogu za to chwała, odwołuje się do naszych doświadczeń przesuniętych w czasie – to dwa. Scenka jest kompletna z zabawnym twistem na końcu. Mi ten pierwotny bardziej przypadł do gustu, jak wcześniej napisałam. Zdecydowanie na plus jest wiarygodność Twojej historii, konkret jest jego siłą, zresztą podobnie było z tym długim opowiadaniem. Masz to przemyślane, lecz czasem zbyt detalicznie opisujesz.

Interwencja informatyka dla mnie w pełni zrozumiała, choć można byłoby fabularnie rozegrać to inaczej, na przykład wstawić jeszcze jedną scenkę, chociaż przy tym limicie ze spacjami, raczej byłoby megatrudno.

Dla mnie to bliska przyszłość, niestety jest to smutne, raczej kilka do dziesięciu – góra, niż parędziesiąt lat. No chyba, że… sama nie wiem. 

Nazwy (tu mam hopla), zwykłe przekręcenie mnie nie zadowala. Pojmuję zamysł czytelności, VIAsa kupiłam, lecz kinoróm mnie odrzucił.

Espedientka uśmiechnęła się miło

Literówka. Zastanawiałam się też nad słowem ekspedientka.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Tekst podobał mi się. Sama tematyka też dobra, na czasie (bardziej niż wiele osób chciałoby to przyznać czy choćby zobaczyć – reklama internetowa mocno idzie w tym kierunku), ciekawie ujęta. Trochę śmieszna, a trochę… straszna. Bo są tu wątki o tym, ze błędna ocena algorytmu może sugerować sprzedawcy pozbycie się klienta. Albo sugerować większą zasobność portfela niż faktycznie byłoby stać („bogacz filantrop”). Itp. itd. A całość podana w w lekkiej formie. Najgorsze jest to, ze to, co wydaje się przyszłością, tak naprawdę już się dzieje…

 

Temat dobry, motyw z wykorzystaniem starego monitora też niczego sobie. Zachowanie narzędzi sprzedawcy na wielki plus. Trochę szkoda jednak, że zakończenie nie dorównuje zaciekawieniu, jakie wzbudziłeś we mnie na początku. Przez to szort, nawet jeśli napisany sprawnie, raczej nie wpiszę się mocno w pamięci.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Swoją drogą jako użytkownik telefonu niesmartfonowego miałem dodatkowy ubaw przy tym tekscie :D

Dziękuję. Początek zrobiony. Przynajmniej jest już czytelniej.

umiesz liczyć - licz za siebie

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka