- Opowiadanie: vigo - Mroczna 6 - część 2

Mroczna 6 - część 2

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Mroczna 6 - część 2

Na ulicy panowała ciemność. Po obdrapanych zfarby ścianach budynków spływały liczne strugi krwi. Wlewały się w szczeliny pomiędzy cegłówkami, a następnie docierały do płytek chodnikowych. Kierowały się one w jedno miejsce. Na środku zaułka ulicy Morcznej krew utworzyła okrągły znak zpięcioramienną gwiazdą pośrodku. Pęcherzyki powietrza unoszące się zwrzącej, czerwonej cieczy, pękały uwalniając straszliwy fetor. Nieopodal znaku stała postać w długim czarnym płaszczu. Miała na głowie kaptur, który odsłaniał jedynie lewą część twarzy. Delikatny zarost sugerował, że postać jest płci męskiej. Zielone oczy lśniące w mroku sprawiały wrażenie nieludzko dzikich. Mężczyzna rozłożył ręce, spuścił głowę i zaczął szeptać. Niezrozumiały język był bardzo melodyjny i zkażdą sylabą stawał się coraz głośniejszy. Wypowiadając ostatni wyraz klasnąłw dłonie, z pod których trysnęły na wszystkie strony smugi jasnego światła. Biel pochłonęła całą ulicę Mroczną, jakgdyby raptem pojawiła się gęsta mgła. Nie było nic widać. Słychać było natomiast straszliwe mlaskanie, które docierało zwszystkich stron. Po dłuższej chwili światło przerzedziło się i znów nastała ciemność oświetlana tylko pobliską latarnią. Postać w kapturze otoczona była kilkunastoma kreaturami przypominającymi skrzyżowanie strusia zpsem. Nie były one owłosione, a czerwona skóra opinała się na kościstym cielsku. Długi ptasie nogi zakończone były ostrymi pazurami. Ogon miały smukły, pysk podłużny, haczykowate kły oraz obślizgłe jęzory. Uszy sterczały, jak u owczarka, a czarne oczy miały okrągły kształt. Nieustannie oblizywały się powodując odgłos mlaskania. Czarna postać uniosła prawą rękę i wykrzyczała kolejnne dźwięczne słowa, których echo odbiło się pobliskie budynki. Stwory rozpierzchły się po okolicy straszliwie przy tym hałasując.

 

***

 

Przeraźliwy krzyk wyrwał bezczelnie Alitę ze snu. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że wrzask ten należał do niej. Przetarła spocone czoło ciężko przy tym dysząc. Kolejny koszmar i kolejne zjedzone niemowlaki. Wstała powoli złóżka przytrzymując duży, trzydziestosześciotygodniowy brzuch. Założyła skórzane kapcie i wolnym krokiem udała się do kuchni, aby wypić trochę świeżej źródlanej wody. Przy okazji sięgnęła do lodówki po niemałych rozmiarów kubełek lodów waniliowych.

– Imponująco rośnie – stwierdziła ukryta w cieniu postać stojąca nieopodal drzwi wejściowych. Przestraszona dziewczyna odruchowo złapała się za klatkę piersiową upuszczając kubek lodów.

– Spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy. Przyszedłem zpropozycją.

Tajemnicza osoba zrobiła kilka kroków pozwalając ulicznej latarni oświecić jej twarz. Był to Przemek. Ponownie ubrany w oliwkowy garnitur trzymał w ręku identyczny bukiet kwiatów, jak ten wręczony Alicie kilka miesięcy temu.

– Czego chcesz? – zapytała, po czym szybko dodała – Jak tu wszedłeś?

Mężczyzna położył kwiaty na skraju łóżka, rozłożył ręce i cichym, spokojnym głosem zaczął tłumaczyć.

– Mogę pojawić się tam, gdziekolwiek zechcę, dlatego zamknięte drzwi nie są dla mnie przeszkodą. A to czego chcę, zamierzam ci właśnie wyjaśnić. Jak już powiedziałem, przyszedłem zpropozycją. Złożę ci ją, tak jak pozostałym kobietom. Od ciebie zależy, czy skończysz tak, jak one – Przemek zrobił pauzę, wyciągnął rękę i uśmiechnął się serdecznie, a następnie dodał – Umrzesz, a my zabierzemy dziecko. Chyba, że pójdziesz ze mną i pozwolisz mi je wychować.

Alita ze zdziwienia potrafiła wydusić zsiebie jedno głośne zdanie.

– Czy ty kurwa oszalałeś?

– Będzie miało wszystko czego zapragnie. Ty pozostaniesz jego matką i będziecie się widywać codziennie. Ja natomiast zajmę się wpajaniem mu naszych wartości. Jeśli nie przyjmiesz mojej propozycji, umrzesz przy porodzie. Miałaś sny, więc wiesz, co robimy zdziećmi, których matki nam odmówiły – Przemek zacisnął zęby, zmarszczył brwi i spojrzał na kolorowy bukiet leżący na kołdrze. Kwiaty poczerniały i w mgnieniu oka uschły.

-Masz tydzień. Oczekuję cię na Mrocznej 6. Przyjdź, a będziesz żyć – odwrócił się w stronę drzwi, chwycił za klamkę i dodał – Pamiętasz pielęgniarkę, która oznajmiła ci, że jesteś w ciąży. Za dużo gadała, dlatego zeżarły ją moje zwierzątka.

Mężczyzna wyszedł, a po mieszkaniu rozległ się głuchy diaboliczny śmiech.

 

 

***

 

Dni mijały bardzo szybko. Noce natomiast dłużyły się niemiłosiernie. Alita starała się nie zasnąć, gdyż, kiedy tylko zamykała oczy, pojawiał się Przemek i powtarzał swoją propozycję. Dodawał coraz to nowe informacje oraz obiecywał, że koszmary znikną, kiedy tylko dziecko trafi pod jego opiekę. Dowiedziała się, chociaż czuła to od dawna, że urodzi syna. Będzie on potężny i szanowany. Stanie na czele armii, którą poprowadzi do walki zaniołami będącymi przyczyną zniewolenia ludzkości. Po zwycięskiej wojnie, człowieka nie będzie już nigdy ograniczać grzech, czy śmiertelność. Rewolucja zakończy się, kiedy przez bramę nieba przejdą rzesze Upadłych doszczętnie niszcząc Królestwo Niebieskie.

Nie potrafiła tego wszystkiego pojąć. Była wykończona zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Nieprzespane noce oraz powtarzające się namowy i obietnice zielonookiego mężczyzny sprawiły, że Alita zadecydowała przystać na tę propozycję. Szóstego dnia od pierwszej wizyty Przemka udała się na ulicę Mroczną. Stanęła przed krwisto czerwonymi drzwiami, na których wisiała złota cyfra 6, i zapukała trzy razy. W progu pojawiła się śliczna kobieta ubrana w strój pielęgniarki. Uśmiechnęła się serdecznie, a następnie powitalnym gestem zaprosiła ciężarną do środka. Na skórzanej sofie w pokoju gościnnym siedział Przemek. Tym razem nie zdobił go oliwkowy garnitur, tylko długa, czarna toga zwyhaftowanym na plecach krucifiksem.

– Podjęłaś prawidłową decyzję – powiedział.

– Dzięki tobie zmienimy świat na lepsze.

Po tych słowach do pokoju weszło kilkoro ludzi ubranych w fartuchy szpitalne. Zaczęli rozkładać sprzęt. Jeden zlekarzy przypchał aparaturę, którą Alita widziała już podczas porodu jej siostry. Mężczyzna w todze zaczął bełkotać w niezrozumiałym dla kobiety języku. Mówił bardzo głośno wyraźnie akcentując słowa, po których następowała kilkusekundowa pauza. Kiedy dokończył spojrzał czule na ciężarną. Ta natychmiast skuliła się zbólu. Równomiernym skórczom towarzyszył krzyk.

– Zaczęło się! – wyśpiewał Przemek unosząc przy tym ręce w górę - „Dzieci, jest już ostatnia godzina, i tak, jak słyszeliście, Antychryst nadchodzi” 1

 

 

***

 

Bitwa dobiegła końca. Mgła zaczęła opadać odkrywając tysiące straszliwie zmasakrowanych ciał skąpanych w rzece krwi. Brutalnie powyrywane głowy zostały wbite na włócznie. Z oderwanych kończyn, leżących na ogromnym stosie, ciągle sączyła się krew. Dookoła unosiły się lekkie anielskie pióra przypominające płatki śniegu. Pomiędzy trzepoczącymi flagami Piekielnej Armii stała na czarno ubrana postać. Jej twarz pokryta była skrzepami krwi, a w dłoniach trzymała przedarty szandar przedstawiający gołebia na niebieskim tle. Mężczyzna uniósł prawą nogę, której stopę okrywał ciężki, czarny but o metalowej podeszwie. Następnie nadepnął na głowę leżącego nieopodal konającego anioła.

– Wiedziałeś, że tak to się skończy Archaniele – powiedziała przez zęby czarna postać.

– Wygrałeś bitwę, a nie wojnę Antychryście! – ostatkiem sił krzyknął anioł – Nie spełniło się jeszcze słowo…

Po pobojowisku rozległ się głuchy trzask pękajacej czaszki. Przestraszone kruki uniosły się wysoko nad pole bitwy, a ich krakanie przytłumił przerażający śmiech pomiotu szatana.

 

1 – cytat pochodzi z Biblii (1 Jana 2:18)

Koniec
Nowa Fantastyka