- Opowiadanie: evamk - Magfourbook

Magfourbook

Oceny

Magfourbook

Spędzasz wieczór spokojnie, pijąc gorącą herbatę i zajadając bułkę z żółtym serem, aż nagle następuję chaos. Wszystko zaczęło się od pukania do drzwi – wiem, że to nic strasznego, ale zaniepokoiło mnie, bo dom babci położony jest dość daleko od innych posiadłości, prawdopodobieństwo, iż sąsiadka chce pożyczyć cukru było niewielkie. Czułam ciarki na całym ciele, gdy podchodziłam do drzwi. Biorąc kilka głębokich wdechów rozsunęłam szybkę. Moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna w garniturze.

– Dobry wieczór, w czym mogę pomóc? – uśmiechnął się i ten z pozoru miły gest wydał mi się niepokojący.

– Dobry wieczór. Jestem z firmy, która remontuje stare, ale cenne dla architektury domy. Powiedziano mi, że na nowo ktoś w nim zamieszkał, więc postanowiłem skorzystać z okazji.

– I przyjechał pan o dwudziestej pierwszej ?

– Wiem, że to późno, ale akurat przejeżdżałem a jestem z daleka. Może mogę wejść i porozmawiamy?

– Przykro mi, że się pan fatygował, ale nie mam zamiaru remontować domu. Dobranoc. – I w tym momencie zobaczyłam, że facet nie jest sam, ktoś stojący z jego prawej strony mocno kopną w drzwi. Wystraszona odskoczyłam i zaczęłam uciekać, ale zanim zdołałam dobiec do schodów zostałam złapana. Mężczyzna, z którym dopiero co rozmawiałam odwrócił mnie w swoją stronę i miałam uczucie deja vu. Kolor jego skóry był biały jak prześcieradło, włosy białe z lekko szarym nalotem opadały na ramiona, jednak przerażająca była jego twarz – czoło lekko pchnięte do tyłu, nos bardzo wąski, widoczny tylko dzięki ostro zadartemu do góry końcowi, usta wąskie ale pełne, uszy niewielkie, przylegające do skóry, jednak to co przyciągało to jego oczy – duże i całkowicie białe, gdy w nie spojrzałam poczułam, jakby coś wysysało mi powietrze z płuc. To uczucie było okropne, gardło mi się zaciskało a ja nie mogłam się poruszyć jakbym była sparaliżowana. W momencie, gdy już żegnałam się z życiem, zza moich pleców dobiegł głos.

– Puść ją, nie tylko księga jest nam potrzebna, ona też musi żyć. – Słowa te dotarły do mojego kata, bo nagle mnie puścił, upadłam na podłogę i starałam się złapać jak najwięcej powietrza. Oczywiście to nie był koniec, jeden z nich szarpnął mnie i pociągnął. Nie chciałam znów patrzeć w przerażającą twarz, dlatego wodziłam wzrokiem po ciemnym pokoju.

– Spójrz na mnie – powiedział surowym tonem, tyle że miał ładną barwę głosu. Potrząsnął mną i nagle mój wzrok spotkał się z jego. Ku mojemu zdziwieniu wyglądał normalnie – zwykły facet.

– Wiem, że mój kolega cię wystraszył, ale ja taki nie jestem. Jak tylko powiesz, gdzie jest księga pójdziemy i nic ci nie będzie.

– Jaka księga? – spytałam drżącym i chyba ledwo słyszalnym głosem.

– Ta, którą dała ci babcia. Nie udawaj, że nie wiesz.

– Naprawdę nie wiem o jakiej księdze mówicie. To musi być pomyłka. Szybko pożałowałam, że to powiedziałam, bo złapał mnie za włosy i rzucił przez pokój. Chyba wtedy dostałam wstrząśnienia mózgu.

– Posłuchaj, nie chce cię zabić, ale mój kolega, którego już poznałaś jest mniej cierpliwy niż ja. Powiedz gdzie ją schowałaś?

– Nie wiem nic o księdze. Może moja babcia jakąś miała, ale zmarła jak miałam 6 lat i prawie jej nie pamiętam. Oczywiście moje słowa nie trafiły do moich jakże niecierpliwych gości. Ten pierwszy lubujący się w duszeniu podszedł i nagle pojawił się wir, który uniósł mnie i zaczął kręcić. Nie wiem ile to trwało, ale jak tylko się skoczyło to wszystko co w ciągu dnia zjadłam a może i z wczoraj pojawiło się na podłodze. Jeszcze raz a chyba i wnętrzności się tu pojawią.

– Przypomniałaś sobie? – w jego głosie słychać było gniew, irytacje.

– Nie – serce waliło mi jak opętane a w głowie kręciło jak diabli. Jednak co miałam powiedzieć? Nie miałam pojęcia o czym mówią. Oczywiście i to się im nie spodobało i tym razem w pokoju zaczęło wiać, nie było to zwyczajny wiatr. Powietrze stało się ciężkie, upalne. Oczy mnie piekły, w gardle pożar a skóra niemiłosiernie paliła. Gdyby nie żar krzyczałabym jak oszalała. Wydawało mi się, że trwa to całe wieki, choć pewnie trwało jedynie chwile. Tak samo jak nagle się zaczęło, tak samo szybko skończyło. Ból był okropny, z oczu leciały mi łzy, chciałam prosić o litość, błagać, ale wydobywały się z moich ust tylko chrapliwe dźwięki.

– I co zrobiłeś? Teraz nic nie powie. Przeszukajmy dom, może gdzieś tu jest. – Jak tylko usłyszałam, że weszli na górę, zmusiłam się do otworzenia oczu. Na szczęście adrenalina dała mi siłę i widząc rozmazane kształty dopełzałam do drzwi. Po kilku nieudanych próbach postawienia się na nogi wreszcie się udało. Wystarczyło jakoś uciec. Było ciemno, ale podążając za widocznym w oddali światłem latarni biegłam ile tylko sił. Pewnie gdyby ktoś mnie wtedy widział uznałby, że się upiłam. Przewracałam się o każdy większy kamyk. Jednak chęć przetrwania doprowadziła mnie do pobliskiego parku i właśnie tam po chwili rozglądania się za jakimś dobrym Samarytaninem ogarnęła mnie ciemność.

Koniec

Komentarze

Cześć Evamk :) 

Przedstawiłaś scenkę dość typową. Ot, dwóch zbirów odwiedza wieczorem porządnego obywatela i torturuje go, szukając czegoś cennego. (Czy w co drugim filmie nie ma tego typu scen ;)? ) W dodatku jeden z nich jest brzydki i włada magią… No, od razu nasunęło mi się skojarzenie z Voldemortem i Harrym Potterem. ;) 

To oczywiście nie jest złe. To może być początek bardzo ciekawiej historii. Ale w dalszym ciągu tylko może być, bo na razie jej nie ma ;) Za to jest niezbyt wyróżniająca się scenka w domu, na podstawie której za wiele nie można napisać… 

Fajnie by było, gdybyś wrzuciła coś dłuższego (i najlepiej skończonego ;)) Chętnie przeczytam :)

Do czytania całkiem zdatne, przynajmniej tyle już masz, że umiesz poprawnie pisać. Historia niestety banalna.

Historia zazwyczaj potrzebuje twista. W jmojej ulubionej interpretacji, będzie to coś, co zaskoczy czytelnika w ostatniej scenie, doda ostatni element układanki itp.

Tak na szybko: a co gdyby bohaterka po ucieczce z zamku, stanęła, obróciła sie, strzeliła z palców i dom momentalnie stanąłby w płomieniach? Potem widzimy jak poprawia księgę pod kurtką i mówi coś o babci-czarownicy, która pierwsza nauczyła ją radzić sobie w takich sytuacjach.

 

Sugestie redakcyjne:

posiadłości[-,]+. Prawdopodobieństwo,

 

Czułam ciarki na całym ciele

Ciarki przeszły mi po całym ciele!

 

Trochę gubię się w tym, kto z nią rozmawia a kto ją bije.

Ten fragment jest zaledwie krótką scenką, która niewiele zapowiada i niespecjalnie zaciekawia, dlatego trudno cokolwiek o niej powiedzieć. Byłoby znacznie lepiej, Evamk, gdybyś zamieściła krótkie, skończone opowiadanie.

Wykonanie, niestety, pozostawia sporo do życzenia – staraj się poprawnie zapisywać dialogi, unikaj zaimkozy i powtórzeń, uważaj na literówki.

 

– Dobry wie­czór, w czym mogę pomóc? – uśmiech­nął się i ten z po­zo­ru miły gest wydał mi się nie­po­ko­ją­cy. –> Z zapisu wynika, że to mężczyzna pyta w czym może pomóc.

Gesty wykonuje się rękami; uśmiech nie jest gestem.Winno być:

– Dobry wie­czór, w czym mogę pomóc? – zapytałam.

Uśmiech­nął się i to z po­zo­ru miłe zachowanie wydało mi się nie­po­ko­ją­ce.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: http://www.forum.artefakty.pl/page/zapis-dialogow

 

– I przy­je­chał pan o dwu­dzie­stej pierw­szej ? –> Zbędna spacja przed pytajnikiem.

 

ktoś sto­ją­cy z jego pra­wej stro­ny mocno kopną w drzwi. –> …ktoś sto­ją­cy z jego pra­wej stro­ny, mocno kopnął w drzwi.

 

Kolor jego skóry był biały jak prze­ście­ra­dło, włosy białelekko sza­rym na­lo­tem opa­da­ły na ra­mio­na, jed­nak prze­ra­ża­ją­ca była jego twarz – czoło lekko pchnię­te do tyłu… –> Powtórzenia.

 

nos bar­dzo wąski, wi­docz­ny tylko dzię­ki ostro za­dar­te­mu do góry koń­co­wi… –> Masło maślane; czy coś może być zadarte do dołu?

 

to jego oczy – duże i cał­ko­wi­cie białe, gdy w nie spoj­rza­łam po­czu­łam, jakby coś wy­sy­sa­ło mi po­wie­trze z płuc. To uczu­cie było okrop­ne, gar­dło mi się za­ci­ska­ło a ja nie mo­głam się po­ru­szyć jak­bym była spa­ra­li­żo­wa­na. W mo­men­cie, gdy już że­gna­łam się z ży­ciem, zza moich ple­ców… –> Nadmiar zaimków. Lekka siękoza i byłoza.

 

– Puść , nie tylko księ­ga jest nam po­trzeb­na, ona też musi żyć. – Słowa te do­tar­ły do mo­je­go kata, bo nagle mnie pu­ścił… –> Nadmiar zaimków.

 

Po­trzą­snął mną i nagle mój wzrok spo­tkał się z jego. Ku mo­je­mu zdzi­wie­niu… –> Jak wyżej.

 

– Po­słu­chaj, nie chce cię zabić… –> Literówka.

 

ale zmar­ła jak mia­łam 6 lat… –> …ale zmar­ła, jak mia­łam sześć lat

Liczebniki zapisujemy słownie, zwłaszcza w dialogach.

 

w jego gło­sie sły­chać było gniew, iry­ta­cje. –> Literówka

 

– Nie – serce wa­li­ło mi jak opę­ta­ne a w gło­wie krę­ci­ło jak dia­bli. –> – Nie.Serce wa­li­ło mi jak opę­ta­ne, a w gło­wie krę­ci­ło się jak dia­bli.

 

w gar­dle pożar a skóra nie­mi­ło­sier­nie pa­li­ła. Gdyby nie żar… –> Nie brzmi to najlepiej.

 

że trwa to całe wieki, choć pew­nie trwa­ło je­dy­nie chwi­le. –> Powtórzenie. Literówka.

 

Po kilku nie­uda­nych pró­bach po­sta­wie­nia się na nogi wresz­cie się udało. –> Raczej: Po kilku nie­uda­nych pró­bach wstania, wresz­cie się udało.

 

i wła­śnie tam po chwi­li roz­glą­da­nia się za ja­kimś do­brym Sa­ma­ry­ta­ni­nem ogar­nę­ła mnie ciem­ność. –> …i wła­śnie tam, po chwi­li roz­glą­da­nia się za ja­kimś do­brym sa­ma­ry­ta­ni­nem, ogar­nę­ła mnie ciem­ność.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka