- Opowiadanie: aniol..milosci - Aluzja

Aluzja

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Aluzja

"Daj mi proszę siłę, by pomagać innym. Siłę, by ratować ludzkie życie. By pomagać innym" – powtarzał te słowa co wieczór przed zaśnięciem. Trząsł się przy tym: czy to z zimna, z bojaźni bożej. Sam nie wiedział.

 

 

 

Powtarzał, co wieczór, odkąd On mu odpowiedział. Wyraźnie:

"-Dostaniesz siłę. Nadejdzie czas próby. Kiedy oddzieli się ziarno od tryków , a owce od plew"

No to czekał. I powtarzał modlitwę co wieczór.

 

W międzyczasie skończył uczelnię medyczną w Moskwie. Zdobył drugi stopień specjalizacji u cyrulika koszarowego. Czynnie pracował w lazarecie wojskowym, u grabarza i w garbarni.

 

A w 1888 r. pojechał do Gori, pomagać – bezinteresownie – biedocie. Ratowac ludzkie istnienia tam, gdzie najwięcej ich mógł uratować. Gdzie najwięcej umierało: z głodu, brudu, niewiedzy. I wystarczyło rzucić z dwa bochenki chleba, by uratowac rodzinę.

W Gori poczuł na sobie Jego spojrzenie. Wiedział już: czas próby nadszedł!

Spojrzenie było piekące, karzące takie jakieś. Jakby piętno Kaina, czy alergia po spozyciu jabłka, na którą niekiedy cierpiał.

I poczuł w sobie taką Siłę. I moc.A wuszach usłyszał nieznajoma mu melodię, jakby nie z tego świata. Anielską: "Teraz! Teraz! Teraz!".

I zobaczył chłopca w ten deszczowy dzień. Chłopiec szedł brzegiem gliniastej drogi. Potem wyszedł na środek drogi: boomijał kałużę, żeby nie pobrudzić butów.

Wyszedł jednak prosto pod koła rozpędzonego powozu.Był bez szans na uniknięcie rozpędzonego pojazdu. A woźnica chyba bez szans na zatrzymanie koni i wstrzymanie rozpędzonego kombajnu do miażdzenia kości.

Cyrulik, ocodziennie odmawianej modlitwie pamiętał także w tym momencie. Tak, jak pamiętał o słowach Boga, którymi ten przemówił do Cyrulika. I o Znak, co go poczuł nidawno.

Cyrulik wyciągnał zatem rękę, schwycił chłopca za kark i przyciągnał do siebie, sapiąc z ogromnego – dla siebie – wysiłku. Rozpędzony powóz, kierowany przez szalonego, chyba czarnego, woźnicę, a ciagniony przez zrodzone zapewne z diabelskiego nasienia konie, minął ich zaledwie o włos.

Cyrulik, płacząc ze wzruszenia klęknął na drodze i powiedział: "To dla Ciebie, Panie". Sam nie wiedział, co mu spływało po policzkach: czy to był deszcz, czy też moze zwyczajne łzy człowiecze.

A może nie klęknął, tylko napięcie nerwowe ustapiło i nie mógł ustać na rozdygotanych nogach?

Potem zapytał się chłopca, modelując głos, łagodnym tonem arcybiskupa Paetza:

"-Czemu synu nie uważaleś? Mogłeś zginąć!". I pogładził chłopca czule po włosach, jakby chciał zdjąć z niego bierzmo strachu i ugasićżar nienasycenia w dłoni.

"– Kałużę chciałem przeskoczyć. Butów nie mogłem mieć brudnych: do szkół idę"

"– Jak się nazywasz?"

"-Syn szewca jestem. Ioseb. Ioseb Besarionis Dze Dżugaszwili"

 

Kiedy Cyrulik wrócił do domu, wieczorem, chciał pomodlić się, porozmawiać z Bogiem. Jak codzień. Udało mu się nawiazać kontakt, kiedy wygłosił swoją wieczorną mantrę:" – Daj mi proszę siłę, by jeszcze pomagać innym. Siłę, by ratować ludzkie życie. By bardziej pomagać innym"

Bóg mu odpowiedział:

"Spieprzyłeś sprawę. Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tylu istnień jednej tylko osobie. Utraty istnień. Naprawde spieprzyłeś."

I zapiekł się Bóg w urazie boskiej na resztę życia Cyrulika. I nidy więcej już nic do Cyrulika nie powiedział.

Cyrulik natomiast poczuł, jeszcze tego samego wieczora, że plecy zaczyna mu porastać dobrej jakości wełna.

"-Szetland" – mruknął z ukontentowaniem….

Już nigdy nie trząsł się przy wieczornej modlitwie.

Było mu tak dobrze, jak nigdy przedtem

Koniec

Komentarze

Hmmm, niezłe. Przyznam, że początek - zbyt lakoniczny i niejasny na mój gust - mnie nie zachwycił, ale dalej załapałam klimat i było OK. Fajne z oddzielaniem owiec od plew ;-) i puenta też niezła (plus ode mnie za NIE skończenie miniaturki w miejscu, kiedy chłopiec się przedstawia, co - jak sadzę - zrobiłaby część autorów).

"kombajn do miażdzenia kości"- co to za ustrojstwo?
Poza tym mnóstwo literówek.
Ale pomysł fajny, styl też.

Zmyślne. Językowo wykręcone, ale - ma klimat. Ciekawe, jak wyglądałaby dłuższa proza napisana takimi mykami?

Jakub - dłużej wyglądałoby lepiej: tylko czasu brak:(

Goldengate: literówki muszą byc: to cena za spontaniczność, która jest dla mnie najważniejsza

Achika - miło:)

bawie sie w krótkie formy, rzadziej - dłuższe. zawsze spontaniczne i.... pro bono :) tematyka różna.

w sieci występuję pod nickiem mrinmapi (blog i zakładka w I 360).

może zagoszcze tu na dłużej?

miło, bo komentarze miłe. a nie zawsze tak jest "na wejściu".

Mnóstwo braków spacji, literówki i tym podobne. A poza tym... dziwne. Nie rozumiem o co w tym chodzi i jakoś nie mam ochoty się zastanawiać...  

A nie możesz, po zakończeniu spontanicznego pisania, jeszcze przeczytać tekstu i poprawić? Przyjemniej by się czytało.

"- Kałużę chciałem przeskoczyć. Butów nie mogłem mieć brudnych: do szkół idę", "-Syn szewca jestem. Ioseb. Ioseb Besarionis Dze Dżugaszwili" - czyżby z tej całej emfazy zaczeły ci się mieszać style? O ile w narracji i wypowiedziach tego fanatyka religijnego taka stylizacja była do przyjęcia, to w przypadku młodego Stalinka nie ma ona najmniejszego sensu.
Jakoś mnóstwo błędów nie nastraja mnie pozytywnie do tego tekstu. Również nie uważam pomysłu za specjalnie oryginalny. Do tego przesłanie (a chyba tu jest) chyba można opisać w ten sposób- każdy kto bezinteresownie pomaga innym ludziom to owca (czytaj: ktoś bezwolnie idący za instynktem stadnym i konformista), a na dzielnice biedoty powinno się zrzucić napalm z bezpiecznej odległości. I strzelać ogólnie w łeb suk*******, bo może gdzieś wychowywać się nowy Stalin.
Reasumując: jak dla mnie 3 to maksimum. I przyłańczam się do apelu szarej.

Dopiero po wpisaniu w googlach imienia chłopca, załapałem o co chodzi. Podoba mi się przesłanie, z wykonaniem troszkę gorzej, ze względu na te byki.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

@Fasoletti

Dzięki, teraz i ja załapałem. Kojarzyłem Stalina bardziej pod imieniem Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili. Proponuję zmienić na Wissarionowicz, myślę, że nie tylko ja bardziej kojarzę tę wersję.

"lasar" ? - Ty debil jakiś jesteś, czy co - że zapytam kolokwialnie?
jak dla mnie mozesz "sie" "przłańczać". spoks, luzik, pragie kochiam:)

"O ile w narracji i wypowiedziach tego fanatyka religijnego taka stylizacja była do przyjęcia, to w przypadku młodego Stalinka nie ma ona najmniejszego sensu."
po pierwsze:
- nie popełniaj błędu logicznego ahistoryzmu,
- po drugie - jak nie rozumiesz "sensu", to nie staraj się dociekać
Pewne "bramy" są zamkniete dla pewnych...
 a co do reszty: popmyliłeś konwencje. przexczytaj raz jeszcze, żeby upewnić się, że o "strzelanie napalmem " tu chodzi.
Boże! Co Ta dzisiejsza Młodzież  ma w jądrach:(!
 Dziewczyny! Nie bierzcie im do ust!

Szetland :)
Cztery plus.

I po raz kolejny muszę odpowiedzieć na chamskie zaczepki. Po pierwsze (cholera!) LASSAR, nie lasar. Po drugie- czy chcesz mi mówić, że wszyscy w ruskich odpowiednikach slamsów mówili składnią biblijną? Po trzecie- popełniłeś błąd logiczny. Jeśli nie rozumiem "sensu", to właśnie wtedy powinnem go dociekać. Jeśli rozumiem, to to nie ma sensu:). Napalm miał przedstawić stosunek autora do tzw. niższych sfer.
Trochę szkoda, że nie mogę wyrazić własnego zdania bez idiotycznej i całkowicie szczeniaciej zaczepki. Pozostaje mi życzyć autorowi, by czasami wyszedł na tzw. pole i zauważył, że nie jest jedynym człowiekiem na tym świecie. A już na pewno nie jest jedynym chamem. Co do idiotycznych uwag dotyczących moich genitaliów- zostawię to. One same karzą cię bardziej, niż ja kiedykolwiek mógłbym to zrobić.

"Lasar"
 nie zmieniaj użytych przeze mnie terminów. jak się nie poczuwasz - nie odpowiadaj:D

Nic cię nie pozbawi idiotycznego samozadowolenia, co? Dobra, ja kończę ten monolog (mówił dziad do obrazu, a dziad...) Argumentować można tylko wtedy, gdy ktoś te argumenty rozumie. Jeśli potrafi pojąć coś oprócz najprostszych emocji, odruchów warunkowych oraz bezwarunkowych i zrzuczania z palmy kokosów wprost na głowy przechodniów. Na zakończenie chciałbym wyrazić...
KIJ CI W NERY, NOOBKU!!!!!!

:) cała przyjemność po mojej stronie. życzę udanego - dalszego - komentowania

Zapoznałem się ze wszystkimi Twoimi tekstami, Aniele...miłości.
Przy okazji zrobiłem to samo z komentarzami.
Masz pomysły, nie umiesz rozmawiać. To wszystko. Nie fatyguj się odpowiadać, nie widzę sensu w wymianach zdań z waletami treflowymi.

@AdamKB
"Zapoznałem się ze wszystkimi Twoimi tekstami, Aniele...miłości.
Przy okazji zrobiłem to samo z komentarzami.
 Nie fatyguj się odpowiadać, nie widzę sensu w wymianach zdań z waletami treflowymi"
nie pozostawiaj zatem na drugi raz komentarza po sobie, skoro nic nie wnosi:(
niemniej jednak - pewien wysiłek, który włożyłeś w "poznanie", cenie sobie - choć to akurat, dla wartości komentarza, drugorzędne:)

Nowa Fantastyka