- Opowiadanie: Lord Krystian IV - Na początku był koniec (fragment)

Na początku był koniec (fragment)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Na początku był koniec (fragment)

Od lat prorocy zapowiadali nadejście końca świata. Ci dziwacy zdawali się mieć rację, choć wszystkie opisy różniły się od siebie. Możliwości było wiele. Ciemność zalewająca ziemię. Grad ognia i siarki. Potop przed którym nikt nie mógł się ustrzec. Zbiorniki wodne wypełnione krwią. Trzęsienia ziemi, które powalą mury wszystkich miast. Palące słońce. Insekty o jadzie tak silnym, że po ich ukąszeniu człowiek umierałby w straszliwym bólu. Opcji było więcej, ale prawda okazała się okrutniejszą niż te domysły. Nie była jednoznaczna. Zawierała się w każdym z nich. Wierzono, że apokalipsa oddzieli ziarno od plew. Niegodne istoty miały być strącone do piekła, a dobrzy ludzie mieli iśc do raju. Nic takiego się jednak nie stało. Piekło nie chciało już nikogo przyjmować, a raj był zamknięty. Jeśli nadzieja umierała ostatnia to śmierć przyszła właśnie po nią. Zrobiła to w chwili w której piekło wylało się na ziemię. Zewsząd dobywał się jęk i płacz. Ludzie nie rozumieli wydarzeń rozgrywających się na ich oczach. Piekło? Na ziemi? Z pozoru absurd. Nieliczni jednak wiedzieli, że od zawsze tu było. Cierpliwie czekało i nie chciało się ujawniać. Liczyło, że ludzie zmienią swe postępowanie. Nawet tak głupie istoty miały szanse zrozumieć, że czynią źle. Nie mogło jednak czekać w nieskończoność. Teraz ukazało swe prawdziwe oblicze. Niosło ze sobą zło, śmierć i zniszczenie nie dlatego, że taka była jego natura. Powód był bardziej prozaiczny. Ono karało, karało człowieka za to co uczynił. Nie były to grzechy.

Mówią, że w chwili śmierci przed oczami przelatuje całe życie. Nie wiem jak jest naprawdę, nie mogę odpowiadać za innych. Pierwsze o czym pomyślałem to złość. Byłem zły na ludzi którzy do tego doprowadzili. Przeklinanie ich jednak nie ulżyło w moim cierpieniu. Nie wiedzieli co czynią. Ja też nie wiedziałem. Byłem wściekły na siebie za to, że nie wiedziałem, choć przecież nie mogłem wiedzieć. Nikt nie wskazał mi prawdziwej drogi! Przez lata byłem oszukiwany! Znikąd pojawiły się wspomnienia bitew. Gdybym tylko wiedział, że walczę w imię zła nie poprowadziłbym do boju żadnego rycerza. Poczułem sie odpowiedzialny za to wszystko. Właśnie to zabolało mnie najbardziej. Potem przypomniałem sobie te jedyne w swoim rodzaju kłamstwa, którymi nas karmiono. Zmuszani byliśmy do wiary, że za nasze grzechy trafimy do takiego miejsca w którym będziemy się smażyć po wsze czasy. Znowu pomyślałem o prorokach. Według nich grzechy toczące społeczeństwo miały znaleźć swoje odbicie w przyszłości. To właśnie przez nie miał nastać koniec świata. Jak wybrać prawdziwą wiarę, skoro jest tyle dróg? Najgorsze było to, że świat się nie skończył. Musieliśmy dalej w nim żyć. Inni musieli. Jak to dobrze, że umieram.Wkrótce będę umiał oddzielić prawdę od kłamstwa. Mam nadzieję. Nigdy wcześniej krew nie miała dla mnie takiego znaczenia. Wylewa się ze mnie malutkimi strumyczkami. Powolutku, lecz konsekwentnie. Życiodajny płyn. Nosimy go w sobie nie myśląc o tym. Jest ciepły. Mamo, dlaczego mnie okłamałaś? Gdzie są te niebiańskie istoty, które miały zejść po moją duszę? Widzę tylko te piekielne. Chodzą w kółko ignorując mnie. Nigdzie się nie śpieszą. Gdyby przejawiały chociaż cień zainteresowania. Chcę krzyczeć. Nie mogę. Tak właściwie na co mi teraz krzyk? Mógł ulżyć? W czym? Nie czuję się przecież tak źle. Mamo. Nie mogę sobie przypomnieć twojej twarzy. Wyobraźnia podsuwa mi setki innych. Co się dzieje z moimi myślami? Nie umiem nad nimi zapanować? Chaos w głowie, myśli cisną się na język. Jak na złość nie mam już języka. Wyrwany. To jest nawet zabawne. W chwili śmierci świat wydaje się innym. Nawet widząc rozszerzające sie piekło mogę pokusić się o śmiech. Czy zwariowałem? A może wy wszyscy zwariowaliście, tak… wy wszyscy zwariowaliście. Światło. Miało być w tunelu, a jest wszędzie. Mam wrażenie jakby odkrywały się przede mną wszystkie tajemnice świata. Zgubiony? … oświecony.

 

Ciągu dalszego nie będzie. Proszę traktować ten tekst jako fragment wyjęty z kontekstu, którego nie musicie rozumieć ;p Przyjdzie na to czas. Pozdrawiam :)

Koniec

Komentarze

Dwa razy czytałem. Za pierwszym razem było źle - nie dotarłem nawet do końca. Późiej niewiele lepiej. Dużo powtórzeń, jeszcze więcej krótkich zdań, które ani na chwilę nie nadają akcji większego rozpędu. Dostrzegłem także zgrzyt w postaci braku zachowania jedności czasu w wypowiedzi, która zdaje się odnosić do konkretnej chwili: " Najgorsze było to, że świat się nie skończył. Musieliśmy dalej w nim żyć. Inni musieli. Jak to dobrze, że umieram". Wydaje mi się, ze powinno być okreslenie, iż "inni muszą żyć dalej" gdyż osoba mówi to w chwili teraźniejszej, kiedy umiera.

Pierwszy akapit to jedno wielkie masło maslane. Aż chcialoby się krzyknąć: "Konkrety poproszę!". Ja wiem, ogolniki miały oddac klimat i doceniam inwencję twórczą autora, jednak sposób w jaki napisany został ów fragment, po prostu odstrasza czytelnika. Skoro musialem czytac go dwa razy zanim dotarłem do końca, to znaczy, że jednak coś trzeba w nim poprawić.

Drugi akapit jest już lepszy. Urywki, myśli osoby opisującej piekło na ziemi trzymają rzeczywiście w napięciu, ale nie zawsze. Czasem wydają się przemyślane a czasem wstawione najzwyczajniej na siłę.

Końcówka tez lepsza. Ukazanie śmierci jako otwarcia wszystkich możliwości dla człowieka daje do myślenia.

Ogólnie coś w tekście jest, bo inaczej bym nie dał mu drugiej szansy. Jednak ewidentnie trzeba zrobić kilka poprawek.

Cały ten tekst składa się z krótkich zdań, przez co podczas czytania miałem wrażenie, że tekst się zacina. Tego się nie da czytać. Ani to ciekawe, ani klimatyczne, a w dodatku widać silenie się na melodramatyczny ton. Jeśli mam traktować ten tekst jako pojedyńczy twór, to wyżej niż 2 nie postawię.  

Wiem, że wszyscy pisarze mają problem z przecinkami, lecz niewątpliwie nie w tych razach kiedy postanawiają wyliczyć coś, bądź wymienić. Ty masz problem nawet w takich okolicznościach. To boli. Oczy puchną od nadmiaru pustych zdań, złożonych z niczego. Nie ma kunsztu języka, nie istnieje historia, akcja, pełnokrwisty bohater. To fragment fragmentu sceny. Czemu służy wstawianie tego i podobnych mu "opowiadań"? Gdzieś głęboko w Tobie czai się potencjał. Boisz się pracować? Sam z siebie nie zapracuje na dobry tekst, musisz zaprząc go do pługa. Mimo miliona błędów, za sam potencjał dwójeczka musi być. Tak na zachętę :P
Z poważaniem
M.

"którego nie musicie rozumieć ;p Przyjdzie na to czas."
Szczerze wątpię.

Przynajmniej tekst był wart dłuższych komentarzy. ;D Dzięki wszystkim. No może nie licząc Lassara, który swoją wypowiedzią nie wniósł niczego sensownego. Lubię skonkretyzowaną krytykę. Pozdrawiam ;) bede wiedział nad czym popracować.

O piekle na ziemi było już tyle, że... Apokalips też sporo... Nudnawe, mówiąc wprost. Plus błędzików jak mrówków...
Dobrze chociaż, że Autor zwalnia mnie z obowiązku rozumienia kontekstu. Wysnuwam z tego wniosek, że, zdaniem Autora, jakiś kontekst istnieje. Dobre i to...

Krytyka skonkretyzowana i skondensowana - a na cholerę mi to "opowiadanie" czytać zatem? Bo to co oko zobaczyło, najlepiej i tak nie brzmiało, a skoro dodatkowo jest niezrozumiałe... To jeden.

Nowa Fantastyka