- Opowiadanie: Wicked G - Słoneczniki pośród chmur

Słoneczniki pośród chmur

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Słoneczniki pośród chmur

 Skrawek soczystej czerwieni powoli chował się za postrzępionymi kłębami brunatnej pary. Jaskrawe refleksy tańczące na konturach Fototropów drażniły oczy Maxima, lecz to cierpienie jednocześnie niosło ze sobą radość. Nie pamiętał, kiedy ostatnio widział równie piękną grę świateł. Chyba był wtedy jeszcze dzieckiem, a nieba nie zasnuwała warstwa toksycznych wyziewów.

Zatem tak wyglądało słońce…

Zdążył już zapomnieć. Przez potok czasu, który upłynął bezpowrotnie, podczas gdy on gnił tam na dole, pod kocem ze smogu. I przez alkoholowo-opiatowe morze. Miało stanowić furtkę do szczęścia, obecnie praktycznie niezaznanego mieszkańcom skażonej powierzchni Ziemi. Ostatecznie w nim utonął.

Zdołał jednak wychylić jeszcze głowę, by złapać ostatni oddech życia. Wspiął się na górę, której nazwa dawno temu wyleciała mu z pamięci. Pragnął znów zobaczyć macierzystą gwiazdę.

Nie zostało już wiele czasu. Ogromny wysiłek, jaki stanowiło podejście na szczyt, najprawdopodobniej okazał się gwoździem do trumny Maxima. Serce z ledwością pompowało krew, skatowane chemikaliami płuca kłuły mocno, spocona skóra okryta nadgniłymi ubraniami swędziała bardziej niż zwykle. Mimo wszystko czuł, że było warto.

Usiadł i oparł głowę o nagi głaz. Spojrzał na Fototropy, wielkie wieże oblepione kiśćmi kapsuł habitacyjnych, podążajace ruchem obrotowym za cenną energią, niby słoneczniki wyrosłe na zatrutej glebie. Zastanawiał się jeszcze przez chwilę, jak wygląda egzystencja ludzi, którzy posiadali tam własny kąt.

Czy można być szczęśliwym, przebywając całe życie w puszce zawieszonej w powietrzu?

Nigdy nie poznał odpowiedzi na to pytanie. Zmęczenie zamknęło mu powieki. Powoli osunął się w słodką ciemność.

 

***

 

Owszem, Fototropy nie oferowały fizycznej przestrzeni w obfitości. Zapewniały natomiast inną, niczym nie ograniczoną. Wirtualną.

Javier mknął wysoko ponad wiekowymi sekwojami na smoku o stalowoszarej łusce. Podmuchy wiatru mierzwiły mu burzę kręconych włosów, chłodziły rozpaloną od emocji twarz. Jak okiem sięgnąć żadnych budowli, dróg czy innych śladów ludzi. Tylko dziewicza, nieskażona przyroda. Uwielbiał to.

Skrzydlata bestia wiernie wykonywała rozkazy, spojona nierozerwalną więzią z jego umysłem. Robiła beczki lub inne akrobacje. Nurkowała, by wypoziomować lot tuż przed powierzchnią ziemi.

W końcu podniebne harce znużyły Javiera. Polecił smokowi wylądować. Zeskoczył z grzbietu gada i zmienił scenerię. Miejsce pradawnej puszczy zajęła plaża, iglaste drzewa przybrały postać palm. Rozważał, czy po prostu odpocząć, leżąc na złocistym piasku oraz wsłuchując się w szum oceanu, czy może też przywołać piękną Alenę i…

Przerwał mu komunikat o konieczności spożycia posiłku. Nieco poirytowany wyłączył symulację, po czym odpiął moduł VR od ciała. Do prawidłowego funkcjonowania wirtualnej rzeczywistości konieczna była idealna homeostaza, stąd centrala zalecała pożywianie się o określonych porach.

Podszedł do niewielkiej wnęki w ścianie, gdzie czekała na niego ciepła kolacja przysłana z kuchni. Wziął tacę i usiadł przy malutkim, okrągłym stoliku. Pospiesznie konsumował węglowodanowo-białkową papkę o sztucznym smaku czekolady, obserwując zachodzące słońce.

Oświetlane przez nie kłęby skażonych chmur cechowała wyjątkowo paskudna barwa. Javier czasami zastanawiał się, kto rzeczywiście jest winien tragicznego stanu Błękitnej Planety – korporacje czy może też rządy państw – ale po prawdzie niewiele go to obchodziło. Swój świat miał nie na powierzchni Ziemi, lecz wewnątrz komputerowych symulacji. Zaspokajały one wszelakie potrzeby. Dzięki nim mógł swobodnie kreować własne uniwersa i doznawać całego spektrum emocji. Niczego więcej nie potrzebował.

Nagle z głośników rozległ się słodki, syntetyczny głos systemu zarządzającego Fototropami.

– Panie Almeira, czy zechciałby pan uczestniczyć we wspólnych zajęciach sportowych dzisiaj wieczorem?

Nie.

Po co miałby robić to z innymi ludźmi? Z kontaktów interpersonalnych zawsze wynikały tylko problemy. Kłótnie, zdrady, wojny. Wolał poćwiczyć tutaj, w swoim lokum, gdzie miał kontrolę nad wszystkim. W samotności, która była tak bardzo wygodna.

 

***

 

Słońce powoli wyłaniało się zza obrysu Marsa. Jacht kosmiczny opuszczał Czerwoną Planetę, by wyruszyć w daleki rejs po kosmosie.

– Wiesz, wyniki eksperymentu przeprowadzonego przez B16D4T4 trochę mnie dziwią – rzekł Arkhos, stukając elektromechanicznymi palcami po kompozytowej obudowie swych przedramion. – Szczęście jest dla ludzi jak narkotyk. Zrobią wszystko, byleby tylko je dostać. Wyrzekną się ideałów i przestaną zwracać uwagę na cokolwiek innego. Przestaną kwestionować odbierane informacje. Większość z nich nawet nie dopuszcza do siebie myśli, iż pociągamy za sznurki z ukrycia.

– Posunąłbym się jeszcze dalej z wnioskami – odparł Matta, również android. – Co, jeśli nasi biologiczni protoplaści obdarzali uczuciem nie inne osoby, lecz jedynie funkcje przez nie pełnione? Syntetyczne doznania są dla homo sapiens lepsze, bo idealnie naśladują te prawdziwe, a pozostają całkowicie podporządkowane woli jednostki.

– Sugerujesz, że miłość to fałsz? – zapytał Arkhos, podchodząc na kraniec mostka i spoglądając w bezkres próżni. – A co z tymi, którzy zaczęli chorować lub opuścili kogoś, tym samym przestając spełniać jego oczekiwania? Przecież w tych przypadkach więzy emocjonalne nie znikały od tak sobie.

– Zwykły mechanizm wyparcia – skwitował Matta. – Niechęć do zaakceptowania rzeczywistości.

– Sądzę, że zbytnio to upraszczasz, Matto.

– Prostota to optymalność, Arkhosie…

Koniec

Komentarze

Przypomniał mi się film “Vanilla sky”​… I moje ujawniające się zwykle w chwilach psychicznego podłamania marzenia o byciu umieszczoną w opisanej przez Ciebie puszce. Najlepiej bez potrzeby wyłączania w celach zaspokajania potrzeb fizjologicznych.

Spodobały mi się też rozważania na temat miłości… 

I ogólnie bardzo dobrze mi się czytało :) W pełni zasłużony kliczek :) I powodzenia w konkursie.

 

Ps. Zapomniałam napisać, że fajny tytuł.

Dziękuję za komentarz i bibliotekę, Katio!

Cieszę się, że tekst się spodobał. Sam też czasem chciałbym zniknąć w takiej puszce…

Do napisania trochę zainspirowała mnie “Chmura” Pezeta, a także własne refleksje na temat samotności we współczesnych czasach i tego, że przez rozwój nowych form komunikacji i rozrywki stała się mniej dokuczająca.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Ciekawa impresja postapokaliptycznego świata. O ile pierwszy i drugi fragment opisują tę samą sytuację z dwóch różnych perspektyw, tak mam problem z trzecią. Albo to wnioski potomków Ziemian po latach, gdy zdążyli opuścić planetę. A może to jakaś cywilizacja obserwująca ludzkość pragnie podpatrzeć, czym jest miłość?

Chyba nie jestem w stanie pokusić się o głębszą interpretację. Interesująca próba. :)

Dzięki za przeczytanie i bibliotekę, MrBrightsude! Trzecia perspektywa była pisana punkt widzenia sztucznej inteligencji, która uniezależniła się od ludzkości i zaczęła rozwijać się na własną rękę, jednocześnie przy tym "bawiąc się" ludźmi z ukrycia. Ale podoba mi się też interpretacja z obcą cywilizacją :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Pierwszy i drugi fragment są fajne. Trzeci niekoniecznie. Dość mocno czuć od niego tym tropem. Niby sztuczna inteligencja, a zachowuje się zupełnie jak ludzie. Na szybko można znaleźć parę bardzo istotnych problemów:

– samodzielna, zaawansowana sztuczna inteligencja, która z jakiegoś niewyjaśnionego powodu składa się z androidów.

– androidy, które z jakiegoś powodu mówią do siebie na głos, zamiast korzystać z tuzina szybszych i mniej podatnych na zakłócenia metod przesyłu informacji.

– sztuczna inteligencja, która porozumiewa się pomiędzy sobą za językiem naturalnym i nieskompresowanym.

ironiczny podpis

Dzięki za przeczytanie i kometarz, Issanderze! Co do SI, to rzeczywiście, może zbytnio ją zantropomorfizowałem, ale jestem zdania, że pewne ludzkie cechy być może na stałe wpiszą się w charakterystykę AI, podobnie jak ludzie mają wpisaną w siebie zwierzęcą naturę. Przy rozwoju SI wzorem, do którego staramy się dorównać w większości przypadków ludzkiej świadomości, więc przypuszczam, że część cech zostanie AI odziedziczona po ludziach, choćby przywiązanie do konwenansów czy postrzegania estetyki, jak choćby w sztuce mówienia. Szerzej pisałem o tym w swoim opku "Starcie pomników", które Ci polecam :) Wzrowałem się trochę na androidach z Bladerunnera i Davida z Prometeusza. To nie "najmocniejsze" SI w tym świecie, po prostu jednostkowe roboty, które kiedyś być może służyły ludziom, a potem zostały wyzwolone.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Jasne – wszystko można jakoś uzasadnić, nawet najdziwniejsze i najmniej prawdopodobne rozwoje wydarzeń :) Tylko, że takiego uzasadnienia nie ma w tekście. Pojedynczy wyzwolony android, który nie ma wpływu na swoją formę, to co innego, niż cała cywilizacja. Która, jak sam napisałeś, nie kontaktuje się bezpośrednio z ludźmi, czyli nie ma potrzeby posiadać przyjaznego dla człowieka interface’u. Estetyka estetyką, ale forma androida dla sztucznej inteligencji jest zupełnie niepraktyczna. Nawet największy fanatyk łucznictwa nie zrobiłby karabinu w kształcie łuku, o ile faktycznie musiałby z niego korzystać :)

ironiczny podpis

Przyznam szczerze, że bardzo podobały mi się dwa pierwsze fragmenty, trzeci zupełnie nie. :( Ale to kwestia gustów i guścików.

Jak to u Ciebie, ciekawe pomysły, nawet w szortach potrafisz szybko i obrazowo przedstawić pomysł na świat i to mi się podoba. Na takich podstawach dobrze wprowadzasz wątki psychologiczne. “Oczyszczenie”, “Zatracenie”, “Niezrozumienie”, to moje tytuły poszczególnych części. ;) Kolejny, porządny, szort.

Sprawdziłem, czy masz ostatnio jakąś dłuższą formę, ale konkursowy tekst nie zachęca tytułem, ani tematem. Przeskanowałem komcie i okazuje się, że to naprawdę o tańczeniu i klubach. ;) Chyba bliżej mi do powyższego i Starcia pomników. :)

Pozdrawiam.

 

Dziękuję za przeczytanie i bibliotekę, Darconie!

Ech, miałem trochę złych przeczuć co do tego trzeciego fragmentu… Mogłem się przy nim bardziej przyłożyć

Jeżeli chcesz dłuższe sci-fi ode mnie, to mam “Odrzut wrzeciony” utrzymany w podobnych klimatach, publikowałem go na portalu jakiś rok temu. W zbliżającym się numerze “Abyssos” będzie też moja “Prawdziwa Turija”, choć ona jest bardziej o kosmosie niż cyberprzestrzeni, i też jest bardziej “softowym” s-f.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Hmm, mało tu tego brzydkiego i syfnego cyberpunku. Tekst wydaje mi się migawką z dalekiej przyszłości, ale jest klasycznym sci-fi. Dwa pierwsze fragmenty fajowe, ostatni średni. Bo nie wiem, co miał wprowadzić – wytrącił mnie trochę i zgubiłem "wątek". Co do SI mam podobne wątpliwości jak Issander, ale Wasza dyskusja przekonała mnie, że to akurat nie jest sednem tekstu, więc nie ma sensu się czepiać. Szkoda mi, że szort taki krótki, bo dwa pierwsze fragmenty, okej – trzeci też (gdybyś dodał nowe znaki), były bardzo obiecujące.

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Stnie!

Ostatnia scena miała rozwiać wątpliwości co do tego, kto prawdopodobnie stoi za stanem cywilizacji ludzkiej opisanym w tekście.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Hmm, rozumiem więc o co chodziło. Ciekawe to, ale nadal za krótkie (i szkoda). ;)

Zagrałeś na klasycznych motywach: zniszczona planeta, życie w wirtualu, kontrola z zewnątrz. Trochę tego za dużo, a fabuły za mało. To trzy obrazy, nie historia. 

Tytuł i pierwszy fragment obiecywały najwięcej. Spodobały mi się Fototropy i ich porównanie do słoneczników, z tego mogłoby wyjść coś ciekawego. 

Uwagi techniczne:

Nie pamiętał, kiedy ostatnio widział tak piękną grę światła

Raczej funkcjonuje wyrażenie “gra świateł”. 

Podszedł niewielkiej wnęki w ścianie

Zabrakło przyimka. 

Poza tym jak na mój gust trochę za dużo przymiotników, szczególnie na początku. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Dzięki za przeczytanie i komentarz, Funie! Błędy poprawiłem. Postawiłem raczej na impresję niż na fabułę, chciałem “namalować” krótką refleksję na temat samotności w przyszłości.

Co do dużej ilości przymiotników – ja akurat ostatnio lubuję się w takim stylu.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Impresyjnie i refleksyjnie wyszło, ale moim zdaniem chciałeś przekazać zbyt dużo wrażeń, a ja w przypadku szorta wolałbym konkretny obraz z konkretną myślą. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Dołączę do chórów mówiących, że pierwszy i drugi fragment jest fajny, ale trzeci – no, zrozumiałem jego treść, ale jak się ma do pozostałych dwóch? Nie wiem i może o to chodzi. Jednak mimo wszystko wolałbym jakieś jasne powiązania w tak krótkim tekście. Jak wspomniał Fun: konkretny obraz z konkretną myślą.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, NoWhereManie!

Tekst nie jest powiązany bohaterami czy akcją, lecz problematyką izolacji i życia w sztucznej rzeczywistości.

 

Pierwsza perspektywa – Maxima – przedstawia nam obraz świata i jednocześnie wyraża zdziwienie życiem “w blaszanej puszce”, niepewność, wątpliwości odnośnie takiej egzystencji.

Druga perspektywa – Javiera – to zrozumienie wewnętrzne. Akceptacja własnego życia, wyznanie, że choć jest takie a nie inne, to dla mnie stanowi wartość i je cenię, choć człowiekowi sprzed setek lat wydawałoby się sztuczne.

Trzecia perspektywa – androidów – to zrozumienie zewnętrzne. Chłodna analiza zachowań i ich przyczyn, próba wyjaśnienia, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Hołd intelektowi.

 

Starałem się zobrazować tę drogę od postawienia pytania do wysnucia odpowiedzi, aczkolwiek niepewnych, gdyż proces poznania nigdy się nie kończy. Punkt widzenia w opowiadaniu również przechodzi pewną drogę; pnie się w górę niczym słonecznik. Zaczynamy na powierzchni Ziemi, potem udajemy się wyżej, do potężnych wież, w końcu wzlatujemy w kosmos i spoglądamy słońcu w twarz. 

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Mogłabym podpisać się pod komentarzem Funa – dla mnie też jest za mało fabuły. I za dużo gotowych klisz. Na impresje pozostaję niewrażliwa, jak Finkle mają we zwyczaju.

Chyba niedokładnie czytałeś przed publikacją – masz trochę głupich usterek.

Oświetlane przezeń kłęby skażonych chmur cechowała wyjątkowo paskudna barwa.

Przezeń = przez niego.

Dzięki nim mógł doznawać swobodnie kreować własne uniwersa i doznawać całego spektrum emocji.

Dubel dubel.

Babska logika rządzi!

Dzięki za przeczytanie i komentarz, Finklo! Błędy poprawię w wolnej chwili.

Edit: błędy poprawione.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Z trzecim fragmentem wybrałeś opcję łatwiejszą, i mogę się zgodzić z przedpiścami, ale… mi się to cholernie podobało :) Przekaz jaki chciałeś zawrzeć w tekście jest mocny, a rozmowa androidów jest ważna i nawet nie przejęłam się za bardzo, że komunikują się jak ludzie. 

Przeczytałem yes Rozwodzić się, kaprysić i wychwalać będę później, tymczasem stwierdzę tylko, że podoba mi się sposób, w jaki wykorzystałeś motyw wschodu i zachodu słońca, ale doskwiera mi brak faktycznej historii.

na emeryturze

Mimo, że opowieść jest tutaj szczątkowa, to przyznam, że podobały mi się te obrazki i przeczytałem tekst z przyjemnością. Nie jestem przekonany czy trzeci fragment rzeczywiście był taki oderwany. Pomysł z trzema perspektywami zacny, doceniam. I malowniczo wszystko opisałeś. Plus za smoka. Bo lubię smoki, ot co. 

Kliknę.

Dziękuję za kolejne komentarze!

Deidriu, fajnie, że przekaz okazał się dla ciebie mocny.

Gary, czekam z niecierpliwością :) Tymczasem cieszę się, że spodobał się motyw słońca.

Edit: Dziękuję za bibliotekę, Łukaszu! Twój komentarz pojawił mi się dopiero, jak dodałem ten, bo nie odświeżałem strony.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Ładne, obrazowe impresje, bardzo sugestywnie przedstawione. Tylko te androidy jak z lat 50-tych :-/. Po co im przedramiona? Po co mowa? Już dawno powinny wyewoluować w coś bardziej praktycznego.

Coś czasem zazgrzytało:

– “obracających się w podążaniu” – to mi zabrzmiało jak “pójście w chodzeniu” :P;

– “inną, niczym nieograniczoną” – tu “nie ograniczoną”.

 

Moim zdaniem – w 2/3 świetne, w 1/3 – poprawne.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Staruchu! Po co przedramiona, po co mowa? Ano, androidy tworzono w różnych celach, między innymi dla towarzystwa ludzi, z którego to zadania potem mogli zostać zwolnieni, by zacząć nowe, samodzielne życie. Ale w sumie mogłem doprecyzować to w tekście, a nie tylko liczyć na zawieszenie niewiary :D

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Siema.

Heh, przedstawiasz ponurą, aczkolwiek bardzo prawdopodobną wizję przyszłości… W końcu dla zdecydowanej większości ludzi najważniejsze w życiu są przyjemności i, zapewne, chętnie by ograniczyli do nich swoją egzystencję. A reszta, pchająca świat do przodu, może zabrnąć za daleko z SI. Mnie tam nie dziwi, że Elon boi się grzebania w tej dziedzinie :/

A zatem – tekst do mnie przemawia. Jest oczywiście bardziej opisem niż opowiadaniem, ale w zakresie tego konkursu i tak trudno zmieścić konkretną dawkę fabuły. Tytuł bardzo dobry ;)

Warsztatowo bardzo dobrze, tylko to mi zgrzytnęło:

obecnie praktycznie niezaznawanego przez mieszkańców skażonej powierzchni Ziemi.

“Stół z powyłamywanymi nogami” to łamaniec dla języka, a Twoje słowo, choć prawidłowe, dla mózgu XD

 

Za posępne przesłanie stawiam stempel jakości.

Trzym się.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Dziękuję za przeczytanie i wepchnięcie tekstu do biblioteki, Szanowny Hrabio :)

 

Myślę, że jeżeli ludzkości uda się osiągnąć pułap ekonomii post-rzadkościowej, to zamykanie się w wirtualnych światach będzie kierunkiem, w którym zdryfuje cywilizacja. Już teraz sporo osób spędza całe dnie w wirtualu, bo często jest kolorowszy i przyjaźnieszy niż bezpośrednio otaczająca nas rzeczywistość. Co będzie, jeżeli nie będziemy musieli nawet wychodzić z domu do pracy, bo wszystko będą robić za nas roboty? (W tym momencie wpadł mi do głowy pomysł na kolejne opowiadanie, ale nie będę na razie zdradzał :D) Wybranietz w swoim opowiadaniu konkursowym też fajnie poruszyła motyw izolacji ludzi w wirtualu, polecam jej szorta.

 

Poprawiłem błędy wskazane przez Starucha, "obracające się w podążaniu" Fototropy zamieniłem na "podążające ruchem obrotowym". Pomyślę nad zamiennikiem tego "niezaznawanego", może po prostu "nieznanego mieszkańcom skażonej powierzchni Ziemi"?

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

UPDATE: Cofnąłem zmiany zaproponowane przez Starucha do pierwotnej wersji, bo zorientowałem się, że zrobiłem to już po upływie terminu konkursu. Nie zwróciłem na to uwagi, przepraszam za zamieszanie. Zmienię to z powrotem po ogłoszeniu wyników.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

A mnie najbardziej podobał się trzeci fragment, bo w przeciwieństwie do pozostałych, miał w sobie coś ciekawego i mógłby stanowić całkiem niezły punkt wyjścia dla interesującej historii.

Dwa pierwsze fragmenty są napisane świetnie, ale właściwie o niczym. Ot, facet wlazł na górę żeby zobaczyć słońce i umarł. Inny facet siedzi w puszce i gra w gry, bo lubi i nie bardzo mógłby robić coś innego. To są niestety i banały i klisze.

Byłbym Cię zwyzywał straszliwie i plugawo, gdyby nie motyw słońca. Coś pięknego. To, jak operujesz wschodami i zachodami płonącej kuli gazu, wykorzystując je na warstwie symbolicznej tekstu, ratuje całe opowiadanie.

Wtórność i brak oryginalności wciąż bolą, ale w w ciepłych objęciach różanopalczastego słoneczka, jakby mniej.

 

na emeryturze

Dziękuję za komentarz, Gary!

Hmm, czyli wyszło mi coś w stylu jazzowego scatu – niby ładnie zaśpiewałem, ale w sumie o niczym.

Zarzuty braku oryginalności przyjmuję, bo chciałem trochę odwrócić motyw obecnie powszechny tekstach kultury – krytykę izolowania się od społeczeństwa w wirtualnym świecie. Tu przedstawiłem to trochę inaczej. Zredukowałem życie wirtualnym życiem do chłodnej analizy zachowań i rozpatrywania szczęścia w prostych kategoriach, bez odwoływania się do etosu prawdziwości i autentyczności doznań. Szerzej opisałem to w odpowiedzi do komentarza NoWhereMana.

W sumie to ciekawie, że Tobie trzeci fragment spodobał się najbardziej, po raz kolejny spotykam się z ambiwalentnym podejściem do różnych elementów moich tekstów :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Dołączam do czytelników usatysfakcjonowanych dwoma pierwszymi fragmentami. Do trzeciego przydały się komentarze. ;)

 

Więk­szość z nich nawet nie do­pusz­cza sie­bie myśli… –> Więk­szość z nich nawet nie do­pusz­cza do sie­bie myśli

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuje za przeczytanie i komentarz, Reg :)

 

Błąd poprawię po ogłoszeniu wyników przez Gary’ego.

 

Edit: Błędy poprawione.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Dzięki, ze wpadłaś i przeczytałaś, Anet :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nowa Fantastyka