Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Zapadł zmierzch i blokowisko rozbłysło niezliczonymi światłami. Rysiek – na co dzień skromny urzędnik magistracki, w wolnych chwilach zaś czarodziej-amator – siedział przy stole zajmującym sporą część jego kawalerki i wertował "Rzucanie uroków dla idiotów".
– Już ja pokażę tym siewcom propagandy i tandetnej rozrywki – mruczał pod nosem, myśląc z wściekłością o twórcach i decydentach telewizyjnych. – Sprawię, że prawda zwycięży i nie będę już więcej musiał oglądać tych kretyńskich programów!
Wreszcie znalazł formułę czaru wyzwalającego z więzów kłamstwa i dla pewności po raz kolejny uważnie ją przestudiował:
Weź szklaną popielniczkę, włóż do niej zdjęcie osoby, na którą chcesz rzucić urok i posyp je skrawkami odrzuconego podania, pociętego tępą żyletką o północy, gdy Księżyc jest w pełni. Dodaj pięć listków uschniętej paprotki spod okna oraz niedojedzoną kanapkę twojego szefa. Podpal to wszystko czarną zapalniczką i wymów zaklęcie "Suscrofa", a wówczas prawda zajaśnieje niczym wyświetlacz telefonu komórkowego.
Pod spodem znajdował się dopisek, na który domorosły mag nie zwrócił większej uwagi: A prawda cię wyzwoli.
Przedmioty niezbędne do odprawienia obrzędu czarodziej zbierał już od tygodnia, czasami z dużym poświęceniem. Na przykład kiedy w ostatni wtorek jego szef, kierownik Wydziału Oświaty, urządzał po pracy przyjęcie imieninowe, Rysiek podkradł z talerza zwierzchnika nadgryzioną kanapkę z szynką drobiową i ogórkiem. W pudle z rupieciami znalazł też stare podania o przedłużenie sesji egzaminacyjnej, które jako student co semestr składał w dziekanacie, z łatwym do przewidzenia rezultatem.
Mag odstawił podręcznik na półkę, rozłożył na stole wszystkie niezbędne ingrediencje, następnie zaś z wprawą zabrał się do dzieła. Umieścił w popielniczce wycięte z gazet zdjęcia ważniejszych osób związanych z telewizją, położył na nich pozostałe składniki i podpalił. Gdy tylko skończył wymawiać zaklęcie, kawalerkę wypełniło na moment jaskrawe światło. A potem zapadła ciemność.
I wtedy rozległo się pukanie do drzwi. To przyszedł inkasent z elektrowni, aby odciąć czarodziejowi prąd z powodu niezapłaconych rachunków. W ten sposób Rysiek na miesiąc wyzwolony został od możliwości oglądania telewizji.
W sumie Rysiek osiągnął, co chciał :)
Niezłe, ale za krótkie, bym mógł to ocenić.
Taki przedłużony dowcip z bardzo grzecznym humorem.
Ale w sumie napisane dobrze. Tylko po co?
Mortycjan: Ale w sumie napisane dobrze. Tylko po co?
Taka błahostka napisana dla zabawy. :-D
domek: Niezłe, ale za krótkie, bym mógł to ocenić.
Hm?
"Suscrofa" bo szef był podobny do dzika?;)
Ja tam się uśmiechnąłem. Jak zobaczyłem tytuł, to w pierwszej chwili nie chciałem otwierać tego opowiadania. Ale otworzyłem, i dobrze się stało:) Humor lekki, trafia w mój gust.
Marcinie Robercie: to znaczy, że opowiadanie mi się podobało, ale oceny za nie nie wystawię.
Taki przedłużony dowcip z bardzo grzecznym humorem.
Ale w sumie napisane dobrze. Tylko po co?
Taki zdawkowy komentarzyk ze słabo maskowanym przytykiem. Tylko po co?
A po to, żeby był powód do uśmiechnięcia się.
Marcinie Robercie, dziękuję.
Nie przemawia do mnie :) I to chyba tyle.
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Uśmiechęłam się.
Podobało mi się. Jaki czar będzie następny?
Dzięki za komentarze i wirtualne oceny. :)
niezgoda.b: Podobało mi się. Jaki czar będzie następny?
No cóż, Rysiek nadal zmaga się z problemami finansowymi. Na ZakuŻonych Warsztatach Fahrenheita zamieściłem opowiadający o tym ćwiczebny tekścik - "Przygody czarodzieja Ryśka: Słowa Wyroczni" - liczący mniej niż 1500 znaków (ze spacjami), a więc raczej mało interesujący dla zwolenników długich utworów. :D Jeżeli jednak chcecie, mogę je tutaj przekleić.
Lepiej napisz coś nowego.
Słuszna uwaga. :D
:)
Przynoszę radość :)