- Opowiadanie: Yenfri - Myszy i Demony - część druga

Myszy i Demony - część druga

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Myszy i Demony - część druga

Opowiem Wam bajkę jak Mysz paliła fajkę…

 

 

Noc. Prawie jak u wieszcza: cicho wszędzie, głucho wszędzie. Do czasu.

– Kurwa! – krzyknęła Mysz, zakłócając ciszę nocną. I sen Anki.

– Co jest?

– Nie mogę znaleźć swojej fajki… – zabrzmiało to nieco żałośnie. I przede wszystkim ciszej. Anka westchnęła, wygrzebała się z pościeli i wyjrzała do przyjaciółki.

– Przecież po południu ją miałaś.

– Powiedz mi coś, o czym nie wiem, dobrze?

– Ech…

Mysz robiła raban na stole, przesuwając, podnosząc i przekładając na krzesło jego zawartość. Poruszyła niebo i ziemię, to znaczy talerze, kubki, papiery, kable i oba laptopy, po czym padła przegrana na fotel.

– Nic?

– Nic.

Anka westchnęła. Dopiero zdążyła się położyć do łóżka, a tu taka pobudka. Nienawidziła, jak ktoś ją budził w środku nocy. Niezależnie czy chodziło o pożar, seks czy inny kataklizm. Po prostu nie. Sen był świętością.

– Sorry, że cię obudziłam – Mysz usiadła rozgoryczona przed laptopem.

– Nie ma sprawy. Skoro już nie śpię, to co oglądamy? – Anka bezczelnie się do niej przysiadła. – Zresztą, nieważne. Tylko napisy ściągnij.

– Nic nie oglądamy.

– A ty co, obraziłaś się?

– Nie. Nie ma palenia, nie ma oglądania. I chuj.

– Masz – demonica wyciągnęła paczkę papierosów w stronę Myszy. – Częstuj się, ile twa przeklęta duszyczka zapragnie.

Mysz spojrzała niezdecydowana. Wkurzał ją brak ukochanej rodzinnej pamiątki. Piękna, drewniana, kasztanowo-czarna fajka przechodziła w jej rodzinie z matki na córkę. To cacuszko towarzyszyło jej zawsze, odkąd zaczęła palić.

Dlatego myśl o zapaleniu czegoś tak pospolitego jak papieros, budziła w niej odrazę. Po namyśle sięgnęła po jednego i nieumiejętnie podpaliła.

– Tylko nie mów nikomu, że palę to świństwo. To byłby cios dla mojej reputacji – mruknęła do Anki. – To co, How I Met Your Mother?

– Zawsze.

Mysz włączyła odtwarzacz i po paru minutach obie śmiały się do łez.

 

 

***

 

 

Mniej do śmiechu było im następnego ranka. Zwłaszcza Myszy, która, po zarwanej nad serialem nocy, musiała iść do pracy.

 

 

Uwielbiała swoją pracę. A zaczęło się od zwykłego zainteresowania tarotem. Teraz była jedną z bardziej rozchwytywanych wróżek. Nie to, że jasnowidzek. Po prostu miała nosa do ludzi i wyczuwała ich emocje. Mysie zmysły też jej w tym pomagały.

 

 

Ubrała się i wyszła z domu. Skierowała swe kroki półtorej ulicy dalej, gdzie miała swą mysią norkę, jak to nazywała. W istocie było to małe, zagracone pomieszczenie, w którym zawsze pachniało kadzidłem.

 

 

Weszła i zapaliła świeczki. Nie przepadała za światłem elektrycznym, psuło jej nastrój i klimat. Zanim przebrała się w „strój roboczy", łudząco podobny do strojów Cyganek, postanowiła się rozerwać. Ten numer zawsze poprawiał humor jej i paczce jej przyjaciół.

 

 

Zmieniła się w mysz i wdrapała na okrągły stół. Nakryty czerwonym welurem, z kryształową kulą pośrodku, zawsze robił odpowiednie wrażenie na klientach.

Teraz jednak chodziło tylko o zabawę.

Stanęła przy kuli i zaczęła wodzić wokół niej łapkami, jak to robiła, gdy wróżyła. Tylko słowa, wypowiadane złowieszczym, acz nieco piskliwym szeptem, były inne:

– Zapytaj Myszy, Mysza prawdę ci powie…

Zachichotała. Jakimś cudem to naprawdę zawsze poprawiało jej humor.

Zeszła ze stołu i zamieniła się w człowieka. Rozejrzała się po swoim królestwie.

– Rany, kocham tę robotę – mruknęła z zadowoleniem.

 

 

***

 

 

Tymczasem Anka właśnie miała na poważnie pójść spać. Zaciągnęła żaluzje, upewniła się, czy drzwi są zamknięte i rzuciła się na rozgrzebane łóżko.

Zasnęła.

I prawie natychmiast obudził ją natrętny dzwonek telefonu.

Kuźwa, wiedziałam, że o czymś zapomniałam, pomyślała.

– Czego? – rzuciła z niechęcią w słuchawkę. – O, przepraszam, szefie. Właśnie miałam iść spać. Mhm, tak, wiem, dostałam wiadomość. Oczywiście, że się cieszę.

Na chwilę zapadła cisza. Wyraz twarzy Anki zmienił się z niechętnego na wrogi.

– To chyba kpina! Nie ma mowy! Nie, nie chodzi o pogańską godzinę. Po prostu nie. Że co? – w jej głosie pojawiło się wahanie. – Jest pan pewien? Ale zasady pozostają bez zmian, tak? Dobrze, przemyślę…

Rozłączyła się i bezradnie klapnęła na łóżko. Pierwszy raz w życiu poczuła, że nie lubi swojej pracy.

 

 

***

 

 

– Mysz, czy byłabyś łaskawa wyleźć z szuflady? – Anka próbowała przemówić do rozsądku obrażonemu gryzoniowi. – Chcę pogadać z tobą, nie z szufladą.

– Nie.

Demonica westchnęła. Nie spodziewała się, że kiedyś się pokłócą o pracę. Jakby nie było ciekawszych tematów do kłótni, naprawdę.

– Posłuchaj, ja po prostu twierdzę, że to nieetyczne podrywać klienta, o którym, z racji swojej pracy, wiesz wszystko! – Anka nie zamierzała się poddawać.

– Ale ona go nie kocha – pisnęła Mysz.

– Wiem. Ale on ją kocha.

– Przejdzie mu.

– Kiedyś na pewno, nie w tym rzecz. Wyłaź stamtąd albo cię wyciągnę odkurzaczem.

Groźba podziałała, bo po chwili obok Anki stanęła Mysz w swoim lepszym wydaniu. Demonica dużo bardziej wolała przyjaciółkę w ludzkiej formie. Sierść na całym ciele…? Okropność.

– Znalazłam swoją fajkę – oznajmiła Mysz zwycięskim tonem.

– Fantastycznie. Gdzie była?

– W szufladzie.

– Że też mnie to nie dziwi… – Anka pokręciła głową. – Nie zmieniaj tematu. Nie podrywaj tego gościa.

– Łatwo ci mówić, twoja praca nie polega na niczym innym!

– Wierz mi, dziś bardzo tego żałuję…

– Co się stało?

– Dzwonił szef. Mam szansę wygrać – ton głosu Anki nie wskazywał na radość.

– To super! – krzyknęła Mysz, obejmując przyjaciółkę. – Gratulacje! Czemu się nie cieszysz?

– Bo żeby wygrać, muszę uwieść kobietę…

Koniec

Komentarze

Przyjemnie się czytało. Parę razy głośno się zaśmiałam. Opowiadanko popawiło mi humor.
Daję mocną czwórę.

Lekko się czytało, nieco humoru. Również daję 4.

Czytało się lekko i... właściwie to tyle. Masz ładny styl, ale samo opowiadanie mnie nie zachwyciło. Kończy się czytać i właściwie nie ma pojęcia, o czym był tekst. Wnioskuję, że opowiadanie nie będzie miało dalszego ciągu (z braku informacji o tym...), dlatego moja opinia jest taka, a nie inna.
Wydaje mi się, że błędem jest długość (zbyt krótkie), i za duża ilość dialogów, które nic nie wnoszą.
Gdybym mogła wystawiać oceny to dałabym 3. Za styl i lekkie pióro. Brakło fabuły, która by mnie zachwyciła.
Pozdrawiam.

Czyta się przyjemnie, nawet bardzo.Niestety tekst jest za krótki.Według mnie opowiadanie zasługuje na 3.

Zgodzę się z moimi dwoma przedmówcami. Opowiadanie zasługuje tylko na 3. Mam wrażenie, że po dobrej pierwszej części za bardzo się pospieszyłaś z kolejną. Powyższy tekst choć dobrze napisany (warsztat masz już niezły), to właściwie traktuje o niczym. Brak tu jakiejś konkretnej fabuły, brak zamysłu.

Wykreowałaś dwie ciekawe postaci - z potencjałem, ale same postaci gadające o niebieskich migdałach ani nie bawią ani nie ciekawią. Przynajmniej mnie.

Dziękuję za uwagi, wezmę pod uwagę. Część kolejna będzie, choć faktycznie brak o tym informacji, nie mam zwyczaju umieszczać takowej. Mam nadzieję, że kolejna część nikogo nie rozczaruje.

Nowa Fantastyka