- Opowiadanie: krisbaum - Bohaterowie Ostatniej Akcji

Bohaterowie Ostatniej Akcji

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Bohaterowie Ostatniej Akcji

Tytus, Romek i A'Tomek jak co miesiąc spotkali się w kolejce do urzędu pracy. W sumie to byli farciarzami, jeszcze przez parę miesięcy przysługiwał im zasiłek.

– Kopsnij szluga – powiedział Tytus do A'Tomka, który zawsze miał przy sobie jakiś zapas. A'Tomek, niesamowicie otyły, podstarzały facet, zakrywający łysinę wielką futrzaną czapą, pogrzebał w kieszeni i wyciągnął pomiętego papierosa.

– Dobrze że nie połamany – człekokształtny zaciągnął się parę razy i zakasłał.

– Co się tak dzisiaj pierdolą z tym otwarciem!? – Romek denerwował się, bo trzęsły mu się ręce i musiał zapić. Poza tym na plecy zaczęli napierać kolejni petenci pośredniaka.

– Jebany kryzys – pokręcił głową Tytus – A ty Atom co kurwa tak cicho dzisiaj siedzisz?

– Trzęsie portkami. Eksmisje ma, jak się tylko zrobi ciepło. Ponoć wypierdolą go na Dworcową, a wiesz co tam za element mieszka. Sama żulia, co pamięta jak Atom, będąc ormowcem, podpierdalał ich za komuny.

– Eee, nie przejmuj się stary – Tytus klepnął A'Tomka – zawsze możesz wbić się do mnie na melinę. Raźniej będzie i bezpieczniej. Zwłaszcza że ostatnio wkurwiają mnie skini. Ostatnio wyzywali mnie od czarnuchów i kazali spierdalać do Afryki. Ja im na to, żem nie żaden czarnuch, tylko artysta z komiksu. A oni gały wybałuszają, i "Co kurwa!? Z komisu!?". Pierdoleni analfabeci. Nawet nie wiedzą co to komiks. Pewnie z książką to oni mieli raz w życiu do czynienia – gdy mając dwa latka wpierdolili starej książkę kucharską, bo na okładce była pieczeń. Dobra Panowie – Tytus pstryknął papierosem – drzwi otwarli. Atom napieraj, a my za tobą!

 

– … i wtedy powiedzieli: Sztandar wyprowadzić! – wspominał ze łzami w oczach Atom. Zawsze rozklejał się po trzecim jabolu, wracając myślami do czasów partyjnych, wizyt w zakładach pracy i domach dziecka.

– Było minęło. Pierdolić to. Teraz to bym się, kurwa, nawet nie dał do roboty wciągnąć. Pewnie co drugą stronę musiałbyś reklamować jakieś gówno.

– I włazić w dupsko czarnym.

– Ta kurwa. Księga XXVIII: Tytus, Romek i A'Tomek na pielgrzymce do Lichenia.

Przyjaciele wybuchnęli śmiechem, wznosząc toast musztardówkami. Naraz rozległ się brzęk tłuczonego szkła. Ktoś wybił okno w pokoju obok.

– Skurwysyny pierdolone! – Tytus wystawił głowę przez okno. Na ulicy mignęły sylwetki dwóch skinheadów, uciekających w kierunku parku. – Nogi z dupy powyrywam! – krzyknął za nimi, pomstując pięścią. – No to jest już, kurwa, przegięcie pały! Panowie! Musimy coś zrobić z chujami, bo mi tu żyć nie dadzą.

– Jak za starych czasów? – zapytał z nadzieją Atom.

– Jak za starych czasów Atom, tylko że lepiej – powiedział Romek i wyciągnął kosę.

 

Trójka przyjaciół czaiła się w krzakach pod blokiem, w piwnicy którego skinheadzi urządzili sobie klub. Początkowy plan był taki, że wpadną do środka i spuszczą gnojkom manto. Niestety pojawił się problem.

– No kurwa, tego się nie spodziewałem – Tytus miał kwaśną minę – Temu wielkiemu skurwielowi, nawet z kosą nie damy rady – powiedział wskazując przywódcę skinheadów, tęgiego osiłka z kwadratową szczęką.

– Mnie to się zresztą od razu nie podobało – wtrącił Atom – takie walenie po ryjach nigdy nie było w naszym stylu, a miało być po staremu. Trza by to zrobić metodą "bawiąc uczy".

– A jakiś konkretny plan masz na myśli? – zapytał Romek.

– Pewnie. Zastępowy ma zawsze kilka gotowców. Tylko potrzebne nam będzie trochę fantów od profesora T.Alenta.

– A on w ogóle pracuje jeszcze w tym instytucie? Myślałem, że wyjebali go po lustracji.

– Bo wyjebali, ale dorobił się na produkcji amfy i ma własne laboratorium.

– To idziemy do niego. Przy okazji przywali się po kresce. Nie będą mi się tak łapy trzęsły na akcji.

 

– Chłopcy! Cóż za niespodzianka! Witajcie! Pewno wpadliście po białe myszki albo karaluszki sobiemaszki – profesor T.Alent zataczał się po laboratorium w obrzyganym fartuchu, nie zauważając, że chłopcy są grubo po pięćdziesiątce.

– Nie zwracajcie uwagi – powiedział A'Tomek – on ma tak zawsze, gdy testuje na sobie nowe prochy. Czasem nawet uda mu się wymyślić coś dobrego. Pigułki „Gołe baby” były naprawdę niezłe.

– A po co tu w ogóle przyszlim? Szukamy czegoś konkretnego?

– Flaszki z nitrogliceryną. Wiem że psorek ma ją gdzieś na górnej półce, żeby nie strącił jej, gdy tańczy naćpany.

– Widzę, że masz bombowy pomysł, mnie to pasi. Bierzemy coś jeszcze? – zapytał Tytus.

– Tak. Weźcie z Romkiem tego manekina.

 

Późnym popołudniem manekin był gotowy. Ubrany w poszarpaną katanę i dżinsy, stare wojskowe buty i z włosiem szczotki imitującej irokeza, manekin wyglądał zupełnie jak punkrockowiec. Położyli go na skwerku w parku, opierając plecami o drzewo, tak by wyglądał jakby zmorzył go alkoholowy sen. Obok położyli trzy puste butelki po jabolach.

– Trochę szkoda flaszek – powiedział Romek.

– Taka imprezka warta jest nawet całą skrzynkę jabola. No A'Tomuś, kukła gotowa. Wpychaj do środka te nitro.

– A jak ich tu ściągniemy?

– Żaden problem, ja to załatwię – powiedział Tytus i poszedł w stronę śmietnika, gdzie bawiły się jakieś dzieci.

– Siemacie grzdyle. Chcecie zarobić na lody i zobaczyć coś zajebistego? – zagaił. Dzieciaki oczywiście chciały. – To wystarczy, że zapukacie w tamto piwniczne okienko i powiecie chłopakom, że na skwerku śpi pijany brudas, punkowiec. Macie tu piątaka, a drugie tyle po robocie. Tylko żebyście się nie wychylały zza śmietnika, jak oni tu wpadną.

Ucieszone dzieciaki pognały w stronę okienka, by jak najprędzej zobaczyć coś zajebistego i zarobić drugiego piątaka. Po chwili z bloku wybiegła wataha skinheadów, z kwadratogębym na czele. Z okrzykiem "White Power!" ruszyli w kierunku manekina. Tytus, Romek i A'Tomek wyglądali zza starej lipy.

– Patrzcie i uczcie się młodzieży, jak się traktuje bruda z glana – powiedział kwadratogęby i zamachnął się potężnie nogą.

Wybuch było słychać w promieniu wielu kilometrów.

 

Wieczorem Tytus, Romek i A'Tomek opijali jabolami zwycięstwo.

– MASZ SZLUGI?

– CO?

– PYTA SIĘ, CZY MASZ SZLUGI!!!

A'Tomek pogrzebał w przepastnych kieszeniach płaszcza i wyciągnął pomiętego papierosa. Tytus zaciągnął się dymkiem i podał Romkowi jabola.

– A APARATY SŁUCHOWE TO W OGÓLE REFUNDUJĄ Z KASY CHORYCH?

Koniec

Komentarze

Ubrany w poszarpaną katanę i dżinsy - Jak wygląda taka katana? Bo dotąd pod tym pojęciem widniał w moim umyśle jedynie miecz japoński.
- Mnie to się zresztą od razu nie podobało - wtrącił Atom - takie walenie po -> wtrąicił Atom. - Takie...
- Nie zwracajcie uwagi - powiedział A'Tomek - on ma tak zawsze -> powiedział A'Tomek. - On...
takie kwestie techniczne ;)

A tak, hm.. Ciekawe podejście, nie powiem. Lekko się czytało. I ładne zakończenie.
Tytus, Romek i A'Tomek kilkadziesiąt lat później. Zniszczyłeś mi dzieciństwo tą historią! ;)

Ode mnie masz piątaka za ten tekst :)Na jabola :P Krótki, ale pomysłowy i zabawny. Rhei, mnie też zniszczył wspomnienia z dzieciństwa, a Papcio Chmiel jakby to przeczytał, pewnie by na zawał kopyrtnął.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Katana to nie tylko miecz, to także dżinsowa kurtka

Dziękuję za wyjaśnienie :D

No cóż, przypomina mi to stylem "Magiczne Przygody Kubusia Puchatka", które swojego czasu robiły furorę w internecie. Zabawne na zasadzie splugawienia starych dobrych przyjaciół z dzieciństwa.

Czyta się lekko i szybko.
Ciekawe co będzie następne? Bukkake wioski smerfów nad smerfetką z Papciem Smerfem jako spełnionym marzeniem pedofila?

Durne, ale śmieszne.
Na 4,5.

Masz szczęście zgryźliwa wiedźmo że dobrze piszesz, więc nie mogę Ci w rewanżu pojechać po rajtach. Pozostaje mi zrobić laleczkę wudu z twoim avatarkiem i podziurawić go szpilkami ;)

A dyć takie to sobie... Czytałam lepsze krisbaumy. Się wstrzymam od oceny.

"Masz szczęście zgryźliwa wiedźmo że dobrze piszesz, więc nie mogę Ci w rewanżu pojechać po rajtach. Pozostaje mi zrobić laleczkę wudu z twoim avatarkiem i podziurawić go szpilkami ;)" - nie wiem, czy to do mnie, ale jakby co, to jestem facetem ;)

A niech to molekuł! jak mawiał prof. T.Alent :) Te całe Eferelin Rand jakieś takie multipłciowe

"A dyć takie to sobie... Czytałam lepsze krisbaumy. Się wstrzymam od oceny."

Proszę się nie krępować. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest fantastyka wysokich lotów. Ot takie tam głupawe opowiadanko, dla koneserów. Nie jestem nastoletnią siksą, która potnie się po kablach, bo dostanie kiepskie "komcie" i niskie ocenki.

Wiem, ale chciałam być dzisiaj miła.

Wbij na luz, krisbaum. To było naprawdę dobre opowiadanie, bo nie ma to jak przywalić z glana starej dziecięcej legendzie. Na mnie na przykład działa to relaksująco.

Masz 5 za pomysł oraz wykonanie.

 

Eferelin Rand rzekł: No cóż, przypomina mi to stylem "Magiczne Przygody Kubusia Puchatka", które swojego czasu robiły furorę w internecie. Zabawne na zasadzie splugawienia starych dobrych przyjaciół z dzieciństwa.

 

Bardzo mnie zaciekawiła Twa wypowiedź, z tego tytułu, że już wkrótce na łamach miesięcznika SFFiH pojawi się mój szorcik, plugawiący tę właśnie bajkę. Chętnych zapraszam do lektury, szort nosi tytuł: "To już nie jest ten sam las, co niegdyś". Jeszcze nie wiem, czy będzie to listopad, grudzień, czy styczeń, ale raczej wcześniej, niż później.

Chętnie przeczytam. Wspomniane przeze mnie Magiczne Przygody dalej są dostępne w necie. Wystarczy wygooglować tytuł. Twój short zmierzy się z legendą ;)

Tak czy owak, gratuluję publikacji.

hehe... nieźle uchwycone postaci wspaniałej trójki ZHP. :d nie lubię jaboli, więc czwórka na piwo. :)

Nowa Fantastyka