- Opowiadanie: szara - JAK PIES

JAK PIES

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

JAK PIES

Dziś wróciłaś później niż zwykle, zmarznięta, szara, pachnąca zmęczeniem i czymś jeszcze. Czymś niedobrym. Ściągnęłaś płaszcz i powlekłaś się do kuchni, a ja za tobą, wokół ciebie, pod nogami, pod nogami, węsząc to niedobre coś, co cię oplatało, oblepiało, dusiło. Ty nic. Wsypujesz herbatę do kubka i wstawiasz czajnik na gaz. Ogień. Od tego ognia trochę się lepiej zrobiło, chociaż ten ogień też źle pachnie. Teraz już wiem, ze on nie żyje. Teraz już wiem.

Potem zapachniało herbatą, a ty w końcu westchnęłaś, tak strasznie boleśnie i rozdzierająco, że kiedyś aż by mnie zabolało w żebrach. A teraz starałem się tylko być bliżej, być wokół ciebie, otulić cię, otrzeć tę mgłę, to niedobre.

Piłaś herbatę i łzy płynęły ci po twarzy. Ja bym je starł. Ja bym się rzucił pod twoje nogi, ja bym cię wywlókł na spacer, pod gwiazdy i między drzewa. Ale nie mogę. Teraz tylko tu jestem, w domu. Niewiele mogę. Otaczam cię, okrążam, pilnuję. A potem ty wychodzisz tam, gdzie ja pójść nie mogę i nic już nie mogę poradzić na to, co się tobie przydarza. A potem wracasz, pijesz herbatę i łzy płyną ci po twarzy.

Dopiłaś. Idziesz do pokoju, a ja obok ciebie, za tobą. Żebyś mnie chociaż zauważyła. Ale to na nic. Zwijasz się na tapczanie i łkasz jak deszcz. A ja obok. Łzy ocierasz ręką i po chwili pachniesz solą i rozmazanym pudrem. Z tuszu robią ci się łaty na twarzy. Niezłe łaty, ale ty tego też nie zauważysz. Naciągasz na siebie koc. A ja w jego puszystych splotach, tak bym chciał cię ogrzać, czuć, że to niedobre ucieka, więcej nie przekroczy naszego progu.

Wreszcie zasypiasz. I ten zapach słabnie. I wiem, że w końcu wstaniesz, weźmiesz prysznic, zjesz coś. Będziesz chciała wyjść na spacer, ale nie lubisz sama spacerować. Prawie mnie już zawołasz. Prawie.

Zawołaj. Zawsze tu jestem. Nigdzie nie poszedłem, kiedy wezwała mnie psia gwiazda. W końcu – co ja wiem o gwiazdach? A ty byłaś zawsze.

Koniec

Komentarze

Ach, znowu jakiś pseudopoetycki szajs... w dodatku personifikujący psa. Mógłbym się wysilić i jakoś wymyślnie to objechać, ale za chwilę mój komentarz stanie się dłuższy niż ten "twór"...  

Ha, ja za to pochwalę. Narracja pierwszoosobowa  jest świetnie dopasowana do postaci, tak że aż wyczuwa się jej "psiość" w zdaniach. Opowiadanie jest liryczne, ale w pozytywnym sensie. Chwyta za serce. Aż mi się przypomniał "Sen kochającego psa" Kaczmarskiego (polecam!).
 A Mortycjanem się najlepiej nie przejmuj. Ostatnio strasznie często szczerzy retoryczne kły machając z dezaprobatą wilgotnym noskiem^^.

I zapomniałem dodać: bardzo ciekawy tytuł. Dwuznaczny:).

A Mortycjanem się najlepiej nie przejmuj. Ostatnio strasznie często szczerzy retoryczne kły 

Ja mam po prostu chroniczną alergię na wszelakie "poetyckie dusze" i ich "głębokie przesłania". :) 
Retoryczne - tak, tak, zrozumiałem aluzję... 

Masz chroniczną alergie- NIE KRYTYKUJ, PSIAKREW. Inni nie mają.

Mortycjan - dobrze wiedzieć, że to alergia - objaw chorobowy ;)
Lassar - dzięki.

Ach, no tak... wy możecie wypowiadać swoje zdanie, ale ja nie... Mi się nie podobało, więc mam siedzieć cicho.  Widzisz, na tym polega ocenianie, zwane krytyką - KRYTYKUJĘ teksty. 

Rozumiem, że Ci się  nie podobało i chętnie się dowiem, dlaczego, ale nie na zasadzie: BO TAK!
To, co napisałeś w pierwszym komentarzu nie było ani merytoryczne, ani kullturalne. Czy Ty chciałbyś dostawac obraźliwe etykiety zamiast rzeczowej oceny?

Ja się nie znam, ale pseudopoetyckim to bym tego nie nazwała. Lirycznym, jak to ujął Lassar, już pewnie tak. I tak jak Lassarowi, podobało mi się. Takie smutne to było, ale ładne. Dla mnie.
Plus za łaty, a nie plamy na twarzy.

Mi też się podobało. Smutne i ładne, jak to ujęła RheiDaoVan.

To, co napisałeś w pierwszym komentarzu nie było ani merytoryczne, ani kullturalne. Czy Ty chciałbyś dostawac obraźliwe etykiety zamiast rzeczowej oceny?

Obraźliwe? Nie użyłem żadnego wulgaryzmu. 

Ok, no to jedziemy merytorycznie:

 

W shorcie tym przedstawiony jest krótki wycinek z życia psa i jego pani, pisany z perspektywy psa. Przypisywanie ludzkich cech i uczuć zwierzęciu jest zwyczajnie głupie, pomijając, że bez sensu. Zwierzęta nie rozumują tak jak ludzie i nie mają ludzkich uczuć, systemu wartości ani nic z tych rzeczy. Kiedy płaczesz i pies przytula się do Ciebie, może Ci się wydawać, że "współczuje" albo "dzieli Twój ból". A g... prawda - psu totalnie wisi i powiewa, że z oczu kapie Ci jakaś woda (jemu żadna woda nigdy z oczu nie kapie... ba! Nawet się nie poci!). On się przytula, bo jesteś wtedy ciepły/chce żeby go głaskać/etc. Od jakichś 15 lat hoduję (a raczej - "dzielę przestrzeń życiową") zwierzęta, miałem już 11 psów - i zapewniam Cię, że zdążyłem poznać naprawdę różne charakterki. Jedne psy są zwyczajnie głupie, inne wykazują się nadnaturalną inteligencją, sprawiającą wrażenie ludzkich uczuć. Ale nigdy - NIGDY - nie są to uczucia w ludzkich kategoriach. Pies rozumie, jeśli jego kolega umarł - czuje wtedy PSI smutek. Pies rozumie, jeśli właściciel umarł lub odszedł i nie wraca - też czuje wtedy PSI smutek. Taki przykład:

 

Mój najstarszy pies (już 10 lat na karku) był bardzo przywiązany do mojego wujka. Czasami razem wychodzili do miasta, czasami na swoim wiekowym rowerku wyjeżdżał tylko wujek, a pies czekał pod bramą. I patrzył przez kraty bramy - nawet kilka godzin - dopóki wujek nie wrócił. Cieszył się wtedy jak wariat, skakał, merdał i tak dalej. Pewnego dnia wujka wyniesiono na noszach i zabrał go ambulans. Pies patrzył. Ambulans odjechał - bez sygnału. Pies patrzył. Ambulans nigdy nie wrócił, a pies nadal potrafi po dwie, trzy godziny siedzieć i patrzyć się na drogę.

A gdy przyjeżdża do nas ktoś dużym, białym samochodem - pies skacze i merda jak za dawnych czasów. Potem samochód odjeżdża, a wujka nie ma. I wtedy, ze spuszczonym ogonem i oklapłymi uszami, pies idzie pod drzwi komórki, w której wujek zazwyczaj naprawiał swój rozklekotany rower - i leży. Nie przyjdzie, gdy daję reszcie sfory jedzenie, nie przyjdzie, gdy się z nimi bawię. Po paru godzinach mu mija i znowu zachowuje się normalnie. Ale on czuje smutek - i wciąż ma nadzieję, że jego dawny towarzysz wróci. Tylko, że to jest psi smutek i psia nadzieja - bardzo różniące się od ludzkich.

 

Mnie również się niezbyt podobało. Plusem jest tylko krótka forma. Lirycznie opisana i smutna (momentami prawie łzawa) perspektywa psa mnie nie przekonała. W tej kwestii zgadzam się z Mortycjanem. Sam utwór jest właściwie tylko rozczulającym opisem (zupełny brak radości w życiu psa?).

Jeśli chodzi o styl, to mam jedną uwagę:

"aż by mnie zabolało w żebrach" - moim zdaniem niezbyt poprawne stylistycznie sformułowanie.

Jak dla mnie - 3.

Mortycjan:

Rozumiem, że w opowiadaniu fantastycznym nie podoba Ci się, że nie jest dostatecznie realistyczne.

A w ogóle dużo wiesz o psach - może Ty napiszesz coś z psiej perspektywy.

Rozumiem, że w opowiadaniu fantastycznym nie podoba Ci się, że nie jest dostatecznie realistyczne. 

Rozumiem, że pisanie nudnej fikcji o ludziopsach z innej planety, uważasz za dostatecznie ciekawe.

 

A w ogóle dużo wiesz o psach - może Ty napiszesz coś z psiej perspektywy.

Nie, bo NIKT nie rozumie nawet w połowie jaka jest psia perspektywa. Trzeba by się "włamać" do psiego mózgu i zobaczyć jego myśli, co jego - póki co - nieosiągalne. Co prawda byli już tacy, którzy podłączyli mózg kota do ekranu (dzięki czemu wiemy, że koty widzą twarze ludzkie jak kocie), ale to nie znaczy, że rozumiemy jak myśli kot...

//co jest* (...)

Intrygujący tekst. Liryczny, smutny, ale też przyciągający uwagę, skłaniający do myślenia. Wybrany został piekielnie trudny temat, mało kto poradziłby sobie z warsztatowymi pułapkami czyhającymi na śmiałka obrabiającego taki pomysł formalny. Oczywiście można by było rozegrać tego shorta na tysiąc różnych sposobów. Wybrany został taki, a nie inny – i, według mnie, jest ok. Każdy ma swój indywidualny punkt widzenia. Czytając ten krótki tekst przypomniało mi się opowiadanie Philipa K. Dicka Roog. I właśnie dlatego ode mnie mocne 4 :)

...always look on the bright side of life ; )

Absolutnie wspaniałe. Sześć.

Ładne.

Bardzo wzruszające, aż chciało by się przytulić właścicielkę i psa i powiedzieć że wszystko będzie dobrze. Nie znam się na pisarstwie ale zastanawiam się czy można być w neutralnym stanie emocjonalnym i napisać takie opowiadanie? Chyba nie. Ciekawe co autorka tak naprawdę chciała nam powiedzieć. Można się tylko domyślać. Ja się chyba trochę domyślam :).

Nowa Fantastyka