- Opowiadanie: Wagnard - X-13

X-13

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

X-13

X-13 był ostatnim z Cyberów, ostatnim świadectwem ludzkiej cywilizacji.

Wieki temu ludzkość osiągnęła granice swego poznania. Ich umysły nie były już w stanie zgłębić ostatnich tajemnic, jakie wszechświat przed nimi skrywał. Wielu twierdziło, że odkryte zostało już dosłownie wszystko. Nadal jednak nie uzyskano odpowiedzi na takie pytania jak: czym jest życie? Jaki jest cel naszego istnienia? Pomimo ogromu wiedzy to wciąż pozostawało zagadką.

I wtedy ludzie odkryli to, czego nie da się pojąć rozumem. Odkryli magię.

Ludzkość natychmiast znalazła niezliczoną ilość zastosowań dla nowo odkrytej dziedziny. Popełnili jednak wiele błędów. Przy pomocy magii pogorszyli i tak już tragiczny stan swojej planety. Ich świat umierał.

Pod wpływem magii, jakiej używano podczas walk o resztki wody i ziem uprawnych, narodziła się straszliwa zaraza. Wirus, który doprowadzał do całkowitego rozpadu komórek serca i mózgu zarażonej osoby.

Ludzie, w ciągu zaledwie roku, niemal wyginęli. Nie było nadziei. Próby wynalezienia leku spełzały na niczym, a magia nie dawała ochrony. Wirus zbierał coraz to większe żniwo.

W ostatnim, desperackim, akcie próby ocalenia swojej cywilizacji, ludzie stworzyli Cyberów. Posiadali oni ciała swych twórców, jednak ich serca i mózgi były sztuczne, cybernetyczne, odporne na wpływ wirusa. Dodatkowo umieli posługiwać się magią o wiele lepiej od swych stwórców.

Cyberzy mieli za zadanie wykorzystać cały swój intelekt, wiedzę i moc, aby uratować planetę oraz cywilizację od niechybnej zguby.

Stworzono około tysiąca „sztucznych ludzi". Wkrótce potem ludzkość zniknęła z tego świata, pokonana przez zarazę. X-13 był ostani. Ludzie zniknęli z tego świata tak dawno, że nawet on już nie pamiętał kiedy to było. Ostani z jego braci, s15-c, zmarł osiemdziesiąt dziewięć lat temu.

Ludzie nie zdawali sobie sprawy z tego, jak trudne zadanie czekało na Cyberów. Niedługo po ich odejściu wirus zmutował i zaatakował wszystkie zwierzęta, owady i rośliny. Był niczym palec Boży.

X-13 rozejrzał się dookoła. Wokół niego rosła bujna zielona trawa. Przyglądał się tym wszystkim wspaniałym kwiatom i ruchliwym owadom. W ramionach Cybera spał malutki piesek, tak jak on był ostatni. Ten wspaniały i sielankowy obraz obejmował, niestety, bardzo niewielki obszar. Każdy z Cyberów potrafił podtrzymać życie i chronić je przed zarazą jedynie w promieniu dziesięciu metrów.

X-13 już od dawna myślał nad swoją obecną sytuacją. Jego twórcy zginęli. Jego bracia zginęli. Życie na prawie całej planecie również. Nie musiał martwić się o jedzenie, czy stan baterii. Energię do życia czerpał ze swej magii. Dzięki niej podtrzymywał nie tylko ten niewielki skrawek ziemi ale również siebie.

Cyber czuł się jednak samotny. Piesek wkrótce umrze ze starości, a owady nie zapewnią mu towarzystwa. Jedyne, co odpędzało od niego te ponure myśli, to piękno kwiatów. Uwielbiał na nie patrzeć. Przypominały mu o tym, jak niegdyś wspaniale wyglądał ten świat.

Jednak, już od kilku miesięcy, nie potrafi odpędzić od siebie również wspomnień o tym, jak ludzie zniszczyli świat. Tego, jak ich pycha wzięła górę nad rozumem.

Czy jego starania mają jeszcze jakikolwiek sens? Świat na dobrą sprawę i tak był już martwy. Jego niewielka oaza nie zmieni tego faktu. On sam jest przecież tak naprawdę martwy. Tylko jego sztuczne serce i mózg pozwalają mu się jeszcze poruszać, lecz ludzkie ciało które posiada, te resztki niegdyś dumnej rasy, nie mają w sobie ani krzty życia.

Kilka lat temu podjął decyzję. Od tego czasu próbował znaleźć w sobie odwagę. Bał się śmierci nie mniej niż którykolwiek z jego twórców. Bał się tego: „Jak to jest kiedy się nic nie czuje, nie widzi, nie słyszy? Jak to jest nie zdawać sobie sprawy ze swego istnienia? Czym jest nicość, w której się pogrąży? Jak ją opisać?"

X-13 położył pieska na trawie i wstał. Jego mały towarzysz otworzył na chwilę jedno oko, aby zobaczyć co się dzieje, po czym znów pogrążył się we śnie. Cyber w tym czasie opuścił magiczną zasłonę. Wkrótce to, co go otaczało, zginie. Pozostałości wspaniałego świata ludzi zostaną na zawsze zapomniane.

Cyber poczuł na twarzy delikatny podmuch wiatru. Było to ostatnie, czego doświadczył.

Czerwone plamy na trawie, w miejscu gdzie niegdyś przebywał X-13, jaśniały w blasku słońca. Ostatnie krople ludzkiej krwi. Mały towarzysz X-13 wciąż spał. Spał snem, z którego już nigdy się nie przebudzi.

Koniec

Komentarze

Nudne, krótkie, bezcelowe. Jedynie napisane w miarę poprawnie, ale to i tak kolejne opowiadanko z cyklu "Wymyśliłem Sobie Świat".  

Ok. Dzięki za komentarz aczkolwiek mógłbym prosić o coś więcej :)

Krótkie... przyznaje, że mam problem z pisaniem dłuższych rzeczy...

Bezcelowe... możliwe, nie będę się o to spierał.

Rozumiem o co Ci chodzi z "Wymyśliłem Sobie Świat" jednak brzmi to dziwnie jako opinia przy opowiadaniu fantastycznym, gdzie autorzy zajmują się głównie kreacją światów.

Ok... czekam na ewentualne dalsze komentarze (mimo, że się ich nie spodziewam).

brzmi to dziwnie jako opinia przy opowiadaniu fantastycznym, gdzie autorzy zajmują się głównie kreacją światów.

Coś Ci się chyba pomyliło. Autorzy zajmują się raczej pisaniem. Samo wykreowanie świata nie zrobi z opowiadania czegoś fajnego ani ciekawego - a nawet może zepsuć... Gdyby w fantastyce chodziło o kreację światów, to po roku istnienia gatunku wszystko już by wymyślono. Liczy się głównie "to coś" w tekście, czego nikt nie potrafi nazwać i nikt nie wie skąd wziąć... czasem jest to styl, czasem fabuła, czasem pomys i - bardzo już rzadko - świat. Ludzie dzielą "światy" w zasadzie na 3 kategorie: kiedyś, teraz i w przyszłości. Trzeba się naprawdę postarać, żeby to nasze "w przyszłości" (albo Teraz czy Kiedyś...) spodobało się komukolwiek, poza nami samymi... 

Mogę powiedzieć tyle co mój przedmówca: za krótkie. Ok mamy zaawansowany świat, w który nagle wkracza magia. Pojawia się wirus. Ludzie tworzą cyberów.  Ludzie w końcu wyginęli. Zaraza nadal trwa... A to wszystko w tak małej objętości. Może wyszłoby z tego coś dobrego, gdyby rozpisać to przynajmniej na, hmyy... 20 stron - może więcej.
Poćwicz nad dłuższymi tekstami.

Popieram przedmówców wzg. długości. Mimo to przeczytałam tekst z zainteresowaniem, tylko, że teraz czuję niedosyt. Nie wydało mi się także zbyt nudne lub bezcelowe. Na pewno przy większej objętości mógłbyś umieścić dialogi - ich kompletny brak tutaj troszkę psuje tekst.

Jestem zdania, że albo magia, albo cybernetyka. Jeśli jednak razem, to wymaga większej zręczności...
-> Yenfri. Jakie dialogi? Z kim miałby rozmawiać ostatni Cyber? Z pieskiem?

No, chociażby. Może też źle się wyraziłam - chodzi o głośno wypowiadane myśli, rzucane w przestarzeń. Ale w zapisie dialogowym. Ale może się czepiam ;)

Nowa Fantastyka