- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Dolina Śmierci

Dolina Śmierci

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Dolina Śmierci

Opierał się o skałę i patrzył w przestrzeń. Na wprost czekał na niego las, gęsty i mroczny. Delikatny szum wzywał go, zapraszał na wspólną przechadzkę. Odważył się, zrobił pierwszy krok. Potem kolejny, aż stanął tuż przed drzewami. Jego wyobraźnia płatała mu figle, zdawałoby się, że las do niego mówi.

– Chodź do nasss…

Mrok go wzywał, musiał odpowiedzieć. Wyciągnął rękę przed siebie i przepadł. Poczuł ból w klatce piersiowej, coś go przygniatało. Nerwowo rozglądał się wkoło, jednak wszędzie panowała ciemność. Próbował ruszyć rękoma, zdjąć z siebie ten ciężar. Na próżno. Był sparaliżowany. Dyszał, dusił się. Dreszcz przebiegł wzdłuż jego ciała. Chciał krzyczeć, lecz nie mógł. Ta niemoc… Czuł się bezbronny. Tęczówki zachodziły pod powieki, tracił przytomność. Pochłonie go, wciągnie w swe sidła piekielny mrok. Gorąc rozszedł się po jego torsie, zaczynając swą wędrówkę od serca. Oddał swe ostatnie tchnienie.

 

 

Opierał się o skałę i patrzył w przestrzeń. Po prawej stronie czekały na niego bagna, pogrążone w obłudnej mgle. Pragnęła go, wzywała. Odważył się, stąpał powoli, lecz pewnie. Wyciągnął rękę przed siebie, chcąc dotknąć białej kochanki. Spadał, coś wciągało go w czeluść. Chciał krzyczeć, lecz woda wypełniła jego płuca niczym deszczówka studnię. Miotał się, szarpał, był bezsilny wobec bezczelnej natury. Ciemność doprowadzała go do obłędu. Oddałby życie, by znów zobaczyć światło, by ukoić swe zmysły. Panika powodowała drgawki, przerażenie nie pozwalało zaprzestać walki. Bąbelki powietrza podążyły ku życiu, ciało opadło bezwładnie na dno.

 

Opierał się o skałę i patrzył w przestrzeń…

 

 

Dolino Śmierci, zostaw mnie w spokoju.

Koniec

Komentarze

Trochę jak Syzyf w wersji bez kamienia.

 

bezsilny wobec bezczelnej natury – takie półpowtórzenie…

Chyba nie zrozumiałam, bo nie bardzo wiem, Anonimie, co miałeś nadzieję opowiedzieć. :-(

 

Spa­dał w dół, coś wcią­ga­ło go w cze­luść. – Masło maślane. Czy mógł spadać w górę?

 

zrobił pierwszy krok. Potem kolejny, aż stanął tuż przed pierwszymi drzewami. – niestety, też nie rozumiem zamysłu tekstu.

Też nie do końca zrozumiałem o co chodzi z tym zapętleniem. Ale napisane całkiem dobrze.

Jak to: o co chodzi? Taka to alegoria na los człowieczy, jak mniemam. Dzień świstaka w wersji skróconej.

Zaś jeśli chodzi o wykonanie, to:

bezczelna natura – jakoś dziwnie to brzmi

bąbelki powietrza podążyły ku życiu – a tego to już całkiem nie kumam, rozumiem, że taka forma stylistyczna, ale jakoś nie potrafię zrozumieć

oraz

Oddałby życie, by… – no i właśnie oddał, więc o co tyle krzyku (bulgotania)?

 

 

Taka sytuacja bez wyjścia. W którąkolwiek stronę pójdziesz, źle się to skończy. W zasadzie Twój wybór ogranicza się do wyboru rodzaju śmierci – czy ogólniej, zła.

 

Edit:

A poza tym nie wiem, co jest po lewej  ;)

Cześć.

Jestem z tych wybrednych, którym przeszkadza to, gdy tekst jest o niczym i z gatunku “domyśl się, co autor miał na myśli”. Tu występują oba zjawiska, stąd nudziłem się w każdej chwili czytania.

Lubię impresje, ale muszą być po prostu ładne, a nie dające się interpretować na wiele sposobów.

Więc było nudno, a teksty nudne szybko się zapomina.

 

Gdy czytam o “spadaniu w dół”, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że autor – jak prawie cała populacja – uczył się języka przez nasłuchiwanie innych i nigdy nie zadał sobie trudu, aby przemyśleć, co tak naprawdę mówi. “Spadanie w dół” jest dla mnie tym samym, co “niemniej jednak”, “dalsze kontynuowanie” i “druga alternatywa” [która tylko czasem jest użyta poprawnie].

Tego też nie lubię.

Masz więc bardzo subiektywną opinię: było nudno i rozważaj troszkę bardziej, co piszesz.

Za to cała reszta wykonana bardzo porządnie, tekst wygląda, ma interpunkcję i całą resztę poprawności. Za to druga ocena i z pewnością bardzo dobra.

Autorze – tekst dowodzi, że potrafisz konstruować językowo poprawne zdania oraz że pociągają Cię klimaty raczej standardowe. Natomiast nic nie mówi o tym, czy potrafiłbyś opowiedzieć ciekawą historię.

Pisać Autor potrafi, teraz trzeba tylko wymyślić coś ciekawego ;)

Zgadzam się z przedpiścami – zabrakło tu historii. Trudno zrozumieć, o co chodzi. Bohater umarł dwa razy? Dwie alternatywne wersje? Dwóch ludzi?

Hmm, mi to wygląda na wprawkę (całkiem udaną w sensie warsztatowym) i spalenie tą wprawka pomysłu. Pomysł wygląda mi na ciekawy, “Dolina Śmierci” jako taki labirynt pełen ślepych (czyli martwych) zaułków – tak to widzę. Ale tak jak już pisali inni, przydałaby się w tym jakaś historia, jestem przekonana, że ktoś wędrujący po tej dolinie mógłby między tymi śmierciami przeżyć coś interesującego. Bo tak, to rzeczywiście jest jakby o niczym. A nawet gdyby miało pozostać w takiej konwencji jak jest, to tez przydałoby się ją urozmaicić i pociągnąć.

“I choćbym szedł ciemną doliną to zła się nie ulęknę” :) Trzeba walczyć… Nie poddawaj się, anonimie, masz potencjał

Przeczytałam, ale nie poruszyło mnie.

 

Tekst jest bardzo krótki, a aż roi się w nim od zaimków, np tu:

Jego wyobraźnia płatała mu figle, zdawałoby się, że las do niego mówi.“

– a to tylko jedno zdanie. Zwalczaj zaimkozę.

Jak dla mnie opis domagający się konkretniejszej fabuły…

Oddałby życie, by znów zobaczyć światło, by ukoić swe zmysły.

Jak tak nad tym dumam, to oddawanie życia, by ocalić życie raczej mija się z celem.

 

Jakiś zamysł jest, wykonanie też niczego sobie, ale generalnie, takie to jednak niespecjalnie porywające ani oryginalne. Bo w sumie o niczym. A ostatnie zdanie jest nie tyle zbędne, co wręcz szkodzi sprawie, bo niepotrzebną łopatologią psuje cały, i tak niezbyt imponujący efekt.

 

Peace!

Nowa Fantastyka